- W empik go
Historia pewnego rękopisu – opowiadanie erotyczne BDSM - ebook
Historia pewnego rękopisu – opowiadanie erotyczne BDSM - ebook
„Tego dnia po raz pierwszy przyśniła mu się Fabryka Poziomek. Czerwone, barokowe ściany budynku, skórzane pasy w pokoju, który określiła nazwą „Porzeczkowy", olbrzymie łóżko z leżącym na nim mężczyzną imieniem Lis. Oraz ona, główna bohaterka książki, bohaterka, która wybiła go z rytmu, która weszła w jego sen i patrzyła na niego parą zielonych oczu. Miała ciemne, krótkie włosy, usta czerwone, a drobne zęby białe. Szedł za nią posłusznie, mijając pokoje, do których nie mógł zajrzeć. Jej czerwona spódnica falowała lekko, na nagich plecach miała setki piór, z których większość była czarna, a niektóre płonęły. W tej sali, w tym śnie, wydawało się, że gdy szła, pióra się gubiły, że odpadały i
odlatywały, niektóre połamane, inne spopielone. Zatrzymała się w końcu przy dużych, drewnianych drzwiach. Wiedział, co jest za nimi, czytał o tym. Otworzyła je i spojrzała na niego. Jej piersi były nagie, w sutkach miała kolczyki, dwa ładne, dekoracyjne półksiężyce z czarnymi kamieniami.
– Stchórzysz? – zapytała."
Rękopis znaleziony w taksówce; rękopis opisujący miejsce, w którym wszelkie fantazje są dozwolone. Przewodniczką po miejscu jest kobieta, narratorka. „Historia Fabryki Poziomek" to swoisty przewodnik po świecie BDSM, po pragnieniach, po pożądaniu. Czy miejsce to istnieje naprawdę? I czy autorka książki zgodzi się wprowadzić mężczyznę w świat, w którym ból miesza się z przyjemnością, a na karę trzeba sobie zasłużyć?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-282-8031-7 |
Rozmiar pliku: | 285 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bolała go głowa, ale to zlekceważył, zresztą akurat ból głowy towarzyszył mu ostatnio często. Dziś ćmił lekko, więc wyciągnął z torby tabletki i połknął dwie, popijając je wodą niegazowaną. Taksówkarz jechał przez miasto szybko, zbyt szybko jak na jego gust, ale się nie odezwał. Rzadko się odzywał, gdy sytuacja nie wymagała tego całkowicie, a już zwłaszcza gdy nie chodziło o pracę.
Kwadrans później samochód zatrzymał się przed wielkim biurowcem, a mężczyzna zapłacił wyliczoną kwotę, podał ją bez słowa i wysiadł. Pchnął drzwi i przekroczył próg budynku, po czym minął recepcję i wszedł do windy. Czasami są dni, w których rzeczy się psują – winda zatrzymała się między trzecim a czwartym piętrem, światła zgasły, a trzy osoby jęknęły. Wojciech bez słowa patrzył, jak mężczyzna, którego kojarzył o tyle, o ile, z uporem maniaka wciska przycisk alarmowy i zaczyna się pocić. Kobieta z księgowości trzymała w rękach telefon i wyglądała, jakby miała wybuchnąć płaczem, a jej koleżanka z trudem próbowała ją uspokoić. Wojtek spokojnie wysłał wiadomość do recepcji i spojrzał na zegarek. Dziś miał podpisać kontrakt, dzięki któremu jego firma wypłynie na wody europejskie. Stał niewzruszony, już dawno zorientował się, że coś jest z nim nie tak, że emocje odczuwa inaczej niż inni ludzie. Dla niego nie była to sytuacja stresująca, po prostu… była. Należało albo jej zaradzić, albo poczekać. Rozwiązać problemu nie miał jak, więc czekał z cierpliwością człowieka wprawionego w czekaniu.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.