Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Gestas: Zmierzch i Brzask - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gestas: Zmierzch i Brzask - ebook

„Gestas: Zmierzch i Brzask” to zbiór opowiadań traktujących o okresie przejściowym w historii, kiedy starożytność zaczęła ginąć w mroku dziejów, a świat wchodził w epokę średniowiecza.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8245-342-3
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Blask pradawnej chwały…

_Gestas_ — to łacińskie słowo oznaczające _dzieje_ ma pełne prawo do bycia użytym jako tytuł tej książeczki. Jako, że przyszło nam żyć na kontynencie, którym przez całe wieki wstrząsały okrutne wojny powodowane żądzą władzy i pieniądza, bądź religijnymi nieporozumieniami, pomyślałem, że warto byłoby poznać przynajmniej ważniejsze, bądź bardziej efektywne bitwy, które miały znaczenie w historii Europy. Będąc adeptem sztuki historycznej, postarałem się w niniejszych opowiadaniach przedstawić jak najdokładniej uzbrojenie, stosunki i aspiracje powodujące walczącymi. Prawie wszystkie zamieszczone tutaj opowiadania dotyczą okresu przejściowego, z którym niejednokrotnie są problemy odnośnie zakwalifikowania: czy to jeszcze starożytność, czy już średniowiecze. Postarałem się podważyć panujący powszechnie pogląd o potędze niezwyciężonej armii Cesarstwa Rzymskiego. Pokazałem to na przykładzie największych klęsk doskonałej armii. Znalazły się też tutaj trzy opowiadania z okresu pełnego średniowiecza. Pierwsze z nich dotyczy jednego z moich ulubionych bohaterów — Wilhelma Zdobywcy, zaciętego Normana, który nigdy nie odpuszczał tym, którzy zaszli mu za skórę. Drugie natomiast dotyczy równie sztandarowej postaci europejskiego średniowiecza, jaką jest Joanna D’Arc. Trzecie jest prostym przykładem konfliktu religijnego i ukazuje, jak _pałający miłością_ kościół katolicki rozprawia się z każdym, kto ma choć trochę inny pogląd. Podtytuł _Zmierzch i Brzask_ odnosi się bezpośrednio do upadku czasów zwanych starożytnością, które jeszcze nie raz wypłyną jako te idealne i godne do naśladowania, oraz do budzenia się do życia czasów średniowiecza, powszechnie uważanych za czasy ciemnoty i zabobonu. Starożytność i średniowiecze nie znało bitew, które nie miałyby nic wspólnego z rzeziami i masakrami. Starożytność jest okresem o tyle ciekawym, że to właśnie wtedy formują się pierwsze organizmy państwowe, najłatwiej też na przykładzie tego okresu zaobserwować ewolucję uzbrojenia, od obrobionego kamienia zamontowanego na gruby drąg służącego do zabijania mamutów (Homo habilis ~2,5 mln lat temu), przez ostrze z obrobionej kości przywiązane do kija, którym miotano do dużo szybszych niż mamuty reniferów (kultura łowców reniferów ~6000 lat p.n.e.) i dalej przez cienkie kawałki brązu zatykane, na krótkich patykach i wystrzeliwane w ludzi i zwierzęta, stając się prototypem strzał, bądź odlewane z brązu topory (kultura unietycka ~1800 lat p.n.e.), aż po miecze wykuwane z żelaza (kultura wielbarska — początek pierwszego wieku naszej ery). W nawiasach podałem nazwy kultur archeologicznych, które niezmiernie ułatwiają umieszczanie ważnych wydarzeń, bądź nowych znalezisk w ramach czasowych. Łatwiej przecież powiedzieć, że najwięcej importów rzymskich możemy znaleźć w Europie Środkowej w okresie kultury wielbarskiej niż w latach 12 do 120 naszej ery. Nie wiadomo też kiedy starożytność miała swój koniec. Jest wiele propozycji na zakończenie tego okresu filozofów. Można za koniec starożytności uznać zdobycie Rzymu przez Alaryka w 410 roku, albo zabicie Orestesa (przedostatniego cesarza Imperium Zachodniego) przez Odoakara i jego Gotów w 475 roku. Można też śmiało powiedzieć, że starożytność zakończyła się w 313 roku edyktem nantejskim, bądź nawet w 955 klęską Węgrów nad rzeką Lech. Każda data podana między IV a X wiekiem może być uznana za prawdziwą. Dlatego najlepiej traktować ten czas jako okres przejściowy. Podobna sytuacja jest ze średniowieczem — nie możemy ustalić konkretnej daty początku i końca tego wspaniałego okresu. Między innymi dlatego też, zdecydowałem się na zamieszczenie tutaj tylko trzech opowiadań, które można z całą pewnością umieścić w średniowieczu. Zamieszczone tu opowiadania są też niejako ukłonem w kierunku moich Mistrzów tej tajemnej sztuki jaką jest historia powszechna, z którymi udało mi się do tej pory mieć styczność. W pisaniu tych opowiadań opierałem się zarówno na wiedzy swoich Mistrzów, wiadomościach zawartych w podręcznikach studenckich oraz na, czasami bardzo marnych, wiadomościach zapisanych w kronikach współczesnych niniejszym wydarzeniom autorów. Wszystkie zamieszczone tutaj teksty powstały w pierwszej połowie 2008 roku.

_— I jak? Zaliczyłeś? — młodzieniec w zielonej koszuli rozpiętej pod szyją z wypiekami na twarzy pytał swojego bladego kolegę, który dopiero co wyszedł_

_— z pokoju numer 121._

_— A jak myślisz? — odpowiedział chłopak, poluzowując jaskrawoczerwony krawat i rozpinając pod szyją czerwoną koszulę w drobne paseczki. Drugą ręką starał się wcisnąć indeks do kieszeni marynarki._

_— No, nie wiem — młodzik przyglądał się z zaciekawieniem swojemu koledze — Weź wreszcie odpowiedz._

_— Czuję się jakby mnie zamknięto w piekarniku i butowano przez kilka dni z rzędu._

_— I jaki efekt?_

_— Trója…_

_— Gratulacje, stary. Zdałeś! — krzyknął z radością chłopak w zielonej koszuli — O co cię pytał?_

_— Zadał mi tylko jedno pytanie z przedmiotu…_

_— Jedno? Siedziałeś tam dobre dwadzieścia minut_

_— i miałeś tylko jedno pytanie?!_

_— No, nie tak do końca… Najpierw zapytał mnie_

_— o imię, nazwisko, skąd jestem i takie tam pierdoły._

_— A co potem?_

_— A potem tym swoim ohydnym tonem zapytał po co przyszedłem._

_— A ty, co mu odpowiedziałeś?_

_— Że przyszedłem zdać egzamin._

_— I jak na to zareagował?_

_— Roześmiał się, tym swoim paskudnym rechotem._

_— I co dalej?_

_— Potem zadał mi to jedno pytanie…_

_— Jakie? O co pytał?_

_— Zapytał mnie jakie są dowody historyczne na istnienie Jezusa…_

_— Łosz kurwa… Wiedziałeś coś?_

_— No niby tak…_

_— I tyle to zajęło?_

_— Ano… trochę się czepiał… wiesz, ta jego precyzja…_

_— Patrz, wychodzi Kaśka — chłopcy spojrzeli w kierunku pokoju, z którego wychodziła blada jak ściana dziewczyna. Od razu podeszła do chłopaków._

_— Nawet nie pytajcie… — uprzedziła ich ciekawość?_

_— Tak źle? — chłopak w czerwonej koszuli zapytał spokojnym tonem._

_— No niby nie. Dał mi tą tróję…_

_— O co cię pytał?_

_— Kazał mi przetłumaczyć jedno zdanie._

_— Jakie? — zaciekawił się chłopak w zielonej koszuli._

_— Deus et natura nihil faciunt frustra. Naturam mutare difficile est._

_— Dałaś sobie chyba radę? Przecież byłaś zawsze dobra z łaciny._

_— Ale wszystkich słów i tak nie znam. Tym bardziej, że od razu zapytał mnie jaki znam jeszcze język. Powiedziałam, że angielski i dał mi jakąś starą książkę._

_— Co to było?_

_— Słownik łacińsko-angielski i to jeszcze w dodatku pisany gotykiem._

_— Bez komentarza…_

_— Lupus to ciekawy okaz — mężczyzna w okolicach pięćdziesiątki, ubrany w popielaty garnitur zagadał do idącego obok siebie korytarzami, trochę starszego wykładowcy._

_— Zgadza się. Lupus to naprawdę ciekawy element naszego wydziału. Ma dopiero trzydzieści lat, a już nosi tytuł profesora zwyczajnego, na który ja musiałem czekać prawie dwadzieścia lat…_

_— Tak, panie dziekanie, ale chodziło mi o coś innego. Pracuje u nas dopiero drugi rok, a już ma więcej wrogów niż przyjaciół i to nawet wśród pozostałych pracowników._

_— To też fakt. Przejął chłopaczyna monopol. Licencjat z historii Śląska, magisterka z archeologii, doktorat ze starożytności, fakultet z łaciny, habilitacja ze średniowiecza, dodatkowe kwalifikacje z Rzeczpospolitej Szlacheckiej… Do tego jeszcze prawie sześćdziesiąt opublikowanych tytułów i obalenie kilku utrzymywanych przez pokolenia teorii… Jest u nas wpisany praktycznie do każdej katedry. Jedyna, do której nie ma dostępu do historia najnowsza. To ostatni bastion tego wydziału, który jeszcze potrafi się mu oprzeć._

_— Ma trzydzieścikilka lat i pół alfabetu przed nazwiskiem, a do tego jeszcze wszystko zdziałał uczciwie. Żadnej łapówki, ani nic z tych rzeczy…_

_— Wiem. Jestem z niego dumny. Był jednym z moich studentów. Nigdy nie przypuszczałem, że tak szybko się wybije. A żeby było ciekawiej, to nigdy nie okazywał jakichś specjalnych ambicji. Był jednym z setek tych, którzy przychodzą i słuchają z zainteresowaniem wszelkich wykładów, a na ćwiczeniach udają powietrze._

_— A teraz prowadzi wykłady i gnoi studentów na egzaminach. Ciekawe ilu dzisiaj obleje?_

_— Jest aż taki surowy?_

_— Słyszałem, że tak. Sam nigdy nie miałem okazji z nim dyskutować. Ten człowiek porusza się po wydziale szybciej niż powietrze, a jak już się zatrzyma to przewierca wszystkich tymi swoimi surowymi ślepiami. Aż mnie ciekawi jakim cudem Alicja wytrzymuje z takim wariatem._

_— W imieniu męża dziękuję za komplement — zza pleców wykładowców odezwał się delikatny kobiecy głos._

_— Pani doktor, miło mi panią widzieć — powitał kobietę dziekan._

_— Mnie również. Przyszłam zobaczyć jak idzie Lupusowi i usłyszałam waszą rozmowę._

_— Ty też mówisz do niego po przezwisku? — na twarzy dziekana pojawiło się zaskoczenie._

_— Czasami — uśmiechnęła się i kontynuowała — Od razu wiedział, że tak na niego mówią studenci i pozostali pracownicy. Bystry zwierz z tego mojego męża._

_— To prawda… a jak poszedł twój egzamin?_

_— Który, bo miałam dzisiaj dwa?_

_— W sumie to oba — dziekan uśmiechnął się serdecznie._

_— Z greki trzech oblałam, a z łaciny zdali wszyscy._

_— Gratuluję._

_— Dzięki._

_— Mam takie pytanie… jak to robisz, że u ciebie zdają prawie wszyscy, a u twojego męża prawie wszyscy odpadają? — zapytał naraz wykładowca._

_— To proste, kto by się nie uczył wiedząc, że w trakcie egzaminu może sobie ze mną na luzie porozmawiać? — odpowiedziała z uśmiechem na ustach kobieta._

_Wykładowca zmierzył jej ciało spojrzeniem._

_— Masz w sumie rację, a jak z twoim mężem? — odpowiedział._

_— A jego się studenci po prostu boją, co wprowadza trochę inną atmosferę i nie zawsze dzięki temu pamiętają, co mają powiedzieć._

_W pokoju panował półmrok. Ciężkie, czarne zasłony zakrywały całe wychodzące na południe okna. Duchota jaka panowała w pomieszczeniu nie pozwalała większości studentów na należyte skupienie się. Pod jedną ze ścian stał na trzech nogach masywny drewniany stolik. Obrzeża blatu zdobiła jakaś inskrypcja. Na samym blacie natomiast stał pojemniczek z atramentem i żelazna stalówka w srebrnej oprawce, oraz kartka papieru czerpanego. Obok stoliczka stały dwa ozdobne, obite czarną skórą z czerwonymi zdobieniami fotele. Nad stolikiem był przytwierdzony do ściany srebrny świecznik, w którym płonęło leniwie pięć białych świec. Całą przeciwległą ścianę zajmował regał z książkami. Większość z nich była zbyt stara, by którykolwiek bibliotekarz, bądź księgarz wiedział o ich istnieniu. Na podłodze leżał gruby dywan ozdobiony jakimiś orientalnymi wzorami. Wszystkie ściany były obwieszone oprawionymi w masywne ramy obrazami, bądź kartkami z niezrozumiałymi dla zwykłych śmiertelników znakami i tekstami. Wszystko w pokoju sprawiało wrażenie tajemniczości i toporności, a przede wszystkim jakiejś grozy i mimo ładu w jakim się znajdowało, niepokoju. Przy stoliku siedział wysoki, trzydziestoletni mężczyzna. Był ubrany w czarny garnitur, czarną koszulę i zawiązany pod szyją w stylu windsoru, czarny, gładki krawat. Na nogach miał, błyszczące nawet przy nikłym blasku kilku świec, czarne półbuty. Jego surowe oczy wpatrywały się w drzwi, którymi lada moment miała wejść jego kolejna ofiara. Zaczesał krótkie ciemne włosy do tyłu, poprawił okulary i pogładził się po koziej bródce. Wiedział, że jest na tym wydziale monopolistą. Wykładał praktycznie wszystko, co tylko mu się podobało. Wiedział też, że żaden ze studentów ani współpracowników nie odważy mu się zaszkodzić, tym bardziej, że pomimo wielu nieporozumień, zawsze mogli liczyć na pomoc jego i jego żony. Drzwi otwarły się powoli. Do pokoju wszedł młodzieniec w zielonej koszuli rozpiętej pod szyją i stanął przy drzwiach. Chłopak wiedział, że u Lupusa lepiej poczekać na pozwolenie na zrobienie czegokolwiek. Profesor wskazał na stojący przed sobą fotel. Młodzieniec zajął miejsce i położył na stoliku indeks i kartę egzaminacyjną._

_— Nazwisko — zażądał surowym głosem profesor._

_— Jędrynek — odpowiedział niepewnie student._

_Egzaminator zamoczył stalówkę w atramencie i naniósł na leżącą przed sobą kartkę, któryś z kolei numer i nazwisko studenta._

_— Imię — zażądał ponownie profesor._

_— Adam — student, myśląc, że wykładowca nie widzi, zaczął się rozglądać po pokoju._

_— Miejsce zamieszkania._

_— Bielsko._

_Profesor wpisał na kartce pozyskane informacje i spojrzał na studenta. Błyskawicznie pochwycił jego wzrok. Młodzieniec z widocznym przerażeniem wpatrywał się w bezduszne, spoglądające na niego zza okularów ciemne źrenice._

_— Po co tu przyszedłeś? — zapytał zniżając głos wykładowca._

_— Przyszedłem… spróbować… eee… zdać… egzamin — wyjąkał student._

_— Dobrze… wobec tego, oto pytanie — powiedział egzaminator wyjmując z kieszeni kopertę. Otworzył ją przy studencie i wyjął z niej zapisaną z jednej strony kartkę. Spojrzał na tekst i przeczytał go studentowi — Charakterystyka kultury gocko-gepidzkiej._

_Twarz młodzieńca gwałtownie zbladła…_

_Łopata zagłębiła się w leśnym poszyciu. W ślad za nią poszło kilka kolejnych. Ziemia była odrzucana na jedną kupę. Kilku leśników kopało dół w miejscu, w którym rzekomo miała znajdować się jakaś pozostałość po wojnie. Po kilku minutach kopania, coś znajdującego się w ziemi błysnęło w przedzierających się przez korony drzew, dawno niewidzianych promieniach słońca. Jeden z leśników schylił się i przyjrzał znalezisku. Kawałek czegoś przypominającego zardzewiały nóż. Klęknął na ziemi i delikatnie odgarnął ręką ziemię. Pod palcami poczuł coś twardego. Z pomocą kilku kolegów odgarnęli ziemię. Ich oczom ukazała się poczerniała od długiego leżenia w ziemi czaszka…_

_— Zapierdolę sukinsyna — powiedział do czekających na niego kolegów student w zielonej koszuli. Jako, że nie miał kamizelki, wyraźnie było widać ciemną plamę potu znaczącą jego pierś._

_— Było aż tak źle? — zapytała Kasia._

_— Zapytał mnie o gotów._

_— To dobrze. Przecież zawsze lubiłeś ten temat — wtrącił się chłopak w czerwonej koszuli._

_— Tak, ale on też go lubi — odpowiedział Adam._

_— To zmienia postać rzeczy…_

_— Kiedy poprawka? — zapytała ze smutkiem w głosie dziewczyna._

_— Nie będzie poprawki… — odpowiedział chłopak._

_— Co to oznacza?_

_— Dał mi tróję za to, że nie potrafiłem udowodnić istnienia centralnego ośrodka władzy, o którym niechcący wspomniałem w wypowiedzi._

_— I tym się martwisz? Zaliczyliśmy! To jest piękne! Teraz trzy miesiące wakacji i obóz archeologiczny — ucieszył się chłopak w czerwonej koszuli._

_— No a jak! Ale to nie zmienia faktu, że zajebie skurwiela przy pierwszej lepszej okazji — odpowiedział Adam._

_— Na pana miejscu uważałbym czy nie ma w pobliżu wykładowcy, o którym pan mówi, panie Jędrynek — usłyszeli za sobą surowy głos Lupusa._

_— Prze… przepraszam panie profesorze — wyjąkał blady jak papier student._

_— Ja myślę. Życzę udanego obozu i miłych wakacji — odpowiedział mężczyzna i skierował się do schodów prowadzących na parter wydziału._

_Przyjemne poranne powietrze dostawało się do pokoju przez otwarte okno sypialni na pierwszym piętrze jednorodzinnego domku. Spokojny wietrzyk delikatnie unosił cienką firankę. Satynowa kołdra leżała na ziemi u stóp łóżka. Trochę dalej spoczywała cieniutka koszulka nocna. Jej właścicielka leżała na łóżku przytulając się do swojego małżonka. W pokoju obok rozbrzmiewał puszczony z płyty operowy głos Tarji starającej się dowiedzieć, gdzie ktoś był poprzedniej nocy. Naraz na szafce stojącej przy łóżku zaczęła odzywać się czyjaś komórka. Mężczyzna podniósł bezwiednie rękę i po omacku odszukał telefon. Przysunął go do twarzy i nie otwierając oczu, ani nie podnosząc głowy z poduszki odebrał telefon._

_— Taa…? — zapytał zaspany._

_— Siemka Lupus, jak tam urlop?_

_— Czego? — nie starał się nawet na odrobinę grzeczności._

_— Co? Rozrywkowa noc z Alicją? — zażartował głos_

_— w słuchawce — Mamy coś dla ciebie._

_— O co chodzi? — mężczyzna nie miał zbytnio pojęcia dlaczego ktoś budzi go o świcie i to jeszcze w wakacje._

_— Jesteśmy na tym obozie archeologicznym w Grzybnicy, tak jak to nam załatwiłeś. Liczyliśmy, że będzie spokój i smarki trochę przeorają ziemię, żeby nabrać wprawy, a tutaj zonk._

_— Co się stało? — mężczyzna nie wykazał większego zainteresowania._

_— Jeszcze zanim przyjechaliśmy, leśnicy znaleźli jakiś szkielet i kawałek metalu. Zostawili wszystko tak jak znaleźli, więc kazałem dzieciarni zabezpieczyć teren, a sami przyjrzeliśmy się temu znalezisku. Piotrek twierdzi, że to może być szkielet jakiegoś Gota. Stwierdziłem, że zadzwonię po specjalistę, bo może cię to zainteresować, tak więc jak co, to my czekamy na ciebie. Wszystko cały czas jest w wykopie tak jak to zastaliśmy._

_— Dooobra… będę tam — powiedział zaspany Lupus i przerwał połączenie._

_— Gdzie to się wybierasz? — Alicja już w pełni rozbudzona zapytała małżonka._

_— Maciek dzwonił. Są na tym obozie i znaleźli jakiegoś Gota. Chcą, żebym go obejrzał._

_— Ale chyba nie zamierzasz niszczyć mi i małemu przez to wakacji?_

_— Pojedziemy razem — powiedział, będąc już w pełni świadomym._

_Spojrzał na żonę. Opierała się łokciu. Przejechał wzrokiem po jej zgrabnym ciele…_

_Słońce bez pośpiechu zachodziło za horyzont. Ptaki z radością wyśpiewywały swoje pieśni. Studenci kręcili się pomiędzy namiotami i oczekiwali na znak do rozpoczęcia badań. Dwójka opiekunów z niecierpliwością wyczekiwała na jakiś znak od Lupusa i wpajała w studentów wiadomość o oczekiwaniu na specjalistę. Na niewielki parking znajdujący się przed rezerwatem archeologicznym kamiennych kręgów wjechał nissan navarra ciągnąc za sobą tuman kurzu. Ciemnozielony metaliczny lakier błyszczał w promieniach zachodzącego słońca. Studenci podbiegli do płotków otaczających parking, by zobaczyć, kto jest obiecanym specjalistą. Adam stanął w pierwszym rzędzie. Był bardziej ciekawy od pozostałych, kto jest mistrzem w fascynującej go dziedzinie. Drzwi od strony kierowcy otwarły się. Z samochodu wyskoczył Lupus we własnej osobie. Tym razem jednak nie miał na sobie garnituru, w którym zawsze wiedzieli go studenci, a granatowe, postrzępione, sięgające kolan dżinsy, brązowe, skórzane sandały i czarną koszulkę bez rękawów. Na twarzy Adama zaskoczenie pomieszało się z przerażeniem. Dlaczego znowu on? Za Lupusem z samochodu wysiadła Alicja. Miała na sobie szary, obcisły top, postrzępione dżinsy kończące się wyżej niż w połowie uda i tenisówki. Rude, sięgające ramion włosy miała spięte w koński ogon. Sięgnęła jeszcze do samochodu i pomogła z niego wysiąść pięcioletniemu chłopcu. Syn Alicji i Lupusa nie był zaskoczony widokiem tylu ludzi w jednym miejscu. Niejednokrotnie przyjeżdżał z dziadkiem na koncerty swojej cioci, albo zajęcia prowadzone w muzeach przez rodziców. Chłopczyk stanął śmiało na ziemi. Był ubrany w jasne sandałki, krótkie dżinsowe ogrodniczki i granatową koszulkę w jasnoniebieskie paseczki. Rączkę zaciskał na łapce pluszowego misia, który był niewiele mniejszy od niego._

_— Jesteście — dobrze zbudowany mężczyzna w siwej trykotce podbiegł z radością do przybyszy._

_— Ano jesteśmy — odpowiedział Lupus witając się z dwójką wykładowców, po czym przeszedł od razu do rzeczy — To gdzie mamy delikwenta?_

_— Leży grzecznie w swoim dołku — odpowiedział uśmiechając się mężczyzna i przywitał się z Alicją i dzieckiem._

_— To bardzo dobrze. Niech sobie tak poleży jeszcze do rana, a teraz wypadałoby zrobić jakieś ognisko… — powiedział Lupus rozglądając się po zielonych koronach wysokich drzew._

_— A nie chcesz zobaczyć najpierw naszego nowego przyjaciela? — zagadnął Piotr._

_— W sumie, to chętnie rzucę na niego okiem, ale zrobię to dopiero jutro z samego rana. Dzisiaj cały dzień spędziłem za kółkiem i nie chce mi się już myśleć jak nazwać naszego en en, a tym bardziej mały przez całą drogę marudził, że skoro zabrał tylko jedną zabawkę, to chce ognisko._

_— Nie ma sprawy, skoro Grześ chce ognisko, to zaraz zrobimy ognisko — odpowiedział Piotr z uśmiechem na twarzy._

_Natychmiast podszedł do kilku studentów i wysłał ich po jakieś suche gałęzie niezbędne do rozpalenia ognia. W tym samym czasie Maciek w towarzystwie innego studenta rozkładał namiot wyjęty z bagażnika samochodu Lupusa. Piotr zaczął oprowadzać Alicję i małego Grzesia po obozie, który założyli młodzi archeolodzy. Lupus odetchnął pełną piersią. Dawno nie był w takim spokojnym i nie skażonym miejscu. Rozejrzał się dokoła. Ruszył w kierunku jednego z kręgów, które znał jeszcze z czasów, kiedy chodził do liceum. Przysiadł przy jednym z kamieni i zamknął oczy. Wsłuchał się w delikatny szum lasu i radosny śpiew ptaków._

_— Gdzie Lupus? — Maciek skierował swoje pytanie do Alicji wyjmującej z samochodu bluzę i czapkę z daszkiem dla małego._

_— Nie wiem. Ostatnio widziałam go przy samochodzie, kiedy rozmawiał z Piotrem — odpowiedziała kobieta — A czemu go szukasz? Got zwiał ze swojego dołka?_

_— Jest zbyt dobrze pilnowany, żeby nam uciec — odpowiedział z uśmiechem Maciek — A szukam go, bo ognisko jest już gotowe. Zaraz będziemy rozpalać._

_— Nie mam pojęcia, gdzie może być…_

_— Ja wiem gdzie jest tatuś — pochwalił się chłopiec siłując się z ubieraniem swojej czapeczki na głowę pluszaka._

_— A skąd ty to niby wiesz mądralo? — zainteresowała się Alicja._

_— Cezar mi powiedział — odpowiedział maluch_

_— z uśmiechem na twarzy._

_— Cezar? — zagadnął Maciek._

_— Jego miś — wyjaśniła kobieta._

_— Mam iść po tatusia? — zapytał naraz chłopiec przytulając mocniej maskotkę._

_— Dobrze. Zaprowadź wujka Maćka do taty — powiedziała Alicja przyglądając się z uśmiechem, jak mężczyzna bierze na ręce jej synka i jego pluszaka._

_Kiedy odeszli w kierunku lasu, westchnęła z ulgą. Wiedziała, że mały zawsze umiał odnaleźć tatę. Nie wiedziała jak to robił, ale zawsze mu się udawało. Nawet kiedy był gdzieś po raz pierwszy, jak na przykład tutaj._

_— Czemu nazwałeś misia Cezar? — Maciek zapytał niesionego na ręce malucha._

_— Bo tatuś bardzo chwalił pana Cezara — odpowiedział z powagą chłopczyk._

_— Ale z tego co wiem, to twój tatuś chwalił też innych panów. Na pewno mówił ci o Mieszku, Brutusie, Sulli, Hubalu, Hannibalu, Zawiszy, Czarnobrodym, Draculi…_

_— Mówił — na twarzy malucha malował się coraz większy uśmiech. Lubił tego wesołego człowieka, który zawsze był chętny do zabawy i w dodatku tak dobrze znał jego tatę._

_— To czemu nie nazwałeś misia imieniem jednego z nich? — drążył Maciek. Dochodzili właśnie do najbardziej wysuniętego na zachód i ukrytego w lesie kręgu._

_— Bo Sulla to mój lewek, a Dracula i Brutus to pieski — mały powiedział to takim tonem, jakby było to tak oczywiste jak to, że po dniu przychodzi noc._

_— To gdzie jest twój tatuś? — zapytał mężczyzna, kiedy stanęli na środku kręgu._

_— Tam — powiedział Grzesio wskazując rączką na stojący na wprost nich kamień._

_Maciek spojrzał z niedowierzaniem na głaz. Czyżby maluch się wygłupiał? Postanowił to sprawdzić. Podszedł do kamienia i zajrzał za niego. Za głazem siedział na ziemi Lupus. Miał zamknięte oczy i coś sobie cicho nucił._

_— Tatuś! — maluch krzyknął radośnie na widok ojca._

_Lupus zerwał się z ziemi i spojrzał na stojącego przy kamieniu Maćka i swojego syna. Na jego twarzy pojawił się uśmiech._

_Kiedy usiedli na kłodach ułożonych wokół ogniska, Piotr kończył właśnie podkładać ogień pod stosik drewienek. Maluch przytulił misia i zaczął się wpatrywać w ogień. Niebo na wschodzie zaczęło już poważnie ciemnieć._

_— To jak Lupus? Jakaś historyjka, a może piosenka? — zagadnął Piotr. Był już niejednokrotnie na wykopaliskach z tym człowiekiem i wiedział jak podchodzi do takich ognisk._

_Lupus przerwał wpatrywanie się w ogień i spojrzał na swojego dawnego wykładowcę._

_— Możemy najpierw coś opowiedzieć — zgodził się mężczyzna._

_— To kto zacznie?_

_— Może Maciek? — zaproponował._

_— Dobra, mogę zacząć — zgodził się Maciek, po czym dodał — Obowiązują jakieś specjalne zasady?_

_— W zasadzie to tylko prawidłowość zdarzeń, a poza tym to całkowita achronologia i pełen luz — odpowiedział Lupus, obejmując żonę._

_— No to dobra — Maciek rozsiadł się wygodniej na kłodzie, poprawił okulary na nosie, spojrzał w kierunku jednej ze studentek i rozpoczął swoją opowieść._Semproniusz Longus — wraz z Publiuszem Korneliuszem Scypionem był konsulem rzymskim 218 roku p.n.e.

Flaminiusz — z Serwiuszem Geminiuszem był konsulem 217 roku p.n.e.

Gajusz Terencjusz Warron — konsul roku 216 p.n.e.

Lucjusz Emiliusz Paulus — konsul roku 216 p.n.e.

Miasto w Apulli w północno-wschodniej części Italii.

Hannibal Barkas — wódz z rodu Barkidów, syn Barkinara, który przybył do Hiszpanii z afrykańskiej Kartaginy i założył miasto Carthago Nova — Nowa Kartagina

Rzymskie obozy były budowane z drewna bądź kamienia na planie kwadratu. Dwie drogi biegnące przez środek obozu przecinały się w samym środku pod kątem prostym. Obóz stanowił dogodny punkt obronny w przypadku ataku wrogich wojsk.

Drugi sierpnia 216 roku p.n.e.

szyk potrójny

hastati — najmniej doświadczeni i najmłodsi żołnierze walczący w pierwszej linii.

hamata — lekka kolczuga wzorowana na celtyckiej. Używana do reformy Gajusza Mariusza w 102 r. p.n.e.

scutum — wielka drewniana tarcza, pierwotnie owalna, po 375 r. p.n.e. prostokątna

gladius — krótki miecz jednoręczny (klinga długości 60 cm) o tępych krawędziach bocznych, przystosowany do pchnięć

pugio — sztylet szeroki na 5 cm i długi na 18 cm.

pilum — oszczep. Żołnierze rzymscy posiadali dwa: jeden mający 120 cm długości, drugi mający 180 cm. Pilum posiadało żelazne ostrze o liściowatym kształcie i brązowe okucie pozwalające wbić broń w ziemię bez szkody dla drzewca.

principes — żołnierz drugiej linii.

triari — żołnierze trzeciej linii, najbardziej doświadczeni weterani

caligae — sandały z grubej skóry, które przymocowywano do nogi za pomocą długich, grubych rzemieni oplatających stopę i połowę łydki. Spód podeszwy był podbity żelaznymi guzkami.

Umbo — żelazny guz umieszczany na środku tarczy w celu osłony najsłabszego miejsca.

Hasta — długi od dwóch i pół do trzech i pół metra drzewiec zakończony siedemdziesięciocentymetrowym żeleźcem o stożkowatym grocie.

Welici — lekkozbrojne oddziały odziane w skórzane kaftany i uzbrojone głównie w pila.

Rzuć pilum

Front w przód

Rozluźnić szyk w obie strony! Wycofać się!

Hastaci! Formuj linię bojową! Ruszaj!

Stać! Zewrzeć szyk! Rzuć pilum!

Rzuć pilum! Wyjmij miecz! Przygotuj szarżę! Szarża!

Pchaj!

Principi! Równaj szereg! Stwórz szyk bojowy! Szarżuj!

Trzymaj pozycję!

Zginął konsul Paulus, prokonsul Serviliusz Geminusz, magister equutum Minucius Rufus, dwaj kwestorzy: Lucius Atilius i Lucius Furius Bibaculus, dwudziestu dziewięciu trybunów wojskowych i osiemdziesięciu znaczących obywateli Rzymu, którzy stanęli do walki za kraj.Carrhae

— Ad testudiem! — krzyk głównego dowódcy rzymskiej armii z trudem przedarł się przez ogłuszające dudnienie tarabanów i końskich kopyt, oraz krzyki zarzynanych żołnierzy.

Legioniści z trudem zaczęli tworzyć tak dobrze znaną i sprawdzoną formację. Dwadzieścia tysięcy żołnierzy zbiło się w zwartą gromadę i zasłoniło wielkimi tarczami przed ostrzałem prowadzonym przez wroga. Barbarzyńscy sprzymierzeńcy rzymskiej armii zaczęli uciekać w popłochu przed jeżdżącymi w koło perskimi konnymi łucznikami. Perscy kawalerzyści z niezwykłą szybkością wypuszczali jedną strzałę za drugą. Grad strzał sypał się ze wszystkich stron jednocześnie. Dziesięć tysięcy Persów rozdzielonych na mniejsze grupy zataczało niewielkie kręgi wokół olbrzymiego żółwia uformowanego przez rzymskich żołnierzy. Wypuszczane z doskonałych łuków strzały bez najmniejszego problemu przebijały drewniane tarcze i żelazne pancerze legionistów, cały czas zmuszając ich do coraz ciaśniejszego zbijania się w niezdolną do obrony gromadę. Jeszcze kilka chwil temu wszystko wyglądało tak dobrze… Partyjska jazda ruszyła do walki i gdyby nie jej szybki zwrot i wyprowadzenie do pierwszego starcia perskich łuczników, rzymskie legiony już zwycięsko kończyłyby bitwę.

— Publiuszu! — główny dowódca zwrócił się do jednego z towarzyszących mu jeźdźców.

— Tak ojcze? — odpowiedział kawalerzysta.

— Bierz swoich jeźdźców, resztę łuczników, kilka kohort i ruszaj na nich. Nie możemy dopuścić do ich zwycięstwa!

Młody dowódca skinął głową na znak zrozumienia i odjechał w kierunku stojącego na uboczu tysiąca barbarzyńskich jeźdźców sprowadzonych z Galii i ukrywających się wśród nich numidyjskich łuczników, którzy uciekli z pola walki przed perską konnicą.

— Żołnierze! Stańcie do walki za Republikę! Pokażcie wrogom na co was stać! — wykrzyczał do żołnierzy Publiusz, po czym wyrwał z przytwierdzonej do prawego boku pochwy gladiusa i wymierzył go w kierunku Persów.

Galowie zrozumieli znak. Pochwycili wbite w ziemie włócznię i rozpoczęli szarżę. W ślad za nimi ruszyli numidyjczycy, już w biegu zakładając strzały na cięciwy. Publiusz przejeżdżając obok tyłów żółwia, krzyknął na jednego z trybunów ukrywających się za tarczą i wskazał mu mieczem perską konnicę. Trybun natychmiast wydał odpowiednie rozkazy. Osiem kohort odłączyło się od tyłu formacji i tworząc mniejszego żółwia ruszyło w ślad za galami i łucznikami.

— Czekajcie, aż się zbliżą — olbrzymi mężczyzna zakuty w ciężką żelazną zbroję powiedział do czekających za nim jeźdźców, odzianych podobnie w żelazne, ciężkie pancerze.

Jeźdźcy byli zniecierpliwieni. To miało być ich pierwsze tak poważne spotkanie z rzymskimi legionami. Konie zakute w pancerze zrobione z cienkiej blachy, podobnej grubością do tej, z której były zrobione rzymskie pancerze, parskały i rżały zniecierpliwione. Dosiadający ich jeźdźcy bez słowa sprzeciwu trzymali w rękach okute żelazem długie kopie i znosząc z trudem wysoką temperaturę oczekiwali na rozkaz swojego wodza. Wystarczającym dla większości katafraktów powodem wykonania rozkazu, była publiczna egzekucja, której dopuścił się Suren na kilkunastu żołnierzach, którzy zbuntowali się przeciwko otwartej walce z Rzymem. Bijący od niedalekich pustyń gorący wiatr rozwiewał gęste, przetłuszczone, czarne włosy wojownika. Suren dotknął dłonią długiej blizny zdobiącej jego policzek. Pamiątki po pierwszej bitwie. Ile to czasu już od niej upłynęło? Wciąż pamiętał ją tak barwnie jak dzisiejszy ranek, a upłynęło od niej już ponad trzydzieści lat. Przez ten długi czas niejednokrotnie stawał do walki. Walczył praktycznie w każdej możliwej partyjskiej formacji, aż do teraz, kiedy król Orodes IIFormuj żółwia!

Marek Krassus, jeden z członków pierwszego triumwiratu.

Publisz Krassus, syn Marka Krassusa, członka pierwszego triumwiratu. Przez wiele lat był legatem Cezara w Galii.

Eran Spadbodh Rustaham Suren–Pahlava, partyjski wódz katafraktów, który dzięki zmysłowi taktycznemu i uporowi pokonał liczniejsze wojska rzymskie pod Carrhae.

Katafrakci — ciężka partyjska kawaleria, posługująca się lekko zakrzywionymi ciężkimi mieczami i okutymi żelazem kopiami. Mimo niewielkiej zwrotności ich szarża była w stanie przełamać nawet najlepszy szyk piechoty. Ubrani w ciężkie żelazne zbroje byli praktycznie nie do pokonania dla lekkiej jazdy i większości rodzajów piechoty.

Król Partii z dynasti Arsacydów. Objął tron po zabiciu swojego brata Mitrydatesa III, przy pomocy którego wcześniej zabił ojca Frateesa III.

czerwiec 53 roku p.n.e.

Szpila do spinania szat.Po reformie Gajusza Mariusza w 102 roku p.n.e. zniknął podział na velietów, hastatów, principów i triarów. Zostało ujednolicone uzbrojenie dla całej piechoty: gladius, pugio, hasta, scutum, lorica segmentata (zbroja folgowa) i caligalae (rzemienne sandały sięgające do połowy łydki). Wielu żołnierzy zakładało jednak pod pancerze kolczugi.

Gaiusz Juliusz Cezar — konsul rzymski roku 54 p.n.e., członek pierwszego triumwiratu, wieczny dyktator Rzymu; wybitny wódz i polityk.

Gaiusz Oktawiusz Cezar — przybrany syn Juliusza Cezara, członek drugiego triumwiratu, po wygranej bitwie pod Akcjum w 31 p.n.e. objął całkowitą władzę w Rzymie. Rozpoczął okres zwany pryncypatem.

9 rok po narodzeniu Chrystusa.

Publiusz Kwinktylius Warus — gubernator prowincji germańskiej, marny zarządca, wybitny żołnierz, zasłynął stłumieniem powstania w Judei w 4 roku p.n.e.

mila — 1,6 km.

Arminiusz — książę plemienia Cherusków.

Obozy rzymskie były stawiane z drewna, rzadziej z kamienia i były prawdziwymi fortecami, których zdobycie graniczyło z cudem.

Lorica Segmentata — wprowadzona przez reformy Gaiusza Mariusza zbroja zrobiona z pasów kutego żelaza połączonych rzemieniami

Wzięci do niewoli po bitwie w Lesie Teutoburskim legioniści, byli okrutnie karani; większość z nich została ukrzyżowana, choć wielu zakopano żywcem, bądź pozbawiono oczu lub kończyn.

W Lesie Teutoburskim zginęło od 20 do 25 tysięcy legionistów z 25 tysięcy. Doliczyć do tej liczby trzeba jeszcze ich rodziny i niewolników. Wymordowane zostały utworzone jeszcze za Cezara Legiony XVII, XVIII i XIX, których nazw już nigdy później nie użyto. Arminiusz natomiast utracił 7 z 18 tysięcy wojowników.Flawiusz Juliusz Walens, cesarz wschodniej części Imperium Rzymskiego, jako wyznawca Arianin popierał go w sporach z kościołem. Prowadził liczne wojny z Gotami i Persami pod wodzą Szapura II.

Plemię germańskie, które u progu pierwszego stulecia naszej ery przybyło ze Skandynawii i osiedliło się u ujść Odry i Wisły. W II wieku przemieścili się nad Morze Czarne, gdzie ulegli podziałowi na Gotów Wschodnich i Gotów Zachodnich. W III wieku uciekając przed Hunami wkroczyli w granice Cesarstwa Rzymskiego.

Koczownicze plemię mongolskie, które pierwotnie działało w służbie Chin. Zostało jednak odsunięte od sprawowanej funkcji przez plemię Awarów.

Goci Wschodni, po oderwaniu od wspólnego rdzenia, zamieszkiwali tereny dzisiejszej Ukrainy.

Król Wizygotów (Gotów Zachodnich), który wyjednał u cesarza Walensa pozwolenie na osiedlenie się w Mezji w zamian za służbę wojskową.

Współregent Walensa. Rządził Zachodnią stroną Cesarstwa. Jako władca chrześcijański, zwalczał pogaństwo. Został zamordowany w czasie bitwy pod Lugdunum w Galii przez żołnierzy zbuntowanych legionów brytyjskich, którzy opuścili swoją prowincję i uciekli na kontynent. Jego następcą był Teodozjusz I Wielki.

9 sierpnia 378

lorica hamata

pilum — włócznia o długości 120 centymetrów służąca tylko do rzucania

spatha

Gladius — krótki miecz o tępych krawędziach i ostrym czubku, służący do kłucia.

Stworzyć szyk bojowy! Szarża!

Rzuć pilum!Bramy i ściany Montségur, kamienie twierdzy zroszone krwią.

Dominikanin Guillaume Arnold

Dominikanin Pierre Seila

Hugues de Arcis rozpoczął oblężenie Montségur 13 maja 1243

Katarzy wyznawali albigensjanizm i nie zgadzali się z kościołem m.in. w takich kwestiach jak stworzenie świata i ludzi przez Boga, oraz uważali, że kobieta i mężczyzna są sobie równi.

Od 1232 Montségur stało się stolicą apostolską katarów, a co za tym idzie, również miejscem licznych pielgrzymek.

Montségur — twierdza postawiona na górze o tej samej nazwie. Z fr. Bezpieczna Góra

kompleta — wieczorna modlitwa kościołaŻelazny hełm.

Henryk I Ptasznik od 919 roku król Niemiec. Pierwszy władca z dynastii Ludolfingów, podporządkował sobie Lotaryngię, a Czechy uczynił swoim lennem. W 933 pokonał wojska węgierskie nad Unstrutą. Zmarł w 936 roku.

Otto (Otton) I Wielki, syn Henryka I. Koronuje się w Akwizgranie (tam koronę przyjął w 800 roku Karol Wielki), brutalnie tłumi wszelkie wystąpienia opozycji. Wykorzystuje zamęt we Włoszech, by na czele wojska je zająć. Od 951 Włochy stają się jego lennem. 2 lutego 962 przyjmuje w Rzymie koronę cesarską.

Od 938 Węgrzy walczyli o trybut, który płacił im Henryk I od 926 w zamian za zaniechanie najazdów na tereny niemieckie. Otto I zaprzestał płacenia trybutu, co przyczyniło się do walk węgiersko-niemieckich. Od 954 Węgrzy wzniecili oficjalny bunt przeciwko Ottonowi i powrócili do swoich łupieżczych najazdów, by odbierać trybut siłą. Prawie wszystkie najazdy były wymierzone w Bawarię.

10 sierpnia 955 rokuKarol Młot — frankijski majordomus, następnie władca Królestwa Franków. Przyczynił się do zjednoczenia germańskich księstw. Był twórcą potęgi Karolingów.

Bitwa odbyła się 25 października 732 roku, po siedmiodniowych podchodach prowadzonych przez obu doświadczonych wodzów. Karol nie chciał uderzyć mniejszą siłą w otwartym polu, a Abd nie chcą pozostawić bogatych łupów zabranych z Poitiers grał na zwłokę licząc na zniechęcenie germanów i odstąpienie przez nich od walki.

Namiestnik Andaluzji. Pochodził z arabskiego plemienia Ghafików. Był wybitnym administratorem i dobrym wodzem.

Rdzenna ludność północnej Afryki i Sahary pochodzenia chamito-semickiego.

Silna grupa plemion germańskich powstała w III wieku na skutek zjednoczenia się plemion mieszkających nad dolnym Renem: Amzywariów, Brukterów, Chamawów, Chattuariów i Saliów.

Muzułmanie zamieszkujący Andaluzję i północne obszary Afryki, wywodzący się od Arabów, jak i Berberów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: