- W empik go
Głos z tamtego świata. Zagadka jesiennej nocy - ebook
Głos z tamtego świata. Zagadka jesiennej nocy - ebook
Dwie opowieści budzące dreszcz grozy, których lepiej nie czytać po zmroku. Najbardziej ujmujący w tym zbiorze opowiadań jest styl pisarski Sarwy, pięknie stylizowany w zależności od okresu, w jakim miały miejsce opisywane wydarzenia. Język autora jest bardzo dojrzały i dopracowany. Nie nadużywa kwiecistych metafor czy patetycznych opisów. Pisze pięknie i przystępnie.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-150-2 |
Rozmiar pliku: | 107 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W obszernej, bogato urządzonej komnacie, na szerokim i wygodnym łożu, leżał słynny paryski doktor Rajmund. Zapadający za oknem zmierzch i niebo zaciągnięte chmurami, z których spływały potoki dżdżu, sprawiały, że czuwający u łoża konającego czuli się nieswojo. Bo Rajmund konał.
Raz jeszcze – jakże trafne! – okazały się słowa Kaznodziei Salomona:
Marność nad marnościami,
marność nad marnościami,
wszystko marność.
Jakiż pożytek ma człowiek z całego swego trudu,
który znosi pod słońcem?
Pokolenie odchodzi i pokolenie
przychodzi, ale ziemia trwa na wieki
Słońce wschodzi i słońce zachodzi,
i śpieszy do swojego miejsca,
gdzie znowu wschodzi.
Wiatr wieje ku południowi
i skręca ku północy:
wiatr ustawicznie krąży
i w swym biegu okrężnym wraca.
Wszystkie rzeki płyną ku morzu,
a jednak morze nie wzbiera;
w dalszym ciągu płyną rzeki do
miejsca, do którego zdążają.
Ludzie się trudzą mówieniem,
lecz i tak nikt wszystkiego nie
wypowie.
Oko nie nasyci się widzeniem,
a ucho nie zadowoli się słyszeniem.
To co było, znowu będzie,
a co się stało, znowu się stanie:
Nie ma nic nowego pod słońcem.
Czy jest coś o czym można by
powiedzieć:
Oto jest coś nowego?
Dawno to już było w czasach,
które były przed nami.
Nie pamięta się o tych, którzy byli
poprzednio,
ani o tych którzy będą potem;
także o nich nie będą pamiętali ci,
którzy po nich przyjdą.
Księga Kaznodziei Salomona, Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, tzw. Nowy przekład, Warszawa, 1979.
Rajmund wiedział o tym, Rajmund to rozumiał i Rajmund nie chciał się z tym pogodzić.
Potworny grymas wykrzywił jego twarz, a całe ciało ogarnęło drżenie. Poruszał ustami, mówiąc coś, czego zebrani wokół niego przyjaciele, uczniowie i lekarze nie mogli dosłyszeć. Ale sądząc z zachowania konającego, musiały to być przekleństwa buntującego się człowieka – buntującego się przeciw temu, co nieuniknione w ziemskiej, doczesnej rzeczywistości.
Wreszcie z szeroko otwartymi oczyma, w których dało się odczytać straszliwą nienawiść ku wszystkim i ku wszystkiemu, z przekleństwem na ustach, zwiesił głowę na bok i po raz ostatni wypuścił powietrze z płuc.
Zastygł w bezruchu, a któryś z czuwających przy nim mężczyzn zamknął mu powieki, a potem chustą podwiązał brodę, by nie otwierały się usta.
Sławny doktor Rajmund zakończył swą ziemską wędrówkę, zupełnie tak samo, jak pierwszy lepszy żebrak, który siedzi u drzwi tego, czy innego kościoła, jęcząc i zawodząc, błagając o jałmużnę i wyciągając rękę po monetę, którą od czasu do czasu rzuca mu jakaś litościwa dusza. Aż dopadnie go Kostucha i wyssie zeń dech, i sprawi, że krew w żyłach zakrzepnie, a ciało pocznie tężeć.
Nie pomogły Rajmundowi, ani jego wiedza, ani jego bogactwa, ani możni protektorzy, Leżał na obszernym łożu, a jego ciało powoli stygło i sztywniało, a jego ostatecznym przeznaczeniem, kresem, była zgnilizna i robaki.............ZAGADKA JESIENNEJ NOCY
Usiadł zupełnie przytomny, tak jakby wcale nie kładł się spać tej jesiennej nocy. Szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się w ciemność, jednocześnie wytężając słuch, bo zdawało mu się, że obudził go jakiś dźwięk.
Ale wokół panowała cisza. Cisza kładąca się gęstym woalem na wszystkim wokół.
Lecz w tej ciszy i mroku czaiło się niewiadome. Coś, co sprawiło, że wybił się ze snu i teraz siedział z uwagą nasłuchując i wypatrując oczy.
Po omacku sięgnął ręką na stojący w pobliżu stolik, gdzie wieczorem zostawił papierosy i zapałki.
Z lubością zaciągnął się dymem.
Skądś, z daleka, jego uszu dobiegł warkot samochodu i jeszcze bardziej odległe poszczekiwanie psa...............