-
W empik go
FC Mezzi 4 - Spotkanie z Messim - ebook
FC Mezzi 4 - Spotkanie z Messim - ebook
Zawodnicy FC Mezzi w przerwie jesiennej jadą na wycieczkę do Barcelony. Będą mieszkali w szkole z basenem, zagrają w turnieju przeciwko hiszpańskim drużynom i odwiedzą Camp Nou. Nie mogą się już doczekać a w dodatku w drodze na Camp Nou spełnia się ich największe marzenie: spotykają samego Messiego. Pozostaje tylko jedno pytanie: czy uda im się wygrać puchar?
| Kategoria: | Dla młodzieży |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-87-118-5811-0 |
| Rozmiar pliku: | 236 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
EMIL: Doskonały bramkarz. Jego interwencje przeważnie są skuteczne. Wie wszystko
o piłce nożnej, zna każdą drużynę i jej taktykę. Jego jedynym problemem jest to,
że nienawidzi biegać i szybko dostaje zadyszki.
MIKOŁAJ: Często trenuje z piłką w swoim ogrodzie. Potrafi bardzo mocno strzelać lewą nogą. To optymista, którego towarzystwo gwarantuje dobrą zabawę. Jest silny jak byk, rozpiera go energia. Ma starszego brata − słynnego piłkarza Kingo.
ULA: To jedna z dwóch dziewczyn grających w FC Mezzi. Ta druga dziewczyna ma na imię Ania. Ulka to bardzo szybka zawodniczka. Najczęściej gra na prawym skrzydle. Potrafi przeprowadzać skuteczne akcje jako pomocnik, ale nie boi się też ostrych zagrań w ofensywie. Ulka (niech to zostanie między nami) szaleje za Jankiem.ROZDZIAŁ 1
– No chodź już mamo, spóźnimy się.
– Już idę, Janek, muszę tylko… Zobaczmy… Czy wszystko spakowaliśmy?
– Tak. Torba, śpiwór, karimata.
– No to jedziemy.
Mama wręczyła mi kluczyki do samochodu i wyszedłem na dwór z bagażami. Moja torba sportowa była tak napakowana, że trudno ją było zapiąć. Strój piłkarski, strój na zmianę, no i kąpielówki. Niedaleko szkoły, w której mieliśmy się zatrzymać, był basen. Trudno mi było wczoraj zasnąć. Wiedziałem, że istnieje coś takiego jak tęsknota za domem, ale czy istniała też tęsknota za wakacjami?
Był bardzo wczesny i mglisty poranek. Kiedy wydychałem powietrze, widziałem parę wodną i wyglądało to tak, jak bym palił papierosa.
W panującej ciszy, żwir na podjeździe przed domem głośno chrzęścił pod moimi nogami. Automatycznie otwierany zamek w samochodzie wydał dźwięk, jak by ktoś wystrzelił z pistoletu. Zapakowałem moje rzeczy do bagażnika.
W końcu z domu wyszła mama. W drodze na stację nie mijaliśmy żadnych ludzi ani samochodów, ale plac przed dworcem był dzisiaj pełny. FC Mezzi wybierało się na wycieczkę do Barcelony. Biegałem w kółko, witając się ze wszystkimi. Emil głośno ziewał.
– Przecież to środek nocy – mówił w kółko.
Mikołaj i Zlatan bawili się piłką tenisową, odbijając ją o ścianę budynku dworca.
– Cześć – krzyknąłem.
– Chcesz grać z nami? – odkrzyknął Mikołaj. – Pamiętałeś o kąpielówkach?
– Zaraz przyjdę. Muszę zameldować, że już jestem – odpowiedziałem i podszedłem do Kingo, aby zapisać się na listę, oddać mu mój paszport i kartę ubezpieczeniową.
Kingo miał na sobie swoją czapkę i nową koszulkę FC Barcelony.
– Fajna, co? – obrócił się, żeby ją zaprezentować.
Z przodu było napisane _head coach_ a na plecach _FC Mezzi_ i numer dziesięć.
– Super! – odpowiedziałem.
Mama rozmawiała z mamą Uli. Nie dostrzegłem samej Uli, ale musiała już tu być, skoro była jej mama. Miało nas jechać jedenaścioro. Jens był razem ze swoją rodziną w Australii, i dlatego jako jedyny, nie mógł uczestniczyć w wycieczce. Długa wyprawa, którą już dawno zaplanowali. A więc jedenastka, oprócz Kingo i mamy Uli. W sumie trzynastka. Nieszczęśliwa liczba, jak to skomentował Emil.
Kingo przywołał nas do siebie z grobową miną. O co chodziło tym razem?
– Mam wam do przekazania smutną wiadomość. Jak już część z was zauważyła, nie ma z nami Madsa i Magnusa.
O kurczę. Nie zorientowałem się. Żeby tylko to nie było nic poważnego. Wszyscy wstrzymali oddech.
– Wczoraj zadzwonił do mnie ich tata – kontynuował Kingo. – Wczoraj nagle zmarł dziadek chłopaków. Cała rodzina jest zszokowana i zrozpaczona.
Przez grupę przeszedł szmer. Byliśmy wstrząśnięci, ale jednocześnie kamień spadł nam z serca, że chłopakom nic się nie stało. Tak ich żałowaliśmy…
– Tak, bardzo smutna wiadomość – kontynuował Kingo. – Pogrzeb odbędzie się w czasie naszej wycieczki do Barcelony, tak więc… ze zrozumiałych przyczyn Mads i Magnus zdecydowali, żeby zostać w domu.
Pomyślałem o moim dziadku. Pomyśleć tylko, że to równie dobrze mógł być mój dziadek… Wtedy oczywiście też zostałbym w domu.
Wsiedliśmy do pociągu, który jechał w stronę Dworca Głównego w Kopenhadze. Siedziałem między Emilem a Mikołajem. Graliśmy w Temple Run. Emil ustanowił nowy rekord, który przedtem należał do mnie – cztery miliony i trzysta tysięcy. Pobił mnie o sto tysięcy. Emil podsunął nam przed oczy swojego iPada.
– Zobaczcie ten filmik na YouTube – powiedział. – Wszystkie bramki Messiego w tym roku.
Zetknęliśmy się głowami, oglądając jak Messi strzela bramkę za bramką. Lewą i prawą nogą, i główką. Podszedł do nas Zlatan i zaczął oglądać filmik razem z nami.
– Ten gol… ten jest najfajniejszy – powiedział. – Puść jeszcze raz, Emil.
Messi przerzucił piłkę między nogami dwóch przeciwników, żonglował nią w powietrzu i w końcu wpakował ją w prawy górny róg bramki.
– Ale super – podsumowałem.
– Prawie tak samo jak twoje nożyce – dodał Mikołaj.
– E tam…– Zlatan się zarumienił.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.