Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gorąco jak przed laty - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Gorąco jak przed laty - ebook

Przystojny, seksowny, bogaty, zniewalający – oto sławny hokeista Jordan Serenghetti. Kontuzjowany trafia w ręce rehabilitantki Sery. Sera za nim nie przepada, bo jest podrywaczem i nieustannie pokazuje się z innymi kobietami. No i oczywiście nie pamięta, że kiedyś połączyła ich chwila namiętności. Ku jej zaskoczeniu jednak Jordan zaczyna ją uwodzić. I całuje ją tak samo gorąco jak przed laty. Chociaż Sera z całej siły stara się oprzeć jego urokowi, to chemia między nimi jest wyczuwalna na odległość...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-6432-7
Rozmiar pliku: 618 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Sera nienawidziła uwodzicieli, wrednych powinowatych oraz niespodzianek. Niestety Jordan podpadał pod wszystkie trzy kategorie i jego nieoczekiwane pojawienie się nie wróżyło nic dobrego.

- Ty? – zdziwiła się.

W Astra Therapeutics czas płynął spokojnie, dopóki nie weszła do swojego gabinetu. Tam ujrzała Jordana Serenghettiego, gwiazdę NHL-u, a zarazem znanego fotomodela, który z rękami skrzyżowanymi na piersi stał przy stole zabiegowym. Ubrany na sportowo w oliwkowy T-shirt i dżinsy wyglądał seksownie mimo kul, na których się wspierał. Koszulka opinała umięśniony tors, a dżinsy – szczupłe biodra. Nie żeby ona jakoś szczególnie zwracała na nie uwagę.

Nie interesowali jej przystojni faceci, którym wszystko łatwo przychodzi. Jordan Serenghetti, zielonooki brunet o krótkich zmierzwionych włosach i regularnych rysach twarzy, który osiągał sukcesy w życiu i na tafli, figurował na szczycie tej listy. Był niebezpieczny jak ostrze łyżwy tnącej lód.

Sera wielokrotnie widziała go z gołym torsem w reklamach bielizny na bilbordach. Nie działały na nią te reklamy; należała do osób, które twardo stąpają po ziemi.

- Co tu robisz? – spytała, chociaż znała odpowiedź. Przed chwilą poinformowano ją w recepcji, że kolejny pacjent czeka w szóstce.

Słyszała o jego kontuzji, ale sądziła, że drużyna New England Razors ma własny zespół lekarsko-rehabilitacyjny. Nie przejęła się wypadkiem, mimo że Jordan był bratem męża jej kuzynki. Ale był również drugą największą pomyłką życiową Sery. Rzecz jasna, nawet nie pamiętał ich spotkania sprzed lat.

Zerknęła na obandażowane lewe kolano.

- Zwykle fani entuzjastycznie reagują na mój widok, a ty… - Wzruszył ramionami. – Co za miła odmiana, Aniele.

Westchnęła. Fani? Raczej fanki, biedne nierozsądne marzycielki.

- Nie nazywaj mnie Aniołem.

- Nie moja wina, że nosisz imię niebiańskiej istoty. Serafin to anioł ognisty. Ktokolwiek wybrał to imię dla ciebie, miał nosa; jesteś piękną anielicą o gorącym temperamencie.

Wzniosła oczy do sufitu, ignorując dreszcz, który poczuła przy słowie „piękna”.

- Próbujesz mi się podlizać? Czy zaimponować znajomością biblii? – Położyła na szafce kartę pacjenta. – Przyszedłeś na fizjoterapię?

- Zgadza się.

- I przypadkowo trafiłeś do mnie?

Uśmiechając się przekornie, Jordan pokręcił głową.

- Nie będę cię okłamywał.

- To świetnie.

- Zawsze szukam najlepszych specjalistów, a ty cieszysz się znakomitą opinią. Szefowa nie mogła się ciebie nachwalić.

Sera nie miała wątpliwości, że zawodowemu sportowcowi klasy Jordana Bernice gotowa byłaby przychylić nieba.

Przypomniała sobie rozmowę sprzed paru dni. „Staramy się o kontrakt z Razors. Szukają zewnętrznych firm, którym mogliby zlecać zabiegi rehabilitacyjne. Jeżeli podpiszemy kontrakt, to nam otworzy drzwi do innych klubów sportowych w okolicy”.

Wtedy nie uwierzyła, że bogowie mogą być tak okrutni. Ale bogowie najwyraźniej lubili grać na nosie aniołom.

- Poprosiłeś o mnie? – Zmrużyła oczy.

Jordan błysnął zębami w uśmiechu.

- Kiedy zadzwoniłem, żeby się umówić, recepcjonistka zaczęła wychwalać twoje zdolności kulinarne. To przesądziło sprawę.

- Mówiła o moim gotowaniu?

- Potrawami, które przynosisz, podbijasz serca personelu. Musiałem cię wybrać.

- Zapominasz, że nie przepadamy za sobą.

- To ty za mną nie przepadasz, a ja uwielbiam atrakcyjne kobiety. Ale nie bój się, nic ci nie grozi, jesteśmy rodziną.

Rodziną? Starszy brat Jordana, Cole, niedawno poślubił jej kuzynkę, Marisę Danieli. Ale to nie znaczyło, że ona i Jordan są rodziną, co najwyżej są spowinowaceni.

- Pożałujesz, Serenghetti – powiedziała, zmieniając taktykę. – Spocisz się jak jeszcze nigdy.

Wiele wymagała od pacjentów. Nie pozwalała ćwiczyć na pół gwizdka.

- Liczę na to. – Uśmiech nie schodził mu z ust.

- Zawsze jesteś taki pogodny? – mruknęła. – Chmury nigdy nie zbierają się w Serenghetlandii?

Parsknął śmiechem.

- Co tam chmury! Ważniejsze są grzmoty i błyski, nie sądzisz? Może ci kiedyś zademonstruję.

Już raz zademonstrował. I najbardziej irytujące było to, że tego nie pamiętał.

- Nie radzę. Lepiej uwodź te dziewczyny, które możesz bez trudu porzucić i więcej ich na oczy nie oglądać. A ja bądź co bądź jestem kuzynką twojej bratowej.

- Tylko to by cię powstrzymywało?

Westchnęła niecierpliwiona. Nie zamierzała przypominać mu o pewnym incydencie z przeszłości.

- No trudno. Przynajmniej zostaną nam fajne wspomnienia z mojej rehabilitacji – dodał, nie doczekawszy się odpowiedzi.

- Fajne? Jeśli lubisz ból…

- Wiesz co, skarbie? Potrafię słuchać, więc jeśli kiedyś chciałabyś pogadać zamiast ciągle walczyć, to służę swoją osobą.

Popatrzyła na niego spod oka. Żartuje czy nie?

- Miałabym dopuścić takiego playboya jak ty do swoich tajemnic? Chyba zwariowałeś.

- Rozmowa od serca potrafi zdziałać cuda – ciągnął z uśmiechem. – Zwłaszcza gdy się jest zapracowanym…

- Kiedy będę chciała odpocząć, kupię sobie urlop na Karaibach.

- O, też tam chętnie wypocznę. Może byśmy razem…

- Urlop, mój drogi, to czas wolny od stresu.

Co za irytujący człowiek!

- No dobra, co teraz? – spytał.

Obserwował Serafinę z rozbawieniem, ale i pożądaniem. Blondynka o bursztynowych oczach i włosach sięgających prawie do połowy pleców była zjawiskowa. Znał mnóstwo pięknych kobiet, ale Sera promieniała wewnętrznym blaskiem. Oczywiście ciągle mu dogryzała, ale uwielbiał się z nią przekomarzać.

Stanowiła intrygującą zagadkę, którą pragnął rozwiązać.

- Umówmy się tak: postaram się być grzeczny, jeżeli zgodzisz się mi pomóc.

- Będziesz grzeczny, koniec, kropka. I zajmę się tobą dzisiaj, potem szukaj pomocy gdzie indziej.

- Twarda z ciebie sztuka.

- Siadaj na stole, żebym mogła obejrzeć twoje kolano. Przytrzymać cię?

- Nie trzeba.

Chociaż widywali się na rodzinnych spotkaniach, nigdy się nie dotykali. Nie podawali sobie ręki, nie klepali po ramieniu, nie całowali się na powitanie. Jakby wyznaczyli granicę, której żadne z nich nie przekraczało. Oboje podświadomie czuli, że naruszenie jej mogłoby być niebezpieczne.

Jordan podciągnął się na rękach i usiadł na stole.

- Brawo.

- Żebyś wiedziała, co jeszcze potrafię. – Wyszczerzył zęby.

Posłała mu ostrzegawcze spojrzenie i zaczęła studiować dokumentację medyczną, którą przyniósł z sobą.

Korzystając z okazji, ponownie utkwił w niej wzrok. Miała na sobie jasnoniebieski strój służbowy składający się z bluzy i spodni. Czasem po godzinach pracowała Puck & Shoot, miejscowym barze popularnym wśród sportowców. Wtedy włosy czesała w koński ogon i chodziła obwiązana w pasie czarnym fartuchem. Ale na przyjęciach rodzinnych widywał ją w obcisłych sukienkach i wydekoltowanych bluzkach. Miała figurę klepsydry, pełne piersi, wąską talię, kształtne biodra. Często wyobrażał sobie, jak wodzi dłońmi po jej krągłościach, po długich zgrabnych nogach…

Nie umiał jej rozgryźć. Podobała mu się jak diabli, ale była kuzynką jego bratowej, w dodatku nie pałała do niego sympatią. Jednak lubił się z nią drażnić, a teraz potrzebował jej pomocy jako rehabilitantki. Sponsorzy zaczynali się denerwować jego przedłużającą się nieobecnością na lodowisku. Cholera, może to koniec jego kariery? Nie! Zrobi wszystko, by dalej grać. Nie chciał jeszcze przechodzić na sportową emeryturę. Owszem, poczynił kilka mądrych inwestycji, nie roztrwonił pieniędzy, ale jego dalsze plany były ściśle powiązane z grą na lodzie.

Krzywiąc się z bólu, obrócił się i wyciągnął przed siebie nogi. Sera podniosła wzrok znad dokumentów.

- Czyli zerwane więzadło krzyżowe przednie…

- Tak, to się zdarzyło podczas meczu z New York Islanders trzy tygodnie temu. Usłyszałem, jak coś mi strzela w kolanie. Od razu się zorientowałem. Cole wcześniej przetarł szlaki.

Jego starszy brat miał kilka podobnych kontuzji, przez które musiał zakończyć karierę. Obecnie był szefem Serenghetti Construction; wcześniej firmą zarządzał ich ojciec Serg, któremu po zawale lekarze kazali zwolnić tempo.

- Masz szczęście, że to się stało pod koniec sezonu i że Razorsi nie awansowali do baraży.

- Bo ja wiem, czy to takie szczęście?

- Kto cię operował?

- Doktor Nabov w centrum Welsdale. Tydzień temu. Spędziłem tam jedną noc.

- I co, dużo rozdałeś autografów?

- Kilka. – Skrzyżował ręce na piersi.

- Pielęgniarki pewnie szalały z radości?

- E tam, widziały już niejednego faceta.

- Stosujesz zimne okłady?

- Tak, otrzymałem instrukcje. Robiłem, co mi kazali.

- Aż wpadłeś na pomysł, że ktoś inny mógłby to robić za ciebie?

- Zgadłaś.

Byłaby całkiem w jego typie, gdyby nie jej uszczypliwość. Oczywiście z uwagi na koligacje rodzinne przelotny romans nie wchodził w grę.

- Usunę opatrunek – oznajmiła Sera.

Dotyk miała delikatny. Zdjęła bandaż. Przez chwilę oboje z uwagą wpatrywali się w zoperowane kolano.

- Świetnie. Nie ma śladów infekcji, niewiele też krwawiło... – Przyłożyła rękę i powoli zaczęła uciskać. Jordan odchylił się. – Boli?

- Wytrzymam.

- Taki z ciebie twardziel?

- Jak wszyscy hokeiści.

- Przekonamy się – mruknęła, nie przerywając badania.

- Jestem twoim pierwszym. Inaczej byś wiedziała.

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nad tym, jacy jesteście, twardziele czy mazgaje.

- A wy, rehabilitantki, jakie jesteście? Piękne, ale poza tym?

- Zachowuj się.

- Tak jest, szefowo.

- Wezmę kilka pomiarów. – Sięgnęła do szafki po jakiś przyrząd.

Wyprostowała mu nogę na tyle, na ile to było możliwe, coś zmierzyła, potem ją zgięła i znów zmierzyła.

- Nie jest najgorzej – oznajmiła, odkładając przyrząd. – Dziś popracujemy nad wzmocnieniem mięśnia czworogłowego oraz ruchomością rzepki. Powiedz, jeśli będzie za bardzo bolało.

- A nie to mi obiecywałaś? Ból? – Akurat do tego był przyzwyczajony. – Przyznaj się, dużo kolan usprawniłaś?

- Sporo. Na koniec wystawię ci ocenę.

Zdusił śmiech. Wiedziała, że jako sportowiec jest ambitny, kocha rywalizację, chce być najlepszy. Ciekawe, czy stosowała tę taktykę ze wszystkimi. Może dotąd nie zajmowała się hokeistami, ale pewnie wielu jej pacjentów uprawiało sport i miało zerwane więzadła krzyżowe.

Przykleiła mu do uda kabelki.

- Zaczniemy od stymulacji mięśni. To cię powinno rozruszać.

Chciał zażartować, że rozruszał się, kiedy weszła do gabinetu, ale ugryzł się w język. Po co ma się na niego złościć? Przez kilka minut siedział cicho, posłusznie wykonując polecenia.

Następnie Sera pokazała mu kilka ćwiczeń: spychanie rzepki na boki, napinanie mięśnia czworogłowego, przysuwanie pięty do pośladka; to ostatnie miał wykonywać również w domu.

Żadne z ćwiczeń nie było szczególnie męczące, ale po upływie pół godziny Sera oświadczyła, że kąt zgięcia powiększył się z dziesięciu do osiemdziesięciu stopni.

- I co? – spytał zadowolony. – Zasłużyłem na piątkę? Jestem twoim najlepszym pacjentem?

- Nie pochlebiaj sobie, Supermanie. Miałeś obandażowane kolano, co uniemożliwiało ruch. Zdjęcie bandaży siłą rzeczy poprawiło mobilność stawu.

- Czyli jestem mistrz!

- Jesteś niemożliwy. Potrzebujesz cotygodniowych wizyt.

- Ile czasu potrwa rehabilitacja?

- Zależy. – Zmierzyła go groźnym wzrokiem. – Zwykle trwa trzy, cztery miesiące.

- Idealnie.

- Tak jak lubisz, prawda?

Tyle na ogół trwały jego romanse; dłuższe związki go nie interesowały.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: