- W empik go
Gasnące słońce. Powieść z czasów Marka Aureliusza - ebook
Gasnące słońce. Powieść z czasów Marka Aureliusza - ebook
Gasnące słońce. Powieść z czasów Marka Aureliusza – powieść historyczna Teodora Jeske-Choińskiego. Przetłumaczona została na języki: niemiecki, szwedzki, włoski, węgierski, czeski i rosyjski. Akcja powieści toczy się za czasów panowania Marka Aureliusza i Lucjusza Werusa w samym Rzymie i (w drugiej części) w pasie przygranicznym cesarstwa. Skupia się ona przede wszystkim wokół miłości patrycjusza Publiusza Kwintyliusza Warusa do Mucji Kornelii. Wśród ważnych postaci są: Marek Kwintyliusz Warus (brat Publiusza), Tullia Kornelia (stryjenka, ciotka Mucji), prefekt legionów i przyjaciel Publiusza Serwiusz Klaudiusz Kalpurniusz oraz wzbogacony przedsiębiorca, syn wyzwoleńca Lucjusz Fabiusz Pomponiusz Furio i jego córka Liwia. Epizodycznie jako bohaterowie pojawiają się także obaj cesarze. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Gasnące_słońce_(Jeske-Choiński)
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-217-2 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I.
Marek Kwintyliusz, opuściwszy pałac cesarski, nie udał się wprost do domu. Umówiwszy się z kilku młodszymi patrycyuszami, pojechał do senatora Mucyusza, gdzie wytrwał do rana przy kościach. Przegrawszy dar Werusa: niewolnika, złote naczynia, rydwan, cztery muły, woźnicę i wszystkie pieniądze, które miał przy sobie, wziął ciepłą kąpiel i kazał się zanieść do Fabiusza.
Były poborca spożywał właśnie śniadanie, kiedy mu doniesiono o przybyciu zięcia. Był sam, bez służby.
Nie podniósł się nawet z miękkiej sofy na powitanie Marka. Ręką tylko skinął i wskazał mu miejsce obok siebie.
Ale Marek nie spoczął obok teścia. Ułożywszy się na drugiej sofie, przypatrywał się Fabiuszowi przez zmrużone powieki.
- Może pozwolisz grzanego wina? - zapytał Fabiusz. - Chłodno dziś na dworze.
- Dziękuję. Wina mam dosyć, przynajmniej na tydzień.
- Zapomniałem, że biesiadowaliście wczoraj u młodszego cesarza. Obiecałeś mnie wprowadzić na dwór Werusa.
- Na taki zaszczyt trzeba zasłużyć - odpowiedział Marek.
- Wziąłeś za obietnicę sto tysięcy sesterców.
- Wezmę jeszcze więcej, ale tymczasem nie czas myśleć o zaspokojeniu twoich drobnych ambicyj; czeka cię bowiem daleka i długa droga.
- Mnie?
Fabiusz spojrzał zdumiony na zięcia.
- Nie mam zamiaru wyjeżdżać z Rzymu - mruknął.
- A jednak musisz to natychmiasz uczynić - wyrzekł Marek.
Fabiusz uśmiechnął się złośliwie.
- Wiem, że ci moja obecność zawadza - mówił - ale to nie powód do podróży. Zdawało ci się, że zaślubiając piętnastoletnią dziewczynę, będziesz mógł rozporządzać jej majątkiem, jak swoim. Okazało się jednak, że to dziecko potrafi bronić swojego posagu, zwłaszcza, gdy mu rada ojca pomaga. Rozumiem, że chciałbyś mnie wysłać za góry i morza.
- Sam uciekniesz, nie tylko za góry i morza, ale pod ziemię nawet - wyrzekł Marek, spoglądając urągliwie na teścia. - Zucha przy mnie nie udawaj! Tusnelda się znalazła...
Fabiusz zerwał się z sofy.
- A widzisz - śmiał się Marek. - Teraz kolej na mnie drwić z ciebie. Nie uciekaj, opamiętaj się... Owej branki jeszcze nie odkryto.
Blady, drżący na calem ciele, wrócił Fabiusz na miejsce.
- Lubisz szczególne żarty - mruknął, rzucając zięciowi spojrzenie poskromionego kundla.
- A ty lubisz być zanadto mądrym - wyrzekł Marek - chociaż jako zręczny gracz kupiecki, powinieneś wiedzieć, ze struna przeciągnięta pęka. Twoja struna zaczyna, pękać...
- Owa Germanka? - pytał Fabiusz znów zaniepokojony.
- Jeszcze jej nie odnaleziono, lecz tajna straż wygrzebie ją teraz choćby z pod ziemi, bo tak nakazali imperator Lucyusz i pretor Publiusz. Dziś od samego rana spuścił prefekt miasta wszystkie swoje charty z łańcucha, a ty wiesz, że te bestye mają wiatr doskonały, gdy im chłosta grozi. Narzeczona Serwiusza żyje i ukrywa się w Rzymie, co słyszałem na własne uszy.
- Prefekt obiecał... - odezwał się Fabiusz.
- Nad prefektem stoi imperator, zaś Serwiusz umiał rozbudzić ciekawość Lucysza.
- Jesteś przyjacielem imperatora... mogłeś...
- Mogłem, ale nie chciałem...
- Nie chciałeś? Ty, mój zięć?...
- Zdawało ci się, że kupisz sobie za bezcen stosunki i wpływy Kwintyliusza. Chytry z ciebie lis, ale nie zapomniałeś, że i mój dowcip kształcili sofiści greccy. Komu się zachciewa Kwintyliusza na zięcia, ten powinien umieć otwierać szkatułę bez żalu, a ty wydzielasz mi jak niewolnikowi. Teraz pakuj za to manatki i uciekaj za góry i morza, bo jak tylko złowią ową Germankę, wniesie prefekt Serwiusz skargę o gwałt, a krewny mój, pretor Publiusz, każę ci główkę ogolić, włożyć na rączki żelazne pierścioneczki i pośle cię do kopalni sardyńskich, abyś nasycił oczy widokiem kruszców, które tak gorąco miłujesz.
Fabiusz opuścił głowę, zgnębiony.
- I cóż? - drwił Marek. - Może zechcesz mi teraz powiedzieć mowę o przymiotach oszczędności? Zaczynaj... słucham... jestem dobrze usposobiony... Jako prawnik, powinieneś wiedzieć, że za porwanie wolnej niewiasty płaci się utratą swobody i majątku, owa zaś Germanka jest nadomiar narzeczoną rzymskiego obywatela.
Zięć bawił się troską teścia. Spojrzeli na siebie: patrycyusz z pagardą, dorobkiewicz z nienawiścią.
- Prawdaż to, co mówisz? - mruknął Fabiusz. - Może chcesz tylko pieniędzy. Ile?
- Miliony twoje posiadają w tej chwili wartość śmierci - odpowiedział Marek. - Tylko czas może cię wydobyć z matni, w którą cię twoja chciwość wtrąciła.
- Radź, pomóż! - prosił Fabiusz.
- Radź, pomóż - przedrzeźniał Marek. - Wszakże masz własny dowcip, a przebiegłość była twoim głównym majątkiem. Rusz rozumem...
Zamiast rozumem, ruszył Fabiusz ramionami.
- Jesteś moim zięciem - mruknął.
- Wiem, że mnie los skuł z twoją miłą przeszłością - mówił Marek - i dlatego muszę ci pomódz, ale zapłacisz za radę.
- Rozkazuj...
- O sestercach pomówimy później, a teraz słuchaj. Opuścisz dziś Rzym i będziesz czekał w ukryciu na wiadomości odemnie. Mam nadzieję, że imperator Lucyusz zapomni rychło o owej Germance, władza zaś Publiusza nie potrwa wiecznie. Po roku obejmie jego stolicę pretorską inny senator, który nie będzie może na dźwięk złota tak nieczułym, jak mój krewny. Sprawę umorzymy, zatrzemy i wrócisz do Rzymu.
Fabiusz pochwycił ręce zięcia.