-
promocja
Historia wewnętrzna. Jelita. Najbardziej fascynujący organ naszego ciała - ebook
Historia wewnętrzna. Jelita. Najbardziej fascynujący organ naszego ciała - ebook
Nowe wydanie bestsellera.
Już ponad 8 milionów egzemplarzy sprzedanych na całym świecie.
Wyobraź sobie rzekę, która płynie przez twoje ciało. Na jej brzegach tętni życie – bakterie, nerwy, kosmki jelitowe. Każdy kęs i każdy łyk przemierzają tę drogę: od rwącego przełyku i wirującego żołądka po spokojne zakola jelit, gdzie składniki odżywcze są wchłaniane, by organizm mógł wytworzyć z nich energię.
„Historia wewnętrzna” doktor Giulii Enders to przewodnik po tej niezwykłej drodze. Autorka z humorem i lekkością opisuje:
- jak jelita wpływają na nastrój, wagę i odporność,
- czemu stres potrafi rozregulować ich pracę,
- dlaczego nawet pozycja, jaką przyjmujesz w toalecie, ma znaczenie.
To książka, która zrewolucjonizowała myślenie o zdrowiu i udowodniła, jak ważną rolę pełnią jelita. Uczy słuchać brzucha, rozumieć jego język i dbać o niego – tak by twoja wewnętrzna rzeka płynęła spokojnie i dawała ci siłę każdego dnia.
Ta książka była jedną z pierwszych, która uświadomiła mi, ile nieoczywistych funkcji pełnią jelita. Czyta się ją jak powieść, ale w głowie zostaje jak najlepszy wykład o mikrobiocie, na jakim byłam. Świetne wprowadzenie do świata bakterii – naukowe, lekkie i zaskakująco zabawne.
Dr Paulina Ihnatowicz, dietetyczka kliniczna, @dr_paulaihnatowicz
Niezwykle cenne i godne polecenia kompendium wiedzy na temat układu pokarmowego. Autorka w przystępny i żartobliwy sposób wyjaśnia schemat budowy układu pokarmowego oraz skomplikowane procesy fizjologiczne, zwraca uwagę na elementy diety i ich wpływ na nasze zdrowie. Nie ogranicza się do podstaw, lecz wnikliwie omawia wpływ jelit na odporność, choroby autoimmunologiczne czy nawet stan psychiczny. Ta książka jest doskonałym uzupełnieniem edukacji żywieniowej – nie tylko dla pacjentów, ale i dla specjalistów, którzy znajdą w niej inspirację do nieszablonowego przedstawiania niełatwych zagadnień w swoim gabinecie.
Roksana Środa, dietetyk kliniczna
Jelita to niesamowite, bardzo wyspecjalizowane centrum zarządzania organizmem – naszymi emocjami, samopoczuciem i odpornością. Chociaż wiemy o nich coraz więcej, wciąż pozostają zagadką zarówno dla pacjentów, których brzuchy coraz częściej się buntują, jak i dla lekarzy szukających sposobów na to, jak tym pacjentom pomóc. Dzięki tej książce łatwiej rozszyfrujemy sekretne życie naszego układu trawiennego. W lekko opowiedzianej, pełnej ciekawostek i humoru historii o tym, co dzieje się wewnątrz naszego ciała, autorka przemyciła potężną dawkę wiedzy o jelitach, słusznie nazywanych drugim mózgiem.
Joanna Zielewska, psychodietetyczka, autorka książek o zdrowym odżywianiu
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Zdrowie i uroda |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8135-599-5 |
| Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Może tempo mamy za szybkie niby
Może i nie
A może nie martwmy się
Na zapas, bo
Dobrze wiem, że choć to nie jest rozsądne
Chcę już być na drodze do wspomnień
Chcę już opowiadać naszą historię
Chcę już odliczać każdy dzień_
Kuba Badach, _Na drodze do wspomnień_, tekst: Aleksandra Kwaśniewska
Zarówno religia, jak i popkultura wtłaczają nas, kobiety, w różne schematy. Mamy podążać za wzorcem. Ten wzorzec na wielu płaszczyznach wydaje się absolutnie nieosiągalny. Niemniej pozostaje tak głęboko wdrukowany w naszą podświadomość, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, co jest nasze, a co jest dziedzictwem wielu setek lat tradycji czy oczekiwaniem naszych rodziców.
Popkultura, w tym komedie romantyczne, karmią i karmiły nas idealistycznymi obrazami miłości i małżeństwa. Któż z nas nie płakał na filmach z Meg Ryan czy Julią Roberts. W rzeczywistości decyzję o ślubie, czy też, jak mówią prawnicy, zawarciu małżeństwa podejmujemy często pochopnie, z wielu pobudek, nie zdając sobie sprawy z doniosłych konsekwencji tego aktu i faktu.
Małżeństwo daje nam poczucie przynależności do świata w pełni dorosłych, nawet w dzisiejszych czasach jest rytuałem przejścia spod kurateli rodziców pod opiekę małżonka.
Wydaje się, że niezależnie od postępującej sekularyzacji i spadku liczby osób praktykujących religię wciąż pozostajemy niewolnikami społecznych norm i oczekiwań. Życie na kocią łapę, mimo że coraz bardziej powszechne, nadal wiąże się ze stygmatyzacją, szczególnie w mniejszych miejscowościach czy na wsiach. Choć z każdym rokiem rzadziej angażujemy się w praktyki religijne, badania społeczne, takie jak te przeprowadzone przez Martę Styrc ze Szkoły Głównej Handlowej, wskazują, że w wielu przypadkach nasze decyzje w dalszym ciągu są uwarunkowane zasadami społecznej nauki Kościoła.
Kościół katolicki uznaje małżeństwo za nierozwiązywalne i dlatego jego doktryna może wpływać na wybory życiowe wiernych. Na przykład w polskim społeczeństwie ze względu na tradycyjne podejście do rodzicielstwa kohabitacja czy też samotna opieka nad dzieckiem nie są traktowane jako właściwe warunki dla wychowywania dzieci. Rodzice dzieci pozamałżeńskich obawiają się sankcji społecznych, zaczynając od problemów w Kościele i w instytucjach, a kończąc na ostracyzmie społecznym dotykającym zarówno rodziców, jak i nieślubne dzieci (Mynarska i Bernardi 2007). Wysoki odsetek małżeństw zawieranych, gdy kobieta jest w ciąży (30% pierwszych małżeństw w analizowanej tutaj próbie), jest pośrednim potwierdzeniem takiego mechanizmu.
Czyli w skrócie: związek jest nieformalny, a czasem nawet go nie ma, pojawia się dziecko i ludzie pędzą do urzędu stanu cywilnego, najczęściej zaś do ołtarza – i tak w Polsce zawierane jest niemal co trzecie małżeństwo. Warto również zauważyć, na co wskazują badania Styrc, że różnorodne czynniki społeczne, jak status majątkowy, wykształcenie czy miejsce zamieszkania, mają istotny wpływ na decyzję o zawarciu małżeństwa i jego trwałość. Dla wielu osób małżeństwo nadal ściśle wiąże się z wyobrażeniami o stabilności. W dodatku konieczność cementowania związku ślubem ukształtowały długotrwałe tradycje katolickie, sam akt religijny staje się jednak coraz mniej popularny.
W ten sposób, mimo zmieniających się obyczajów, wciąż jesteśmy w dużej mierze zależni od oczekiwań społecznych, które determinują nasze decyzje życiowe, także te dotyczące małżeństwa.
Czy jednak zdajemy sobie w pełni sprawę, z czym wiąże się małżeństwo w sferze prawnej? Jedna z moich mentorek, prawniczka zajmująca się sprawami rodzinnymi, zawsze powtarza, że małżeństwo to kontrakt. Niby truizm, lecz nie taki oczywisty, szczególnie gdy ludzie zaczynają sobie uświadamiać jego konsekwencje.
Liczba zawieranych małżeństw co roku spada. Wynika to z malejącej roli Kościoła, ale także z mniej konserwatywnego podejścia do związków. W 1980 roku zarejestrowano około trzystu tysięcy małżeństw, w 1990 roku około dwustu pięćdziesięciu pięciu tysięcy, w 2024 roku jest to blisko sto czterdzieści pięć tysięcy małżeństw. Ślub nadal jednak jest spełnieniem marzeń małych księżniczek. Każda liczy, że będzie jak Meg Ryan w _Bezsenności w Seattle_ albo Julia Roberts w _Pretty Woman_. No, ostatecznie jak Emily w Paryżu. A najczęściej kończymy jak Erin Brockovich. Dlaczego? Bo nie myślimy o przyszłości w przyziemnych kategoriach, nie kalkulujemy, nie liczymy pieniędzy, nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji ekonomicznych i prawnych.
A co oznacza małżeństwo z punktu widzenia prawa?
Kluczowy jest artykuł 23 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a także opisane w nim obowiązki małżeńskie. Zgodnie z przepisami kodeksu małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w związku małżeńskim. Jednak równe nie oznacza identyczne. Oznacza, że zobowiązani są do wspólnego życia, wzajemnego wsparcia, dochowania wierności oraz współpracy na rzecz dobra założonej przez nich rodziny.
Małżeństwo to instytucja oparta na zasadzie równości. Brzmi pięknie, czyż nie? Dodatkowo polski kodeks jest cudownie feministyczny. Nie istnieje sztywny podział ról na typowo męskie i żeńskie – sposób organizacji życia codziennego oraz podział obowiązków zależą od indywidualnych ustaleń między małżonkami.
Równości nie utożsamia się w nim z jednakowością – każda osoba w małżeństwie powinna angażować się w jego funkcjonowanie w sposób dostosowany do swoich możliwości, również zarobkowych i majątkowych, a także osobistych predyspozycji. Obowiązek przyczyniania się do utrzymania rodziny może być realizowany poprzez pracę zawodową lub osobiste starania o wychowanie dzieci i prowadzenie gospodarstwa domowego. Jak widać, ustawodawca w siermiężnej Polsce lat sześćdziesiątych wymyślił to samo, o co walczą feministki w XXI wieku. Która z nas nie obiecywała sobie, że nie powtórzy schematu babci gotującej, podającej obiad, zamiatającej podłogę? Tymczasem nadal dziewczynki częściej niż chłopcy słyszą, że „powinny” pomagać, gotować, sprzątać. Pamiętacie z dzieciństwa frazę: „Jak się nie nauczysz gotować, żaden chłop cię nie zechce”?
Z punktu widzenia prawa zarówno wkład finansowy, jak i praca na rzecz domu oraz rodziny mają taką samą wartość. Dla moich klientów płci męskiej, którzy z reguły pracowali przez cały okres trwania małżeństwa, to szokujące. Sprzątanie, codzienne obowiązki, odrabianie pracy domowej z dziećmi, chodzenie do lekarzy czy na zebrania, zakupy, gotowanie, opieka nad dziećmi albo nawet czytanie im książki na dobranoc są równoważne z zarabianiem na utrzymanie rodziny.