- W empik go
Fotoplastykon - ebook
Fotoplastykon - ebook
Tomik „Fotoplastykon” zawiera opowiadania nawiązujące do niedawnej przeszłości widzianej oczami dziecka, dziewczynki, dorosłej kobiety. Kilka opowiadań jest uzupełnieniem wcześniejszej powieści autorki „Piętra”, utrzymanej w konwencji groteskowej. Autorka szukała punktów odniesienia i potwierdzenia trwałości życiowych prawd, a punktem wyjścia bywały często obserwowane kontrasty, absurdy codzienności, nieszablonowe zachowania i sytuacje.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-420-4 |
Rozmiar pliku: | 1 003 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Machając szmatą na długim kiju rozpędzała je powoli, pozwalając im szybować zrazu bezładnie, później — coraz bardzie regularnie. Zataczały koła — najpierw małe, potem coraz większe — wznosiły się, opadały, znowu wznosiły, żeby gdzieś się zapodziać w słońcu, a wkrótce potem wrócić.
Wracały do niej, już uładzone, uporządkowane i zajmowały odpowiednie przegródki. Znały swoje miejsca w tym jej gołębniku.
Ich fenomen polegał na tym, że były trochę dzikie (pewnie dlatego, że poświęcała im niewiele czasu), a jednak nie uciekały daleko. No więc były dzikie, wielokolorowe (w tych swoich gołębich kolorach), a to wspólne kołowanie sprawiało, że wydawały się (patrząc z dołu) raz — białe albo niebieskawe, innym razem perłowoszare, a jeszcze kiedy indziej skrzyły się ślicznie, za każdym razem innym (gołębim) kolorem. Czuła z nimi jedność, bo poruszały się według jakiegoś, im tylko znanego, klucza, a może także dlatego, że bywały często — podobnie jak ona sama — chore i smutne, a to, że próbowała je leczyć i zachęcać do lotu, jej także bardzo dodawało energii i pewności siebie.
Kiedy tak szybowały, a ona stała machając tą niegdyś białą szmatą na kiju — wyglądała, jakby sama chciała poddać się temu kołowaniu, wznoszeniu i opadaniu; i ogłosić swoje poddaństwo wobec bezkresu. Bo rzeczywiście — wtedy czuła, że jest zdrowa, silna i że naprawdę potrafi oddychać głęboko, pełną piersią.
Kiedy skończyła mycie podłóg, oczyściła szczotki, wypłukała szarawe ścierki, umyła wiadro i wystawiła cały sprzęt na balkon, na słońce, do wysuszenia.