Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Fotoplastykon - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 grudnia 2017
7,10
710 pkt
punktów Virtualo

Fotoplastykon - ebook

Tomik „Fotoplastykon” zawiera opowiadania nawiązujące do niedawnej przeszłości widzianej oczami dziecka, dziewczynki, dorosłej kobiety. Kilka opowiadań jest uzupełnieniem wcześniejszej powieści autorki „Piętra”, utrzymanej w konwencji groteskowej. Autorka szukała punktów odniesienia i potwierdzenia trwałości życiowych prawd, a punktem wyjścia bywały często obserwowane kontrasty, absurdy codzienności, nieszablonowe zachowania i sytuacje.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8126-420-4
Rozmiar pliku: 1 003 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Gołębnik

Machając szmatą na długim kiju rozpędzała je powoli, pozwalając im szybować zrazu bezładnie, później — coraz bardzie regularnie. Zataczały koła — najpierw małe, potem coraz większe — wznosiły się, opadały, znowu wznosiły, żeby gdzieś się zapodziać w słońcu, a wkrótce potem wrócić.

Wracały do niej, już uładzone, uporządkowane i zajmowały odpowiednie przegródki. Znały swoje miejsca w tym jej gołębniku.

Ich fenomen polegał na tym, że były trochę dzikie (pewnie dlatego, że poświęcała im niewiele czasu), a jednak nie uciekały daleko. No więc były dzikie, wielokolorowe (w tych swoich gołębich kolorach), a to wspólne kołowanie sprawiało, że wydawały się (patrząc z dołu) raz — białe albo niebieskawe, innym razem perłowoszare, a jeszcze kiedy indziej skrzyły się ślicznie, za każdym razem innym (gołębim) kolorem. Czuła z nimi jedność, bo poruszały się według jakiegoś, im tylko znanego, klucza, a może także dlatego, że bywały często — podobnie jak ona sama — chore i smutne, a to, że próbowała je leczyć i zachęcać do lotu, jej także bardzo dodawało energii i pewności siebie.

Kiedy tak szybowały, a ona stała machając tą niegdyś białą szmatą na kiju — wyglądała, jakby sama chciała poddać się temu kołowaniu, wznoszeniu i opadaniu; i ogłosić swoje poddaństwo wobec bezkresu. Bo rzeczywiście — wtedy czuła, że jest zdrowa, silna i że naprawdę potrafi oddychać głęboko, pełną piersią.

Kiedy skończyła mycie podłóg, oczyściła szczotki, wypłukała szarawe ścierki, umyła wiadro i wystawiła cały sprzęt na balkon, na słońce, do wysuszenia.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij