Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Gniazda UFO - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2019
Ebook
29,88 zł
Audiobook
29,88 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gniazda UFO - ebook

„Gniazda UFO” – to przełomowa praca w kwestii poznania tajemnicy kręgów i piktogramów zbożowych.

W książce został dogłębnie przedstawiony problem i synteza zjawiska w zupełnie innym świetle niż powszechnie się to przyjmuje. Autor prezentuje ciekawą faktologię, zwracając uwagę na anomalny wymiar kręgów zbożowych. Dowodzi, że fenomen ten towarzyszy człowiekowi od wieków. W swojej analizie zjawiska autor skupia się m.in. na symbolice kręgów zbożowych i ich mistycznym wpływie na ludzką świadomość. ,,Gniazda UFO” to fascynująca lektura i próba odpowiedzi na pytanie, czym są kręgi zbożowe i ,,kto” stoi za ich powstawaniem.

 

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-952477-2-9
Rozmiar pliku: 21 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Za pomoc przy pisaniu niniejszej książki należy się wdzięczność wielu osobom. Dlatego pragnę w tym miejscu podziękować wszystkim badaczom, publicystom i kolegom za inspiracje do napisania tej książki, materiały i przekazaną wiedzę.

Dziękuję tutaj Arkowi Miazdze, Piotrowi Cielebiasiowi, Marcinowi Stachurskiemu, Przemkowi Wiecławskiemu, Irkowi Krokowskiemu, Grzegorzowi Domańskiemu, Bolesławowi Kuli, Grzegorzowi Dawidowi, Freddy’emu Silvie, Eltjo H. Haselhoffowi, Krzysztofowi Dreczkowskiemu, Janowi Szymańskiemu, Arturowi Kijowskiemu, Gregowi Jefferysowi, Andrew Collinsowi, Terry’emu Wilsonowi, Terence Meadenowi, Zygfrydowi Świerkowskiemu, Busty’emu Taylorowi, Robowi Irvingowi, Wojciechowi Chudzińskiemu, Waldemarowi Czarnieckiemu.

Jestem głęboko wdzięczny pionierom polskiej ufologii, dziennikarzom i pierwszym polskim badaczom agrosymboli za wkład wniesiony w publicystykę tej tematyki oraz otwarcie drogi do dalszych poszukiwań. Te podziękowania kieruję szczególnie do Bronisława Rzepeckiego, Roberta Leśniakiewicza, Marka Rymuszki i redakcji „Nieznanego Świata”, Janusza Zagórskiego i Roberta Bernatowicza.

Szczególne podziękowania przekazuję Lucy Pringle, Colinowi Andrewsowi, Adamowi Piekutowi i Andy’emy Thomasowi za udostępnienie praw autorskich do niektórych zdjęć i innych materiałów oraz za wyjaśnienie niektórych zawiłości związanych z tematyką agrosymboli, życzliwość i słowa zachęty do zgłębiania wiedzy.

Dziękuję Drukarni Sowa za wszelką współpracę związaną z wydaniem tej książki. Joannie Baran - Sabik za to, że cierpliwie znosiła mój kwiecisty styl, Sebastianowi Woszczykowi za wspaniały projekt okładki, Markowi Sękowi i Radiu Paranormalium za promocję medialną książki.

Wyrazy wdzięczności składam wszystkim osobom, które zechciały się ze mną podzielić swoimi przeżyciami. Dziękuję tutaj za interesujące rozmowy, wszelką pomoc i konsultacje Tadeuszowi Filipczakowi, Rodzinie Szpuleckich, szczególnie śp. Jerzemu Szpuleckiemu, Rodzinie Welzant, Bartoszowi Luzarowi, Leszkowi Owsianemu i Miłoszowi Kusowi.

Na koniec chciałbym specjalnie podziękować mojej żonie, Joannie, za cierpliwość i wyrozumiałość w tym, że chwilami nie poświęcałem czasu jej i rodzinie, pisząc niniejszą książkę.ZAMIAST WSTĘPU

Ta historia zaczyna się całkiem niewinnie. Pewnego lipcowego wieczoru, w niewielkiej miejscowości o nazwie Kłaczyna, Damian, młody badacz i entuzjasta zjawisk nieznanych, siedział przed lampką w swoim pokoju i czytał z przejęciem najnowszy numer ufologicznego periodyku „Czas UFO”. Było to wówczas jedno z niewielu wiarygodnych i rzetelnie opisujących tematykę UFO polskich czasopism. Z wypiekami na twarzy studiował artykuł, traktujący o pewnej formacji kręgów zbożowych, jaka pojawiła się niedawno na polach koło Torunia. Dla tego młodego badacza było to swoiste novum, coś absolutnie fascynującego. Dlatego z takim przejęciem i pasją pochłaniał każdą kolejną stronę raportu z wizji lokalnej. W kręgach z Pigży – bo o nich traktował tekst z „Czasu UFO” – kryła się jakaś niezwykła tajemnica, której jeszcze wówczas ten młody badacz nie potrafił pojąć i zrozumieć. Autor publikacji wyraźnie wskazywał w swoich teoriach na integralny związek wygniecionych z niebywałą precyzją zbożowych znaków z UFO.

Z tematem UFO Damian był już dobrze obeznany. Działając z ramienia legnickiego klubu zajmującego się badaniem i zbieraniem relacji o UFO, mógł już wyrobić sobie własne zdanie w tej - jakże niezwykłej - zagadce naszych czasów. Jednak w przypadku kręgów widział tajemnicę, która mogła wybiegać dużo dalej poza wymiar UFO i obcych cywilizacji.

Na zegarze dochodziła już północ i pomału zmęczenie zaczęło dawać mu się we znaki. Młody badacz nie mógł jednak zamknąć oczu, gdyż jego myśli wciąż trapiły sprawy nieziemskie. Marzył, żeby móc samemu zetknąć się z osobliwą zagadką zbożowych znaków. Możliwość wejścia do kręgu wykonanego jakąś nieznaną ręką wydawała się czymś fascynującym. Było to na swój sposób strasznie dziecinne. W końcu jednak sen wziął górę i Damian zasnął, przykładając ciężką od myśli głowę do poduszki.

Rankiem następnego dnia pewien rolnik przejeżdżał niewielką drogą, łączącą dwie przyległe do siebie miejscowości – Jugową i Kłaczynę. Ten mieszkaniec pobliskiej wsi Roztoka jechał ciągnikiem z ładunkiem żywca do skupu. Było już grubo po godzinie 8 rano, a słońce już dawno wisiało na bezchmurnym niebie, zapowiadając długi i upalny dzień. Rolnik przyciskał pedał gazu z całych sił i nerwowo spoglądał na swój zegarek. Miał powody do zmartwień, był spóźniony i obawiał się, że dzisiaj może mu się już nie udać „wbić” w kolejkę do skupu. Po prawej i lewej stronie drogi rozciągały się pola pszenicy i jęczmienia, należące głównie do działającej na tym terenie Spółdzielni Kółek Rolniczych. Tegoroczne żniwa zapowiadały się wprost wspaniale – sprzyjała im piękna i słoneczna pogoda, która utrzymywała się niezmiennie od ostatnich tygodni.

Gdy rolnik pokonał z zawrotną – jak na możliwości swego ciągnika marki URSUS – prędkością ostry zakręt w prawo, jego oczom ukazała się otwarta przestrzeń i malowniczy widok na okolicę. W tym samym momencie mężczyzna dostrzegł coś jeszcze. Coś na tyle dziwnego, że mimo iż wciąż był zaspany, przykuło to natychmiast jego uwagę. Znał każdy najmniejszy zakątek tego terenu i nie mógł się wprost nadziwić, że dziki mogły urządzić sobie takie harce przez jedną noc. Gdy dnia poprzedniego mijał to samo miejsce w godzinach wieczornych, zboże nie było zniszczone. Oto po prawej stronie na polu widać było dziwny ślad. Z drogi widok był dość niewyraźny, dlatego rolnik w pierwszym momencie uznał, że ma do czynienia z niebywałym legowiskiem dzikiej zwierzyny. Zjechał na pobocze, wyłączył silnik i postanowił przyjrzeć się dewastacji z bliska. Zdawał sobie sprawę, że czas go goni, lecz kierowany ciekawością machnął ostentacyjnie ręką i zanurkował w pierwszych łanach. Po przedarciu się do biegnącej od drogi ścieżki technologicznej i przejściu około pięciu metrów, stanął jak wryty. Jego oczom ukazał się widok wprost niewiarygodny. Zboże na powierzchni więcej niż kilkunastu metrów było zaczesane w regularne kręgi. Środkiem formacji był ponadpiętnastometrowy krąg, zaś tuż obok niego w promieniach słońca widać było pięć mniejszych.

Piktogram w Jugowej. Archiwum MCBUFOIZA

Później w wywiadzie telewizyjnym powie, że „wszystko wyglądało tak idealnie i precyzyjnie, że gdy słońce padało na kręgi, miało się wrażenie, że w tym miejscu stoi woda”. Tamtego dnia nie zdawał sobie jednak sprawy, że jego niezwykłe znalezisko stanie się obiektem zainteresowania mediów. Wydało mu się to niemożliwym, by leśna zwierzyna mogła coś tak wspaniałego wykonać. Racjonalne pojmowanie rzeczy kazało mu bardzo szybko odrzucić ten pomysł. Gdzieś jeszcze pojawiło się przypuszczenie, że to trąba powietrzna mogła ułożyć kłosy w tak finezyjne wzory. Wszak natura potrafi zaskakiwać i być nieprzewidywalna. Ale gdzie u licha trąba?! Przecież przez ostatnie dni nie spadła w tym miejscu ani jedna kropla deszczu. Więc co? Jaki diabeł? Siła nieczysta?

Szkoda było tracić czas na zastanawianie się. Rolnik pognał co sił do ciągnika i czym prędzej udał się w stronę pobliskiej miejscowości Jugowa. Tam roztrąbił jej mieszkańcom o swoim znalezisku. Szybko miejsce kręgów zalała fala ciekawskich. Wieść z prędkością światła rozniosła się po okolicy, dotarła też do lokalnej redakcji gazety i została puszczona dalej w obieg.

W godzinach popołudniowych Damian, będący na zakupach w pobliskim sklepie, usłyszał od stojącego w kolejce mieszkańca wsi niewiarygodną wiadomość o lądowaniu UFO w Jugowej. Damian z początku wziął tę historię za zwykłą bajkę, lecz chwilę później dokładnie taką samą fantastyczną nowinę usłyszał od innych ludzi. Coś najwyraźniej musiało się stać tej nocy, skoro cała wieś – jak długa i szeroka – trąbiła tylko o jednym. Do Jugowej było niedaleko, więc Damian porwał swój rower i popędził co sił w stronę miejsca zdarzenia. Ze znalezieniem kręgów nie miał najmniejszych problemów. Po wjechaniu na pobliskie wzgórze widać było, jak na dłoni, długi sznur samochodów ustawionych wzdłuż drogi. Po paru minutach w miejscu tym znalazł się i sam badacz.

Jakież zdziwienie i euforia ogarnęły go, gdy dotarł do centrum największego spośród całej formacji kręgu. Kłosy we wnętrzu układały się idealnie w spirale. Były zaczesane zgodnie ze wskazówkami zegara, a w niektórych miejscach cechowało je wręcz finezyjne wyłożenie, przypominające momentami warkocze. Łodygi nie były połamane, tylko delikatnie – jak za dotknięciem niewidzialnej ręki – przygięte do podłoża. Grunt pod wyłożonym zbożem był też nietknięty. Wydawało się, że siła odpowiedzialna za utworzenie znaku zadziałała z góry. Całość robiła ogromne wrażenie.

Niezwykłe kręgi w Jugowej szybko stały się atrakcją turystyczną w okolicy. Przez to miejsce w ciągu paru tygodni przewinęła się rzesza ludzi z całej Polski. Do znaków zbożowych dotarło też wielu badaczy. Dokonano gruntownych czynności badawczych, pomiarów, pobrano próbki i przeprowadzono wywiady wśród mieszkańców. Znaleźli się też naoczni świadkowie tańca świateł nad polami w noc poprzedzającą powstanie kręgów. Po przeanalizowaniu materiału badacze postawili jednoznaczny werdykt – kręgi zbożowe w Jugowej były autentyczne.

Jugowa była jednym z pierwszych miejsc w Polsce, w których pojawiły się kręgi. Upalne lato 2001 r. rozpoczęło się wprost wyśmienicie. Było początkiem mojej fascynacji owym zjawiskiem i trwa ona po dziś dzień.

Opisana powyżej historia nie jest scenariuszem do filmu pt. „Znaki”, lecz zdarzyła się naprawdę, zaś tym młodym badaczem, który zetknął się oko w oko po raz pierwszy z wielką zagadką kręgów zbożowych, w fachowej literaturze określanych mianem agrosymboli, byłem ja. Moja wielka przygoda z kręgami rozpoczęła się właśnie siedemnaście lat temu, w niewielkiej miejscowości położonej malowniczo na Dolnym Śląsku i ciągle dopisuję do swej opowieści kolejne rozdziały. Dziś mam wrażenie, że tamtej nocy chyba wyczarowałem sobie te kręgi. Choć pewnie ktoś trzeźwo myślący powiedziałby, że to zwykły zbieg okoliczności i pewnie miałby rację. Ale wtedy czułem, że ścieżka mojego życia połączyła się z tą przecinającą znaki w Jugowej i wciągnęła mnie bezgranicznie w temat urokliwych krasnalskich kręgów. Od tamtej pory zdążyłem odwiedzić wiele miejsc, w których pojawiły się kręgi zbożowe. Ta historia rozpoczyna się od Dolnego Śląska, wiedzie poprzez osławione pola Wylatowa, a kończy swój bieg gdzieś w angielskich stronach. Temat kręgów zbożowych jest wciąż dla mnie otwartym rozdziałem. Nieustannie dopisuję do niego kolejne wydarzenia.

Wielu z Czytelników – choćby pobieżnie obeznanych w omawianej tu tematyce – na pewno ma wyrobione zdanie w sprawie kręgów i piktogramów zbożowych, jakie co roku w różnych miejscach na świecie pojawiają się na polach. Dla wielu z nich to temat niewarty dalszej uwagi. Na przestrzeni wielu lat mieliśmy okazję poznać niebywały kunszt artystyczny, aktywnych szczególnie w Wielkiej Brytanii, tzw. cropmakerów. Ludzie ci potrafią z niebywałą precyzją wygnieść finezyjne znaki w zbożu i zachwycić nimi świat. W swojej twórczości wielokrotnie kierują się mistyką, artystyczną duchowością i próbą integracji z naturą. Chcą też być bezpośrednio uczestnikami w tworzeniu nieznanego. Z pomocą idą im osiągnięcia współczesnej zaawansowanej techniki. Lecz nawet w ich artystycznych dziełach w zbożu dzieją się też rzeczy co najmniej niezwykłe. Same okoliczności tworzenia stają po jednej stronie z tajemnicą, która wciąga i fascynuje.

Każda historia ma gdzieś swój początek i koniec. W przypadku agrosymboli końca jeszcze nie widać, ale jednego możemy być pewni. Zjawisko to jest tak stare, jak ludzkość i towarzyszy nam od wieków. Przez lata kręgi fascynowały na wiele sposobów. Można odnieść nieodparte wrażenie, że wraz z rozwojem coraz bardziej dojrzewaliśmy do rozumienia tego, co ktoś lub coś próbuje poprzez znaki w zbożu przekazać. Dziś rozumiemy je na wiele sposobów. Na pewno współczesnym odpowiednikiem przekładania języka kręgów i piktogramów na język ludzki jest działalność wygniataczy kręgów. Oni też chcą być częścią tej wielkiej zagadki.

Tak więc tworzenie kręgów i piktogramów przez cropmakerów jest jedną stroną medalu. Drugą – tą ważniejszą – jest faktyczne zetknięcie z nieznanym. Całokształt niewytłumaczalnych zjawisk, jakie towarzyszą kręgom zbożowym – mimo tylu hipotez i teorii – w dalszym ciągu czyni wielką wyrwę w naszej wiedzy o otaczającym świecie. Nauka nauczyła się sprytnie omijać takie sprawy. Metoda deski i sznurka we wczesnych latach 90. XX wieku szybko została okrzyknięta za przełom w sprawie badań nad agrosymbolami. Tylko nieliczni, prywatnie zaangażowani w sprawę naukowcy, podjęli własne, prywatne badania. Zetknięcie się z całą gamą dowodów dla wielu z nich było niemałym zaskoczeniem. Gros z nich – poprzez empiryzm – dostrzegło w urokliwych krasnalskich znakach elementy, które wykraczały poza powszechnie uznane i przyjęte paradygmaty.

Głębsze spojrzenie na problem agrosymboli otwiera przed nami furtkę na inną rzeczywistość. Poszukiwania sensu i znaczenia znaków opierają się na ich symbolice. Ich metaforyczne znaczenie powoduje regres naszych przekonań i ich nieuchronne przewartościowanie. Studiując symbolikę agrosymboli, zaczynamy paradoksalnie poznawać głębiej swoje wnętrze i duchowość. To, co niezrozumiałe, metafizyczne i transcendentne, staje się naraz pojęte. I bynajmniej nie chodzi tutaj o powielanie zbanalizowanych tez o odwiedzinach kosmitów, którzy przekazują w zbożu zakodowane obrazki, poprzez które następuje poszerzanie ludzkiej świadomości. Problem jest bardziej złożony i niejako wymyka się logicznemu pojęciu. Czym jest owa obca inteligencja i skąd może pochodzić? To wciąż wielka tajemnica.

Celem niniejszej książki nie jest przeto udzielenie definitywnej odpowiedzi na pytanie, jakie zjawisko kryje się za powstawaniem agrosymboli. Przede wszystkim niniejsze opracowanie ma na celu zaprezentowanie, z zachowaniem jak najdalej idącego obiektywizmu i rzetelności, materiału badawczego ostatnich lat z terenu Polski i z zagranicy. To pewnego rodzaju zapis dokumentalny najważniejszych wydarzeń, jakie lawinowo narosły do niewyobrażalnych ilości przez ostatnie lata, który – mam cichą nadzieję – zwróci uwagę na zjawisko powszechnie znane i starannie przemilczane, a przy tym dopomoże stworzyć bardziej przychylny dlań klimat i podłoże pod przyszłe naukowe badania.

Zapraszam wszystkich Czytelników do tej fascynującej podróży w głąb historii, aż do czasów współczesnych, poprzez pola i łąki, aż do samych granic jednej z największych tajemnic naszych czasów.NAJWIĘKSZA ZAGADKA NASZYCH CZASÓW

Kręgi zbożowe, zwane też agroglifami bądź agrosymbolami, to regularne formy geometryczne utworzone przez precyzyjne wyłożenie roślin na polach uprawnych. Ich historia sięga daleko w głąb średniowiecza, w podaniach ludowych i legendach można spotkać się z pierwszymi opisami takich formacji. Choć znane są też rysunki naskalne z epoki neolitycznej i wcześniejszych, które prezentują wczesne dzieła ludzkie w postaci geometrycznych wzorów narysowanych bądź wyrytych w skale. Wielu badaczy kręgów w rysie historycznym zjawiska nawiązuje także do osławionych dzieł z Nazca. Ciągnące się kilometrami w południowo-zachodniej części Peru olbrzymie kontury figur geometrycznych, zwierząt i roślin są bez wątpienia dziełem człowieka. W wielu z nich tkwi tajemnica. Kształty niektórych wzorów dość wiernie odzwierciedlają gwiazdozbiory.

Ogrom i precyzję znaków z Nazca można dostrzec dopiero z góry. Z całą pewnością intencją twórców było zwrócenie uwagi na dzieła widziane z lotu ptaka, co w wydaje się być dość kontrowersyjne. Któż bowiem w tamtych czasach potrafił wzbijać się ku niebu? Wielu badaczy nie wyklucza, że mieszkańcy Nazca mogli posiąść umiejętność wznoszenia się w górę dzięki balonom, pozostaje to oczywiście tylko domysłem. Symbolika złożonych figur geometrycznych musiała na tyle mocno elektryzować świadomość już w tamtych czasach, że zachęcała ludzi do karkołomnej pracy – tworzenia linii na pustynnych bezkresach w regularne twory. Jednakowoż wydaje się oczywiste, że w tak odległych epokach historycznych człowiek znajdował się bliżej natury i pojmował doskonale mechanizmy przyrody, kolejność pór roku i wynikające z tego implikacje. Dziś spuścizną tamtych czasów są też kamienne kręgi i świątynie. Kompleks kręgów ze Stonehenge jest złożoną strukturą upamiętniającą czasy, gdy człowiek potrafił żyć z naturą w harmonii i wykorzystywać jej wszystkie atuty.

Koncentrycznie złożone formacje powstające w roślinach uprawnych (i nie tylko) od zawsze w równym stopniu, niczym dzisiaj dziedzictwo kulturowe Nazca, fascynowały człowieka. We wczesnych epokach historycznych były utożsamiane z siłami natury, magią i demonicznymi mocami. Budziły respekt, a czasami nawet strach. We współczesnych czasach bliżej im do dzieł wykonanych ręką ludzką i manifestacji zjawisk UFO.

Dotychczasowe badania i zebrany materiał naukowy na temat kręgów zbożowych świadczy jednoznacznie, że agroformacje to zjawisko o charakterze światowym. Lista udokumentowanych przypadków mówi o ponad 15 tysiącach odkrytych i zbadanych formacji. Obecnie średnio rocznie odnotowuje się pojawienie ponad 80 kręgów i piktogramów na świecie. W latach 90. XX wieku w samej Wielkiej Brytanii rocznie potrafiło pojawić się około 100 formacji. Co więcej, zjawisko to ma charakter globalny. Znaki w zbożu odkryto w przeszło 70 krajach. Były też przypadki w trawie, owsie, śniegu, lodzie, piasku oraz trzcinie, rzepaku i ryżu. Lista ta nie zamyka całkowicie miejsc pojawień się geometrycznych znaków. Literatura popularnonaukowa dotycząca tematu traktuje też o pojawieniu się kręgów w wodzie i chmurach. Istnieją także doniesienia o układających się w podobne wzory stadach ptaków i chmar owadów, tak jakby sama forma kręgu miała swoje naturalne pochodzenie i była czymś powszechnie spotykanym w przyrodzie.

Nie da się ukryć, że we wczesnych fazach manifestacji kręgów zbożowych zjawisko to bardzo mocno łączono z obserwacjami UFO. W miejscach pojawień się niezidentyfikowanych obiektów latających często odnajdowano na ziemi dziwne ślady. Bodaj najsłynniejszym incydentem, w którym odnotowano pojawienie się kręgu (w tym przypadku były to trzciny bagna) jest zdarzenie z Tully (Australia) z roku 1966. Pewien farmer o imieniu George Pedley obserwował unoszący się nad drzewami dyskoidalny obiekt. W miejscu, gdzie pojawiło się UFO, świadek odkrył później w trzcinach idealny krąg. Rośliny w tym miejscu były w wielu miejscach powyrywane z korzeniami i unosiły się na lustrze wody na kształt kręgu. Zdarzenie odbiło się głośnym echem w australijskich mediach i miejsce domniemanego lądowania UFO zostało dokładnie przebadane. Jednak próby wyjaśnień w oparciu o działanie trąb powietrznych nie spotkały się z ciepłym przyjęciem wśród ufologów. Ten i wiele innych przypadków lądowań UFO i odkrytych później śladów w zbożu oraz innych roślinach bardzo mocno zakorzeniły się w historii kręgów i przez następne lata kształtowały dalsze badania nad tym fenomenem.

Mimo wszystko jednak kręgi i piktogramy nie wzbudzały jeszcze tak dużych emocji w tamtych latach, co w czasach współczesnych i wiele przypadków ich manifestacji nie wychodziło poza wąski krąg informacyjny farmerów. Dla wielu z nich klasyczne wyjaśnienia w postaci trąb powietrznych i aktywności dzikiej zwierzyny były wystarczające do zaakceptowania.

Wczesne lata 80. XX wieku zapoczątkowały dyskusję na temat zjawiska. Kręgi zbożowe pojawiające się coraz częściej na polach angielskich w hrabstwie Wiltshire, zaczęły zwracać większą uwagę okolicznych mieszkańców. Szybko też wzbudziły ciekawość mediów i świata nauki. W prasie lokalnej i telewizji ukazały się pierwsze relacje na ten temat. Wypowiadający się do kamery farmerzy wzruszali ramionami i rozkładali bezradnie ręce. Twierdzili – już w blasku fleszy – że żaden człowiek nie jest w stanie wykonać tak złożonych wzorów w zbożu. Wielu z nich przekonywało reporterów, że zjawisko jest dla nich czymś absolutnie normalnym. Ich dziadkowie wielokrotnie odkrywali takie znaki podczas żniw, zaś oni sami, jeszcze jako dzieci, traktowali kręgi jako miejsca zabaw. Colin Andrews – jeden z pierwszych badaczy, który żywo zainteresował się agrosymbolami i rozpoczął swoje własne śledztwo w tej sprawie – dotarł nawet do relacji kręgów zbożowych jeszcze z lat 20. XX w.

Z kolei naukowcy reprezentujący poważne instytucje nie wykazywali początkowo entuzjazmu w zetknięciu z odkrywanymi raz po raz na angielskich polach agrosymbolami. Gros intelektualistów z góry uznawało kręgi za zwykłe, acz dość rzadkie zjawisko meteorologiczne, tak jakby cała tajemnica była tylko osobliwym fenomenem przyrody. Dopiero działania naukowe podjęte w późniejszym czasie przez niezależnych badaczy podważą wysunięte w latach 80. XX w. wnioski i wskażą na szereg anomalii występujących w kręgach, które przeczą konserwatywnym teoriom. W międzyczasie same kręgi zbożowe – już pod lupą pierwszych analityków i entuzjastycznie podchodzących do tematu mediów, traktujących zjawisko jako świetny materiał ogórkowy na zapełnienie pierwszych stron gazet w dość nudnym sezonie wakacyjnym – zaczynają stopniowo się rozpowszechniać i przyjmować coraz bardziej zaawansowane formy geometryczne. W latach 90. XX w. mamy już do czynienia z prawdziwym wysypem skomplikowanych i finezyjnie ułożonych, najpierw piktogramów, a później już zaawansowanych fraktali.

Colin Andrews, Pat Delgado i Lucy Pringle – pierwsi cereolodzy z Anglii – w trakcie prowadzonych badań zaczęli natrafiać w zbożu na rzeczy zgoła osobliwe. Kłosy roślin w wielu miejscach były idealnie zaczesane do środka (w niektórych kręgach układały się w różnych kierunkach na tej samej długości bądź tworzyły niezwykle zawiłe warkocze). Co najważniejsze, nie były połamane, tylko delikatnie przyłożone do gruntu. Samo podłoże zaś nie wykazywało w autentycznych formacjach żadnych zniszczeń. Niekiedy badaczom w nowo odkrytych kręgach udawało się znaleźć nietknięte grudki błota, które na pewno pod ciężarem buta potencjalnych hochsztaplerów zostałyby zgniecione. Aparatura badawcza w wielu kręgach odnotowywała też szereg anomalii. „W połowie lat 80, gdy jako pierwsi zajęliśmy się badaniem kręgów i jako jedni z pierwszych docieraliśmy do wielu takich formacji, odnajdywaliśmy zadziwiającą precyzję i dokładność w wyłożeniu zboża” – pisał Colin Andrews w swojej książce pt. „Circular Evidence”. Te znamienne cechy już coraz trudniej można było znaleźć w bardzo skomplikowanych piktogramach, jakich istny wysyp nastąpił w następnych latach.

Faktycznie pierwszym angielskim badaczom jeszcze w latach 80. XX w. bardzo trudno było uwierzyć w możliwość robienia kręgów przez człowieka. Wiele z tych formacji cechowała precyzja i dokładność. Na łamach gazet i specjalistycznych czasopism drukowano, jedna za drugą, publikacje o znakach jako zjawisku pozaziemskiego pochodzenia (fala UFO przetaczająca się w tym czasie jeszcze bardziej podgrzewała atmosferę teorii i domysłów). Nikomu do głowy nie przychodziło, że komuś ukradkiem nocą chciałoby się wygniatać dziwne formy w zbożu. Przekonanie to umacniał ponadto fakt, że zjawisko coraz bardziej rozpowszechniało się na świecie. W trakcie badań angielskich kręgów, niczym z rękawa, sypały się informacje o odkrywanych piktogramach w wielu innych krajach Europy, w Stanach Zjednoczonych, Afryce oraz Azji. Nie było jednak takiego drugiego miejsca na świecie, jak osławione hrabstwo Wiltshire, gdzie z roku na rok przybywało kręgów zbożowych w zadziwiająco dużych ilościach. Fakt pojawiania się skomplikowanych formacji zbożowych na tak wąskim obszarze ziemskim wydawał się być wówczas czymś bezprecedensowym.

Sprawa wyjaśniła się we wrześniu 1991 r. Wówczas to dwóch emerytowanych starszych panów – Doug Bower i Dave Chorley – ogłosiło światu, że to oni przez ostatnie lata wygniatali kręgi w zbożu. W mediach zawrzało, prasa zaczęła prześcigać się w prezentowaniu wypowiedzi tych zabawnych barowych kawalarzy. Ukazały się zdjęcia uśmiechniętych żartownisiów i ich sprzętu do wygniatania zboża (w głównej mierze była to sprawdzona deska ze sznurkiem). Kanał telewizyjny Discovery wyemitował program z udziałem cropmakerów. Bower i Chorley popisali się przed kamerami swoimi artystycznymi możliwościami i wgnietli w zbożu dość urokliwy piktogram. Nie da się ukryć, że wyjście z cienia tych dwóch starszych panów było zabójczym ciosem dla fascynatów kręgów zbożowych. Media z wolna zaczęły odchodzić od tego tematu, traktując całą sprawę jako definitywnie zamkniętą i wyjaśnioną. Tymczasem niezmordowany Andrews i popierający go inni badacze wyrażali swój stanowczy sprzeciw wobec rewelacji Chorley’a i Bowera, zwracając uwagę na szereg anomalii występujących w kręgach, których – ich zdaniem – nie sposób było wywołać przy udziale zwykłej deski i sznurka. Wątpliwości budził ponadto fakt tworzenia się kilku formacji tej samej nocy, w kilku miejscowościach, na dość dużym obszarze. Choć dziś nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w połowie lat 80. XX w. na terenie Anglii działało już kilka grup wygniataczy kręgów, to jednak fakt pojawiania się piktogramów w wielu innych rejonach świata we wczesnej fazie manifestacji fenomenu dość mocno podważa teorię zabawy żartownisiów w zbożu. O ile bowiem na angielskich polach fascynacja tematem UFO mogła w jakimś wąskim zakresie znajdywać swoje przełożenie na urokliwą sztukę agrarną, o tyle już w odległych rejonach krajów azjatyckich i Ameryki Południowej twórcom kręgów dość trudno przypisać inspiracje literaturą spod znaku UFO.

Szeroki medialny rozgłos wyczynów Douga i Dave´a otworzył furtkę kolejnym kawalarzom. Znalazło się bardzo wielu chętnych do podzielenia pasji dwóch staruszków z Hampshire. W tym miejscu wydają się być dość prorocze słowa Andrewsa, który przy wydawaniu swojej książki pt. „Circular Evidence” wyraził obawy, że zainteresowanie ludzi tematem kręgów zainspiruje niektórych do wygniatania własnych. Dzisiaj już w samej Anglii działa obecnie kilkanaście organizacji cropmakerów. Ludzie ci potrafią tworzyć w zbożu najbardziej złożone figury geometryczne. Twierdzenie, że tylko najbardziej skomplikowane agroglify są dziełem nieznanego zjawiska, straciło na znaczeniu. Przeprowadzone przez Andrewsa przy udziale finansowym filantropa Laurence’a Rockefellera dochodzenie tylko potwierdziło powyższe przypuszczenia. Andrews korzystając ze współpracy prywatnych detektywów (od 1999 r. do 2000 r.) zgłębił środowisko wygniataczy kręgów i mógł z dużym prawdopodobieństwem ustalić miejsca pojawień się fałszywych formacji. Po zakończeniu indagacji wystosował do prasy w tej sprawie oficjalne oświadczenie, które - niestety - zostało przez liczne grono badaczy dość mocno skrytykowane. Andrews przyznał, że 80% kręgów, szczególnie tych najbardziej skomplikowanych, jest dziełem człowieka, zaś tylko 20%, zwłaszcza tych najprostszych formacji, wykazuje cechy nieznanego nauce zjawiska, łamiącego elementarne aksjomaty naukowe.

Surowe sprawozdanie Andrewsa zostało okrzyknięte zdradą. Wielu badaczy na czele z Lucy Pringle i Nancy Talbott nie mogło się z nim zgodzić. Dla wielu z nich finezyjne fraktale, których swoisty wysyp nastąpił wraz z rokiem 1991, w swojej doskonałości i precyzji były nie do wykonania przez człowieka. Faktycznie na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat pojawiło się bardzo wiele skomplikowanych znaków. Dość trudno jest przypisać niektórym z nich ludzką działalność przy udziale deski i sznurka.

Wiele z tych kręgów poprzez swoją symbolikę nawiązuje do naszych kultur, odzwierciedla harmonię z przyrodą i wykazuje precyzję matematyczną (fraktalną). W 1991 r. na polach w Barbury Castle ukazał się fraktal ochrzczony przez wielu matką wszystkich kręgów. Zamykał on w sobie i zarazem przedstawiał zasadę trzech w jednym, ponieważ powierzchnia środkowego kręgu odpowiada sumie powierzchni otaczających go trzech kręgów. Jeśli zsumuje się powierzchnię czterech kręgów i wyciągnie pierwiastek kwadratowy, uzyska się liczbę 31,680. Liczba ta odpowiada Bogu – pisał o kręgu w Barbury znany ekspert w dziedzinie numerologii i symbolizmu, John Michell.

Lucy Pringle twierdzi, że kręgi – poprzez swoją symbolikę – są dla nas ostrzeżeniem i swoistym przesłaniem, które może pochodzić z kosmosu. Do takich wniosków mogła dojść Pringle, gdy jako pierwsza dotarła do słynnej formacji w Chilbolton, położonej w hrabstwie Hampshire. Późnym latem 2001 r. został odkryty na polu znak, który przerósł najśmielsze oczekiwania sympatyków zbożowych formacji. Pikogram z Chilbolton bowiem był niejako odpowiedzią na wysłany w 1974 r. drogą radiową w ramach programu SETI sygnał z obserwatorium astronomicznego w Arecibo. Piktogram zawierał informację o jego nadawcy i został wykonany na polu tuż pod nosem anten przynależnych do pobliskiego obserwatorium astronomicznego.

Kosmos i matematyczna precyzja zdają się towarzyszyć wielu agroglifom. Dość głośnym echem w mediach odbiła się formacja, jaka ukazała się w Niemczech na polach w miejscowości Grasdorf w 1991 r. Wzór składający się z siedmiu znaków i aż trzynastu kręgów odzwierciedlał symbole Układu Słonecznego, wykorzystywane przez kulturę sumeryjską. Ponadto piktogram powstał w pobliżu dawnego sanktuarium germańskiego boga Wodana, co – samo w sobie – było całkiem zastanawiające.

Symbolika starożytnych kultur jest w ogóle dość mocno wyakcentowana w historii kręgów i piktogramów. Na przestrzeni wielu lat znaki bardzo często ukazywały się w pobliżu mistycznych miejsc mocy i w swojej strukturze nawiązywały do harmonii z naturą. Kompleks kamieni świątyni Stonehenge jest miejscem wzmożonej aktywności piktogramów od wielu lat. 7 lipca 1996 r. przelatujący w jego pobliżu pilot dostrzegł jeden z najpiękniejszych i najbardziej skomplikowanych agroglifów. Była to formacja nazwana później przez badaczy Julią Set i zdaniem lotnika powstała w przeciągu zaledwie 15 minut!

Zbiór Julii - piktogram z 7 lipca 1996 r. Zdj. Lucy Pringle

Została tak nazwana, gdyż była dokładnym odwzorowaniem matematycznym fraktalu nazywanego Zbiorem Julii. Okoliczności znaleziska były na wskroś sensacyjne zważywszy na fakt, że ekipie badającej piktogram zajęło aż pięć godzin wymierzenie całej formacji składającej się ze 149 kręgów. Jeszcze bardziej spektakularny znak powstał dwadzieścia dni później na polach w Windmill Hill. Formacja, nazwana tym razem Potrójnym zbiorem Julii, składała się już z aż 194 przylegających do siebie kręgów i wprawiła w zdumienie wszystkich ją odwiedzających.

Te i wiele innych skomplikowanych figur wykazywało anomalie, obok których trudno jest przejść obojętnie. Rozpoczęty wraz początkiem lat 90. XX w. spór o prawdziwy i fałszywy krąg wyszczególnił pewien szablonowy zespół cech agroglifów, które miały przemawiać za ich autentycznością. Nie trzeba chyba nikogo tu przekonywać, że precyzja wykonania piktogramu jest znamienna w ocenie badanego miejsca. Źdźbła roślin nie są połamane, tylko delikatnie przygięte do podłoża. W odkrytych kręgach w trawie czy też rzepaku wielokrotnie udało się powyższą cechę zauważyć i była zdaniem wielu badaczy nie do podrobienia przez człowieka z uwagi na fakt, że źdźbła tych roślin są bardzo delikatne i podatne na złamania. Zboże w kręgach układa się prawoskrętnie bądź lewoskrętnie. Niekiedy można zaobserwować podwójny układ – z wierzchu kłosy układają się w lewą stronę, pod spodem w przeciwną. Powszechnie spotyka się też zjawisko tworzenia się tzw. warkoczy na obrzeżach kręgu bądź tuż przy jego środku. Samo wnętrze natomiast jest przestrzenią wolną od zboża i nie wykazuje żadnego skrętu.

Badania laboratoryjne przeprowadzone przez naukowca z Michigan, Wiliama C. Levengooda wykazały ponadto szereg anomalii w strukturze molekularnej roślin, jak i samej gleby pobranej z kręgów. W przypadku zboża zauważa się stosunkowo mocno uwidaczniającą się dehydratację i zmiany komórkowe (badane kłosy przez Levengooda i Johna Burka posiadały pogrubione ściany komórkowe oraz liczne przestrzeliny, a kolanka w wielu miejscach były powyginane w nienaturalny sposób w stosunku do próbek kontrolnych). Z kolei badania przeprowadzone niezależnie przez Tima Corsona, Steva Purkaple’a i Adama Piekuta dowiodły niezbicie, że istnieje wyraźny wzrost wydajności zbiorów zbóż z piktogramów. Plony z nasion pobranych z wylatowskich formacji przez Piekuta były bardziej urodzajne od kontrolnych. Cechy te zostały zauważone także przez wielu farmerów.

W samych kręgach dzieją się równie niezwykłe rzeczy. Ludzie odwiedzający formacje w zbożu doznają wielu przedziwnych stanów psychofizycznych: od omdleń, poprzez drżenie rąk, do zawrotów i bólów głowy. Wiele osób traktuje znaki jako miejsca mocy i z większą łatwością potrafi osiągać stany zmienionej świadomości, wchodząc w głęboką medytację. Freddy Silva uważa, że przyczyną zmiennych nastrojów, które mogą przyjmować zarówno pozytywne, jak i negatywne formy, są odkryte w kręgach oddziaływania ultradźwięków. Fale te mogą w jakiś sposób oddziaływać na aktywność mózgową i świadomość.

Mówiąc o dźwiękach, trzeba też wspomnieć o tajemniczych odgłosach, jakie wielu osobom udało się usłyszeć, a nawet nagrać wewnątrz kręgów. Pat Delgado odwiedzając pierwsze formacje zbożowe w Wiltshire w latach 80. XX w. kilkakrotnie słyszał w swojej głowie wibrujący głos nieznanego źródła. Pewnej ekipie telewizyjnej podczas pracy przy programie o piktogramach udało się nagrać podobny dźwięk. Analiza wykazała później, że miał on częstotliwość 5,2 Hz, a więc był infradźwiękiem.

Oprócz efektów psychofizycznych w kręgach stwierdzono działania na urządzenia elektroniczne. Baterie w kamerach cyfrowych, telefonach i wszelkich innych urządzeniach (być może za sprawą ultradźwięków) mogą bardzo szybko się rozładowywać. Podobny efekt zaobserwowała ekipa badająca kręgi w Pigży koło Torunia (1999 r.) i Jugowej (2001 r.) w Polsce.

Agroglify na przestrzeni ponad dwudziestu lat ich obserwacji zostały poddane skrupulatnym badaniom przy użyciu szeregu specjalistycznych instrumentów. W Wylatowie w 2002 r. pojawiło się aż pięć różnych piktogramów. W piktogramie z 27 czerwca, przy pomocy stopera, stwierdzono wystąpienie ewidentnych anomalii czasowych. Eksperyment z działającymi dwoma jednocześnie sekundnikami (jeden znajdował się wewnątrz kręgu, drugi był umieszczony poza nim) dowiódł, że wewnątrz wylatowskiej formacji czas biegł nieco wolniej. Wyniki tego doświadczenia zostały potwierdzone przez niezależne badania dra Jana Szymańskiego przeprowadzone w późniejszych latach w tej miejscowości. Co ciekawe, w tym samym piktogramie igła kompasu wyginała się w środku formacji aż o 20-40 stopni. Ponadto w wielu innych miejscach na świecie stwierdzono zakłócenia elektromagnetyczne, a czasami nawet licznik Geigera rejestrował promieniowanie radioaktywne otoczenia.

Gama anomalii budzi z pewnością kontrowersje i jest bardzo długa. Można do niej zaliczyć także lokalizacje manifestacji agroformacji i ich okoliczności powstania. Przeprowadzone badania przez zespół badaczy z BLT Research na czele z Nancy Talbott dowiodły, że kręgi lubią pojawiać się szczególnie w miejscach o wysokim poziomie wód gruntowych. Jak powszechnie wiadomo, woda to dobry przewodnik elektryczności, dlatego stwierdzane przez radiestetów anomalie w kręgach nie są przypadkowe. Gdybyśmy przyjrzeli się mapie geometrycznej hrabstwa Wiltshire, na pewno zwrócilibyśmy uwagę na bardzo rozbudowaną sieć anomalii geomantycznych tego malowniczo położonego rejonu Anglii. Kręgi bardzo często pojawiają się w tych rejonach i trudno zrzucić to na karb przypadku. Jednak szczególnie kontrowersyjny wydaje się sam czas powstawania agroformacji. Zdaniem wielu badaczy znaki powstają w przeciągu paru sekund. Świadczą o tym relacje naocznych świadków i pewne zapisy wideo, choć tym ostatnim zarzuca się oszustwo. Jednak słynne nagranie z monitoringu pól Wylatowa z 2004 r. jest z całą pewnością autentyczne i dowodzi, że formacja 21 kręgów, jaka ukazała się w lipcu na polu Tadeusza Filipczaka powstała w przeciągu chwil. Widać na nagraniu błyski nad polem, a po paru minutach w blasku pierwszych promieni słonecznych wyłania się zarys piktogramów.

Wreszcie anomalie świetlne są bez wątpienia wymownym przykładem na to, że powstawaniu agroformacji towarzyszą rzeczy co najmniej niezwykłe. Dziwne kule, błyski światła, a nawet materialne obiekty UFO obserwuje się nad kręgami zbożowymi i nie ulega wątpliwości, że zjawiska te są integralnie powiązane ze sobą. Co ciekawe, sympatycy deski i sznurka bardzo często obserwowali nad stworzonymi przez siebie formacjami dziwne znaki świetlne. Iluminacji tych w żaden racjonalny sposób nie udawało im się wyjaśnić i istnieje podejrzenie, że sam kształt agroglifu może generować niewytłumaczalne zjawiska.

Przedstawione w wielkim telegraficznym skrócie wyżej fakty, to tylko przykłady wielu ukazujących się co roku na świecie kręgów/piktogramów zbożowych. Stanowią przyczynek do obalenia tezy, jakoby wszystkie agroformacje były dziełem człowieka, a samo zjawisko nie zasługuje na uwagę nauki. Kręgi i piktogramy towarzyszą ludzkości od wieków. Dzisiaj fascynują z jeszcze bardziej zwielokrotnioną siłą. Z pomocą nauki odkrywamy ich tajemnice i staramy się jeszcze lepiej je zrozumieć.

Spróbujmy nieco uchylić rąbka tajemnicy towarzyszącej agrosymbolom, rozwijając szerzej poruszone wyżej wątki w następnych rozdziałach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: