Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Hey, I slept with your crush - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 października 2022
Ebook
36,90 zł
Audiobook
51,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Hey, I slept with your crush - ebook

„Jossie Roden jest uczennicą ostatniej klasy liceum w Richmond. Ma przyjaciółkę Holly Willstone i… sypia z Lukiem Prestonem – chłopakiem, w którym jej przyjaciółka się podkochuje. Dziewczyna sama nie jest pewna, jak wplątała się w cały ten bajzel.
Przecież nienawidzi Luke’a… odkąd pamięta. Znają się od lat i on zawsze starał się uprzykrzyć jej życie. Fakt, że jest niesamowicie przystojny i to ten Pan Popularny w szkole, ale co z tego? Przecież go nienawidzi a w dodatku jej przyjaciółka się w nim zadurzyła, choć na razie bez wzajemności.
Jednak Jossie nie potrafi przerwać tego „czegoś”. Ostatnio może myśleć wyłącznie o spotkaniach z Lukiem: o jego ustach, dłoniach, o nim. Ale to, co robi, jest złe, prawda? Przecież to Holly planuje swoją przyszłość z tym chłopakiem i gdyby wiedziała, że Jossie robi coś takiego za jej plecami, nigdy by jej tego nie wybaczyła.

Opis pochodzi od wydawcy.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8320-288-4
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PLAYLISTA

Deep Dive – Zaryah

Love Me or Hate Me – Kelsy Karter

Egoist – Jenna Holiday

Killing Boys – Halsey

R U Mine? – Arctic Monkeys

FU In My Head – Cloudy June

Lust for Life – Lana Del Rey ft. The Weeknd

Stay the Night – Green Day

Everybody Talks – Neon Trees

Ur Just Horny – GAYLE

Moonlight – Chase Atlantic

Stupid – Cate

Sweet N Low – Lily Kincade

Intimate Moments – Isaac Dunbar

I Wanna Be Alone With You – Cloe Wilder

Honey Whiskey – Nothing But Thieves

I Love You – Little Mix

BLENDER – 5 Seconds of Summer

Troublemaker – Green Day

Jealousy, jealousy – Olivia Rodrigo

How You Remind Me – Nickelback

Fallingforyou – The 1975

Because I Liked A Boy – Sabrina Carpenter

The Part with Each Other – Alex Amor

Impossible – Nothing But Thieves

A Little Death – The Neighbourhood

I Don’t Wanna Lose You – Tina Turner

Skin – Sabrina Carpenter

Lover – Taylor Swift

I Wanna Be Yours – Arctic Monkeys

Jolene – Miley Cyrus

Kill My Time – 5 Seconds of SummerPROLOG

Hej, zróbmy z rozwinięcia wstęp

– Nienawidzę, kiedy to robisz, Luke – wymruczałam do jego ucha, próbując powstrzymać jęk.

Obejmował mnie w talii, a dłonią skrupulatnie i z zapamiętaniem wiódł tak nisko, aż znalazł mój czuły punkt, bez chybienia za pierwszym razem. Powietrze było ciężkie i duszne. Czułam, jak nasze oddechy się przenikają. Polubiłam ten moment, gdy zbliżaliśmy koniuszki nosów do siebie, a potem jego górna warga ocierała się o moją dolną.

– Nienawidzisz mnie?

Na jego różanych ustach pojawił się nieznośny szelmowski uśmiech. Zapragnęłam zedrzeć tę głupią minę z jego równie głupiej, ale absurdalnie przystojnej twarzy, dlatego przejechałam językiem po jego łuku kupidyna, który był napięty.

Zacisnął palce na moim biodrze, a kiedy odruchowo odchyliłam głowę, jego jasny lok, dla którego nigdy nie potrafił odnaleźć stosownego miejsca na swojej głowie, połaskotał mnie po policzku.

Zaśmiałam się mimowolnie, co Luke odwzajemnił.

Owinęłam palce wokół jego nadgarstka.

Niech cię szlag trafi, pomyślałam, ale nie zamierzałam przestać.

– Całym sercem – wychrypiałam. Poruszył palcami, jakby się wahał, jednak przez mocne natężenie naszych spojrzeń, wreszcie dotknął mnie tam. I wy doskonale wiecie, o jakim tam myślę. – Mam ochotę cię udusić.

To był koniec. Oficjalny koniec wszystkiego i wszystkich. Jesteś skończona, Josselin Roden, zrobisz to – jesteś niepodważalną zdzirą.

– Wykrzycz to, Jossie. – Spojrzałam w jego błękitne oczy i ciężko westchnęłam.

– Ani mi się śni. Ogromny z ciebie dupek, wiesz?

– A ty? Ty nie jesteś dupkiem? – Zaśmiał się ponownie, jakby dla niego to wszystko było tylko grą i jak gdyby doskonale radził sobie z napięciem, które niekontrolowanie przez lata wzajemnego skakania sobie do gardeł wybuchło i widocznie planowało spalić cały świat. – Jesteśmy siebie warci.

– Wcale nie jestem taka jak ty. – Ujęłam jego oba policzki pomiędzy palce jednej dłoni, ponieważ w tym samym czasie paznokcie drugiej ręki wbijałam w nadgarstek Luke’a. Wycedziłam wręcz te słowa przez zęby. – Nie mam z tobą nic wspólnego.

– Cokolwiek pozwoli ci spać.

– Urocze. – Podniosłam się nieznacznie, wsuwając łydkę pomiędzy jego uda, a gdy posłał mi pytające spojrzenie, zlustrowałam ten przebiegły grymas, który chłopak nazywał „uśmiechem”. – Że w ogóle zakładasz, że pójdziemy dziś spać.

Jeżeli wcześniej powiedziałam, że to był koniec – nie miałam racji. Nastąpił on dopiero, gdy nasze spragnione wargi spotkały się ze sobą w namiętnym pocałunku.

Po tym… Nic innego nie miało znaczenia.

Wszystko byłoby w porządku, bo przecież sypianie z kimś, kogo się nie znosi, nie jest wcale takie nowatorskie. Sprawdzony temat, im więcej negatywnych emocji, tym zabawniej, można się nieźle poobijać. Jednakże mimo tego usprawiedliwienia czułam się jak najgorsza osoba na świecie. Jak uosobienie blondynki z młodzieżowych filmów o szkole, dziewczyny, która pomiata każdym pod sobą, bo nie ma żadnego poczucia własnej wartości i cierpi na postępujące, nieleczone daddy issues¹.

Nie żebym bezpodstawnie kogoś diagnozowała albo kimś pomiatała, nie licząc Luke’a oczywiście, ale on to inna bajka, bo sam był tym doskonałym Panem Popularnym, uganiającym się za śmiesznie małą piłką do lacrosse’a na boisku.

Och, wygrałam życie! W gruncie rzeczy gdyby mniej mówił, a wyłącznie wyglądał i robił te cuda swoimi palcami, jak najbardziej – wygrałam je. Lecz to nie dlatego byłam nie fair. Zważywszy przede wszystkim na Holiday Willstone – moją najlepszą przyjaciółkę, której nie skrzywdziłam tak bardzo chyba od czasów szkoły podstawowej, kiedy z zazdrości o długość jej włosów, ścięłam dziewczynce cały warkocz, rzucając potem tekstem: „Ojej, to tak działają nożyczki?!”.

Może to głupie przyrównywać fryzurę do chłopaka, ale różny wiek równa się różnym wartościom. Wtedy Luke wydawał się i jej, i mnie obleśny, tylko dlatego, że był chłopakiem. Kiedy natomiast dorosłyśmy, cóż… Ona zaczęła do niego wzdychać, a ja prędko znalazłam typ faceta, który mnie osobiście kręcił, i żaden z tych kolesi, których wpisałam w swój randkowy kalendarz, ani trochę nie przypominał jego.

Mnie i Holly różniło wiele. Wzrost, figura, podejście do poważnych oraz mniej tematów społecznych, gust w każdej dziedzinie – jedzeniowy, filmowy i „mężczyznowy”, ale to raczej nie przeszkadzało nam w budowaniu relacji.

Dopiero jeden wieczór, podczas którego nie myśląc, podjęłam szaleńczo idiotyczną decyzję, by zostać u Luke’a na noc, zburzył nie tylko szczerość między mną a przyjaciółką, ale również – jakąkolwiek stabilność.

Chwila, Jossie, zapędzasz się! Jak wylądowałaś w domu przesympatycznej matki chłopaka, którego nawet nie lubisz? Zasadniczo… Gardzisz nim. Czemu Holly tak bardzo za nim szaleje, skoro ty bezceremonialnie, wszem i wobec wyrażasz swoją niechęć do tego delikwenta?

Och… Moment, moment, moment.

Żeby dojść do tej chwili, potrzebujemy paru minut albo godzin. Cholera jasna, potrzebujemy miesięcy wyjaśnień, potrzebujemy… Listy. Podajcie mi markery, brokat i brystol. Rozpiszemy to, stworzymy listę, począwszy od: „Hej, jestem Luke” przez: „Hej, może zostaniesz?” aż do: „Hej, spałam z twoim crushem”.

Także rozsiądźcie się wygodnie, weźcie jakieś przekąski, kawę, tequilę… Zagramy w grę pt.: „Wypij szota, gdy poczujesz dyskomfort!”.

Czy ktoś już jest pijany?ROZDZIAŁ PIERWSZY

Hej, przestań się na niego gapić!

Bez wątpienia znacie ten typ dziewczyny.

Ubiera się w luksusowych sklepach, kupuje najdroższe kosmetyki i chodzi na najwyższym z możliwych obcasów. To na ten typ dziewczyny patrzy się z dołu, stwierdzając: „Wow, chcę być tobą” albo „być z tobą”, ale ten typ jest też bezwarunkowo niedostępny do tego stopnia, że czasem człowiek siedzi, zastanawiając się, gdzie popełnił w życiu błąd, skoro nie potrafi nawet zdobyć się na to, by jakkolwiek do niej zagadać.

Ten typ dziewczyny omota cię kpiącym spojrzeniem, by ostatecznie prychnąć krótkie: „Za wysokie progi na twoje nogi, kotku!”. Zazwyczaj taką dziewczynę wrzuca się do seriali i książek jako nemezis głównej bohaterki – nieśmiałej, szarej myszki, która boi się własnego cienia i nie wiadomo z jakiej racji wzdycha do niej całe zainteresowane płcią piękną grono tej planety.

Jesteście świadomi dlaczego?

Bo ten typ dziewczyny to kawał niezłej mendy.

Stereotypowo: ten typ wskoczy do łóżka twojego chłopaka, podpisze się pod twoją pracą semestralną, zagra czystą jak diament przed każdym, kto ma znaczenie, by całą resztę powszednich pożeraczy chleba zmieszać z błotem. Ten typ dziewczyny chce mieć, nic od siebie nie dawać i żerować na sukcesach innych.

Tak mówią przecież seriale i książki!

Jeśli masz powyżej metra sześćdziesięciu, dobrze się ubierasz i robisz makijaż, który widać, twoje szanse na utożsamienie się z popkulturową protagonistką ponad wszelką wątpliwość nie rokują dobrze. Możesz co najwyżej podziwiać jej wroga i mówić: „To ja, tak właśnie wyglądam”.

Ale, hej, takie mendy też mają uczucia!

Trudno jest żyć w świecie oceniających ludzi, a nie łudźmy się – wszyscy oceniają i wszyscy podlegają tej ocenie.

Bycie ładną kobietą i przede wszystkim – zdawanie sobie z tego sprawy, stawia cię w pozycji wroga społecznego numer jeden.

Ludzie mają zwyczaj popadania ze skrajności w skrajność, a z początkiem ery szarych myszek osobiście coś we mnie umarło.

Przecież nie trzeba ukrywać się w cieniu, by być mądrym i ciekawym, nie trzeba też wykonywać wizażowych cudów na twarzy, by być zwyczajnie beznadziejnym człowiekiem. Szare myszki potrafią porządnie ugryźć w palec za kawałek śmierdzącego, spleśniałego sera, jeśli rozumiecie, co mam na myśli.

Czasem brzydka okładka ma nieciekawą treść i odwrotnie. Kolejno: widząc na stronie tytułowej gołą klatę, w środku ją otrzymujesz, tak jak tego chciałaś, i jest ci dobrze! Innymi razy stereotypy się zgadzają, a zepsute wnętrze równa się anielskiej buźce.

No właśnie, skoro o tym… O gołej klacie i symetrycznych twarzach. Tak było w cudownym wypadku mojego ulubionego Luke’a Prestona. Czujecie moc sarkazmu? Ja czuję. To mieszanka Erosa od Versace i pychy. Tak pachnie tylko jedna osoba na świecie, która nie dość, że ma loki, to jeszcze dołeczki, a żeby tego było mało – trzy jasne piegi na małym nosie.

– Czy możesz przesunąć dupę? – jęknęłam w stronę Holly, która tylko wywróciła oczami najbardziej teatralnie, jak potrafiła. – Pogapisz się na tego gnoma później, teraz pouczymy się fizyki.

– Od kiedy ci zależy, hm?

– Nie zależy, fizyka jest bardziej seksowna niż faceci. – Temat fizyki był jednym z ulubionych tematów Holly, która kochała liczyć, szacować, szukać niewiadomej i za każdym razem powtarzała, że nie zda, a potem kończyła z wyróżnieniem za najlepszy wynik w grupie.

Była spokojna, cicha, skromna, pokorna, właśnie taka, jaka powinna być przede wszystkim publicznie. Doskonale pasowałaby do roli popkulturowej głównej bohaterki. Ujmująco niska, szczupła, z idealną cerą, sterczącymi, regularnymi piersiami i głębokim wcięciem w talii – idąca przez środek boiska na rozdaniu świadectw po piętnastą nagrodę za zaangażowanie w coś, co zapewne potroiło jej wartość na agresywnym uczelnianym rynku.

Problem w tym, że Holly odbiło, czego dowód rzeczowy numer jeden brzmi jak:

– Boże, Jossie. – Dziewczyna przetarła twarz dłońmi. – Dlaczego on mnie nie zauważa?

– Hej, daj spokój… – No nie wiem, może dlatego, że nie umiesz powiedzieć mu głupiego „cześć”? Nie żebym nie mówiła jej tego odkąd straciła dla niego głowę, ale już nie miałam siły się powtarzać, toteż zmieniłam taktykę. – Światło, optyka i inne mechaniki, musisz wytłumaczyć mi wzory… Bo… Są tu jakieś wzory? – Uniosłam jedną brew zachęcająco.

Miałam nadzieję, że są, gdyż wyłącznie matematyczne rozwiązanie uratowałoby mój brak znajomości teorii.

– Roy ci wytłumaczy.

Przed nami, jakby wyrósł spod ziemi, pojawił się on: nastoletnia personifikacja chochlika, który po godzinach lekcyjnych pichci ziółka w kociołku, tuli drzewa i walczy z wymogiem noszenia butów w miejscach publicznych. To znaczy najpierw przyszła jego czerwonosina malinka na szyi, później dało się wychwycić Roya.

Stuprocentowo kibicowałam jemu i Cameronowi w ich cukierkowym świecie, ale skoro ja dostałam tydzień kozy za malinkę, on też powinien! Mógł chociaż skorzystać z ratunkowego korektora na takie wypadki, który dostał ode mnie bezokazyjnie. Po prostu kupiłam za ciemny, a Roy i jego chłopak, Cameron, niekoniecznie musieli cierpieć te same katusze co ja, wysłuchując morderczego, karnego kazania pani Beatrice o tym, że kalendarzyk jest jedyną prawilną formą antykoncepcji, prócz oczywiście bycia w ciąży, bo nie da się zajść w ciążę, kiedy się w niej już jest. Jakiś urząd powinien zweryfikować te nauczycielskie mądrości, prawda? Może gdyby zależało mi trochę bardziej, byłabym w stanie gdzieś to zgłosić? To jest właśnie mój problem – z jednej strony chciałabym wprowadzić dobrą zmianę, jednakże z drugiej – za każdym razem wybierałam zagryzanie zębów, uległe potakiwanie i zaklasyfikowanie tego typu wywodów do kategorii absurdalnych anegdotek do opowiadania podczas domówek oraz rodzinnych spędów.

– Raczej nie bardzo, kajam się przed najpiękniejszymi i najmądrzejszymi paniami w całej Virginii. – Roy zaczął swój żałosny „wróżkowy” wywód, abyśmy z litości pozwoliły mu spisać od siebie zadanie.

– Hej, Holly, masz fizykę? – Zaraz za nim pojawił się nikt inny jak Cameron Howard, na którego widok parsknęłam szczerym śmiechem. – I co się chichrasz, Jo?

– Wyglądasz jak nowozelandzki Harry Styles na gazie.

Co w sumie mogłoby mieć jakieś odniesienie, ponieważ mój przyjaciel mówił tak samo nisko oraz powoli jak wspomniany muzyk, a na dodatek jestem przekonana, że założyłby folię rybacką, gdyby miała logo Gucci.

– Roy, wyglądam jak Harry Styles na gazie? – Chłopak momentalnie zdjął z nosa ciemne okulary i zasłonił usta.

– Wyglądasz bardzo źle – przyznał Roy. Oburzony Cameron ściągnął także karmazynowy szalik, prawdopodobnie należący do jego bogatej, atrakcyjnej mamy. – O cholera, nie… Lepiej załóż.

Przyszli – praktycznie zrośnięci ze sobą – mężowie Armstrong High School zaczęli sprzeczać się o znaczenie terenu malinkami, ale tego już nie słuchałam. Po prostu z westchnieniem objęłam spojrzeniem Holly, która wykorzystała okazję, by obcesowo pożerać wzrokiem Luke’a. Tyle że kiedy chodziło o Prestona, pole widzenia mojej przyjaciółki znacznie się zawężało. Ona zaobserwowała jego, ja dostrzegłam jeszcze Ashley Ross – dziewczynę, która pożyczyła osobowość od Reginy George – i jej zmęczoną życiem, punkową kopię, Lexy Stanford, której Holly najchętniej wydrapałaby oczy bez szczególnego powodu.

Nie rzucam słów na wiatr – wyglądały jak ego i alter ego. Kiedyś publicznie powiedziałam Ashley, że ma się zamknąć, dlatego Lexy literalnie na mnie syknęła.

Któraś z nich chciała sprawić sobie Luke’a na dziewiętnaste urodziny – pytanie która.

Jednakże tym razem można zaliczyć punkt dla Holly, ponieważ on zlewał je obie, poświęcając swoją uwagę zeszytowi z fizyki. Bądź w jego, moim niestety też, wypadku Zeszytowi Do Wszystkiego.

– On tu idzie – szepnęłam Holly na ucho, gdy dostrzegłam jak macha do Roya i wlecze się żałośnie w naszym kierunku. – Spadam, bo…

– Zostajesz, Chryste, mogłam użyć chociaż tuszu… – Oberwała delikatnie, korekcyjnie w łeb za panikę. – Jossie!

– Skończ chrzanić, uśmiechnij się zabójczo i daj mu spisać to kretyńskie zadanie, a potem zgadajcie się na randkę, wspólne korki, projekt semestralny, kolację ze śniadaniem… To nie jest trudne, coś jak: „Hej, Luke, jesteś trochę bardzo gorący, musimy się kiedyś spotkać!”.

– Przekażę mu. – Cameron puścił mi oczko, a ja prychnęłam. Wszyscy troje doskonale wiedzieli, jak wyglądała moja relacja z nim.

Gdy Roy i Cam stali się „rzeczą”, przeszliśmy jedną z najbardziej wyniosłych konwersacji o tym, jak bardzo się kochamy i jego nowy chłopak, będący jednocześnie najlepszym kumplem Luke’a, nie sprawi, że nagle przestaniemy się ze sobą przyjaźnić. Chcąc przypieczętować to oświadczenie, podpisaliśmy pakt w postaci zebrania wszystkich żenujących zdjęć, historii i zrzutów ekranu, które moglibyśmy wykorzystać przeciw sobie, abyśmy pamiętali, że jesteśmy powiązani na wieki wieków amen. Jedno z nas idzie na dno, drugie razem z nim. Ja i Cam kopaliśmy sobie wspólny grób – społeczny czy rzeczywisty, nieważne, bo prawdziwi przyjaciele zawsze lądują na tym samym podłożu, bez względu na stężenie robaków w nim.

– Żeby to było takie proste. – Holly sapnęła żałośnie, a ja mruknęłam coś pod nosem w odpowiedzi – z nadzieją, że nieustannie mnie nie słucha, więc tym samym nie oczekuje merytorycznej informacji zwrotnej – i zamknęłam zeszyt, w którym zdążyłam przepisać obliczenia z notatnika koleżanki.

Dziewczyna przytuliła twardą okładkę, ja natomiast wyciągnęłam rękę ze swoim zeszytem w stronę chłopaków:

– Bierzcie go i niech was nie widzę.

To była nasza wersja Stworzenia Adama – ja chciałam podać swoją własność Cameronowi, on aż się pochylił, wniebowzięty moją dobrotliwością, natomiast nagle piękno naszej kooperacji zepsuł wstrętny paluch Luke’a Prestona, który szczerząc się głupio, wziął mój zeszyt, w tym samym momencie ignorując nieśmiałe, ciche: „Hej” ze strony Holly.

– Dzięki, Josselin, ale ty jesteś pomocna. – Kiedy usłyszałam ten głos, miałam ochotę zniknąć.

Uśmiechnęłam się złośliwie, a potem pociągnęłam zeszyt w swoją stronę, bo Cam się może i wycofał, ale ja byłam gotowa walczyć o ściągnięte zadanie krwią i blizną!

– I tak nie zrozumiesz.

– Jeśli ty zrozumiałaś, prawdopodobnie nawet Ashley zrozumie.

Uniosłam jedną brew.

– Wspólny wróg? – Oboje z Lukiem zgromiliśmy wzrokiem Roya, który się wtrącił. – No co? Ja chciałem tylko… – mamrotał Roy.

– Ashley zdała każdy egzamin na minimum dziewięćdziesiąt procent, jeśli ktoś tu jest głupi to… – Nie wiem, czy powiedziałabym „my”, czy „ty”, jednakże mi przerwano.

– Możesz wziąć mój.

Uwaga, czy to ptak, czy to samolot? Nie, Holly odzyskała głos i wreszcie odezwała się do Prestona!

Zakładam, że zastanawiacie się, dlaczego nie próbuję w tym momencie wybić jej swojego rywala z głowy.

Zawsze byłam zdania, że mimo przyjaźni mamy własne mózgi, zapewne rzygałabym, słuchając o ich randkach niczym z bajki, ale cieszyłam się, że przynajmniej zebrała się w sobie, by zrobić jakiś ruch w jego stronę, a to naprawdę jest powód do radości!

– Mogę. – Na jego usta wpłynął szeroki uśmiech. – Dzięki, Hannah.

– Holly – poprawiłam go.

– A co za różnica?

Jej oczy zgasły, dlatego mnie zapłonęły policzki.

– Wiesz co… Dawaj! – Chciałam walczyć, lecz mimo bycia względnie wysoką, młodą kobietą w różowych sneakersach, na które poszła cała moja wypłata z letniego obsługiwania baru, mogłabym pomarzyć, żeby powalić te niemal dwa metry wzrostu, dlatego wybrałam najbardziej zirytowany bitch face ze swojej kolekcji, zdobiąc nim twarz. Luke jednak zajął się fizyką.

Wymieniłam z przyjaciółką znaczące spojrzenia.

Nie zasługiwał na nią. Tylko co ja miałam do gadania w tej kwestii?

Och, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mam do gadania naprawdę wiele, a Luke Preston zapamięta imię Holiday na długie lata, choć to Jossie będzie dosłownie nękać go nocami.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: