- promocja
Genialna Przyjaciółka - ebook
Genialna Przyjaciółka - ebook
„Czasem zdarzają się jeszcze genialni pisarze. Nigdy nie zapomnę chwili, w której odkryłem Elenę Ferrante”. Jonathan Franzen
„Ferrante udało się to, co poza Umbertowi Eco nie udało się we Włoszech po wojnie żadnemu z wielkich pisarzy mężczyzn – ani Primowi Leviemu, ani Italowi Calvinowi, ani włoskim noblistom poetom, Salvatoremu Quasimodo i Eugeniowi Montalemu, oraz dramaturgowi Dario Fo. Zyskała wielką popularność wśród światowej publiczności”. Juliusz Kurkiewicz, Gazeta Wyborcza
Sześćdziesięcioletnia Elena Greco dowiaduje się, że Lila, jej przyjaciółka z czasów dzieciństwa, zniknęła bez śladu. Elena przypuszcza, że przyjaciółka wprowadziła w życie swoje odwieczne pragnienie zniknięcia ze świata, w którym żyła, usunąwszy przedtem wszelkie ślady swego istnienia. Chcąc znaleźć wytłumaczenie dla tego gestu, Elena postanawia opowiedzieć niezwykłą historię ich przyjaźni. I tu rozpoczyna się podróż w przeszłość, która przeniesie czytelnika w lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku, na przedmieścia Neapolu.
Niezwykła opowieść o przyjaźni i dążeniu do wyrwania się z rzeczywistości zdominowanej przez biedę, ciemnotę i przemoc.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66460-88-1 |
Rozmiar pliku: | 1 000 B |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rodzina Cerullo (rodzina szewca):
Fernando Cerullo, szewc
Nunzia Cerullo (matka Lili)
Raffaella Cerullo, przez wszystkich nazywana Liną, dla Eleny – Lila
Rino Cerullo, starszy brat Lili, szewc jak ojciec
Rino to także syn Lili
Inne dzieci Fernanda i Nunzi
Rodzina Greco (rodzina woźnego):
Elena Greco, nazywana także Lenuccią lub Lenù, najstarsze dziecko
Peppe, Gianni i Elisa, rodzeństwo Eleny
Ojciec, woźny w magistracie
Matka, gospodyni domowa
Rodzina Carraccich (rodzina don Achillego):
Don Achille Carracci (potwór z bajek)
Maria Carracci (żona don Achillego)
Stefano Carracci, syn don Achillego, prowadzi należący do rodziny sklep z wędlinami
Pinuccia i Alfonso Carracci, młodsze dzieci don Achillego
Rodzina Peluso (rodzina stolarza):
Alfredo Peluso (stolarz)
Giuseppina Peluso, żona Alfreda
Pasquale Peluso, najstarszy syn Alfreda i Giuseppiny, pracuje jako murarz
Carmela Peluso, która chce, żeby ją nazywać Carmen, siostra Pasqualego, sprzedawczyni w sklepie z pasmanterią
Inne dzieci Alfreda i Giuseppiny
Rodzina Cappuccio (rodzina oszalałej wdowy):
Melina, krewna matki Lili, która po śmierci męża postradała zmysły
Mąż Meliny, rozładowywał towar na targu owocowo-warzywnym
Ada Cappuccio, córka Meliny
Antonio Cappuccio, syn Meliny, mechanik
Inne dzieci Meliny
Rodzina Sarratore (rodzina kolejarza poety):
Donato Sarratore, pracownik na kolei
Lidia Sarratore, żona Donata
Nino Sarratore, najstarszy z pięciorga dzieci Donata i Lidii
Marisa Sarratore, córka Donata i Lidii
Pino, Clelia i Ciro Sarratore, młodsze dzieci Donata i Lidii
Rodzina Scanno (rodzina obwoźnych handlarzy):
Nicola Scanno, ojciec
Assunta Scanno, żona Nicoli
Enzo Scanno, syn Nicoli i Assunty, też handluje owocami
Inne dzieci w rodzinie
Rodzina Solara (rodzina właściciela baru-cukierni Solara):
Silvio Solara, właściciel baru-cukierni
Manuela Solara, żona Silvia
Marcello i Michele Solara, synowie Silvia i Manueli
Rodzina Spagnuolo (rodzina cukiernika):
Pan Spagnuolo, cukiernik, pracuje dla rodziny Solara
Rosa Spagnuolo, żona cukiernika
Gigliola Spagnuolo, córka cukiernika
Inne dzieci w rodzinie
Gino, syn aptekarza
Nauczyciele:
Ferraro, także bibliotekarz
Oliviero, nauczycielka w szkole podstawowej
Gerace i Galiani, nauczyciele w liceum
Nella Incardo, kuzynka pani Oliviero mieszkająca na IschiiPROLOG
Zacieranie śladów
1.
R ano zadzwonił Rino. Myślałam, że znowu po prosi mnie o pieniądze i byłam przygotowana na to, żeby mu odmówić. Tymczasem Rino zadzwonił z innego powodu. Jego matka zniknęła.
– Kiedy?
– Przed dwoma tygodniami.
– I dopiero teraz do mnie dzwonisz?
Usłyszał pewnie w moim głosie wrogość, choć nie powiedziałam tego ze złością, a tylko z sarkazmem. Próbował się usprawiedliwić, ale robił to niezręcznie i niejasno, mieszając przy tym gwarę z literackim językiem. Jak powiedział, był przeświadczony, że matka jak zwykle szwenda się po Neapolu.
– Także nocą?
– Przecież ją znasz.
– Znam, ale chyba sam przyznasz, że dwa tygodnie nieobecności to trochę za długo.
– Ty już dawno się z nią nie widziałaś. Ostatnio jest z nią coraz gorzej. W nocy nie śpi, wychodzi z domu i wraca o najróżniejszych porach, robi co chce.
W końcu jednak zaczął się niepokoić o matkę. Rozpytywał o nią na mieście, obszedł wszystkie szpitale, zadzwonił nawet na policję. Bez skutku, po matce zaginął wszelki ślad. Myślałby kto – troskliwy syn! Ociężały czterdziestolatek, który nie przepracował uczciwie ani jednego dnia, zajmował się pokątnymi transakcjami, a zarobione pieniądze trwonił nie wiadomo na co. Mogę sobie wyobrazić, jak wyglądały te jego poszukiwania, jak bardzo się przejął. Wcale. To półgłówek, którego nie obchodzi nikt poza nim samym.
– Nie ma jej przypadkiem u ciebie? – zapytał nieoczekiwanie.
Jego matka u mnie? Tutaj? W Turynie?
Rino dobrze wiedział, że to niemożliwe, gadał byle gadać. To on był urodzonym podróżnikiem, już z dziesięć razy odwiedził mnie bez zaproszenia. Ale jego matka, którą zresztą chętnie bym u siebie gościła, nigdy w życiu nie wyjechała z Neapolu. Odpowiedziałam:
– Oczywiście, że nie ma jej u mnie.
– Jesteś pewna?
– Rino, na miłość boską... mówię ci, że u mnie jej nie ma.
– W takim razie, gdzie ona się podziewa?
Zaczął płakać. Nie przeszkadzałam mu w odgrywaniu tej sceny, nie przerywałam szlochów, które najpierw udawane, przerodziły się w prawdziwe. Kiedy się uspokoił, powiedziałam:
– Proszę cię, żebyś przynajmniej raz zrobił to, czego ona by sobie życzyła: nie szukaj jej.
– Co ty mówisz?!
– To, co słyszysz. Nie ma sensu jej szukać. Naucz się żyć samodzielnie. I nie dzwoń więcej do mnie.
Odłożyłam słuchawkę.
2.
Matka Rina nazywa się Raffaella Cerullo, ale dla wszystkich zawsze była Liną. Ja nie nazywałam jej tym zdrobnieniem ani pełnym imieniem. Dla mnie od sześćdziesięciu lat jest Lilą. Gdybym nagle zwróciła się do niej inaczej, pomyślałaby pewnie, że nasza przyjaźń się skończyła.
Przez co najmniej trzydzieści ostatnich lat słyszałam od niej, że pragnie zniknąć bez śladu, i nikt nie wie lepiej ode mnie, co chciała przez to powiedzieć. Nie miała na myśli zwykłej ucieczki czy zmiany tożsamości, nie zamierzała zaczynać życia od nowa w innym miejscu. Nie chciała też popełnić samobójstwa, bo nie wyobrażała sobie, żeby Rino miał dotykać jej ciała i zajmować się nim po jej śmierci. Pragnęła czegoś innego – żeby jej ciało, każda pojedyncza komórka, ulotniło się w powietrzu, żeby nie pozostał po niej żaden ślad. A jako że znam ją dobrze, a przynajmniej tak mi się wydaje, jestem pewna, że znalazła sposób, by nie zostawić na tym świecie nawet jednego swojego włosa.
3.
Mijały dni. Bez większej nadziei sprawdzałam pocztę elektroniczną i zaglądałam do skrzynki na listy. Ja nie pisywałam do niej często, ona na moje rzadkie listy prawie nigdy nie odpowiadała. Tak się między nami ułożyło. Lila wolała telefon albo długie nocne rozmowy, gdy przyjeżdżałam do Neapolu.
Wyjęłam z szuflad metalowe skrzynki, w których przechowuję różne pamiątki. Nie jest ich dużo. Sporo wyrzuciłam, także z tych, które wiązały się z jej osobą, i ona o tym wie. Odkryłam, że nie ma wśród nich ani jednego jej zdjęcia, listu czy prezentu. Byłam zaskoczona. Czy to możliwe, że po tylu latach znajomości nie zostawiła mi nic swojego? Albo – co gorsza – że to ja nie chciałam zachować niczego, co pochodziło od niej? Możliwe.
Choć z ciężkim sercem, tym razem to ja zadzwoniłam do Rina. Nie odebrał telefonu, ani komórkowego, ani stacjonarnego. Oddzwonił wieczorem, bez pośpiechu. Miał taki sam głos jak zawsze, kiedy chciał wywołać we mnie współczucie.
– Widziałem, że dzwoniłaś. Dowiedziałaś się czegoś?
– Nie. A ty?
– Ja też nie.
I zaczął gadać bezładnie, że zamierza zgłosić się do programu telewizyjnego, w którym poszukują osób zaginionych. Zaapelować do matki, przeprosić ją za wszystko i błagać, żeby wróciła.
Wysłuchałam go cierpliwie, po czym zapytałam:
– Zajrzałeś do jej szafy?
– Po co?
Naturalnie, nie przyszło mu do głowy to, co powinno być pierwszym odruchem.
– Idź i zobacz.
Przekonał się na własne oczy, że szafa jest pusta. Nie było w niej ani jednego ubrania matki, letniego czy zimowego, wisiały tylko puste wieszaki. Poleciłam mu przejrzeć całe mieszkanie. Zniknęły buty i nieliczne książki, zniknęły wszystkie zdjęcia i filmy. Nie było komputera ani dyskietek, jakich używało się kiedyś, nie było niczego, co wiązałoby się z jej bogatym doświadczeniem miłośniczki nowinek technologicznych, którą stała się jeszcze pod koniec lat sześćdziesiątych, w epoce kart perforowanych, kiedy nauczyła się posługiwać kalkulatorem. Rino był bezgranicznie zdumiony. Powiedziałam mu:
– Masz tyle czasu, ile będziesz potrzebował, ale potem daj mi znać, czy znalazłeś w domu choćby jedną szpilkę, która należałaby do niej.
Zadzwonił następnego dnia, nie krył wzburzenia.
– Nic nie znalazłem.
– Nic? Zupełnie?
– Nic. Wycięła się nawet ze zdjęć, na których byliśmy razem, tych z mojego dzieciństwa.
– Wszędzie szukałeś?
– Wszędzie.
– W piwnicy też?
– Mówię ci, że wszędzie. Zniknęło nawet pudełko ze starymi dokumentami, wiesz: akty urodzenia, umowy, rachunki. Co to może znaczyć? Okradli nas złodzieje? Ale czego szukali? Czego chcą od mamy i ode mnie?
Zapewniłam go, że może być spokojny. Od niego na pewno nikt niczego nie chce.
– Pomieszkam trochę u ciebie, dobrze?
– Nie.
– Proszę cię! Nie umiem w nocy zmrużyć oka.
– Poradzisz sobie, Rino. Nie mogę ci pomóc.
Odłożyłam słuchawkę, a kiedy po chwili znowu zadzwonił, nie odebrałam.
Usiadłam przy biurku. Pomyślałam, że Lila jak zwykle przesadza. W wieku sześćdziesięciu sześciu lat nie tylko postanowiła zniknąć, ale chce zatrzeć wszelkie ślady swojego istnienia.
Ogarnął mnie gniew.
Zobaczymy, kto tym razem wygra. Włączyłam komputer i zaczęłam spisywać naszą historię, wszystko, co mi zostało w pamięci.WIEK DOJRZEWANIA
Opowieść o butach
1.
Dostępne w wersji pełnej
2.
Dostępne w wersji pełnej
3.
Dostępne w wersji pełnej
4.
Dostępne w wersji pełnej
5.
Dostępne w wersji pełnej
6.
Dostępne w wersji pełnej
7.
Dostępne w wersji pełnej
8.
Dostępne w wersji pełnej
9.
Dostępne w wersji pełnej
10.
Dostępne w wersji pełnej
11.
Dostępne w wersji pełnej
12.
Dostępne w wersji pełnej
13.
Dostępne w wersji pełnej
14.
Dostępne w wersji pełnej
15.
Dostępne w wersji pełnej
16.
Dostępne w wersji pełnej
17.
Dostępne w wersji pełnej
18.
Dostępne w wersji pełnej
19.
Dostępne w wersji pełnej
20.
Dostępne w wersji pełnej
21.
Dostępne w wersji pełnej
22.
Dostępne w wersji pełnej
23.
Dostępne w wersji pełnej
24.
Dostępne w wersji pełnej
25.
Dostępne w wersji pełnej
26.
Dostępne w wersji pełnej
27.
Dostępne w wersji pełnej
28.
Dostępne w wersji pełnej
29.
Dostępne w wersji pełnej
30.
Dostępne w wersji pełnej
31.
Dostępne w wersji pełnej
32.
Dostępne w wersji pełnej
33.
Dostępne w wersji pełnej
34.
Dostępne w wersji pełnej
35.
Dostępne w wersji pełnej
36.
Dostępne w wersji pełnej
37.
Dostępne w wersji pełnej
38.
Dostępne w wersji pełnej
39.
Dostępne w wersji pełnej
40.
Dostępne w wersji pełnej
41.
Dostępne w wersji pełnej
42.
Dostępne w wersji pełnej
43.
Dostępne w wersji pełnej
44.
Dostępne w wersji pełnej
45.
Dostępne w wersji pełnej
46.
Dostępne w wersji pełnej
47.
Dostępne w wersji pełnej
48.
Dostępne w wersji pełnej
49.
Dostępne w wersji pełnej
50.
Dostępne w wersji pełnej
51.
Dostępne w wersji pełnej
52.
Dostępne w wersji pełnej
53.
Dostępne w wersji pełnej
54.
Dostępne w wersji pełnej
55.
Dostępne w wersji pełnej
56.
Dostępne w wersji pełnej
57.
Dostępne w wersji pełnej
58.
Dostępne w wersji pełnej
59.
Dostępne w wersji pełnej
60.
Dostępne w wersji pełnej
61.
Dostępne w wersji pełnej
62.
Dostępne w wersji pełnej