Gra w miasto. Przewodnik dla odkrywców - ebook
Gra w miasto. Przewodnik dla odkrywców - ebook
"Gra w miasto" to wyjątkowy przewodnik po mieście widzianym oczami dziecka, które przygotowuje się do samodzielności. Hugo, siedmiolatek, codziennie chodzi do szkoły z mamą, Mimi. Uwielbia ich wspólne wędrówki, które traktuje jak grę miejską. Krok po kroku, przystanek po przystanku odkrywa nie tylko zasady bezpiecznego poruszania się po mieście, lecz także dzięki mamie poznaje funkcje różnych miejsc i niesamowite możliwości kreowania przestrzeni miejskiej. Razem z chłopcem, jego siostrą Janą i kolegami odkryjecie sekrety miasta: dowiecie się, jak radzić sobie z wyzwaniami na drodze, dlaczego dziecięce mapy są inne od map dorosłych i że niektóre światy w grze się różnią. Poznacie dorosłych, którzy mają supermoce i potrafią zmieniać miasta. Ta współtworzona wspólnie z dziećmi opowieść pokaże Wam, że największą siłę do pokonywania przeszkód dają nam relacje i bliskość z innymi. Bo choć miasta to budynki i ulice, to dopiero ludzie nadają im sens.
| Kategoria: | Dla młodzieży |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788397523227 |
| Rozmiar pliku: | 8,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tim Gill
niezależny naukowiec i autor książki
Miasto dla dzieci. Jak urbanistyka i projektowanie
przyjazne dzieciom mogą̨ uratować́ nasze miastaCześć! Mam na imię Hugo. Mam siedem lat. Chociaż mógłbym do szkoły chodzić już sam, to codziennie odprowadza mnie Mimi, czyli moja mama. Bardzo to lubię. Zawsze po drodze gramy w miejską grę, a jej elementami są: inni ludzie, światła na przejściu, tramwaje, kapsle czy kamyki na chodniku.
Mimi to pierwsza pani na świecie, która zdobyła cztery nagrody Nobla: za to, że mnie kocha, za uratowanie żabki imieniem Józek, uratowanie Gacusia naleśnika i pomoc przy budowaniu promu dla pluszaków – Edzia i pani Owiesi. Mama wie też chyba wszystko o mieście, dlatego uczy mnie zasad, żebym mógł zacząć grać samodzielnie. Dlatego na razie nie wychodzę bez dorosłych.
Tylko raz, kiedy Mimi była chora, pojechałem do szkoły z Janą, moją starszą siostrą.
Trochę się bałem i do końca miałem nadzieję, że na przystanku tramwajowym spotkamy któregoś z moich kolegów z jego mamą. Tak się jednak nie stało, ale Jana sobie świetnie poradziła. Ma już dziesięć lat i bardzo dobrze wie, jak dojechać do szkoły. Była tylko trochę zła, bo przez całe zamieszanie uciekł nam tramwaj, którym zwykle jeździ, a lubi być na wszystko przygotowana. Potem wieczorem rozmawiały o tym z mamą, jak zawsze, kiedy po drodze zdarza się jej coś nieprzewidzianego. Mimi pochwaliła, że zaczekaliśmy na kolejny tramwaj, poradziła też Janie, że jeśli kiedyś znowu jej jakiś ucieknie, to może podjechać jeden przystanek inną linią i się przesiąść, bo stamtąd jest więcej tramwajów do szkoły.
Mama chciałaby, żebym od przyszłego roku również umiał jeździć sam. Na szczęście przyszły rok jest dopiero po wakacjach. Wcale się do tego nie spieszę. Jana, mimo że jest już duża, też woli jeździć do szkoły z Mimi i ze mną, bo samej jej się nudzi. Nawet mama, a już od dawna porusza się po mieście samodzielnie, przyznaje, że kiedy jesteśmy razem, jest o wiele zabawniej: rozmawiamy, pokazujemy sobie ciekawe rzeczy i opowiadamy różne historie.
W pracy Mimi zajmuje się tym, jak są urządzone miasta i dlaczego ludzie nie zawsze dobrze się w nich czują. Ja i Jana jej pomagamy. Mama dużo rozmawia z nami i innymi dziećmi i widzi, że dorośli zbyt rzadko nas słuchają, więc potem sama wszystko im opowiada. Chciałaby, żeby dzieci były szczęśliwe w mieście. Dlatego napisała tę książkę.1. Mama rozmawia z Janą
Wszystko się zaczęło, kiedy jeszcze chodziłem do przedszkola.
– Umiałabyś pojechać sama do szkoły? –zapytała mama Janę.
– Tak, to jest proste – odpowiedziała moja siostra zdecydowanym tonem.
Miała wtedy osiem lat i od kilku tygodni ćwiczyły z Mimi całą drogę, tak jak ja teraz. Jana wiedziała, którym tramwajem ma pojechać i gdzie wysiąść. Mama powiedziała jej, co zrobić, gdyby tramwaj wcześniej skręcił, i na którym przejściu dla pieszych powinna najbardziej uważać, bo kiedy na pasach przed wysepką zapala się zielone światło, to na następnych wciąż jest jeszcze czerwone. Sami dorośli nie zawsze o tym pamiętają. Nawet Mimi potrafi się czasem pomylić.
– To może pojedziesz jutro sama? – pytała dalej mama.
– Nie – odpowiedziała Jana.
Mamę zaciekawiło, dlaczego tak jest. Zaczęły z Janą wspólnie chodzić po ulicach, jeździć tramwajami, autobusami i rowerami, żeby to sprawdzić. Jana pokazywała, co jej się podoba, a czego nie lubi w podróżowaniu po mieście. Miała ze sobą aparat fotograficzny i robiła zdjęcia rzeczy, które uważała za ważne. Potem pokazała je mamie. Wszystkie dzieci to wiedzą, ale Mimi trochę się zdziwiła, gdy zobaczyła świat takim, jakim my go widzimy. Na zdjęciach były pupy dorosłych, zderzaki samochodów i naprawdę wysokie stopnie w tramwaju. Słuchając Jany, Mimi zorientowała się też, że dorośli rzadko troszczą się o dzieci. Często nie zwracają na nie uwagi, a niektórzy nawet zachowują się tak, jakby dzieci im przeszkadzały.
To wtedy mama pomyślała, że wolałaby, aby miasto i dorośli wyglądali w oczach dzieci inaczej. Zaczęła opowiadać innym dorosłym o tym, co widzimy. Czasem robi to bardzo daleko od domu i na początku chcieliśmy jeździć z nią, bo przecież razem pracujemy. Powiedziała nam jednak, że tam, gdzie jeździ, nie ma żadnych dzieci. Sami dorośli.
– To już wolę chodzić do szkoły, przynajmniej będę z chłopakami – stwierdziłem. – Oczywiście będę trochę tęsknił, ale to lepsze od nudy. Mimi może nam wszystko opowiedzieć, kiedy wróci. I na pewno przywiezie jakieś prezenty – rozmarzyłem się.
– Nienawidzę się nudzić! – zawtórowała moja siostra, która nudę najlepiej zna z samodzielnych podróży do szkoły.