- W empik go
Horacjusze - ebook
Horacjusze - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 175 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena Pierwsza
Sabina,Julia
SABINA
Nie gań słabości, przestań obwiniać mą żałość,
Kogóż w takim nieszczęściu nie opuści stałość?
Gdy nieba zewsząd burzę zwiastują nam srogą,
Najmężniejsze umysły zatrwożyć się mogą.
Dusza męska, na wszystkie przeciwności śmiała,
Niełatwo by tu swoją dzielność zatrzymała.
Lecz chociaż się na próżno własnej trwodze bronię,
Przynajmniej dosyć stała, łez jeszcze nie ronię.
Żalem władać, łzy tłumić wśród takiej boleści,
Ach, jest to dosyć męstwa na umysł niewieści!
JULIA
Pospolitemu sercu taki stan przystoi,
Co w lada zmianie rzeczy nieszczęścia się boi;
Lecz umysł wielki wszelkiej słabości się wstydzi
I w samej niepewności dobry skutek widzi.
Oba wojska przy murach w licznym stoją tłumie,
Ale Rzym dotąd bitew przegrywać nie umie.
Sabino, gdzież jest większa radości przyczyna?
Rzym swą wielkość pomnoży, bo walczyć zaczyna.
Porzuć próżną obawę, porzuć smutek wszelki
I godny umysł rzymskiej miej obywatelki.
SABINA
Jestem nią; tak, niestety! bo męża mam w Rzymie:
Wraz z ręką Horacego przyjęłam to imię.
Ależ ten ślub w niewoli jarzmo się zamienia,
Jeśli zapomnieć każe miejsca urodzenia.
Albo! któraś mi dała życie, wychowanie,
Droga ojczyzno moja i pierwsze kochanie!
Gdy twa młodzież w rycerską przybiera się zbroję,
Równie zwycięstwa Rzymu, jak straty się boję.
Rzymie, niech mnie to z winy ku tobie oczyści,
Miej nieprzyjaciół godnych mojej nienawiści.
Gdy z obu stron podglądam na szyki oręża,
Z jednej widzę trzech braci, z drugiej mego męża.
Wolnoż mi trudzić nieba bezbożnymi śluby,
Tobie życzyć zwycięstwa, Albie życzyć zguby?
Wiem, że, jeszcze w kolebce, młode państwo twoje
Wzrostu czeka i wzrośnie przez marsowe boje;
Wiem, co ci nieba wróżą; już twoja potęga
Z szczupłych granic latyńskich władzy świata sięga.
Wojny twoim żywiołem, własnością zwycięstwa
I rząd ziemi zdobyczą niezłomnego męstwa.
Bynajmniej mnie ten zapał szlachetny nie miesza,
Który z losów przeznaczeń twą wielkość przyśpiesza.
Obym sama widziała spełnione wyroki,
Chylące się Pireny pod twoimi kroki!
Idź, prowadź aż do wschodu niezłamane roty,
Idź, nad brzegami Renu rozpostrzyj namioty,
Niech słupy Herkulesa drżą na twe przybycie,
Lecz szanuj miasto, w którym twój Romul wziął życie.
Nie chciej tego niewdzięczny zapominać Rzymie,
Że od Alby masz mury i prawa, i imię.
Alba twoim początkiem… Stój! i pomnij razem,
Ze matkę ojcobójczym zabijasz żelazem.
Zwróć się, gdzie indziej szukaj zwycięskich wawrzynów;
Matka radość uczuje w szczęściu swoich synów;
Tę miłość macierzyńską miej na pierwszym względzie,
Nie bądź przeciwko Albie, Alba z tobą będzie.
JULIA
Zadziwia mnie ta mowa, bo od owej chwili,
Kiedy rycerze nasi w pole wychodzili,
Kto zna twą obojętność, rzekłby, że w Sabinie
Już odtąd nie albańska lecz rzymska krew płynie.
Dziwiła mnie twa cnota, tak na miłość czuła,
Że się z najmilszych związków dla męża wyzuła,
I gdym szczerej przyjaźni cieszyła się głosem,
Mniemałam, że się tylko Rzymu trwożysz losem.
SABINA
Dopóki tylko małe walki zachodziły,
I żadna żadnej przemódz nie zdołała siły,
Pókim jeszcze nadzieję pokoju widziała,
Z chlubą wtenczas mówiłam, żem za Rzymem cała.
Lecz dziś, gdy cios ostatni nie może nas minąć,
Kiedy trzeba lub Albie, lub Rzymowi ginąć,
Kiedy już po tej bitwie na zawsze upada
Zwyciężonym nadzieja, zwycięzcom zawada;
Winna bym była srogiej dla kraju niechęci,
To tylko, żem Rzymianką, mając na pamięci.
Nie sam mąż mnie obchodzi, nieszczęsna niewiasta,
Przebóg, na równej szali ważę oba miasta!
Między obiema równie jestem podzieloną
I którą los pognębi, za tą będę stroną.
Równą aż do zwycięstwa chowam dla nich duszę
I nie dzieląc się chwałą, nieszczęścia czuć muszę:
W równym stanie mieć będą, po zapadłej klęsce,
Łzy moje zwyciężeni, nienawiść zwycięzcę.
JULIA
Jak różne skutki z przyczyn jednakich pochodzą
I jak odmienne czucia w różnych sercach rodzą!
Jak się mało, Sabino, z Kamillą zgadzacie;
Choć ma brata w swym mężu, kochanka w twym bracie,
Innym atoli okiem, w innym widzi stanie
Krew swą w jednym obozie, a w drugim kochanie.
Kiedyś ty miała serce prawdziwej Rzymianki,
W niej widać było czułość trwożliwej kochanki.
Drżała, kiedy najmniejszy szczęk wydały bronie.
Bez różnicy zwycięskiej złorzeczyła stronie:
Z nieszczęściem zwyciężonych łzy łączyła swoje.
I tak wiecznie karmiła duszy niepokoje.
Lecz wczoraj, kiedy z wspólnej uchwalono zgody,
Żeby się rozsądziły bronią dwa narody.
Widziałam na jej czole radość niespodzianą.
SABINA
Julio, jak się trwożę tą nagłą odmianą!
Jaka z Waleryjuszem rozmowy przyczyna?
Także prędko o bracie moim zapomina!
Może zechcesz naganiać zbytnią czułość moję,
Kocham brata i zdrady Kamilli się boję.
JULIA
Równie jak ty, ukrytych przyczyn nie dochodzę
Ani się też płonnymi domysły nie zwodzę.
W takim niebezpieczeństwie, w takim nieszczęść stanie
Dosyć jest widzieć, czekać i nie zadrżeć na nie:
Ale w powszechnym smutku cieszyć się nie godzi.
SABINA
Otóż i ona sama w sam czas tu nadchodzi.
Poznaj jej serce.
Scena Druga
Sabina,Julia,Kamila
SABINA
Siostro, zostańcie tu obie.
Wstyd mnie, że tyle smutku nie ukrywam w sobie.
Serce moje przez takie udręczone męki
Chce szukać samotności i utaić jęki.
Wychodzi.
Scena Trzecia
Kamilla,Julia
KAMILLA
Każe rozmawiać z tobą; jak niesprawiedliwa!
Czyż rozumie, ze mniejsza boleść mnie przeszywa?
Czyż nie czuje srogości okrutnego losu?
Czyż mi w smutnych rozmowach łzy nie tłumią głosu?