- W empik go
Gość z grobu: opowiadanie kościelnego dziadka - ebook
Gość z grobu: opowiadanie kościelnego dziadka - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 171 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nazajutrz o świcie, kiedy się ojciec krzątał koło pakowania bryczki do dalszej podróży, mnie matka tymczasem wyprowadziła na przechadzkę po zielonym brzegu wspaniałej rzeki, nad którą, w oddali na wzgórzu, stał olbrzymi pałac z wyniosłemi basztami, krytemi złoconą blachą, otoczony przepysznym ogrodem, wysokim opasanym murem, do którego prowadziła gotycka kosztowna brama. W ogrodzie, między świerki, sosny, klony, topole i brzozy, w gustownych rozrzucone klombach, widać było wysmukłe wieżyczki, chińskie i szwajcarskie daszki, kolumny i posągi, misterne mostki i kładki, promy i baciki. A po obu stronach pałacowego gmachu, kształtem amfiteatru stały ogromne mury, leż blachą kryte, officyn, stajeń, śpichlerzy i t… p.
Może o parę tysięcy kroków od tego dworu, na piasczystej wydmie wznosiły się opuszczone mury kaplicy, przykryte dziurawą strzechą, uwieńczone pochylonym na spróchniałym słupku żelaznym krzyżykiem, na którym siedział zasępiony puszczyk, niezważający na wrzaski licznej zgrai wróblów, co przez powybijane okna kościołka, to wypadała na niego, to zmykała znowu do środka. Tuż przy kościołku, jakieś dwa słupy, związane u góry trzecim, jakby szubienica, utrzymywały dwa niewielkie dzwony. Wszystko to otacza zwalony, spróchniały parkan, nie broniący już wstępu kozom i wieprzom, co profanując groby, niszczyły wątłe brzózki i jodełki, co rok raz napróżno osierociałą ręką sadzone, gorzkiemi polewane łzami, a nawet i kości wygrzebywały z ziemi! Dalej za cmentarzem, w straszliwej ruderze plebania leżała, a za nią ciągnęły się długim szeregiem nędzne, zapadłe w ziemię, czarne, bez kominów, a niektóre i bez dachów, wieśniacze chaty.