- W empik go
Guilty pleasures – 10 gorących opowiadań erotycznych - ebook
Guilty pleasures – 10 gorących opowiadań erotycznych - ebook
„Niewiele myśląc, ochlapałam go wodą, aby ostudzić jego emocje.
– Ej, a to za co?
– Za to, że podrywasz kuzynkę – blefowałam. Przecież nie zapytam, kim jest. Niekontrolowanie zaczął się śmiać.
– Nie wiem, ile zdążyłaś wypić, ale bredzisz, mała – rzucił, po czym upił wina i podał mi butelkę. Zrobiłam dokładnie to samo co on, po czym oblizałam wargi, a on poprawił spodnie w kroku, patrząc na mnie drapieżnym wzrokiem. Czyli jednak zagadka została rozwiązana: nie jesteśmy spokrewnieni. Wstał i stanął za mną. Nachylił się, szepcząc mi do ucha: – Masz ochotę się zabawić w innym miejscu?
Odchyliłam głowę, aby na niego spojrzeć.
– Co niby masz na myśli? – dopytywałam. Jego kciuk pogładził moją wargę, a ja lekko przygryzłam jego opuszek. – Zabawę łóżkową?
– Mam klucze do sypialni, gdzie stoi wódka – powiedział, po czym sięgnął do kieszeni i zabrzęczał kluczami niemalże przed nosem. Zaśmiałam się i chwyciłam za butelkę, upijając trochę zawartości. Cierpliwie czekał na moją odpowiedź. Wstałam, chwyciłam za szpilki i ruszyłam boso w stronę budynku.
– Na co czekasz? – rzuciłam przez ramię."
Iza – skuszona lepszą pracą, postanawia powrócić do swojego rodzinnego miasta. Nie spodziewa się, że wesele, na którym musi się pojawić, zmieni jej całe życie. I że nic nie będzie takie, jak zakładała, przyjmując posadę w firmie, w której dominują mężczyźni.
Czy przeciwna związkom i romantycznym gestom kobieta otworzy się na nową, intrygującą relację?
Marek – szybko ulega czarowi nowo poznanej Izy. Wspólna zabawa jednak szybko się kończy, gdy zostaje wystawiony. Czy ich drogi ponownie się skrzyżują, a przystojny świadek zobaczy jeszcze kobietę? I czy tym razem zatrzyma ją na dłużej u swojego boku?
To i 9 innych "guilty pleasures" znajdziesz w tym zmysłowym i przesyconym erotyzmem zbiorze spod pióra autorek i autorów Lust. Zawiera opowiadania oparte na klasycznych motywach (święta, wesele, sesja egzaminacyjna, wakacyjny romans, romans w pracy, seks z nieznajomym), ale ich finał może okazać się niemałym zaskoczeniem dla czytelnika.
Na uwagę zasługuje też nieco mroczniejsze opowiadanie „Leszy, demon lasu, i Córka Lisa" oparte na wątkach słowiańskich. Czy odważysz się wejść do lasu?
Ostatni klient
Leszy, demon lasu, i Córka Lisa
Egzamin poprawkowy
Świąteczna intryga
Intrygujący świadek
Słoneczne języki
Nieznajomy
Viola
MILF
Nadzwyczajny szef
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-285-7359-4 |
Rozmiar pliku: | 284 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Stoję za barem jak każdego wcześniejszego wieczora. Moja praca polega na obsłudze nie zawsze trzeźwych klientów. Niestety lepsza taka niż żadna, a knajpa dla mężczyzn lubiących sport i szybką jazdę motorami nie daje wielu opcji rozwoju. Kiedyś sobie powtarzałam, że jest to tylko tymczasowe zajęcie, ale niestety realia dorosłego życia i kredytu zatrzymały mnie tutaj na dłużej. Z czasem nawet zaczęło mnie to wciągać i stało się swego rodzaju hobby: przychodzę tu i obserwuję ich, zastanawiając się, który jest żonaty, który wdowcem, a który samotny.
Z użalania się nad moim losem wyrywa mnie starszy mężczyzna, który opiera się o blat i wymachuje w moją stronę dwoma palcami. Na oko jest po pięćdziesiątce. Ma ciemne włosy wyglądające, jakby potargał je wiatr, i oczy, w których dostrzegam osobliwe obrzydzenie w stosunku do mnie.
Domyślam się, że pokazuje palcami liczbę żądanego trunku, ale niestety nic nie usłyszałam. Przez rumor panujący wewnątrz pomieszczenia czasami nie słyszę nawet własnych myśli. Dzisiaj w planie jest transmisja meczu, na który mieszkańcy naszego miasteczka dosyć długo czekali. Drużyna, a zarazem duma miasta, właśnie gra w finale o puchar kraju. Całą knajpę wypełniają już podchmieleni mężczyźni, którzy zapewne nie będą mieli ochoty zbyt szybko wracać do domu do swoich rodzin, za to będą imprezować do rana, co oznacza, że będę musiała im towarzyszyć.
– Paniusiu, długo muszę się ciebie prosić? – Mężczyzna robi kwaśną minę.
– Grzeczniej nie łaska? – Nie zamierzam być mu dłużna.
– Możesz podać mi dwa piwa?
– Już się robi. – Obracam się plecami do niego i przechodzę na drugą stronę baru.
Przysięgam, że kilka sekund więcej i bym mu przywaliła. Nie znoszę, gdy faceci nie potrafią zachować się z kulturą, tylko jak frajerzy, którzy uważają, że jak płacą, to wszystko im wolno, a kelnerka to zwykła służka. Liczę do dziesięciu, aby chociaż troszkę się uspokoić. Kiedy postanawiam, że już starczy, podchodzę do kega i nalewam dwa chłodne browary do kufli i mu podaję.
– Proszę. – Staram się być uprzejma, chociaż chyba nie do końca mi to wychodzi.
– Widzisz, nie było tak źle. – Podnosi się z krzesła i wyciąga dłonie po szklanki.
– Hola, hola. – Nieznajoma postać łapie mężczyznę za dłoń, nim temu udaje się chwycić kufle. – Mógłbyś grzeczniej zwracać się do tej pani.
– Nie przypominam sobie, abyśmy byli na ty. – Klient od piwa wyrywa się z uścisku.
– Za to ty mi nie wyglądasz na właściciela tego lokalu, aby tę drobną istotę traktować jak swoją podwładną.
Mrużę oczy parę razy, starając się wytężyć wzrok, aby upewnić się, czy dobrze widzę. Przede mną stoi nieziemski mężczyzna. Jest o wiele starszy ode mnie, na mój gust po czterdziestce, wysoki i według mnie bardzo wysportowany. Ma szpakowate włosy i dopasowany, granatowy garnitur, a marynarka idealnie opina się na jego mięśniach, odsłaniając niebieskawą koszulę i krawat zawiązany pod samą szyję. Na ten widok moje ciało zaczyna dziwnie reagować, a między udami wyczuwam wilgoć. Uśmiecham się, chociaż sama nie mam pojęcia dlaczego. Mężczyźni przede mną dosyć długo ze sobą dyskutują, ale oprócz początku rozmowy nic więcej nie dolatuje do moich uszu. Po prostu się odcinam, bo właśnie w tym momencie fantazjuję o tym cudzie, który stoi przede mną. Opieram się o blat i przymykam powieki.
– Mam nadzieję, że nie ma pani mi za złe, że się wtrąciłem.
Otwieram oczy, a przed nimi wyrasta on.
– Dziękuję za pomoc, ale nie było to potrzebne. Zdążyłam się przyzwyczaić, że faceci po alkoholu nie potrafią się zachowywać i wychodzą z nich dupki – mówię, niewiele myśląc, po czym uświadamiam sobie, że przez niewyparzony jęzor mogłam go urazić.
– W moim towarzystwie nie pozwolę, aby ktokolwiek tak się zwracał do pięknej damy. –Uśmiecha się, a mnie paraliżuje jego śnieżnobiały uśmiech.
– Dziękuję. Piwo na mój koszt.
– To ja wolałbym tobie to piwo postawić.
– Z przyjemnością, ale jestem w pracy.
Obracam się i nalewam dla niego napój. Zachował się jak typowy dżentelmen, przy którym aż zmiękły mi kolana. Podając mu piwo, przyglądam się bardzo dokładnie, czy oby nie ma na palcu obrączki, ale jej nie widzę. Może jest samotny albo ściąga ją tylko na wyjścia do baru. Zastanawiam się, dlaczego wywołuje u mnie tak nagłe i skrajne emocje.
– Może kiedyś się uda. Jestem Adam. – Wyciąga dłoń w moją stronę.
– Ewa.
– Dziwny zbieg okoliczności. Czy to ty jesteś tą Ewą, która mnie kusiła w raju? – Znów posyła mi uśmiech, a ja na ten cudowny widok czuję, jak uginają mi się nogi. Odpowiadam tym samym i obracam się tyłem, by powstrzymać się przed rzuceniem na niego jak jakaś napalona małolata.
Kiedy stwierdzam, że jest już w porządku, postanawiam zacząć obsługiwać innych klientów. Kątem oka zauważam, że Adama nie ma już przy barze. Próbuję go namierzyć, ale wydaje się to trudniejsze niż wcześniej. Sama nie rozumiem, czemu właśnie ten człowiek aż tak na mnie zadziałał. Od kiedy pamiętam, miałam dziwną słabość do starszych mężczyzn, ale przecież nigdy się nie odważyłam na nic więcej. Może ubzdurało mi się, że pokazałabym im całkiem nowy świat przyjemności.
W pewnym momencie wyczuwam niespotykane uczucie ciepła na pośladku i prawie podskakuję z zaskoczenia. Co jest grane? Obracam się gwałtownie, ale nie widzę nikogo, za to na samym końcu sali siedzi moja fascynacja, wlepiając ten swój boski wzrok w mój tyłek. Kiedy nasze spojrzenia się krzyżują, on podnosi kufel w geście toastu i puszcza do mnie oczko, a ja momentalnie robię się mokra. Z bijącym szybciej sercem odwzajemniam uśmiech i z trudem wracam do pracy.
Do końca zmiany zostało zapewne parę godzin, a ja przez Adama nie potrafię się skupić. To będzie ciężki wieczór.
***
Przekraczając próg mieszkania, czuję ogromne zmęczenie. Jedyne, o czym marzę, to zimny prysznic, który zmyje ze mnie pot i zapach baru. Najważniejsze, że Adam opuścił lokal przede mną i nie spotkałam go po drodze do domu, bo przecież rzuciłabym się na niego jak wariatka.
Wchodzę pod zimny strumień wody. Przymykam oczy i kładę rękę na swojej łechtaczce. Zaczynam ją drażnić, pragnąc ukojenia. Stoję nieruchomo i właśnie w tej chwili pojawia się on. Szorstkie opuszki palców muskają moje sutki, po czym pieszczą mnie coraz mocniej. Cudownie miękkie wargi całują szyję i zjeżdżają coraz niżej do piersi, przygryzając raz jeden sutek, raz drugi. Silna dłoń wślizguje się pomiędzy moje uda, rozsuwa je i wchodzi we mnie palcami. Moje ciało wygina się w łuk, a z gardła wydobywa jęk, który z każdą sekundą staje się coraz głośniejszy. Spełnienie przychodzi z taką siłą, że nie jestem w stanie uspokoić oddechu.
Otwieram oczy, ale jego nie ma. To wszystko było tylko wytworem mojej wyobraźni, jednak ani przez moment tego nie żałuję… A może i tak, ale to moja dłoń, a nie jego pieściła moją cipkę.
***
Kilka kolejnych zmian w barze mija mi w podobnym tempie, a do tego każdego dnia towarzyszy mi Adam. Jeżeli oczywiście możemy tak to nazwać.
Jest.
Trzyma się cały czas na dystans.
Paraliżuje mnie spojrzeniem.
Rozkojarza na każdym koku.
Nigdy nie prosi i nie dostaje więcej niż zamówione trunki.
A tak cholernie mnie podnieca, że za każdym razem nie marzę o niczym więcej, jak tylko wrócić do domu i zrobić sobie dobrze. Codziennie wracam i pieprzę się własną dłonią, mając przed oczyma jedynie jego wyobrażoną twarz i fantazjując, że to właśnie on mnie dotyka. To wszystko jest wysoce nierozsądne, bo on ewidentnie nie zamierza wykonać żadnego kroku, ale nie mogę powstrzymać niegrzecznych myśli. Całymi dniami wyobrażam go sobie nago, zastanawiając się, czy pod tymi kurewsko seksownymi koszulami kryje się drobne, już trochę starsze ciało, czy raczej nieziemsko umięśniony bóg. Nie mogę znieść żadnej kręcącej się wokół niego kobiety. Nie mam pojęcia, jak długo wytrzymam, kiedy on jest tak blisko mnie, a zarazem tak daleko. Nie rozumiem, dlaczego teraz ciągle odwiedza mój bar, przecież nigdy wcześniej go tam nie widziałam.
Nie mam pojęcia, dlaczego tak bardzo na mnie działa, ale każde westchnięcie do niego jest warte tej gry. Mam pewność, że gdyby udało nam się spotkać tylko we dwoje, nie pohamowałabym się, ale niestety jak tylko klub pustoszeje, on się zmywa. Nigdy nie zostaje do końca. A ja nie jestem przecież zdesperowaną laską, która się będzie nie przed nim płaszczyć i prosić o spotkanie, ale…
Właśnie o tym w tej chwili myślę. Znów o nim.
Opieram się o krawędź sofy; ostatnimi czasy tylko tak wygląda mój czas w domu. Cholera… Zawsze pragnę czegoś, co nie jest dla mnie osiągalne.
Szybkim gestem dłoni wdzieram się pod stringi, znowu muszę dać upust swoim żądzom. Drażnię łechtaczkę, pocierając palcami coraz mocniej, i przez moje ciało przechodzi dreszcz podniecenia, a pod palcami wyczuwam wilgoć. Zamykam oczy i zaczynam fantazjować. Moja fascynacja pojawia się przede mną owinięta tylko ręcznikiem, a bose, mokre stopy suną po panelach, zostawiając ślady. Okrąża mnie i klęka za mną, po czym rozszerza mi pośladki i zanurza między nimi twarz. Wdycha głośno mój zapach, a potem ssie i liże moją cipkę. Jęczę, gdy wkłada we mnie trzy palce. Wyginam się w łuk, dając mu możliwość dotarcia jeszcze głębiej. Kiedy już spełnienie jest na wyciągnięcie ręki, otwieram oczy, a moja fantazja ucieka, ale już jej nie potrzebuję. Dochodzę intensywnie i głośno. Sapię, próbując złapać oddech.
***
Dziś jest kolejny dzień, kiedy niestety mam aż trzy zmiany z rzędu. Zaczął się sezon urlopowy i nie mam wyjścia, większość dziewczyn wzięła wolne, a ja nie potrafię odmawiać.
Siadam na łóżku i zakładam swoje idealne, wysokie szpilki. Dzięki nim moje pośladki wyglądają na jeszcze bardziej okrągłe, a ich kształt dodatkowo podkreśla ledwo je zakrywająca, idealnie czerwona mini. Biała koszula rozpięta pod szyją dopełnia idealnego wyglądu. Włosy związuję dziś w kitkę, a usta maluję na różowo. Patrzę w lustro i wiem, że świetnie wyglądam. Ktoś dziś na pewno padnie moją ofiarą. Robienie sobie codziennie dobrze już mi nie wystarcza i tylko rodzi frustrację. Muszę poczuć w sobie fiuta i dziś to się stanie, nieważne z kim.
***
Cała zmiana upływa spokojnie. Jedyny problem w tym, że akurat dziś nie ma nikogo, na kim mogłabym chociaż zawiesić oko, a tym bardziej Adama. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy się nie zjawia. Może i dobrze, bo pewnie byłabym jeszcze bardziej sfrustrowana.
– Ej, laska, masz ochotę na ptaszka? – Obracam się w stronę żartownisia i aż robi mi się niedobrze. Gość przede mną jest standardowej budowy jak na osobę, która uwielbia piwo, czyli aż z daleka widać mięsień piwny, a jego obcisła koszulka jeszcze bardziej go uwydatnia. Czarne włosy odstają każdy w inną stronę i jeszcze ten piekielny wąsik… Jak ja nie znoszę wąsów. Od razu wyobrażam sobie, że po wypiciu piwa cała piana zostaje na nich i wygląda ohydnie, a później w czasie pocałunku zostawia mi na ustach mokre i obrzydliwe ślady, a na mojej kobiecości… nie, o tym nawet nie jestem w stanie pomyśleć.
– Że co, proszę? – Krzywię się na jego widok, opierając dłonie na biodrach.
– Mogę zerżnąć cię tak, że popamiętasz?
– Wiesz co, poszukaj sobie innej panienki, bo na mnie takie durne teksty w ogóle nie działają. – Spławiam go gestem ręki.
– Nie wiesz, co tracisz, maleńka.
– Wolę to stracić niż mieć cokolwiek z tobą wspólnego.
Odwracam się od niego, bo nie mam ochoty na dalsze dyskusje. Facet za mną coś marudzi pod nosem, ale na szczęście wreszcie sobie odpuszcza. Pewnie i tak bym sobie z nim poradziła, zawsze trzymam w kieszeni gaz pieprzowy na wypadek nieprzyjemnych zajść z klientami.
***
Moja zmiana wreszcie dobiegła końca i muszę wrócić domu. Nie wyhaczyłam żadnego mężczyzny na wieczór, niestety nikt się nie nadawał.
W barze nie ma już ani jednego gościa, więc mogę trochę posprzątać. Kieruję w stronę małego schowka po drugiej stronie pomieszczenia. Kiedy tylko otwieram drzwi i już mam wyciągnąć miotłę, na moim pośladku wyczuwam czyjąś dłoń i momentalnie podskakuję. Próbuję się odsunąć, ale silne ramiona mocno mnie przytrzymują i czuję, jak ktoś przyciska mnie całym swoim ciężarem do drzwi. Mimo wielkich chęci nie mam możliwości zrobienia choćby kroku i ucieczki. Do moich nozdrzy dociera ohydny zapach alkoholu i dymu tytoniowego, który na chwilę mnie zamracza. Nie trwa to jednak zbyt długo, bo wreszcie odzyskuję zdrowy rozsądek.
– Puść mnie, kurwa! – krzyczę wniebogłosy, szarpiąc się na wszystkie strony, ale niestety postać za mną nie daje za wygraną. Muszę zagrać trochę na zwłokę. Jestem pewna, że to ten obrzydliwy dupek, który wcześniej się do mnie przystawiał przy barze, a ja go olałam, i teraz postanowił, że się odegra. Uzmysławiam sobie, że w kieszeni mam swój gaz pieprzowy.
– Mogłaś się nie stawiać wcześniej, skarbie – sapie mi wprost do ucha, przygryzając jego płatek. Przez moje ciało przechodzi dreszcz, tyle że z podnieceniem nie ma to nic wspólnego. Na swoich pośladkach wyczuwam twardniejącego kutasa, co mnie dodatkowo rozsierdza.
Z całych sił odpycham go od siebie, łapię miotłę i uderzam go bezpośrednio w krocze, aby zyskać trochę na czasie. Sięgam do kieszeni i wyciągam małą puszeczkę. Ściągam zabezpieczenie i strzelam gazem bezpośrednio w jego oczy. Mężczyzna od razu zaczyna wić się z bólu.
– Kurwa, jeszcze tego pożałujesz, zdziro! – wykrzykuje między łzami.
– Odezwij się jeszcze raz do tej pięknej kobiety w ten sposób, a sam pożałujesz. – Tuż za mną słyszę męski i seksowny głos i już wiem, do kogo należy.
– A ty niby kim jesteś? – Facet stara się podnieść z podłogi.
Obracam się gwałtownie i nie wierzę własnym oczom. Przede mną stoi ten sam mężczyzna, który już raz bronił mnie przed innym dupkiem, ale w tym momencie zjawił się trochę za późno. To Adam.
Mój ideał kroczy właśnie przez pomieszczenie, znajdując się coraz bliżej napastnika.
– Twoim najgorszym koszmarem. – Łapie go za kark i podnosi. Mężczyźni zaczynają się szarpać, ale Adam jest o wiele silniejszy. Otwiera drzwi i wyrzuca typa na zewnątrz, ciskając nim o ziemię i wykrzykując groźbę wezwania policji.
Po chwili wraca do mnie.
– Tego się, Ewo, po tobie nie spodziewałem. Świetnie sobie poradziłaś z tym śmieciem. – Uśmiecha się, po czym delikatnie ściska moje ramię. –Wszystko okej? Chcesz to zgłosić?
– Nie, już w porządku. Myślę, że facet popamięta tę akcję. Dzięki za wsparcie.
– Nie ma problemu. Strasznie mi zaimponowałaś i już wiem, żeby nigdy z tobą nie zadzierać.
– Może warto spróbować. – Przygryzam wargę. Cały stres minionego zajścia zastępuje podniecenie. Jesteśmy po raz pierwszy sami.
Nie mam pojęcia, dlaczego się tu zjawił, ale w tym momencie zupełnie mnie to nie obchodzi. Chcę dostać to, o czym tak długo marzę. Podchodzę do niego i z całym impetem wdzieram się w jego usta. Nasz pocałunek jest agresywny i bardzo namiętny. Podnosi mnie i sadza na jednym ze stolików, popychając na plecy. Nie odrywając swoich ust od moich, zrywa ze mnie ciuchy. Słyszę upadające na podłogę guziki, które oderwały się od koszuli. Dyszy, tak samo, jak ja. Wszystko to dzieje się tak szybko. Ściąga krawat, po czym związuje moje dłonie tuż nad moją głową. Jedną dłonią przytrzymuje moje nadgarstki, tak że nie mogę się ruszyć, a drugą wdziera się pod spódnicę, docierając do przemoczonych od podniecenia stringów. Ciepło rozlewające się po moim ciele dociera prosto do mojej kobiecości, powodując gęsią skórkę. Jego silne palce zaczynają drażnić moją łechtaczkę, pocierając ją przez materiał majtek. Czuję, jak łapie je z całej sił i bez zastanowienia rozrywa na strzępy. Wdziera się we mnie na początek jednym palcem, badając teren. Zaraz jednak dołącza kolejne dwa. Moje ciało wygina się w łuk, co sprawia, że ochoczo przyśpiesza ruchy. Odsuwa się ode mnie, nie wyciągając ze mnie palców, i klęka między moimi nogami.
Liże i ssie, spijając moje soki i przegryzając delikatnie fałdki mojej cipki. Spełnienie i pierwszy orgazm przychodzą bardzo szybko, ale on nie ma zamiaru kończyć. Dalej drażni moją kobiecość, podnosząc się do moich ust i pozwalając mi skosztować siebie samej. Bardzo mnie to podnieca, nigdy wcześniej nie miałam okazji poczuć, jak smakuję, zwłaszcza na takich seksownych ustach. Powraca do mojej łechtaczki i wkrótce daje mi kolejny orgazm, a ja dyszę jego imię. Puszcza mnie, podnosi się z ziemi i patrzy wprost w oczy. Ten żar podniecenia doprowadza mnie do szału.
Szybko odpycham go od siebie, mimo że mam związane ręce, i udaje mi się go pchnąć na krzesło. Chwilę się o niego ocieram, zostawiając mokre ślady na jego spodniach. Będzie miał pamiątkę.
– Możesz mnie rozwiązać? – syczę między jękami.
– Od czego masz usta? Wierzę w ciebie, poradzisz sobie.
Spoglądam na niego i wiem doskonale, co ma na myśli. Rozkłada szeroko nogi i czeka, a jego oczy są ciemne z podniecenia. Zbliżam twarz do jego paska i zębami staram się go rozpiąć. Ku mojemu zdziwieniu dzięki wielkiej motywacji, podnieceniu i panującej we mnie euforii okazuje się to dość łatwe. Najpierw pasek, później rozporek, a resztę zniecierpliwiony Adam sam z siebie zsuwa: spodnie, a po nich bokserki i jego już gotowy penis sam wyskakuje na zewnątrz. Staram się go złapać oburącz. Udaje się. Parę razy przejeżdżam językiem wzdłuż drgającego trzonu. Z gardła Adama wydobywa się jęk podniecenia, a ja uznaję to za zachętę i biorę go głęboko w usta. Poruszam głową w górę i dół, ale dla niego to chyba za mało. Łapie mnie mocno za włosy i przyciąga do siebie z całych sił. Nadaje mi jeszcze szybsze i głębsze ruchy. Dławię się, a z oczu mimowolnie ciekną mi łzy. On sobie nic z tego nie robi, tylko jeszcze bardziej przyśpiesza. Po niespełna paru minutach jego też ogarnia orgazm, a moje gardło wypełnia się ciepłą spermą.
Odsuwa się ode mnie, a mi udaje się połknąć resztkę nasienia. Łapie za krawat nadal wiążący moje ręce i ciągnie do góry. Obraca mnie tyłem do siebie i podciąga mi spódnicę, tak że odsłania moje pośladki. Opiera mnie o blat stołu i słyszę, jak rozrywa opakowanie prezerwatywy, po czym chwilę się z nią szarpie i wchodzi we mnie agresywnie i tak głęboko, że jego jądra zatrzymują się z mokrym dźwiękiem na mojej łechtaczce. Pieprzy mnie z taką siłą, z jaką nigdy dotąd nikt mnie nie posuwał. Łapie za włosy, wygina głowę do tyłu i zaczyna łapczywie całować. Dopada mnie kolejny orgazm i kompletnie miękną mi nogi. Przytrzymuje mnie chwilę, po czym obraca do siebie i znów sadza na sole. Patrzę na niego, gdy pomału rozpina koszulę, guzik po guziczku. Nie wierzę w to, co widzę. Pod nią znajduje się całkiem inny mężczyzna, niż sobie wyobrażałam. Jego całą klatkę piersiową zdobią kolorowe tatuaże, a na brzuchu dostrzegam sześciopak z idealnie wyeksponowanym każdym mięśniem. Jak na swój wiek jest idealny. Nie potrafię odwrócić od niego wzroku. Kiedy jest już kompletnie nagi, wreszcie ściąga z moich nadgarstków krawat.
Łapię jego dłonie i nakierowuję na swoje piersi. Ściska je łapczywie, po czym dokłada usta i przygryza sutki. Nowy, jeszcze silniejszy prąd podniecenia przepływa przez moje ciało. Ekstaza jest tak wielka, że z gardła wydobywają mi się szaleńcze jęki, które rozchodzą się po pustym pomieszczeniu. Odsuwa się, zakłada kolejną prezerwatywę i znowu we mnie wchodzi. Dźwięk odbijających się od siebie ciał nakręca mnie jeszcze bardziej i zaczynam ruszać biodrami, spotykając go w połowie drogi. Wbijam w niego paznokcie, zostawiając czerwone ślady na jego plecach.
– Adam… – dyszę.
– Oj, miałem rację, jesteś tą Ewą, która mnie kusiła.
Po tych słowach czuję, jak moja cipka pulsuje w niekontrolowany sposób, po czym intensywnie dochodzę, a wkrótce po mnie szczytuje również on. Ściąga z siebie kolejną prezerwatywę. Szuka tej wcześniejszej, którą rzucił gdzieś na ziemię, i wyrzuca wszystkie do kosza. Staje przede mną i patrzy mi głęboko w oczy.
– Musiałem skosztować tego jabłka.
– Dlatego tu przyszedłeś? – pytam zaciekawiona, poprawiając się i zakładając ubranie. On też zaczyna się ubierać.
– Uznałem, że zasłużyłaś na solidny napiwek. – Uśmiecha się zadziornie.
– Mam nadzieję, że zostaniesz stałym bywalcem.
– Na twoich zmianach na pewno.
Całuje mnie i puszcza oczko, po czym po prostu wychodzi, a mi nawet nie jest z tym źle. Dostałam to, o czym tak długo marzyłam.LESZY, DEMON LASU, I CÓRKA LISA – SŁOWIAŃSKA EKO-EROTYKA
Zatrzymała samochód i wysiadła. Nie była pewna drogi, wspomnienia majaczyły, ale czas zmienił również to miejsce, nie tylko ją. Miała siedemnaście lat, gdy wyjechali z kraju. Minęło kolejnych tyle, gdy wróciła tutaj, do miejsca, które teraz wydawało jej się czystą fantazją. Pamiętała swoją złość, wściekłość, gdy okazało się, że rodzice postanowili emigrować. Nie wierzyła, że jej to robią, na dodatek mówili, że robią to dla jej dobra, że na wsi nie ma przyszłości, że nie ma pracy, nie ma możliwości, że znajdzie nowe przyjaźnie. Jakby to o przyjaźnie jej chodziło. Wygrali Zieloną Kartę, dla nich to było jak wygrana w lotka, dla niej najgorszy dzień w życiu. Płakała wtedy babci w kolana, ale nawet ona uważała, że powinni wyjechać, nawet ona, mimo że ona wiedziała, co kryje się w lasach.
Wyciągnęła butelkę wody i napiła się, dzień był gorący, parny. Komar ugryzł ją w szyję, ale była w stanie to przeżyć. Nie chciała się niczym psikać, chciała pachnieć sobą. Serce waliło jej mocno, myślała o tym dniu od lat, chciała wrócić, sprawdzić, czy to wszystko było jej fantazja, czy rzeczywistością, ale dopadła ją dorosłość. Studia, praca, przyjaciele, pierwsze miłości i rozstania. Czas uciekał szybko, zbyt szybko. Potem była śmierć babci, w tych strasznych czasach, gdy przez pandemię zamknięto granice, więc nie pojechali na pogrzeb. Dla jej rodziców było to ostatnie, co łączyło ich z krajem, miała wrażenie, że poczuli ulgę. Ona poczuła tęsknotę, wielką, rozdzierającą serce. A teraz tu była. Wróciła. Rzuciła pracę, pożegnała przyjaciół, wsiadła w samolot i dotarła do miejsca, w którym spędziła dzieciństwo. Dom nadawał się do zburzenia, ale teren był piękny, taki, jak zapamiętała. Łąki, kawałek lasu, rzeka niedaleko. Powstały nowe domy, wioska żyła. Stary dom może nie nadawał się do zamieszkania, ale wielka stodoła aż prosiła się o przekształcenie w rezydencję. Po coś studiowała architekturę. Miała wrażenie, że właśnie po to. Podwórko, na którym jako dziecko i nastolatka spędzała dni, teraz zarosło, porzeczki zdziczały, tak samo jak wiśnie. Maliny przejęły dawną zagrodę klaczy. Rozbiła namiot pod gruszą i pojechała do lasu. Kiedyś przyjeżdżała tu na Rox, ale Rox już dawno nie było, a ona nie siedziała w siodle od lat. Kiedyś las wydawał się bardziej dziki, pierwotny, groźny. Kiedyś był dla niej domem, bardziej niż wszystko inne.
Zostawiła samochód i wzięła plecak, nie wydawało jej się rozsądne jechanie autem, nie tam. Skręciła w lewo, czekała ją wędrówka pod górę, wzdłuż sosnowego lasu. Potem bagnisko, o tej porze roku z chmarą komarów, ale suche. Tam zostawiała Rox – zbudowała jej prowizoryczną zagrodę z dostępem do wody. To była stara kobyła, niegdyś zaprzęgowa, o niebywałej łagodności. Przez lata pomagała orać pole, woziła rzesze dzieciaków na plecach i doceniała chwile, gdy nie musiała nic.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.