Historie dotyku - ebook
Historie dotyku - ebook
Zanurzaliśmy ręce w rozgrzaną trawę, w gorący piasek, w psie sierści, w pachnącą pianę i w brzuchy pluszowych zwierząt, nie myśląc o niczym innym, jak tylko o prostych, banalnych przyjemnościach. Nasze palce były czułkami szukającymi rozkoszy. Długo myślałem, że tak właśnie wygląda umiłowanie życia, ale ktoś powiedział mi, że to jego doskonałe przeciwieństwo. „Pantomima rozpisana na kilka powtarzających się gestów, tak wyobrażam sobie piekło – mówisz – jako przymus ciągłego sięgania po przyjemności”.
Historie dotyku to zbiór 702 fragmentów poświęconych tytułowemu zmysłowi. Poruszając się na przecięciu prozy poetyckiej i eseju filozoficznego, autorzy opisują dotknięcia proste i czułe, które przychodzą na myśl pierwsze, ale także te, które są trudne, zapomniane, niedostrzegane lub przemilczane. Otwarta struktura fragmentów nie narzuca stylu lektury. Można je czytać linearnie lub błądzić między nimi – jak po mapie, która nie wskazuje jedynej ścieżki.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8325-025-0 |
Rozmiar pliku: | 660 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
¹ R. Guardini, Znaki święte, przeł. J. Birkenmajer, Wrocław 1994, s. 26–27.
² Zaduch, wystawa monograficzna Joanny Piotrowskiej, kuratorka Magdalena Komornicka, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, wernisaż 18 września 2020 roku.
³ Johannes do ukochanej Cordelii pisze tak: „Teraz naprawdę nazywam Cię m o j ą, żaden znak zewnętrzny nie przypomina mi o moim posiadaniu. – Wkrótce naprawdę nazwę Cię moją. A gdy będę mocno trzymał Cię w swoich ramionach, gdy Ty wpleciesz mnie w swoje objęcia, wówczas nie będzie nam potrzebny żaden pierścionek, przypominający o tym, że należymy do siebie, bo czyż to objęcie nie jest pierścionkiem, który stanowi coś więcej niż tylko określenie. A im ciaśniej ten pierścionek nas otacza, tym bardziej jesteśmy nierozłączni, tym większa wolność, ponieważ Twoja wolność polega na byciu moją, tak jak moja polega na byciu Twoim” (S. Kierkegaard, Dziennik uwodziciela, tegoż, Albo-albo, przeł. M. Hammermeister, Gdańsk 2015, s. 389).
⁴ S. Kierkegaard, dz. cyt., s. 370.
⁵ Arystoteles, O duszy, tegoż, Dzieła wszystkie, t. 3, przeł. P. Siwek, Warszawa 1992, 435b.
⁶ Rzecz wymaga doprecyzowania: mam tutaj na myśli przede wszystkim sytuację miłosną, kłótnię kochanków. A sam atak miałby wynikać raczej z obsesyjnej zazdrości lub równie silnego uczucia, które byłoby, co prawda patologicznym, potwierdzeniem uczucia, jakim jestem darzony.
⁷ Augustyn, O wolnej woli, przeł. A. Trombala, tegoż, Dialogi filozoficzne, Kraków 1999, s. 545.
⁸ Rok po napisaniu tego zostaję w tę pułapkę złapany. I naprawdę, zewnętrze jest zawsze to samo, decyzja Karola o rozstaniu w żaden sposób się nie ujawniła. Teraz kiedy o tym myślę, nie mogę przestać zastanawiać się w jakim stopniu mój dotyk i moje podniecenie wydawało mu się dziwne lub groteskowe. Jak bardzo musiał się powstrzymywać, by mnie nie odepchnąć?
⁹ L. Irigaray, Fécondité de la caresse, tejże, Éthique de la différence sexuelle, Paris 1997, s. 174–175 (przeł. P. Skalski).
¹⁰ Rzecz wymaga dopracowania: dotyk zamyka dostęp do bodźców zewnętrznych, dlatego też nie sposób widzieć, odczuwać zapachów czy smakować rzeczy. W przypadku słuchu działa to trochę inaczej: zmysł ten zwraca się do wnętrza. Dłoniom przysłaniającym uszy towarzyszy wcześniej niesłyszany szum, pulsowanie.
¹¹ „Rozumienie dotyku jako zmysłu pierwszego, jak również zmysłu czucia i bliskości, sprzeciwia się aktualnej od czasów antycznych hierarchii zmysłów, według której zmysły wzroku i słuchu uznawane są za zmysły wyższe, a co za tym idzie, dostarczające najwięcej informacji i odpowiadające «wysokiemu» myśleniu abstrakcyjnemu, natomiast zmysły węchu, smaku i dotyku traktowane jako zmysły poślednie, niskie, cielesne, a nawet zwierzęce” (M. Topolski, Antropologia taktylna. Uwagi wstępne, „Teksty Drugie” 2021, nr 1, s. 362).
¹² A. de Musset, Spowiedź dziecięcia wieku, przeł. T. Boy-Żeleński, Kraków 1993, s. 200.
¹³ G. Liiceanu, O granicy, przeł. A. Zawadzki, Kraków 2018, s. 100.
¹⁴ L. Irigaray, Passions élémentaires, Paris 1982, s. 82–83 (przeł. P. Skalski). Można jednak odnieść wrażenie, że według Irigaray istnieją takie momenty, w których nienaruszalność tożsamości kochanków zostaje zachwiana: „W podarunku, dzięki temu, co wnosisz, nie tyle staję się rzeczą, ile dotykam cię poza systemem filtrujących zapośredniczeń. W dotykaniu tym staję się też tobą. I dając siebie, otrzymuję od ciebie coś z ciebie. W owym darze, który dotyka, «my» zamienia się w przepływ, we fluid” (tamże, s. 96).
¹⁵ Sensualista Étienne de Condillac twierdził, że człowiek w naturalnych warunkach złącza doświadczane wrażenia odbierane za pomocą różnych zmysłów i dlatego – by rozpoznać mechanizm poznania – należy użyć myślowego eksperymentu i powołać do życia fikcyjną instancję. Posąg, czyli człowiek pozbawiony kontekstu historycznego, kulturowego i społecznego, obdarzony jedynie możliwością odbierania zmysłów, miał umożliwić zrozumienie funkcji, jaką pełni dany zmysł. Według Condillaca zmysłem, który najpełniej pozwala zrozumieć świat zewnętrzny, jest właśnie dotyk.
¹⁶ É. B. de Condillac, Traktat o wrażeniach, przeł. W. Wojciechowska, Warszawa 1958, s. 88.
¹⁷ „Wyobrażam sobie, że z chwilą, gdy posąg odkrył, że jest czymś stałym, jest on bardzo zdziwiony, że nie odnajduje siebie w tym wszystkim, czego dotyka. Wyciąga ramiona, chcąc jak gdyby odszukać siebie na zewnątrz siebie . Chwyta więc wszystko, co go otacza, porzuca i chwyta ponownie, ujmuje siebie, porównywa z przedmiotami, których dotyka, i w miarę, jak tworzy sobie coraz ściślejsze idee, ciało własne oraz przedmioty kształtują mu się jakby pod ręką” (tamże, s. 105).
¹⁸ J.-P. Sartre, Byt i nicość. Zarys ontologii fenomenologicznej, przeł. J. Kiełbasa, P. Mróz, R. Abramciów, R. Ryziński, P. Małochleb, Kraków 2007, s. 390. Nieco inaczej o tej kwestii jednoczesnego odczuwania dotykania i bycia dotykanym myśli Husserl. Według fenomenologa jedna ręka dotykająca drugiej odkrywa własne znaczenie, a dwuznaczność tego badania polega na tym, że narzędzie może, bez większego wysiłku, stać się rzeczą i na odwrót. To, co odczuwa dotyk, samo też dotyka: „Wrażenia «dotknięcia» przynależą do każdego przejawiającego się, obiektywnego miejsca dotykanej ręki, gdy właśnie w tym miejscu zostanie dotknięta. Również ręka dotykająca, która ze swej strony również przejawia się jako rzecz, posiada swoje wrażenie dotknięcia w tym miejscu przestrzennego ciała, którym dotyka” (E. Husserl, Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii. Księga druga, przeł. D. Gierulanka, Warszawa 1974, s. 205). Wrażenia zmysłowe p o d w a j a j ą s i e i nakładają na siebie. Nie sposób za pomocą pracy świadomości porozdzielać tych doświadczeń: scalają się one w jedno, albowiem należą do jednego ciała, które Husserl nazywa „bryłą” o ściśle określonej lokalizacji przestrzennej.
¹⁹ J. P. Sartre, dz. cyt., s. 390.
²⁰ Tamże, s. 391.
²¹ Luce Irigaray, Passions élémentaires, dz. cyt, s. 39 (przeł. P. Skalski).
²² Tamże.
²³ A. Jókai, 4447, przeł. K. Pisarska, Warszawa 1972, s. 227.
²⁴ Condillac twierdzi, że ma to związek z wagą, jaką człowiek przywiązuje do barw. Jedynie zmysł wzroku jest w stanie je rozpoznać i to właśnie ta drobna rzecz sprawia, że w powszechnym rozumieniu ten właśnie zmysł dominuje nad resztą. Drugą kwestią wspierającą wyższość wzroku nad dotykiem, jest to, że tylko te dwa zmysły mają ze sobą szczególnie ścisłą relację i jej naruszenie wzbudza w podmiocie niepokój (fragmenty 347 i 348). Czytamy: „zmysł wzroku i zmysł dotyku działają jednocześnie, jeden – obdarzając nas ideami światła i barw, drugi – ideami wielkości, kształtu, odległości i położenia, dlatego właśnie z trudnością odróżniamy to, co należy do każdego z tych zmysłów, i przypisujemy jednemu to, co powinniśmy podzielić między obydwa”. I dalej: „W ten sposób wzrok wzbogaca się kosztem dotyku, ponieważ działa tylko łącznie z nim lub też na skutek otrzymanych odeń pouczeń, i dlatego wrażenia jego mieszają się z ideami, które zawdzięcza dotykowi” (É. B. de Condillac, dz. cyt., s. 192).
²⁵ J. D. Salinger, Franny i Zooey, przeł. M. Skibniewska, Poznań 2007, s. 35.
²⁶ P. Prevelakis, Słońce śmierci, przeł. J. Strasburger, Warszawa 1967, s. 175.
²⁷ Platon, Uczta, przeł. W. Witwicki, Warszawa 1994, s. 56.
²⁸ K. Walby, Touching Encounters. Sex, Work, and Male-For-Male Internet Escorting, Chicago–London, 2012, s. 162.
²⁹ Rzecz wymaga doprecyzowania: moi rodzice zazwyczaj zasypiają, trzymając się za ręce, ale czasami, gdy jedno z nich jeszcze czymś się zajmuje w łóżku, a drugie zasypia, to i tak ich ciała muszą pozostawać w kontakcie, stykać się. Jeśli dłonie akurat są zajęte, to może to być stopa, udo lub plecy.
³⁰ Arystoteles, dz. cyt., 414b.
³¹ F. Nietzsche, Wiedza radosna, przeł. L. Staff, Kraków 2003, s. 186.
³² R. S. Dietz, J. McHone, Kaaba Stone: Not a Meteorite, Probably an Agate, „Meteoritics” 1974, No. 2, s. 178.
³³ Wyobrażam sobie, że istnieje mineralog owładnięty do tego stopnia obsesją poznania genezy i struktury hadżaru, że przyjmuje postać pobożnego muzułmanina, ubiera się w białą szatę, idzie do mekki, kładzie dłoń na Kamieniu, trzyma jak najdłużej, starając się wybadać dłonią jak najwięcej, a może nawet całuje i bada powierzchnię ustami; wraca tam, kiedy tylko może i powtarza gest – podobnie jak wszyscy inni zgromadzeni, którzy czczą to miejsce. Ich intencje są całkowicie różne. A przecież zewnętrze zostaje to samo (259).
³⁴ Augustyn, dz. cyt., s. 536.
³⁵ „Nie dość mi czytać, że miły jest piasek na plażach: chcę, by moje bose stopy to poczuły. Na nic mi wszelka wiedza nie poprzedzona doznaniem” (A. Gide, Pokarmy ziemskie, przeł. M. Leśniewska, Kraków 1981, s. 27).
³⁶ Tamże, s. 89.
³⁷ Tamże.
³⁸ Obraz Maneta Śniadanie na trawie pokazuje tę osobliwą zależność: naga kobieta-ozdoba usadzona między rozprawiającymi mężczyznami, których nogi się stykają. Ona patrzy wyzywająco na nas, jakby rozbawiona tym układem. U Gombrowicza też spotykamy podobną intuicję: „Któż wie jednak, czy mężczyzna… czy mężczyzna w ogóle może zakochać się w kobiecie bez współudziału, bez pośrednictwa, że tak wyrażę się, innego mężczyzny. Być może mężczyzna w ogólnie nie odczuwa kobiety inaczej, jak tylko poprzez innego mężczyznę” (W. Gombrowicz, Ślub, tegoż, Iwona, księżniczka Burgunda. Ślub. Operetka. Historia, Kraków 1994, s. 201).
³⁹ Owidiusz, Przemiany, przeł. B. Kiciński, Warszawa 1933, s. 170.
⁴⁰ K. Barad, On Touching – The Inhuman That Therefore I Am, Power of Material/Politics of Materiality, ed. S. Witzgall, K. Stakemeier, Chicago 2015, s. 155.
⁴¹ „Wydawanie na świat oznacza więc wpuszczanie Ziemi do swego ciała, żeby ponieść ją dalej. Każdy poród stanowi kontynuację tektoniki płyt, kontynuację ruchu, dzięki któremu Gaja zmienia swe miejsce. Z tego punktu widzenia poród jest procesem migracji: rodzić to pozwalać swojemu życiu, oddechowi, jaźni, migrować do innych miejsc i innych ciał. Być matką (lub ojcem) to umieć migrować z ciała do ciała, pozwalać owemu ja, które przybyło do nas skądinąd, migrować ku innym przeznaczeniom i formom życia. Każda jaźń jest migrantem, i owa boska jaźń nigdy nie utożsami się z zaledwie jedną ze swych tożsamości” (E. Coccia, Métamorphoses, Paris 2020, s. 46 (przeł. P. Skalski)).
⁴² Pielewin: „Zamiast się całować, niekiedy ocieraliśmy się o siebie policzkami. Najpierw ten jego gest mnie śmieszył – było w nim coś dziecinnego, szczenięcego. Potem Aleksander wyznał, że wącha moją skórę, która szczególnie podniecająco pachnie za uchem. Od tej pory za każdym razem przy takim pocieraniu czułam lekkie niezadowolenie – zdawało mi się, że jestem wykorzystywana” (W. Pielewin, Święta księga wilkołaka, przeł. E. Rojewska-Olejarczuk, Warszawa 2006, s. 199). Jong: „Adrian i ja zaczęliśmy tańczyć; lustra w nieskończoność odbijały nasze pijackie podrygi. Wreszcie udało nam się znaleźć załomek pomiędzy dwoma lustrami, gdzie mogliśmy się pocałować – oglądani jedynie przez nasze niezliczone odbicia. Miałam przemożne wrażenie, że całuję własne usta – tak jak wtedy, gdy mając dziewięć lat, zostawiłam na poduszce ślad pocałunku i muskałam go ustami, próbując wyobrazić sobie pocałunek dusz” (E. Jong, Strach przed lataniem, przeł. M. Fabianowska, Poznań 1998, s. 101). Joyce: „Co to w ogóle znaczy: całować? Unosisz głowę do góry w taki sposób, jakbyś chciał powiedzieć dobranoc, a matka przybliża swoją twarz do twojej. To właśnie znaczy całować. Matka przytyka wargi do jego policzka; jej wargi są miękkie i zostawiają na policzku mokry ślad; i wydają z siebie ten cichy odgłos: cmok. Czemu ludzie wyprawiają ze swoimi twarzami takie rzeczy?” (J. Joyce, Portret artysty w wieku młodzieńczym, przeł. J. Jarniewicz, Stronie Śląskie 2016, s. 15). Waters: „całowanie Maud w niczym nie przypominało całowania tamtej. Było niczym całowanie ciemności. Tak jakby ktoś tchnął w nią życie, obdarzył kształtem i smakiem, uczynił ciepłą w dotyku. Początkowo nieruchome usta poruszyły się, a następnie otworzyły. Poczułam jej język. Poczułam jak przełyka. Poczułam…” (S. Waters, Złodziejka, przeł. M. Moltzan-Małkowska, Warszawa 2015, s. 194).
⁴³ Wewnątrz sond Voyager 1 i 2 umieszczone zostały nagrane „Dźwięki Ziemi”, między innymi dźwięk pocałunku.
⁴⁴ I Cing. Księga Przemian, oprac. Pu R’Tsy Yang, Warszawa 2009, s. 135.
⁴⁵ K. Oe, Zerwać pąki, zabić dzieci, przeł. J. Rybicki, Warszawa 2004, s. 50.
⁴⁶ F. Wedekind, Przebudzenie się wiosny, Warszawa 1907, s. 46.
⁴⁷ A. Dworkin, Letters from a War Zone, New York 1989, s. 314.
⁴⁸ A. Montagu, Touching: The Human Significance of the Skin, New York 1986, s. 207.
⁴⁹ S. Beckett, Końcówka, tegoż, Dramaty. Wybór, przeł. A. Libera, Wrocław 1995, s. 172.
⁵⁰ Myślę też o takim dotyku, który jest zalążkiem wchłaniania, zagarniania, stawania się tym-samym. Nie każdy dotyk musi skutkować zawłaszczeniem drugiego, lecz każdemu fizycznemu zawłaszczeniu musi towarzyszyć zetknięcie. Rzeczy nie będące technologicznie przetworzone mogą ulegać dekompozycji. Wystarczy organiczną rzecz położyć na drugiej organicznej rzeczy i zapomnieć. Na tym właśnie polega pochówek inhumacyjny. Sama dekompozycja to „wieloetapowy fizykochemiczny i biologiczny proces rozkładu (i rozpadu) złożonych związków organicznych na związki proste, takie jak m.in. dwutlenek węgla, woda, jony wodorowe, podczas którego następuje uwolnienie energii cieplnej, prowadzący do mineralizacji jako ostatecznego efektu procesu rozkładu. Dużą rolę w dekompozycji odgrywają destruenci (bakterie, grzyby) – organizmy odżywiające się martwą materią organiczną, którzy przyczyniają się do mineralizacji materii organicznej. Rozkład może także zachodzić bez udziału organizmów żywych, pod wpływem tlenu, wody, ciepła (pożary, zalewy itd.)” (E. Domańska, Przestrzenie Zagłady w perspektywie ekologiczno-nekrologicznej, „Teksty Drugie” 2017, nr 2, s. 46). Przypomina mi się widziany w telewizji dokument, w którym archeolog barwnie opowiada o korzeniach dębów, które wyżerały mózgi zwłok tworząc symbiotyczny związek i przez to nie można było wydobyć szczątków nie naruszając struktury kości ani drzewa.
⁵¹ „Narodzić się znaczy: zapomnieć, czym byliśmy przedtem. Zapomnieć, że inny wciąż żyje w nas. Istnieliśmy już, lecz inaczej: narodziny nie są początkiem absolutnym. Istniało już coś przed nami, byliśmy już czymś przed narodzeniem, istniało coś ze mnie przede mną. Narodziny to właśnie to, niemożliwość istnienia poza stosunkiem ciągłości między naszym ja i ja innych ludzi, między życiem ludzkim i życiem nieludzkim, między życiem i materią świata. Jestem czasem niejednolitym, niezgodnym, nie dającym się przypisać epoce lub momentowi. Jestem reakcją wielości czasów na powierzchni Gai”. (E. Coccia, dz. cyt., s. 29 (przeł. P. Skalski)).
⁵² Molier, Don Juan, tegoż, Tartuffe, Don Juan, Mizantrop, przeł. J. Radziwiłowicz, Kraków 2015, s. 104.
⁵³ B. Pascal, Myśli, przeł. T. Boy-Żeleński, Warszawa 2012, s. 138.
⁵⁴ G. Böhme, Antropologia filozoficzna, przeł. P. Domański, Warszawa 1998, s. 116.
⁵⁵ A. Comte-Sponville, Mały traktat o wielkich cnotach, przeł. H. Lubicz-Trawkowska, Warszawa 2000, s. 169.
⁵⁶ M. Merleau-Ponty, Proza świata. Eseje o mowie, przeł. E. Bieńkowska, S. Cichowicz, J. Skoczylas, Warszawa 1999, s. 69.
⁵⁷ Tamże.
⁵⁸ „Wielokrotnie podkreślałam w swoich pracach, że doświadczenie samopobudzenia (self-affection) przez dotyk dwóch warg może okazać się pomocne zwłaszcza kobietom, ale nie tylko, w odkryciu ich własnej, pełnej życia tożsamości. Ujmując rzecz bardziej ogólnie, jednoczenie dwóch części przez ich wzajemny dotyk – np. dotyk dłoni lub powiek – może okazać się pomocne w odzyskaniu nas samych i umożliwić nam współbytowanie z innymi bez ryzyka utraty tożsamości przez którąś ze stron. Gest ten wytycza ścieżkę w kierunku wiedzy, która nie wyklucza miłości erotycznej ze sfery życia, a jej kultywowanie czyni erotyczne współdzielenie wydarzeniem. Wiedza ta oparta jest na umiejętności samopobudzenia i dotyczy zarówno zewnętrznych widzialnych partii ciała – skóry, jak i wewnętrznych i niewidzialnych części – błony śluzowej, łącząc je ze sobą i wyznaczając przejście między jedną a drugą” (L. Irigaray, Niewykluczone, że pielęgnowanie dotyku wciąż może nas ocalić, przeł. K. Szopa, „Kwartalnik Filozoficzny” 2016, nr 2, s. 168); „kobieta jest w stanie pobudzić samą siebie, bez korzystania z «narzędzi», sama siebie może dotknąć, «w sobie», obywając się bez jakiegokolwiek pośrednictwa. Z tego punktu widzenia zakazywanie jej masturbacji wydaje się doprawdy nader zabawne. Jak bowiem można zakazać kobiecie dotykania samej siebie? Jej narządy płciowe przecież «same w sobie» dotykają się nieustannie” (L. Irigaray, Ta płeć (jedną) płcią niebędąca, przeł. S. Królak, Kraków 2010, s. 112).
⁵⁹ Według Irigaray dotyk „konstytuuje najbardziej intymny rdzeń nas samych”, a „miłość erotyczna musi przynieść każdej ze stron dodatkową indywidualizację. Wymaga to od nas podtrzymywania stanu pożądania w celu przyjmowania innej lub innego, co wiąże się z pragnieniem przekroczenia siebie, lecz nie wymaga redukowania tego pożądania wyłącznie do potrzeb. Możliwe, że energia rozbudzona przez to pożądanie jest miejscem, w którym zyskujemy naszą ludzką naturę i tożsamość, a dotyczy to zarówno nawiązywania relacji z inną/innym, jak i przekraczania własnych granic w tej relacji poprzez szacunek dla odmienności innej/innego” (Taż, Niewykluczone, że pielęgnowanie dotyku wciąż może nas ocalić, dz. cyt., s. 169–170).
⁶⁰ K. Darwin, Wyrazy uczuć u człowieka i zwierząt, przeł. K. Dobrski, Kraków 2020, s. 185-187.
⁶¹ H. Heger, Mężczyźni z różowym trójkątem. Świadectwo homoseksualnego więźnia obozu koncentracyjnego z lat 1939–1945, przeł. A. Rosenau, Warszawa 2016, s. 87.
⁶² C. Millet, Życie seksualne Catherine M., przeł. W. Gilewski, R. Gręda, Warszawa 2002, s. 111.
⁶³ J. Joyce, Ulisses, przeł. M. Słomczyński, Kraków 2004, s. 754–755.
⁶⁴ C. Millet, dz. cyt., s. 186.
⁶⁵ E. Husserl, dz. cyt., s. 206.
⁶⁶ M. Staśko, List, 27.12.2018, https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24310794,pracownica-amazona-pisze-o-katorzniczej-pracy-w-swieta-firma.html (dostęp: 20.07.2022).
⁶⁷ C. McCullers, Serce to samotny myśliwy, przeł. J. Olędzka, Poznań 2016, s. 126–127.
⁶⁸ „Dawno temu w okresie największej emancypacji gejów w San Francisco, spotkałem Foucaulta w obskurnej łaźni na Folsom zwanej Handball Express. Nie wiedziałem kto to, dopóki nie przeleciałem go pięścią (w tamtych dniach byłem bardzo aktywny w fistingu). Zawsze wierzyłem, że dane są transmitowane przez fizyczną jedność w seksie. Zamiast studiować z nim, chłonąłem Foucaulta przez lewą rękę i ramię - jak przeżycie E. M. Forstera z George’m Merrillem i Edwardem Caprenterem. Jeden z nich dotknął jego krzyża i – według Forstera, „to było bardziej psychologiczne niż fizyczne. Wydawało się, że szło to przez mój krzyż do moich myśli, nie angażując ich”. Dane przekazywane drogą płciową są tak samo częścią naszej natury jak kod dna, jaki otrzymujemy z naszego genetycznego rodowodu” (P. Morris, S. Paasonen, Risk and Utopia. A Dialogue on Pornography, „A Journal of Lesbian and Gay Studies” 2014, No. 3, s. 220–221).
⁶⁹ A. Dworkin, Mercy, New York 1992, s. 75.
⁷⁰ Tamże, s. 77.
⁷¹ Choć przypominam sobie historię ojca mojej przyjaciółki, który jako młody chłopak w wojsku musiał odbywać szkolenia ze skoku ze spadochronem. Opowiadał potem po latach, że lecąc w kierunku Ziemi, miał wrażenie, że to nie on zbliża się do niej, tylko ona do niego.
⁷² Zob. E. Lévinas, Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności, przeł. M. Kowalska, Warszawa 1998, s. 155.
⁷³ Podobne rozumienie relacji człowieka z żywiołami można spotkać też w pozaeuropejskich systemach: „Człowiek, którego znajomość świata prowadzi go nie głębiej, niż może doprowadzić nauka, nigdy nie zrozumie, co też takiego człowiek o spojrzeniu duchowym znajduje w tych przyrodzonych zjawiskach. Woda nie tylko członki jego zmywa, ale i serce jego oczyszcza; bo dotyka duszy jego. Ziemia nie tylko dzierży jego ciało, ale i umysł jego raduje; bo dotknięcie jej jest więcej niż fizycznym dotykiem – jest żywą obecnością. (R. Tagore, Sadhana: urzeczywistnienie życia, przeł. A. Gawroński, Warszawa 1924, s. 17–18).
⁷⁴ Anonimowy chłopak chcący uprawiać ostry, agresywny seks.
⁷⁵ G. Liiceanu, dz. cyt., s. 100.
⁷⁶ „Każdy i każda, kto gra na jakimś instrumencie, wie, że nasze palce są zwinniejsze i bardziej wrażliwe, niż kiedykolwiek mogłaby to im zapewnić racjonalna kontrola. A piłkarze wiedzą, że ich nogi także myślą, gdy wprawiają piłkę w ruch, jakby kierował nimi wbudowany w ciało przyrząd nawigacyjny” (B. Waldenfels, Podstawowe motywy fenomenologii obcego, przeł. J. Sidorek, Warszawa 2006, s. 78).
⁷⁷ „Każda robotnica i robotnik wchodzi do farmapornograficznej fabryki jako penetrowalna/penetrujący, jako czynnik stymulujący wydzielanie lub organ wydzielający, jako dostarczyciel_ka czegoś, co można sobie strzelić, albo uzależnione ciało, jako produkcyjna lub zależna toksykologiczna platforma. Albo jako obie równocześnie. Taki rozdział nie zależy już od jakiegokolwiek typu wrodzonych, biologicznych czy nabytych predyspozycji; dostępne są one wszystkim ciałom posiadającym odbyt, usta lub dowolne uszne czy nosowe otwory nadające się do penetracji. Wszystkie ciała wyposażone w język, palce czy ręce są potencjalnie penetrujące lub mogą stać się portem dla protetycznych wkładek (na kształt dilda albo czysto cybernetycznych). Wszystkie ciała są odtąd zdolne do wywoływania jakiegoś uczuciowego pobudzenia (mowa, obraz, węch, dotyk); mogą ssać i być ssane. Wszystkie ciała są równocześnie trującą substancją i uzależnionym podmiotem, sprawne i kalekie, organiczne i technologiczne uzupełnione” (P. B. Preciado, Testo ćpun. Seks, narkotyki i biopolityka w dobie farmakopornografii, przeł. S. Królak, Warszawa 2021, s. 269–270).
⁷⁸ „Za oznakę trwałych dyspozycji uważać należy przyjemność lub przykrość, które towarzyszą czynnościom; bo kto wyrzeka się rozkoszy zmysłowych i to właśnie go raduje, ten jest umiarkowany; kto zaś odczuwa to jako ciężar, jest rozwiązły” (Arystoteles, Etyka nikomachejska, przeł. D. Gromska, Warszawa 2012, 1104b.). Oraz: „Umiarkowanie więc i rozwiązłość dotyczą takich przyjemności, które są też udziałem innych istot żyjących i które wobec tego mają w sobie coś godnego niewolników i coś zwierzęcego; są nimi przyjemności dane za pośrednictwem dotyku i smaku” (1118a).
⁷⁹ Określenie n i e d o t y k (oryginalnie jako notouch) pochodzi z eseju Rafała Pierzyńskiego Touching – queer times, https://www.rafalpierzynski.com/queer-moments (dostęp: 20.07.2022). (dostęp: 20.07.2022).
⁸⁰ E. Kalkowska, Dlaczego zostałam dramatopisarką?, tejże, Sprawa Jakubowskiego; Doniesienia drobne: dramaty, Warszawa 2005, s. 19.
⁸¹ Jakbym próbował powstrzymać okrzyk albo jakbym chciał zatrzymać w środku nieprzemyślane słowa.
⁸² Lecz brania c z e g o? Przyjemności, moglibyśmy powiedzieć, ale taka odpowiedź nie jest satysfakcjonująca. Na poziomie fenomenologicznym przyjemność z pewnością jest efektem, ale z czego składa się to doświadczenie, z jakich fizycznych elementów? Ciepło, wilgoć, wrażenie otoczenia ze wszystkich stron.
⁸³ M. Buber, O Ja i Ty, przeł. J. Doktór, Filozofia Dialogu, oprac. B. Baran, Kraków 1991, s. 42.
⁸⁴ M. Hoolboom, Frank’s Cock, tegoż, Three Scripts, „Journal of Film and Video” 1997, No. 3, s. 46.
⁸⁵ Podobnie pisze o tym Leo Bersani: „Niestety, niepodejmowanie kwestii zazdrości o penisa, z uwagi na to, że uznano ją za raczej męską fantazję niż psychologiczną prawdę o kobietach, w niewielkim stopniu zmienia założenia będące u podstaw tej fantazji. Koncepcja zazdrości o penisa oddaje to, jak mężczyźni czują się posiadając go i dopóki istnieć będą stosunki seksualne między mężczyznami i kobietami nie ma możliwości, by nie stanowiło to d l a k o b i e t istotnego faktu. Innymi słowy, idzie o struktury społeczne, z których, jak się często podkreśla, wynikają pochodne (jak i sublimacje) niemożności oddzielenia przyjemności seksualnej od kwestii użycia lub utraty władzy. Powiedzieć tak nie znaczy proponować «esencjalistyczny» ogląd seksualności. Refleksja nad fantazmatycznym potencjałem ludzkiego ciała – fantazje związane z jego seksualną anatomią i aktywnością, kiedy ciało odczuwa przyjemność seksualną – to nie to samo, co aprioryczny, ideologicznie umotywowany i nakazowy opis esencji seksualności” (L. Bersani, Czy odbytnica jest grobem?, przeł. M. A. Pelczar, Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, Poznań 2012, s. 772).
⁸⁶ M. Buber, dz. cyt., s. 45.
⁸⁷ F. Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Warszawa 2016, s. 338.
⁸⁸ R. Katz, Naked by the Window: The Fatal Marriage of Carl Andre and Ana Mendieta, New York 1990, s. 15–16.
⁸⁹ R. Descartes, Człowiek. Opis ciała ludzkiego, przeł. A. Bednarczyk, Warszawa 1989, s. 83.
⁹⁰ S. Kierkegaard, dz. cyt., s. 371.
⁹¹ A. Ewing, E. C. Ewing, Teaching Deaf Children to Talk, Manchester 1964, s. 189–194.
⁹² Tamże, s. 242.
⁹³ D. Loher, Medea na Manhattanie, przeł. W. Koczwara, Kraków 2007, s. 131.
⁹⁴ Jiří Kovanda, Kissing Through Glass, performans, 2007.
⁹⁵ Tino Sehgal, Kiss, performans, 2002.
⁹⁶ Cytat pochodzący z utworu Crosseyed and Painless zespołu Talking Heads pojawił się w eseju Catherine Malabou, który był inspiracją dla tego fragmentu (C. Malabou, Ontologia przypadłości, przeł. P. Skalski, Warszawa 2017).
⁹⁷ G. Bataille, Doświadczenie wewnętrzne, przeł. O. Hedemann, Warszawa 1998, s. 127.
⁹⁸ R. Z. Babiak, W oceanie miłości i miłosierdzia Trójcy Przenajświętszej, Stara Wieś 2005, s. 449–450.
⁹⁹ E. M. Forster, Maurycy, przeł. M. Olejniczak-Skarsgard, Gdańsk 1994, s. 55.
¹⁰⁰ I taka myśl, jeszcze bardziej zawstydzająca, że być może n i e c h o d z i ł o w c a l e o m n i e. Byłem akurat pod ręką, to wszystko.
¹⁰¹ F. Harris, Oscar Wilde, His Life and Confessions, New York 1918, s. 540. Harris całe zdarzenie komentuje tak: „Ci, którzy ze względu na ducha darzą naszą śmiertelną szatę szacunkiem, będą wiedzieć, jak podziękować Robertowi Rossowi za jego najwyższe oddanie, jakie okazał szczątkom swojego przyjaciela: w jego przypadku przynajmniej miłość była silniejsza niż śmierć. Można być też pewnym, że człowiek, który wygrał tak żarliwą, ofiarną czułość, zasługiwał na nią, przyzwał ją czarem towarzystwa lub magią stosunku miłosnego” (s. 540–541). Tutaj jednak historia się nie kończy. Ross rzeczywiście poświęca resztę swojego życia po to, żeby ratować dorobek i dobre imię Wilde’a: odkupuje wszystkie prawa do dramatów, powieści, bajek, poematu i listu pisarza, następnie jako pierwszy wydaje zbiorową publikację tych tekstów. Prosi też Jacoba Epsteina, by ten zaprojektował nagrobek Wilde’a. W 1914 roku pomnik zostaje wyrzeźbiony i umieszczony na Père Lachaise. Jest to – ważąca dwadzieścia ton – figura Sfinksa. Niewiele osób jednak wie, że jest to miejsce spoczynku dwóch mężczyzn. Prócz autora Portretu Doriana Graya spoczywa tam właśnie on, Robert Ross, pierwszy kochanek i wierny przyjaciel – który wcześniej, planując własne miejsce pochówku, poprosił rzeźbiarza, by ten uwzględnił w projekcie wnękę, w której można by umieścić jego prochy. Ross umiera w 1918 roku.
¹⁰² T. Borowski, Umarli i żywi, tegoż, Na przedpolu, Warszawa 1952, s. 54.
¹⁰³ E. Fromm, Anatomia ludzkiej destrukcyjności, przeł. J. Karłowski, Warszawa 2001, s. 372.