Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Huśtawki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 lipca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Huśtawki - ebook

„Huśtawki” to zbiór wierszy refleksyjno-egzystencjalnych, bardzo wyrazistych, zawierających antynomie. Odnajdujemy tu bogactwo przemyśleń oraz wrażliwość moralną. To swoista diagnoza globalnego społeczeństwa, to spowiedź świata przed światem ze wszystkiego co udało się spieprzyć ale i naprawić. Tak więc podmiot liryczny patrząc w niebo odwraca się tyłem do ziemi a za chwilę jest dokładnie odwrotnie… Czyżbyśmy siedzieli na huśtawce?

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8245-842-8
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Chciałbym serdecznie podziękować Agnieszce Dyszak, za złożenie tego bałaganu w całość. Bez niej ten tomik nie ujrzałby światła dziennego.

charlie k. pill

_Huśtawki_ charliego k. pilla, to taka owieczka, która staje się wilkiem na marginesie _dictum acerbum_. To krewkość w pisaniu i w przelewaniu na _tabula rasa_ myśli, które wysychają za szybko w ostrzu stalówki, i które odlatują na skrzydłach długich jak bezsenna noc. Czy właśnie to czyni Autora niniejszego tomiku kimś tak nieprzeciętnym, enigmatycznym, a zarazem ludzkim? A może to, że pod twardą skorupą skrywa wrażliwe serce? Trudno powiedzieć, gdzie jest sekret zakopany, ale jedno jest pewne, każdy wers zapisany jego ręką niesie przesłanie i sprawia, że zaczynamy pojmować kim tak naprawdę jesteśmy: /_my jesteśmy krzyżem/spróchniałym na grobie/my jesteśmy zwierzę/znane jako człowiek_/.

charlie to taki pozytywnie zakręcony wariat, który ma odwagę być sobą i nie boi się otwarcie pisać o uczuciach: /_tak bardzo brak dotyku czyichś ciepłych słów/te plaże połamanych serc bez końca_/. Jest prawdziwy, aż do szpiku kości, a nawet głębiej. Nie stroni też od szorstkości życia, bo wie, że: /_elektrowstrząsy/dotyk wieczności/wiatru muśnięcie/pocisk ciemności_/ to tylko skorodowana chwila, czasami neofobia przed jutrem, które może nie nadejść.

Czytając wiersze Autora _Huśtawek_, aż krew się ścina w żyłach, oczy lśnią efemerydą fraz, a ciało dostaje konwulsji pod wpływem dosadności prostoty słowa, jakim charlie operuje.

Jego strona autorska _wierszyki dla nikogo_ jeszcze bardziej obnaża jego duszę. Ukazuje jak sprawnie posługuje się literami, układając je w mozaikę poezji: /_dalej gdzie kreski horyzont/ktoś od linijki odmierzył/myśli zostają/nie idą_/.

Autor nie musi przemycać górnolotnych alegorii w bogactwie środków stylistycznych, aby napisać kawał cholernie dobrej poezji. Przeciwnie, z lekkością pióra i z przytupem zabiera Czytelnika w nowy etap dziejów literatury świata, w epokę charliego, przy którym Gutenberg ze swoją _Biblią_, to tak, jak chihuahua przy dogu niemieckim.

© Kasia Dominik

…buntowniczo, dekadencko, katastroficznie; Młoda Polska w nowoczesnej aranżacji...jest klimat…

Robert Jezierski

„Huśtawki” to zbiór wierszy refleksyjno-egzystencjalnych, bardzo wyrazistych, zawierających antynomie. Odnajdujemy tu bogactwo przemyśleń oraz wrażliwość moralną. Utwory wyróżniają się niezwykłą dynamiką. Podczas lektury dajemy się porwać różnym emocjom, które wypychają nas pod chmury, by za chwilę ściągnąć na ziemię. Podmiot liryczny umiejętnie wprowadza czytelnika w swój świat, gdzie obserwujemy niepokój i bezsilność człowieka. Widzimy „ssaka średniej wielkości” niepogodzonego z absurdami i okrucieństwem współczesnego świata.

Dorota Wojtkowska

„Huśtawki” to swoista diagnoza globalnego społeczeństwa, to spowiedź świata przed światem ze wszystkiego co udało się spieprzyć ale i naprawić. Tak więc podmiot liryczny patrząc w niebo odwraca się tyłem do ziemi a za chwilę jest dokładnie odwrotnie… Czyżbyśmy siedzieli na huśtawce? Z całą pewnością autorowi udało się w wielu ciekawych metaforach zmieścić niemalże całość ludzkiej niedyspozycji w zawiadywaniu światem. Na tę huśtawkę chce się wracać niejednokrotnie by w pięknych okolicznościach poezji zrozumieć siebie. Ja będę wracał.

Grzegorz Szafoni

DLA TYCH, KTÓRZY ZOSTALI.

charlie k. pill

Urodzony 7 czerwca 1973 roku w Krakowie. Studiował historię sztuki na UAM w Poznaniu, prawo na UJ w Krakowie i marketing w WSB-NLU w Nowym Sączu.

Prowadził audycję autorską „Trzy godziny czystej słoniny” w UNI Radio Poznań.

W latach 2010—2011 pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego miesięcznika „Ekspres polski”.

Jego wiersze znalazły się w kilku antologiach, w tym we włosko-polskiej antologii „Ponte poetico” i almanachu poetów emigracyjnych „Tu i tam”.

Publikuje dla kilkudziesięciu poetyckich grup internetowych.

Jego utwory pojawiały się również w miesięczniku „Bezkres” i audycji „Pióro Feniksa” Radia Guardian.

Jest twórcą grupy internetowej „Poetycka Kawiarenka Charliego”.

Wraz z żoną i dwójką synów, od dwudziestu lat mieszka

w Hiszpanii, w miasteczku Campos na Majorce.

Jak w bajce

wiem że ja już przez to

nie będę przechodził

więcej szans nie będzie

może nawet lepiej

to co czas wyrzeźbił

stoi tu przed wami

jak obraz w sothebys

kilo mąki w sklepie

karykaturalny puzzel z obcej paczki

mdłości wylęgarnia jak żywa huśtawka

taki hyde i jeckyll

święty szymon słupnik

trochę jak karaluch

trochę jak franz kafka

biały szum ekranu

w oczach niema pustka

błąd doktora moreau

w popielniczce fajka

mózgu galaretka

jak quilt skrawków życia

zardzewiała puszka

bardzo smutna bajka

jakoś tak na opak

czytam te sygnały

biegnę w prawo

z lewej widzę dziwną minę

słowa słowa słowa

całe ich bukiety

jakie to jest proste

drzewo dom i synek

carpe diem ergo

sum memento mori

z pewnym niepokojem spoglądam za siebie

w lustrze rewers życia

ten zdradził ten zdradzi

dziewięć jeden divoc

covid jeden dziewięć

jeden bóg dwie wieże

trzy święte kolory

cztery strony świata

pięć palców trzy szóstki

siedmiu samurajów

osiem błogosławieństw

ale małp dwanaście

we did it

i pustki

kiedy byłem mały

to inny był duży

teraz jest odwrotnie

a może tak samo

mała jest empatia

średnie przedsiębiorstwo

tylko dużo pytań budzi cię co rano

kółka różańcowe

kwadratowe głowy

trójkąty bermudzkie

prostokąty bloków

geometria smutku

algebra przetrwania

ekg sumienia

linia prosta

spokójKap kap

coś było

co

nie wiem

wciąż rośnie stos kartek

nieważne że zmienia się kredka

próbuję rysować

lecz widzę wciąż czerń

kap kap

i leci tabletka

pozornie wciąż jestem

to tak prosty ruch

zatkany zlew mózgu odetkać

substytut placebo

kołysze się sznur

kap kap

i leci tabletka

dwadzieścia pięć kropli

rozpuszcza mnie wciąż

do czasu aż zostanie metka

raz proszek raz płyn

raz błysk nagła myśl

kap kap

i leci tabletka

decyzja to błąd

czy wspak ależ skąd

komedia stand up operetka

nie każde lekarstwo

ma kolor i kształt

kap kap

i leci tabletkaZaimkoza

to było miliard lat temu

a ciągle się zdaje że wczoraj

gdy ten z pluszowym podwoziem

na zawsze usnął na torach

ta co nie miała nic oprócz

pyłek na wietrze w tym świecie

wróciła z siatką zakupów

zamarzła przy stole w lecie

tamten co ciągle się miota

gdzieś w strefie ciszy schowany

ze szmatką chodzi po twierdzy

podstawa to czyste mieć ściany

ktoś zniknął inny pojawił

ów zdradził zgodnie z zawodem

ten znowu całkiem miał w dupie

że tamten miał wylew w środę

kupię sprzedam zamienię

w pył się rozsypię i zgasnę

nawet nie zdążę zrozumieć

jakie to wszystko jest jasne

pomówień karnawał wyrok

dura lex sed lex więc przykro

kolejny zakręt na drodze

obracasz głowę ktoś zniknął

anno domini jak zawsze

tysiąc lat temu za tysiąc

ja znałem wszystkich tych ludzi

znałem ich mógłbym ci przysiąc

Walc

dwa kroki w tył

jeden naprzód

jak w kole pęknięta szprycha

drzazga pod życia paznokciem

och

lubię patrzeć jak zdychasz

dwa kroki w tył

jeden naprzód

to moja jabłka połówka

znów menu dnia

deser gratis

ziemniaki

miłość

surówka

dwa kroki w tył

jeden naprzód

pod świata płonącym dachem

ubiłem interes życia

kupiłem wiedzę ze strachem

dwa kroki w tył

jeden naprzód

znów parzą dwa palce dłoni

jak my

zawsze razem złączone

i przyłożone do skroni

dwa kroki w tył

jeden naprzód

czekamy w milczeniu na to

aż anioł stróż powyciera

krew z ziemi cuchnącą szmatą

dwa kroki w tył

jeden naprzód

w zbyt ciasnej celi drga grdyka

widelcem skrobię po ścianach

imię mej lubej

panika

dwa kroki w tył

jeden naprzód

ranią jak pociski słowa

leżę i ciężko oddycham

bo nie ma dokąd się schować

dwa kroki w tył

jeden naprzód

mój ci on jest

ona moja

wrzask niemych ust mogę dostrzec

przez mętne szkło mego słojaHuśtawki

my jesteśmy słowem

chaosem początku

my jesteśmy błędem

w świątyni porządku

my jesteśmy znakiem

wodnym na banknocie

my jesteśmy śladem

odciśniętym w błocie

my jesteśmy triumf

porażka i klęska

my jesteśmy biały

kaftan bezpieczeństwa

my jesteśmy czarnym

do piekła kobiercem

my jesteśmy pulsem

gdy umiera serce

my jesteśmy ziarnem

które z ziemi krzyczy

my jesteśmy kulą

tkwiącą w potylicy

my jesteśmy hasłem

na brudnym sztandarze

my jesteśmy końcem

i początkiem marzeń

my jesteśmy w głowę

strzałem ostrzegawczwym

my jesteśmy okiem

które z nieba patrzy

my jesteśmy karmą

i zieloną milą

my jesteśmy wieczność

co się zdaje chwilą

my jesteśmy pleśnią

obrośniętą ścianą

my jesteśmy atak

paniki co rano

my jesteśmy stertą

cyfrowego bluzgu

my jesteśmy zawał

wylew krwi do mózgu

my jesteśmy krzyżem

spróchniałym na grobie

my jesteśmy zwierzę

znane jako człowiek

my jesteśmy wirus

tabletka nasenna

my jesteśmy cieniem

gdy nadchodzi pełnia

my jesteśmy boga

zepsute zabawki

my jesteśmy smutek

jak puste huśtawki

my jesteśmy koktajl

nienawiść z pogardą

my jesteśmy koniec

promujące radio

my jesteśmy bezmiar

bezdennej głupoty

my jesteśmy śmiercią

przez oddech i dotyk

my jesteśmy fast food

zestaw xl ego

my jesteśmy iskrą

kiedy płonie niebo

my jesteśmy stryczek

i prąd w krześle łaski

my jesteśmy kodu

kreskowego paski

my jesteśmy brudy

spłukiwane deszczem

my jesteśmy ciemność

kim ty kurwa jesteśSennik

czas dziś się zderzył czołowo

na skrzyżowaniu z rozumem

stałem

gapiłem się tępo

z gapiącym się tępo tłumem

i w szwach rozeszli się wszyscy

na sygnał wycia syreny

ambulans z suką zasnęli

a rannych pożarły hieny

punkt odniesienia gdzieś zniknął

więc wokół zrobił się chaos

ktoś puścił latawiec plotki

i zniknął głupka udając

na masztach czarne bandery

przechodzą ciche pogrzeby

ponoć ma wojna wybuchnąć

lecz informacji brak kiedy

dresiarz mnie spytał

masz problem

to pełni empatii ludzie

zegarek wskazywał wiosnę

a wyglądało na grudzień

ser z nudów zacząłem kroić

wyglądał na przerażony

kruszyny chleba wlepiały

wzrok w zaciągnięte zasłony

milczałem

choć ktoś mnie pytał

czy śmietnik jest ze śmietany

nie umiem już trzeźwo myśleć

nie będąc w trupa zalanym

psa pogłaskałem po głowie

z pociętych palców krew spływa

napis na murze wył bólem

chciałbym byś była szczęśliwa

spojrzałem na gościa z teczką

był czarny od białych wierszy

drażnią mnie duże litery

a chodnik mógłby być szerszy

wciąż czuję

i to mnie dziwi

przetrwać

nie myśleć co dalej

wiem że jest zakaz palenia

więc na złość siądę

zapalę

policjant skrzydła rozłożył

lecz nie mógł wzbić się w powietrze

na pewno jesteśmy chorzy

coś o tym mówili w metrze

staruszek w kożuchu z mleka

z wyginającą się łyżką

podszedł

ze strachem zapytał

to sen jest

czy rzeczywistośćPytajnik

wybacz że znowu pytam

masz tyle spraw wciaż na głowie

może mnie jeszcze pamiętasz

ssak

średniej wielkości

człowiek

homo

w teorii sapiens

praktykę zostawmy z boku

to kilka pytań

przysięgam

a potem znów dam ci spokój

dokąd prowadzi ta droga

wciąż się odnaleźć nie umiem

może prowadzi donikąd

nie odpowiadaj

rozumiem

milczysz

gdy się uśmiechasz

świat nabiera koloru

koloru krwi

za to lubię

bogów z poczuciem humoru

nie chcesz

więc dobrze

nic nie mów

może po prostu nie możesz

być może wszechmoc nie starcza

lecz ciągle modlę się boże

ja nie mam do ciebie żalu

bo przecież o co mieć mogę

droga na skróty jest mitem

ważne to w ogóle mieć drogę

ale wciąż pytać cię będę

próbując kupić myśl złotą

wszak tyś skończoną mądrością

a ja skończonym idiotąGuzik

papieros zamókł choć chronię go w dłoni

wciąż nieruchomo stoję widząc miasto

ze szczytu góry dobrze widać łuny

nie mogą zasnąć

byłaś zniknęłaś ułamek sekundy

tak jak miliony zwykłych szarych ludzi

kogo obchodzi kto pierwszy po co

nacisnął guzik

niebo ma kolor twoich ciemnych oczu

spadają z hukiem jak pociski krople

i nic już więcej nie ma do dodania

po prostu moknę

czas się zatrzymał wyruszyły armie

tym co nie płaczą znaleźć jakiś powód

patrzę i milczę bo i co powiedzieć

sam jestem znowu

spłoszonych ptaków ciągną ciemne chmury

małe wysepki przerażonych ludzi

jest w tym ironia że świat zamiast zasnąć

zaczął się budzićChodź

za plecami mam pożar

przed oczami mam ciemność

mury po obu stronach

a więc proszę chodź ze mną

zanim powiesz posłuchaj

zanim umrzesz wyjdź z cienia

to co sądzą o tobie

nie ma wcale znaczenia

ściśnij moją dłoń mocno

zanim nadzieja zgaśnie

może od serc w ciemności

zrobi się trochę jaśniej

rękę w mroku wyciągnij

cudu bez lęku dotknij

ten co w nic już nie wierzy

jest straszliwie samotny

wiara miłość nadzieja

mogą zbudzić nas rano

wolność równość braterstwo

leżą w trumnach w bergamo

nie rozpuszczaj rozumu

w magmie co płynie z plazmy

ta planeta od dziecka

jest oddziałem zakaźnym

idź i nie gub po drodze

serca mózgu i marzeń

wersja demo jest lepsza

niż co bóg trendu każe

krojąc ciasto powietrza

zdobądź się na gest bratni

nie wiesz który z posiłków

będzie twoim ostatnim

wiem że trudno być dobrym

że w ogóle być trudno

pasożyty pęcznieją

wszyscy święci wciąż chudną

nie wstyd mi w tych ciemnościach

robić znak krzyża gestem

tak zabawnym dla elit

bo ich nie ma ty jesteś

gdy pójdę przez środek piekła

trzymając ciebie za rękę

strach mi nie zetrze uśmiechu

nigdy przed złem nie uklęknęKleszcze

mleko krew

sępów śpiew

modlitwa w ogrójcu

wierzyć chcesz

ale wiesz

papież samobójców

z ognia świat

kain brat

jest ogólnie dobrze

mrok zjadł świt

raju mit

miłosierdzia pogrzeb

siódmy krąg

lasy rąk

robi się za ciasno

kaszlą sny

zegar śpi

wkrótce światła zgasną

zebry krat

szach i mat

obcych wojsk kordony

pieczęć znak

pulsu brak

będziesz potępiony

stopy ślad

nowy ład

wymowne milczenie

ślepy los

gniazdo os

wojna na kamienie

mózgu dreszcz

ciszy kleszcz

śmiertelna choroba

napalm gaz

grasz czy pas

dusze leżą w grobach

chip i pin

pola min

artificial power

ukryj twarz

serce masz

ale jest za małe

uczuć chłód

wieczny lód

dancing z wieprzobiciem

uciec chcesz

ale wiesz

awaria w kokpicie

wirus lek

ludzki ściek

pęka na pół ziemia

prawdy ból

wśród stu ról

nas naprawdę nie ma

hera słów

z morza głów

wciąż za wiele baśni

połóż się

byle gdzie

i po prostu zaśnijGorszy

w wielkiej świata popielniczce

przygaszeni dłonią obcą

filtrem oka spoglądamy

na tych co się jeszcze kopcą

wyciągnięci z paczki zmiętej

większość z nas o jednym marzy

tak zaciągnąć się miłością

żeby palce sobie sparzyć

usiąść w cichej kawiarence

odpiąć przemoczone skrzydła

i zachwycić się napisem

obce jest nam słowo fibra

wiersz naskrobać na serwetce

z przyjacielem się przywitać

skonstatować ze zdziwieniem

że umiemy jeszcze czytać

bóg zalewa wrzątkiem fusy

wiatr garbarka gwiżdże w szparach

i zdziwienie brak laptopa

to nagroda a nie kara

spojrzeć w oczy swej kobiecie

i ułożyć sobie w głowie

prostą prawdę że jej uśmiech

jest jak wybuch supernowej

otulona płaszczem dymu

miłość w szybie się odbije

wciąż nie będziesz mógł zrozumieć

jak bez prądu dusza żyje

są na świecie jeszcze cuda

które się nie mieszczą w głowie

coś droższego od plastiku

złotej karty kredytowej

ciepło dłoni na policzku

kiełkujące z serca ziarna

tylko jeden człowiek obok

a wrażenie masz że armia

więc zostanę jaki jestem

pijąc czarną kawę w barze

patrząc na twój ciepły uśmiech

to jest wszystko o czym marzę

będę czytał pisał wiersze

palił szlugi będę gorszy

nawet nie chce mi się zerknąć

jak się dławisz w bagnie forsyMinus

kareta z asów

karetka zawał

ten dziś odbiera

co wcześniej dawał

balans błędnika

znów start od zera

chrystus się rodzi

a ja umieram

biegną na oślep

zmęczeni ludzie

i znowu styczeń

i znowu grudzień

czekam śpię wstaję

mijam i liczę

dziś tłusty czwartek

i lista życzeń

dawno przestałem

temat ogarniać

jak pośród plew

mam odnaleźć ziarna

wolność nienawiść

braterstwo pustka

równość i nicość

stłuczone lustra

siedem lat nieszczęść

a później siedem

lat nieszczęść znowu

gdzie koniec nie wiem

ci którzy byli

ale ich nie ma

i ci co będąc nie są

dylemat

kawa papieros

papieros kawa

sześć stóp łopata

krzyż amen brawa

dotknąć się życia

jakoś się brzydzę

znów popielcowa środa

i tydzień

ja idę dalej

paląc wciąż mosty

minus plus minus

rachunek prosty

święty mikołaj

przyjdzie w tym roku

przykręci tłumik

strzał w głowę

spokójWahania

małe demony

na wszystkie strony

pouciekały

już ich nie złapiesz

popiół na wietrze

gdy stoję w metrze

trudno uwierzyć

co przyjmie papier

jem chleb ze smalcem

wskazuję palcem

ten ten i tamten

pójdą do nieba

zupełnie gratis

na co się gapisz

skieruj pretensje

tam dokąd trzeba

mózgu mielenie

jest dzisiaj w cenie

twarz siną widzisz

w lustrze ekranu

nie stój jak durny

napełniaj urny

i grzecznie proszę

ukłoń się panu

krachy na giełdzie

to wkrótce przejdzie

to wkrótce przejdzie jak życie

obok

bądź jak nóż ostry
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: