Górski. Wygramy my albo oni - ebook
Górski. Wygramy my albo oni - ebook
Pierwsza biografia trenera Kazimierza Górskiego
Początek lat 70., w polskiej piłce od II wojny światowej brakuje znaczących sukcesów. Kadrę obejmuje nowy trener. Niedługo cały piłkarski świat będzie patrzył na niego z niedowierzaniem. Trener Górski prowadzi reprezentację Polski do zwycięstw, które do dziś nie zostały powtórzone.
„Im dłużej my przy piłce, tym krócej oni” czy „piłka jest okrągła, a bramki są dwie” to tylko niektóre powiedzenia, z których słynął. Choć wśród specjalistów od piłki wzbudzały uśmiech, kryło się w nich wielkie zrozumienie futbolu. –Nazywano go Sokratesem piłkarskiego świata. Jakie były tajemnice jego sukcesu? Dlaczego pomimo – jak sądzą niektórzy – nonszalanckiego stosunku do panujących reguł sięgał po najwyższe trofea? Co sądzą o nim byli piłkarze? Jak wyglądała jego droga z przedwojennego Lwowa na największe stadiony świata?
Mirosław Wlekły, autor bestsellera „Tu byłem” o Tonym Haliku, z detektywistycznym zacięciem podąża śladem trenera tysiąclecia. Dzięki setkom rozmów z ludźmi, którzy byli blisko Kazimierza Górskiego, tworzy pełny obraz swojego bohatera. Ta książka to nie tylko biografia wielkiego trenera, ale też fascynująca opowieść o złotej erze polskiej piłki.
Mirosław Wlekły – reporter, autor m.in. bestsellerowej biografii Tony’ego Halika. Laureat Nagrody im. Beaty Pawlak (za „Raban. O Kościele nie z tej ziemi”). Za książkę „Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo” nominowany do Górnośląskiej Nagrody Literackiej Juliusz. Trzykrotnie nominowany do Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-6263-8 |
Rozmiar pliku: | 47 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W piątek pierwszego września Kazimierz idzie na stadion RKS-u. Chce potrenować, bo w niedzielę zaczyna się runda jesienna ligi. Po murawie biega tylko kilku zawodników, najmłodszych w drużynie. To ci, którzy jeszcze nie pracują. Do pracujących ma też wkrótce dołączyć Górski. Tamten trening zapamięta tak:
„Wymieniliśmy kilka słów, gdy wtem doszedł do nas wpierw odległy, potem narastający warkot. Dostrzegliśmy też samoloty, leciały jak na paradzie podczas świąt państwowych, którą nieraz miałem okazję podziwiać”¹.
Któryś z kolegów komentuje: „Spójrzcie, co za gala, ale też się pięknie prezentują nasze maszyny”².
„Nasze maszyny” okazują się samolotami Luftwaffe. Chwilę potem spadają bomby. Są wybuchy, słupy dymu, ale młodzi piłkarze RKS-u wciąż wierzą, że to tylko ćwiczenia. Nalot Luftwaffe niszczy fabrykę wódek Baczewskiego, cerkiew Świętego Ducha, Dworzec Główny i budynki przy ulicy Gródeckiej. Dom Górskich pozostaje nienaruszony.
Po latach Kazimierz opowie, że w tamtych dniach wraz z kolegami udał się do komendy uzupełnień. Idą przez miasto obwieszone afiszami ze zdjęciem marszałka Rydza-Śmigłego. Chcą iść do wojska. Ale chętnych są setki, tysiące. W komendzie słyszą, że brakuje broni, za mało jest mundurów. Mają wracać do domu i czekać. Kazimierz jest rozczarowany.
Andrzej Franaszek w biografii o trzy lata młodszego od Górskiego Zbigniewa Herberta pisze: „większość jego rówieśników była wówczas przekonana, że rozpoczyna się nie horror, ale raczej romantyczna przygoda, przypominająca życiorysy dziadków powstańców, i że na rogatkach Lwowa pojawią się wkrótce czołgi sojuszników”³.
Mylili się. Zaczyna brakować jedzenia. Już pod koniec roku większość lwowian żywi się cebulą i plackami ziemniaczanymi. W sklepach nie ma cukru, mleka ani masła. Mięso kosztuje kilka razy tyle co wcześniej. Po kilku miesiącach będzie brakowało też chleba.
O tym, co oznacza wojna, Kazimierz przekonuje się, gdy na ochotnika zgłasza się do akcji ratunkowej. Wyciąga pasażerów ze zbombardowanego pociągu na przedmieściach Lwowa i nie może uwierzyć:
„Spiętrzone na szynach wagony wokół wykolejonej lokomotywy, pełno szkła i ludzkiego dobytku, a wszędzie krew, zabici i ranni, wśród lęku i przeraźliwego lamentu. Nie wiadomo było, od czego zacząć, kogo ratować. Najbardziej wstrząsające wrażenie zrobiło na mnie martwe dziecko. Pocisk rozorał mu twarz, z której została krwawa miazga. Zrobiło mi się słabo, ogarnęły mnie mdłości. Pozbierałem się jakoś, słysząc nawoływania wojskowego sanitariusza”⁴.
Do Lwowa najpierw przybywają oddziały niemieckie, po kilku dniach bolszewickie. Miasto nawet się nie broni. Dwudziestego drugiego września generał Władysław Langner poddaje je Rosjanom. Herbert po latach będzie opowiadał: „wydawało się, że państwo polskie jest państwem potężnym i że należy dążyć do założenia kolonii . Natomiast załamanie armii polskiej, szeregi żołnierzy idących do obozu, które widziałem, to były dla mnie rzeczy wstrząsające, to był koniec mojego Rzymu”⁵.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
1 Kazimierz Górski, _Pół wieku z piłką_, współpr. Andrzej Konieczny, Warszawa 1985, s. 46.
2 Tamże, s. 47.
3 Andrzej Franaszek, _Herbert. Biografia_, t. 1: _Niepokój_, Kraków 2018, s. 117.
4 Kazimierz Górski, _Pół wieku z piłką_, dz. cyt., s. 46.
5 Zbigniew Herbert, _Herbert nieznany. Rozmowy_, oprac. Henryk Citko, Warszawa 2008, s. 77.