Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Gdybyśmy znów się spotkali - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
3604 pkt
punktów Virtualo

Gdybyśmy znów się spotkali - ebook

Wystarczy rok, by obcy stali się całym swoim światem…

Farra Lin jest pewna jednego – podczas swojego rocznego pobytu w Szanghaju zakocha się po raz pierwszy. Problem w tym, że jej wybranek to chłopak nowej przyjaciółki.

A nie ma nic gorszego niż uczucie do kogoś, kogo nie można mieć… przynajmniej tak jej się wydaje. Bo jeśli to naprawdę miłość, dlaczego jej myśli wciąż uciekają do kogoś innego – aroganckiego blondyna, sportowca z ego większym niż stadion i uśmiechem, który rozbraja jego dołeczki w policzkach?

Blake Ryan – były gwiazdor futbolu uniwersyteckiego, który zaszokował wszystkich rezygnacją po trzecim mistrzostwie kraju. Zamiast konfrontacji z własną legendą wybiera ucieczkę: do Szanghaju, do prostego życia.

Bez futbolu. Bez zobowiązań. Bez miłości.

Tylko że pewna piękna brunetka nie daje mu spokoju – ani w głowie, ani w sercu.

To, co zaczyna się od niewinnego zauroczenia, przeradza się w coś o wiele głębszego. Farra i Blake dają się porwać magii Szanghaju… i sobie nawzajem. Lecz czas nie jest po ich stronie – mają tylko rok, a los zdaje się spiskować przeciwko nim.

Czy ich uczucie przetrwa próbę? A może od początku nie było im pisane…

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788368610482

FRAGMENT KSIĄŻKI

PLAYLISTA

The Hardest Thing – 98 Degrees

Chances – Backstreet Boys

Free – Broods

Skyfall – Adele

Crush – 3Gs

Ocean Eyes – Billie Eilish

Like You’ll Never See Me Again – Alicia Keys

Impossible – Shontelle

Moral of the Story – Ashe

I Never Told You – Colbie Caillat

Here’s to the Night – Eve 6

Glad You Came – The Wanted

The Time (Dirty Bit) – Black Eyed Peas

See You Again – Wiz Khalifa featuring Charlie Puth

Don’t Forget About Us – Mariah Carey

If We Ever Meet Again – Timbaland featuring Katy PerryPROLOG

Nie przeżyje tego.

Nieważne, że się na to przygotowywał. W ciągu najbliższych trzydziestu minut jego serce zostanie wyrwane z piersi i zmiażdżone.

Nie mógł tego uniknąć.

– Dawno nie rozmawialiśmy – powiedziała tonem równie oskarżycielskim, co niepewnym.

Nie winił jej za to. Gdyby zamienili się miejscami, on już dawno by ją porzucił. A jednak ona go nie zostawiła, za co kochał ją jeszcze bardziej. Jej lojalność sprawiała, że ta rozmowa była jeszcze trudniejsza.

Oparł przedramiona na kolanach i splótł dłonie. Tak długo skupiał wzrok na słojach drewnianej podłogi, że aż zaczęły wirować mu przed oczami.

– Byłem zajęty.

– Czym?

– Zajęciami. Planami baru. I innymi tego typu sprawami.

– Liczyłam na lepszą wymówkę.

Słysząc ostry ton jej głosu, gwałtownie uniósł głowę. Spojrzenie jej w twarz okazało się błędem.

Na widok bólu w jej pięknych brązowych oczach poczuł mocny ucisk w klatce piersiowej. Nie byli sam na sam od dwóch tygodni, ale czuł, jakby minęły co najmniej dwa stulecia.

Na myśl o tym, że znowu są we dwoje, zawładnęła nim mieszanka strachu i dziwnej radości. Gdyby nie miał silnej woli, to zmiótłby ją z nóg, chwycił w ramiona i już nigdy jej nie puścił.

– Powiedz mi prawdę. – Jej głos złagodniał. – Możesz mi zaufać.

Łatwo byłoby udawać, że wszystko jest dobrze. Rozwiać jej obawy, mówiąc to, co chciała usłyszeć, i wrócić do tego, jak było wcześniej.

Rzeczywiście jej ufał, ale wiedział, że gdyby poznała prawdę, to rozpadłaby się na milion kawałeczków.

Dlatego nie miał wyjścia. Zrobił to, co musiał zrobić: skłamał.

– Przykro mi – powiedział głosem pozbawionym emocji, które się w nim kotłowały, przyprawiając go o ból brzucha. Czy ona je słyszała? Spanikowane uderzenia jego serca obijającego się o klatkę piersiową? To, jak krzyczało, żeby przestał? – Nie chciałem robić tego w ten sposób, ale myślę, że powinniśmy przestać się spotykać.

Twarz Farry zbladła. Z kolei jego serce zaczęło walić jeszcze mocniej.

– Co?

Z trudem przełknął ślinę.

– Naprawdę cudownie się z tobą bawiłem, ale rok dobiega końca i… i już nie jestem zainteresowany. Przykro mi.

Kłamca.

– Kłamiesz.

Wzdrygnął się. Znała go zbyt dobrze. Zdecydowanie zbyt dobrze.

– Nie kłamię – odpowiedział, próbując wyjść na nonszalanckiego, ale tak naprawdę chciał paść na kolana i błagać, żeby go nie opuszczała.

– Owszem. Mówiłeś, że mnie kochasz.

– To wtedy kłamałem.

Nie potrafił spojrzeć jej w oczy.

Wzięła głęboki wdech, a on poczuł, jakby jego serce zacisnęło się w bolesny supeł.

– Pieprzysz jak potłuczony – oskarżyła go drżącym głosem. – Przecież widzę, że się trzęsiesz.

Zacisnął dłonie w pięści i zmusił ciało do uspokojenia się.

– Farro. – Czas to powiedzieć. Jego oddech stał się szybki i płytki. – W wakacje zszedłem się z powrotem z moją byłą. Nie wiedziałem, jak ci to wyznać. Kocham ją i popełniłem błąd. My byliśmy tym błędem. Próbuję go naprawić.

Zapadła cisza, którą przerwało jej łkanie. Do jego oczu też napłynęły łzy, ale zamrugał, żeby je odgonić.

– Przykro mi – rzucił, chociaż wiedział, że nie powinien tego mówić w takiej sytuacji. Niestety te słowa same raz po raz padały z jego ust.

– Przestań to powtarzać!

Wzdrygnął się, słysząc jad w jej głosie. Chwyciła dłonią za naszyjnik, a w jej oczach widać było, że poczuła się dogłębnie zdradzona.

– Czyli to wszystko było kłamstwem, tak? Cały zeszły rok?

Ponownie spuścił wzrok.

– Dlaczego? Po co udawałeś, że ci zależy? To miał być jakiś chory żart? Chciałeś sprawdzić, czy będę na tyle naiwna, by się w tobie zakochać? No to gratu-kurwa-luję. Wygrałeś. Blake Ryan zdobył tytuł mistrza. Twój ojciec miał rację. Nie powinieneś był odchodzić. Nikt nie jest lepszym zawodnikiem od ciebie.

A więc to tak wyglądała śmierć. Ból zamrożony w bryle wyszczerbionego lodu. Żal spowodowany słowami, których nie mógł wypowiedzieć, i obietnicami, których nie mógł dotrzymać. Spadał samotnie do mrocznej, bezgwiezdnej nicości i już nikt nie mógł go uratować.

– Przyk…

– Jeśli jeszcze raz powiesz, że ci przykro, to pójdę do kuchni, wrócę tu z zardzewiałym nożem i utnę ci nim jaja. W sumie może i tak to zrobię. Jesteś pierdolonym dupkiem. To mnie jest przykro, że zmarnowałam na ciebie tyle czasu, i współczuję twojej dziewczynie, bo na pewno zasługuje na kogoś lepszego.

Nie chciał, żeby go znienawidziła, zanim każde z nich nie pójdzie w swoją stronę. Pragnął powiedzieć jej, że to wszystko było tylko głupim żartem i że się zgrywał. Chciał ją chwycić i wdychać zapach kwiatu pomarańczy i wanilii, który doprowadzał go do szału. Marzył o tym, żeby wyznać jej, że jest w niej zakochany po uszy, i żeby całować się z nią aż do utraty tchu.

Ale nie mógł tego zrobić. Bo to pierwsze byłoby kłamstwem, a na to drugie… Cóż, na to drugie nie mógł już nigdy więcej liczyć.

Farra podeszła do drzwi. Zatrzymała się w progu i obróciła, żeby ponownie na niego spojrzeć. Oczekiwał, że znowu rzuci w jego kierunku jakąś pełną jadu uwagę – w końcu na to zasługiwał. Ale nie zrobiła tego. Spojrzała z powrotem przed siebie i zamknęła za sobą drzwi z cichym kliknięciem, które poniosło się echem przez ciszę niczym wystrzał z pistoletu.

Jego ramiona opadły. Był całkowicie pozbawiony energii.

To był koniec. Nie mógł już tego cofnąć.

Tak należało zrobić, a jednak…

Zacisnął powieki, próbując stłumić ból. Nie mógł odgonić obrazu jej twarzy sprzed oczu. Widział po jej minie, że tak bardzo nim gardzi, że nie ma zamiaru marnować więcej sił na to, by na niego wrzeszczeć.

Sprawiła, że uwierzył w miłość. Taką, która rozkłada cię na łopatki i zdarza się tylko raz w życiu. Taką, którą wcześniej uważał za fanaberię, za wytwór wyobraźni przygotowany przez ludzi z Hollywood, którym zależy jedynie na sprzedaży biletów. Okazało się, że się mylił. Taka miłość istniała. Czuł to w sercu.

Gdyby tylko poznał ją wcześniej i w innych okolicznościach…

Zawsze uważał się za pragmatyka, więc nie było sensu rozmyślać nad tym, co by było gdyby. Obowiązek związał go z kimś innym. Prędzej czy później Farra ruszy naprzód i pozna kogoś, kto da jej wszystko, na co zasługuje. Kogoś, kogo pokocha, poślubi i z kim będzie miała dzieci…

Na myśl o tym ostatni nienaruszony kawałek jego serca pękł. Odłamki kłuły go tak mocno, że stracił panowanie nad sobą i nie dał rady dłużej walczyć ze wzbierającymi w jego oczach łzami. Ostatnim razem, gdy szloch wstrząsał tak mocno jego ciałem, miał siedem lat. Spadł wtedy z drzewa i złamał sobie nogę. Tym razem czuł się milion razy gorzej.

Przez głowę przelatywały mu wszystkie wspólne wspomnienia. Kiedyś, jak był chłopcem, zarzekał się, że nigdy nie będzie płakał z powodu dziewczyny, ale teraz… właśnie to robił.

Płakał, bo ją zranił.

Płakał, bo to zajmowało jego umysł i odciągało jego myśli od przerażającej samotności, która ciążyła na jego duszy od chwili, gdy wyszła.

Ale przede wszystkim płakał z powodu tego, co mieli, tego, co stracili, i tego, kim już nigdy nie będą.ROZDZIAŁ 1

Osiem miesięcy wcześniej

– Poproszę jedną klasyczną bubble tea z mlekiem i jedną bubble tea honey oolong z tapioką. Standardowa ilość cukru i lodu.

Farra Lin położyła dwadzieścia yuanów na ladzie i przysunęła je w stronę kasjerki, która obdarzyła ją uśmiechem. Minęły cztery dni, odkąd Farra znalazła się w Szanghaju, ale zdążyła już stać się stałą bywalczynią kawiarni z bubble tea niedaleko jej kampusu. Dla spokoju ducha wolała nie rozmyślać zbyt długo o tym, co to oznaczało dla jej portfela i dla jej sylwetki.

Obsługa przygotowywała jej zamówienie, a ona studiowała wzrokiem menu. Znała nai cha (herbatę z mlekiem) i xi gua (arbuza). Rozpoznawała też kilka innych znaków pisma chińskiego, ale nie na tyle, żeby sklecić z nich jakąkolwiek zrozumiałą frazę.

– Smacznego – powiedziała kasjerka, wręczając Farze zamówione przez nią napoje. – Do zobaczenia jutro!

Farra się zarumieniła.

– Dziękuję.

Mentalna notka: poprosić Olivię, żeby to ona jutro skoczyła po bubble tea.

Wyszła z małej kawiarenki i spacerem skierowała się w stronę kampusu. Słońce zaczęło swoją wieczorną wędrówkę w dół nieba i skąpało miasto złotym blaskiem. Rowerzyści i motocykliści mknęli jedną z bocznych uliczek, walcząc z samochodami o miejsce na wąskiej jezdni. W powietrzu czuć było przyjemny zapach dań z pobliskich restauracji oraz znacznie mniej przyjemny smród śmieci i pył z placu budowy. Uliczni sprzedawcy zaczepiali spacerujących ludzi i oferowali im dosłownie wszystko: począwszy od czapek i szalików, a skończywszy na książkach i płytach DVD.

Farra popełniła błąd, nawiązując kontakt wzrokowy z jednym z nich.

– Mei nu! Piękna dziewczyno! – To powitanie byłoby nawet miłe, gdyby Farra nie wiedziała, że było jedynie wstępem do nieustępliwego nagabywania. – Śmiało, podejdź. – Starsza handlarka zaprosiła ją gestem bliżej. – Skąd jesteś? – zapytała po mandaryńsku.

Farra się zawahała, ale w końcu odpowiedziała:

– Z Ameryki. Mei guo – oznajmiła, przeciągając ostatnią sylabę. Nie wiedziała, czy wyznanie prawdy jej pomoże, czy tylko zaszkodzi.

– Ach, z Ameryki. Czyli jesteś ABC¹ – podsumowała sprzedawczyni. Ostatnimi czasy Farra słyszała to określenie bardzo często. – Mam cudowne książki po angielsku. – Przekupka wyciągnęła egzemplarz Jedz, módl się, kochaj. – Za jedyne dwadzieścia kuai!

– Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana.

– A co powiesz na tę? – Kobieta pokazała jej powieść Dana Browna. – Specjalna okazja. Sprzedam ci trzy książki za pięćdziesiąt kuai!

Farra nie potrzebowała nowych książek, a pięćdziesiąt kuai (czyli jakieś siedem dolarów) było dosyć wygórowaną ceną za tanie wydania starych powieści. Z drugiej strony sprzedawczyni wyglądała na miłą, starszą panią, a Farra nie miała siły się z nią targować.

Przejrzała pobieżnie inne książki po angielsku i szybko odnalazła romanse: Jane Austen, Nicholasa Sparksa i JoJo Moyes.

No dobra, Sparks i Moyes piszą historie miłosne, a nie klasyczne romanse, ale to nic.

Życie miłosne Farry można było określić jako ogólną posuchę, więc chętnie przystałaby na jakikolwiek związek, nawet taki, który skończyłby się tragicznie. No, może nie śmiercią, ale bolesnym rozstaniem albo czymś w tym stylu. Pragnęła czegoś, co udowodniłoby, że szalona miłość po uszy, o której pisze tylu autorów i autorek, istnieje w prawdziwym życiu.

Po rozczarowującym pierwszym roku studiów pełnym średnich randek, kończących się zwykle nieudolnym dotarciem do trzeciej bazy, Farra była gotowa porzucić rzeczywistość i na stałe przenieść się do fantastycznego świata literatury.

– Chętnie kupię te książki. – Odstawiła napoje na ziemię, żeby podnieść Dumę i uprzedzenie (jej najulubieńszą powieść), Pamiętnik i Zanim się pojawiłeś. Wszystkie już kiedyś czytała, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, komu zaszkodził powrót do ukochanego tytułu.

Farra zapłaciła handlarce, która rozpromieniła się i wylewnie jej podziękowała, a dosłownie chwilę później przeniosła wzrok na kolejnego przechodnia.

– Mei nu! – krzyknęła do młodej kobiety w kobaltowej sukience. – Śmiało, podejdź.

Farra zawiesiła torbę z zakupami na nadgarstku i podniosła napoje. Kolejna niedoszła ofiara agresywnego marketingu starszej sprzedawczyni wyraziła stanowczy brak zainteresowania jej ofertą. Farra przyspieszyła kroku, starając się unikać wzroku handlarzy, żeby nie musieć wydawać więcej pieniędzy na rzeczy, których nie potrzebowała. Zatrzymała się dopiero przed przejściem przez pasy. Kiedy zapaliło się zielone światło, odczekała, aż grupka nastolatków zejdzie z krawężnika, i dopiero wtedy ruszyła przed siebie w betonową dżunglę i nieokiełznany chaos, jakim był ruch drogowy w Szanghaju.

Pierwsza zasada przetrwania w Chinach: przechodź przez jezdnię wtedy, kiedy robią to mieszkańcy. W grupie jest bezpieczniej.

Farra wypiła swoją bubble tea, jeszcze zanim dotarła na kampus Shanghai Foreign Studies University, na którym mieszkała podczas wymiany zagranicznej. Wyrzuciła plastikowy kubek do śmietnika i otworzyła drzwi do FEA.

FEA, czyli Foreign Education Academy, mieściło się w jednym z najstarszych budynków uniwersytetu. Mimo czterech pięter brakowało w nim windy, a do tego wystrój pozostawiał wiele do życzenia. Hol miał nawet potencjał, a to dzięki marmurowej podłodze i wielkim oknom od strony dziedzińca, przez które wpadało mnóstwo światła słonecznego. Problem tkwił w tym, że meble wyglądały jak z lat osiemdziesiątych (i nie chodzi o odjechany styl retro).

Pod ścianą z oknami stała popękana brązowa skórzana kanapa, a obok niej stoliki i krzesła, każde z innej parafii. Patykowaty stojak na gazety niemalże zapadał się pod ciężarem starych numerów „Time Out Shanghai”, a na ścianie wisiały wyblakłe chińskie pejzaże, które tylko potęgowały poczucie, że budynek swoje lata świetności ma już za sobą.

Farra jak zwykle nie mogła powstrzymać się od rozmyślań o tym, jak mogłaby przedekorować to miejsce. Kiedy wspięła się na trzecie piętro, w głowie zdążyła już wymienić obecne meble na nowiuśki wiklinowy zestaw krzeseł i kanap z poduszkami i ze stolikami o szklanych blatach, dzięki którym hol wydawałby się przestronniejszy. Stare akwarelowe obrazy zostały zastąpione przez sztukę inspirowaną Azją: może jakieś zbliżenia na kwiat lotosu albo kwiaty moreli japońskiej z nowoczesną chińską kaligrafią. Przy jednej ze ścian mogłyby stanąć regały z książkami dla…

– Ałć! – Farra tak bardzo bujała w obłokach, że zderzyła się ze ścianą. Jej ręka wystrzeliła prosto do czoła, bo przeszył ją ból, ale nie wyczuła pod palcami guza.

Bubble tea Olivii się nie rozlało. Całe szczęście, bo potrafiła być przerażająca, gdy nie dostawała swojej dziennej dawki cukru.

Ściana się poruszyła.

– Nic ci nie jest? – zapytała.

Chodząca i gadająca ściana. Chyba uderzyła się mocniej, niż jej się wydawało.

Farra wyjrzała zza dłoni i odnalazła parę krystalicznie błękitnych oczu. Od razu je rozpoznała. Gapiły się na nią z okładki czasopisma sportowego w zeszłym roku. Towarzyszyły im wtedy wysokie kości policzkowe i zarozumiały uśmieszek.

Tym razem przypatrywały jej się zarówno z rozbawieniem, jak i niepokojem.

– Nie jesteś ścianą – rzuciła bez zastanowienia.

– Jak by nie patrzeć – odpowiedziała nieściana i uniosła brew. Na twarzy chłopaka pojawił się cień uśmiechu. – Miałem w życiu różne przezwiska, ale to słyszę po raz pierwszy.

Farra walczyła z rumieńcami wstydu, które wykwitały na jej policzkach. Ze wszystkich osób, na które mogłaby wpaść, musiała trafić akurat na Blake’a Ryana.

Nie interesowała się sportem, ale i tak wiedziała, kim jest. Wszyscy go znali. Był wschodzącą gwiazdą futbolu amerykańskiego z Teksasu. Było o nim głośno po tym, jak odszedł z drużyny na początku roku. Poza jego oczami, wyglądającymi na nią kiedyś z czasopisma, Farra pamiętała Blake’a z dokumentu na ESPN o najbardziej utalentowanych młodych sportowcach w kraju. Dziewczyna, z którą Farra dzieliła w zeszłym roku pokój, zmusiła ją do obejrzenia całości, bo miała obsesję na punkcie rozgrywającego drużyny koszykarskiej z California Coast University i potrzebowała kogoś, z kim mogłaby się wspólnie nim pozachwycać.

To było najnudniejsze siedemdziesiąt pięć minut życia Farry, ale w filmie rzeczywiście było mnóstwo przystojniaków, a żaden z nich nie był atrakcyjniejszy od Teksańczyka, który właśnie przed nią stał.

Metr osiemdziesiąt opalonej skóry i wyrzeźbionych mięśni, złote włosy, chłodne, błękitne oczy i kości policzkowe, którymi mógłby przecinać lód. Nie był w typie Farry, ale musiała przyznać, że jest gorący. Blake wyglądał jak Apollo. A przynajmniej tak wyobrażała sobie syna Zeusa, gdy uczyła się o mitologii greckiej w siódmej klasie.

– Cóż, jesteś megatwardy. – Słowa same wymknęły jej się z ust, zanim zdążyła je zatrzymać.

Czy ja właśnie powiedziałam to na głos?

Teraz była czerwona ze wstydu nie tylko na twarzy, ale też na całym ciele. Błagała w duchu, żeby rozstąpiła się pod nią ziemia i żeby mogła się zapaść, ale uparciucha nie wysłuchała jej próśb.

Blake uniósł drugą brew.

– Chodziło mi o to, że masz twardą klatkę piersiową. Nic innego. To znaczy na pewno mógłbyś mieć też coś innego twardego, gdybyś chciał.

Niech mnie ktoś zabije.

Nutka rozbawienia przerodziła się w szczery, szeroki uśmiech, a na twarzy Blake’a pojawiły się dwa bliźniacze dołeczki, które można by śmiało uznać za zabójczą broń.

– I tu się nie mylisz – powiedział powoli Blake. – Szczególnie w towarzystwie kogoś tak pięknego jak ty.

Zmartwienie Farry zniknęło jak za dotknięciem różdżki.

– Błagam, czy to naprawdę się sprawdza?

– To znaczy?

– Takie kiczowate teksty na podryw. Serio kiedyś podziałały?

– Nikt nigdy nie zgłaszał żadnych zażaleń. Poza tym spójrz na mnie. – Wskazał gestem na swoje ciało. – Nie potrzebuję żadnych tekstów na podryw.

– Łał… – Farra potrząsnęła głową. Typowy buc. – Pewnie trudno ci się chodzi z takim wielkim ego.

– Kotku, to nie jedyne, co mam wielkie.

Farra nie mogła się powstrzymać. Przeniosła wzrok poniżej paska Blake’a. Przed oczami stanął jej obraz tego, co skrywały jego dżinsy. Zaschło jej w gardle.

– Chodziło mi o oczywiście o moją klatę – zaśmiał się gromko Blake.

Oczy Farry błyskawicznie wystrzeliły ku jego twarzy.

– Wiadomo. – Poczuła, jak spina jej się kark.

– Jasne. A skoro już rozebrałaś mnie wzrokiem, to może się…

– Wcale nie rozebrałam cię wzrokiem.

– …sobie przedstawimy? – Wyciągnął do niej rękę. – Jestem Blake.

Wiedziała, kim jest, i on też wiedział, że wie. Mimo wszystko postanowiła udawać, bo po pierwsze mama nauczyła ją dobrych manier, a po drugie to, że ona znała jego imię, nie oznaczało, że on znał jej. Tak właściwie graniczyłoby to z cudem. Poznali się na spotkaniu integracyjnym pierwszego wieczoru, ale było tam siedemdziesięcioro studentów. Farra sama nie pamiętała imion połowy ludzi, których tam poznała.

– A ja Farra.

Przełożyła plastikową torbę na drugi nadgarstek, żeby uścisnąć Blake’owi rękę. Jego dłoń była ciepła i szorstka. Kiedy się dotknęli, poczuła w żyłach mały, niespodziewany przypływ adrenaliny.

– Przyjechałaś tu z Kalifornii.

Mógłby ją bardziej zaskoczyć tylko wtedy, gdyby nagle zaczął recytować Iliadę klasyczną greką.

– Pamiętasz mnie.

– Jak mógłbym zapomnieć? – Objął wzrokiem jej twarz, a potem skupił go na ustach.

Farra poczuła, jak jej serce wchodzi na wyższy bieg. Był przeciwieństwem jej idealnego, romantycznego bohatera, czyli wysokiego, przystojnego bruneta, który był wrażliwy, dobrze wychowany, a do tego oczytany. Z drugiej strony nie dało się zaprzeczyć, że Blake był cholernie pociągający. Ociekał seksapilem jak ul miodem.

– Czyli wcale nie musieliśmy się sobie przedstawiać?

– Nie – odpowiedział i podszedł bliżej, nie puszczając jej dłoni. – Ale potrzebowałem wymówki, żeby móc cię dotknąć.

Nie. Blake nie był w jej typie, ale każda dziewczyna roztopiłaby się pod jego gorącym spojrzeniem. Nie chciała tego przyznać, ale nie była wyjątkiem od tej reguły.

Co wcale nie oznaczało, że miała zamiar się z tym zdradzać.

Kiedy zastanawiała się nad jakąś błyskotliwą odpowiedzią, Blake nachylił się do jej ucha i wyszeptał:

– Nadal uważasz, że moje teksty na podryw są kiczowate?

Farra wyrwała rękę i zignorowała jego śmiech. Głęboki, aksamitny dźwięk przetoczył się przez puste schody, wypełniając je swoją bogatą barwą.

– Tak się składa, że owszem – oznajmiła, próbując zachować resztki godności. – Nie jesteś taki przystojny, jak ci się wydaje. Kłamstwa. – Jest mnóstwo gości, którzy wyglądają równie dobrze co ty.

– Aha! Czyli przyznajesz, że dobrze wyglądam.

Cholera.

– Tylko z fizycznego punktu widzenia.

– Eee, a z jakiego innego punktu widzenia można dobrze wyglądać?

– Mam ważniejsze sprawy na głowie niż stanie tu z tobą i kłócenie się, więc jeśli…

– Na przykład czytanie dołujących powieści? – zapytał i skinął głową na torebkę w jej ręce. Przez cienki czerwony plastik prześwitywała okładka Pamiętnika.

– Nie oczekuję, że to zrozumiesz, ale to świetna historia miłosna – żachnęła się Farra.

– Hej, co kto lubi. Nie mam nic przeciwko romansom. A jeśli szukasz lepszego zajęcia niż kłócenie się ze mną, to mam parę pomysłów – powiedział w wyjątkowo sugestywny sposób. – Ty, ja, mój pokój, świetna historia miłosna.

Farra parsknęła.

– Chyba w twoich snach. Nie jesteś w moim typie.

– Jestem w typie każdej dziewczyny.

Farra nie uraczyła go odpowiedzią. Wyminęła go, przy okazji szturchając ramieniem, i wróciła na schody.

– Mam nadzieję, że ty i twoje ego dobrze się dzisiaj wyśpicie – rzuciła przez ramię.

– Moje ego i ja zawsze się wysypiamy. Przy okazji – zawołał za nią – żałuję, że mnie już zostawiasz, ale przyjemnie się na ciebie patrzy, jak odchodzisz.

Farra ściągnęła usta, walcząc z cisnącym się na nie uśmiechem. Drań umyślnie wybrał tak strasznie oklepany tekst.

Blake Ryan był zabawniejszy, niż myślała, ale bez dwóch zdań nie był materiałem na chłopaka.

W każdym razie nie na jej chłopaka.

Do tego było mu bardzo daleko.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij