- W empik go
Hippiasz Mniejszy - ebook
Hippiasz Mniejszy - ebook
Ten dialog Platona ma za temat odczyt popisowy Hippiasza, który stanowiła pochwała bohaterów homeryckich; temat przystępny dla publiczności, bo na Iliadzie i Odysei uczył się ówczesny Grek w szkole czytać i oceniać ludzi i stosunki. Temat modny i narodowy. Każdego z trzech wybitnych bohaterów epopei ojczystych pochwalił prelegent innym przydomkiem a przeciwstawił prostoduszny i szczery typ Achillesa fałszywemu i chytremu typowi Odyseusza. Pierwszeństwo przyznał Achillesowi. Dla Sokratesa sprawa się nie kończy na pochwale lub naganie jednostkowej. Spróbuje sięgnąć w głąb, dojść na jakiej zasadzie oparta była pochwała i przyjrzeć się, co z tej zasady wyniknie. Na dnie ocen Hippiasza leżał kult mocy, sprawności życiowej, kult nieobcy Sokratesowi i Platonowi. Konsekwencją jednak tego kultu są oceny sprzeczne z jakimś zakorzenionym poczuciem, którego się ani Sokrates wyzbywać nie myślał, ani Hippiasz nie miał odwagi zapierać się go otwarcie. Chcąc pozostać przy starych ocenach w poszczególnych wypadkach, Platon rozszerzył pojęcie sprawności życiowej, wliczając do życia i życie zagrobowe, biorąc w rachubę, oprócz praw, kar i nagród ludzkich, prawa, kary i nagrody pozaziemskie. Rozwija ten tok myśli w dialogu pod tytułem Gorgjasz; w Hippjaszu Mniejszym ogranicza się do tego, żeby w kłopot wprowadzić przeciwnika, który oceny swoje opiera na czysto ziemskim, doczesnym, ludzkim pojmowaniu sprawności życiowej. Zobacz, powiada Platon niejako, do czego dochodzimy i co nas czeka, jeżeli lepszym nazwiemy mądrzejszego w znaczeniu doczesnym, sprytniejszego, lepiej przystosowanego życiowo do danych warunków. Chwalić będziemy musieli wówczas wszelkie sprytne łotrostwo wbrew poczuciom, które jeden z nas ma, a drugi je udaje dla przyzwoitości.
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-712-2 |
Rozmiar pliku: | 228 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena przedstawia zakąt sali po odczycie popisowym sławnego ze swej wszechstronności i wysokiej kultury literackiej sofisty w domu, być może, Eudikosa, syna Apemanta. Publiczność wychodząca ożywiona bardzo; słychać słowa zachwytu nad treścią i formą prelekcji, nad mistrzostwem i subtelnością rozróżnień, nad niezwykłem pogłębieniem przedmiotu.
Eudikos, zaliczający się widocznie do wykształconych literacko jednostek, nawiązuje rozmowę między prelegentem a Sokratesem.
Początek rozmowy świadczy, że temat odczytu popisowego Hippjasza stanowiła pochwała bohaterów homeryckich; temat przystępny dla publiczności, bo na Iljadzie i Odyssei uczył się ówczesny Grek w szkole czytać i oceniać ludzi i stosunki. Temat modny i narodowy. Każdego z trzech wybitnych bohaterów epopei ojczystych pochwalił prelegent innym przydomkiem a przeciwstawił prostoduszny i szczery typ Achillesa fałszywemu i chytremu typowi Odysseusa. Pierwszeństwo przyznał Achillesowi.
Dla Sokratesa sprawa się nie kończy na pochwale lub naganie jednostkowej. Spróbuje sięgnąć w głąb, dojść na jakiej zasadzie oparta była pochwała i przyjrzeć się, co z tej zasady wyniknie. Na dnie ocen Hippjasza leżał kult mocy, sprawności życiowej, kult nieobcy Sokratesowi i Platonowi. Konsekwencją jednak tego kultu są oceny sprzeczne z jakiemś zakorzenionem poczuciem, którego się ani Sokrates wyzbywać nie myślał, ani Hippjasz nie miał odwagi zapierać się go otwarcie. Chcąc pozostać przy starych ocenach w poszczególnych wypadkach, Platon rozszerzył pojęcie sprawności życiowej, wliczając do życia i życie zagrobowe, biorąc w rachubę, oprócz praw, kar i nagród ludzkich, prawa, kary i nagrody pozaziemskie. Rozwija ten tok myśli w dialogu pod tytułem Gorgjasz; w Hippjaszu Mniejszym ogranicza się do tego, żeby w kłopot wprowadzić przeciwnika, który oceny swoje opiera na czysto ziemskiem, doczesnem, ludzkiem pojmowaniu sprawności życiowej. Zobacz, powiada Platon niejako, do czego dochodzimy i co nas czeka, jeżeli lepszym nazwiemy mądrzejszego w znaczeniu doczesnem, sprytniejszego, lepiej przystosowanego życiowo do danych warunków. Chwalić będziemy musieli wówczas wszelkie sprytne łotrostwo wbrew poczuciom, które jeden z nas ma, a drugi je udaje dla przyzwoitości. Chwali je nieraz i mit ojczysty, kiedy uwielbia bohaterów i bogów oszustów, imponują nam i w życiu jednostki, których jedyną wartością spryt życiowy; spróbujmy być konsekwentni, spróbujmy aż do końca stosować zasadę: dobry to tyle co sprawny życiowo. Spotkamy wypadki, które nas wprowadzą w kłopot. Ja przeprowadzę aż do końca tę zasadę, bo inaczej pojmuję życie, ale ty Hippjaszu, przy twojem pojmowaniu życia utkniesz i będziesz się wstydził konsekwencyj. Spróbuj i zrób coś z tem.
Tak mówi dusza Platona, ale nie tak poważnym tonem. Sokrates figluje z Hippjaszem. Autorowi nic nie zależy na tem, że jeden czytelnik weźmie rzecz jego za utwór czysto humorystyczny, drugi się obrazi o nieścisłości, inny nie potrafi pogodzić niesłychanych zdań, które Sokrates poddaje przeciwnikowi, z resztą jego postaci i z resztą nauki Platona.
Dialog nasz jest do dzisiaj tłem nieporozumień. Zarzucają Sokratesowi, że w tej rozmowie z Hippjaszem przestał być sobą, zamienił role ze sofistą i podczas gdy Hippjasz stoi na stanowisku zdrowego rozsądku, Sokrates układa tanie paradoksy i ten fałszywy towar z dobrą miną wynosi na targ, byle tylko pognębić przeciwnika. Pokaże się, czy to prawda. Schleiermacher i Ast nie wierzyli w autentyczność Hippjasza Mniejszego, z którym już Arystoteles polemizował (Metaf. 1025 a. 6), ale związek jego z Gorgjaszem, treść i forma nie pozwalają wątpić o autentyczności dialogu. Wątpliwości stąd poszły, że niewłaściwym tonem rzecz czytano; nie uwzględniano niedbałego uśmiechu, z którym Platon lubi mówić najpoważniejsze rzeczy. W ostatnich rozdziałach Fajdrosa powiedział, jak jest daleki od pedanterji, jak mu mało zależy na literze tekstu, jak zgoła nie miał zamiaru wydawać ścisłych traktatów, od którychby nic ująć i nicby do nich dodać i sam nie był gotów i drugim na to nie pozwalał. Stąd potrzeba go niekiedy dopiero odgadywać.HIPPJASZ MNIEJSZY
OSOBY DIALOGU:
EUDIKOS
SOKRATES
HIPPJASZ
I
EUDIKOS: A ty; dlaczego ty milczysz, Sokratesie, po takim wielkim popisowym wykładzie Hippjasza i albo razem z drugimi nie chwalisz czegoś z mowy, albo nie zbijasz, jeśli ci się coś nie wydaje trafnie powiedzianem? Tem bardziej, żeśmy sami zostali; my, którzybyśmy mogli mieć największe pretensje do udziału w rozprawach filozoficznych.
SOKRATES: Tak, Eudikosie; jest coś takiego, o cobym chętnie zapytał Hippjasza; coś z tych rzeczy, które właśnie mówił o Homerze. Bo ja już od twojego ojca, Apemanta, słyszałem, że Iljada ma być piękniejszym poematem Homera, niż Odysseja; a o tyle piękniejszym, o ile lepszym ma być Achilles od Odysseusa. Bo z obu tych poematów jeden, powiada, poświęcony jest Odysseusowi a drugi Achillesowi. Więc o tobym się chętnie, jeżeli Hippjasz łaskaw, rozpytał, jakie też ma zdanie o tych dwóch mężach; którego z dwóch nazywa lepszym, skoro nam tyle różnych pięknych rzeczy pokazał i o poetach wogóle i o Homerze.
II
EUDIKOS: Ależ, oczywiście, że Hippjasz nie poskąpi odpowiedzi, jeżeli go o coś zapytasz. Prawda, Hippjaszu, że jeśli Cię o co zapyta Sokrates, to odpowiesz? Czy co zrobisz?
HIPPJASZ: Przecieżby to, Eudikosie, bardzo było z mojej strony dziwne i niewłaściwe, gdybym ja, który do Olimpji na uroczystość wszechhelleńską, ilekroć są igrzyska, zawsze z domu, z Elidy jeżdżę do świątyni i poświęcam się mówieniu, o czem tylko kto zechce z tych rzeczy, którem sobie na popis przygotował i służę każdemu odpowiedzią na dowolne zapytanie, miał teraz uciekać przed pytaniem Sokratesa.
SOKRATES: Doskonale ty się musisz czuć, Hippjaszu, jeśli każdej olimpjady z takim spokojem o swoją duszę na punkcie mądrości przybywasz do przybytku bóstwa; jabym się dziwił, gdyby nawet który z zapaśników ciałem pracujących tak bez obawy i z takiem zaufaniem do ciała przyjeżdżał tam na zapasy, jak ty powiadasz, że ufasz swemu rozumowi.
HIPPJASZ: Naturalnie, Sokratesie, że się tak czuję. Bo, odkąd zacząłem brać udział w igrzyskach olimpijskich, nigdym nie natrafił na nikogo, ktoby mnie przewyższył pod jakimkolwiek względem.
III
SOKRATES: Pięknie mówisz, Hippjaszu, i dla miasta Elis to jest klejnot mądrości: sława twoja; i dla rodziców twoich. Ale co też ty nam powiesz o Achillesie i Odysseusie? Którego z nich nazywasz lepszym i pod jakim względem? Bo kiedy nas tam tylu było w sali, a tyś miał wykład popisowy, straciłem wątek twoich wywodów, a wahałem sie pytać na nowo, bo tłum gęsty był w środku i nie chciałem ci przeszkadzać w popisie. Ale teraz, kiedy nas jest mniej, a ten Eudikos namawia, żeby się pytać, to powiedz i poucz nas jasno, coś mówił o tych dwóch mężach? Jakeś ich rozróżniał?
HIPPJASZ: Otóż ja ci, Sokratesie, chcę jaśniej jeszcze niż wtedy, wyłuszczyć to, co mówię i o tych, i o innych. Bo ja powiadam, że Homer zrobił Achillesa mężem najlepszym z tych, którzy pod Troję przybyli, najmądrzejszym Nestora, a najobrotniejszym Odysseusa.
SOKRATES: Ajajaj, Hippjaszu; a czy mógłbyś mi zrobić tę łaskę i nie śmiać się ze mnie, kiedy z trudnością pojmuję to, co się mówi i często się pytam na nowo? A próbuj mi może łagodnie i uprzejmie odpowiadać.
HIPPJASZ: Tożby to wstyd był, Sokratesie, gdybym ja, który innych w tem właśnie kształcę i uważam za właściwe brać za to pieniądze, kiedy ty mnie samego będziesz pytał, nie wybaczał ci i nie odpowiadał łagodnie.
IV
SOKRATES: Bardzo pięknie mówisz. Bo ja, wiesz, kiedyś mówił, że Achilles jest przedstawiony w poemacie jako najlepszy, myślałem, że rozumiem, o co ci idzie, i kiedyś mówił, że Nestor najmądrzejszy.
Ale kiedyś powiedział, że poeta miał Odysseusa zrobić najobrotniejszym, to tego, żeby ci prawdę powiedzieć, zgoła nie rozumiem, jak ty to myślisz. Więc mi powiedz; może się stąd nieco lepiej nauczę. To Achillesa nie maluje Homer obrotnym?
HIPPJASZ: Zgoła nie, Sokratesie, tylko zupełnie naiwnym, skoro przecież i w Prośbach posłów, kiedy im Homer każe rozmawiać ze sobą, to mówi u niego Achilles do Odysseusa:
Z Boga zrodzony Laertiadesie, przebiegły Odyssie!
Muszę ci twego żądania odmówić zupełnie poprostu,
Tak, jak myślę naprawdę i jak się stanie z pewnością,
(Byście mi tu nie ćwierkali nad głową to jeden to drugi).
Wstrętny mi bowiem jest taki, tak samo jak bramy Hadesu,
Który inaczej w swej głębi zamyśla a mówi inaczej.
Ja ci powiem natomiast to, co się stanie napewne.
Maluje w tych słowach charakter jednego i drugiego męża; pokazuje, że Achilles jest prawdomówny i prosty, a Odysseus obrotny i fałszywy, bo w poemacie Achilles do Odysseusa kieruje te słowa.
SOKRATES: Teraz, Hippjaszu, gotówem zrozumieć, co masz na myśli. Doprawdy. Przez obrotnego rozumiesz fałszywego, jak widać.
HIPPJASZ: Tak jest, Sokratesie, bo takim wymalował Homer Odysseusa w wielu miejscach i w Iljadzie i w Odyssei.
SOKRATES: Więc zdaje się, że Homerowi jeden z tych dwóch mężów wydawał się prawdomówny a drugi fałszywy, a nie jeden i ten sam.
HIPPJASZ: Jakżeby mogło być inaczej, Sokratesie?
SOKRATES: A czy się i tobie samemu tak wydaje, Hippjaszu?
HIPPJASZ: Ze wszech miar; dziwneby było, gdyby nie.
V
SOKRATES: No, to Homerowi dajmy pokój, tem bardziej, że, niepodobna dziś pytać go na nowo, co też sobie myślał, kiedy pisał ten poemat. Ale, skoro ty zdajesz się podejmować jego sprawę i zdaje ci się też tak samo, jak twierdzisz, że Homer mówił, więc odpowiadaj równocześnie za Homera i za siebie.
HIPPJASZ: Będzie tak; zatem pytaj pokrótce, o co chcesz.
SOKRATES: Ludzie fałszywi, powiadasz, to niby niezdolni do zrobienia czegoś, jakby chorzy, czy też to zdolni do zrobienia czegoś?
HIPPJASZ: Zdolni, mówię ci i to bardzo mocno do wielu różnych rzeczy, a między innemi do oszukiwania ludzi.
SOKRATES: Zatem zdolni, zdaje się, będą wedle twego zdania, i ludzie obrotni. Czy tak?
HIPPJASZ: Tak.
SOKRATES: A oni są obrotni i oszukują z głupoty i nierozsądku, czy z szelmostwa i rozsądku pewnego?
HIPPJASZ: Z szelmostwa przedewszystkiem i z rozsądku.
SOKRATES: Więc są rozsądni, jak się zdaje?
HIPPJASZ: Tak; na Zeusa; i bardzo nawet!
SOKRATES: A jeśli są rozsądni, to nie wiedzą, co robią, czy wiedzą?
HIPPJASZ: I bardzo dobrze wiedzą i dlatego też źle robią.
SOKRATES: A jeśli wiedzą to, co wiedzą, czy są głupcami, czy ludźmi mądrymi?
HIPPJASZ: Mądrzy są przecież, właśnie w tem, w oszukiwaniu.
VI
SOKRATES: Poczekajże; przypomnijmy sobie, co ty mówisz. Powiadasz, że ludzie fałszywi.........................OBJAŚNIENIA I UWAGI
I. ŻYWE NAWIĄZANIE
Dialog nasz posiada podtytulik pochodzący z ręki późniejszej, który brzmi: O fałszu; odwracanie na wywrót. Dziś przeważnie Odysseja podoba się więcej od Iljady. W ocenie Apemanta widać udział pierwiastka etycznego. Iljada jest piękniejsza, bo Achilles lepszy, niż Odysseus.
Odrazu trudność się zjawia w postaci nieokreślonych pojęć „piękny“ i „dobry, lepszy“. Sokrates, jak zwykle, zaczyna od pochwał.
II
Eudikos, (najczęściej tak ludzie robią), nie myśli o treści pytania sokratesowego; pośredniczy tylko, podając je uprzejmie Hippjaszowi. Ale i Hippjasz nie myśli, o co go pytają; czuje tylko sposobność do popisu w przytomności umysłu, w zręczności dialektycznej. Mówi o sobie, zamiast o rzeczy; z wysoka spogląda w ostatniem zdaniu odpowiedzi na „mizerną“ figurę Sokratesa i na pytanie jego, którego dotąd całkiem nie zauważył. Sokrates próbuje go reflektować. Hippjasz reaguje tem większą pewnością siebie; nie odczuł tonu Sokratesa. W tym ustępie jest Hippjasz prosty i szczery; mówi to, co myśli i tak, jak myśli. Sokrates jest fałszywy, bo oczywiście gani w duszy tępą zarozumiałość Hippjasza i bawi się jego samochwalstwem, a nie mówi słów nagany i drwiny obwija w dwuznaczny choć przejrzysty komplement na początku rozdziału III. Sokrates wprowadza tedy przeciwnika w błąd, a robi to umyślnie.
III
Wkońcu daje Sofista odpowiedź na pytanie Sokratesa, uzupełnione obecnie w sposób ważny. Chodzi o to, pod jakim względem lepszy ma być jeden z dwóch bohaterów Iljady i czem się jeden różni od drugiego. W odpowiedzi jednak różnica między Achillesem a Odysseusem nie dość wyraźna. W jakim stosunku zostaje „obrotny“ do „dobrego“, o to będzie szło obecnie....................