Gwiazdozbiór w Solidarności - ebook
Gwiazdozbiór w Solidarności - ebook
Obszerny zapis rozmów z legendami opozycji antykomunistycznej, wzbogacony o wybór unikalnych materiałów dotyczących ich życia. Wśród tematów PRL, Wolne Związki Zawodowe, „Solidarność”, stan wojenny, „okrągły stół” i III RP. W barwnych, pełnych anegdot opowieściach sporo jest opinii zwanych kontrowersyjnymi, i to dla wielu uczestników życia publicznego, nie tylko tych, z których krytyką Gwiazdowie są kojarzeni.
Spis treści
1 Rozpoznanie przeciwnika
2 Wolne Związki Zawodowe
3 Lud wchodzi na scenę i nie chce zejść
4 Stan wojenny
5 Stan powojenny
Aneks
- Deklaracja Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych
- Dlaczego założyliśmy Wolne Związki Zawodowe?
- Historia Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
- Gryps Andrzeja Gwiazdy (z więzienia w Białołęce)
- Przemówienie Andrzeja Gwiazdy w Parlamencie Brytyjskim
- Nasze stanowisko
- Kto jest właścicielem?
- Nasze stanowisko
- Ramowy program Wolnych Związków Zawodowych
- List do delegatów Zjazdu
- Deklaracja założycielska WZZ
- Stanowisko WZZ w sprawie masowych zwolnień z pracy
- Stanowisko Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w sprawie wyborów prezydenckich
- Stanowisko Komitetu Założycielskiego WZZ Wybrzeża z 6 grudnia 1990 r.
- Stanowisko
- Oświadczenie
- Stanowisko Wolnych Związków Zawodowych w sprawie wyborów do sejmu
- „Poza Układem” po pięciu latach
- Rocznice
- List otwarty do Parlamentu Europejskiego
- Obchody 25. rocznicy pierwszej „Solidarności” niezależne od partii politycznych, administracji państwowej i unijnej
- List Andrzeja Gwiazdy do The Victims of Communism Memorial Foundation
Kategoria: | Wywiad |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-8-3934-5306-1 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ostatnie lata obfitują w „okrągłe” rocznice związane z historią opozycji antykomunistycznej. Rok 2005 przyniósł ćwierćwiecze Sierpnia ’80, kilkanaście miesięcy później przypadło 30-lecie utworzenia Komitetu Obrony Robotników, w roku 2008 minęły trzy dekady od powstania Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W tym roku świętowane są natomiast dwie specyficzne rocznice – dwadzieścia lat temu odbyły się obrady „okrągłego stołu” oraz „pierwsze demokratyczne wybory”.
Oba te ostatnie wydarzenia stanowią swoisty mit założycielski III RP, a przez establishment polityczny i gospodarczy były przez lata przedstawiane jako ogromny sukces i zarazem konieczność dziejowa. Wszelkie głosy krytyczne traktowano jako „oszołomstwo”, „spiskowe teorie dziejów” lub „brednie ludzi chorych z nienawiści”. Ewentualnie jako opinie „frustratów, którzy się nie załapali”. Szczególnie ten ostatni „argument” jest wymowny, bowiem jego autorom chodziło, jak widać, o „załapanie się”. Szkoda, że nie powiedzieli tego wprost w roku 1980 lub przynajmniej 1989.
Z upływem czasu zaszły pewne zmiany. Stało się tak wskutek różnych wydarzeń i procesów, z których bez wątpienia jednymi z najbardziej istotnych były rozczarowanie rzeczywistością po roku 1989 oraz autokompromitacja dawnych „legend opozycji” – tych właśnie, które „się załapały” – symbolizowana przez rozmowy Michnika z Rywinem. O „okrągłym stole” i okolicach można już było mówić nieco inaczej, to znaczy niekoniecznie na klęczkach i pod groźbą anatemy rzuconej na nieszczęśnika, który odważył się szargać świętości.
Nie oznacza to, że każda krytyka owych zdarzeń i decyzji była wartościowa. Nie w tym rzecz. Istotne jest już samo poszerzenie spektrum debaty publicznej, pojawienie się szczelin w dotychczasowej jednomyślności – jednomyślności oczywiście nie zadekretowanej, za to wymuszonej układem sił w polityce i strukturą własnościową dużych mediów. Dla każdej zdrowej i autentycznej demokracji różnorodność głosów pojawiających się w obiegu publicznym stanowi papierek lakmusowy. Z tego względu fakt, iż w przestrzeni medialno-publicznej pojawili się krytycy „okrągłego stołu” i jego następstw, jest ze wszech miar godny pochwały, niezależnie, czy ktoś się z nimi zgadza, czy też nie.
Niestety, na tym kończą się pozytywy. Dyskusje o opozycji antykomunistycznej, o wydarzeniach roku 1989, o przebiegu transformacji ustrojowej, zostały wtłoczone w absurdalny schemat polskich podziałów politycznych. W ich ramach postkomuniści tworzący dziś SLD, a całkiem niedawno strzelający do robotników, uznani zostali za demokratyczną lewicę. Pionierzy budowy oligarchicznego kapitalizmu w Polsce, pomstujący na „roszczeniowość” społeczeństwa i wychwalający skrajnie liberalne „reformy”, są z racji swych biografii uznawani za lewicujące centrum – mam na myśli „Gazetę Wyborczą” i jej przybudówki intelektualne, od TVN-u poczynając, przez „Politykę”, na „Tygodniku Powszechnym” kończąc. Wielu krytyków „okrągłego stołu”, zwłaszcza tych z politycznej i medialnej pierwszej ligi, sytuuje się z kolei na prawicy. W świadomości społecznej istnieje więc schemat, wedle którego każdy krytyk „okrągłego stołu” jest prawicowcem.
Taki obraz rzeczywistości jest fałszywy, gdy wiemy, że wśród środowisk kontestujących ugodę części opozycji z elitami PRL-owskiej władzy oraz społeczne skutki tego wydarzenia (z „planem Balcerowicza” na czele), oprócz różnych ugrupowań prawicowych znajdowały się środowiska lewicowe, a zarazem antykomunistyczne. Dziś już tylko weterani tamtych wydarzeń oraz garstka historyków i pasjonatów pamiętają, że „okrągły stół” był kontestowany nie tylko przez, dajmy na to, Antoniego Macierewicza, lecz także przez anarchistów czy Polską Partię Socjalistyczną. Natomiast część dzisiejszych prawicowych „niezłomnych krytyków” owego paktu wówczas nie miała nic przeciwko takiemu posunięciu, a wręcz brała w nim udział.
Mit, wedle którego z „okrągłym stołem” nie zgadza się tylko prawica – wedle jednych „oszołomska”, wedle innych „konsekwentna” – zaś lewica w pełni aprobuje taki przebieg wydarzeń, jest bardzo wygodny dla obu stron polityczno-medialnego sporu. Postkomunistom oraz „lewicy laickiej” przekształconej w neoliberałów, pozwala twierdzić, że co prawda może nie wszystko poszło idealnie, pojawiły się nieuniknione błędy i nieprzewidziane konsekwencje, są w Polsce jacyś „biedni i wykluczeni”, w dodatku niekoniecznie „nieudacznicy”. Przekonują nas jednak, że przecież lepszej alternatywy nie było. Prywatyzacja i liberalne reformy gospodarcze były konieczne, a gdyby nie my – twierdzą te środowiska – to prawica oprócz nich zafundowałaby nam „państwo wyznaniowe”, „inkwizytorskie grzebanie w teczkach”, zaś Jacek Kuroń nie rozdawałby zupy ofiarom transformacji ustrojowej. Lepiej być zatem nie mogło, za to gorzej – owszem.
Prawica rozgrywa ów mit równie sprawnie. Po pierwsze, służy on znakomicie do mobilizowania zwolenników. Jeśli ktoś krytycznie ocenia PRL, postkomunistów i ich kluczowych partnerów przy „okrągłym stole”, ten chcąc nie chcąc trafia w objęcia ugrupowań prawicowych, nawet jeśli zupełnie inaczej wyobraża sobie np. optymalne rozwiązania gospodarcze czy politykę społeczną. Po drugie, taki podział polityczny pozwala prawicy podtrzymać mit, jakoby neoliberalne „reformy” nie były złe w ogóle, lecz tylko dlatego, że wprowadzali je dawni esbecy, „bezbożnicy” i „zdrajcy interesu narodowego”. Cóż, w Wielkiej Brytanii te „reformy” przyniosły równie opłakane skutki, mimo iż tam realizowali je nie postkomuniści, lecz idolka polskiej prawicy, Margaret Thatcher. Po trzecie, prawicy jest na rękę taki podział i wynikający z niego obraz przeszłości, gdyż pozwala przedstawiać „Solidarność” jako zryw niepodległościowy, w którym prawa pracowników najemnych czy postulaty socjalne były kamuflażem lub nieistotnym dodatkiem – i dlatego nie trzeba do nich na serio wracać po roku 1989. Wystarczy jedynie czasem korzystać z mobilizacji robotników przeciwko postkomunistom, by później prowadzić równie antyspołeczną politykę, jak SLD.
Z tych właśnie powodów wielkim nieobecnym polskiej debaty publicznej jest środowisko antykomunistycznej, lecz konsekwentnie prospołecznej i propracowniczej lewicy. Lewicy, która nie akceptuje zarazem pobłażania dla agentów tajnych służb PRL-u, jak i pospiesznej, wymuszonej neoliberalnymi zaleceniami, likwidacji polskiego przemysłu. Lewicy, która krytykuje zarówno „okrągły stół”, jak i prawicowe „cztery reformy” z czasów werbalnie antykomunistycznej Akcji Wyborczej Solidarność. Lewicy, która Wałęsie zarzuca nie tylko współpracę z SB, ale także niedemokratyczny sposób kierowania „Solidarnością” oraz zdradę interesów środowisk pracowniczych. Lewicy, która nie jest wściekle antyklerykalna, ale krytycznie ocenia rolę Kościoła w procesie ugody z komunistami oraz jego postawę wobec przemian społeczno-gospodarczych. I tak dalej.
A przecież, jak wspomniałem, w środowiskach opozycji antykomunistycznej były także osoby o poglądach konsekwentnie prospołecznych. Osoby, które nie wycofały się z postulatów rozliczenia twórców i funkcjonariuszy systemu narzuconego Polsce i nadzorowanego z Moskwy, a jednocześnie nie porzuciły „sprawy robotniczej”. Swoistymi ikonami takich postaw są Joanna i Andrzej Gwiazdowie.
------------------------------------------------------------------------
Przypomnieniu ich drogi życiowej, poglądów i postaw na przestrzeni ostatnich kilku dekad, służy niniejsza książka. Gdy w roku 2004 w środowisku pisma „Obywatel” zrodził się pomysł przygotowania obszernej rozmowy z Joanną i Andrzejem, naszym głównym zamiarem było rzetelne przedstawienie ich biografii, działalności i związanych z tym perypetii. Pomijając znaczną zbieżność poglądów redaktorów „Obywatela” z tym nurtem opozycji, który współtworzyli Gwiazdowie, uważaliśmy, że głęboko nienormalny, jeśli nie wręcz absurdalny jest tak znikomy udział tych dawnych liderów Wolnych Związków Zawodowych i „Solidarności” w debacie publicznej, a co za tym idzie – znajomość ich faktycznych poglądów. Od tamtej pory sytuacja nieco zmieniła się na lepsze – Joanna i Andrzej częściej niż uprzednio zaczęli pojawiać się w mediach, dopuszczono ich do głosu w kilku istotnych sprawach, prezydent Lech Kaczyński przyznał im wysokie odznaczenia państwowe. Nadal jednak są przywoływani wybiórczo, co wynika tyleż z niepopularności ich poglądów wśród politycznego establishmentu, co z charakteru współczesnych masowych mediów, w których rację bytu mają 15-sekundowe migawki telewizyjne lub gazetowe teksty i wywiady o objętości w najlepszym razie jednej strony.
W trakcie prac nad książką nieco zmieniła się jej formuła. Początkowo zamierzaliśmy opublikować zapis rozmów z Joanną i Andrzejem, z dołączonym wyborem ich publicystyki. W miarę, jak objętość rozmów rosła i rosła, postanowiliśmy artykuły Gwiazdów wydzielić do osobnej publikacji. W ten sposób powstała książka „Poza Układem. Publicystyka polityczna z lat 1988–2006”, która nakładem „Obywatela” ukazała się w maju 2008 r., sprzedając się znakomicie mimo niemal totalnej blokady medialnej na informacje o niej. Wymowny jest fakt, że wydawca rozesłał ponad 100 egzemplarzy recenzenckich książki do największych polskich gazet, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych, oraz do czołowych publicystów, w tym tych uznawanych za „niepokornych” i „odważnych”. Efektem były tylko omówienie w „Gazecie Polskiej” i wywiad z autorami w „Naszym Dzienniku”.
W książce, którą właśnie trzymacie w rękach, zamieszczono zapis rozmów z Joanną i Andrzejem Gwiazdami oraz wybór rozmaitych materiałów archiwalnych, dotyczących ich życia i działalności. Rdzeń książki, czyli zapis rozmów, powstawał w latach 2005–2009, oczywiście był wielokrotnie redagowany, uzupełniany itp. Tak długi okres pracy nad naszymi rozmowami wynikał z bardzo prozaicznej przyczyny – Joanna i Andrzej są wciąż aktywni, nieustannie biorą udział w różnych działaniach społecznych, spotkaniach itp., więc niełatwo było znaleźć czas na kolejne etapy naszej pracy.
Przyjąłem zasadę, iż wypowiedzi nie są co chwila przerywane kolejnymi pytaniami, lecz składają się z dłuższych wywodów na dany temat. Było to podyktowane dwoma względami. Przede wszystkim, Joanna i Andrzej są znakomitymi gawędziarzami i grzechem byłoby poszatkować rozmowę na zbiór drobiazgowych pytań, utrudniających ukazanie Czytelnikowi tej naturalnej formuły ich opowieści. Po drugie, ponieważ wiele omawianych kwestii dotyczyło obojga rozmówców, a jednocześnie zjawisk nieraz bardzo odległych w czasie, zaowocowało to naprzemiennymi wypowiedziami, przypominaniem kontekstu sytuacyjnego itp. Z tego też względu, aby opowieść była bardziej płynna, na etapie redagowania tekstu usunąłem niektóre zadane pytania szczegółowe.
Oczywiście nie było możliwe przedstawienie wszystkich ciekawych wydarzeń z udziałem Joanny i Andrzeja. Obecna, znaczna objętość książki, byłaby zapewne dwukrotnie większa, gdybyśmy chcieli szczegółowo omówić jeszcze inne kwestie warte uwagi w tych jakże bogatych życiorysach osób, które brały udział w wielu bardzo istotnych wydarzeniach z najnowszej historii Polski. Nie chcieliśmy natomiast, by książka dotyczyła wyłącznie tych spraw, z którymi Gwiazdowie są kojarzeni. Dlatego mnóstwo tu rozważań o życiu codziennym w PRL-u, o ideach politycznych, anegdot i wspomnień dalekich od „pomnikowego” prezentowania historii. Wynika to także z charakteru i postaw moich rozmówców, którzy mimo iż nierzadko wpływali osobiście na bieg historii, to jednak pozostali zwykłymi, serdecznymi ludźmi, bez zadęcia i napuszenia opowiadającymi o tym, o czym inni piszą i mówią wyłącznie patetycznie.
Nie zmienia to faktu, że książka w wielu momentach dotyka ważnych, jeśli nie kluczowych kwestii z niedawnej przeszłości. Sporo tu opinii zwanych kontrowersyjnymi, i to dla bardzo wielu uczestników życia publicznego, nie tylko tych, z których krytyką Gwiazdowie są kojarzeni. Na pewno nie brak tu stwierdzeń stronniczych, tak jak stronnicze są wszelkie wspomnienia i osobiste refleksje. Nie było zresztą naszym zamiarem stworzenie książki naukowo-dokumentalnej – stąd też rzadko sięgaliśmy po dokumenty, nie konfrontujemy tych relacji z opiniami innych osób itp. Są to – podkreślmy raz jeszcze – subiektywne opinie oraz wspomnienia sięgające nierzadko kilkudziesięciu lat wstecz, chcąc nie chcąc nie dające się nieraz oddzielić od późniejszych doświadczeń i wrażeń autorów.
------------------------------------------------------------------------
Należy wspomnieć, że nie jest to pierwsza tego typu publikacja. W roku 1990 ukazała się nakładem ZP Sopot książka „Gwiazda, miałeś rację”. Na jej treść składał się w dużej mierze zapis rozmów z Andrzejem, przeprowadzonych przez przyjaciółkę Gwiazdów, Wiesławę Kwiatkowską. Tamtej książki już dawno nie ma w sprzedaży, trudno ją zdobyć w antykwariatach i na aukcjach internetowych. Była ona jednak istotną inspiracją przy powstawaniu „Gwiazdozbioru w »Solidarności«”, pomocną w tworzeniu pytań do późniejszej o kilkanaście lat mojej rozmowy z Joanną i Andrzejem. Autorka „Gwiazda, miałeś rację”, Wiesława Kwiatkowska, działaczka opozycji antykomunistycznej, niezwykle zasłużona w dokumentowaniu przebiegu masakry robotników w Grudniu ’70 na Wybrzeżu, zmarła niestety w czerwcu roku 2006. Pani Wiesia kibicowała pracom nad tą rozmową i bardzo żałuję, że nie doczekała ich finału.
------------------------------------------------------------------------
Nasza książka ukazuje się akurat w 20. rocznicę wyborów parlamentarnych, zorganizowanych na mocy porozumień „okrągłego stołu”. Wśród spodziewanych debat nie zabraknie różnych punktów widzenia, ale zapewne Joanna i Andrzej Gwiazdowie nie znajdą się wśród najbardziej rozchwytywanych komentatorów tamtych wydarzeń.
Z tym większą satysfakcją oddajemy „Gwiazdozbiór w »Solidarności«” do rąk Czytelników, jako zazwyczaj pomijany głos w dyskusji o tym, co działo się w Polsce w roku 1989, a także w okresach wcześniejszym i późniejszym.
Remigiusz Okraska
redaktor naczelny pisma „Nowy Obywatel”