Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Goebbels. Dzienniki. Tom 3: 1943-1945 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Goebbels. Dzienniki. Tom 3: 1943-1945 - ebook

Joseph Goebbels (1897-1945), minister oświecenia narodowego i propagandy Rzeszy, budzi jednoznaczne skojarzenia. To jedna z najbardziej złowrogich postaci w historii XX wieku, symbol kłamstwa, cynizmu i manipulacji. Więcej nawet - morderca "zza biurka". Jego pomysły propagandowe wzniecały nienawiść i nawoływały do przemocy, prowadząc do tragedii milionów ludzi. Goebbels uniknął ludzkiej odpowiedzialności za swoje przewiny, wybierając samobójczą śmierć. Pozostawił jednak swoisty spadek, niezwykle obszerne Dzienniki, liczące około 36 tysięcy stron, spisywane przez kilkadziesiąt lat z bardzo dużą regularnością.

Goebbels ulegał ślepej wierze w geniusz i szczęśliwą gwiazdę Führera, ale też umiał niekiedy w sposób zadziwiająco trafny skonstatować, a nawet przewidzieć bieg wydarzeń politycznych, jak choćby rozwijający się od połowy II wojny światowej proces zniewolenia Europy Środkowej przez ZSRR przy karygodnej bezczynności zachodnich partnerów z Wielkiej Trójki. Przy tej okazji warto zauważyć wątki polskie w Dziennikach. Są one ilościowo skromne, ale ważne i interesujące, dotyczą m.in. genezy wojny, tragedii katyńskiej i wreszcie Powstania Warszawskiego.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16959-3
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dzienniki

------------------------------------------------------------------------

1939–1943

1943

2 marca 1943

Wczoraj: Ostatecznie usuwamy Żydów z Berlina. W zeszłą sobotę zgromadziliśmy ich bez uprzedzenia, a teraz w możliwie najkrótszym czasie przesunie się ich na Wschód. Niestety znowu się okazało, że te lepsze koła, w szczególności intelektualiści, nie rozumieją naszej polityki w sprawie Żydów i po części stają po ich stronie. Wskutek tego nasza akcja została przedwcześnie zdradzona, tak iż cała masa Żydów się nam wymknęła. Ale ich jeszcze dostaniemy. W każdym razie nie spocznę, aż przynajmniej stolica Rzeszy będzie całkowicie uwolniona od Żydów.

Po południu o godz. 4 jadę na górę do Göringa. . Sam Göring przyjmuje mnie bardzo przyjaźnie i z otwartym sercem. Ma na sobie trochę barokowe ubranie, które, jeśli się go nie zna, może sprawiać nieco komiczne wrażenie. Ale taki już jest i trzeba się pogodzić z jego oryginalnościami, które mają przecież czasami w sobie coś bezsprzecznie sympatycznego. W każdym razie wytworzyła się właściwa atmosfera zaufania, w której da się kuć żelazo, póki gorące.

Po wymianie uprzejmości przechodzimy od razu in medias res. Przedstawia mi on ogólny obraz sytuacji, który wydaje się trochę powierzchowny, jednakże generalnie biorąc, oddaje istotę rzeczy. Uznaje sytuację na Wschodzie za stabilną, jakkolwiek jest oczywiście dla niego jasne, że ciągle jeszcze stoimy tam na niepewnym gruncie. Trochę się również martwi tym, że my, aby ochronić się na Wschodzie, dość mocno odsłoniliśmy nasz obszar zachodni. A co się stanie, jeśli Anglicy i Amerykanie spróbują nagłej inwazji; tego w tym momencie w ogóle nie można przewidzieć. Również w Tunezji sprawy nie potoczyły się tak, jak on sobie to wyobrażał. Chce na kilka dni pojechać do Włoch, aby tam ponownie zatroszczyć się o zaopatrzenie. Placówki organizacyjne wojsk lądowych wiele w tych sprawach znowu napsuły, a zdaniem Göringa również Rommel nie dorósł całkiem do swoich zadań. Göring nie ma o Rommlu najlepszego zdania; sądzi, że jest on znakomity w natarciu, ale nie wytrzymuje silnych kryzysów i obciążeń. To może być prawdą. W końcu Rommel operuje już zbyt długo w warunkach niezwykle dużych przeciążeń na północnoafrykańskiej ziemi i te lata nie przeminęły dla niego bez śladu. Między innymi jednak Göring wyrobił sobie swój pogląd również na podstawie oceny Kesselringa, który był zawsze przeciwko Rommlowi. Jakkolwiek ta rzecz by się miała, Göring w każdym razie reprezentuje taki punkt widzenia, że albo musimy spróbować doprowadzić do przełomowego sukcesu w Tunezji, albo przełknąć gorzką pigułkę i wycofać się z północnej Afryki. Sądzi on, że północną Afrykę stracimy definitywnie na rzecz Amerykanów. Gdyby się nam jednak udało przebić na Wschodzie, to wtedy nie będzie to strata niepowetowana. W każdym razie Göring ciągle jeszcze bardzo wysoko ocenia siłę militarną i potencjał wojenny sił anglosaskich. Pod tym względem nie robi sobie żadnych złudzeń.

Co się tyczy Anglii, to nie może on pojąć, dlaczego brytyjska plutokracja idzie na tak ścisły sojusz z bolszewizmem, jak pokazały to przede wszystkim obchody 25-lecia Armii Czerwonej. Göring postrzega te sprawy trochę naiwnie, nie umiejąc dostrzec różnicy między działaniami celowymi a właściwymi przekonaniami.

Również w odniesieniu do obecnego potencjału Sowietów wydaje mi się on trochę bezradny. Ciągle desperacko zadaje to samo pytanie: skąd bolszewizm bierze jeszcze broń i żołnierzy. Moim zdaniem to pytanie jest jednak mało istotne. Najważniejszy jest fakt, że ciągle jeszcze to ma i umie gromadzić nowe rezerwy. W tym względzie Göring zmienił jednak gruntownie swoje poglądy. Również on jest teraz przekonany, że musimy na Wschodzie nadal nastawiać się na walkę z bardzo silnym przeciwnikiem i że byłoby zupełnie nie na miejscu lekceważyć te sprawy. Oznacza to więc – i to jest jądro mojej argumentacji – że trzeba bezwzględnie eksploatować niemiecki potencjał wojenny.

Po godzinnym referacie zgadza się on w pełni z moją prezentacją. Wydaje mi się, że Göring pozostawał zbyt długo z dala od właściwych sił rządzących polityką. Wskutek tego jego poglądy zawierają pewne błędne elementy, które jednak łatwo skorygować. Jego zaletą jest zdrowy rozsądek, który zawsze pozwoli mu przedrzeć się przez meandry zagmatwanej sytuacji. Ponieważ nie ma on już wewnętrzych powiązań z siłami politycznymi, jest on być może także trochę zmęczony i zrezygnowany. Tym bardziej więc wydaje mi się konieczne wciągnąć go znowu do szeregu. Przedstawia on bowiem sobą najwyższy autorytet i w ogóle nie można zainstalować na dłużej żadnego konsekwentnego przywództwa bez niego, a tym bardziej przeciwko niemu.

Drobne niesnaski, które z biegiem czasu wkradły się do naszej pracy, nie dochodzą w ogóle do głosu. Wydają się całkowicie bez znaczenia w kontekście podstawowych tematów o historycznym znaczeniu, które stały się przedmiotem naszej rozmowy. Również i on nie przejawia żadnej chęci, aby w ogóle do tego nawiązywać. Doskonale wie, że w tej rozmowie chodzi o wszystko i że musimy podjąć działania, które obliczone są na przyszłość. Owe niesnaski kwituję machnięciem ręki, aby następnie przejść do rozmowy o kompletnym braku jasnego przywództwa w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Także jemu leży bardzo na wątrobie „komisja trzech”; nikogo nie ceni spośród tych, jak mówi, „świętych trzech króli”. Lammersa z głębi duszy nienawidzi. Dostrzega w nim biurokratę, który próbuje przekazać znowu przywództwo Rzeszy w ręce ministerialnej biurokracji. Niestety Führer jeszcze całkiem go nie przejrzał i uważa tego arcyprawnika za nieprawnika oraz tego arcybiurokratę za niebiurokratę. Trzeba więc powoli otwierać Führerowi oczy na tę sprawę. Co się tyczy Bormanna, to Göring nie ma jasności co do jego właściwych zamiarów. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że dąży on do realizacji bardzo ambitnych celów. Keitel jest również w oczach Göringa absolutnym zerem, które nie może być traktowane poważnie, ale którym pozostali dwaj wysługują się po to, aby powstał choćby pozór uczestnictwa Wehrmachtu w ich przedsięwzięciach.

Göring wyrokuje bardzo surowo o Kwaterze Głównej Wodza. W szczególności dotyczy to Jodla, o którym mi donosi, że posunął się on do tego, iż stroi sobie żarty z Führera. Tego jeszcze brakuje. Führer za bardzo ufa tym ludziom. Stając z nim twarzą w twarz, zachowują się oczywiście bardzo przyjaźnie, ale w głębi duszy myślą co innego.

Za jedyny otwarty i godny zaufania charakter w Kwaterze Głównej Wodza Göring uznaje generała Schmundta. Inni przedstawiciele generalicji, po części również tej frontowej, wykorzystują sytuację i piętrzą przed Führerem trudności. N p. Manstein, jak mi mówi Göring, zapalił się nawet do tego stopnia, że nie krył się z zamiarem nakłonienia Führera do rezygnacji z naczelnego dowództwa. Wprawdzie mu to wcześniej wyperswadowano, ale dowiedział się jednak o tym Führer i wyciągnie wobec Mansteina konsekwencje. Führer ma mianowicie zamiar zdymisjonować Mansteina podczas swojej podróży na front południowy, na razie jednak tego zamierzenia jeszcze nie zrealizował.

W każdym razie musimy się mieć na baczności przed starą generalicją z Wehrmachtu i Reichswehry. Dobrych przyjaciół mamy wśród nich jedynie bardzo niewielu. Próbują oni wygrywać nas jednych przeciwko drugim. Ja w każdym razie nie dam się do takiej osobliwej sprawy użyć.

Bardzo szczegółowo omawiamy również przypadek Paulusa, którego Göring poddaje najostrzejszej krytyce. Donosi mi, że także Führer doszedł dzisiaj do przekonania, iż Paulus oddał się tchórzliwie do radzieckiej niewoli. Göring spodziewa się, że ten wzięty do niewoli feldmarszałek bardzo szybko pojawi się jako mówca w moskiewskim radiu. To byłby najlepszy numer, jaki można sobie w ogóle wyobrazić.

Dla samego Führera Göring ma największe współczucie. Również jemu wydaje się, że Führer w ciągu trzech lat wojny postarzał się o piętnaście lat. Jest rzeczą tragiczną, że Führer tak się odcina od życia i wiedzie tak bezwzględnie niezdrową egzystencję. Nie wychodzi już na świeże powietrze, nie odpoczywa, siedzi w swoim bunkrze, działa i rozmyśla. Gdyby go można było przenieść do innego otoczenia! On jednak zamierzył prowadzenie wojny na swój spartański sposób i przypuszczalnie nie da się w tym nic zmienić.

Göring jest całkowicie świadomy tego, co nam wszystkim grozi, jeśli okażemy się w tej wojnie słabi. Nie ma pod tym względem żadnych złudzeń. Przede wszystkim jesteśmy tak uwikłani w kwestię żydowską, że nie ma już dla nas żadnego wyjścia. No i tak jest też dobrze. Ruch i naród, które spaliły za sobą mosty, walczą, jak uczy doświadczenie, z dużo większą determinacją, niż gdyby miały jeszcze możliwość odwrotu.

Tłumaczę Göringowi, że byłoby rzeczą bezwzględnie konieczną prowadzenie wojny nie tylko pod względem militarnym, ale również politycznym. W tym kontekście przechodzę do sprawy proklamacji wschodniej. Co do konieczności jej wydania Göring jest równie mocno przekonany jak ja. Jednakże nie wierzy, aby można to było przeprowadzić z udziałem Rosenberga.

Na temat Rosenberga Göring ma jak najgorszą opinię. Również i on dziwi się, że Führer ciągle na niego stawia i udziela mu pełnomocnictw, których Rosenberg nie potrafi wykorzystać. Rosenberg nadaje się do stowarzyszenia uczonych, ale nie do ministerstwa, które administruje prawie stoma milionami ludzi. Führer wykoncypował sobie Ministerstwo Wschodnie nie jako organ administracji, lecz także jako instrument przywództwa. Rosenberg, zgodnie ze swoją dawną skłonnością do zajmowania się sprawami, na których się nie zna, uczynił z tego ogromny aparat, nad którym teraz nie panuje.

Göring ma również wiele do zarzucenia Ribbentropowi. Jak najostrzej krytykuje kompletny brak aktywnej polityki zagranicznej, który ciągle daje o sobie znać. Przede wszystkim gani Ribbentropa, że nie udało mu się przeciągnąć Hiszpanii na naszą stronę. Z pewnością Franco jest tchórzliwy i niezdecydowany, ale niemiecka polityka zagraniczna powinna przecież znaleźć sposób na pozyskanie go dla naszych celów. Ribbentrop nie umie też elegancko obchodzić się z ludźmi. Göring daje mi na to wiele przykładów, które działają doprawdy wstrząsająco. Jest nieodmiennie zdania, że ta wojna jest wojną Ribbentropa i że on nie podjął poważnej próby wypracowania modus vivendi w stosunkach z Anglią, a to po prostu z powodu kompleksu niższości. Nie ma jednak powodu, aby nad tym się dzisiaj zastanawiać. Musimy zajmować się samymi faktami, a nie przyczynami, które do nich doprowadziły. Na to będzie dość czasu po wojnie.

Tu wreszcie przedstawiam moje propozycje. Jestem przekonany, że wykonamy najważniejszą robotę, jeśli uda się nam przesunąć polityczne zadania przywódcze Rzeszy z „komisji trzech” do Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy. Instytucja ta musi zgromadzić mocnych ludzi, którzy już raz zrobili rewolucję z Führerem. Z pewnością zaangażują taką siłę, aby doprowadzić tę wojnę do zwycięskiego końca.

Ci ludzie, którzy organizują się tu w związek wierności Führerowi, nie mają żadnych innych ambicji jak tylko nawzajem się wspierać i budować wokół Führera solidny wał obronny. Führer, kiedy przedstawia mu się sprawę w różny sposób z różnych stron, jest w swoich decyzjach czasami nieco chwiejny. Nie zawsze też reaguje właściwie na ludzi. Trzeba temu trochę zaradzić.

Göring jest całkowicie świadomy, że jego aktualna pozycja jest słaba. Wie, że może tylko zyskać, jeśli dołączą do niego silne osoby i wezmą na siebie zadanie uwolnienia Führera od największych trosk. Wszyscy jesteśmy mocno zdeterminowani, aby w ten sposób dopisać nowy rozdział w dziejach tej wojny.

Sam Göring chce pozyskać Himmlera. Funka i Leya już ja sam pozyskałem. Speer to całkowicie mój człowiek. Mamy więc krąg osób, z którymi można coś zrobić. W każdym razie są wśród nich tacy, którzy w życiu politycznym cieszą się dzisiaj najwyższym poważaniem i autorytetem.

Rozmowy z Göringiem trwały łącznie blisko pięć godzin; sądzę jednak, że to się opłaciło.

Robię mały odpoczynek u Speera. Idziemy razem w góry i wszyscy jesteśmy szczęśliwi, że ten dzień upłynął tak nadzwyczaj obiecująco.

3 marca 1943

Już w drodze do Berlina, w Halle, dowiaduję się, że w nocy odbył się ciężki nalot lotniczy na Berlin. Skali tego nalotu nie dało się jednak jeszcze rozpoznać na podstawie pierwszych raportów. Problem ten dociera jednak do mojej świadomości, kiedy pociąg powoli dojeżdża do Berlina. Mamy ponad godzinę spóźnienia. Tory są pozrywane. Ze sprawozdania, które już na dworcu przedstawia mi Schach, wnoszę, że chodzi tu o najcięższy atak lotniczy, jaki dotąd dotknął stolicę Rzeszy. Jest ogromna liczba zniszczonych miejsc. Ciężko trafione zostały także zakłady przemysłowe i budynki użyteczności publicznej. Kościół św. Jadwigi jest całkowicie wypalony, poza tym jeszcze cztery inne kościoły, wiele szpitali, domy starców etc. Postawę ludności przedstawiono mi jako wzorową. Jednakże do pewnego stopnia zawiodła cywilna obrona przeciwlotnicza, berlińczycy zbyt długo siedzieli w piwnicach, a tymczasem dopalały się ich domy. W pewnym stopniu zawiodła partia. Nie była całkiem świadoma swoich zadań przywódczych i nie umiała dopasować się elastycznie do wyjątkowych okoliczności. Od razu podejmuję właściwe działania. W żadnym razie nie może powstać wśród ludności wrażenie, że partia nie dorosła do zadań, które są skutkiem tych ciężkich nalotów.

Trochę dostało się również Schwanenwerder, wypadły szyby; jednak Bogu dzięki złowieszcza bomba eksplodowała dwieście metrów od domu. Gdyby spadła na dom, to prawdopodobnie zginęłaby cała rodzina. Teraz muszę oswoić się z myślą, że rodzina powróci do Berlina, choć będą się z tym wiązać bardzo duże trudności, przede wszystkim z chodzeniem do szkoły.

4 marca 1943

Wczoraj: Polski rząd emigracyjny jest nad wyraz zaskoczony, że Sowieci postępują z nim tak arogancko. Stalin w ogóle o tym nie myśli, aby czuć się związany postanowieniami Karty Atlantyckiej, a wszelkie zaklęcia Anglików na nic się nie zdają. Zmierza prostą drogą do swojego celu, do bolszewizacji Europy, i chce najpierw zacząć od byłych polskich obszarów.

5 marca 1943

Wczoraj: Spór między Związkiem Radzieckim a polskim rządem emigracyjnym rozwija się niepowstrzymanie nadal, grożąc ewentualnie poważnym poróżnieniem sił anglosaskich i bolszewickich. Radykalniejsze pisma w Londynie udzielają teraz Polakom przyjaznej rady, aby jednak dalej nie drażnić Sowietów. Widać więc, czego mogą spodziewać się małe państwa, gdy Sowieci chcą je połknąć, a Anglicy nie mają żadnej możliwości wojskowej, aby im się przeciwstawić.

Po południu ma miejsce uroczystość z okazji 25-lecia Ufy. Klitzsch ma długie, ale interesujące przemówienie o historii Ufy. Wynika z niego, jak nadzwyczaj ciężka była walka grupy patriotów przeciwko żydowskiemu wyobcowaniu niemieckiego filmu w okresie systemu. Mogę podać informację o pewnych wyróżnieniach honorowych przyznanych przez Führera. Hugenberg otrzymuje Orlą Tarczę, Klitzsch i Winkler – Medal Goethego, a Liebeneiner i Harlan – nominacje profesorskie. Ponieważ te honory były trzymane w tajemnicy, wyróżnieni nie posiadają się z radości. W szczególności dotyczy to Hugenberga, wręcz porażonego publicznym uhonorowaniem, które stało się tu jego udziałem. Traktuję go z uprzedzającą grzecznością, co wywiera na nim głębokie wrażenie.

6 marca 1943

Wczoraj: Akurat w tym momencie SD uważa za stosowne, aby kontynuować ewakuację Żydów. Przed żydowskim domem starców rozegrały się niestety nieco niemiłe sceny. Ludność zebrała się w dużej liczbie, a po części nawet stanęła trochę po stronie Żydów. Wydaję SD polecenie, aby nie przeprowadzać ewakuacji Żydów akurat w tak krytycznym momencie. Lepiej odczekajmy jeszcze parę tygodni, potem możemy całą sprawę przeprowadzić tym bardziej gruntownie. Trzeba wszędzie interweniować, aby zapobiec szkodom. Pewne placówki są w swoich działaniach tak niemądre politycznie, że nie można ich pozostawić samym sobie na dziesięć minut.

9 marca 1943

Wczoraj: Około godz. 13 przylatujemy na lotnisko w Winnicy. Cała masa samolotów z frontu, które znalazły się tutaj do przeglądu technicznego. Czuje się już trochę frontowej atmosfery.

Jazda do Winnicy. Kraj sprawia dość beznadziejne wrażenie. Wszędzie panuje bieda i zaniedbanie. To nie do opisania, w jakiej odzieży i w jakich butach prezentują się mieszkańcy. Ludzie, których tu widać na każdym kroku, mogliby zostać w Berlinie potraktowani jako wyjątkowe zjawisko. Można więc stwierdzić, że w istocie bolszewizm wpędził naród rosyjski w nędzę, aby realizować swoją obłędną politykę zbrojeniową. Furmanki zaprzężone w konie zwożą drzewo z lasu do mieszkań. Wszędzie brakuje opału, w tym celu wycina się lasy. Również i tutaj panuje odwilż. Śnieg niemal całkowicie zniknął. Ziemia to jedno wielkie pole błota.

Około godz. 13.30 znajdujemy się już w Kwaterze Głównej Wodza. Oczekuje tam Speer, aby poinformować mnie co do przebiegu jego odbytych już rozmów z Führerem. Opisuje mi Führera jako osobę w świetnej formie, co zapewne wiąże się z faktem, że front wschodni już się całkowicie ustabilizował, a nawet mamy tam do odnotowania znaczące sukcesy.

Niestety sytuacja w Tunezji nie jest tak pomyślna. Natarcie Rommla nie spowodowało wprawdzie dużych strat, ale przecież trafiło w próżnię. Anglicy zorientowali się na czas w jego zamiarach i dlatego mogli się na nie przygotować.

W tym momencie Führer ma bardzo wielkie zmartwienie, przede wszystkim w związku z wojną powietrzną. Jest niezadowolony z posunięć, których dokonał w tym zakresie Göring. Te posunięcia nie tworzą żadnego systemu i nie przeprowadza się ich w wielkim stylu. Göring niejednokrotnie otrzymuje od swojej generalicji błędne informacje. Sądzi, że nastroje narodu niemieckiego nie pogorszą się również po dalszych ciężkich atakach z powietrza. Można się z tym zgodzić jedynie z pewnymi zastrzeżeniami. Wojna powietrzna jest bowiem jeszcze niezbadanym terenem i musimy być tu przygotowani na każdą niespodziankę.

Niestety wielki zawód, który uczyniła Luftwaffe, spowodował, że nie tylko pod tym, ale również pod każdym innym względem kolosalnie ucierpiał u Führera prestiż Göringa. To trochę udaremnia mój plan silnego wyeksponowania jego osoby w rozmowie z Führerem. Jak mi doniósł Speer, Führer jest w tym momencie dla Göringa niedostępny. Również z tego powodu Speer dalej nie forsował sprawy. Mimo to uważam, że nie wolno nam porzucić naszego planu. Göring jest przecież silnym autorytetem politycznym i wojskowym, który nie wykształcił się w ciągu jednego roku i z pewnością nie może zaniknąć w ciągu jednej nocy. Trzeba poczekać na korzystniejszy czas dla niego, ale także taki korzystniejszy czas wykreować.

Führer jest nadzwyczaj nieprzychylnie nastawiony do Fromma. Zauważa także, że Fromm nie jest zdolny przeprowadzić z powodzeniem planu 800 000 ludzi. Miał on już także pierwsze trudności z Guderianem, co Führera szczególne irytuje.

Führer jest nadal bardzo zadowolony z Zeitzlera, który obecnie służy mu jak najbardziej efektywną pomocą w dowodzeniu kampanią wschodnią. Keitel odgrywa właściwie jedynie bardzo podrzędną rolę. Führer go jednak trzyma, ponieważ nie chciałby przez zmiany personalne wywoływać sensacji, a poza tym nie ma w tym momencie nikogo, kim mógłby go zastąpić. Deficyt przywódczych głów w Wehrmachcie jest doprawdy zastraszający. To zapewne w gruncie rzeczy wiąże się z całkowicie błędną selekcją przywódców. Wybiera się ich bardziej według stanu, majątku i wykształcenia niż naturalnych predyspozycji i kwalifikacji charakteru. Taki system może wystarczyć na czas pokoju, podczas wojny jednak prędzej czy później srodze się zemści. Teraz musimy płacić za poprzednie zaniedbania.

O godz. 14 przychodzi Führer po naradzie sytuacyjnej. Bogu dzięki, prezentuje się pod względem zdrowotnym znakomicie. Wygląda wprawdzie na trochę zmęczonego, ale poza tym robi wrażenie człowieka bardzo aktywnego. Cieszy się bardzo, że przyjechałem do Kwatery Głównej na cały dzień. Zrezygnował w tym dniu z innych narad, aby móc w spokoju porozmawiać ze mną o całokształcie sytuacji i wynikających z niej problemach.

Przedstawiam mu najpierw szczegółowy raport na temat ostatnich nalotów na Berlin, i to nie tylko w sensie materialnym, ale również ideowym. Słucha tego raportu z wielką uwagą i dokładnością. Już w tym momencie widzę, że ma on silne podejrzenie co do Göringa, iż nie orientuje się on zupełnie w zasięgu wojny powietrznej. Generalicja Luftwaffe oszukuje go na okrągło, w związku z czym kreuje on sobie obraz nad wyraz optymistyczny, aby nie powiedzieć: iluzjonistyczny.

Na temat generalicji Führer wyrokuje jedynie negatywnie. Wprowadza go w błąd, gdzie tylko może. Poza tym jest niewykształcona i nie zna się na swoim wojennym rzemiośle, czego jako minimum należałoby od niej oczekiwać. To, że generalicja nie ma wyższej kultury, nie może być powodem do zarzutów, ponieważ nie była pod tym względem wychowywana. Ale fakt, że ma tak słabą wiedzę w zakresie czysto materialnych problemów wojny, przemawia absolutnie przeciwko niej. Jej wychowanie było od pokoleń błędne. Efekty tego wychowania widzimy dzisiaj przed sobą w postaci korpusu wyższych oficerów. Mogę do tego dołączyć przykłady z własnego doświadczenia, które stanowią dla Führera jedynie potwierdzenie jego poglądów. Jest on nadzwyczaj wzburzony istnieniem wielu nieudaczników w Wehrmachcie. Przede wszystkim gniewa go fakt, że OKW w żaden sposób nie zostało wysprzątane podczas najnowszej akcji wyczesywania. Tu generał von Unruh asolutnie zawiódł. Opowiadam Führerowi szczegóły mojego starcia z Unruhem, które go bardzo rozśmieszają. Bawi się po królewsku niezdarną próbą Unruha zapędzenia mnie w kozi róg. Opowiada, że miał tych panów u siebie i przedstawił im swój pogląd według wszelkich prawideł sztuki. M. in. oświadczył Unruhowi, że po części to mnie zawdzięcza fakt, iż dzisiaj może w ogóle nosić mundur. Dlatego musi mu wyjaśnić, jak ma traktować jednego z najważniejszych ludzi w państwie. Unruh zrobił się w trakcie tej rozmowy bardzo malutki i ciągle podkreślał, że osobiście ma mnie głęboko w sercu. To jednak nie odwiodło Führera, aby unaocznić mu z całą wyrazistością problem kulturalnej opieki nad naszym narodem. Mimo to oficerowie naturalnie tego nie zrozumieli, ponieważ nie są do tego zdolni. Znamienne jest tylko to, że Unruh nie ma charakteru niezbędnego do przeczesania placówek Wehrmachtu. Dlatego nawet placówki służbowe Führera pozostały niemal nietknięte przez obecne działania totalizacyjne.

Jeśli chodzi o sytuację na froncie wschodnim, to Führer sądzi, że jest ona do całkowitego ustabilizowania za dziesięć dni. Nadzwyczajnie sprawdziły się dywizje SS, w dużej części w ogóle ratując front wschodni. Dzisiaj może się wydawać prawie nieprawdopodobnym cudem fakt, że w stosunkowo krótkim czasie udało się ponownie zespolić front, rozciągnięty na przestrzeni 650 km. Jest to dowód na to, że bolszewicy nie są tacy silni, jak początkowo się obawiano. Klęskę tej zimy spowodował zapewne głównie fakt, że kompletnie zawiedli nasi sojusznicy. Teraz mamy front w porządku. To ogromne osiągnięcie militarne, którego nie sposób dostatecznie wysoko oceniać. Führer nie chce już widzieć sojuszników na froncie wschodnim. Dla niego jest całkowicie jasne, że rozprawić się z bolszewikami mogą jedynie nasi żołnierze.

Ocena Führera moralnych kwalifikacji generalicji, i to wszystkich rodzajów broni, jest druzgocąca. A priori nie wierzy on żadnemu generałowi. Wszyscy go oszukują, starają się o wytworzenie dobrego nastroju, przychodzą z liczbami, które może zakwestionować dziecko, występują z insynuacjami na temat inteligencji Führera, które są wręcz obrażające. W każdym razie Führer nie da się już więcej zwodzić w kwestii wojny powietrznej. Wie, o co dokładnie chodzi, i nie spocznie, aż Göring zajmie klarowne stanowisko na ten temat.

W obliczu takiego, a nie innego nastawienia uważam za rzecz niedogodną, aby przedkładać Führerowi problem politycznego przywództwa Göringa; to teraz niewłaściwy moment. Musimy tę sprawę odłożyć na potem.

Przedstawiam Führerowi niektóre kwestie dotyczące terenów okupowanych, które on w dużym stopniu już zna. W tym kontekście podejmuję również rozmowę na temat generalnego gubernatora dr. Franka. Nie cieszy się on już u Führera poważaniem. Z całą powagą sugeruję jednak Führerowi, że albo usunie on Franka, albo musi przywrócić jego autorytet; w tych krytycznych czasach generalny gubernator, tzn. wicekról w Polsce, jest nie do pomyślenia bez autorytetu. Do tego jeszcze Frank ma obecnie przykrą historię rozwodową, w której akurat niezbyt elegancko się zachowuje. Führer zabronił mu tak upragnionego rozwodu. Również i to wprowadza duży zamęt do stosunków Führera z Frankiem. Mimo to chce on w najbliższych dniach wezwać Franka do siebie, aby ustalić, czy da się go jeszcze uratować, a jeśli tak, to jak można by raz jeszcze umocnić jego autorytet. W tej całej sprawie Frank zachowuje się niezbyt fair. Miota się w porywczych wybuchach złości bądź przechodzi do stanu swoistego duchowego samoumartwiania. Tak oczywiście nie można przewodzić narodowi; do tego trzeba mieć konieczną pewność siebie, bo tylko ona może także promieniować pewnością na zewnątrz.

Moje działania dotyczące wojny totalnej Führer całkowicie aprobuje. W tym kontekście pozwala sobie na coś, co jest najbardziej pochlebne dla mnie w związku z moim ostatnim przemówieniem w Pałacu Sportu, a mianowicie określa je jako psychologiczny i propagandowy majstersztyk. Śledził je uważnie od początku do końca, czytał też zagraniczne opinie i doszedł do wniosku, że postaraliśmy się o superszlagier. Jest wprost zachwycony jego oddziaływaniem. Kazał sobie też przygotować pochodzące z różnych stron raporty o atmosferze panującej w Pałacu Sportu i te raporty bardzo go ucieszyły.

Führer w pełni aprobuje moją propagandę antybolszewicką. To najlepszy koń w naszej stajni. Aprobuje on także moją taktykę, aby wypuszczać w świat bolszewickie meldunki o zwycięstwach bez polemicznych komentarzy. Europie powinny spokojnie chodzić ciarki po plecach; szybciej nabierze ona rozsądku. Poza tym nasza propaganda jest kością niezgody we wrogim obozie.

Jednakże sprawy proklamacji wschodniej Führer nie chce na razie podejmować; jego zdaniem sytuacja na Wschodzie nie jest jeszcze dostatecznie ustabilizowana i nie rokuje sukcesu. Poza tym sądzi, że bolszewizm jest tak znienawidzony i wywołuje taki strach wśród narodów wschodnich, że antybolszewicka tendencja naszej propagandy w zupełności wystarczy. Próbuję wyperswadować to Führerowi, ale bez skutku. Przypuszczam jednak, że prawdziwą przyczyną jest chyba to, że nie chce on w tym obecnie trudnym okresie wykonywać gestu, który mógłby zostać uznany za oznakę ustępliwości. Gdy sytuacja na Wschodzie trochę się wyklaruje, zwrócę się do niego ponownie.

Rozmowy Ribbentropa w Rzymie przyniosły pełny sukces. Duce chce teraz zrobić porządek zarówno pod względem politycznym, jak i militarnym. Führer jednak wątpi, czy przyniesie mu to powodzenie. Duce nie ma wcale tak wiele władzy, jak się wydaje. Arystokracja i dwór torpedują jego wszystkie decyzje. Duce chce ewentualnie utrzymać Tunis również z powodów wewnątrzpolitycznych. A co się stanie, jeśli z wyższej konieczności będziemy zmuszeni opuścić Tunis? Dla faszyzmu będzie to oznaczać ciężki wstrząs.

Führer staje się pod koniec rozmowy nadzwyczaj szczery i uderza w osobiste tony. Z niczego już nie robi tajemnicy. Takie spotkania w cztery oczy to prawdziwe pokrzepienie serca. Führer zapewnia mnie po raz któryś, że jest z mojej pracy nie tylko zadowolony, ale wręcz ją podziwia. Niemiecka propaganda wojenna stanowi pod każdym względem arcydzieło. Mogę więc być dumny z uznania, które przypada mi w udziale.

Führer jest bardzo oburzony postawą feldmarszałka Paulusa. Sądzi podobnie jak i ja, że Paulus zachował się tak, jak przedstawiają to wrodzy sprawozdawcy. Chce Paulusa wraz z jego generałami postawić po wojnie przed sądem wojennym , ponieważ nie wykonał wyraźnego rozkazu, aby stawiać opór aż do ostatniego naboju. Tego rodzaju generałowie nienawidzą Führera, ponieważ są niewykształceni, ponieważ widzą w nim parweniusza i ponieważ pozbawieni są intuicji umożliwiającej im rozpoznanie jego geniuszu.

To dotyczy również generalicji Luftwaffe. Bardzo boli Führera, że Göring okazuje jej zbyt wiele zaufania.

W kwestii żydowkiej aprobuje moje postępowanie i przekazuje mi dobitne polecenie całkowitego usunięcia Żydów z Berlina. Zadbam o to, aby nie dochodziło do przypadków konkubinatu między berlińskimi Żydami a zagranicznymi robotnikami. Nie będzie w tej wojnie spartakusowskich związków w stolicy Rzeszy.

10 marca 1943

Wczoraj: Wyjeżdżamy już o godz. 6.30 z Kwatery Głównej. Krótko po godz. 7 startujemy z lotniska .

Krótkie międzylądowanie w Warszawie. Na miasto nie zwracam uwagi. Tylko bym się zdenerwował.

11 marca 1943

Wczoraj: Ewakuacja Żydów z Berlina doprowadziła jednak do pewnych nieporozumień. Niestety aresztowano również Żydów i Żydówki z małżeństw uprzywilejowanych, co wywołało strach i zamieszanie. Decyzja o tym, aby aresztować Żydów jednego dnia, okazała się uderzeniem w próżnię, gdyż wskutek krótkowzrocznej postawy przemysłowców Żydzi zostali na czas ostrzeżeni. W sumie nie udało się nam pochwycić 4000 Żydów. Teraz wałęsają się bez mieszkania i meldunku po Berlinie i stanowią oczywiście duże zagrożenie dla porządku publicznego. Zarządzam, aby policja, Wehrmacht i partia uczyniły wszystko, żeby tych Żydów możliwie szybko wyłapać.

Aresztowanie Żydów i Żydówek z małżeństw uprzywilejowanych wywołało szczególną sensację w kręgach artystycznych. Akurat w środowisku aktorskim istnieją jeszcze w pewnej liczbie te uprzywilejowane małżeństwa. Nie mogę obecnie okazać tym ludziom nadmiernie wielu względów. Jeśli niemiecki mężczyzna pozostaje jeszcze nadal w legalnym związku małżeńskim z Żydówką, to fakt ten absolutnie przemawia przeciwko niemu, a wojna to już nie czas, aby traktować ten problem zbyt sentymentalnie.

Generalny gubernator dr Frank wykorzystał mój dekret o traktowaniu narodów wschodnich do tego, aby wprowadzić nową politykę wobec Polaków. To nie jest zgodne z sensem tego dekretu, który w gruncie rzeczy odnosi się do narodów Związku Radzieckiego. Otrzymuję w tej sprawie dalekopis od Bormanna. Umawiam się z nim, że przekaże on również w moim imieniu właściwą odpowiedź Frankowi na jego wyskok.

13 marca 1943

Wczoraj: Bardzo duża niejasność panuje jeszcze w kwestii tego, co jest w zakładach fryzjerskich dozwolone, a co nie. Kontaktuję się z Funkiem, aby spowodować wydanie klarownego rozstrzygnięcia. Nie może być tak, że w jednym okręgu wojnę totalną traktuje się luźno, a w innym surowo. To doprowadziło już do takiego stanu, że w określonych okręgach farbowanie i ondulowanie włosów dla pań jest zabronione, podczas gdy w innych jest dozwolone. W rezultacie lepszy damski świat jeździ z jednego okręgu do innych, aby sobie załatwić swój make-up. Naturalnie to nie mieści się w sensie wojny totalnej.

Wieczorem są u mnie z wizytą Speer, Funk i Ley.

O północy wstaje nagle Funk i składa mi powinszowania z okazji dziesiątej rocznicy objęcia przeze mnie Ministerstwa Propagandy. A więc minęło już dziesięć lat od chwili, kiedy zacząłem budować i praktycznie wykorzystywać nowy instrument niemieckiego przywództwa narodowego. Sądzę, że nie potrzebuję się wstydzić tej dziesięcioletniej pracy. Ministerstwo, które wówczas stanowiło poniekąd niezapisaną wizytówkę, zapełniło w tym czasie tę wizytówkę pismem wyraźnym i klarownym, które zarówno w kraju, jak i za granicą jest bardzo łatwo czytelne. Sądzę, że nie ma nikogo na świecie, kto chciałby wątpić w ogromne znaczenie Ministerstwa Propagandy dla niemieckiej polityki państwowej w ostatnich dziecięciu latach. Mogę to zaksięgować z dumą jako sukces mojej pracy, przy którym swój udział miała duża liczba najlepszych i najbardziej niezawodnych współpracowników. Jestem szczęśliwy, że mogę świętować dziesiątą rocznicę powstania mojego Ministerstwa w momencie tak samo poruszającym jak we właściwym dniu utworzenia , który wypadł w samym środku zawirowań rewolucji narodowosocjalistycznej. Będę się starał, aby w nadchodzących latach realizować nasze zadania z taką samą intensywnością pracy i z takim samym najwyższym idealistycznym zaangażowaniem.

14 marca 1943

Wczoraj: Raport z terenów okupowanych nie wnosi nic nowego; jedynie tylko to, że w Generalnym Gubernatorstwie znacząco zwiększyły się terror i działalność sabotażowa.

17 marca 1943

Wczoraj: Niestety nie posunąłem się naprzód w sprawie propagandy odnośnie do zajętych obszarów wschodnich i Związku Radzieckiego. Führer w odpowiedzi na raport Lammersa w kwestii mojego konfliktu kompetencyjnego z Rosenbergiem podjął decyzję kompromisową, na mocy której mój wpływ na propagandę wschodnią ma przedstawiać się tak samo jak mój wpływ na całą propagandę zagraniczną, a mianowicie przez działalność attaché. Nie obiecuję sobie po tego rodzaju procedurach zbyt wiele, mimo to chcę jednak na razie tak organizować pracę i zobaczyć, jak daleko zajdę. Przy najbliższym spotkaniu z Führerem powrócę jeszcze raz do tego zagadnienia.

Przychodzi z wizytą Berndt i przedstawia mi aktualną sytuację w północnej Afryce. Jest ona bardziej niż budząca niepokój. Dysponujemy w północnej Afryce około 75 000 ludzi, Włosi mają ich około 200 000. To jest już sama w sobie znaczna koncentracja oddziałów; nie ma jednak broni, benzyny, brakuje też wyżywienia. Zaopatrzenie do Tunisu dochodzi jedynie w 60%, pozostałe 40% trzeba spisać na straty. Prawie nie da się określić tego, co idzie na dno morza; tego nam oczywiście brakuje w kluczowych punktach frontu wschodniego. Mimo to Führer zdecydował, że Tunis musi być broniony tak długo, jak to możliwe, i że należy odrzucać wszelkie propozycje kompromisowe.

Rommel przedstawił szczegółowo Führerowi swoje trudności z Włochami. Można na tej podstawie zrozumieć, dlaczego Rommla dotknęła choroba. W północnej Afryce działa faktycznie obok siebie pół tuzina różnych stanowisk dowódczych: Rommel, Kesselring, Arnim, Commando Supremo w Rzymie, miejscowi dowódcy włoscy itd. To okropne, że trzeba prowadzić wojnę przy takiej niejasności rozkazodawczej i kompetencyjnej.

Czytam w jednym z raportów, że w Hiszpanii doszło do kompletnego odwrócenia się sytuacji w propagandzie. Miniony kryzys zimowy otworzył hiszpańskiej opinii publicznej oczy na niebezpieczeństwo bolszewizmu i jeśli Anglicy wcześniej dysponowali najlepszym argumentem propagandowym w postaci tezy o wspólnym marszu ze Związkiem Radzieckim, to teraz ten argument już nie działa na hiszpańską opinię publiczną. Zamiast szeroko rozpowszechnionej anglofilii szerzy się teraz w hiszpańskiej opinii publicznej strach przed bolszewizmem, co może być i także jest wykorzystywane przez naszą propagandę według wszelkich prawideł sztuki. W Hiszpanii i Portugalii istnieje nadal głębokie przekonanie co do konieczności dalszego zachowania neutralności bądź nieprowadzenia wojny. Jednakże ostre stanowisko antybolszewickie pozostało bez zmian. To, że oba te autorytarne państwa chciałyby trzymać się od wojny z daleka, jest zrozumiałe. Pozostaje jednak kwestią otwartą, czy to się długo uda. W każdym razie istnieje zdecydowana gotowość do aktywnego przystąpienia do wojny w razie dalszych sukcesów radzieckiego przywództwa wojennego. Widać nadto gotowość do przystąpienia do walki przeciwko Anglii, o ile podejmie ona próbę wciągnięcia do wojny jednego czy drugiego kraju. W każdym razie ani Hiszpania, ani Portugalia nie chcą stać się terenem przemarszu przeciwko państwom osi. To, że w Hiszpanii ma się apetyt na Algier, jest zrozumiałe. Na razie jednak nie rysuje się żadna praktyczna możliwość objęcia w posiadanie Algieru. Chyba że chciałoby się przystąpić do wojny. A tego właśnie Hiszpanie chcieliby uniknąć.

Po południu zbiera się „komisja trzech”. Rozgorzała ożywiona dyskusja.

Następnie odbywa się czytanie projektu dekretu Führera, przygotowanego przez Lammersa, w którym wzywa się prominentów państwa i partii do stylu życia właściwego dla czasu wojny. Ten dekret jest całkowicie niewystarczający, gdyż tak naprawdę żąda rzeczy niemożliwych. Postuluję ostrzejszy dekret. Członkowie grupy oponują przeciwko temu, ale na podstawie materiału o przypadku Nöthlinga, który przedłożył mi Helldorf, mogę nadać moim argumentom dużą siłę uderzenia. W ten proceder spekulowania żywnością jest zamieszanych wielu prominentów państwa i partii, m. in. dr Frick, Rust, Darré i nawet Hierl, a do tego jeszcze Brauchitsch i Raeder. Materiał jest bardzo obciążający i prawdopodobnie będę go musiał przedłożyć Führerowi. To skandal, że dostojnicy państwowi, partyjni i Wehrmachtu zachowują się jak sabotażyści wojenni. Można sobie teraz wytłumaczyć, dlaczego naród ciągle podaje sobie z ust do ust wiadomość o racjach dla dyplomatów.

Komisarz Rzeszy do spraw umacniania niemieckości wręczył sprawozdanie na temat dotychczasowych akcji przesiedleńczych. Chodzi o największą wędrówkę ludów, jaką kiedykolwiek oglądała historia. Przy wszelkich niedogodnościach, które się przy tej okazji wyłoniły, można mówić tu o znakomitym osiągnięciu. W każdym razie Himmler może być bardzo dumny z tego, czego dokonał.

18 marca 1943

Wczoraj: Podczas obiadu prowadzę w towarzystwie Speera, Leya i Funka trzygodzinną rozmowę z Göringiem. W trakcie tej rozmowy nabieramy jasności co do drogi, którą należy teraz kroczyć w związku z przywództwem w polityce wewnętrznej. Göring przedstawia nam najpierw swój szczegółowy pogląd dotyczący obecnej sytuacji we władzy. Generalnie biorąc, identyfikuje się z moimi argumentami, które mu wyłożyłem na Obersalzbergu. Wnoszę z tego z dużą satysfakcją, że moje wywody wywarły na nim jak najgłębsze wrażenie. Dołącza do tego uwagi na temat psychiki Führera, z których wynika, że przede wszystkim chodzi o to, że trzeba go należycie traktować i przy składaniu wniosków zwracać się do niego z właściwymi argumentami i we właściwym czasie. Niestety na tym polu dopuściliśmy się zaniedbań, podczas gdy Bormann, Lammers i Keitel postępowali o wiele zręczniej. To musi zostać zmienione. Göring nie ceni tych trzech zbyt wysoko. Co się tyczy ich pozycji we władzy, to kolejność znaczenia układa się następująco: Bormann, Lammers i Keitel, przy czym ten ostatni jest absolutnym zerem. To lokomotywa bez ognia w piecu, która wypuszcza ostatni kłąb pary i potem nagle staje. Nie da się jednak zaprzeczyć, że ci trzej mają zamiar stworzyć swego rodzaju rząd gabinetowy i postawić ścianę między Führerem i ministrami. Tego pod żadnym pozorem nie wolno tolerować. Göring popełnił ciężki błąd, pozwalając na uśpienie Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy, ponieważ przysparzała mu wielu trudności w stosunkach z Lammersem i Führerem. Gdyby tę Radę zdecydowanie zaktywizował od początku wojny, to niemiecka polityka wewnętrzna nigdy nie zboczyłaby na złą drogę, na której dzisiaj faktycznie się znajduje. Göring może na swoje usprawiedliwienie powiedzieć, że nie miał do dyspozycji właściwych, mocnych ludzi, reprezentujących prawdziwy, a nie tylko pozorny autorytet. Rada Ministrów do spraw Obrony Rzeszy musi teraz zostać na nowo zaktywizowana. Istotnym warunkiem jest uzupełnienie jej składu o niektóre silne osobowości. Myślimy przede wszystkim o Speerze, Leyu, Himmlerze i o mnie. Chcemy tak procedować, żeby Göring przy najbliższym spotkaniu z Führerem wniósł propozycję pewnego ożywienia przywództwa w ojczyźnie, a w tym celu zaktywizowania i uzupełnienia Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy. „Komisję trzech” coraz bardziej wciągalibyśmy w tryby działalności Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy, t zn. problemy, którymi dzisiaj zajmuje się „komisja trzech”, powinny stać się przedmiotem obrad Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy wzg. powinny one, jeśli zajmuje się nimi „komisja trzech”, być omawiane w ramach Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy. Göring chce przeprowadzić swoją rozmowę z Führerem już bardzo niedługo, prawdopodobnie w najbliższych dniach, kiedy Führer będzie przebywał na Obersalzbergu, a Göring z okazji wizyty Duce znajdzie się tam również. Następnie chcemy zaraz bez zbędnej zwłoki przystąpić do pracy i zająć nie tak bardzo pertraktacjami i intrygami, ale raczej praktycznymi przedsięwzięciami. Göring jest pełen zapału do realizacji moich planów. Ma pełną świadomość faktu, że tak, jak działo się do tej pory, nie może być dalej. Trzeba zrobić coś o znaczeniu podstawowym, jeśli ma zostać uratowany jego autorytet i stanowisko, ale również jeśli niemiecka polityka wewnętrzna ma zostać znowu skierowana na właściwe tory. Gdyby Göring nie mógł kierować Radą Ministrów do spraw Obrony Rzeszy, która powinna zbierać się raz na tydzień, to chciałby przekazać to kierownictwo mnie.

Jeśli stworzymy klarowne przywództwo w polityce wewnętrznej, to już nie będzie trudno trzymać na wodzy gauleiterów, którzy zrobili się trochę krnąbrni. Myślimy m. in. również o tym, żeby pozywać przed oblicze Rady Ministrów do spraw Obrony Rzeszy takiego gauleitera, który okazuje całkowite nieposłuszeństwo i któremu trzeba otworzyć na to oczy. W ten sposób przynajmniej stopniowo będziemy odtwarzać jasne i świadome celu przywództwo w polityce wewnętrznej, czego dzisiaj zupełnie brak. Musimy jednakże być bardzo ostrożni, aby członkowie „komisji trzech” nie zorientowali się przedwcześnie w naszych zamiarach.

Następnie rozmawiamy szczegółowo o wojnie powietrznej. Göring ciągle jeszcze nie zdaje sobie sprawy z rozmiarów zaistniałych strat w ludziach i materialnych. Na przykład dziwi się bezgranicznie, kiedy mu komunikuję, że mamy w Berlinie blisko 700 zabitych. Również nie są mu znane w pełnym zakresie szkody , które powstały w Berlinie. Także on ma teraz świadomość, że angielskie ataki powietrzne mogą zostać powstrzymane jedynie za pomocą kontrterroru. Nie ma żadnego sensu atakować angielskich miast przemysłowych i portowych. Trzeba ugodzić Anglików tam, gdzie objawia się największa skłonność do defetyzmu, t zn. w dzielnice mieszkaniowe i plutokratyczne.

19 marca 1943

Wczoraj: Żydzi na całym świecie zadają sobie wiele trudu, aby upiększyć wizerunek bolszewizmu i przedstawić go jako mniejsze niebezpieczeństwo od narodowego socjalizmu. Hasła w żydowskich kręgach Londynu i Waszyngtonu głoszą teraz, że Związek Radziecki jest wybrany do tego, aby przewodzić Europie. Naturalnie jest to dla naszej antybolszewickiej propagandy nie byle jaka gratka.

Nasze sukcesy na Wschodzie znowu wpływają bardzo silnie na opinię publiczną na terenach okupowanych. Istotnie zmniejszyła się nawet liczba aktów terroru i sabotażu w Generalnym Gubernatorstwie.

Krąży bardzo wiele pogłosek, które również dotyczą osoby Führera. Tematem tych pogłosek jest przede wszystkim stan jego zdrowia. Dlatego jest konieczne, aby Führer zabrał głos w najbliższą niedzielę. W ten sposób fala pogłosek zostałaby powstrzymana za jednym zamachem.

Jak to pięknie, że można przynajmniej przez jeden dzień trochę poczytać w Lanke; do tego w otoczeniu wiosny i lasu, czegóż lepszego można by sobie życzyć!

Wieczorem wracam do Berlina. Magda czuje się dzięki Bogu znowu lepiej. Jest nadzieja, że w końcu tygodnia będzie mogła przynajmniej na dwa dni przyjechać do domu.

Wieczorem trochę pracy z filmami. Oglądam bolszewickie kroniki filmowe z najnowszych walk w zimie. Można o nich powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są przekonujące. W produkcji kronik filmowych wyprzedzamy o wiele długości wszystkie kraje prowadzące wojnę. Nie chcemy, aby tę przewagę ktokolwiek nam odebrał.

20 marca 1943

Wczoraj: Zarówno w Moskwie, jak i w Londynie zwracają się z werwą przeciwko polskiej klice emigranckiej, która przedstawiła wygórowane żądania terytorialne. Moskiewski żargon jest absolutnie bolszewicki. Mówi się tu tylko jeszcze o podupadłym ziemiaństwie i reakcjonistach. Przywódcy państw neutralnych mają tu więc mały przedsmak tego, co im się zaaplikuje, jeśliby faktycznie Sowieci doszli kiedyś do władzy.

W odniesieniu do frontu wschodniego Führer jest bardzo szczęśliwy, że udało mu się go znowu całkowicie zaryglować. Sowieci nacierają teraz na niemieckie pozycje obronne, ponosząc niezwykle duże straty w ludziach i sprzęcie. Führer oczywiście nie wie dokładnie, jak długo Związek Radziecki może wytrzymać. Jest jednak zdania, że jeśli ten kolos raz zatrzęsie się w posadach, to dojdzie do jego historycznego upadku na skalę światową. Führer sądzi, że upadek zacznie się od wyczerpania rezerw ludzkich, a nie materiałowych. Sowieci ponieśli ubiegłej zimy tak wiele krwawych strat, że na dłuższą metę nie pozostanie to bez konsekwencji. Kiedy one dadzą o sobie znać, tego nie powie w tym momencie żaden człowiek. Musimy więc nadal walczyć zawzięcie, aż przeciwnik padnie na ziemię. Wojna weszła jednak dla nas w decydujące stadium. Mamy siły zbrojne, które można traktować jako najlepsze i najbardziej doświadczone na świecie, najlepiej uzbrojone i przede wszystkim mające najbardziej pewny zwycięstwa materiał ludzki. Nie potrzebujemy więc obawiać się także anglo-amerykańskiej inwazji, która teraz spędza sen z oczu co poniektórym z nas.

Führer w pełni aprobuje przedsięwzięcia związane z wojną totalną. Skarży się tylko na opór, który wobec naszych posunięć stawia biurokracja. Na tym polu da się po części stwierdzić jak najdziwaczniejsze porządki, które, o czym z naciskiem informuję Führera, można wykorzenić jedynie za pomocą surowych kar. Biurokracja w Wehrmachcie przewyższa prawie jeszcze biurokrację w administracji, a w Wehrmachcie wyróżnia się pod tym względem szczególnie Luftwaffe.

Führer jest szczęśliwy z tego powodu, że, jak mu raportuję, Żydzi zostali w większości ewakuowani z Berlina. Sądzi on słusznie, że wojna umożliwiła nam realizację spraw, których w normalnym czasie nie dałoby się załatwić. W każdym razie Żydzi wyjdą z tej wojny przegrani, tak czy owak.

Führer wypytuje szczegółowo o stan mojego zdrowia. On sam mówi o swoim zdrowiu niestety nie najlepiej. Ma coś z żołądkiem, ale doktorowi Morellowi udało się przynajmniej tyle, że uwolnił go od bólów i złego samopoczucia. Poza tym znajduje się on w świetnej formie, co mogę osobiście stwierdzić podczas tej rozmowy.

Późnym wieczorem studiuję jeszcze dokumenty dotyczące świeżych statystyk Wehrmachtu.

Można z nich wnosić, że dysponujemy jeszcze niezwykle dużymi siłami. Jeśli Wehrmacht zostanie właściwie przeczesany, to nie musimy się martwić o brak ludzi na froncie. Ale front zwykle tych ludzi nie dostaje, znikają oni na tyłach.

W tym kontekście jest rzeczą interesującą, że Wehrmacht domaga się 13 milionów racji żywnościowych dla zmobilizowanych żołnierzy, podczas gdy w rzeczywistości mobilizacją objęto w ogóle jedynie 9 milionów. Przedstawiłem również ten temat Führerowi, ponieważ być może tu rysuje się możliwość ograniczenia przydziałów na mięso. Führer nakazuje jeszcze zbadać tę sprawę bliżej. Na tej podstawie widać jednak, jak lekkomyślnie pewne kręgi obchodzą się z liczbami. Statystyki nie tylko dowodzą, one również kłamią. Kto zawierza wyłącznie statystykom, ten jest zgubiony. Na tym polega problem Sauckla. Stał się on adoratorem statystyki i tym należy tłumaczyć jego niepowodzenia. Akurat na wojnie jest rzeczą konieczną, aby różne jej uwarunkowania rozważać w sposób wyważony i trzeźwy. Kto nie jest do tego zdolny, będzie ciągle ulegał złudzeniom.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: