Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gofrowe serce - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 lipca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
28,00

Gofrowe serce - ebook

Debiut autorki „Tonji z Glimmerdalen”: pełna humoru, wzruszająca opowieść o tym, czym jest prawdziwa przyjaźń, gdy ma się 9 lat.

Lena jest sąsiadką Kręciołka. I jego najlepszym przyjacielem. Kręciołek nie wie tylko – choć bardzo by chciał – czy on jest najlepszym przyjacielem Leny. Wie za to na pewno, że gdy ma się taką sąsiadkę i najlepszego przyjaciela, nie istnieje coś takiego jak zwykłe dni i codziennie może się zdarzyć wiele dziwnych rzeczy…

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8150-148-4
Rozmiar pliku: 3,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dziura w żywopłocie

Pierwszego popołudnia wakacji Lena i ja zrobiliśmy kolejkę linową między naszymi domami. Lena miała jak zwykle spróbować pierwsza. Wspięła się odważnie na parapet, chwyciła linę obiema rękami i oplotła ją stopami. Wyglądało to śmiertelnie niebezpiecznie. Wstrzymywałem oddech, gdy ona przeciągała się coraz dalej w stronę swojego domu. Lena kończy niedługo dziewięć lat i nie jest taka silna jak ci, co są trochę starsi. Mniej więcej w połowie drogi jej stopy ześliznęły się z liny, rozległ się odgłos, jakby coś się pruło, i nagle Lena zawisła między dwoma pierwszymi piętrami, trzymając się tylko rękoma. Serce zaczęło mi bić bardzo mocno.

– Oj – powiedziała Lena.

– Idź dalej! – ryknąłem.

Dowiedziałem się tylko, że nie tak łatwo iść dalej, jak to się wydaje tym, co stoją w oknie i się gapią.

– No to wiś! Ja cię uratuję!

Ręce pociły mi się od myślenia. Miałem nadzieję, że ręce Leny są suche. Pomyśleć tylko, co by było, gdyby wypuściła linę i spadła z pierwszego piętra! Właśnie wtedy wpadłem na pomysł z materacem.

Podczas gdy Lena wisiała z całych sił, zerwałem materac z łóżka mamy i taty, wypchnąłem go na korytarz, zrzuciłem ze schodów, przecisnąłem przez przedsionek i drzwi na dwór, skopałem z ganku i wywlokłem do ogródka. To był strasznie ciężki materac. Po drodze strąciłem ze ściany zdjęcie prababci, tak że się rozbiło. Ale lepsze to, niż gdyby Lena miała się rozbić.

Gdy wreszcie dotarłem do ogródka, po minie Leny zobaczyłem, że zaraz spadnie.

– Kręciołek, ty ślamazaro! – stęknęła ze złością.

Jej czarne kitki kołysały się na wietrze wysoko w górze. Udałem, że nie słyszę. Wisiała wprost nad żywopłotem. Musiałem tam położyć materac. Na żywopłocie. Nic nie dałoby, gdybym położył go gdzie indziej.

Lena Lid mogła się wreszcie puścić i grzmotnąć z nieba jak przejrzałe jabłko. Wylądowała z miękkim hukiem. Dwa drzewka w żywopłocie z miejsca się złamały. Opadłem z ulgą na trawnik, patrząc, jak Lena mocuje się z gałęziami i materacem w zniszczonym żywopłocie.

– To wszystko, do licha, twoja wina, Kręciołek – powiedziała, podnosząc się bez żadnych uszkodzeń.

Pomyślałem sobie: „Jaka moja wina?” – ale nic nie powiedziałem. Cieszyłem się, że Lena żyje. Jak zwykle.Kręciołeczek i sąsiadeczka

Chodzimy do tej samej klasy, Lena i ja. Ona jest jedyną dziewczyną w naszej klasie. Na szczęście teraz są wakacje, inaczej wykorkowałaby na śpiączkę, jak zwykle mówi.

– Tak naprawdę to mogłaś wykorkować, gdyby nie było materaca – powiedziałem jej później, wieczorem, kiedy poszliśmy znów popatrzeć na dziurę w żywopłocie.

Lena miała wątpliwości. Uważała, że dostałaby najwyżej wstrząśnienia mózgu, a miała je już wcześniej. Dwa razy.

Ale ja mimo wszystko zastanawiam się, co by się stało, gdyby nie ten materac. Byłoby smutno, gdyby wykorkowała. Wtedy nie miałbym już żadnej Leny.

Lena jest moim najlepszym przyjacielem, mimo że jest dziewczyną. Nigdy jej tego nie mówiłem. Nie mam odwagi, bo nie wiem, czy ja jestem dla niej najlepszym przyjacielem. Czasem tak myślę, a czasem nie. To zależy. Ale bardzo się nad tym zastanawiam, szczególnie gdy dzieją się takie rzeczy, że ona spada z kolejki linowej na położony przeze mnie materac. Wtedy myślę sobie, że chciałbym, żeby powiedziała, że jestem jej najlepszym przyjacielem. Nie musi mówić tego głośno ani nic. Mogłaby to tylko wymruczeć. Ale nigdy tego nie robi. Czasami wydaje się, że Lena ma serce z kamienia.

Lena ma poza tym zielone oczy i siedem piegów na nosie. Jest chuda. Dziadziuś zwykle mówi, że ona je jak koń, a wygląda jak rower. Wszyscy wygrywają z nią w mocowaniu na rękę. Ale, jak mówi Lena, to dlatego, że wszyscy oszukują.

Według mnie ja sam wyglądam zwyczajnie – mam jasne włosy i dołek w prawym policzku. Za to moje imię nie jest zwyczajne, ale tego nie widzi się przecież z wierzchu. Mama i tata nazwali mnie Theobald Rodrik. Potem żałowali. To niezbyt ładnie dać małemu dzidziusiowi takie wielkie imię. Ale co się stało, to się nie odstanie. Nazywam się Theobald Rodrik Danielsen Yttergard już od dziewięciu lat. To niezły kawał czasu. Całe życie. Na szczęście wszyscy nazywają mnie Kręciołek, więc nie zwracam na to specjalnej uwagi, chyba że Lena czasem zapyta:

– To jak ty się nazywasz, Kręciołku?

Wtedy odpowiadam:

– Theobald Rodrik.

A Lena śmieje się głośno i długo. Czasami nawet bije się po udach.

Żywopłot, w którym z Leną zrobiliśmy dziurę, tworzy granicę między naszymi ogródkami. W małym białym domku z jednej strony mieszka Lena ze swoją mamą. Nie mają tam żadnego taty, mimo że Lena twierdzi, że byłoby dla niego dużo miejsca, gdyby trochę posprzątały w suterenie. W tym dużym pomarańczowym domu po drugiej stronie mieszkam ja. Mamy dwa piętra plus strych, bo jest nas dużo w rodzinie: mama, tata, Minda (14 lat), Magnus (13 lat), Kręciołek (9 lat) i Kędziorka (3 lata). I jeszcze dziadziuś w suterenie. To wystarczająco dużo ludzi do upilnowania. Jak przychodzi Lena, robi się nas trochę za dużo i sytuacja wymyka się spod kontroli.

Lena właśnie się zastanawiała, czyby nie iść do nas do kuchni i nie sprawdzić, czy ktoś nie zamierza tam pić kawy i jeść herbatników.

Dziadziuś zamierzał. On sobie często wchodzi schodami z piwnicy, żeby napić się kawy. Dziadziuś jest chudy, ma zmarszczki i zwiędłe włosy. Jest najlepszym dorosłym, jakiego znam. Właśnie zrzucił z nóg drewniaki i wsadził ręce do kieszeni kombinezonu roboczego. Dziadziuś zawsze chodzi w kombinezonie.

– Czy to nie Kręciołeczek i sąsiadeczka? – powiedział, kłaniając się. – Wygląda na to, że przychodzimy w tej samej sprawie.

Mama siedziała w salonie i czytała gazetę. Nie zauważyła, że przyszliśmy. To dlatego, że Leny i dziadziusia zawsze jest pełno w naszej kuchni, mimo że nikt z nich tu nie mieszka. Oni po prostu wpadają. Lena przychodzi tak często, że jest prawie swoją własną sąsiadką. Dziadziuś wziął latarkę stojącą na szafce kuchennej i zakradł się do mamy.

– Hands up! – zawołał, udając, że latarka to pistolet. – Kawa albo życie, pani Kari.

– I herbatniki! – dodała dla porządku Lena.

Lena, dziadziuś i ja dostajemy kawę i herbatniki prawie zawsze, kiedy chcemy. Mama nie umie odmówić. W każdym razie nie wtedy, kiedy ładnie poprosimy. No i na pewno nie wtedy, kiedy jej zagraża latarka.

„Jesteśmy fajną ekipą” – pomyślałem, gdy tak siedzieliśmy we czwórkę wokół stołu kuchennego, zajadaliśmy ciasteczka i się wygłupialiśmy. Mama była trochę zła po tej sprawie z kolejką linową, ale już jej przeszło. Nagle zapytała, czy Lena i ja cieszymy się, że w noc świętojańską mamy się przebrać za młodą parę.

Lena przestała żuć.

– W tym roku znowu? Chcesz nas zażenić na śmierć? – prawie krzyczała.

Nie, mama tłumaczyła, że wcale nie ma zamiaru zażenić nas na śmierć, ale Lena jej przerwała, tłumacząc, że właśnie to się chyba stanie.

– Kręciołek i ja jesteśmy już całkiem zażnięci. Odmawiamy – stwierdziła stanowczo, nawet nie pytając mnie o zdanie.

Ale w porządku. Też bym odmówił. Lena i ja zawsze w noc świętojańską musimy się przebierać za młodą parę.

– Nie da rady, mamo – powiedziałem. – Czy nie możemy robić czegoś innego?

Mama nie zdążyła nic powiedzieć, bo Lena z hukiem zaproponowała, że ja i ona moglibyśmy zrobić kukłę świętojańską. Mało nie podskoczyłem. Z radości. Minda i Magnus robią kukłę świętojańską co roku. I zupełnie sprawiedliwie jest pozwolić spróbować mnie i Lenie choć raz. Lena prosiła i błagała, wciąż podskakując i potrząsając ręką mamy.

– Pozwól Kręciołeczkowi i sąsiadeczce zrobić kukłę. Z młodą parą coś się wymyśli – wstawił się za nami dziadziuś.

W ten sposób Lena i ja po raz pierwszy dostaliśmy za zadanie zrobić kukłę świętojańską. Najprawdopodobniej i po raz ostatni.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: