- promocja
Festiwal strachu - ebook
Festiwal strachu - ebook
Bój się, bój…
Zbiór znakomitych opowiadań mistrza horroru. Masterton ukazuje w nich ludzkie obsesje i dewiacje we współczesnym świecie, przestrzega przed korzystaniem z fast foodów, opowiada o roli sił nadprzyrodzonych w historii Anglii oraz przedstawia prawdziwe oblicze Świętego Mikołaja.
Jak zwykle u Mastertona zaskakująco, strasznie i zabawnie.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-763-2 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Większość ludzi uważa, że „sarkofag” znaczy tyle co „grób”, jednak w rzeczywistości pochodzi ono od greckich słów sarx (mięso) i phagein (jeść), zatem jego poprawne tłumaczenie brzmi „jedzenie mięsa”.
Według Pliniusza ta dziwna nazwa wzięła się od żrącej materii, znalezionej w kamieniu z Assos w Troas, wykorzystywanym do produkcji trumien. Mawiano, że chowane w takich trumnach ciała rozpuszczają się w czasie krótszym niż czterdzieści dni.
„Sarkofagidy” to muchy żywiące się mięsem, które zwykle atakują skórę dzieci lub młodych zwierząt poprzez znajdujące się na niej rany lub otarcia. Wiedza o ich rozwoju pozwala uzyskiwać informacje wykorzystywane przez entomologów sądowych dla określenia czasu zadania rany lub śmierci konkretnej osoby.
„Zjadacze mięsa” byli tematem antologii, dla której specjalnie zostało napisane poniższe opowiadanie. Antologia była ściśle limitowanym wydawnictwem, a złożyły się na nią opowiadania dobrze znanych autorów horrorów, którzy zechcieli wspomóc Charlesa Granta, amerykańskiego autora horrorów i miłośnika antologii, kiedy stanął on przed koniecznością poniesienia znacznych wydatków na rehabilitację po długiej i ciężkiej chorobie.
Współautorom tej antologii nie postawiono żadnych ograniczeń ani warunków, kiedy pisali do niej swoje opowiadania, poza jednym: żadne z opowiadań nie mogło liczyć więcej niż 500 słów.SARKOFAG
– Jesteś pewien, że to jest bezpieczne? – zapytała Maureen. Wieczorne słońce niespodziewanie nawiedziło jej pokój w akademiku, musiała więc unieść pulchną rękę, żeby osłonić oczy.
– Oczywiście, że jest bezpieczne – odparł Myron. – Robili to starożytni Egipcjanie w czasach panowania króla Setiego, w trzynastym wieku przed naszą erą. Kiedy król narzekał, że jedna z jego konkubin staje się zbyt pucołowata, eunuch znajdował żuka sarkofaga i wsuwał go pod jej skórę. Taki żuk krążył następnie w konkubinie przez kilka godzin. Te insekty zjadają podskórny tłuszcz i tylko na tym to polega. To takie naturalne odsysanie tłuszczu.
Maureen popatrzyła na małego brązowo-żółtego żuka, który usilnie walczył, żeby się wydostać z małego pudełka z przezroczystego plastiku. Wyglądał zupełnie niegroźnie, jak biedronka.
Myron zdjął okulary i wyczyścił je starannie koszulką z nadrukowanym wizerunkiem Alberta Einsteina.
– To twoja decyzja. Jasne, że twoje pięćdziesiąt dolarów umożliwi mi kupienie kolejnych rzadkich okazów insektów, ale przecież jesteś bardzo ładna również taka, jaka jesteś w tej chwili. Może trochę zaftig.
W końcu to zaftig ją przekonało.
– Zrobię to – powiedziała Maureen.
Uniosła się na łóżku i odrobinę podsunęła do góry sweter w rozmiarze XXL. Myron usiadł obok niej, ze sterylnego opakowania wyciągnął skalpel i z lewej strony brzucha naciągnął skórę na długości mniej więcej trzech cali.
– Zaboli, jakby mucha usiadła – powiedział i rozciął jej skórę na długości ćwierci cala, wsuwając skalpel w znajdujący się pod nią tłuszcz. Krew zaczęła się sączyć na jej elastyczne majtki.
Bardzo ostrożnie Myron otworzył plastikowe pudełko. Użył słomki do napojów, żeby zassać żuka, a następnie położyć go na otwartą ranę Maureen. Insekt natychmiast skrył się pod jej skórą.
– Czuję się, jakby chodził po mnie pająk – powiedziała Maureen. – A właściwie we mnie.
Myron popatrzył na zegarek.
– Wrócę dokładnie za dwie godziny. Do tego czasu będziesz wyglądała jak Gwyneth Paltrow.
* * *
Wychodząc z akademika, Myron niemal zderzył się z wysoką, szczupłą, ciemnowłosą dziewczyną w obcisłych dżinsach.
– Ellie? Ellie Newman? Ależ ty wyglądasz!
Ellie wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
– Dieta Atkinsa. Zrzuciłam czterdzieści osiem funtów.
– Wyglądasz wspaniale! Może wypijemy razem drinka?
* * *
Gdy Myron odprowadzał Ellie do jej akademika, usłyszał, jak zegar w kampusie wybija jedenastą.
– Cholera – zaklął i przycisnął dłoń do ust. – Maureen.
– Co z Maureen?
* * *
Otworzył drzwi jednym pchnięciem. Pokój Maureen pogrążony był w mroku. Włączył światło. Maureen ciągle leżała na łóżku. Jej twarz była czaszką, w której lśniły oczy, a jej skóra zwisała z ramion jak ciężkie zasłony na oknach.
– Myron – wyskrzeczała. – Czy jestem chuda, Myron?
Podszedłszy do niej, Myron usłyszał drapanie, docierające z łazienki, a zaraz potem żałosny jęk. Ostrożnie zajrzał do środka.
Pod umywalką tkwił wielki, rozdęty robal. Był przezroczysty, Myron mógł więc dostrzec, że wypełniają go grube zwały białego tłuszczu. Dopiero gdy przyjrzał się mu bliżej, zobaczył jego malutką czarną główkę i drobniutkie nóżki.
– Tak, Maureen, jesteś chuda – powiedział. – Nie masz nawet grama tłuszczu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki