Gdy zaczynasz słyszeć siebie. Rozmowy terapeutyczne pod zamkniętymi powiekami. - ebook
Gdy zaczynasz słyszeć siebie. Rozmowy terapeutyczne pod zamkniętymi powiekami. - ebook
To nie jest poradnik. To intymna rozmowa. Z kimś, kto potrafi słuchać – i z tą częścią Ciebie, którą zbyt długo zagłuszał świat. „Gdy zaczynasz słyszeć siebie” to opowieść o powrotach. Do ciszy. Do ciała. Do wewnętrznej zgody. Poprzez hipnotyczne prowadzenia, obrazy wyobraźni i subtelne dialogi, książka otwiera przestrzeń, w której możesz znów być blisko siebie – bez pośpiechu, bez presji, w swoim własnym rytmie.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Zdrowie i uroda |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788397766105 |
| Rozmiar pliku: | 120 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
CZĘŚĆ I
TAM, GDZIE ZACZYNA SIĘ ŚWIAT CISZY
Rozmowa 0
Za uchylonymi drzwiami
Rozmowa 1
Dotyk wyobraźni
Rozmowa 2
Kadr wewnętrznego świata
Rozmowa 3
Gdy oczy się zamykają – zaczyna się świat ciszy
Rozmowa 4
Ciało, które pamięta
Rozmowa 5
Wnętrze, które nie milknie
Rozmowa 6
Nie mogę zasnąć
Między sesjami: Krążenie
Rozmowa 7
Most nad lękiem
Rozmowa 8
Zatrzymało mnie
Rozmowa 9
Tam, gdzie kończy się powinność
Między sesjami: Obecność
Rozmowa 10
To, co rośnie w ciszy
Między sesjami: Nadzieja
Rozmowa 11
Spotkanie z wewnętrznym opiekunem
Rozmowa 12
Gdy zaczynasz słyszeć siebie
Między sesjami: Jeszcze tu jestem
Refleksja Zoi
CZĘŚĆ II
Rozmowy, które trudno odbyć, ale warto mieć
Rozmowa 1
Z głowy do ciała i powrotem
Rozmowa 2
Zeszyt w kratkę, myśli w chaosie
Rozmowa 3
Nie jestem moim bólem
Rozmowa 4
Nie chcę, nie mogę, nie teraz
Rozmowa 5
Tam, gdzie zaczyna się siła
Rozdział 6
Cień między nami
Rozmowa 7
Głos, który sędziuje
Rozmowa 8
Odwaga bycia widzianym
Rozmowa 9
Uwalnianie więzów przeszłości
Między sesjami: Lekkość
Rozmowa 10
Przestrzeń dla siebie
Rozmowa 11
Powrót do siebie – pełnia integracji
Epilog
Słowo od autorkiWSTĘP
Nie trzeba widzieć, by dostrzegać. Czasem wystarczy zamknąć oczy.
Ta książka powstaje z potrzeby – nie tylko opowiadania, ale słuchania tego, co ciche, niedopowiedziane, wewnętrzne.
Nie wiem, kiedy dokładnie zaczęłam słuchać ciszy. Może wtedy, gdy na terapii ktoś po raz pierwszy milczał przez czterdzieści minut i to milczenie mówiło więcej niż wszystkie wcześniejsze sesje. A może wtedy, gdy przytłoczony bólem pacjent powiedział: „Chciałbym tylko na chwilę nie czuć wszystkiego tak bardzo”. Wtedy właśnie pomyślałam: a co, jeśli nie trzeba zawsze rozmawiać o problemie? Co, jeśli najcenniejsze odpowiedzi nie przychodzą przez analizę, tylko przez doświadczenie? Ta książka mówi o tym, co się dzieje, kiedy przestajemy szukać rozwiązania na zewnątrz, a zaczynamy słuchać siebie – naprawdę.
To nie jest podręcznik hipnozy. Nie daje gotowych recept. Zaprasza Cię do przestrzeni, w której można na chwilę osunąć się w głąb – bez obawy, że coś się straci. A raczej: że coś odnajdzie.
Czasem jedno zdanie wystarczy, żeby coś wewnętrznie drgnęło.
Czasem obraz, pojawiający się przy zamkniętych oczach, mówi więcej niż długie sesje rozkładania emocji na czynniki pierwsze.
Zoja i Igor – bohaterowie rozmów – spotykają się w gabinecie, który równie dobrze mógłby istnieć zarówno w rzeczywistości, jak i tylko w wyobraźni. To miejsce symboliczne. Bez zegara na ścianie. Za to z czasem na zatrzymanie. Dlaczego rozmowa? Bo to forma najbliższa życiu. Bo łatwiej nam odnaleźć się w cudzej historii niż w wykładzie. Bo głos terapeuty nie jest monologiem – jest zaproszeniem do wspólnego bycia, refleksji, poszukiwania.
Dlaczego obrazy? Bo ludzki mózg myśli obrazami. Bo zanim nazwiesz swój stan „lękiem”, czujesz mrowienie w żołądku i widzisz ciemną plamę w środku klatki piersiowej. Wizualizacja, hipnoza, obrazy wewnętrzne – dla niektórych to brzmi jak bajka. A jednak właśnie te bajki czasem leczą najgłębiej. Bo w świecie, który każe nam być ciągle w głowie, zamknięcie oczu staje się aktem odwagi. Obrazy nie kłamią. To język, którym mówi ciało, zanim znajdziesz właściwe słowo. To ścieżka, którą można pójść, kiedy wszystko inne już się wyczerpało.
Dla kogo jest ta książka? Dla tych, którzy są zmęczeni szukaniem szybkich rozwiązań. Dla tych, którym nie wystarczają dobre rady i pozytywne afirmacje. Dla tych, którzy chcą zejść głębiej – z głowy do ciała, z rozumu do odczuwania.
Każdy rozdział to osobna opowieść. Inna rozmowa. Inna podróż. Nie musisz czytać po kolei. Możesz zatrzymać się na jednym rozdziale, zamknąć oczy i po prostu pobyć z tym, co się pojawia. A jeśli nic nie poczujesz – też dobrze. To nie jest książka, która czegoś od Ciebie chce. To książka, która z Tobą jest. Rozmowy Zoi i Igora mogą stać się dla Ciebie lustrem, mostem albo tylko chwilą ciszy. Niech świat mówi ciszej, a Ty usłyszysz siebie głośniej.
To nie jest poradnik. To zaproszenie do rozmowy.
Do powolnego czytania przy kawie, herbacie czy winku.
Do wsłuchania się w opowieści o tym, jak wyobraźnia może przynieść ulgę.
Jak umysł, gdy mu na to pozwolimy, zaczyna tworzyć obrazy, które dotykają ciała.CZĘŚĆ I
TAM, GDZIE ZACZYNA SIĘ ŚWIAT CISZY
Hipnoza to nie czary. To dom z uchylonymi drzwiami, do którego wchodzisz wtedy, gdy jesteś gotów wrócić. Nie po to, by zostać. Ale by zabrać stamtąd coś cennego – obraz, słowo, dotyk.
Igor wyruszył w podróż, która dla innych wyglądała jak seria rozmów. Dla niego – była jak mapa do wnętrza. I ta mapa – choć rysowana pod okiem terapeutki – nie jest gotowym planem. To szkic, który dopiero się wyłania. Czasem rozmazany, czasem poplątany. Mapa, która powstaje nie po to, by prowadzić prostą drogą, ale by przypominać, że ścieżki pojawiają się, gdy się je przechodzi. Most nad lękiem, ogród spokoju, głos – nie są punktami zaznaczonymi od razu. To miejsca, które trzeba odkryć, nazwać, poczuć.
Bo w tej podróży najpierw idziesz w nieznane, a dopiero potem wiesz, dokąd naprawdę prowadziła droga.ROZMOWA 0
Za uchylonymi drzwiami
Śnił, że stoi na peronie. Wokół płynął świat – zbyt szybko, zbyt głośno, zbyt obojętnie. Ludzie przechodzili obok, dźwigali walizki, sprawdzali zegarki. Pociąg miał zaraz odjechać. A on… nie miał biletu. W dłoni ściskał zwinięty skrawek papieru. Nie wiedział, czym jest. Może wspomnieniem. Może obietnicą. Może cieniem czegoś, co powinien był zrobić, a nie zrobił. Chciał ruszyć, ale coś go zatrzymało – jakby ciało znało sekret, którego umysł jeszcze nie rozumiał.
Tablica odjazdów migała liczbami, które nie znaczyły nic.
Tylko dźwięk – przeszywający, niemal przenikliwy – wibrował gdzieś pod skórą.
A potem… cisza. Otworzył oczy. Najpierw tylko na tyle, by poczuć zmianę światła. Ciepłe. Złotawe. Otulające, nie ostre.
Mrugnął. Nie był już na peronie. Był tu – w pomieszczeniu, którego nie znał, ale które pachniało drewnem i spokojem.
Pod palcami czuł kamienną fakturę.
Mała rzeźba. Dłoń, jakby ktoś wyciągnął ją w geście zaproszenia. Trzymał ją, choć nie pamiętał, kiedy ją chwycił.
Przez moment nie wiedział, czy śni dalej.
Zza drzwi dobiegł cichy dźwięk. Potem dotarł do niego czyjś krok.
I głos:
– Igor?
Odwrócił głowę. W progu stała kobieta. Miała na sobie ubrania w ciepłych barwach. Jej oczy były pełne spokoju, nie chciały niczego na siłę.
– Proszę. Zapraszam.
Wstał powoli, jakby ruchy musiały nadrobić dystans między snem a jawą. Wsunął rzeźbę do kieszeni. Chciał ją zachować – jak amulet. Jak coś, co zabrał ze sobą z tamtej strony.
Gabinet był nieduży. Miękki. Spokojny. Nie mówił: „Usiądź, opowiedz mi wszystko”. Szeptał raczej: „Jesteś tu. I to wystarczy”.
Usiadł w fotelu naprzeciwko niej. Przez chwilę tylko oddychali. Nic więcej.
– Śnił mi się pociąg – powiedział cicho. – Ale… nie mogłem wsiąść.
– Dlaczego? – zapytała spokojnie.
– Bo nie miałem biletu. Albo odwagi. Albo… nie wiem. Może jednego i drugiego.
Skinęła głową, delikatnie, jakby nie chciała rozproszyć myśli.
– A może – powiedziała cicho – nie miałeś wsiąść. Może to jeszcze nie ten pociąg.
Spojrzał na nią, ale nie odpowiedział. W kieszeni wciąż czuł rzeźbę. Dłoń.
– Chyba zasnąłem w poczekalni – szepnął po chwili.
– Niektórzy zasypiają właśnie tam, gdzie ciało wreszcie pozwala odpocząć. A czasem… to ono woła sen. Nie jako ucieczkę. Jako ulgę.
Gabinet pachniał lawendą i ciszą. Światło lampy nie świeciło – ono było. Ciepłe jak poranna herbata. Słowa nigdzie się nie spieszyły. A on nie musiał ich szukać. To był moment, w którym jeszcze nic się nie zaczęło. Ale wszystko już czekało.
Próg. Nie między drzwiami. Między światami. Między tamtym, który zostawił za sobą, a tym, który dopiero miał wybrzmieć.
Zoja patrzyła na niego uważnie, ale bez presji. Jakby wiedziała, że niektóre drogi zaczynają się od zatrzymania. Od jednego świadomego oddechu.
Od cichego: „teraz”.
– Igor – powiedziała miękko. – Być może największa podróż w Twoim życiu zaczyna się właśnie wtedy, gdy stoisz w miejscu. Ale to ty zdecydujesz, czy przekroczysz próg.
W jego spojrzeniu coś drgnęło. Nie była to pewność. Nie była to też gotowość. Ale… iskra. I to wystarczyło.ROZMOWA 1
Dotyk wyobraźni
Pierwsze spotkania nie muszą być głośne. Czasem wystarczy cisza. Chwila zawahania. I pytanie, które nie pada po to, by dostać odpowiedź, ale by otworzyć drzwi.
Igor usiadł naprzeciwko Zoi, jeszcze niepewny, czy to wszystko w ogóle ma sens.
Hipnoza – brzmiało to zbyt magicznie jak na jego racjonalny umysł. Ale coś go przyciągnęło. Może zmęczenie. Może ciekawość. A może nadzieja, że w tej całej układance, gdzieś w środku jest miejsce, w którym da się odetchnąć.
– Co się dzieje, kiedy zamykamy oczy? – zapytał z przekornym uśmiechem.
I od tego zaczęli. Igor rzucił z lekkim uśmiechem:
– Zoju, powiedz mi szczerze… Co tak naprawdę się dzieje, kiedy zamykamy oczy? Czy to tylko mózg bawiący się obrazkami?
– Nie. To mózg… który zaczyna widzieć to, co zawsze tam było, tylko nie miał kiedy tego zauważyć.
– Czyli?
– Kiedy zamykasz oczy, aktywuje się tak zwana _default mode network_, czyli sieć spoczynkowa. To nie „nic”. To tryb wewnętrznego życia. Nie wykonujesz zadania, ale jesteś najbardziej sobą. Mózg zaczyna tworzyć, przypominać, łączyć. Tam właśnie zaczynają się sny. I… odpowiedzi.
– To znaczy, że moje ciało „widzi” nawet bez światła?
– Dokładnie. Bo światło nie zawsze przychodzi z zewnątrz. Czasem pojawia się jako iskra, która czekała na Twoje spojrzenie do środka.
– Tylko… po co to wszystko? – wybuchnął Igor. – Zamykam oczy i bum: teatr wyobrażeń. Nie prosiłem o bilet.
– Bo mózg nie zna pauzy. On tworzy nieustannie. Tyle że… możesz zacząć go świadomie reżyserować. Nie musisz czekać na dramat. Możesz napisać nową scenę.
– Ale przecież to nie to samo, co „naprawdę coś przeżyć”.
– A kiedy śnisz, nie przeżywasz „naprawdę”? Twoje serce bije szybciej. Ciało się napina. Emocje są realne. Wewnętrzne przeżycie to też doświadczenie.
– Czyli wizualizacja to… sen na jawie? Nie śpisz, a i tak widzisz coś, czego nie ma.
– Blisko. Tylko że w tym śnie masz wpływ. Masz scenografię, reżysera i ciszę na planie. I co więcej: ty jesteś tym reżyserem.
– A to już brzmi bardziej jak… hipnoza?
– W rzeczy samej. Hipnoza to po prostu bardziej skupiona forma wyobraźni. Taka, w której ciało odpoczywa, a umysł robi porządki. Albo odkrywa coś nowego.
Igor milczał przez chwilę.
– Zawsze się trochę bałem hipnozy – powiedział, obracając filiżankę w dłoni. – Kojarzyła mi się z tym, że ktoś przejmuje nade mną kontrolę. A ja, jak w jakimś filmie klasy B, zaczynam gdakać jak kura.