Glossolalia - ebook
Glossolalia - ebook
W debiutanckim tomie Katarzyna Fetlińska odwołuje się do sztuki wizualnej, konstruując własne, ruchome obrazy mające w sobie coś z współczesnego danse macabre. Metaforyka nasuwa skojarzenia z barokiem i surrealizmem. Wiersze rozgrywane są w równym, żywym tempie i języku, którego ograniczenia są nieustannie znoszone. Dzięki matematycznej kompozycji oraz intertekstom całość książki, jak i poszczególne wiersze można czytać na wiele sposobów.
Spis treści
Masks confronting death, 1888
Three Figures and Portrait, 1975
Laughing Children with a Cat, 1600
Breakfast in Fur, 1936 (on the Grass, 1863)
Taglioni’s Jewel Casket, 1940
Fresh Widow, 1920 (on Façades – replica, 1964)
The Young Ladies of Avignon, 1907
The Piano Lesson, 1916
Les Amants, 1928
Nighthawks, 1942
Two Children Are Threatened by a Nightingale, 1924
Apollo and Daphne, c. 1622
Guernica, 1937
Kunstkamera
In Absentia, 2000
A Bar at the Folies-Bergère, 1882
Corpus Hypercubus, 1954
Philomela Listening to a Nightingale, 1816
Sanatorium, 1973
Bestie, 1920 (Cliché-verre)
Naked Woman Climbing a Staircase, 1937
Dance of Life, 1900
Nimfa, 1985
The Son of Man, 1964
Rainy Taxi, 1938 (Commedia dell’arte)
Dora Maar with Cat, 1941
Last Minute, 2010
The Epiphany, c. 1495
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-05-9 |
Rozmiar pliku: | 555 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Masks confronting death, 1888
Three Figures and Portrait, 1975
Laughing Children with a Cat, 1629
Breakfast in Fur, 1936 (on the Grass, 1863)
Taglioni’s Jewel Casket, 1940
Fresh Widow, 1920 (on Façades – replica, 1964)
The Young Ladies of Avignon, 1907
The Piano Lesson, 1916
Les Amants, 1928
Nighthawks, 1942
Two Children Are Threatened by a Nightingale, 1924
Apollo and Daphne, c. 1622
Guernica, 1937
Kunstkamera
In Absentia, 2000
A Bar at the Folies-Bergère, 1882
Corpus Hypercubus, 1954
Philomela Listening to a Nightingale, 1816
Sanatorium, 1973
Bestie, 1920 (Cliché-verre)
Naked Woman Climbing a Staircase, 1937
Dance of Life, 1900
Nimfa, 1985
The Son of Man, 1964
Rainy Taxi, 1938 (Commedia dell’arte)
Dora Maar with Cat, 1941
Last Minute, 2010
The Epiphany, c. 1495Masks confronting death, 1888
Carne vale. Pożegnanie z ciałem. W masce
możemy stawić czoła śmierci, kiedy biel
kiełkuje na powiekach Ostendy i przenika
marmur – wieko, całun, zapadłe pod ziemię
dziewczęce uśmiechy. Włażą nam między zęby:
żebra, odarte z włókien cynaderki. Carne
levare. Pożegnanie z mięsem, na zaślinionych
wargach taniec śmierci. Za nami lepkie ślady
tarlisk, oddechów i pary: nieruchoma natura
kochanków, winniczych, ślimaczych i śniętych.
Możemy się kochać jak lalki – bełkocząc, bez
troski zaciskając kościane piąsteczki. Jak
papieże z dziećmi. Carrus navalis. Pożegnanie
z wdziękiem. Pomachaj mi z brzegu – odpływam,
więc spluń przez ramię. Pochowaj w piasku:
maskę, włok i rybaka – pierścień.Three Figures and Portrait, 1975
Mięso i kości – zostały rzucone. Kolejny raz
trzeba przebrnąć przez jakąś rzekę powleczoną
rzęsą. W samoobronie – jak w aureole wkręcamy
głowę w szklane kręgi. I nie ma, że boli, że
to wszystko piekło – ścięgna oraz pamięć zanikają
w walce z chórem obcych głosów za kurtyną zębów,
krzyże tracą podporę. Obracaliśmy się w kręgach
mężczyzn zaprawionych lodem bądź chłopięcą
ręką. Dzisiaj z przyjemnością kamienujemy ogrójce
przydomowe stęsknieni za męką i zazdrosne żony
ścieramy z języków. Moralny kręgosłup i ludzka
natura: śmiechu warte, poronione – nie możemy
się podnieść z przepoconej podłogi, aby stanąć
w pionie, stawić czoła gnieżdżącej się w trzewiach
szponiastej bestii, bliźniaczym, uskrzelonym lękom.
Nie mamy ochoty dostrzegać innych skazanych
na walkę z kośćcem – aż po wymarcie, po wytarte
łokcie. D’où venons nous? Que sommes nous? Où
allons nous? – szkielet, a na nim życzliwie
przycupnięta zemsta, bezpióra Alekto. Znów
zmieniamy formę. Ignorując portret stworzyciela,
trzepoczemy się samotnie. Jak płotki pogodzone
z wędką oraz schadenfreude – rozkołysani zmierzamy
gdziekolwiek, prowadząc na rzeź, na ostatnie piętro.Laughing Children with a Cat, 1629
Nad ranem wyjmowaliśmy kocięta z gniazd;
wylizane przez matki małe, ciepłe kluchy
w rajstopkach i warkoczykach, z piaskiem
pod pazurkami, z zalepionymi oczyma. Piskliwe,
ślepe, z siedzeniem huśtawki – odciśniętym piętnem.
No i tak to bywa, dorośliśmy – mówili nam –
wokół gruzy, a my farbowaliśmy swetry, kiedy
tylko ziemia przestawała się ruszać. Strach,
że można dostać kota, a marca nie będzie.
W farbowanych swetrach rozbijamy w gruz
resztki marca, drzemy koty, rozłupując grudy.
Ziemia się rusza. Pierwsze koty za płoty – mówią
nam – przynieście resztę. Odwlekamy martwe
cielsko czasu, z jęzorem na wierzchu:
co to znaczy heliocentryzm? Arystarch, Galileo
Galilei, Ptolemeusz. Szum nagich gałęzi prawie
jak kołysanka. I co to znaczy żyć na kocią łapę?
Wyjmujemy dzieci z kołysek – wykarmione przez
matki pulsujące brzuszki. No i tak to bywa, mówimy
sobie, patrząc, jak ziemia zaczyna się ruszać. Bez cienia
wątpliwości, kolejny marzec i śmierć jak na dłoni,
a żalu w nas tyle co kot napłakał.