Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Heal Me - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
22 grudnia 2023
Ebook
44,90 zł
Audiobook
49,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Heal Me - ebook

Naomi Becker jest uczennicą Roosevelt High School. Dziewczyna marzy, żeby pójść na studia prawnicze i podążyć śladami swojego ojca. Ich relacja nie jest łatwa. Mężczyzna często przebywa poza domem i tak naprawdę nawet nie ma pojęcia, że córka jest bardzo w niego zapatrzona.

Życie Naomi kręci się więc wokół marzeń o prawniczej karierze i spotkań z najlepszym przyjacielem Nate’em. Jednak to wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy wydarza się ogromna tragedia. Jeden z uczniów szkoły, do której uczęszcza dziewczyna, zostaje znaleziony martwy na imprezie.

Podejrzenia padają na innego ucznia Luke’a White’a oraz paczkę jego kolegów. I tak jak Naomi do tej pory nigdy nie miała bliższego kontaktu z Lukiem, tak teraz chłopak z impetem wkracza w jej życie. To właśnie jej ojciec będzie jego adwokatem w tej sprawie.

Czy tajemnice związane z tragicznym wieczorem okażą się gorsze, niż każdy zakładał?

Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Opis pochodzi od Wydawcy.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8362-243-9
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Chyba każdy zna filmową wersję amerykańskiego liceum: wspaniale wyglądający chłopcy, gdzieniegdzie nerdzi, którzy nie cieszą się aż takim powodzeniem jak ci pierwsi. Dziewczyny nieprzypominające nastolatek. Wszystko przesłodzone, wyidealizowane i zwykle kończące się happy endem. Grupy społeczne ukazywane inaczej niż w rzeczywistości. Pomija się ochroniarza czuwającego nad bezpieczeństwem uczniów, szczególnie w szkołach, do których chodzą osoby związane z gangami.

Według tej wizji uczniowie nie mogą przenikać z jednego środowiska do drugiego. Jeśli jesteś sportowcem, nie możesz zostać kucharzem, a kujonki nikt nie kojarzy ze sportem. Prawda jest jednak inna – ludzie mają wiele zainteresowań, dzięki czemu poznają nowych przyjaciół. Wszystko się przenika, więc nie można być pewnym swojego miejsca. Każdy ma w sobie nutę fałszu i czeka na chwilę słabości innych. W całej szkole panuje hierarchia – zawsze znajdzie się osoba, która wzbudza respekt, dzięki czemu nie musi obawiać się o własną pozycję.

– Dwa dolary za wodę, co za zdzierstwo – jęknął Nate, zajmując miejsce obok mnie.

Wywróciłam oczami i spojrzałam na niego z politowaniem. Chłopak był nie tylko typem sknery, ale też okropnego narzekacza. Zanim znalazł wyjście z sytuacji, musiał się sporo nagadać. Według niego każdy temat wymagał komentarza.

– Wiesz, że obok szkoły jest sklep. Tam wodę kupisz za niecałego dolara. – Zagłębiłam palce w jego włosy i odgarnęłam je do tyłu.

Przyjaciel wydął dolną wargę, patrząc na mnie wzrokiem małego dziecka. Wyglądał, jakby miał się rozpłakać. Cały Nate. Zawsze zachowywał się tak, jakby życie było sztuką, w której grał główną rolę. Uwielbiał pokazywać emocje, nawet gdy nie było to wymagane. Jednak w tym przypadku miał rację. Nasze liceum sporo zarabiało na sklepiku szkolnym.

– Domagam się swoich praw. Nie dbają o moje bezpieczeństwo! Co, jeżeli przechodząc przez ulicę, wpadnę pod samochód? Zabije mnie, a szkoła będzie za to odpowiadać – oznajmił, dziko gestykulując.

Mówiłam już, że uwielbiał przesadzać?

– Tam jest chodnik i droga dla rowerów – rzuciłam rozbawiona, a chłopak przygryzł wargę i spojrzał w moją stronę.

– Rower to też pojazd. Moja noga wkręci się w koło i zostanę kaleką na całe życie – stwierdził po chwili, a ja pokiwałam głową z politowaniem.

Przyjaźniliśmy się od dziecka, więc doskonale rozumieliśmy swoje dziwactwa. Chłopak wysłuchiwał moich narzekań, a ja jego teorii spiskowych.

Należał do grupy muzycznej, więc nasze wspólne siedzenie na przerwach budziło zaintrygowanie wielu uczniów. Nie mieliśmy wspólnych zainteresowań, więc niektórzy nie rozumieli naszej zażyłości. Potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim – nawet o moim pierwszym okresie dowiedział się najwcześniej. Zadzwonił wtedy na pogotowie, stwierdzając, że wypiłam robaki, które pogryzły mi pęcherz, co spowodowało krwawienie. Mama musiała wytłumaczyć nam obojgu, co działo się z moim ciałem.

Nagle na stołówce rozległ się gwar. Odwróciłam głowę w stronę wejścia, mimo że domyślałam się, co tak ożywiło uczniów.

Do pomieszczenia weszła drużyna koszykarska. Tłum orangutanów, który zwabił spojrzenia wszystkich, nawet tych najmniej zainteresowanych. Przypominało to wkroczenie władcy, na którego widok każdy powinien się pokłonić.

Szkolna hierarchia była niczym państwo – z własnymi zasadami i stojącym na jego czele przywódcą. Tutaj był nim Luke White, kapitan drużyny koszykarskiej i jeden z najbardziej pożądanych chłopaków w szkole. Nie powinno to nikogo dziwić. W końcu wyglądał naprawdę dobrze ze swoimi muskularnymi, szerokimi barkami, ciemnymi włosami, kilkudniowym zarostem oraz tymi przeklętymi czekoladowymi oczami. Wszyscy go podziwiali, lecz dzisiaj nie to było powodem, przez który wzbudził tak duże zainteresowanie.

Jako jedyny znał prawdę.

Skrywał tajemnicę tego, co wydarzyło się w piątkowy wieczór.ROZDZIAŁ 1

Biorąc pod uwagę to, ile czasu poświęcałam znajomym, można by powiedzieć, że byłam osobą aspołeczną. Moje kontakty międzyludzkie ograniczały się do spotkań z Nate’em, udzielania się na forach naukowych w internecie oraz rzadkich wypadów ze znajomymi przyjaciela. Można powiedzieć, że Nate użyczał mi swoich kolegów. W końcu byliśmy jednością.

Po prostu brakowało mi czasu na życie towarzyskie, a codzienna nauka oraz zajęcia z biegania nie poprawiały sytuacji. Pan Collins nie dawał mi ostatnio spokoju i treningi odbywały się codziennie. W weekendy natomiast moim obowiązkiem było wykonywanie ćwiczeń we własnym zakresie. Trener liczył na sukcesy, zresztą ja również. Każde osiągnięcie dawało kolejne punkty w rekrutacji, czyli pomagało mi dosięgnąć marzeń. Nauka w Stanach była niestety bardzo kosztowna, więc wszyscy starali się, jak tylko mogli, aby zdobyć ich jak najwięcej. Dobra, nie wszyscy – tylko ci, którym zależało. Niektórzy budzili się pod koniec szkoły i zauważali, że ich szansa na dobrą przyszłość jest nikła.

– Nigdy nie zrozumiem geometrii – stwierdził Nate, siadając obok mnie na korytarzu. Podwinął nogi i położył ręce na swoich kolanach. Automatycznie zaczął bawić się koralikami na bransoletce, którą nosił. Był to drobny rzemyk z niewielką zawieszką, chyba jakąś czaszką.

Przyjaciel nie pachniał zbyt dobrze, więc prawdopodobnie miał przed chwilą wychowanie fizyczne. W ostatnim tygodniu w męskiej szatni zepsuły się prysznice, przez co chłopcy nie mogli się myć po zajęciach. Jedynie drużyna koszykarska miała przywileje, więc po lekcjach zajmowali prysznice w szatni dziewczyn. Ich ciała wytwarzały tyle feromonów, że nawet następnego dnia można było wyczuć zapach faceta. Chociaż nie, był to raczej smród spoconego goryla.

– Narzekasz, wystarczy pamiętać wzory. – Znów zerknęłam w książkę. Musiałam się skupić, bo czekała nas kartkówka z matematyki. Oczywiście dobrze się do niej przygotowałam, ale musiałam mieć pewność, że niczego nie pomylę.

Nate’owi nie spodobała się moja odpowiedź.

Zerknęłam na chłopaka, na którego twarzy widniało wielkie zaskoczenie, jakby nie wierzył w to, co mówiłam. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że czekała mnie pogadanka na temat sensu uczenia się poszczególnych działów, ponieważ większość z nich nie była przydatna w dorosłym życiu.

– Powiedz mi to samo o fizyce – rzucił z przekąsem. Zabrał mój podręcznik, po czym posłał mi jeden ze swoich charakterystycznych uśmiechów.

No tak, zasada numer pięć: gdy rozmawiamy, nie czytamy bezsensownych książek. Wymyślił ją Nate, kiedy poprosił mnie o korepetycje. Tak, zabronił mi czytania podręcznika, gdy miałam go uczyć. Brunet nie wyciągnął za dużo z tych lekcji, za to ja usłyszałam wiele.

Uczyłam się dobrze, ale z fizyką miałam wyjątkowe trudności. Nie mogłam zrozumieć niektórych praw, przez co mieszała mi się większość materiału. Nate w tym przypadku był moim przeciwieństwem – nauka tego przedmiotu szła mu z łatwością, jakby miał ją we krwi. Kiedyś zażartował, że jest lepiej wyglądającym Einsteinem.

– Jakie plany na wieczór? – dodał, wstając. Poprawił torbę na ramieniu i zerknął na podręcznik w swojej dłoni.

Miałam nadzieję, że mi go odda, jednak się przeliczyłam. Podniósł rękę, zabierając książkę poza mój zasięg.

– Nate, proszę, oddaj mi to, muszę przypomnieć sobie wzór na przyprostokątne. Miałam z nim największy problem. Proszę. – Przyjaciel był ode mnie wyższy, więc nawet mimo kolejnych prób i podskoków nie mogłam dosięgnąć swojej własności.

Chłopak widocznie oczekiwał odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie, więc westchnęłam i zrezygnowałam z dalszej walki.

– Zapewne kolejny raz obejrzę Dr House’a – odpowiedziałam i posłałam mu błagalne spojrzenie.

– Dzisiaj mamy randkę z samym Lukiem White’em.

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Mieliśmy w zwyczaju wygłupy, ale nie do tego stopnia, by poruszać temat szkolnej ferajny małp. Nie, żeby nasi szkolni przystojniacy nie zwracali mojej uwagi, jednak czasami ich brak taktu przyćmiewał całą atrakcyjność ciał. Pozerstwo mnie nie pociągało.

– Rozumiem, że testujesz nowy towar? Musi być całkiem niezły – odparłam i uśmiechnęłam się delikatnie w stronę przyjaciela.

W ten sposób trochę odwróciłam uwagę chłopaka. Dźgnęłam go łokciem w brzuch, przez co się zgiął, a ja sięgnęłam po nieszczęsną książkę. Przez lata przyjaźni z nim nauczyłam się wielu sztuczek. Znaliśmy swoje największe zalety oraz najgłębiej skrywane tajemnice i słabości.

– Nie, ale nasz szkolny kapitan urządza imprezę z okazji wygranej. – Posłał mi oskarżycielskie spojrzenie. Położył rękę na brzuchu, po czym delikatnie go rozmasował.

Cicho się zaśmiałam i lekko poklepałam go dłonią w ramię. Myślałam już, że zaraz zacznie robić z siebie największego poszkodowanego, ale poruszył zupełnie inny temat. Zerknął na mnie wyczekująco, a ja westchnęłam i oparłam się bokiem o ścianę, przy której przed chwilą siedzieliśmy.

– A my mamy iść tam, bo…?

– Ponieważ niepójście tam równa się społecznej katastrofie. Naomi, tam będzie darmowy alkohol. To znaczy ZA FREE. Plus! Popatrzymy, jak mieszka sławny Luke – oznajmił z uśmiechem i poruszył brwiami.

No tak, nawet w obliczu największego bólu temat procentów go rozpromieniał. Typowy Nate. Chociaż nie, tym razem nie chodziło o alkohol. Doskonale znałam prawdę, bo już kiedyś widziałam tę minę – po prostu będą tam wszystkie dziewczyny z naszej szkoły. Czyli idealny moment na podryw.

– Tylko jeżeli zrobisz ze mną projekt na fizykę – stwierdziłam, posyłając mu uroczy uśmiech.

Chłopak westchnął i kiwnął głową na znak zgody. Mimo swoich zdolności z tego przedmiotu Nate pozostawał leniem. Wybitnym. Kiedyś wykorzystał sterowany na pilota samochodzik i zamontował na jego dachu półkę. Podjeżdżał nim do kuchni, gdy mama przyrządziła mu posiłek, i tak transportował jedzenie do swojego pokoju.

Patrząc na jego minę, zrozumiałam, że Nate chciał wykorzystać jakiegoś kujona. Gdyby chodziło o inny przedmiot, z chęcią zrobiłby zadanie ze mną. To znaczy… ja wykonałabym projekt, a on by to przeczytał. Przyjaźń.

– Dobrze, Naomi, zrobię za ciebie ten projekt.

Ta odpowiedź mnie zaskoczyła, bo postawiłam ten warunek, licząc, że Nate się nie zgodzi, dzięki czemu pozostanę przy swoich planach na wieczór z serialem i odpoczynkiem. Spojrzałam na przyjaciela, a on uśmiechnął się słodko. Wiedziałam, że już układał w głowie plan na cały wieczór.

A mogłam poprosić o projekt z matematyki.

Chociaż amerykańskie szkoły nie były takie jak w filmach, imprezy wyglądały podobnie. Oczywiście nie do tych ze sławnego Projektu X. Nastolatkowie uwielbiali zabawę, alkohol i możliwość wyluzowania się. Były to ich wieczory. Wtedy mogli robić, co chcieli, szczególnie gdy impreza nie odbywała się na ich terenie i nie musieli za nic płacić. Nie przeszkadzało im nawet to, że czasami imprezy kończyły się odwiedzinami policji, ponieważ inni mieszkańcy mieli dość wybryków dzieci sąsiadów. Jakby sami nigdy nie byli młodzi.

Większość imprez organizowanych przez śmietankę towarzyską pozostawała zamknięta dla zwykłych uczniów. Trzeba było zostać zaproszonym, a wręcz wybranym przez ludzi, którzy myśleli, że byli wielcy. Byli tacy, ale tylko dla dzieciaków za szkoły przez te kilka lat. Sława, o której każdy zapomni. Jednak dziś każdy miał szansę na wybicie się, a wszystko przez to, że drużyna odniosła sukces i podskoczyła w rankingu o cztery miejsca. Zajęła trzecią pozycję, o której przez wiele lat mogła jedynie marzyć. Nikt nie zaprzeczał temu, że była to zasługa ciężkiej pracy, jaką wykonali członkowie zespołu. Dzięki temu otworzyli furtkę i zbratali się z „niższymi od siebie”.

Tego dnia każdy czuł się wyjątkowo, a dziewczyny zrobiły wszystko, by wyglądać jak najlepiej, w większości po to, aby wzbudzić zainteresowanie koszykarzy. Bycie w związku z którymś z nich ustawiało do końca liceum. Męska część szkoły przyszła tu z podobnego powodu. W końcu każda odrzucona szukała ramienia do pocieszenia.

Wspólną przyczyną, dla której wszyscy się tu zgromadzili, było to, co mówił Nate. Nieobecność stanowiła porażkę społeczną.

Ubrałam się w wygodne rurki, niebieską bluzkę i skórzaną kurtkę, a element szaleństwa stanowiły moje czerwone usta. Zwykle nie malowałam się zbyt mocno, po prostu nie czułam takiej potrzeby.

Szłam tam tylko po to, by chłopak przez najbliższy miesiąc nie suszył mi głowy, że mu odmówiłam. Kiedyś przygotował nawet arkusz kalkulacyjny, gdzie stworzył wykres związany z moim wychodzeniem na imprezy. Stwierdził, że idealnie zobrazuje mi to mój problem. Musiałam przestać być aspołeczna. Przynajmniej tak sądził mój najlepszy przyjaciel.

– Dzisiaj musimy ze sobą wypić – stwierdził Patrick, podając mi butelkę piwa. Obdarzył mnie uroczym uśmiechem i uniósł kubeczek z alkoholem na znak toastu.

Szatyn był kumplem Nate’a, więc często się spotykaliśmy, kiedyś byliśmy nawet na paru randkach. Nie było to nic specjalnego. Skończyło się jeszcze przed poważnymi słowami. Po prostu oboje szukaliśmy czegoś innego. Nie każda romantyczna relacja musi kończyć się dramatycznie. Nie chciałam też mieszać w relacjach mojego przyjaciela, chociaż to on nakłonił mnie do dania szansy Patrickowi. Tak, dodał to do swojego dokumentu.

– Piję z tobą na każdej wakacyjnej imprezie. – Posłałam chłopakowi uśmiech.

Patrick machnął ręką i upił większy łyk. Tak samo jak dla Nate’a nie liczyło się dla niego kiedyś, a wyłącznie tu i teraz.

W wakacje moje życie towarzyskie kwitło, w roku szkolnym miałam inne priorytety. Najważniejsze były studia. Nie marnowałam więc czasu wolnego na wyjścia i imprezy. Skupiałam się na organizacji nauki i zajęć pozalekcyjnych. Słuchałam także poradników na temat pisania wypracowań, które wysyła się na uczelnie w trakcie rekrutacji.

– Właśnie, wakacyjnej. Złam zasady, Naomi, puść hamulce i leć – powiedział zachęcająco. Szturchnął mnie w ramię, przez co odrobina alkoholu poleciała mi na koszulkę.

Zaklęłam cicho i przetarłam materiał wolną dłonią. Nie chciałam cały wieczór pachnieć piwem.

– Uważaj, żebym to ja ci czegoś nie połamała – rzuciłam z przekąsem, znów zerkając na koszulkę.

Chłopak się zaśmiał i objął mnie ramieniem. Musnął delikatnie moją głowę, a ja spojrzałam w kierunku jego twarzy.

– Fuj, zarazki. Weź ze mnie to spocone cielsko – zażartowałam, ale nie odepchnęłam jego ręki.

– Niech twoja plemnikowa strzelba się powstrzyma, bo inaczej ci ją skonfiskuję – wtrącił Nate, który podszedł z piwami. Podał je Alice i Gregowi, a Patrickowi posłał swój firmowy uśmiech.

No tak, Nate, wielki obrońca mojej cnoty, który kiedyś namawiał mnie na wyjścia ze swoim kolegą. Tutaj jasno widać sprzeczności, które pojawiały się w jego głowie.

– Własnej siostry nie pilnujesz tak jak Naomi – stwierdził szatyn i znów upił łyk drinka. Puścił mnie, po czym usiadł na parapecie, obok którego staliśmy. Poprawił się i oparł plecami o okno.

– Ponieważ moja siostra ma takie same zainteresowania jak ja, a na dziewczynach niestety aż tak się nie znam. Nawet poradniki nie pomogły.

Musiałam przyznać, że Patrick miał rację – Nate czasami zachowywał się wobec mnie bardziej opiekuńczo niż mój ojciec. Nie, żebym miała jakieś problemy z moim tatą. Gdy skończyłam czternaście lat, poprosił mojego przyjaciela, aby się mną opiekował. Stwierdził, że nie da sobie rady z adoratorami, jakich będę spotykała na swojej drodze. Ta ojcowska miłość do córki.

Nate wziął sobie te słowa do serca i stwierdził, że zadba o to, bym dawała szansę wyłącznie facetom, którzy będą godni mojej uwagi. Czyli spełnią wszystkie wymogi Nate’a.

Gdyby ojciec poświęcał ci teraz przynajmniej minutę swojego czasu.

– Mówisz, jakbyście wy byli prości. Cieszę się, że nie jestem zainteresowana waszą płcią – stwierdziła Alice. Oparła się o ścianę i posłała mi rozbawiony uśmiech. Przeczesała dłonią włosy, a następnie spojrzała na brata.

Ta dwójka była bliźniakami. Zupełnie różnymi nie tylko pod względem budowy ciała, ale też jeśli chodzi o wnętrze. Dziewczyna była spokojniejsza, pracowita oraz bała się niewielu rzeczy. Jeśli chodzi o Nate’a, musiałam zabijać pająki w jego domu, a po horrorze sprawdzać, czy nie ma w kuchni niczego strasznego.

– Dalej twierdzę, że kobiety to kosmici w powłoce ludzkiej i przybyły na świat po to, żeby wykorzystać płeć męską do swoich niecnych celów – powiedział Patrick, a chłopcy przyznali mu rację. Ba, nawet zbili za to piątki.

Ja i Alice znów spojrzałyśmy na siebie z politowaniem. No tak, przecież najłatwiej nazwać nas istotami pozaziemskimi.

– Raczej po to, żeby robić badania na temat: „jak mózg może przemieścić się w dół ciała” – stwierdziłam i upiłam łyk piwa. Uśmiechnęłam się uroczo w stronę chłopaków, a oni w tym samym momencie prychnęli.

Nie przepadałam za zwykłym piwem, więc wiedziałam, że nie wypiję go za dużo. Wolałam dobre wino lub cydr, a ostatecznie piwo malinowe.

– Więc potwierdzasz, że jesteś istotą pozaludzką… – Patrick uniósł brwi, a ja jedynie się zaśmiałam. Zmierzył mnie wzrokiem i znów upił łyk alkoholu. Patrzył na mnie, jakby w jego oczach znajdowały się jakieś radary, które miały wykryć dowody na istnienie istot pozaziemskich.

Chłopak uwielbiał teorie spiskowe. Oczywiście większość przyjmował z humorem, ale w niektóre zdarzało mu się wierzyć. Ostatnio miał szał na tę, która mówiła, że wszyscy wysoko postawieni przedstawiciele państwa to jaszczury w ludzkiej powłoce. Jego zdaniem to tłumaczyło, dlaczego większość z nich jest tak obrzydliwa. Ludzie miewali naprawdę bujną wyobraźnię.

– Mężczyźni – westchnęła Alice.

W momencie, gdy Nate chciał zabrać głos, na zewnątrz rozległ się pisk jakiejś dziewczyny. Przeraźliwy krzyk, który nie mógł świadczyć o niczym dobrym.

Muzyka ucichła, a w budynku zrobiło się zamieszanie. Wszyscy zaczęli wyglądać przez okna i wychodzić w poszukiwaniu źródła głosu. Każdy z nas pobiegł w stronę ogrodu, części dla gości zamkniętej, gdzie odnalazła się poszukiwana. Wszyscy zebrani chcieli zobaczyć, co się stało, to było naturalne. Nikt nie mógł pozwolić, aby zostać jedynym, który nie wie, o co chodzi.

– Wepchnijcie się, jesteście chudziutkie, więc się tam dostaniecie. – Przyjaciel pchnął mnie i Alice w stronę tłumu.

Zadziwiające, ilu ludzi się tu zgromadziło. Dotąd każdy znajdował się w innym miejscu, więc nie zdawałam sobie sprawy z tego, ilu tak naprawdę nas było. Teraz, gdy wszyscy stanęli obok siebie, powstała naprawdę spora gromada.

– O matko – wyszeptała Alice, stając obok mnie, kiedy w końcu udało się nam przepchnąć do celu.

Poczułam nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Myślałam, że zaraz zwymiotuję. Chciałam stąd zniknąć, ale moje stopy nie potrafiły wykonać ruchu. Stałam jak sparaliżowana.

Nie byłam wyjątkiem. Wśród tłumu słyszałam szepty. Każdy zadawał sobie pytania o to, co się tu przed chwilą stało. W jednej chwili impreza zmieniła się w zamieszanie. Ludzie nie wiedzieli, co powinni zrobić. Większość parła naprzód, by dojrzeć więcej. Niektórzy unosili telefony, aby uwiecznić to wszystko na nagraniu. Towarzyszył nam chaos, lecz jedno było pewne – nikt nie wiedział, jak zareagować na widok przed nami.

Co wszyscy zobaczyli?

Krew. Pełno krwi, która znajdowała się na posadzce pod balkonem. W środku kałuży leżał Taylor, młody blondyn ubrany w sławną, drużynową kurtkę. Nie trzeba było być detektywem, żeby zrozumieć, że jest martwy. Na jego czole widniał ślad po kuli. Ale nie tylko to mówiło, że Taylor nie żyje. Oznaką tego były także oczy, wcześniej pełne życia i energii, teraz otwarte i puste.

Chłopak, który przed chwilą bawił się razem z nami, teraz nie żył.ROZDZIAŁ 2

Tamtego wieczoru impreza skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Prawie wszyscy uciekli na dźwięk słowa „policja”. Zostało tylko kilka osób żądnych plotek.

Już kolejnego dnia było pełno teorii, każdy szukał winowajcy, ba, wszyscy mieli swoje typy. Nawet nauczyciele byli ciekawscy. W końcu nie codziennie na imprezie ginie jeden z bardziej lubianych uczniów. Najbardziej obarczeni podejrzeniami zostali przyjaciele Taylora. Jego najbliżsi oraz ci, którzy znali wrogów kumpla, mogli mieć odpowiedzi na zadawane przez wszystkich pytania.

– Spodziewałem się wszystkiego, ale nie zakładów na ten temat – stwierdził Nate, zajmując miejsce obok mnie w szkolnej stołówce. Położył na stoliku tackę z sałatką i wodą, przyciągając moją uwagę.

Zaśmiałam się cicho pod nosem i spojrzałam na chłopaka z politowaniem. Dobrze wiedziałam, że nie zje tego, co wybrał. Nate nienawidził wszystkiego, co było podobne do trawy.

– No co się tak patrzysz? Uznałem, że będę wege.

O nie, kolejny kryzys?

Przyjaciel był znany ze swoich dziwactw, szczególnie jeżeli zaczynała się jedna z jego „faz”. Ostatnio zajadał się pomidorami i dodawał je do wszystkiego, do czego było można. Innego dnia stwierdził, że przechodzi na dietę tłuszczową i rezygnuje z warzyw oraz pieczywa. Gdy zdał sobie sprawę, jak wielu wyrzeczeń wymaga dieta ketogeniczna, od razu z niej zrezygnował. Typowy zapał Nate’a.

– Wiesz, ile biednych zwierząt ginie, ponieważ ty chcesz zjeść schabowego? Zastanów się nad tym faktem – odparł, a ja parsknęłam śmiechem. Przyjaciel jednak nie żartował, bo na mój wybuch śmiechu zareagował oskarżycielskim spojrzeniem.

Nate i Alice w weekend dostali szczeniaka. Prawdopodobnie właśnie to wywołało magiczne zainteresowanie przyjaciela dobrem zwierząt. To nie tak, że coś miałam do tego tematu. Wspierałam szlachetne inicjatywy, ale jeśli chodziło o Nate’a, wszystko nabierało innego znaczenia. Chłopak był niezwykle impulsywny, a jego decyzje w żadnym wypadku nie były związane z jakimiś głębszymi przemyśleniami. Rezygnował ze swoich pomysłów szybciej, niż na nie wpadał.

– Stawiam dziesięć dolców, że za kilka dni, a nawet za kilka godzin, będziesz płakał za mięsem – oznajmiłam i poklepałam chłopaka po brzuchu. Zbyt dobrze go znałam. Za tydzień zrezygnuje pewnie z glutenu. – Ben potrzebuje baterii.

– Ben sam stwierdził, że potrzebuje detoksu.

Zrzucił z siebie moje ręce. Pokiwałam głową i wzięłam gryz kanapki, którą przygotowałam w domu. Jedzenie tutaj było niedoprawione.

– Kto wygrywa w zakładach? – zmieniłam temat rozmowy. Zdawałam sobie sprawę, że nie było sensu rozprawiać na temat jego diety. Tylko kwestią czasu było, aż znów zje kotleta.

Nate był królem plotek. Czasami bywało to przydatne, ale również wkurzające. Przyjaźń damsko-męska zobowiązywała mnie do wysłuchiwania nowinek na tematy sportowe, o tym, kto kogo zaliczył, oraz innych męskich dziwactw. Ja za to dostarczałam przyjacielowi informacji, która laska stała się wolna. Wśród dziewczyn takie wieści bardzo szybko się roznosiły, ale Nate potwierdzał tezę, że to mężczyźni byli królami plotek. Kochali je i aż nadstawiali uszu, gdy usłyszeli o kolejnym ciekawym temacie.

– Wszyscy stawiają na Maxa, podobno od dawna się kłócili. Taylor miał spore przywileje u trenera, a to nie podobało się temu drugiemu – stwierdził, po czym wsadził do ust kolejny liść sałaty, a ja kiwnęłam głową.

W środowisku koszykarzy wszystko wydawało się idealne. Każdy z nich chodził za Lukiem i nikt nie narzekał. Również tamtego dnia impreza zapowiadała się świetnie. Najbardziej oberwało się gospodarzowi, który został zamieszany w śledztwo.

– Wiesz, że każdy będzie wymyślał plotki, żeby jego wersja stała się prawdziwa.

Spojrzałam w stronę stolika drużyny koszykarskiej. Nikogo tam nie było, ponieważ w związku z tragedią zwolniono ich z zajęć. Na blacie leżały kwiaty oraz zdjęcie. Było tak samo jak pod szafką Taylora. Szaleństwo osób, które nawet go nie znały. Zapewne dyrekcja każe urządzić ołtarzyk w szkolnej gablocie i umieści tam kilka kwiatów, aby uczniowie nie zaśmiecali korytarzy. To straszne, jak każdy z nas zyskuje po śmierci.

– W każdej plotce jest ziarenko prawdy. Dopiero teraz ludzie dowiedzą się więcej o Taylorze, wcześniej nikt by mu nie podskoczył. – Nate zaczął grzebać widelcem w talerzu, a jego mina wskazywała na to, że miał już dość zieleniny.

Pokiwałam rozbawiona głową i podałam mu swoją kanapkę, a sama przysunęłam do siebie jego tackę. Tak to się zawsze kończyło.

– Wytrzymałeś na diecie dziesięć minut, gratulacje! – rzuciłam, a następnie zaczęłam jeść sałatkę. – Powinni bać się Luke’a, dobrze wiesz, że nie odpuści. Przy kradzieży pucharu bardzo się angażował, a co dopiero dzisiaj. Wtedy nie było dla niego innego rozwiązania niż znalezienie sprawcy. Umiejętnie chroni przyjaciół, a ta sprawa to coś więcej niż głupi puchar. Jeżeli się dowie, że ludzie plotkują, będzie chciał szybko zamknąć im usta.

– Twój tata jest adwokatem, a sprawa jest dość głośna, więc pewnie będziesz miała informacje. Pewnie zatrudni go ktoś z podejrzanych – stwierdził chłopak.

Westchnęłam i wlepiłam wzrok w sałatkę.

Nate spojrzał na mnie, po czym złapał delikatnie za dłoń, jakby chciał w ten sposób podnieść mnie na duchu. Zdawał sobie sprawę, że poruszył delikatny temat.

Mój ojciec był jednym z lepszych adwokatów w mieście. Poświęcał pracy całe serce, przez co rzadko bywał w domu, a to przyczyniło się do szybkiego rozwodu rodziców. Moja siostra i matka przeprowadziły się do mieszkającego w Europie partnera mojej rodzicielki, a ja postanowiłam zostać z tatą. Nigdy tego nie żałowałam, a mamę odwiedzałam w każde wakacje. Chociaż może miało to związek z tym, że zawsze byłam córeczką tatusia. Z jakiejś przyczyny starałam się tłumaczyć każdą jego nieobecność. Próbowałam udowodnić sobie, że będę w stanie kiedyś go zmienić.

– Muszę iść na historię – oznajmiłam w momencie, gdy rozległ się dźwięk dzwonka.

Nie miałam ochoty na dalszą dyskusję, bo temat mimo wszystko był dla mnie trudny. W końcu zginął człowiek. W moim mniemaniu nie powinno się o tym plotkować.

Zajęcia z historii były niewyobrażalnie nudne, szczególnie że nauczycielka miała strasznie monotonny ton głosu. Działał lepiej niż najlepsza kołysanka, zwłaszcza że były to jedne z ostatnich zajęć. Chciało się pójść do domu, a kobieta dalej nawijała o jakichś aspektach z przeszłości. Było to ważne dla nas jako obywateli, ale byłam pewna, że więcej nauczymy się na własną rękę niż na tych lekcjach, które raczej zrażały do nauki. Wolałam robić własne notatki, zamiast korzystać z tego, co opowiadała nauczycielka. Gdyby nie fakt, że historia miała sporo wspólnego z prawem, dawno wypisałabym się z tego przedmiotu.

– Dzień dobry, pani Morgan.

Gdy rozbrzmiał głos sekretarki, wszyscy z zainteresowaniem podnieśli głowy. Zawsze uśmiechnięta staruszka wybijała się ze schematu niemiłych urzędniczek. Była zmuszona przychodzić tu za każdym razem, kiedy dyrektorka chciała coś ogłosić, bo głośniki w tej sali nie działały. Wszyscy spekulowali, że stała za tym pani Morgan, która nienawidziła przeszkadzania w zajęciach i uznawała szkolne radio za niepotrzebną nowinkę techniczną. Wystarczyły przecież gazetki.

– Wiem, że to niemiłe, ale jestem zmuszona przerwać pani lekcję i w imieniu dyrektorki zaprosić klasę na salę gimnastyczną.

– Dobrze, ale wy, dzieciaki, musicie samodzielnie doczytać rozdział. Możecie oczekiwać testu, w którym sprawdzę waszą wiedzę. To jeden z najważniejszych tematów w tym semestrze, ocena z niego będzie stanowić trzydzieści procent oceny semestralnej – oznajmiła, poprawiając swoje okulary. Odchrząknęła i spojrzała na nas z poważnym wyrazem twarzy.

Jeśli ta kobieta mówiła, że istniała taka możliwość, oczywiste było, że z niej skorzysta. Pani Morgan była typową nauczycielką, która nie miała co robić z czasem wolnym. Dodatkowo każdy temat był dla niej najważniejszy. Jej sumowanie procentów pewnie ostatecznie dawało jakieś trzysta trzydzieści.

– Szybciutko! Dyrektorka już czeka – ponaglała sekretarka.

Wszyscy posłusznie opuścili pomieszczenie. Kobieta wskazała ręką w stronę sali gimnastycznej, a my podążyliśmy za nią. Inne klasy zrobiły to samo, więc na korytarzu zapanował tłok.

Kiedy tylko weszliśmy do sali, wyczułam zmianę temperatury. W tym miejscu zawsze było zimno, na co narzekała większość uczniów, głównie w chłodne dni. W czasie upałów dawało to niewyobrażalną ulgę.

Dotarły do mnie szmery rozmów z trybun. Wszyscy wiedzieli, dlaczego się tu znaleźliśmy. Dyrektorka nie mogła nie poruszyć sytuacji z piątku. Oznajmi zapewne, że coś takiego miało miejsce, jakby jeszcze nikt o tym nie słyszał. Musiała dbać o reputację szkoły, a także o swoją posadę. Wszystko musiało być na odpowiednim miejscu. Niewypowiedzenie się na temat śmierci jednego z uczniów odbiłoby się echem.

Podeszłam do Nate’a i zajęłam wolne miejsce obok niego, a on objął mnie ramieniem. Zerknął na mnie, posyłając mi swój typowy uśmiech – głupiutki, a jednocześnie niezmiernie urzekający.

– Czeka nas pogadanka na temat bezpieczeństwa i tego, jakim cudownym uczniem był Taylor – oznajmił.

Kiwnęłam głową, wiedząc, że ma rację. Przeciągnęłam się i spojrzałam w stronę kobiety, która znikała w tłumie zajmujących miejsca uczniów.

– Zapewne wygłosi półgodzinną przemowę – dodałam, opierając się o chłopaka.

Chłopak mocniej zacisnął dłonie na moim ciele i ułożył się tak, by nam obojgu było wygodniej.

Najgorsze, że takie teatrzyki niczego nie wnosiły. Wywoływały tylko irytację osób zaangażowanych w sprawę. Dla większości zebranych tu uczniów kwestia piątkowego wieczoru była tylko kolejnym tematem do plotek.

Gdy wszyscy usiedli, dyrektorka zaczęła mówić to, czego się spodziewałam. Wspomniała o piątkowym wieczorze, choć wszyscy oczekiwali zapewne jakichś nowych informacji. Oczywiście pominęła dokładne opisy. Skupiła się na życiu i nauce Taylora, omijając jego problemy i to, jak często bywał u niej na dywaniku. W tym momencie stał się osobą idealną.

– A on co tu robi? – zapytał przyjaciel, gdy do sali wszedł dobrze zbudowany, wysoki blondyn z kolczykiem w uchu.

Zmarszczyłam czoło i przyjrzałam się chłopakowi, który spóźnił się na wystąpienie.

Dyrektorka go nie zauważyła, więc kontynuowała swój wywód.

Osobą, która zakłóciła zebranie, był Max, czyli główny podejrzany w szkolnych zakładach. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie spóźnił się na spotkanie przypadkowo. Przyszedł tu po to, by wyrazić swoje zdanie.

– Taylor był naprawdę dobrym… – mówiła dyrektorka.

– Niech pani przestanie z tymi wywodami – przerwał jej. Podszedł do kobiety i zabrał jej mikrofon.

Dyrektorka spojrzała na niego z zaskoczeniem. Chyba nie była przygotowana na taką sytuację, więc na początku nawet nie zareagowała. Max umiejętnie to wykorzystał.

Zerknęłam na ludzi obok. To wszystko jeszcze bardziej rozbudziło zebrany na trybunach tłum. Po chwili potrząsnęłam głową, odsunęłam się od Nate’a i spojrzałam na blondyna, który wydawał się zirytowany całą tą szopką. Przestępował z nogi na nogę, wziął głębszy wdech i znów skierował wzrok w stronę kobiety.

– Nie znała go pani, tak samo jak wszyscy tutaj obecni. Wymyślajcie plotki i teorie spiskowe, ale przestańcie oczerniać każdego z nas, bo niczego, kurwa, nie wiecie. Taylor nie żyje, ale prawda jest taka, że był chujem jakich mało. Nie będę przepraszał za słownictwo, a pani niech nie udaje takiej przejętej. Chciała go pani wypierdolić ze szkoły za posiadanie narkotyków, a teraz będzie pani wciskać wszystkim, że Taylor był dobrym obywatelem? Bzdura! – wyrzucił z siebie chłopak.

Pewnie wszyscy wiedzieli, że miał rację, jednak nikt tego nie przyznał.

Dyrektorka kazała nauczycielom wyprowadzić blondyna, a sama wróciła do przemowy, na co tłum zareagował buczeniem. Sądziłam, że wszyscy poczuli się głupio po słowach Maxa, jednak nikt nie chciał dać tego po sobie poznać. W końcu uczniowie jak jeden mąż wstali i zaczęli wychodzić z sali.

Dyrektorka odebrała mikrofon blondynowi i próbowała nas zatrzymać, lecz jej starania były na nic. Wszyscy po prostu wrócili do swoich zajęć.

– Dobra, kończę na dziś – stwierdziła zdyszana Bonnie, kiedy zrobiłyśmy kolejne okrążenie. Przetarła mokre od potu czoło, chwyciła butelkę, którą zostawiła przy mecie, i upiła duży łyk wody.

Jedynie my dwie do tej pory zostałyśmy na bieżni, reszta zawodników odpadła dobrą godzinę przed nami. Odnosiłyśmy jedne z większych sukcesów w drużynie. Obie potrzebowałyśmy punktów na studia. Miałyśmy podobny cel, który pchał nas do przodu, dlatego byłyśmy także wielką motywacją dla siebie wzajemnie.

– Jak chcesz, ja zamierzam zrobić jeszcze jedną rundkę – oznajmiłam.

Dziewczyna pokiwała głową. Odłożyła zakręconą butelkę na miejsce, po czym oparła się rękami o swoje kolana. Jej nierówny oddech wskazywał na to, że była wyczerpana.

– Nie jestem w formie po imprezie, ale szybko ją odzyskam. Jesteś niezła, wytrzymujesz naprawdę długo.

Napiłam się wody, normując przyśpieszony oddech. Chwila regeneracji przed dalszą pracą, która w przyszłości przyniesie efekty. Nie mogłam odpuszczać, gdy miałam jeszcze siłę. Nie teraz. Zresztą na imprezie wypiłam tylko jedno piwo. Mój szok po tym, co zobaczyłam, był większy niż kac. Współczułam ludziom, którzy widzieli to wszystko totalnie pijani. Chociaż może alkohol tak naprawdę pomógł im w uciszeniu emocji? Chyba nikt normalny nie jest spokojny, kiedy widzi przed sobą martwego człowieka.

– Dobra, leć się myć, ja dokończę i też wrócę. – Włożyłam do uszu słuchawki. Nie chciałam marnować ani sekundy, bo czekała mnie jeszcze nauka do testu.

Lubiłam biegać przy muzyce, w pewien sposób mnie to odprężało. Wczuwałam się w rytm i po prostu pędziłam, z każdym krokiem zapominając o bólu mięśni. Sport sprawiał, że czułam się lepiej. Dawał siłę do dalszej nauki. Zauważyłam to, gdy dołączyłam do drużyny. Po każdym treningu przyswajanie wiedzy szło mi szybciej niż bez biegania. Stało się to też idealnym rozwiązaniem na wyładowywanie emocji, które się we mnie kumulowały.

Przebiegłam cały dystans, który na dziś zaplanowałam, a następnie zebrałam rzeczy z ławki. Dopiero teraz czułam wszystkie mięśnie nóg – czyli według założeń zakończyłam trening w idealnym momencie, gdy całe ciało dawało mi znać, że to koniec moich możliwości.

Wchodząc do szkoły, starałam się unormować oddech. Czułam się wykończoną, ale spełnioną, mokrą kurą. Przeszłam przez korytarz, a po dotarciu do drzwi damskiej szatni zdjęłam koszulkę i weszłam do pomieszczenia w staniku i legginsach. Dobrze znałam harmonogramy wszystkich klas i drużyn, więc wiedziałam, że o tej porze w budynku już nikogo nie było. Dlatego tak często zostawałam tutaj biegać po lekcjach.

– Rozumiem, że chłopaki cię przysłały, ale nie potrzebuję pomocy.

Usłyszałam męski, niski głos i od razu zakryłam się koszulką. Po moich plecach przebiegł niemiły dreszcz. Ktoś zakłócił harmonogram, który doskonale znałam. Nie byłam na to przygotowana.

Uniosłam wzrok i przyjrzałam się intruzowi. Przede mną stał wysoki brunet, a przez to – albo raczej dzięki temu – że nie miał na sobie koszulki, miałam doskonały widok na jego mięśnie. Głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam na twarz chłopaka. Pod jego nosem błąkał się łobuzerski uśmiech.

Był to Luke White we własnej osobie.

– Że co, proszę? – zapytałam w momencie, gdy dotarło do mnie, w jakiej sytuacji się znalazłam. Skrzyżowałam ręce na piersi, a przez moje ciało przetoczyła się fala irytacji. Naprawdę sądził, że przyszłam tu w takim celu? Co on sobie wyobrażał?

Najwidoczniej chłopak przyszedł na trening, zapominając, że dzisiaj to dziewczyny ćwiczyły do późna. Dzień drużyny koszykarskiej był w czwartki. Ale cóż, kto o tym myśli, jeżeli w piątek na twojej imprezie zginął twój przyjaciel?

– No rozumiem, że chłopaki przysłały cię, żebyś mnie rozładowała. – Przeniósł wzrok na swoje krocze.

Mimowolnie przejechałam spojrzeniem po jego ciele i zauważyłam, że jest w samych bokserkach, do tego był cały mokry. Mój oddech przyśpieszył, jednak nie zamierzałam dawać mu o tym znać. Luke White swoimi słowami jasno pokazał, do jakiego typu osób się zaliczał. Totalny cham i prostak.

– Ale nie mam na to ochoty, słonko. – Tym razem skierował wzrok na mnie.

Uniosłam brwi i delikatnie poruszyłam wargami.

No nie, kolego, tak tego nie zostawimy.

– Czekaj, cofnij, zatrzymaj i powtórz. Ty serio myślisz, że przyszłam tu po to, żeby zrobić ci dobrze? – zapytałam oburzona, ale jego tors dalej wabił mój wzrok. Byłam tylko pełną hormonów nastolatką. Mimo wszystko moja duma nie pozwalała mi dać się tak obrażać. Może był przystojny, ale bez przesady. Nie chciałam w ten sposób zdobywać awansu społecznego.

– No, przyszłaś tu, żeby mi pomóc – stwierdził takim tonem, jakby było to oczywiste, a ja parsknęłam śmiechem. Chłopak uniósł brew i założył ręce na torsie. Naprawdę dalej w to brnął?

Miałam dość niezręczności tej sytuacji. Nie mogłam uwierzyć w to, jak zadufanym w sobie człowiekiem był White. Już po pierwszym zaprzeczeniu powinien zrozumieć, jak mocno się pomylił w swoim osądzie.

– Po pierwsze, dzisiaj jest trening dziewczyn, a po drugie, nie, nie chciałabym tego zrobić. Biegałam i przyszłam wziąć prysznic – oznajmiłam. Żywo gestykulowałam, tłumacząc mu swoje zamiary. Wypowiedziawszy ostatnie słowa, wskazałam na butelkę wody, która leżała obok mnie na podłodze. Najwidoczniej upuściłam ją, gdy podskoczyłam na dźwięk jego głosu.

Jak w ogóle mógł pomyśleć, że przyszłam tu w takim celu? Jeżeli wpadł na taki pomysł, oczywiste wydawało się stwierdzenie, że robili tak wiele razy. Zwierzęta.

Chłopak kiwnął głową i ubrał się w swoje ciuchy.

Śledziłam jego ruchy, wyczekując, aż opuści pomieszczenie. Chciałam się umyć i wrócić do domu, by przygotować się na zapowiedziany przez panią Morgan test.

– Nie powiem, że widok mi się nie podobał, a ty nie zaprzeczaj, że chętnie byś mi pomogła – rzucił, kiedy przechodził obok mnie.

Po moich plecach przebiegł dreszcz. Nie wiedziałam już, czy był to efekt mojej irytacji, czy widoku półnagiego ciała Luke’a.

Stanął naprzeciw mnie, spojrzał mi pewnie w oczy i posłał mi łobuzerski uśmiech. Po chwili jednak jasno oświadczył, że to nie moja twarz go w tym momencie zaciekawiła.

– Fajny stanik. – Zerknął na moją sportową bieliznę.

Znów mimowolnie zakryłam się koszulką. Uniosłam głowę i posłałam mu gniewne spojrzenie.

Luke ponownie pokiwał głową, po czym puścił mi oczko i wyszedł, a ja dopiero teraz poczułam, jak bardzo gorąco mi było. I na pewno nie był to skutek irytacji.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: