Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Hipnoza - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
10 września 2025
2845 pkt
punktów Virtualo

Hipnoza - ebook

Zima roku 1807. Okres Pierwszego Wolnego Miasta Gdańska wyzwolonego spod władzy Prus i pozostającego pod kuratelą Napoleona.

W gdańskich zaułkach giną francuscy oficerowie, mordowani w okrutny sposób przez nieuchwytnych sprawców.

Wykrycie skrytobójców jest trudne, śledztwo się przeciąga. Kto stoi za tymi zbrodniami? Pruscy partyzanci, gdańscy masoni, a może przemytnicy z portu? Francuzi zmuszają do współpracy Polaka, dobrze znającego stosunki w obcym dla nich mieście. To pochodzący z Gdańska Hamilkar Sterling, enfante terrible, niepokorny syn lekarza pułkowego - aresztowanego pod fałszywym zarzutem błędu lekarskiego i doprowadzenia do śmierci jednego z generałów francuskich.

Francuzi szantażują młodzieńca: albo dopomoże w śledztwie i doprowadzi w ten sposób do uwolnienia ojca, albo stanie on przed sądem wojennym. Atutem Hamilkara są jego nietypowe pasje, które mają pomóc w śledztwie. Jako entuzjasta nauki i techniki, konstruuje samodzielnie machiny, w tym aerograf, aparat do wykrywania kłamstw. Urządza też seanse raczkującej w tym czasie hipnozy.

Hamilkar nie ma wyboru. Współdziałając z francuskim agentem Victorem podejmuje nietypowe śledztwo, mające na celu wykrycie morderców. Jednocześnie wykazuje się talentami detektywistycznymi, powoli dochodząc do niespodziewanej i zaskakującej prawdy.

Rasowy kryminał noir w kostiumie z epoki: tajemnicze morderstwa i gra wielkich mocarstw, szpiedzy, przemytnicy i upadłe kobiety. W tle mroczna panorama Gdańska AD 1807.

Krzysztof Bochus w znakomitym stylu powraca do gatunku, którego jest niekwestionowanym mistrzem.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788383299860
Rozmiar pliku: 787 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Ziemia Święta, Jaffa

10 marca 1799

_ _

_Kochana Matko!_

_Spieszę Ci donieść, że dzięki łasce Opatrzności miewam się dobrze, a fortuna mi sprzyja. A jej przychylność potrzebna mi nad wyraz, bo zaiste daleko od domu rodzinnego los mnie poprowadził._

_Jesteśmy teraz w Ziemi Świętej, walcząc z Turkami, chorobami i brakiem wody pitnej. Och, jakże marzę teraz o turkusowych polach w naszej Langwedocji, jak łaknę jej czystych strumieni i ożywczych deszczy! Wierzę, że powrócimy szczęśliwie do domu, ale na razie podążać musimy za sztandarem niesionym przez Bonapartego._

_Wiele się bowiem wydarzyło w ostatnich dniach, mnóstwo krwi przelano, ale nasze orły pozostają niezwyciężone. Najpierw dotarliśmy do fortu Al-Arisz, leżącego ponad dwieście pięćdziesiąt kilometrów od Kairu, który był broniony przez blisko dwa tysiące żołnierzy tureckiej straży przedniej oraz ich arabskich sojuszników._

_Generał Bonaparte zażądał poddania fortu, na co Turcy się zgodzili. Przysięgli oni Napoleonowi na Koran, że ani oni, ani ich żołnierze nie będą więcej służyć w armii Dżezara1, i przez rok, począwszy od tego dnia, nie wrócą do Syrii. Bonaparte pozwolił im zatrzymać broń i wrócić do domu, chociaż wyłączył z tego porozumienia mameluków, których obawiał się najbardziej, rozbrajając ich…_

_O tym, że nie można ufać tym ludziom, przekonaliśmy się już wkrótce._

_Pierwszego marca Bonaparte dowiedział się od kapucynów z miejscowości Ramla, że żołnierze z garnizonu Al-Arisz przemaszerowali tędy niedawno, zmierzając do leżącej nieopodal twierdzy Jaffa. Gardłowali przy tym, że nie zamierzają dotrzymać warunków kapitulacji, które my rzekomo złamaliśmy jako pierwsi._

_Dowiedziawszy się o tym, Napoleon ruszył pod Jaffę, przystępując do oblężenia i szturmu na miasto. Przez wyłomy dokonane w murach wdarliśmy się do środka. Widok był straszny: odgłosy wystrzałów, wrzaski kobiet i ojców, córka gwałcona na zwłokach matki, odór krwi, jęki rannych, krzyki zwycięzców kłócących się o łupy…_

_Napoleon postanowił nadzwyczaj surowo potraktować jeńców z Jaffy, którzy dali mu wcześniej słowo w Al-Arisz, aby potem je złamać. „Zaprowadzić tych, których schwytano z bronią w ręku, i innych Turków na skraj wody – rozkazał – zachowując wszelkie środki ostrożności, tak żeby żaden z nich nie uciekł”. Słyszałem ten rozkaz na własne uszy, bom akurat znajdował się w pobliżu._

_Tak też się stało. Około trzech tysięcy ludzi złożyło broń i na rozkaz głównodowodzącego odprowadzono ich do obozu. Wszystkich mameluków i Maghrebczyków zawiedziono następnego dnia nad brzeg morza i dwa bataliony zaczęły ich rozstrzeliwać. Tamci nie mieli innego sposobu na ocalenie życia, jak tylko rzucić się do morza. Tam jednak również można było do nich strzelać – i w jednej chwili morze zabarwiło się od krwi, a jego powierzchnia pokryła się trupami. Kilku mameluków szukało ratunku na skałach. Wysłano żołnierzy na łodziach, aby i ich wykończyli. Zostawiliśmy oddział na brzegu i nasza perfidia zwabiła kilku z nich, którzy zostali bezlitośnie zmasakrowani. Podobno przeżyło tylko dwóch braci, mameluków, którzy przeszli później na służbę jednego z francuskich oficerów, ślubując mu w zamian wierność niczym psy poddańcze._

_Resztę wymordowano. Zalecono nam, żeby nie używać prochu, więc musieliśmy bezlitośnie zabijać ich bagnetami. Obawiam się, Matko, że ta masakra tylko wznieci jeszcze większą nienawiść do Francuzów i prędzej czy później krew tych trzech tysięcy ofiar spadnie na nas._

Z listu starszego kwatermistrza armii napoleońskiej, Louisa-Andre Peyrusse’a do matki

1799 r.IROZDZIAŁ I.
GRENADIER W LODZIE

1.

Bohnsack2, niedziela, 6 grudnia 1807

Johannes Lesser z niepokojem spojrzał na sklepienie kościółka. Wicher na zewnątrz się wzmagał. Poczerniałe ze starości deski trzeszczały niebezpiecznie, jakby chciały ostrzec zebranych, że nie są w stanie dalej stawiać oporu atakom sztormu znad morza. Lesser zauważył, że jego niepokój udziela się także pozostałym wiernym, zgromadzonym w ciasnej nawie świątyni. Ich rybackie kapoty parowały i spływały wilgocią, tworząc oleiste kałuże u stóp. Ludzie się wiercili, przestępowali z nogi na nogę, mruczeli coś pod nosem, a ich spojrzenia krzyżowały się, pełne niepokoju i napięcia.

Pastor Macke zdawał się jednak nie słyszeć żywiołu, którego odgłosy dobiegały z dworu.

– Pozbądźcie się trwogi! Nie wyrzekajcie się prawdziwej wiary i nie ulegajcie omamom tego uzurpatora z ukradzioną koroną na głowie. – Jego wysoki głos brzmiał donośnie, odbijał się od ścian i chlastał niczym bicz boży. – Napoleon z pyłu powstał i w proch się obróci! To nienażarta, nienasycona bestia, która nigdy nie przestanie, nie zaspokoi swego apetytu władzy, bogactw i nowych zdobyczy. Narodził się oto współczesny Antychryst, uosobienie wszystkiego, co złe, niemoralne i brudne! Uzurpator obala święte trony, prawdziwą wiarę zastępując religią motłochu, brutalną siłą zaprowadza nowy porządek, oparty na bluźnierstwie, grzechu i zgorszeniu! Ten szatan doprowadzi do upadku siebie i wiarołomnej Francji, wspomnicie moje słowa! – Krzyk duchownego przecinał powietrze jak pejcz z rogowej skóry. – W Ewangelii Świętego Mateusza czytamy: „Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela”3. Naszym królem jest Chrystus, ziemskim władcą Fryderyk Wilhelm Trzeci, a ojczyzną Prusy. Gdańsk jest i pozostanie wierny, nigdy nie zegnie karku przed okrutnym okupantem!

Lesser pokiwał głową w zadumie. Co prawda, to prawda. To były mocne słowa. Jednak wierni z Bohnsack dobrze wiedzieli, że ich pastor boi się tylko Boga. A żabojadów uważa za zarazę, gorszą niż dżuma. Chodził w podartych butach i pocerowanej marynarce, nie miał eleganckich manier, a jednak w świątyni nie było nikogo, kto zwątpiłby w jego prawość i patriotyzm.

Od kiedy Francuzi zajęli pod koniec maja Gdańsk4, dla miasta nastały ciężkie czasy. Początkowo niektórzy witali zdobywców nawet dość życzliwie, zwłaszcza Polacy i bogaci kupcy, którym doskwierały pruskie podatki, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Nieustanne kontrybucje, żołnierskie rozboje i rosnąca bieda radykalnie zmieniły nastroje w mieście.

Sroga zima tylko dorzuciła drew do tego stosu niechęci i nienawiści. Do wielu domów na Wybrzeżu zajrzał głód, żołądki zaczęły przywierać ludziom do grzbietów. Ileż można jeść kiszoną kapustę, zabunkrowaną w beczkach za lepszych czasów? Nie licząc Polaczków, miasto było teraz otwarcie wrogie Francuzom. A ich gmina w Bohnsack była tego oporu prawdziwą twierdzą.

Dalsze słowa kazania przerwał hałas w drzwiach. Na progu świątyni pojawił się mężczyzna w długiej kapocie ociekającej wodą. Lesser rozpoznał w nim młodego Mullera, który wraz z ojcem, rybakiem i kaszornikiem5, mieszkał na skraju wsi.

Chłopak podszedł pospiesznie do pastora i zaczął mu coś szeptać do ucha. Ten słuchał go wyraźnie poruszony.

– Drodzy moi! – wykrzyknął wreszcie. – Morze ruszyło! Morze ruszyło! Wieje z północy i północnego wschodu!

Po czym obrócił się na pięcie i zniknął w bocznym pomieszczeniu od strony zakrystii, gdzie jak wszyscy wiedzieli, trzymał swój rynsztunek kaszornika.

Na te słowa tłumek natychmiast ruszył ku wyjściu z kościółka: pochrząkując, przepychając się z lekka, niczym wielka dżdżownica sunąca ku plaży na zewnątrz. Lesser wypadł na dwór jako jeden z pierwszych. Nawet z tej odległości słyszał, jak wzburzone fale gwałtownie uderzają o brzeg. Szykował się dobry połów. Kierunek wiatru był odpowiedni. Najlepiej rokowały właśnie wiatry z północy. Musiał się tylko pospieszyć – chętnych było wielu, widział, jak ludzie, przyspieszając kroku, roztapiają się w ciemności.

Wiało coraz mocnej. Lesser spojrzał ku morzu. Żywioł ukryty był w ciemności. Tylko wysokie grzywy fal atakujących brzeg zdradzały jego obecność i utajoną moc. W powietrzu unosił się zapach soli i zgniłych wodorostów.

Zapowiadała się dobra noc.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij