-
W empik go
Hola, kochana! - ebook
Hola, kochana! - ebook
Coraz więcej Polaków kupuje domy w Hiszpanii, a coraz więcej Hiszpanów przeprowadza się do Polski. Darzymy się wzajemną sympatią, ale czy na pewno się rozumiemy? Czy związki polsko-hiszpańskie kończą się częściej ślubem, czy raczej złamanym sercem? Dlaczego to zwykle Polki decydują się na emigrację serca? Czy do przyjaźni hiszpańskich i polskich mężczyzn wystarczy kieliszek wódki? Co kochamy, a czego nie możemy zrozumieć w swoich kulturach? Ta książka odpowiada na te i wiele innych pytań. Z lekkim przymrużeniem oka i masą anegdot.
| Kategoria: | Społeczeństwo |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| Rozmiar pliku: | 164 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Znamy się (nie) tylko z widzenia…
…a jednak lubimy się trochę
To, co nas łączy i to, co nas dzieli
Jakoś to będzie vs. Todo saldrá bien
Kombinować czy machnąć ręką?
Pracować, by żyć. Tylko jak intensywnie?
Sjesta czy drzemka? Fiesta czy domówka?
Z rodziną dobrze na zdjęciach (i na imprezach)
Polak w Hiszpanii a Hiszpan w Polsce
Querer, jak to łatwo powiedzieć
Amigo, czy byłeś mi naprawdę bliski?
Podsumowanie
PodziękowaniaWSTĘP
Przez ostatnie kilkanaście lat moje życie, choć osadzone początkowo głównie w Polsce, było iście hiszpańskie. Splot różnych zdarzeń spowodował, że udało mi się poznać ten naród z przeróżnych perspektyw zarówno w jego „środowisku naturalnym”, czyli na – uwielbianym przez Polaków – Południu, jak i w Polsce, gdzie każdego roku coraz więcej Hiszpanów znajduje swój drugi dom.
Choć żyjemy w czasach, w których mocno podkreślamy indywidualizm jednostki i robimy wszystko, by walczyć z uogólnieniami na temat danej grupy, nie można zaprzeczyć, że istnieje coś takiego jak charakter narodowy (o polskim świetnie pisał Edmund Lewandowski). Doświadczenia historyczne, język, tradycje czy położenie geograficzne sprawiają, że Polaka od Hiszpana będziemy w stanie odróżnić nie tylko pod względem urody, ale i dzięki odrębnemu zestawowi cech charakteru, poglądów i przekonań. Jednak, mimo że na mapie dzieli nas grubo ponad dwa tysiące kilometrów, różnice między nami nie są z kolei aż tak drastyczne, jak często przedstawia się to w kulturze popularnej.
To, czego nauczyłam się o Hiszpanach oraz o nas samych, Polakach, to to, że istnieje w naszych relacjach pewien dynamicznie rosnący fenomen. Z każdym rokiem nasze narody stają się sobie coraz bliższe, choć jestem przekonana, że żaden z nich jeszcze tego nie dostrzega. Pokuszę się nawet o odważną tezę, że choć na szczeblu politycznym Polskę i Hiszpanię – poza kurtuazyjną dyplomacją – łączy niewiele, w życiu codziennym po ludzku potrzebujemy się nawzajem, balansując gdzieś między powiedzeniami „trafił swój na swego” a „przeciwieństwa się przyciągają”.
Czy związki polsko-hiszpańskie kończą się częściej ślubem, czy raczej złamanym sercem? Dlaczego to zwykle Polki decydują się na emigrację serca? Czy do przyjaźni hiszpańskich i polskich mężczyzn wystarczy kieliszek wódki? Co kochamy, a czego nie możemy zrozumieć w swoich kulturach? Na te i wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć z lekkim przymrużeniem oka, masą anegdot i nadzieją, że nikt z moich hiszpańskich bliskich się nie obrazi… ;-)
¡Feliz lectura!I
ZNAMY SIĘ (NIE) TYLKO Z WIDZENIA…
Jeszcze kilka lat temu relacje polsko-hiszpańskie można było określić mianem miłości jednostronnej. Ciężko znaleźć Polaka, który nie wiedziałby, gdzie leży Hiszpania i nie znałby chociaż kilku podstawowych słów z jej języka. Gdy po upadku PRL-u granice Zachodu szerzej otworzyły się na naszych rodaków, pojawiły się pierwsze oznaki turystycznej inwazji polskiej na Półwysep Iberyjski i hiszpańskie wyspy. Z kolei, gdy tylko dołączyliśmy do strefy Schengen, nad Wisłą rozpoczęła się prawdziwa obsesja española.
Nie można było niestety powiedzieć tego samego o drugiej stronie – Hiszpanów Polska niespecjalnie interesowała. Geograficznie była zbyt odległa, klimatycznie zbyt zimna a kulturowo zbyt nieznana. Choć Polacy wspierali pesetami a następnie euro znacznie słabszą niż dziś hiszpańską gospodarkę, w swoich wakacyjnych wydatkach nie mogli równać się z Niemcami czy Brytyjczykami.
Dziś Hiszpanie zaczęli bardziej interesować się ich wielkim adoratorem, stopniowo – kroczek po kroczku – odwzajemniając uczucie. Widać to nie tylko na ulicach największych polskich miast, ale przede wszystkim w statystykach. W 2023 roku ponad trzysta tysięcy Hiszpanów odwiedziło nasz kraj¹. Warto zwrócić tutaj uwagę na tendencję – to ponad sto procent więcej niż dekadę wcześniej. Choć to oczywiście przepaść względem liczby polskich turystów w Hiszpanii, których było w tym samym okresie ponad półtora miliona², widać tutaj wyraźny trend wzrostowy.
Obecnie w Polsce oficjalnie na stałe mieszka prawie sześć tysięcy Hiszpanów (ponad dwa tysiące kobiet i prawie cztery tysiące mężczyzn)³. Mimo że jest to liczba niemalże dziesięciokrotnie mniejsza od liczby hiszpańskiej Polonii⁴, jak zaznacza hiszpańskie Ministerstwo Pracy i Ekonomii Społecznej: „Ludność hiszpańska mieszkająca w Polsce nie jest szczególnie liczna, ale w ostatnich latach stopniowo wzrasta”. Jestem przekonana, że mowa tutaj o minimalnych szacunkach, ponieważ sama osobiście znam wielu Hiszpanów i innych obcokrajowców, którzy nawet przez lata zwlekali z zarejestrowaniem swojego pobytu.
Z każdym rokiem szanse na zetknięcie się Polaków i Hiszpanów, obojętnie w którym kraju, rosną. Bliższy kontakt te dwa narody nawiązują przede wszystkim w murach uniwersytetów (a może raczej krótko po wyjściu z nich – podczas integracji). Wśród studentów wymiany Erasmus w Polsce, to właśnie Hiszpanów jest najwięcej. W 2022 stanowili oni około pięćdziesiąt pięć procent wszystkich uczestników programu⁵. Zainteresowanie jest, jakżeby inaczej, dwustronne – każdego roku Hiszpania znajduje się w topce krajów, do których najchętniej wyjeżdżają polscy studenci.
Jeśli nie uda nam się lepiej poznać naszych południowych przyjaciół podczas podróży czy studiów, bardzo możliwe, że natkniemy się na nich w pracy. I mowa tutaj o przeróżnych szerokościach geograficznych. Jak już wspomniałam, Polonia hiszpańska jest naprawdę liczna. Nie brakuje też Polaków, którzy wyjeżdżają do Hiszpanii na pracę sezonową, na przykład jako hotelowi animatorzy czy rezydenci. W dodatku w ostatnich latach karta zaczęła się odwracać – to Hiszpanie poznali smak emigracji bardziej wyraźnie niż kiedykolwiek. Od słynnego kryzysu z 2008 roku rocznie z kraju corridy wyjeżdża kilkadziesiąt tysięcy obywateli. Choć Hiszpania jest jedną z wiodących gospodarek Unii Europejskiej, zajmuje też niechlubne pierwsze miejsce w rankingu bezrobocia, które z końcem 2023 roku wyniosło aż 11,80 proc.⁶ (dla porównania w Polsce w analogicznym okresie – 5 proc.). Nawet 40 proc. młodzieży hiszpańskiej nie może znaleźć zatrudnienia⁷. Podobnie jak wielu Polaków za główne destynacje emigracyjne w ostatnich latach Hiszpanie obierali Wielką Brytanię, Niemcy czy Francję.
Mimo że jeszcze kilka lat temu trudno byłoby w to uwierzyć, to również do Polski wielu południowców przybywa w celach zarobkowych. Jak wskazują badania Eurostatu, poziom życia w tych dwóch krajach jest niemalże identyczny (Polska wypada minimalnie lepiej), jeśli weźmiemy pod uwagę tzw. wskaźnik rzeczywistej konsumpcji indywidualnej (AIC), mierzący – w dużym uproszczeniu – dobrobyt gospodarstw domowych⁸. Obecność wielkich korporacji sprawia, że Hiszpanie mogą stosunkowo łatwo znaleźć pracę nad Wisłą ze znajomością angielskiego lub, jeśli wyjątkowo im się poszczęści, jedynie hiszpańskiego.