- W empik go
Godzina myśli - ebook
Godzina myśli - ebook
Nowy tom wierszy Jarosława Mikołajewskiego, jednego z najbardziej cenionych polskich poetów współczesnych, to poruszająca poetycka odpowiedź na codzienne, często bolesne wydarzenia pandemicznej rzeczywistości. Poeta filtruje świat przez pryzmat osobistych doświadczeń i pokazuje drobiazgi, tropy, dzięki którym możemy dostrzec więcej, poczuć mocniej, być bliżej tego, co w danym momencie najważniejsze.
Pustka, samotność, odcięcie od dotychczasowej rutyny to teraz nasze wspólne doświadczenie. Rzeczywistość się rozmywa, a uczucia i obrazy zyskują nowe sensy. Czasem ratuje nas podświadomość, która usuwa z pamięci dawne znaczenia, innym razem otulają sny. A może to właśnie w nich warto poszukać siebie na nowo?
Ważny i kojący tom, który przekonuje finezją, uważnością i pokrzepia wspólnotą doświadczenia.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-07247-9 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
.
Dochodziły jakieś wieści o epidemii w Chinach. Potem wiadomość, że cudzoziemcy stamtąd wyjeżdżają. I zrobiło się smutno na myśl o Chińczykach, od których świat uciekał jak od umierającego starca.
opuszczają cudzoziemcy miasto wuhan
opuszczają cudzoziemcy miasto wuhan
wyjeżdżają anglicy
francuzi
i włosi
nie można mieć tego
za złe cudzoziemcom
a przecież
gdyby patrzeć na miasto wuhan
z tajemnicy nieba przez lupę bosmana
widać by było przedwieczorny pejzaż
świateł rozproszenia pod granitem chmury
lub odlot bocianów z jesiennych mazowszy
w innym czasie i miejscu
idą barbarzyńcy
z miasta wuhan
cudzoziemcy odchodzą
mają rację
i święte prawo do odejścia
mieszkańcy wuhanu nie mają pretensji
odchodzą cudzoziemcy i nic w tym dziwnego
a przecież smutno jest temu co patrzy
przez ogromną lupę gościnnego nieba
na cudzoziemski odlot przyspieszony
z gniazda zastygłego nad powolną jangcy
nad piękną i modrą
nad wielką i czystą
jak wstążka błękitna minionych dynastii
.
Z bezsennej nocy wychodzę z ostatnią deską ratunku.
marzenie
nie ma wolnej woli
tylko przymus pieprzony który zbawi
bo skazał
.
Nikt mi się dziś nie odkłania, jak w moim dawnym wierszu nikt mi się dziś nie odkłania.
dzisiaj
zdarza się jak dzisiaj że z chwili na chwilę
codzienna pustka
wchodzi w fazę pustki tylko przeciw tobie
nie zwiastują jej anioły
trąby
ani gromy
nie można jej odmówić
łagodności przypływu
nastaje w uprzejmym
nienatrętnym milczeniu
przypomina chwilę z dawnych górskich wędrówek
kiedy za drzewami czułeś czarną otchłań
zimny wiatr co wypychał z zarośniętej jaskini
a jednocześnie gwałtownie w nią wciągał
ma ta pustka coś wspólnego z solidarną i szczelną
zmową ludzi
i słońca
stworzeń których przyjaźń
cieszy od dzieciństwa lecz nagle ich bliskość
ubiera się w chłodne
mafijne wspólnictwo
omawiające plemienną wendetę
nie wiesz za co ta zemsta
bo wszyscy zamilkli
te dawne głosy
ta czeluść
i wnętrze ziemi w której biło serce
tak musi czuć się król
przed operacją
pacjent przed zamachem
wołasz
nie ma echa
nawet w tej jaskini
jedyne dwie drogi to ziemia
pod tobą
i niebo bez ptaków
wybrałbyś którąś ale nie masz łopaty
ani skrzydeł
nie masz krwi
w ramionach
wołasz by cokolwiek
usłyszeć w tej studni
lecz nikt nie odpowie czy jest wszystko naprawdę
czy ty sam jesteś pustką
i bezdenną ciszą
wszystko rozjaśnić mógłby dzień następny
gdyby mimo wszystko zaczekał
na ciebie
.
Często wierzchołek góry skrywa kolejny wierzchołek tej samej góry. Nie inaczej wierzchołek dołu skrywa kolejny wierzchołek tego samego dołu. U Dantego człowiek wychodzi na brzeg oszalałego morza, i tam dopiero czeka go piekło.
e come quei che con lena affannata...
dobrnąłem do krawędzi nowego czasu
jak się dopływa do bezpiecznego brzegu
i tutaj dopiero
pod pogodnym niebem
na łagodnym piasku
dopadły mnie burze
skatowały pioruny
.
On – wirus. Ona – choroba. Ona – miłość. W innych językach, choćby po włosku, ona to on.
on i ona
lekarz mówi w telewizji że to straszna choroba
że przez nią
która jest nim
lekkie płuca co normalnie
mogłyby unosić się na wodzie jak rybi pęcherz
stają się ciężkie i twarde
buty z cementu
zakute przez mafię
ta przemiana
myślę
to jest ludzka sprawa
podobnie ta
która w innych językach bywa tym
zmienia serce lekkie
jak wnuczka beztroskiej jaskółki
w kamień owinięty szmatą
i przywiązany do szyi
szmata jest po to by się ukryć przed wzrokiem
tych którzy mają własne szmaty
na kanciastych kamieniach
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------