Gomułka i jego ortalionowy PRL - ebook
Iwona Kienzler, autorka popularnych biografii, przybliża czytelnikom losy Władysława Gomułki – od czasów jego młodości, gdy terminował jako uczeń ślusarza, poprzez lata wojny, pobyt w więzieniu, polski Październik 1956, aż po krwawe wydarzenia Grudnia 1970 i polityczną emeryturę.
Władysław Gomułka pełnił funkcję I sekretarza KC PZPR przez 14 lat, najdłużej ze wszystkich I sekretarzy okresu PRL-u. Jako komunista z wyboru i przekonania wraz z innymi dążył do przekształcenia Polski w państwo totalitarne. Był zwolennikiem terroru i przemocy wobec opozycji. Autorytet Gomułki ucierpiał przez Marzec 1968, a jego karierę ostatecznie zakończył krwawo stłumiony bunt robotników wybrzeża w grudniu 1970 roku.
Dzięki biografii Gomułki, pióra Iwony Kienzler, poznasz nie tylko tło wspomnianych zawirowań historycznych, ale także osobiste dramaty i ambicje, które wpływały na decyzje I sekretarza. Odkryj na nowo historię Władysława Gomułki, jednego z głównych bohaterów polskiej sceny politycznej PRL-u.
| Kategoria: | Biografie |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68342-46-8 |
| Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wprawdzie we wszystkich państwach dawnego bloku wschodniego, uparcie nazywanych krajami demokracji ludowej, władza teoretycznie opierała się na zasadach demokratycznych, a jej przedstawiciele byli wybierani w — także teoretycznie — wolnych wyborach, lecz w rzeczywistości rządy sprawowali gensekowie. Tak zwano sekretarzy generalnych stojących na czele komunistycznej partii dominującej, a najczęściej jedynej legalnie funkcjonującej w danym państwie. W przypadku naszego kraju była to Polska Zjednoczona Partia Robotnicza (PZPR), powstała z połączenia Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) i Polskiej Partii Robotniczej (PPR). Nierzadko zdarzało się, tak jak w przypadku Wojciecha Jaruzelskiego, że partyjny przywódca łączył w sobie kilka innych ważnych państwowych funkcji — był premierem, ministrem obrony narodowej, a z czasem także przewodniczącym Rady Państwa i prezydentem. Podobna sytuacja miała miejsce na Kubie, gdzie Fidel Castro, stojąc na czele partii, sprawował jednocześnie urząd premiera i prezydenta. Z reguły jednak partyjni przywódcy nie bawili się w takie ceregiele, bo i tak byli najważniejszymi ludźmi w państwie. To oni decydowali o składzie kolejnych rządów i o tym, kto zostanie premierem, a kto otrzyma dane ministerstwo. Co więcej, formacja, którą przyszło im kierować, sprawowała całkowitą kontrolę nad polityką wewnętrzną i zagraniczną kraju, administracją, sferą ekonomiczną oraz oficjalnymi przejawami życia społecznego.
Z całą pewnością polscy gensekowie, a było ich w sumie siedmiu, posiadali znacznie większą władzę niż wszyscy przedwojenni i powojenni prezydenci Polski razem wzięci, chociaż formalnie żaden z nich nie był nawet głową państwa. Nie obierano ich jak prezydentów w wyborach powszechnych czy parlamentarnych. Żaden z nich nie został też wybrany w wyborach organizowanych wewnątrz partii, ale przez Komitet Centralny, w dodatku w okresach pomiędzy partyjnymi zjazdami. Pomimo że zapisy ustawy zasadniczej nie udzielały im takich prerogatyw, to właśnie oni byli najważniejszymi osobami w państwie, im też przysługiwało miano przywódców danego kraju. Ta zupełnie niespotykana w zachodniej demokracji sytuacja wywoływała niekiedy spore problemy natury dyplomatycznej. Kiedy w 1974 roku ówczesny I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) Edward Gierek przybył z wizytą do USA, tamtejsze media nie bardzo wiedziały, jak go tytułować. Trudno się dziwić, że gubiły się w zawiłościach polskiego systemu politycznego, w którym człowiek piastujący funkcję Przewodniczącego Rady Państwa, formalnie najważniejsza osoba w kraju, nie miał nic do powiedzenia. Rzeczywista władza leżała w rękach I sekretarza KC PZPR, który z kolei nie zajmował żadnego stanowiska państwowego. Czasem więc skołowani amerykańscy dziennikarze tytułowali dostojnego gościa „premierem Polski”.
W dziejach PRL funkcję I sekretarza KC PZPR sprawowało siedmiu polityków: Bolesław Bierut, Edward Ochab, Władysław Gomułka, Edward Gierek, Stanisław Kania, Wojciech Jaruzelski i Mieczysław Rakowski. Za czasów tego ostatniego PZPR przeszła do historii. Z owych „siedmiu wspaniałych”, jak żartobliwie nazwał ich w swojej książce profesor Jerzy Eisler, najdłużej, bo aż 14 lat, władzę dzierżył Władysław Gomułka. A to sprawiło, że odcisnął trwałe piętno na historii naszego kraju. Z pewnością znacznie większe niż jego poprzednik, Edward Ochab, nie wspominając o zasiadających na tym stanowisku przez krótki okres Stanisławie Kani czy Mieczysławie Rakowskim. Gomułka, którego Stalin nazywał „dziwnym polskim komunistą”, jest też w tym gronie najbardziej skomplikowaną postacią, wymykającą się jednoznacznym ocenom. I to zarówno jako człowiek, jak i polityk, którym niewątpliwie był, choć wielu współczesnych historyków, zwłaszcza tych prawicowych, odmawia mu prawa do takiego miana.
Ani wcześniej, ani później żaden inny polityk nie cieszył się tak wielkim uwielbieniem społeczeństwa. I równie wielkim zaufaniem, bo z Gomułką, którego postrzegano jako więźnia systemu stalinowskiego, wiązano niemałe nadzieje. Bohater naszej publikacji faktycznie był najpierw napiętnowany, a potem więziony przez swoich własnych towarzyszy partyjnych, oskarżających go nie tylko o „odchylenie nacjonalistyczne”, ale wręcz o współpracę z okupantem hitlerowskim w czasie wojny. Gomułka nigdy nacjonalistą nie był, za to z pewnością był patriotą. Niezrozumiałą dla większości komunistów — będących zwolennikami internacjonalizmu klasy robotniczej — miłość do Polski zaszczepili w nim socjaliści z PPS-u, partii, do której należał na początku swojej politycznej drogi. Z kolei szyte grubymi nićmi oskarżenia o współpracę z Niemcami były najzwyczajniej w świecie wyssane z palca. Gdyby Gomułka zmarł w więzieniu bądź wkrótce po opuszczeniu Miedzeszyna, gdzie był przetrzymywany, albo gdyby został skazany na karę śmierci, dziś pewnie mówilibyśmy o nim jako o bohaterze, a jego pomniki stałyby w wielu polskich miastach. Do tego jednak nie doszło. Został za to wyniesiony na szczyty władzy.
Początkowo wydawało się, że nadzieje pokładane w towarzyszu „Wiesławie”, bo często nazywano go tym konspiracyjnym pseudonimem, potwierdzą się w rzeczywistości. Faktycznie cenzura uległa liberalizacji, nie blokowano już inicjatywy prywatnej, a groźba kolektywizacji rolnictwa, której tak bardzo bali się polscy chłopi, została na dobre zażegnana. Zdaniem Gomułki wprowadzenie kolektywizacji w Polsce byłoby szkodliwe zarówno gospodarczo, jak i politycznie. W kinach pojawiły się amerykańskie i zachodnioeuropejskie filmy, a w Klubach Międzynarodowej Książki i Prasy, potocznie zwanych empikami, można było znaleźć zachodnie gazety i czasopisma, dostępne dla czytelników władających obcymi językami. Dzięki temu obywatele PRL mogli się zetknąć z informacjami ze świata i kultury, wolnymi od socjalistycznej propagandy. Sam Gomułka natomiast za swoje największe życiowe osiągnięcie uznawał podpisanie w 1970 roku układu z Republiką Federalną Niemiec (RFN), w ramach którego zostały uznane powojenne zachodnie granice Polski. Miał też większe ambicje — marzyło mu się przekształcenie Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG) w prężną organizację, dorównującą Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej (EWG), ale jego wysiłki w tej kwestii spełzły na niczym.
Polacy ostatecznie bardzo zawiedli się na Gomułce. Wprawdzie w przemówieniach wygłaszanych po przejęciu władzy w październiku 1956 roku mówił o planach demokratyzacji, ale nie o demokracji, bo z całą pewnością demokratą nie był. Przejawiał za to cechy autokraty i był zwolennikiem silnej władzy wykonawczej, zaś tradycje polskiego parlamentaryzmu jawiły mu się jako forma anarchii. Jak przystało na dyktatora, bo w gruncie rzeczy nim się stał, uważał, że tylko on wie, co dobre dla Polski i polskiego narodu. Ingerował nie tylko w politykę i gospodarkę, ale także we wszystkie sfery życia publicznego i społecznego. Tymczasem życie w państwie pod jego rządami nie należało do łatwych, głównie przez cyklicznie wprowadzane podwyżki i wieczne niedobory towarów na rynku. W ówczesnej Polsce, nie bez przyczyny zwanej przaśno-buraczaną, żyło się skromnie, choć w miarę spokojnie i stabilnie. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że Gomułka był przeciwny wydatkom z budżetu państwa i zaciąganiu kredytów na cele konsumpcyjnie. Marzyła mu się Polska silna gospodarczo i uprzemysłowiona, ale pomimo szumnych planów i wzniosłych haseł nasza ojczyzna w latach 60. była raczej krajem wiejskim i małomiasteczkowym, z zaledwie kilkoma centrami przemysłowymi. W ówczesnych miastach żyło niemal tyle samo ludzi ile na wsi. Dorastający w galicyjskiej biedzie Gomułka nie rozumiał potrzeb społeczeństwa dotyczących poprawy stopy życiowej. Nie pojmował też młodego pokolenia, dorastającego już po wojnie, dla którego bezustanne porównywanie aktualnych warunków życia do niedoli przedwojennych robotników stawało się wręcz irytujące. Z kolei odpowiedzią na rosnące potrzeby mieszkaniowe miały być budowane z inspiracji Gomułki mikroskopijne, nieustawne mieszkanka ze ślepą kuchnią. Rozwój przemysłu motoryzacyjnego także nie leżał I sekretarzowi na sercu, bo przecież, jak mawiał, klasy robotniczej na samochody nie stać. I nawet nie przyszło mu do głowy, by tak pokierować polską gospodarką, aby ciężko pracujący robotnicy mogli zarabiać na tyle dobrze, żeby kupić sobie samochód. Trudno zresztą wymagać od człowieka, który swoją edukację zakończył na szkole wydziałowej, jak zwano placówki przygotowujące do zawodu, żeby dorównał wykształconym ekonomistom. I to nawet jeżeli był genialnym samoukiem, który na własną rękę zgłębił tajniki tej dziedziny wiedzy, miał fotograficzną pamięć i całymi godzinami studiował wszelkiego rodzaju zestawienia oraz dane statystyczne.
Trzeba przyznać, że I sekretarz nie był człowiekiem łatwym we współżyciu. Nie lubił kawy, a jej picie uważał nie tylko za godny potępienia burżuazyjny zwyczaj, ale wręcz za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Wszak na zakup tej używki trzeba było wydać cenne dewizy, za które można byłoby zbudować niejedną fabrykę. Nie znosił koni, które w jego oczach były reliktem dawno minionej epoki, miał awersję do wojska i — jako człowiek pruderyjny — na widok roznegliżowanej Kaliny Jędrusik miał rzucać kapciem w telewizor. A przynajmniej takie krążyły plotki.
Jak na marksistę z krwi i kości przystało, Gomułka religię uważał za formę zabobonu. Walczył z cieszącym się w jego czasach bardzo dużym autorytetem społecznym Kościołem. Sprawy nie ułatwiał fakt, że na czele tej instytucji stał wówczas nie byle jaki przeciwnik, bo niezłomny kardynał Stefan Wyszyński, który jako jeden z nielicznych nie wierzył w reformatorskie zapały I sekretarza. Widownią tej osobliwej walki stały się zwłaszcza przypadające na 1966 rok obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego. Wprawdzie Gomułka wojnę o rząd dusz przegrał z kretesem, ale zainicjował budowę tysiąca szkół na tysiąc lat Polski, dzięki czemu uczniowie mogli się kształcić w nowoczesnych obiektach, niewiele ustępujących placówkom edukacyjnym w krajach zachodnich. Zdecydowana większość tych szkół, postawionych za pieniądze ze składek społeczeństwa, do dziś służy młodym Polakom. Wojna z Kościołem dość mocno osłabiła pozycję Gomułki, ale znacznie bardziej nadszarpnął ją Marzec 1968, jak określa się przesilenie polityczne zapoczątkowane w Polsce przez zdjęcie z afisza inscenizacji mickiewiczowskich _Dziadów_ Kazimierza Dejmka. Wydarzenia marcowe zmieniły się w antyinteligencką nagonkę i antysemicką czystkę, w wyniku której nasz kraj musiało opuścić, według różnych szacunków, od 13 tysięcy do 20 tysięcy obywateli o żydowskich korzeniach. Wśród nich nie brakowało naukowców i luminarzy kultury. Gwoździem do politycznej trumny Gomułki okazała się podwyżka cen ogłoszona tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1970 roku, która doprowadziła do robotniczego buntu na Wybrzeżu, krwawo stłumionego na rozkaz I sekretarza. On sam przypłacił to nie tylko utratą zdrowia, ale przede wszystkim odejściem ze stanowiska na polityczną emeryturę, z czym nie mógł się pogodzić do końca życia. Podobnie jak z faktem, że odchodził w niesławie, jako człowiek, którego ręce splamione są krwią robotników.
Współcześnie w ocenie Gomułki ścierają się dwa przeciwstawne nurty: jeden prezentuje go jako zwykłego aparatczyka, sługusa systemu i radzieckiej władzy, ponoszącego niemal wyłączną winę za wszystkie „wypaczenia” socjalizmu. Inni widzą w nim prawdziwego patriotę, człowieka, który potrafił się przeciwstawić Stalinowi i próbował znaleźć polską drogę do socjalizmu. Do popularyzacji tego ostatniego wizerunku walnie przyczynił się rząd Wojciecha Jaruzelskiego, który przeciwstawiał sylwetkę niezłomnego komunisty o ascetycznych upodobaniach żyjącemu ponad stan Gierkowi i jego poplecznikom. Niniejsza publikacja nie stanowi jednak próby oceny Władysława Gomułki, ma jedynie przybliżyć czytelnikowi koleje jego życia, niełatwe czasy, w jakich przyszło mu żyć, oraz ludzi, których los postawił na jego drodze. Czytelnicy powinni sami odpowiedzieć na pytanie, ile prawdy jest w przewrotnej ocenie tego polityka, dokonanej przez Stefana Kisielewskiego: „Głupi był ten Gomułka, chociaż miał format rzeczywistego polityka”¹.
Władysław Gomułka w 1960 rokuPRZYPISY
¹ S. Kisielewski, _Abecadło Kisiela_, Warszawa 1997, s. 16.
¹ J. Ptasiński, Gomułka — jakiego znałem, Władysław Gomułka we wspomnieniach, wybór i oprac. W. Horst, J. Jakubowski, J. Paszta, red. B. Syzdek, Lublin 1989, s. 285–286.
² J. Bojko, _Okruszyny z Gremboszowa_, Lwów 1911, s. 80–81.
³ J. Bojko, _Czego nam dziś najbardziej potrzeba?_, __ J. Bojko, _Pisma i mowy_, Lwów 1904, s. 117.
⁴ W. Gomułka, _Pamiętniki_, t. 1, red. nauk. A. Werblan, Warszawa 1994, s. 58.
⁵ Tamże, s. 57.
⁶ Tamże, s. 57–58.
⁷ Tamże, s. 58.
⁸ Tamże, s. 60.
⁹ Tamże, s. 61.
¹⁰ P. Lipiński, _Gomułka. Władzy nie oddamy_, Wołowiec 2019, s. 17.
¹¹ A. Werblan, _Władysław Gomułka — sekretarz generalny PPR_, Warszawa 1988, s. 20.
¹² Tamże, s. 62.
¹³ Tamże.
¹⁴ Tamże, s. 63.
¹⁵ Tamże, s. 63–64.
¹⁶ Tamże, s. 65.
¹⁷ Tamże, s. 70.
¹⁸ P. Kostikow, B. Roliński, _Widziane z Kremla. Moskwa — Warszawa. Gra o Polskę_, Warszawa 1992, s. 60.
¹⁹ W. Lechowicz, _Minister Ziem Odzyskanych_, _Władysław Gomułka we wspomnieniach_, dz. cyt., s. 158.
²⁰ Tamże.
²¹ P. Kostikow, B. Roliński, _Widziane…_, dz. cyt., s. 62.
²² W. Gomułka, _Pamiętniki_, t. 1, dz. cyt., s. 74.
²³ Tamże, s. 73.
²⁴ Tamże.