- W empik go
Historie Wierszowane - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Historie Wierszowane - ebook
Kilka wierszy i wierszydeł do poduchy i do kawy, czasem smutnych ale również do zabawy. Wspomnienia, czasy współczesne … ot takie wędrówki ze słowami.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-993-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bajki i inne dziwne a nieprawdopodobne historie
Opowiedz bajkę
_Koniec Sierpnia 2019 roku_
_Na zakończenie wakacji i pięknego lata_
_Opowiedziałem bajkę dla małego skrzata_
_Siostrzenica już Panna, już nie bajek szuka,_
_A Siostrzeniec też raczej innych historyjek słucha._
— Opowiem bajkę — jak kot palił fajkę
— Ale wujku — to już było raczej.
— To o Wojtusiu i Iskierce może
— To było wczoraj o późnej już porze.
— To jaką bajkę mogę opowiedzieć
— Nie wiem może nową wymyśl lepiej.
Więc chwila ciszy i chwila skupienia
I opowiadam, lekko jakby od niechcenia.
Była Księżniczka przecudnej urody
Lubiła słuchać bajek w złe pogody.
Kto by nie przyszedł w gości do jej domu,
Musiał bajkę opowiedzieć już przy progu.
Posłowie z bardzo dalekiego kraju
Opowiadali całą noc baśnie o raju.
Inni posłańcy bajali o wróżkach
A jeszcze inni o krasnoludkach.
Kupcy przywożąc swe drogie towary
O swoich przygodach też opowiadali.
Więc o piratach i zbójcach lądowych
I o przeróżnych zdarzeniach handlowych.
Mędrcy, myśliciele Ci to mieli opowieści
Że do dziś w głowach ludziom się nie mieści.
Opowiadali o różnych, bardzo dziwnych rzeczach
I nie z tego świata i z bardzo daleka.
Księżniczka jednak wciąż nienasycona
Wciąż nowych bajek i historii woła.
Nie ma już kogo zapraszać do zamku
I smutek zagląda do komnat pomału.
Skąd brać wciąż nowe i nowe historie
Kto coś nowego zna — niechaj opowie.
Księżniczka smutna chodziła po zamku
— Nie ma już bajek, oj nie ma mój Tatku.
Król więc ogłosił poprzez trubadurów
Konkurs na bajek tysiąc każdego roku.
A kto najwięcej tych bajek napisze
Tego imię w Królestwie nie zaginie.
Nikt na ten konkurs jednak się nie zgłosił
Tylko żołnierz o posłuchanie poprosił.
Stanął przed Królem i rzekł bardzo śmiało
Dam Wam tyle bajek że będzie aż nadto.
Warunek jeden wszak musicie spełnić
Jedna bajka dziennie przed snem się należy.
Król się zgodził, Księżniczka niechętnie
Ale ustalono zasady jak rzekłem.
Dnia każdego, wieczorem żołnierz opowiadał
Przeróżne historie i jak dziadek bajał.
Było o koziołku co skakał po drzewach
Było o utopcach co to siedzą w rzekach.
Historie o piekarzu i rzeźniku starym
Co to po sąsiedzku dom zamieszkiwali.
Była też historia o przekupkach z targu
A nawet o kowalu na starym podzamczu.
Przez lata żołnierz bajki opowiadał
Aż Księżniczka wyrosła i panną się stała.
Na koniec Król zapytał wiernego wojaka
— Skąd znasz tyle historii to rzecz niebywała
— Królu odrzekł żołnierz powiem szczerą prawdę
Nie chcę ja nagrody, ta sława nie dla mnie.
Wszystkie te bajania, co wieczór głoszone
To prawdziwe, z Twego Panie grodu, historie.
Wystarczy posiedzieć — na targu czy w karczmie
Ludzi o czym prawią wysłuchać starannie.
Potem coś pominąć, coś dodać wypadnie.
I historię wieczorem opowiedzieć sprawnie.
Prawie jak u Brzechwy czyli spotkanie z Dzikiem
_Sierpień 2019._
_Tak to właśnie jest z Dzikami_
_Staną cicho za krzakami._
_Cicho stoją_
_Nic nie robią._
_Jak się tylko ruszyć chcesz_
_Z Dzika wyjdzie dziki zwierz._
Jadłem obiad gdzieś na trawie,
To był piknik czy spotkanie.
Sam już nie wiem gdzie to było,
Grunt, że przecież się zdarzyło.
Jem więc obiad na polanie,
Nieświadomy co się stanie.
Inni również żwawo jedzą,
Jedni stojąc inni siedząc.
Nic dziwnego się nie dzieje,
Rozmawiamy ktoś się śmieje.
Jak to na spotkaniu takim,
Grunt to dobrze się zabawić.
Siedzę sobie jem ten obiad,
Nagle sąsiad jakby pobladł.
Zamilkł, dziwnie ręką kiwa,
Pomyślałem — co za dziwak.
Wszyscy już się odsuwają,
Usta przy tym otwierając.
Do koszyka sięgam śmiało
Myśląc sobie — co się stało?
Sięgam i zamieram nagle,
Zerkam w tył, poprzez ramię.
W kosz co pełny różnych śliw,
Ryj swój wraził dziki Dzik.
I patrzyłem tak na Dzika,
Dzik się patrzył sekund kilka.
Każda z nich jak wieki długa,
Dzik się znudził i dał susa.
Przebiegł szybko przez polanę,
Nie oglądał się „przez ramię”.
Od spotkania tego z Dzikiem
Już nie tęsknię za piknikiem.
Skrzat i skrzypce (wstęp do „Nimfy”)
_Maj lub Lipiec 2002 rok_
Pewien skrzat młody i bardzo ambitny,
Ze trzy wieki temu ukradł Wróżce skrzypki.
Wróżka się na niego wielce obraziła
I klątwę na skrzypce skradzione rzuciła.
„Niech grajek, który choć raz — na was zagra,
Grać nie może przestać choćby chciał od zaraz.
Niechaj urok dźwięku tak zniewala mocno,
Że będzie pragnął grać wiecznie i dniem, i nocą”
Skrzat zagrał i chociaż początek był piękny,
Po dwóch dniach do Wróżki popędził w te pędy.
„Wróżko, dobra Wróżko cóżeś uczyniła?
Przecież grać bez końca to rzecz niemożliwa.”
Wróżka zaś westchnęła — spojrzała na niego,
„A czemużeś kradł skrzypce z salonu mojego?”
Mogłeś wszak poprosić o wypożyczenie,
Może byś i dostał moje przyzwolenie?”.
Skrzat opuścił oczy, ciągle pięknie grając
I przysiągł pokutę odprawić zadaną.
Aby tylko Wróżka przebaczyć zechciała
I szansę na naprawę błędu dała.
Wróżka ustaliła zatem, aby nocy każdej,
Skrzat grywał nimfom na leśnej polanie.
„Driadom do tańca będziesz grać mój drogi
I myślę, że wyrok mój nie jest nazbyt srogi”.
Nimfa
_Maj lub Lipiec 2002 rok_
_(Sam nie pamiętam co powstało pierwsze?_
_Skrzat co kradł skrzypce Wróżce opisałem wierszem?_
_Czy może Nimfa tańcząca po nocach?_
_Jakby nie patrzeć wiążą się ze sobą wiersze oba)._
W księżyca poświacie,
Około północy,
Przy maleńkim skrzacie,
Pod osłoną nocy —
Tańczy Nimfa
Skrzat gra Jej melodie,
Do tańca prześliczne.
Ona tańczy sobie,
Zwiewnie, tańce liczne.
Driada tańczy, pląsa,
Do samego świtu.
Rosę z trawek strząsa,
Pod dachem z błękitu.
A gdy Słońce wzejdzie,
Jak Stworzeń połowa —
Nimfa w cień ucieknie
I w chłodzie się schowa
W cieniu odpoczywa
Na leżaku z kory,
Skrzat ciągle przygrywa,
Lecz już z własnej woli
Cichutko się śmieją,
By nie zwabiać gości.
Cieszą się tą chwilą
Wspólnej samotności.O zwierzętach
…Krowa …
_25-09-2019 po rozmowie z jednym Panem_
_Każde, nawet małe zwierzę_
_Ma swój rozum i swe racje._
_Każda Krowa o nas myśli,_
_Żeśmy durni i naiwni._
Tłumacz Krowie na granicy,
Że nie może żreć pszenicy.
Bo to zboże jest sąsiada,
I za szkody będzie kara.
Ale Krowa myśli sobie,
Jak co zjem — kto się dowie?
Poszła znowu żreć pszenicę,
Do sąsiada — „za granicę”.
Myśli Krowa robiąc szkodę,
„U sąsiada dobre zboże.
Byle chwastów się nie chwycę,
Będę tu skubać pszenicę”.
Krowa swój rozumek miała,
Więc jadała u sąsiada.
„Dbam o linię” — sobie mruczy,
„A kradzione wszak nie tuczy”.
Ślimak
_24-09-2019 stojąc w korku się nudziło i wierszydło się zrodziło._
_Kiedy stoisz w długim korku_
_Po robocie i przy Wtorku_
_Miotasz różne złorzeczenia_
_Mi zaś wyszedł taki temat_
Ślimak poszedł raz na spacer,
Po śniadaniu przed obiadem.
— Trochę ruchu dla kondycji,
Dobrze zrobi, mojej aparycji.
Zaplanował i nie zwlekał,
Zabrał dom swój, mały plecak.
Powędrował wnet przed siebie,
W stronę lasu, za przedmieściem.
Już wieczorem zaczął ziewać
Czas to chyba już wieczerzać.
Rozbił obóz pod jałowcem
Zaczął jeść i dumać trochę.
Ot wyprawa — myśli sobie,
Jutro dalej pójdę w drogę.
Wracać też nie muszę przecież
Bo dom mam na swoim grzbiecie.
Lew władcą zwierząt w Białowieży
_Styczeń 2019 roku_
_Dywagacje co by było gdyby_
_Są dość dziwne i przewrotne niby._
_Ale wyobraźmy sobie_
_Co Żubr na Lwa władcę, powie?_
Władca na ziemiach, górach i dolinach,
Miał kaprys żeby wszem rozkazywać.
Wydał przeto, w ośmiu językach,
Dekret co „Traktat” się nazywał.
W traktacie onym jasno pisano,
Że każdy niedźwiedź co wstaje rano,
Ma na śniadanie jadać maliny,
Które ma kupić u Panny Kaliny.
Zaś każdy lis, chytry rudzielec,
Ma przy śniadaniu grzecznie siedzieć.
Zając natomiast lisa nie drażniąc,
Ma zjadać trawę tuż za fontanną.
Trakt był długi i szczegółowy,
I opisywał kto z kim na łowy,
Kiedy na obiad i na kolację,
Co ma jeść Wilk — Hmm kogo raczej.
Lew — ten Pan Świata szybko nakazał,
Aby do wszystkich dotarł ten Traktat.
I aby wszyscy go przestrzegali,
Sprowadził hieny z odległej Sahary.
Strażniczki prawa — same bezprawne,
Miały dać w mordę każdemu prawie,
Kto by się ważył traktat naruszyć,
No chyba żeby, ten ktoś był zbyt duży.
A żył w tym lesie jeden zwierz wielki,
Co nic nie robił sobie z tej gierki.
Przeczytał pismo i głośno parsknął,
— Kogoś ambicja ponosi bardzo.
Wstał z legowiska potrząsnął łbem,
Poszedł do Władcy i tak mu rzekł.
— Skoro Twój rozum o wielki panie,
Ucierpiał bardzo na tym upale,
To lepiej będzie, jak będziesz leczył,
Swoje kompleksy w domowej pieleszy.
Ja ma swój własny, rozsądny um,
Zrobię jak zechcę bom przecie Żubr.Owady
Pająki, Osy i Świerszcze
_2010 chyba Lipiec_
_My owadów znać nie chcemy,_
_Roli ich nie rozumiemy._
_Nic nie wiemy i tępimy,_
_Potem przez to wnet cierpimy._
1
Pająk siedzi w pajęczynie,
Nic nie robi tylko wije.
Nic nie robi tylko przędzie,
Co to będzie? Co to będzie?
Pająk odpowiada cicho,
Nowy dom, czyli siedlisko.
Będę siedział tu latami,
Będę walczył wnet z muchami.
Jak powiedział tak i zrobił,
Siedział w kącie muchy łowił.
Aż pewnego dnia, tak z ranka,
Pojawiła się sprzątaczka.
2
Osa lata jak szalona,
Czegoś szuka kogoś woła.
Skąd w niej tyle jadu, złości,
Przecież szkodzi to piękności.
Oso czemu latasz jak szalona,
Czemu straszysz dookoła?
Czemuś taka strasznie wściekła?
— Też byś był — gdybyś szukał męża.
Wyszedł truteń wczoraj rano,
Miał na obiad wracać żwawo.
Lecz nie wrócił, gałgan, nicpoń,
Pewnie z kumplem pije piwsko.
3
Raz dwa świerszcze, już jesienią,
Poszły szukać lokum swego.
Gdzie by się tu zadekować?
I do wiosny przezimować.
Bloki miłe są i ciepłe
Ale ludzie są zaciekłe.
Jak zaśpiewasz, to wnet zginiesz,
Chyba że się dobrze skryjesz.
Na wsi, na wsi jest wesoło,
Grasz i śpiewasz na okrągło.
Cenią sobie śpiewy nasze
Lecz pająki są tam straszne.
Dwie Biedronki
_Maj 2017_
Pod osłoną liści chmielu,
Dwie Biedronki szły do celu.
Przyjaciółki dwie od serca,
Nic ich w życiu nie zniechęca.
Jedna drugiej wciąż doradza
A ta druga słuchać rada.
W co się ubrać na zabawę,
Jak rozwiązać trudną sprawę.
W którym sklepie towar lepszy,
Który aktor przystojniejszy.
Tak Biedronki sobie szły,
Gaworzyły i tak szły i szły.
Jedna nagle przystanęła
Gdzie idziemy? Zagadnęła.
Druga trochę się zmieszała
Ojej ja do kina dziś zmierzałam.
A ja chciałam na siłownię,
Ale chyba już nie zdążę.
Uzgodniły zatem razem
Że dziś pójdą na herbatę.
Mrówki
_Jakoś całkiem niedawno 2019_
Mrówka, Mrówce powiedziała,
Że lodówka już nie działa.
Ustaliły zatem razem,
Wypad nocą na kolację.
— Tylko nic nikomu nie mów
— Ach nie powiem nawet w domu
— Jak się zwiedzą inne mrówki,
Nie dotrzemy do lodówki.
Tak jak rzekły — tak zrobiły
I na wieczór się zmówiły.
Jakież było ich zdziwienie,
Gdy dotarły już na miejsce.
Pełno mrówek, żuków, świerszczy
Os i much nie zliczysz rzeszy
„Powiedziałaś” rzekła jedna
„Chyba Ty” ta się żachnęła.
Prawda jednak była inna,
Żadna z Mrówek nie jest winna
Bo lodówka tak naprawdę
Ot, drzwi miała otwarte.
Jak Pająki szły
_09-08-2018 roku._
_Z całą pewnością ku uciesze mojej Siostrzenicy_
_Co pająki ponoć lubi, zna ich wszystkie obyczaje._
_Nie wiem tylko czemuż tedy ciągle więzi je w donicy_
_Ja się nie znam — takie mają Białogłowy swe zwyczaje._
Pijąc kawę w kawiarence
Taką oglądałem scenkę.
Dwa pająki szły na spacer
Hmm, chyba na kolację raczej.
Jeden ciągle się ociągał
A ten drugi mu urągał.
„Ruszasz się jak mucha w sieci
Czas nie płynie ale leci.
Nie możemy się dziś spóźnić
A Ty wciąż się nie chcesz ruszyć”.
„A tam” pierwszy odpowiada
„Przecież to tylko kolacja”.
Drugi tylko okiem łypnął
I popatrzył, zębem zgrzytnął.
„Jak się spóźnisz — w łeb dostaniesz
A i jutro głodny wstaniesz”.
Po tych słowach pierwszy pająk
Jakby pojął co się stało.
Lub co czeka go nazajutrz
Więc się ruszył żwawo na przód.
Poszły razem na kolację
Jeden pewnie z nich miał rację.
Kto się spóźnia choćby chwilkę
Ten kłopoty ma — och liczne.
Więc ja również kawę kończę
Płacę szybko i wychodzę.
Miałem dzisiaj pograć w piłkę
A to już przecież za chwilkę.
Przyszły do mnie dzisiaj Czerwce
_07-06-2020_
Opowiedz bajkę
_Koniec Sierpnia 2019 roku_
_Na zakończenie wakacji i pięknego lata_
_Opowiedziałem bajkę dla małego skrzata_
_Siostrzenica już Panna, już nie bajek szuka,_
_A Siostrzeniec też raczej innych historyjek słucha._
— Opowiem bajkę — jak kot palił fajkę
— Ale wujku — to już było raczej.
— To o Wojtusiu i Iskierce może
— To było wczoraj o późnej już porze.
— To jaką bajkę mogę opowiedzieć
— Nie wiem może nową wymyśl lepiej.
Więc chwila ciszy i chwila skupienia
I opowiadam, lekko jakby od niechcenia.
Była Księżniczka przecudnej urody
Lubiła słuchać bajek w złe pogody.
Kto by nie przyszedł w gości do jej domu,
Musiał bajkę opowiedzieć już przy progu.
Posłowie z bardzo dalekiego kraju
Opowiadali całą noc baśnie o raju.
Inni posłańcy bajali o wróżkach
A jeszcze inni o krasnoludkach.
Kupcy przywożąc swe drogie towary
O swoich przygodach też opowiadali.
Więc o piratach i zbójcach lądowych
I o przeróżnych zdarzeniach handlowych.
Mędrcy, myśliciele Ci to mieli opowieści
Że do dziś w głowach ludziom się nie mieści.
Opowiadali o różnych, bardzo dziwnych rzeczach
I nie z tego świata i z bardzo daleka.
Księżniczka jednak wciąż nienasycona
Wciąż nowych bajek i historii woła.
Nie ma już kogo zapraszać do zamku
I smutek zagląda do komnat pomału.
Skąd brać wciąż nowe i nowe historie
Kto coś nowego zna — niechaj opowie.
Księżniczka smutna chodziła po zamku
— Nie ma już bajek, oj nie ma mój Tatku.
Król więc ogłosił poprzez trubadurów
Konkurs na bajek tysiąc każdego roku.
A kto najwięcej tych bajek napisze
Tego imię w Królestwie nie zaginie.
Nikt na ten konkurs jednak się nie zgłosił
Tylko żołnierz o posłuchanie poprosił.
Stanął przed Królem i rzekł bardzo śmiało
Dam Wam tyle bajek że będzie aż nadto.
Warunek jeden wszak musicie spełnić
Jedna bajka dziennie przed snem się należy.
Król się zgodził, Księżniczka niechętnie
Ale ustalono zasady jak rzekłem.
Dnia każdego, wieczorem żołnierz opowiadał
Przeróżne historie i jak dziadek bajał.
Było o koziołku co skakał po drzewach
Było o utopcach co to siedzą w rzekach.
Historie o piekarzu i rzeźniku starym
Co to po sąsiedzku dom zamieszkiwali.
Była też historia o przekupkach z targu
A nawet o kowalu na starym podzamczu.
Przez lata żołnierz bajki opowiadał
Aż Księżniczka wyrosła i panną się stała.
Na koniec Król zapytał wiernego wojaka
— Skąd znasz tyle historii to rzecz niebywała
— Królu odrzekł żołnierz powiem szczerą prawdę
Nie chcę ja nagrody, ta sława nie dla mnie.
Wszystkie te bajania, co wieczór głoszone
To prawdziwe, z Twego Panie grodu, historie.
Wystarczy posiedzieć — na targu czy w karczmie
Ludzi o czym prawią wysłuchać starannie.
Potem coś pominąć, coś dodać wypadnie.
I historię wieczorem opowiedzieć sprawnie.
Prawie jak u Brzechwy czyli spotkanie z Dzikiem
_Sierpień 2019._
_Tak to właśnie jest z Dzikami_
_Staną cicho za krzakami._
_Cicho stoją_
_Nic nie robią._
_Jak się tylko ruszyć chcesz_
_Z Dzika wyjdzie dziki zwierz._
Jadłem obiad gdzieś na trawie,
To był piknik czy spotkanie.
Sam już nie wiem gdzie to było,
Grunt, że przecież się zdarzyło.
Jem więc obiad na polanie,
Nieświadomy co się stanie.
Inni również żwawo jedzą,
Jedni stojąc inni siedząc.
Nic dziwnego się nie dzieje,
Rozmawiamy ktoś się śmieje.
Jak to na spotkaniu takim,
Grunt to dobrze się zabawić.
Siedzę sobie jem ten obiad,
Nagle sąsiad jakby pobladł.
Zamilkł, dziwnie ręką kiwa,
Pomyślałem — co za dziwak.
Wszyscy już się odsuwają,
Usta przy tym otwierając.
Do koszyka sięgam śmiało
Myśląc sobie — co się stało?
Sięgam i zamieram nagle,
Zerkam w tył, poprzez ramię.
W kosz co pełny różnych śliw,
Ryj swój wraził dziki Dzik.
I patrzyłem tak na Dzika,
Dzik się patrzył sekund kilka.
Każda z nich jak wieki długa,
Dzik się znudził i dał susa.
Przebiegł szybko przez polanę,
Nie oglądał się „przez ramię”.
Od spotkania tego z Dzikiem
Już nie tęsknię za piknikiem.
Skrzat i skrzypce (wstęp do „Nimfy”)
_Maj lub Lipiec 2002 rok_
Pewien skrzat młody i bardzo ambitny,
Ze trzy wieki temu ukradł Wróżce skrzypki.
Wróżka się na niego wielce obraziła
I klątwę na skrzypce skradzione rzuciła.
„Niech grajek, który choć raz — na was zagra,
Grać nie może przestać choćby chciał od zaraz.
Niechaj urok dźwięku tak zniewala mocno,
Że będzie pragnął grać wiecznie i dniem, i nocą”
Skrzat zagrał i chociaż początek był piękny,
Po dwóch dniach do Wróżki popędził w te pędy.
„Wróżko, dobra Wróżko cóżeś uczyniła?
Przecież grać bez końca to rzecz niemożliwa.”
Wróżka zaś westchnęła — spojrzała na niego,
„A czemużeś kradł skrzypce z salonu mojego?”
Mogłeś wszak poprosić o wypożyczenie,
Może byś i dostał moje przyzwolenie?”.
Skrzat opuścił oczy, ciągle pięknie grając
I przysiągł pokutę odprawić zadaną.
Aby tylko Wróżka przebaczyć zechciała
I szansę na naprawę błędu dała.
Wróżka ustaliła zatem, aby nocy każdej,
Skrzat grywał nimfom na leśnej polanie.
„Driadom do tańca będziesz grać mój drogi
I myślę, że wyrok mój nie jest nazbyt srogi”.
Nimfa
_Maj lub Lipiec 2002 rok_
_(Sam nie pamiętam co powstało pierwsze?_
_Skrzat co kradł skrzypce Wróżce opisałem wierszem?_
_Czy może Nimfa tańcząca po nocach?_
_Jakby nie patrzeć wiążą się ze sobą wiersze oba)._
W księżyca poświacie,
Około północy,
Przy maleńkim skrzacie,
Pod osłoną nocy —
Tańczy Nimfa
Skrzat gra Jej melodie,
Do tańca prześliczne.
Ona tańczy sobie,
Zwiewnie, tańce liczne.
Driada tańczy, pląsa,
Do samego świtu.
Rosę z trawek strząsa,
Pod dachem z błękitu.
A gdy Słońce wzejdzie,
Jak Stworzeń połowa —
Nimfa w cień ucieknie
I w chłodzie się schowa
W cieniu odpoczywa
Na leżaku z kory,
Skrzat ciągle przygrywa,
Lecz już z własnej woli
Cichutko się śmieją,
By nie zwabiać gości.
Cieszą się tą chwilą
Wspólnej samotności.O zwierzętach
…Krowa …
_25-09-2019 po rozmowie z jednym Panem_
_Każde, nawet małe zwierzę_
_Ma swój rozum i swe racje._
_Każda Krowa o nas myśli,_
_Żeśmy durni i naiwni._
Tłumacz Krowie na granicy,
Że nie może żreć pszenicy.
Bo to zboże jest sąsiada,
I za szkody będzie kara.
Ale Krowa myśli sobie,
Jak co zjem — kto się dowie?
Poszła znowu żreć pszenicę,
Do sąsiada — „za granicę”.
Myśli Krowa robiąc szkodę,
„U sąsiada dobre zboże.
Byle chwastów się nie chwycę,
Będę tu skubać pszenicę”.
Krowa swój rozumek miała,
Więc jadała u sąsiada.
„Dbam o linię” — sobie mruczy,
„A kradzione wszak nie tuczy”.
Ślimak
_24-09-2019 stojąc w korku się nudziło i wierszydło się zrodziło._
_Kiedy stoisz w długim korku_
_Po robocie i przy Wtorku_
_Miotasz różne złorzeczenia_
_Mi zaś wyszedł taki temat_
Ślimak poszedł raz na spacer,
Po śniadaniu przed obiadem.
— Trochę ruchu dla kondycji,
Dobrze zrobi, mojej aparycji.
Zaplanował i nie zwlekał,
Zabrał dom swój, mały plecak.
Powędrował wnet przed siebie,
W stronę lasu, za przedmieściem.
Już wieczorem zaczął ziewać
Czas to chyba już wieczerzać.
Rozbił obóz pod jałowcem
Zaczął jeść i dumać trochę.
Ot wyprawa — myśli sobie,
Jutro dalej pójdę w drogę.
Wracać też nie muszę przecież
Bo dom mam na swoim grzbiecie.
Lew władcą zwierząt w Białowieży
_Styczeń 2019 roku_
_Dywagacje co by było gdyby_
_Są dość dziwne i przewrotne niby._
_Ale wyobraźmy sobie_
_Co Żubr na Lwa władcę, powie?_
Władca na ziemiach, górach i dolinach,
Miał kaprys żeby wszem rozkazywać.
Wydał przeto, w ośmiu językach,
Dekret co „Traktat” się nazywał.
W traktacie onym jasno pisano,
Że każdy niedźwiedź co wstaje rano,
Ma na śniadanie jadać maliny,
Które ma kupić u Panny Kaliny.
Zaś każdy lis, chytry rudzielec,
Ma przy śniadaniu grzecznie siedzieć.
Zając natomiast lisa nie drażniąc,
Ma zjadać trawę tuż za fontanną.
Trakt był długi i szczegółowy,
I opisywał kto z kim na łowy,
Kiedy na obiad i na kolację,
Co ma jeść Wilk — Hmm kogo raczej.
Lew — ten Pan Świata szybko nakazał,
Aby do wszystkich dotarł ten Traktat.
I aby wszyscy go przestrzegali,
Sprowadził hieny z odległej Sahary.
Strażniczki prawa — same bezprawne,
Miały dać w mordę każdemu prawie,
Kto by się ważył traktat naruszyć,
No chyba żeby, ten ktoś był zbyt duży.
A żył w tym lesie jeden zwierz wielki,
Co nic nie robił sobie z tej gierki.
Przeczytał pismo i głośno parsknął,
— Kogoś ambicja ponosi bardzo.
Wstał z legowiska potrząsnął łbem,
Poszedł do Władcy i tak mu rzekł.
— Skoro Twój rozum o wielki panie,
Ucierpiał bardzo na tym upale,
To lepiej będzie, jak będziesz leczył,
Swoje kompleksy w domowej pieleszy.
Ja ma swój własny, rozsądny um,
Zrobię jak zechcę bom przecie Żubr.Owady
Pająki, Osy i Świerszcze
_2010 chyba Lipiec_
_My owadów znać nie chcemy,_
_Roli ich nie rozumiemy._
_Nic nie wiemy i tępimy,_
_Potem przez to wnet cierpimy._
1
Pająk siedzi w pajęczynie,
Nic nie robi tylko wije.
Nic nie robi tylko przędzie,
Co to będzie? Co to będzie?
Pająk odpowiada cicho,
Nowy dom, czyli siedlisko.
Będę siedział tu latami,
Będę walczył wnet z muchami.
Jak powiedział tak i zrobił,
Siedział w kącie muchy łowił.
Aż pewnego dnia, tak z ranka,
Pojawiła się sprzątaczka.
2
Osa lata jak szalona,
Czegoś szuka kogoś woła.
Skąd w niej tyle jadu, złości,
Przecież szkodzi to piękności.
Oso czemu latasz jak szalona,
Czemu straszysz dookoła?
Czemuś taka strasznie wściekła?
— Też byś był — gdybyś szukał męża.
Wyszedł truteń wczoraj rano,
Miał na obiad wracać żwawo.
Lecz nie wrócił, gałgan, nicpoń,
Pewnie z kumplem pije piwsko.
3
Raz dwa świerszcze, już jesienią,
Poszły szukać lokum swego.
Gdzie by się tu zadekować?
I do wiosny przezimować.
Bloki miłe są i ciepłe
Ale ludzie są zaciekłe.
Jak zaśpiewasz, to wnet zginiesz,
Chyba że się dobrze skryjesz.
Na wsi, na wsi jest wesoło,
Grasz i śpiewasz na okrągło.
Cenią sobie śpiewy nasze
Lecz pająki są tam straszne.
Dwie Biedronki
_Maj 2017_
Pod osłoną liści chmielu,
Dwie Biedronki szły do celu.
Przyjaciółki dwie od serca,
Nic ich w życiu nie zniechęca.
Jedna drugiej wciąż doradza
A ta druga słuchać rada.
W co się ubrać na zabawę,
Jak rozwiązać trudną sprawę.
W którym sklepie towar lepszy,
Który aktor przystojniejszy.
Tak Biedronki sobie szły,
Gaworzyły i tak szły i szły.
Jedna nagle przystanęła
Gdzie idziemy? Zagadnęła.
Druga trochę się zmieszała
Ojej ja do kina dziś zmierzałam.
A ja chciałam na siłownię,
Ale chyba już nie zdążę.
Uzgodniły zatem razem
Że dziś pójdą na herbatę.
Mrówki
_Jakoś całkiem niedawno 2019_
Mrówka, Mrówce powiedziała,
Że lodówka już nie działa.
Ustaliły zatem razem,
Wypad nocą na kolację.
— Tylko nic nikomu nie mów
— Ach nie powiem nawet w domu
— Jak się zwiedzą inne mrówki,
Nie dotrzemy do lodówki.
Tak jak rzekły — tak zrobiły
I na wieczór się zmówiły.
Jakież było ich zdziwienie,
Gdy dotarły już na miejsce.
Pełno mrówek, żuków, świerszczy
Os i much nie zliczysz rzeszy
„Powiedziałaś” rzekła jedna
„Chyba Ty” ta się żachnęła.
Prawda jednak była inna,
Żadna z Mrówek nie jest winna
Bo lodówka tak naprawdę
Ot, drzwi miała otwarte.
Jak Pająki szły
_09-08-2018 roku._
_Z całą pewnością ku uciesze mojej Siostrzenicy_
_Co pająki ponoć lubi, zna ich wszystkie obyczaje._
_Nie wiem tylko czemuż tedy ciągle więzi je w donicy_
_Ja się nie znam — takie mają Białogłowy swe zwyczaje._
Pijąc kawę w kawiarence
Taką oglądałem scenkę.
Dwa pająki szły na spacer
Hmm, chyba na kolację raczej.
Jeden ciągle się ociągał
A ten drugi mu urągał.
„Ruszasz się jak mucha w sieci
Czas nie płynie ale leci.
Nie możemy się dziś spóźnić
A Ty wciąż się nie chcesz ruszyć”.
„A tam” pierwszy odpowiada
„Przecież to tylko kolacja”.
Drugi tylko okiem łypnął
I popatrzył, zębem zgrzytnął.
„Jak się spóźnisz — w łeb dostaniesz
A i jutro głodny wstaniesz”.
Po tych słowach pierwszy pająk
Jakby pojął co się stało.
Lub co czeka go nazajutrz
Więc się ruszył żwawo na przód.
Poszły razem na kolację
Jeden pewnie z nich miał rację.
Kto się spóźnia choćby chwilkę
Ten kłopoty ma — och liczne.
Więc ja również kawę kończę
Płacę szybko i wychodzę.
Miałem dzisiaj pograć w piłkę
A to już przecież za chwilkę.
Przyszły do mnie dzisiaj Czerwce
_07-06-2020_
więcej..