Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Felix. Mroczna zemsta. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
28 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Felix. Mroczna zemsta. Tom 2 - ebook

Myślisz że to bajka.
Masz rację, to nie bajka.
Felix skupia wszystkie swe siły na odnalezieniu tego, kto próbuje go zabić. To całkowicie pochłania jego myśli i duszę, a noce osładza mu Ida. Na drodze do jego celu stoją cztery kobiety. Czy mężczyzna zniszczy je wszystkie, wykorzystując każdą do swoich potrzeb?
Greta nie ma zamiaru być tą drugą i postanawia rozwieść się z niewiernym mężem. Zamierza poinformować go o tym zaraz po wielkim balu, który przygotowuje jej ojciec. Tylko czy wśród tłumu ludzi będzie bezpieczna? Czy wszyscy dożyją poranka?
Karolina czeka w szpitalu więziennym na rozprawę. Niespodziewanie odwiedza ją dawna znajoma i składa jej bardzo kuszącą propozycję. Czy Karolina zdradzi w zamian za wolność?
Marcel jest kuzynem Felixa i jedynym człowiekiem, któremu ufa mafioso. Zna struktury organizacyjne, pomaga mu utrzymać władzę i zajmuje się połową jego biznesu. Jaki wpływ na życie obu mężczyzn będzie miało to co odkryje?
W światłach wielkiego miasta czają się cienie, a wraz z nimi morderca oraz tajemniczy gracz, którego nikt się nie spodziewa?
Odważysz się wejść do tego świata?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-964941-2-2
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Greta

Siedziałam na Starym Mieście w restauracyjnym ogródku. Biały, niski płotek odgradzał mnie od płyty głównej rynku i setek turystów robiących sobie zdjęcie z syrenką. Czekając na przyjaciół, zaczęłam pisać do prawnika wiadomość, nad którą od dawna rozmyślałam. Napisałam. Brakowało tylko kropki na końcu zdania i mojego podpisu. Niewiele, ale mój palec zawisł nad klawiaturą telefonu. Westchnęłam i rzuciłam komórkę na blat stolika. Co jeżeli źle wybrałam? Może powinnam jeszcze zaczekać? Tylko na co? Kurwa, gdyby tylko dał znak, że żyje, że jeszcze o mnie pamięta! – pomyślałam naiwnie.

– Nie, Felix o mnie zapomniał – mruknęłam cicho pod nosem. Skurwysyn milczał i zabawiał się z tą wymuskaną divą! Wkurzało mnie to do szaleństwa i cholernie bolało!

Nienawidzę go!

Odkąd wyprowadziłam się od Felixa, minęło sześć tygodni i żadne z nas się nie odezwało. On milczał, mimo że obiecał zadzwonić, a ja, bo na nic innego nie pozwalała mi kobieca duma. Nie, to nie było głupie. Po tym, co mi zgotował tamtego dnia, nie byłam w stanie się do niego odezwać. Ciągle miałam przed oczami to wszystko, co się wydarzyło w holu jego domu. Najpierw obronił mnie przed tą bestią, Maxem, i troszczył się jak o swoją ukochaną żonę, a potem bezdusznie odprawił. Wyrzucił mnie na oczach wszystkich domowników i pracowników. Doskonale pamiętałam, jak zimny był jego wzrok i jak bezduszny okazał się w tamtym momencie Felix. Idź stąd – te jego słowa ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie i nawet teraz raniły duszę. Nadal słyszałam tę wściekłość wibrującą w jego głosie. Myślałam o nim nie raz, a tysiące i miliony razy i za każdym razem widziałam, jak zza jego pleców wyłania się ta jego Ida, a ochota na jakiekolwiek pojednanie z nim przechodziła. Złudzenia pryskały jak bańki mydlane i znów popadałam w zadumę. Na początku często siedziałam w swoim pokoju, roniłam po kryjomu łzy i próbowałam żyć z dnia na dzień. Wstydziłam się tej porażki jak mało czego w swoim życiu i nawet nie przyznałam się do tego wszystkiego, co się stało, znajomym. Nadal nie wiedzieli, że byłam mężatką i było mi z tym cholernie ciężko.

Nie wypleniłam Felixa z mojego serca. Zakorzenił się tam jak jakiś pieprzony chwast, którego próbowałam wyrwać, a on ciągle tam był. Nie wiem jakim cudem, ale czasami tęskniłam za nim i skrycie marzyłam. Niestety, miałam do niego słabość. Smutne, ale prawdziwe.

Byłam przez trzy dni żoną Vigo, a potem on i Felix dogadali się i zamienili imiona na akcie małżeństwa. Teraz byłam żoną Felixa i bardzo żałowałam tego, że pozwoliłam na tę zamianę. Gdybym pozostała żoną Vigo jeden dzień dłużej, byłoby inaczej. A może byłoby inaczej, gdybym nie pomyliła pokoi i nie wskoczyła do łóżka Felixa? Kto wie?

Uśmiechnęłam się smutno i spojrzałam na telefon. Pora dokończyć e-mail i postarać się o rozwód, pomyślałam i sięgnęłam po komórkę. Odblokowałam ciemny ekran. Z zapałem zaczęłam czytać to, co napisałam:

Dzień dobry Panie Mecenasie,

jak Panu wiadomo, jestem żoną Felixa Hryniewicza. Kopia mojego kontraktu przedmałżeńskiego została złożona w Pana kancelarii. Proszę o wszczęcie procedury rozwodowej. Myślę, że mąż…

Tu przez chwilę zastanawiałam się, czy słowo „mąż” nie wygląda dziwnie. Przecież byliśmy małżeństwem niespełna dwa tygodnie, dwa razy wylądowaliśmy w łóżku i rozstaliśmy się w dziwnych okolicznościach. Żadne z nas nie podjęło próby jakiegokolwiek pojednania się. Widocznie mu na mnie nie zależało, stwierdziłam i zaczęłam czytać dalej:

Myślę, że mąż zgodzi się na rozwód za porozumieniem stron i bez problemu odstąpi od roszczeń co do mojego majątku.

W sprawie doprecyzowania szczegółów proszę o kontakt

Tak, w tym miejscu powinny być kropka i podpis.

Odwagi, Greto – szepnęłam do siebie w duchu.

– Czy to miejsce jest wolne? – usłyszałam męski głos. Zdezorientowana podniosłam wzrok. Jakiś facet stał przy moim stoliku.

– Zajęte – rzuciłam tylko i wróciłam do pisania e-maila. Skoro coś postanowiłam, musiałam to skończyć.

– W takim razie usiądę – usłyszałam.

Co? Zdziwiona niechętnie znów oderwałam wzrok od tekstu i stwierdziłam, że mężczyzna właśnie usiadł naprzeciw mnie.

– Powiedziałam, że zajęte – oburzyłam się.

– Nie zauważyłem – stwierdził i z uśmiechem zadowolenia na ustach rozsiadł się wygodnie.

Był może w wieku Felixa albo trochę starszy. Jasna czupryna, wypielęgnowana bródka i eleganckie ciuchy. Prezentował się nieźle w białej koszuli w drobny wzór, ale w jego ciemnych oczach było coś dziwnego. Groźnego. Znałam takie spojrzenie i wiedziałam, że nie wróżyło nic dobrego.

Szybko zerknęłam na mojego ochroniarza Niko, który właśnie podnosił się ze swojego miejsca, aby zrobić z facetem porządek. Powstrzymałam go delikatnym ruchem głowy.

– Proszę odejść! – powiedziałam stanowczo do mężczyzny.

Patrzył na mnie uważnie, po czym z paczki wyciągnął papierosa i włożył go do ust.

– Chyba nie będziesz tu palił?! – oburzyłam się, a on spojrzał na mnie zdziwiony.

– Dlaczego nie? – zapytał i nie zważając na nic, podpalił papierosa.

– To miejsce publiczne, a ja jestem niepaląca! – uniosłam się, gdy doleciał do mnie zapach dymu.

– W końcu dowiaduję się o tobie czegoś ciekawego – stwierdził.

Ja pierdzielę, ma facet tupet! Odłożyłam telefon na stół, ale zaraz go z powrotem zabrałam. Co jeżeli to złodziej i mi go ukradnie? Szybko skasowałam wszystko, aby moje prywatne sprawy nie wpadły w ręce takiego gnoja, jak ten typ.

– Spadaj stąd i więcej się nie pokazuj! – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Niewielka liczba gości zaczęła zwracać na nas uwagę.

– Przecież i tak się nudzisz – rzucił zadowolony i znów się zaciągnął.

– Skąd to przypuszczenie?

Uśmiechnął się, słysząc moje pytanie, i powoli wypuścił dym z płuc. Spojrzał na mnie i pochylił się odrobinę do przodu, jakby chciał złożyć mi nieprzyzwoitą propozycję.

– Piękna kobieta siedzi sama i zabawia się telefonem. Nic dodać, nic ująć.

– Jestem zajęta. Odejdź albo zawołam obsługę.

Z zadowoleniem znowu się zaciągnął i po chwili wypuścił dym tak, aby mnie ominął. Najwyraźniej ta sytuacja bardzo go bawiła.

– Chętnie dotrzymam ci towarzystwa, skarbie.

– Powiedziałam coś… – warknęłam.

– Jak się nazywasz? – zapytał, jak gdyby nigdy nic.

– Nie jestem zainteresowana. Jestem mężatką i czekam na męża – powiedziałam, mrużąc oczy. Niech chociaż raz na jakiś czas Felix się na coś przyda. Ten cholerny, głupi Felix! Tak bardzo bym chciała, aby był teraz tutaj i wygonił tego typka.

Tymczasem facet roześmiał się w głos, jakbym powiedziała coś zabawnego.

Czy on ze mnie kpił?

– Widzisz, znowu dowiedziałem się o tobie czegoś ciekawego – oznajmił z zadowoleniem.

– Więcej niczego już się nie dowiesz – stwierdziłam gniewnie. – A teraz wynocha! Nie potrzebuję twojego towarzystwa.

Mężczyzna z zadowoleniem wygodniej rozsiadł się na krześle i nie miał zamiaru zniknąć. Ewidentnie bawiło go takie narzucanie się kobiecie. Strzepnął popiół z papierosa na ziemię i spojrzał na mnie. Nie podobał mi się ten jego zuchwały, pewny siebie wzrok. Wyglądał, jakby tylko on miał rację, a ja powinnam się do niego dostosować.

– Zróbmy tak – powiedział. – Gdy dowiem się o tobie jeszcze czegoś, pójdziesz ze mną na kolację.

Roześmiałam się.

– Nigdy w życiu!

– Będziesz mogła zostać na śniadanie – dodał.

Tego było już za wiele. Za kogo on się uważał? Nie był brzydki i odstraszający, a raczej przystojny i zadbany. Tylko że ja nie miałam ochoty na takie znajomości i na takich mężczyzn. Stać mnie było na kogoś, kto by bardziej pasował do mnie i wiekiem, i upodobaniami.

– Nie wchodzę z tobą w żadne układy – stwierdziłam groźnie z powagą w głosie. – A teraz znikaj – powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca, aby podkreślić własne słowa zdecydowaną postawą. Miałam zamiar wezwać Niko, aby zrobił z facetem porządek. Wtedy do ogródka restauracji wbiegli moi przyjaciele.

– Greta! – zawołała Helenka.

– Cześć, piękna! – rzucił Tadeusz, stanął obok i pocałował mnie w policzek.

Mężczyzna spojrzał na mnie, potem na mojego przyjaciela. Uśmiechnął się i powiedział z przekąsem:

– Greta, tak?

Zabrzmiało to dziwnie, a pełen satysfakcji uśmieszek zagościł na jego ustach. Wiedziałam o co mu chodzi. Triumfował, bo gdybym zgodziła się na jego propozycję, właśnie by wygrał. Mężczyzna jednak już nic nie powiedział, widząc otaczających mnie znajomych. Wstał ze swojego miejsca i nim odszedł, rzucił krótko:

– Do zobaczenia, Greto!

Zignorowałam go i nawet nie zamierzałam odpowiadać na jego pożegnanie. Odwróciłam się do niego plecami i siedziałam, wpatrując się w przyjaciół, podczas gdy oni zajmowali miejsca przy stoliku. Chciałam po prostu zapomnieć o tym dziwnym incydencie i o swoich troskach.

– Co to za facet? – zapytała Helenka, odprowadzając tego ciemnego drania wzrokiem.

– Nie mam pojęcia. Przyszedł i narzucał się.

– Ty masz zawsze szczęście do takich przystojniaków… – stwierdziła moja przyjaciółka, posyłając maślane spojrzenie w je-
go kierunku.

– Hela! – upomniałam ją. – On wcale nie był przystojny! Był obleśny! To jakiś lowelas w średnim wieku i pewnie męska sprzedajna dziwka – rzuciłam oburzona.

Naprawdę tak myślałam o tamtym mężczyźnie i cieszyłam się, że znajomi mnie przed nim uratowali. Pewnie gdyby tu dłużej posiedział, złożyłby mi kolejną niemoralną propozycję.

– Mnie tam się spodobał – stwierdziła Helenka i zagadała do naszej przyjaciółki, która właśnie usiadła obok i grzebała w torebce, w ogóle się nie odzywając:

– Sonia, co sądzisz o tym lowelasie, który nie podobał się Grecie?

– Ujdzie. Nic specjalnego – rzuciła krótko.

– Mnie też nie zauroczył – wtrącił się Tadeusz. Ucieszyłam się, że mogłam na niego liczyć. Od ogólniaka trzymaliśmy się razem i nawet teraz na studiach, będąc na innych kierunkach, nadal się przyjaźniliśmy. Nim zdążyłam mu podziękować za wsparcie, usłyszałam jego radosny okrzyk:

– Paweł, Kaspian! Tutaj! – zawołał i podniósł rękę.

Zadrżałam. W naszą stronę podążali dwaj przystojni mężczyźni. Kiedyś, gdy nie było w moim życiu Felixa, był Kaspian – moja platoniczna miłość. Błądziłam za nim wzrokiem, wzdychałam do niego skrycie, ale on nie zwracał na mnie uwagi. Milkłam i traciłam przy nim odwagę, bo tacy jak on, mężczyźni o przenikliwym jasnym spojrzeniu, władali moimi pragnieniami. Kaspian był ucieleśnieniem kobiecych marzeń i to właśnie o kimś takim jak on myślałam, upominając się, że stać mnie na kogoś lepszego. Był niewiele starszy ode mnie, dobrze zbudowany i wesoły. Dzisiaj, gdy wszedł i usiadł przy naszym stoliku, pomyślałam, że mogłabym zaprosić tego przystojniaka na przyjęcie planowane przez mojego ojca. Nie byłabym na nim sama, a podstarzali koledzy tatusia nie składaliby mi niedwuznacznych propozycji.

Tylko jak tu do niego zagadać, gdy Hela i Sonia klepały z nim jedna przez drugą? Wszystkim nam się podobał. Musiałam włączyć się do rozmowy i na wieki zapomnieć o Felixie.

– Hela ma rację – powiedziałam.

Wszyscy spojrzeli na mnie. Najbardziej zdziwiony był Kaspian.

– Te okulary bardzo ci pasują – doprecyzowałam, chwaląc go.

– Naprawdę? – wymruczał z powątpiewaniem.

Nie odrywając od niego wzroku, podparłam podbródek dłonią, lekko pocierając o niego zewnętrzną stroną palca wskazującego. Uśmiechnęłam się kokieteryjnie, patrząc w jego oczy.

– Oczywiście – odparłam. – Ciekawa jestem, czy by mnie pasowały.

– Chcesz przymierzyć? – zaproponował, zdejmując okulary przeciwsłoneczne.

– Pewnie, kto by nie chciał?

Nie podał mi ich przez stół. Wstał, podszedł do mnie i podał mi te piękne okulary, a ja je założyłam.

– Jak ci się podobam? – zapytałam, spoglądając na niego i uśmiechając się tak, aby go oczarować.

Odchrząknął.

– Lepiej nie pytaj – odparł półgłosem.

– Jest aż tak źle? – udałam zdziwienie. Wiedziałam przecież, że ładnie wyglądam. On też to zauważył i chyba po raz pierwszy w życiu zwrócił na mnie uwagę.

A jednak można omamić faceta. Uśmiech, kokieteryjne spojrzenie i delikatne muśnięcia. Mała pochwała i już jest twój. Szkoda, że nie z każdym z nich jest tak łatwo, a na szczęście Kaspian należał do tej grupy. Musiałam wykorzystać okazję i dobrze go zagadywać.

– Mogę ponosić? – zapytałam.

– Oczywiście.

– Oddam ci, gdy będziemy się rozstawać.

Ucieszył się i usiadł obok mnie. O to mi właśnie chodziło.

*

Mój rodzinny dom znajdował się w bezpiecznej willowej dzielnicy. Od ulicy oddzielał go potężny, wysoki płot z kutych przęseł i ogród. Budynek stał w głębi, a jego fasada była dość skromna, z wielkimi dwuskrzydłowymi drzwiami i ośmioma oknami. „Po co ludzie mają się nami interesować”, twierdził mój ojciec i wybudował dom tak, że z ulicy nie było widać jego ogromu. Mógł tu urządzać te swoje przyjęcia, bo przecież tylko o nie chodziło, a nie o wygodę rodziny.

Zaparkowałam w garażu, po czym szybkim krokiem weszłam do holu. Od razu dopadła do mnie moja siostra Lilka. Wciągnęła mnie do niewielkiego gabinetu obok wejścia.

– Ojciec cię szuka! – zakomunikowała szeptem.

– I co z tego? – Wzruszyłam ramionami. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

– A to, że podsłuchałam jego rozmowę z sekretarzem.

– Ty zawsze podsłuchujesz – stwierdziłam.

– I dobrze na tym wychodzę.

Zaśmiałam się.

– Więc co się stało tym razem? – zagadnęłam.

Lilka miała rację, zawsze dobrze wychodziła na tym podsłuchiwaniu. Tylko że nawet gdy ojciec ją przyłapał, nie robił z tego afery, a jeszcze ją chwalił, że dziewczyna potrafi sobie radzić w życiu. Ona zawsze spadała na cztery łapy. Gdyby to mnie przyłapał… Wymówkom nie byłoby końca.

Lilka spojrzała na mnie, zmrużyła wielkie brązowe oczy i szepnęła:

– Jutro przyjeżdża do nas Felix. Ojciec go zaprosił.

– Felix? Po co? – zainteresowałam się i poczułam, jak moje plecy i ramiona pokrywa gęsia skórka.

– Będą rozmawiali o interesach i najważniejsze… To podobno tajemnica. Nikt nie powinien dowiedzieć się o tej wizycie. Tego zażądał od sekretarza ojciec.

Felix… pomyślałam w duchu i poczułam, jak moje serce dudni. Tak, tęskniłam za nim i za tym wszystkim, co kiedyś nas spotkało. Jednak jeszcze silniej go nienawidziłam i najchętniej wydrapałabym temu nieczułemu burakowi oczy! Skurwysyn jeden! Nie wyobrażałam sobie, abym była w stanie się z nim spotkać. To było ponad moje siły.

– Po co ojciec go sprowadza?! Co on znowu knuje?! – zezłościłam się. Przecież lepiej żyło mi się bez jakichkolwiek wzmianek o Felixie.

– Cicho bądź, wariatko. Udawaj, że nic nie wiesz. Masz być słodka i pewnie wtedy się czegoś dowiesz. Nie walcz z nim, nie oponuj, tylko przytakuj i chwal jego dobre pomysły.

– Nie potrafię…

– Potrafisz. Bądź prawdziwą kobietą i udawaj!

Udawanie zainteresowania męskimi przechwałkami zawsze wychodziło lepiej Lilce. Mnie takie zachowanie irytowało i od razu o tym mówiłam, wszczynałam dyskusje i wojny. Ojciec też nie był lepszy i nadal traktował mnie jak ubezwłasnowolnioną córeczkę, a przecież miałam własne zdanie i cięty język.

– Jak mam to zrobić?

Lilka westchnęła i usiadła na wygodnym krześle pod oknem. Jak zwykle wyglądała rewelacyjnie. Ciemne długie włosy, idealne kości policzkowe i pełne usta pomalowane odpowiednią, czerwoną szminką. Biała sukienka na ramiączkach idealnie opinała jej wysportowaną sylwetkę. Była piękną kobietą, tą ładniejszą i faworyzowaną córką, a ja i tak kochałam ją ponad wszystko.

– Uśmiechaj się, a zanim odpowiesz, policz do dziesięciu. Mów: Naprawdę? i Wspaniale! Możesz jeszcze zastosować moje ulubione hasło: Ale ty jesteś mądry i To bardzo ciekawe.

– Lilka, ja tak nie potrafię!

– Potrafisz – powiedziała i uśmiechnęła się pobłażliwie. – Płynie w tobie ta sama krew co we mnie. Nie na darmo jesteśmy siostrami.

Wstała, wygładziła sukienkę i podeszła do mnie, a potem podprowadziła pod drzwi i wypchnęła z pomieszczenia na korytarz.

– Idź do niego – rzuciła i pogoniła mnie ruchem dłoni.

Gdybym poszła do ojca tak z biegu, wcale bym się tego nie bała, ale teraz, gdy dowiedziałam się o tych paru rewelacjach od Lilki, cała drżałam z przejęcia. Spojrzałam na nią raz jeszcze i ruszyłam na spotkanie z głową naszej rodziny.

Nie było opcji, abym spotkała się z Felixem. Nie z nim! Na dodatek skasowałam e–mail do prawnika w obawie, że ktoś mi ukradnie telefon i teraz poczułabym się lepiej, gdybym jednak go wysłała. Nawet jeżeli ojciec zażąda ode mnie, abym spotkała się z mężem, nie zrobię tego. Znajdę powód i wykręcę się z tego spotkania.

Zapukałam i weszłam do gabinetu.

– Dzień dobry, tato. Mogę? Podobno mnie szukałeś – zagadnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy.

Mój ojciec, Ludwik Doryński, był biznesmenem. Jeszcze do niedawna pracował po dziesięć, dwanaście godzin na dobę w swoim luksusowym biurze w centrum Warszawy. Kochał moją matkę, przyjęcia, a nas otaczał bogactwem i przepychem. Jednak jakieś trzy lata temu miał stan przedzawałowy i zmienił tryb życia na zdrowszy. Dzisiaj pracował poza domem przez góra sześć godzin, nadal kochał moją matkę, organizował jeszcze większe przyjęcia i niestety, bardziej interesował się moim i Lilki życiem.

– Wejdź, Greto – powiedział, spoglądając na mnie, i zaprosił gestem dłoni, bym usiadła.

Jego gabinet był bardzo przestronny. Biurko i te badziewia stanowiące wyposażenie to standard. U ojca centralnym miejscem rozmów były ustawione naprzeciw siebie dwie wielkie skórzane kanapy. Między nimi stał niski stolik okolicznościowy z jakiegoś egzotycznego drewna, sprowadzony z Czarnego Lądu, co ojciec zawsze podkreślał.

Usiadłam i przez chwilę patrzyłam na rodzica, który nalewał sobie do szklanki wody z karafki. Czego mógł ode mnie chcieć?

– Poprosiłem cię tu, moja droga – zaczął – bo jak wiesz, w sobotę urządzamy przyjęcie.

– Jak w prawie każdą sobotę – stwierdziłam, może trochę złośliwie.

Ojciec odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony. O tak, on też wyczuł tę złośliwość w moim głosie, ale czego się spodziewał, skoro wiedział, że nienawidzę tych jego przyjęć.

– Nie w każdą sobotę – sprostował.

Oj, tak! Nie w każdą! Bo przecież wielkie przyjęcia są raz w miesiącu, a te mniej wystawne cały czas. Albo ktoś przychodzi do nas, tak jak dzisiaj wieczorem, albo rodzice wychodzą ze znajomymi na miasto i na wszelkiego rodzaju rauty, na które są w stanie się wcisnąć. Przy naszych pieniądzach i wpływach, wszyscy chcieli poznać lub bawić się z Ludwikiem Doryńskim.

– Co jest zatem tak wyjątkowego w tym przyjęciu, że chciałeś się ze mną spotkać?

– To rodzinne przyjęcie, więc chciałbym cię na nim widzieć.

Pokręciłam z niedowierzaniem głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Rodzinne przyjęcie na prawie dwieście osób, nienależących do rodziny. On jednak nazywał rodziną swoich przyjaciół i partnerów biznesowych.

– Wiesz, tato, że nie lubię tych twoich przyjęć i twoich koleżków.

– Przesadzasz, Greto. – Zbył moje obawy machnięciem dłoni. – Tym razem nic się nie stanie. Jesteś przecież mężatką.

Tak się dziwnie składało, że ojciec wiedział, że jego partnerzy są mną zainteresowani. Nawet parę razy się na nich poskarżyłam, ale on zignorował moje słowa tak jak teraz. Nic nie zrobił, a ja jak mogłam, tak się wykręcałam z tych przyjęć. Niestety panowie panoszyli się po całej rezydencji i nagabywali mnie dosyć często. Nie wiem, czy powiedzenie im, że jestem mężatką, zmieni coś w mojej sytuacji. Pewnie nabiorą jeszcze większej ochoty, aby mnie zaliczyć i przyprawić mojemu mężowi rogi. Nie byłam głupia i ślepa. Widziałam już takie sytuacje i dokładnie wiem, jak to działa.

Nie wiem, czy to był właściwy moment czy nie, ale postanowiłam powiedzieć ojcu, co zamierzam zrobić. Muszę zakończyć pewne sprawy i iść przez życie dalej.

– Chciałabym rozwieść się z Felixem.

– Hmm. – Ojciec zastanawiał się przez chwilę. – To chyba nie jest za dobre posunięcie, córeczko.

– Tak sądzisz? – zapytałam naiwnym głosem, jakbym prosiła go o radę. Chyba tak jak instruowała mnie siostra.

Podszedł i usiadł naprzeciw mnie. Dziwnie się zachowywał. Myślałam, że się zdenerwuje, nakrzyczy na mnie, a on po raz pierwszy w życiu nie wybuchnął i nie zrobił mi awantury. Zamiast tego powiedział:

– Wiesz, chciałem, abyś została jego żoną…

– Zauważyłam i przystałam na tę propozycję, mimo że oboje wiedzieliśmy, że mnie nie chce. To ty mnie mu wcisnąłeś – podkreśliłam. – Teraz wszystko się rozleciało i poplątało. Musimy to wyprostować.

– Nie taki był plan co do Felixa – oznajmił z naciskiem w głosie.

– A był jakiś? – zapytałam zdziwiona. – Przecież robiliśmy to tylko po to, aby chronić mnie przed Lutorem! – przypomniałam ojcu.

Lutor był trzecim, po moim ojcu i Felixie, niekoronowanym królem warszawskiego półświatka. Oczywiście mieszkając u Felixa, miałam przy okazji mówić ojcu, co dzieje się w jego domu. Miałam być jego oczami i uszami. Czyżby było jeszcze coś, o czym nie wiedziałam? Nie miałam pojęcia, że był jakiś inny plan.

– Tato, co ty knujesz?

Ojciec napił się znów odrobinę wody i uśmiechnął się.

– Myślałem, że to oczywiste. Zawsze lepiej zostać wdową niż rozwódką – stwierdził.

Spojrzałam przerażona w jego oczy. Co on miał na myśli?! Moje serce zamarło. Tysiące scenariuszy przeleciało przez mój umysł. Panikowałam i nie miałam pojęcia, co zrobić. Co mu odpowiedzieć. Raz, dwa, trzy, cztery… pięć… liczyłam w myślach do dziesięciu, aby nie palnąć czegoś głupiego.

– Greto – odezwał się w końcu ojciec – co cię tak dziwi, skarbie, przecież to znane powiedzenie, a powiedzenia i przysłowia są mądrością narodu.

Pokiwałam tylko głową, wstałam i ruszyłam do barku. Nie znałam takich przysłów jak mój ojciec, za to zdecydowanie musiałam się napić. Nienawidziłam Felixa, tego skurwysyna, i nie ukrywam, chciałabym się na nim zemścić, ale czy chciałam być wdową?

*

Po słowach ojca: „Lepiej być wdową niż rozwódką”, siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, a przez moją głowę przetoczył się potok różnych dziwnych, strasznych i niepokojących myśli. Czy on chciał przejąć cały interes Felixa poprzez moje małżeństwo?

Nabrałam w końcu powietrza w płuca i zapytałam:

– Co masz na myśli?

– Gdy będziesz z nim jutro rozmawiała, zrób wszystko, aby przyjechał na sobotnie przyjęcie – rzucił tylko ojciec i napił się wody. – Mam pewne plany, a to najlepszy moment, aby wprowadzić go w nasz krąg znajomych.

– Co chcesz zrobić, tato? – zapytałam łagodnie. W moim wnętrzu wszystko jednak szalało i darło się w niebogłosy: „Co ty, kurwa, chcesz zrobić Felixowi?!”. Już chciałam zapytać, już chciałam nim potrząsnąć i zmusić, aby mi wszystko powiedział! Udawałam jednak spokojną i nieświadomą, tak jak instruowała mnie Lilka.

– Mówiłem ci, chcę zacząć z nim współpracę na trochę innym poziomie.

– Po co? Przecież wiesz, jak mnie skrzywdził.

– Greto, przecież od początku cel był właśnie taki. Musiałem tylko w jakiś sposób związać go z rodziną.

– I wybrałeś do tego mnie…

– Oczywiście, że ciebie – potwierdził z zadowoleniem. – Lilka ma zbyt gwałtowny charakter. Nie dałaby rady omotać Felixa tak jak ty.

– Omotać? – zdziwiłam się. Nigdy, nawet przez moment nie próbowałam omotać Felixa!

– Kochanie, przecież na co dzień widziałem, jak nasi znajomi ślinią się na twój widok. Myślisz, że Felix jest inny?

– Więc świadomie wpychałeś mnie w ich łapska i celowo ignorowałeś moje skargi na twoich przyjaciół?! – uniosłam się. – Myślałam, że ty jako mój ojciec będziesz mnie bronił przed takimi jak oni. To twój obowiązek.

– Idź do męża. Niech on cię broni.

Zaniemówiłam.

Kim byłam dla mojego ojca? Towarem na sprzedaż? Marionetką?

Mój ślub z Vigo był przypadkiem. Odbył się w piętrowym garażu w centrum Warszawy, a nad naszymi głowami świstały kule, gdy dwaj bossowie, Vigo i Lutor, walczyli o mnie – własność Ludwika Doryńskiego. Chcieli mnie, aby kontrolować mojego ojca. Problem tylko w tym, że mój ojciec mnie nie chciał. Parę dni później dogadałam się z Felixem i zmieniliśmy dane na akcie małżeństwa, dzięki czemu zostałam żoną Felixa. Byliśmy wtedy tylko ja i on i siedzieliśmy na tarasie przy stoliku. Ksiądz Grzegorz dopełnił formalności przez telefon.

Nie takiego ślubu pragnie kobieta.

Ślubu z rozsądku, na rozkaz ojca.

Nie spodziewałam się wtedy niczego dobrego, a szczególnie miłości. A miłość była, pojawiła się na chwilę, a potem gasła przez kilka tygodni. Została nienawiść.

– Felix będzie tu jutro o jedenastej. Spotkaj się z nim niby przypadkiem, udawaj, że wróciłaś wcześniej z siłowni albo coś i porozmawiaj z nim. Zrób wszystko, aby przyszedł – rozkazał mi ojciec.

– Nie mam zamiaru się z nim spotykać – oznajmiłam twardo. – Zbyt wiele mnie kosztowało, aby o nim zapomnieć.

– Spotkasz się z nim jutro, a w zamian nie zablokuję twoich wszystkich kont.

– Nie należą już do ciebie. Felix mi je oddał. Są moją własnością.

Przez moment mogłam dostrzec zaskoczenie na twarzy ojca, a potem zmieniło się ono w złość.

– Idź, zrób, co mówię, albo po prostu wracaj do swojego męża, jak jest taki łaskawy.

Wiedział, że nie wrócę do Felixa i tym zdaniem chciał mi pokazać, gdzie moje miejsce. Nie dbał o mnie, tylko o interesy. Za to ja doskonale wiedziałam, jak mu dokuczyć.

– Napisałam dzisiaj do adwokata. Chcę się rozwieść i poprosiłam go, aby przygotował papiery.

Tego ojciec się nie spodziewał. Myślał, że to tylko takie moje gadanie. Wyprostował się na swojej kanapie i spojrzał na mnie tak, że jego wzrok niemal zabijał.

– Nie zrobisz tego… – warknął ostrzegawczym tonem.

– Dlaczego?

– Nie chcę mieć córki rozwódki! – stwierdził stanowczo.

– Ach, zapomniałam, wolisz córkę-wdowę.

– Dokładnie.

Patrzyłam z zaciśniętymi ustami na ojca. Jak mógł w ten sposób myśleć i postępować? Nikt go nie prosił, aby wtrącał się w moje życie i usuwał z mojej drogi przeszkody. Wolałam swoje sposoby na rozwiązanie problemów. Zwykły rozwód zupełnie by mi wystarczył. Dlatego musiałam coś zrobić.

Mogłam stąd odejść i prowadzić normalne życie. Przy takiej masie pieniędzy, nic nie było mi straszne. Jedyne, co mogło mnie zatrzymać, to moje sumienie i ta świadomość, że coś się święci, a ja wiedząc o tym, nic nie zrobiłam, aby temu zapobiec. Ojciec i tak postąpi, jak będzie chciał. Ściągnie tu Felixa tak czy siak i nie wiadomo, jak to się skończy. Muszę tu jeszcze chwilę zostać i lawirować między nim i moim mężem. Zrobić coś, aby ojciec był zadowolony, a Felix zniechęcony. Dla jego własnego bezpieczeństwa lepiej by było, aby nie przychodził na ten bal.

– Dobrze, spotkam się z nim – odpowiedziałam potulnie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: