Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Gromi i oblężona twierdza. Kamieniec Podolski w ogniu - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
17 września 2025
42,99
4299 pkt
punktów Virtualo

Gromi i oblężona twierdza. Kamieniec Podolski w ogniu - ebook

Legendy rodzą się w ogniu wojny

XVII wiek nie zna litości. Po krwawym napadzie Tatarów na Komarowo, siedemnastoletni Gromi, marzący o wielkich czynach dla ojczyzny, rusza na wojnę, aby walczyć ramię w ramię ze swoimi przyjaciółmi.

Los prowadzi go przez pola bitew aż do Kamieńca Podolskiego, gdzie ma rozpocząć służbę jako wartownik twierdzy. To właśnie tu, w trakcie oblężenia, pragnienia Gromiego o chwale zostaną wystawione na próbę.

„Kamieniec Podolski w ogniu” – drugi tom epickiej sagi o skrzydlatej husarii – przenosi czytelników do czasów, kiedy odwaga znaczyła więcej niż życie, a legenda rodziła się w ogniu walki.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8373-983-0
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZANIM ROZPOCZNIESZ LEKTURĘ…

(kilka słów od autora)

Drogi Czytelniku,

Książka, po którą sięgnąłeś, jest drugą częścią _Sagi o skrzydlatej husarii_ – podróży przez czasy wojny polsko-tureckiej rozpętanej w roku 1672. Wspólnie z bohaterami naszej sagi staniemy do obrony oblężonego Kamieńca Podolskiego i wielkiej bitwy u stóp zamku chocimskiego. Wyruszymy w podróż ku dalekim lądom. Aż wreszcie dotrzemy na pole najsłynniejszej bitwy w historii polskiego oręża: starcia z Imperium Osmańskim pod murami Wiednia.

Serdecznie zapraszam Cię, abyś wyruszył w tę niezwykłą podróż wraz z nami…

_Kamieniec Podolski w ogniu_ to opowieść o czasach najazdu Kozaków i Tatarów na polskie kresy oraz oblężeniu, które zapoczątkowało wojnę Rzeczypospolitej z Imperium Osmańskim. Oczywiście możesz rozpocząć przygodę od tego miejsca, jednak zachęcam Cię, abyś w pierwszej kolejności sięgnął po powieść _Pierwsza bitwa Gromiego_. Opisuje ona dzieciństwo głównego bohatera, okoliczności, które sprawiły, że obrał swoją drogę życia oraz nakreśla tło historyczne wydarzeń, o których przeczytasz na kartach tej książki_._

Saga ta została zainspirowana losami XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, kulturą tamtych czasów i bohaterskimi czynami ówczesnego rycerstwa. Pragnę jednak podkreślić, że choć fabuła opiera się na prawdziwych wydarzeniach, które zapisały się na kartach historii, to stworzona przeze mnie opowieść jest literacką fikcją. Starałem się odwzorować wydarzenia historyczne i realia XVII wieku, jednak często odstępowałem od źródeł, z czego chciałbym pokrótce się wytłumaczyć.

Zamierzałem pomóc Czytelnikom z jednej strony wczuć się w klimat narodu Sarmatów, rycerskiego etosu i barokowego przepychu, a z drugiej poznać realia życia w kraju nękanym nieustannymi wojnami oraz wyniszczanym intrygami magnatów i waśniami pośród szlachty. Jednocześnie pragnąłem jednak uczynić fabułę dynamiczną, a obrazy – żywymi i wyrazistymi. Często zdarzają się więc przerysowania i odstępstwa od prawdy historycznej – począwszy od spraw tak podstawowych jak język, jakim się wtedy posługiwano, a który wydał mi się zbyt nieprzystępny na dzisiejsze czasy. Przekoloryzowane bywają różne detale, jak chociażby słynne husarskie skrzydła.

Także część wydarzeń została spłycona lub przedstawiona pobieżnie. W niektórych nie zgadza się chronologia. Tu także pragnę się wytłumaczyć: obawiałem się, że przedstawianie owych wydarzeń tak, jak odbywały się w rzeczywistości, odebrałoby powieści jej dynamikę. Pewne opisy są jedynie moją literacką wizją, jak choćby przebieg bitew pod Bracławiem czy Kalnikiem, a nawet oblężenia Kamieńca Podolskiego, które opisałem nieco inaczej niż podają źródła.

Proszę Cię zatem, drogi Czytelniku, abyś podszedł do opisanych przeze mnie wydarzeń z wyrozumiałością dla pewnych historycznych nieścisłości.

Ostatecznie jest to przede wszystkim powieść przygodowa.

A teraz zostawiam Cię z losami bohaterów i życzę ciekawej lektury.

Z poważaniem

Tomasz SzmidPROLOG

Pewnemu młodzieńcowi przyśnił się niezwykły sen…

Było to na plaży. Nastawał właśnie świt, a słońce powoli unosiło się nad widnokręgiem. Łagodnie powiewała świeża morska bryza. I, oprócz kojącego szumu Morza Bałtyckiego, wokół panowała zupełna cisza.

Wraz z kolejnym delikatnym podmuchem wiatru w górę wzbiły się maleńkie drobinki wody i piasku. A wraz z nimi wzniosło się i splotło coś jeszcze… Podniesione przez wiatr cząsteczki energii o różnych barwach złączyły się ze sobą, tworząc falę o kształtach podobnych do wijących się serpentyn i pofrunęły ku górze wraz z powiewem.

W swym śnie chłopiec był taką właśnie istotą, świeżo narodzoną z wiatru, wody i cząstek energii. Wzbił się w powietrze i załopotał, po czym pofrunął ponad wydmami i koronami drzew nadmorskich lasów.

Budzący się właśnie dzień zapowiadał się wspaniale. Było nieco chłodno, ale za to rześko i słonecznie. Poranna mgła unosiła się nad polami, a słońce zaczynało wędrówkę po nieboskłonie.

Młodzieniec płynął po niebie i spoglądał z wysokości na mijane krajobrazy. Minął gęste korony nadmorskich lasów. Gdzieniegdzie wznosiły się zabudowania folwarków, a po horyzont rozciągały się odcienie zieleni i złota pól uprawnych. Skierował się ku swojej miejscowości rodzinnej, leżącej na ziemi pomorskiej, nieopodal brzegów Wisły – osadzie Biała Wieś. Zanurkował, frunąc tuż ponad głowami domowników, którzy właśnie krzątali się przy porannych obowiązkach. Przeleciał nad okolicznymi polami. Pośród morza falujących złocistych kłosów ujrzał Maję – piękną czarnowłosą mieszkankę sąsiednich Gronowic, a zarazem jego pierwszą skrywaną miłość. Maja zdawała się wyczuć jego obecność, gdyż spojrzała w niebo i odprowadziła go spojrzeniem swych wspaniałych głębokich oczu.

Uśmiechnął się i pofrunął dalej przed siebie, wybierając drogę ponad szerokim nurtem Wisły. W locie mijał barki sunące po rzece i rozciągające się wokół pola, lasy, łąki i wzgórza. Przeleciał nad miastami i folwarkami. Zawisł na chwilę nad Warszawą. Okrążył niebo nad Placem Zamkowym z kolumną Zygmunta oraz nad zamkiem królewskim.

I pofrunął dalej.

Minął kolejne miasta, puszcze i pola. Gdy ujrzał na horyzoncie strzeliste wieże zabudowań Krakowa, zniżył swój lot. Przeleciał nad basztami osadzonego na Wzgórzu Wawelskim zamku – dawnej siedziby polskich władców. Spojrzał z góry na tłumy przemierzających ulice mieszkańców, na Sukiennice i Kościół Mariacki. Pofrunął nad zielonymi wyżynami Małopolski, górzystymi Karpatami i Podolem, na którym rozciągały się gęste puszcze i rozległe stepy. I tak doleciał do zabudowań otoczonej murami osady leżącej w zakolu rzeki Boh. Uśmiechnął się promiennie. Osada ta zwała się Komarowo – i kilka lat wcześniej stała się ona jego nowym domem.

Znajdowała się tu stadnina koni przeznaczonych dla polskiego rycerstwa. Jej właściciel, pan Jabłoński, wysoki szlachcic o szpakowatych włosach i szczupłej sylwetce, rozmawiał właśnie z Kusym – starszym mężczyzną o jednej nodze nieco krótszej od drugiej, odzianym w sfatygowany i poplamiony szary kubrak. To właśnie pan Jabłoński przygarnął młodzieńca, który doświadczał tego niezwykłego snu, i dał mu pracę w swej stadninie. Ten zaś był za to ogromnie wdzięczny szlachcicowi i ochoczo nazywał go swym dobrodziejem.

Potem ujrzał drużynę ujeżdżaczy. Pędzili po placu, szkoląc rumaki i wykonując na ich grzbietach różne akrobacje. Słychać było tętent kopyt galopujących wierzchowców oraz krzyki jeźdźców. Ogarnęła go fala radości, bowiem jazda konna była jego największą pasją. Wśród ujeżdżaczy dostrzegł dwójkę swych najlepszych przyjaciół – Zbyszka i Bojana. Byli od niego o rok starsi i obaj byli bardzo przystojni. Mieli czarne, lekko kręcone włosy, błękitne oczy i przenikliwe spojrzenia. I choć byli bliźniakami, zachowywali się zupełnie inaczej. Zbyszek był nieco wyższy i szczuplejszy oraz znacznie spokojniejszy od Bojana. Sprawiał wrażenie rozsądnego i twardo stąpającego po ziemi. Bojan zaś był gadatliwy, impulsywny i zawsze pełen wigoru.

Nieopodal stał dworek pana Jabłońskiego. Na dziedziniec wyszła właśnie jego córka, Oliwia. Była to piękna młoda kobieta o długich złotych włosach, a jej uśmiech idealnie komponował się z rysami twarzy. Na jej widok serce zabiło mu szybciej. Z zachwytem przyglądał się młodej szlachciance. Oliwia zaś odetchnęła rześkim powietrzem, poprawiła swoje złociste włosy i uśmiechnęła się szeroko, witając nowy piękny dzień.

Młodzieniec postanowił wznieść się jeszcze wyżej. Zabudowania, pola, wzgórza i wijący się nurt rzeki przecinającej ten malowniczy krajobraz – wszystko stawało się coraz mniejsze. Rozejrzał się wokół, napawając się krajobrazem ziemi podolskiej widzianej z takiej perspektywy.

Wtem, daleko na horyzoncie, ujrzał coś, co wprawiło go w jeszcze większe zdumienie.

Pośrodku pofałdowanej równiny wznosiło się miasto. Oprócz przepływającej przez równinę rzeki otaczał je jedynie bezkres zieleni traw – co przywodziło na myśl samotną wyspę pośród bezmiaru morskiej toni. Wytężył wzrok. Ujrzał wieże świątyń i ratusza oraz dachy kolorowych kamienic. Musiało to być duże miasto. Jednak, ku jego zdziwieniu, nie okalał go solidny mur.

Za miastem wznosiła się zaś twierdza.

Ujrzawszy ją, zyskał pewność, że właśnie śni. Zbudowana z białego kamienia warownia połączona była z miastem długim kamiennym traktem. Nad jej murami górowały wieże z okrągłymi basztami, a na szczytach ich spiczastych stożków powiewały proporce. Zawisł na chwilę w bezruchu, napawając się pięknem „orlego gniazda” – takie miano bowiem przyszło mu na myśl, gdy ujrzał miasto i wzniesioną przy nim twierdzę. Ruszył przed siebie, zamierzając pofrunąć w ich kierunku…

Jednak wówczas przeszył go nagły ból, a wokół zaczął rozlegać się huk wystrzałów, wrzaski i rżenie koni. W jednej chwili jakaś nieznana mu siła zaczęła gwałtownie ściągać go w dół – jakby był spętany niewidzialnym arkanem. Dzień w jednej chwili przemienił się w noc. Teraz w dole pod swymi stopami ujrzał nie to spokojne Komarowo, którego widokiem radował się jeszcze przed chwilą, lecz Komarowo w ogniu, napadnięte przez hordę pięciu setek Tatarów…

Osada płonęła. Zewnętrzne obwarowania zostały już sforsowane, a obrońcy, skryci za murem wewnętrznym, rozpaczliwie bronili swego domu. Najeźdźcy zaś z dzikim wrzaskiem wdzierali się do osady i gromadzili wokół muru. Wokół fruwały strzały, bełty, a nawet kule miotane z trebuszów i katapult. I wreszcie za murem zapłonęły worki ze smołą, a niebo zaczął pokrywać gryzący, czarny dym.

Wówczas ujrzał w dole samego siebie, w swej ludzkiej postaci. Pozostali przy życiu obrońcy zabrali z placu rannych i ukryli się w murach dworku. On zaś został na placu, a przed sobą postawioną miał beczkę wypełnioną prochem. Gdy brama roztrzaskała się pod naporem wroga, a tuziny rozwścieczonych Tatarów ruszyły przed siebie, podniósł kuszę, wycelował w beczkę i strzelił.

Nastąpiła eksplozja. W niebo pofrunęły drzazgi łamanego drewna i stalowego okucia, a po chwili w górę zaczął wzbijać się żywy ogień. Młodzieniec zdołał jeszcze zakryć się tarczą. Rozbuchane płomienie w jednej chwili pochłonęły większość najeźdźców.

Zawisając nad osadą, z przerażeniem przyglądał się tym dramatycznym wydarzeniom – aż nagle został przez jakąś nieopisaną siłę z powrotem wtłoczony do swojego ciała.

Wszędzie wokół niego płonęły dosłownie ściany ognia. Źdźbła trawy momentalnie wyschły i się skurczyły, zmieniając się w maleńkie, poskręcane kikuty. Energia wybuchu wchłaniała powietrze i niszczyła wszystko wokół. Młodzieniec, skryty za skromną osłoną z tarczy, walczył o przeżycie… Było gorąco niczym w piekle, a tarcza, którą trzymał, rozgrzała się do czerwoności. Rękojeść parzyła i paliła mu palce, ale wiedział, że nie może wypuścić jej z rąk.

Nagle pośród płomieni ukazały mu się rysy twarzy tych wszystkich Tatarów, którzy zginęli w wybuchu. Wszyscy oni naraz połączyli się w jedną wielką płonącą czaszkę. Rozwarła szczęki, jakby chcąc go pochłonąć, i frunęła prosto na chłopca. Lada chwila runęłaby na niego…

I wtedy otworzył oczy.Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazały się również:

TAK ZACZYNA SIE SAGA O POLSKIEJ SKRZYDLATEJ HUSARII…

XVII wiek to początek upadku Rzeczpospolitej – okres tyleż okrutny, co barwny, poruszający wyobraźnię i serca. Właśnie w tej burzliwej epoce rozpoczyna się historia chłopca, którego życie stanie się jedną wielką, fascynującą przygodą.

Pierwsza bitwa Gromiego otwiera epicką sagę o skrzydlatej husarii. Opowieść przenoszącą czytelników do świata rycerskiego etosu, politycznych intryg i barokowego przepychu oraz prowadzącą ich na pola największych bitew tamtych czasów.

Zobaczcie wielką historię oczami skromnego, wrażliwego chłopca, którego los niebawem rzuci w sam środek wojennej zawieruchy…
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij