Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Homo Hapticus. Dlaczego nie możemy żyć bez zmysłu dotyku - ebook

Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
25 września 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
42,00

Homo Hapticus. Dlaczego nie możemy żyć bez zmysłu dotyku - ebook

Czy dotyk to temat, którego lepiej nie „dotykać”? Już nie!

Zmysł dotyku, tak często przez nas niedoceniany, to prawdziwy majstersztyk natury. Jego receptory znajdują się niemal wszędzie: nie tylko w skórze, lecz także w tkance łącznej, śluzówce, mięśniach, ścięgnach czy stawach. Codziennie doświadczamy jego wpływu na nasze życie, utrzymując pionową postawę, odganiając natarczywą muchę czy mimowolnie dotykając twarzy, by obniżyć poziom stresu.

Martin Grunwald to kierownik jedynego w Europie laboratorium zajmującego się zmysłem dotyku. W książce Homo hapticus dowodzi, że zmysł ten jest o wiele ważniejszy niż słuch, węch czy smak – okazuje się wprost niezbędny do naszego przeżycia biologicznego. Obrazowo opisuje fascynujący proces powstawania wrażeń dotykowych i spektrum problemów oraz zagadnień związanych z dotykiem. Bóle fantomowe, techniki masażu noworodków, kwestia kontaktu fizycznego w różnych kręgach kulturowych, projektowanie marki haptycznej pozwalającej rozpoznać przedmiot za pomocą dotyku – to tematy, którymi obecnie zajmują się na całym świecie naukowcy, lekarze, konstruktorzy i marketingowcy.

Nie możemy więc czuć się dotknięci, widząc narodziny nowego gatunku: homo sapiens hapticus.

 

Czy wiesz, że:

  • rekonwalescencja przebiega szybciej, jeśli na chwilę przed operacją lekarze i pielęgniarki przyjaźnie pogłaszczą pacjenta;
  • nieprzytulane dzieci gorzej się rozwijają;
  • ciepłe ręce zwiększają nasze szanse na sukces podczas rozmowy o pracę;
  • cięższe przedmioty są według naszej oceny cenniejsze.

 

"Jest z nami niemal od samego początku i opuszcza nas jako ostatni. Pomaga w ocenie sytuacji oraz innych ludzi. Oddziałuje na granicy świadomości albo całkiem podświadomie. Przynosi ulgę lub dostarcza cierpień. Dotyk - najczęściej pomijany ze wszystkich zmysłów - doczekał się wreszcie swojego „złotego wieku”. Poznajcie go lepiej dzięki tej książce.” Marta Alicja Trzeciak - dziennikarka naukowa, autorka książek popularnonaukowych

 

Martin Grunwald jest niemieckim psychologiem. Założyciel i kierownik Laboratorium Haptycznego na Uniwersytecie w Lipsku. Jest to jedyna tego typu w Europie jednostka badawcza zajmująca się kompleksowym badaniem neurologicznych, biologicznych i psychologicznych aspektów dotyku. Wydana w 2008 roku książka Human Haptic Perception jego autorstwa to kanoniczna pozycja w badaniach nad dotykiem.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8179-544-9
Rozmiar pliku: 4,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

Wprowadzenie 11

1 Początek wewnątrz i zewnątrz 21

Eksperymentarium dotykowe płodu 24

Rozwój lanugo 26

Dotykanie własnego ciała 30

Prężenie mięśni wyrazem emocji 32

Fenomen ust 34

Wcześnie wiemy, jacy będziemy 35

W bliskości się rozkwita 37

Kto pierwszy przychodzi, sam sobie szkodzi 39

2 Kontakt fizyczny – pokarm 43

Gdy zabraknie sygnału do startu 47

Kontakt fizyczny – biologiczna elektrownia 50

Karmienie piersią – wielkie wydarzenie biochemiczne 52

Czas nie stoi w miejscu! 54

Ja śpię, czy jest tam kto? 55

Znaleźć właściwą miarę 57

Po omacku w świat 58

„Widzieć językiem” 61

Materiałoznawca, fizyk czy użytkownik ekranów dotykowych? 63

„Pojęcie” pochodzi od „ujmować” 67

Nadążyć za ciałem 70

3 Bodźce i receptory 73

Włosy czułe na dotyk 75

Deszcz konfetti na skórze 76

Bodźce, które potrafią zaleźć za skórę 78

GPS dla ciała 81

Gorąca płyta kuchenna i zimne stopy 83

Głowa do góry! 87

Bóle rzeczywiste czy fantomowe? 90

Iskrzenie mózgu 92

4 Ograniczone odczucia 99

Granice możliwości symulatora 103

Rehabilitacja po udarze 105

Dotyk i czucie inne u kobiet i mężczyzn 106

Żyć z siłą ciążenia 109

Ręce w twarzy? 110

Dotyk to codzienność 113

Obłożnie chorzy potrzebują dotyku 121

Jak gorąca herbata i miękki fotel wpływają na nasze myśli 122

5 Choroby i zaburzenia zmysłu dotyku 127

Choroby, które potrafią zaleźć za skórę 128

Zaburzenia dotyku i wrażliwości 131

Gdy mięśnie odmawiają współpracy 134

Zagadka utraconej połowy ciała 135

Zaburzenia zmysłu dotyku jako wczesny objaw demencji? 137

Katastrofa jądrowa: zaburzenia schematu ciała 139

6 Człowiek miarą rzeczy 157

Narodziny dizajnu haptycznego 162

Co może i powinien dizajn haptyczny? 164

Manipulacja czy korzyść dla klienta? 169

Haptyka ust – radość z gryzienia 172

Haptyka w centrum zainteresowania reklamy i marketingu 174

7 Otwarte pytania i projekty badawcze 179

Podziękowania 187

Słownik 189

Przypisy 191Wprowadzenie

Przeciętny człowiek, ba, niejeden naukowiec rozumie znaczenie i przydatność zmysłu dotyku całkiem po prostu: dzięki niemu znajdujemy w ciemnościach budzik, kontakt elektryczny lub partnerkę/partnera. Ktoś bardziej zorientowany doda, że szczególną wrażliwość wykazują opuszki palców. Szukając początku taśmy klejącej, najlepiej ją bowiem dokładnie obmacać, ponieważ wzrok na niewiele się tutaj przyda. Tylko dotykając płyty kuchennej lub garnka, dowiemy się, że są gorące, tak samo odróżnimy powierzchnię gładką od porowatej, miękką od twardej, wypukłą od płaskiej, przedmioty ciężkie od lekkich. Bez trudu zarejestrujemy także charakterystyczną różnicę między stopą obutą a bosą. Wiemy też, że zmysł dotyku pełni niebagatelną rolę w miłości i erotyce.

Ta lista możliwości uzmysławia rolę narządu dotyku w codziennym życiu. Wyniki badań uświadamiają z kolei zasadniczy aspekt tego zmysłu: bez niego życie jest niemożliwe. Na pozór zaskakująca teza, z której wynika kolejna kwestia: jakim sposobem jeden z narządów zmysłu może być tak ważny, że od niego zależy przeżycie? Śmiercią nie grozi przecież nawet wrodzona ślepota lub głuchota. Nasze życie nie wisi na włosku również po całkowitej utracie węchu i smaku. Tymczasem bez dotyku, a ściślej bez układu czuciowego, równowaga biologiczna zostałaby całkowicie zachwiana.

Bez narządu dotyku nie moglibyśmy ogarnąć umysłem własnego istnienia. Jedną z jego podstawowych funkcji jest bowiem stała świadomość naszego ciała. Nie myślimy siebie, my siebie czujemy. Z zamkniętymi oczami, w domu towarowym, po przebudzeniu czy na spacerze. W każdej milisekundzie dnia jesteśmy stuprocentowo pewni naszej fizycznej obecności. Układ czuciowy stanowi o jedności naszego jestestwa. Reszta zmysłów może tylko fakultatywnie potwierdzać tę pewność. To podstawowe prawo dotyczy całego życia na Ziemi, od organizmów jednokomórkowych po wielokomórkowe, takie jak człowiek.

Niezbędna do przeżycia biologiczna moc czucia wewnętrznego i zewnętrznego pojawia się już w fazie embrionalnej i towarzyszy nam przez całe życie. Każde dotknięcie naszego ciała jest interpretowane na poziomie psychologicznym i biologicznym, choć niekoniecznie musimy zdawać sobie z tego sprawę. Nawet jeśli tylko siedzimy lub leżymy, układ czuciowy analizuje i czuwa nad naszym stanem. W każdym momencie. Palcami wyczuwamy różnice w powierzchni, tak niewielkie, że niewidoczne gołym okiem. Krótki uścisk może wywołać przyjemne emocje, które utrzymują się przez kilka godzin, a nawet dni. Zdrowy rozwój fizyczny i stabilna psychika dziecka zależą od bliskości fizycznej w tym samym stopniu, co udany związek miłosny i partnerski. Każda dziedzina naszego życia nosi niewidzialne piętno działania zmysłu dotyku. Pod względem biologicznym jest to największy i najbardziej wpływowy narząd zmys­łu, majstersztyk natury traktowany jednocześnie jako oczywistość, i mało doceniany, co wykażemy na przykładach.

Wrażliwość dotykowa dziecka…

Dobrze jest possać smoczek. Dla naszej najmłodszej córki, Emilie, była to jedna z większych przyjemności, zakupiliśmy więc wszelkie możliwe rodzaje smoczków z najbardziej wymyślnych materiałów ekologicznych. W miarę konieczności wystarczyło kilka wyćwiczonych do perfekcji spojrzeń lub gestów i już jeden z tych magicznych przedmiotów znajdował się w zasięgu ręki.

Pewnego dnia, miało się ku wieczorowi, poszukiwania smoczków zaczęły się przeciągać i w końcu do akcji musiała wkroczyć cała rodzina. Przepadły jak kamfora. Wreszcie starsza siostra, Johanna, odkryła jeden z nich w zupełnie nieprawdopodobnym miejscu. Nie czas, by je tutaj opisywać. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Smoczek został dokładnie umyty i triumfalnie wręczony najmłodszej latorośli. Wzięła go do buzi, po czym w jednej sekundzie wylądował na podłodze, zataczając szeroki łuk. Procedura mycia została powtórzona, jednak spotkał go ten sam los. Dokładne oględziny nie pomogły w rozwiązaniu zagadki tak kategorycznego odrzucenia. Nie było rady, trzeba było na nowo podjąć poszukiwania kolejnych egzemplarzy. Przeczesaliśmy ogród, nawet samochód, gdzie odkryliśmy dwa wspaniałe egzemplarze. Oba zostały starannie umyte, a my w napięciu i z nadzieją oczekiwaliśmy, co na to mała księżniczka. Pierwszy błyskawicznie wylądował na podłodze, eliminacja dokonała się w ułamku sekundy. Przy drugim buzia dziecka rozpromieniła się i rozległo się głośne, smakowite mlaskanie. Wieczorny rytuał czytania i śpiewania mógł się wreszcie rozpocząć. Chwila ulgi, lecz pojawiły się pytania. Dlaczego z trzech, będących w stałym użyciu, smoczków zaakceptowany został tylko jeden? Wszystkie miały ten sam kształt i wykonane były z tego samego materiału. W każdym razie na pierwszy rzut oka. Następnego dnia zbadaliśmy je dokładniej. Wszystkie miały wprawdzie tę samą długość i szerokość, jednak różnica w strukturze przestrzennej wynosiła pół milimetra. Niemowlę najwyraźniej wyczuło tę różnicę receptorami dotykowymi ust i w ułamku sekundy rozstrzygnęło, czy jest ona do zaakceptowania, czy nie. Afirmacja określonych cech haptycznych – na wysokim poziomie sensorycznym – stanowi zatem umiejętność, jaką nie dysponuje nawet dorosły człowiek. Ślady doświadczeń ze smoczkiem Emilie, która tymczasem skończyła liceum, zachowały się w domu rodzinnym do dzisiaj: w rozlicznych kufrach, skrzynkach na narzędzia, szufladach i każdym innym pojemniku pojawia się co rusz ten jeden jedyny, wymarzony rodzaj smoczka.

…drażniła psychologów…

Rok 1993, Instytut Neuropsychologii w Jenie. W osłoniętej ekranem elekromagnetycznym kabinie EEG siedzi osoba nr 25 i z zasłoniętymi oczami obmacuje płaskorzeźbę. W pokoju obok młody naukowiec obserwuje przez szybę jej poruszające się dłonie i wykres EEG. Przy każdym mikroskopijnie małym ruchu palców miliony sensorów mięśni, ścięgien, stawów, włosów i skóry wysyłają kaskady sygnałów do mózgu, który łączy je wszystkie w sensowną całość, w rezultat poznawczy. W końcu powstaje precyzyjny obraz tego, co zdołały wyczuć dłonie. W tym miejscu eksperyment się kończy. Rzeźba zostaje usunięta, a zadaniem badanego jest wykonać rysunek już z otwartymi oczami. Zazwyczaj jest bardzo podobny do oryginału.

Z osobą nr 25 jest nieco inaczej. Wyjątkowo długo obmacuje rzeźbę. Prowadzący wyczuwa jej napięcie, z wykresu EEG wynika, że dokłada nadzwyczajnych wysiłków. Jednakże największe zaskoczenie budzi wykonany rysunek: żadnego podobieństwa do oryginału. Same kreski, kółka, zawijasy bez ładu i składu, dziewczyna nie rozpoznała nawet zwykłego trójkąta. Co to ma znaczyć? Żaden z pięćdziesięciu badanych młodych studentów nie uzyskał takiego wyniku. „Wyjątek potwierdza regułę” – w podobnych wypadkach mówią naukowcy. Ten jednak okazał się na tyle dziwny i spektakularny, że domagał się wyjaśnień, choćby z czystej ciekawości. Wszystko wskazywało na zaburzenia percepcji osoby nr 25, której nie udało się złożyć w całość poszczególnych informacji haptycznych. Potrafiła rozpoznać zaledwie pojedyncze elementy.

Co mogło być przyczyną tego zjawiska? Dziewczyna studiowała piąty semestr na bardzo trudnym kierunku, co wymagało sporych zdolności kognitywnych. Można więc było wykluczyć brak umiejętności poznawczych. Nie mogło też być mowy o chorobie neurologicznej z prostego powodu: w tamtych czasach neurobiologiczne zaburzenia zmysłu dotyku badano tylko w przypadku ciężkich uszkodzeń ciała lub prawej półkuli mózgu po wypadku albo zawale mózgu. Zresztą tego typu uszkodzenia prowadzą do poważnych ograniczeń także w innych obszarach sensoryczno-kognitywnych, osoba taka nie byłaby zatem w stanie uczestniczyć w żadnych zajęciach. Najprościej byłoby powtórzyć test lub przynajmniej porozmawiać z dziewczyną o jej wyniku. Niestety nie chciała zrobić ani jednego, ani drugiego. Młody naukowiec musiał się więc cieszyć tym, co miał, a miał niewiele.

Przed każdym badaniem EEG należy wypełnić ankietę na temat byłych lub obecnych chorób neurologicznych bądź psychiatrycznych. Tu jednak nie pojawiły się żadne przydatne dane. W tamtych czasach nie notowano również wzrostu i masy ciała. W dokumentacji udało się jednak znaleźć jedną, choć nieco tajemniczą, wskazówkę. Okazało się, że przedramiona i twarz dziewczyny są owłosione w znacznym stopniu, a skóra na ramionach szorstka i szara, jakby dawno się nie myła. Jedna z ciężkich chorób psychicznych objawia się właśnie nadmiernym owłosieniem, tak zwanym lanugo, oraz charakterystycznymi zmianami na skórze: to anorexia nervosa. Za tymi nietypowymi objawami (nietypowymi, ponieważ lanugo pojawia się zwykle w 13.–16. tygodniu ciąży i zanika krótko przed porodem) stoją poważne zmiany hormonalne wywołane niemal całkowitą rezygnacją z jedzenia.

Na czym jednak polega związek między permanentnym głodzeniem się a zaburzeniami zmysłu dotyku? W literaturze naukowej nie istniały badania na ten temat. W tamtych czasach nie prowadzono też badań nad zaburzeniami innych narządów zmysłów w tej grupie pacjentek. Wyniki badań dziewczyny nr 25 dziwiły doświadczonych psychologów i neuropsychologów, którzy tylko potrząsali głowami. Wnioski o kontynuowanie badań i poszukiwania partnerów z różnych klinik spełzły na niczym. Z bardzo prostej przyczyny: wiedza na temat zmysłu dotyku była znikoma, a hipoteza, że między jego zaburzeniami a anoreksją zachodzi związek, wydawała się absurdalna.

Młodego naukowca wciąż jednak intrygowała zagadka niezwykłego przypadku nr 25. Tak dalece, że kolejnych dziesięć lat życia poświęcił na intensywne badania tej i innych grup pacjentów, pragnąc dowiedzieć się, czy oni także cierpią na podobne dolegliwości. Kontynuowanie pracy było możliwe dzięki otwartemu umysłowi ówczesnej przełożonej oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży przy klinice uniwersyteckiej w Lipsku, pani profesor Ettrich, oraz jej współpracownic, Bianki Assmann i Angeliki Dähne. Po latach badań zaczęła się krystalizować spójna i empirycznie sprawdzalna koncepcja obserwowanych zjawisk. Co więcej, wyłoniła się nawet nowatorska metoda leczenia. Koledzy z całego świata przyjmują ją z zainteresowaniem lub niedowierzaniem, w niektórych specjalistycznych klinikach weszła w skład fizykoterapii i pomaga powstrzymać, niekiedy śmiertelny, przebieg anoreksji.

…i sceptycznych producentów samochodów

W przestronnej sali konferencyjnej bez okien panowała kompletna cisza. Zamiast entuzjastycznych braw zapadło głębokie milczenie, a młody naukowiec widział przed sobą same ponure twarze. Mijały przytłaczające sekundy. Była połowa lat dziewięćdziesiątych. Zaproszenie wystosowała grupa niemieckich producentów samochodów, by dowiedzieć się, czy dotyk należy do ważnych narządów zmysłu. W końcu ciszę przerwał jeden ze słuchaczy i, zgarnąwszy energicznym ruchem papiery ze stołu, ze sfrustrowaną miną ruszył w stronę drzwi. Potrząsał głową, jakby chciał dać do zrozumienia, że ma tego wszystkiego dość. Nie zdążył jeszcze dobrze trzasnąć drzwiami, a już kolejni dwaj panowie zaczęli pakować swoje manatki i wyszli bez słowa. Młody, niespełna trzydziestoletni naukowiec wciąż stał przy projektorze w oczekiwaniu na pytania. Nikt jednak nie zwracał na niego uwagi. Pozostali słuchacze sprawiali wrażenie zajętych wyłącznie sobą. Niektórzy cicho rozmawiali, lecz tylko z najbliższymi sąsiadami. Dopiero gdy podnieśli głos, okazało się, że sala podzieliła się na przeciwne obozy.

Jedna strona prezentowała pogląd, że przy projektowaniu samochodu należy wziąć pod uwagę także wrażenia dotykowe. Najwyraźniej ta grupa była pomysłodawcą zaproszenia. Poczuli się pewniej po wykładzie, który zdawał się potwierdzać ich intuicyjne przypuszczenia. Druga strona uznała to za jawną prowokację i atakowała coraz mocniej. „Bzdury”, „luksusów się zachciewa” – krzyczeli. Zwolennicy uwzględnienia percepcji haptycznej w procesie produkcji dosłownie wymachiwali przeciwnikom pod nosem pozytywnymi przykładami z wykładu: technicznymi rozwiązaniami konkurencji lub w innych dziedzinach przemysłu. Sceptycy odebrali to jako zwykłe krytykowanie ich i nie wykazywali najmniejszej ochoty na rzeczową dyskusję.

Niezbyt dyplomatycznie młody naukowiec zaczął porównywać klamki, przełączniki i inne elementy różnych marek samochodów, analizując ich haptyczne wady i zalety. Wyraził pogląd, że rzeczy w ogóle, a części samochodowe w szczególności, niekoniecznie muszą być dobre tylko dlatego, że na takie wyglądają. Produkt stworzony wyłącznie dla oka, bez uwzględnienia wrażliwości dotykowej człowieka jest bez przyszłości – brzmiała zasadnicza teza jego wykładu. Konkurencja nie śpi i producent, który upiera się przy tradycyjnym, zdominowanym przez wrażenia wzrokowe wzornictwie, nie biorąc pod uwagę różnych potrzeb haptycznych, będzie musiał ponosić straty na światowych rynkach. Tego było już za wiele. Nie da się złapać wszystkich srok za ogon. A poza tym kto powiedział, że taka będzie powszechna tendencja? W popularnych czasopismach samochodowych nie ma o tym mowy, a zresztą to, co robi konkurencja, to jedna sprawa, a to, co się robi samemu, druga. Nikt nie będzie wydawał pieniędzy na takie głupoty, nawet w przyszłości. Potem padło jeszcze kilka uprzejmych pytań. Kiedy jednak rozmowa zeszła na temat niezbędnych badań rozwiązujących specyficzne kwestie użytkowania, twarze przeciwników spochmurniały. Kilka lat później ta właśnie firma stworzyła własną grupę badawczą „Haptik”, która z powodzeniem pracuje dla tego producenta samochodów do dzisiaj.

Anegdoty te łączy jedna wspólna cecha – wszystkie dotyczą centralnej pozycji narządu dotyku człowieka oraz podejścia do niego, raczej niewłaściwego, niż odwrotnie. Producenci samochodów o mało się nie pobili na wieść, że technologia haptyczna to przyszłość wyposażenia wnętrza pojazdu. Nawet psycholodzy kliniczni z trudem zaakceptowali możliwy związek anoreksji z zaburzeniami czucia. Młodym rodzicom nie przyszło do głowy, że ośmiomiesięczny niemowlak może wyczuć wręcz mikroskopijne różnice w strukturze smoczka.

Zastrzeżenia te są w pełni zrozumiałe, chociaż nie ułatwiają sprawy. W życiu codziennym rzadko uświadamiamy sobie istnienie i znaczenie zmysłu dotyku, a w programach szkolnych i uniwersyteckich nie poświęca się temu zagadnieniu specjalnej uwagi. Bombardowani nieustannie wrażeniami wizualnymi i syceni wiedzą, że rzekomo 80% informacji przetwarza narząd wzroku, nie zastanawiamy się nad rolą dotyku. Czucie wewnętrzne i zdolność odbierania różnych bodźców zewnętrznych palcami i ciałem są czymś tak normalnym jak to, że słyszymy, widzimy, czujemy zapach i smak. „Być przy zdrowych zmysłach” to naturalny stan ludzkiej egzystencji. Oprócz kilku wyjątków. Po co się nad tym zastanawiać? Sytuacja zrozumiała, jeśli chodzi o zwykłego śmiertelnika, zastanawia jednak umiarkowane zainteresowanie naukowców.

Zmysł dotyku – podobnie jak węchu i smaku – jest konsekwent­nie i zdecydowanie lekceważony w środowisku psychologów i lekarzy, zwłaszcza w porównaniu ze wzrokiem. Korzenie tego podejścia znajdują się w starożytnej filozofii Platona i Arystotelesa1. Religia i filozofia średniowiecza oraz późniejsza medycyna i nauka również przyczyniły się do minimalizowania biologicznej i poznawczej funkcji zmysłu dotyku.

Nawet stosunkowo nowa dziedzina nauki, psychologia, która powstała pod koniec XIX wieku, a pierwszy jej instytut został założony przez Wilhelma Wundta w Lipsku, nie wprowadziła do tej kwestii istotnych zmian. Ani u początków swego istnienia, ani obecnie. Według współczesnej wiedzy przeżycia i zachowanie człowieka są związane z procesami kognitywnymi, emocjonalnymi, pamięciowymi i innymi, którym konsekwentnie odmawia się podstaw fizycznych. Aktualna wiedza przyrodnicza, zupełnie jak niegdyś teoria Platona „o boskim oku”, jednomyślnie prezentuje pogląd, że poznanie wzrokowe dzierży absolutny prym i zajmuje superpozycję w indywidualnym procesie poznawczym. Natomiast narządowi dotyku przyznaje się, jeśli w ogóle, podrzędną funkcję poznawczą.

Tylko kilkuset naukowców na całym świecie zajmuje się badaniami zasady działania i możliwościami ludzkiego zmysłu dotyku. Bez porównania większa liczba badaczy oraz instytucji zgłębia biologiczne i psychologiczne podstawy wzroku i słuchu. Obecnie dysponujemy więc bogatą i różnorodną wiedzą na temat funkcjonowania tych dwóch „najważniejszych” układów zmysłów. Najwyraźniej zarówno wiedza stosowana, jak i medycyna oraz inne nauki biologiczne czerpią profity z prymarnej roli wzroku i słuchu. ­Stale poszerzająca się wiedza ogólna na temat sposobu działania poszczególnych elementów biochemicznych oraz całych mechaniz­mów neuro­nalnego przetwarzania danych zmysłu audiowizualnego doprowadziła na przykład do rozwoju bioelektrycznych implantów ucha i oczu. Znacznie powiększyły się też techniczne możliwości kopiowania jakości wzrokowych i słuchowych w robotyce lub w świecie wirtualnym. Taki stan rzeczy doprowadził do powstania swoistego błędnego koła: aktualne wyniki badań potwierdzają dawne metody badawcze. Im głośniejsze i bardziej widoczne osiągnięcia praktyczne i teoretyczne, tym bardziej lekceważący stosunek do możliwości innych narządów zmysłów.

Stosunek do znaczenia i funkcji ludzkiego zmysłu dotyku ulega powoli zmianie, choć w sposób niezauważalny dla szerszej publiczności. Intensywna działalność badawcza na całym świecie przynosi zaskakujące wyniki i coraz lepsze rozumienie sposobu działania naszego czucia. Pojawiają się też kwestie, które w zasadniczy sposób stoją w sprzeczności z dotychczasową wiedzą. Jedne dotyczą biologicznego (filogenetycznego) pochodzenia naszych zdolności dotykowych. Inne – cudownego połączenia ontogenetycznego (rozwoju osobniczego) ludzkiej egzystencji z doświadczeniem interakcji i stymulacji haptycznej. Stąd zasadnicze pytanie: czy jakakolwiek forma życia jest w ogóle możliwa bez istnienia i działania narządu dotyku? Trudno o bardziej pryncypialną kwestię i nie chodzi tu bynajmniej o rozważania czysto teoretyczne, wynika ona bowiem z dotychczasowej wiedzy na temat funkcji i znaczenia tego narządu zmysłu. Całkiem możliwe, że odpowiedź przewartościuje i zmieni obraz człowieka.

Jest tyle do zrobienia, poruszamy się po omacku!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: