Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

I think I love you - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
11 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

I think I love you - ebook

Młodzieżowa komedia romantyczna o dziewczynach, które zaczynają znajomość jako rywalki, po czym zakochują się w sobie, a przynajmniej tak im się wydaje. Błyskotliwy i zabawny romans queerowy z motywem enemies to lovers.

Emma i Sophia biorą udział w konkursie podczas letniego festiwalu filmowego. Pierwsza jest niepoprawną romantyczką i marzy o księciu na białym koniu, druga nie wierzy w miłość, a do kwestii uczuciowych podchodzi bardzo pragmatycznie. Obie konkurują ze sobą, walcząc o wyjazd na prestiżowy festiwal filmowy do Los Angeles. Czy silna rywalizacja może przerodzić się w ognisty romans?

Dla fanów Leah on the Offbeat Becky Albertalli, pełnej śmiechu i momentów zmiękczających serce.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8343-415-5
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

EMMA

Maile ze szkoły z zasady usu­wa­łam bez czy­ta­nia (zwłasz­cza jeśli wysy­łali mi je na początku waka­cji), jed­nak ten prze­czy­ta­łam już cztery razy. Kiedy scrol­lo­wa­łam go kolejny raz, mój wzrok zatrzy­mał się na zda­niach, które spra­wiły, że zadrżało mi serce. Festi­wal Fil­mowy NYC-LA, mło­dzi i obie­cu­jący arty­ści – stu­denci i ucznio­wie – i naj­więk­szy plus, w pełni finan­so­wana podróż do Los Ange­les.

Idący za mną facet wes­tchnął gło­śno, gdy popeł­ni­łam kar­dy­nalny w Nowym Jorku błąd, zatrzy­mu­jąc się na środku ruchli­wego chod­nika. Zigno­ro­wa­łam go i prze­czy­ta­łam mail jesz­cze raz. Kate, moja kuzynka, zatrzy­mała się rów­nież, zer­ka­jąc mi z zacie­ka­wie­niem przez ramię, a ja nie mogłam ode­rwać wzroku od ekranu tele­fonu.

Od lat już szwen­da­łam się po Nowym Jorku z kamerą mojego wujka, ale ni­gdy nie poka­zy­wa­łam swo­ich nagrań nikomu poza rodziną. Ten kon­kurs fil­mowy to szansa dla mnie, aby dostrze­gli mnie pro­fe­sjo­na­li­ści z branży – ludzie, któ­rzy potrak­tują moją pracę poważ­nie.

To może być moja szansa na poka­za­nie queero­wej kome­dii roman­tycz­nej, opo­wie­dzia­nej pro­sto z serca. Opo­wie­ści, jakiej ni­gdy nie widzia­łam na ekra­nie pomimo wielu godzin, które spę­dzi­łam ze wzro­kiem wbi­tym w ekran, oglą­da­jąc filmy z sek­cji kome­dii roman­tycz­nych na Net­fli­xie, zako­chu­jąc się w idei miło­ści i marząc o ujrze­niu sie­bie w jed­nej z nich. Prze­cież to, że hete­rycy z Hol­ly­wood nie wie­dzą, jak opo­wie­dzieć moją histo­rię, nie ozna­cza, że ona nie ist­nieje.

– Spójrz na to.

Odwró­ci­łam tele­fon, żeby Kate mogła się lepiej przyj­rzeć, i prze­czy­ta­łam mail ponow­nie razem z nią.

Dro­dzy Ucznio­wie!

Mamy nadzieję, że spę­dza­cie piękne waka­cje! Oto wspa­niała oka­zja do wzię­cia udziału w Festi­walu Fil­mo­wym NYC-LA. Festi­wal ten pro­muje mło­dych arty­stów i wła­śnie otwo­rzył sek­cję lice­alną w ramach swo­jego kon­kursu stu­denc­kiego.

Zgło­sze­nie kon­kur­sowe wymaga przy­go­to­wa­nia pięt­na­sto­mi­nu­to­wego filmu krót­ko­me­tra­żo­wego w wybra­nym przez sie­bie gatunku. Zwy­cię­ski zespół otrzyma sty­pen­dium do wyko­rzy­sta­nia na cze­sne na stu­diach licen­cjac­kich zwią­za­nych z fil­mem oraz w pełni sfi­nan­so­waną podróż do Los Ange­les, gdzie będzie uczest­ni­czył w wyda­rze­niach networ­kin­go­wych i będzie miał moż­li­wość wzię­cia udziału w kwa­li­fi­ka­cji na let­nie staże w zna­nych fir­mach zaj­mu­ją­cych się pro­duk­cją fil­mową. Zwy­cię­ski film stu­dencki zosta­nie rów­nież zapre­zen­to­wany na Festi­walu Fil­mo­wym NYC-LA wraz ze zwy­cię­skimi pra­cami w kon­kur­sach dla stu­den­tów stu­diów licen­cjac­kich i magi­ster­skich, a lau­re­aci oraz ich goście zostaną zapro­szeni na pokaz wyróż­nio­nych fil­mów.

Mamy nadzieję, że będzie­cie repre­zen­to­wać Liceum Mes­sina swoją wspa­niałą pracą! Pro­szę klik­nąć tutaj, aby dowie­dzieć się wię­cej.

Z wyra­zami sza­cunku,
Jen­ni­fer Austin
dyrek­torka ds. uczniow­skich

Kiedy Kate skoń­czyła czy­tać, uśmiech­nęła się do mnie, na policz­kach poja­wiły się jej dołeczki, a twarz roz­ja­śnił wyraz sub­tel­nego wspar­cia, na które zawsze mogłam liczyć.

– To brzmi ide­al­nie.

– Musimy wziąć udział w tym kon­kur­sie – powie­dzia­łam i scho­wa­łam tele­fon do torby. – Mogli­by­śmy nakrę­cić film krót­ko­me­tra­żowy.

W dodatku to szansa na zdo­by­cie sty­pen­dium, które na pewno pomo­głoby mi prze­ko­nać rodzi­ców, by pozwo­lili mi zda­wać do szkoły fil­mo­wej. Jak dotąd ich odpo­wiedź brzmiała: „Wybierz kie­ru­nek, który ma więk­szy zwrot z inwe­sty­cji”, a nie „Tak, bez­wa­run­kowo wspie­ramy twoje marze­nia”, na co liczy­łam.

Poza tym ilu uczniów szkół śred­nich ma moż­li­wość odby­cia stażu w praw­dzi­wej fir­mie pro­du­cenc­kiej? Żaden, jeśli wziąć pod uwagę wiele uprzej­mych maili, które otrzy­ma­łam w odpo­wie­dzi na moje apli­ka­cje, maili zapra­sza­ją­cych mnie do ponow­nego zło­że­nia wnio­sku, gdy już będę stu­dio­wała. Jeśli wygram ten kon­kurs latem, przed ukoń­cze­niem liceum, zde­cy­do­wa­nie pomoże mi to wyróż­nić się przy ubie­ga­niu się o miej­sce na stu­diach.

Kate przy­glą­dała mi się z unie­sio­nymi brwiami.

– Nie bar­dzo wiem, jak będę ci mogła pomóc. Nie znam się na fil­mie.

Skrę­ci­łam grube, ciemne loki w nie­chlujny kok, aby odkleić włosy z mokrej od potu skóry. Jest dopiero czer­wiec, ale tra­dy­cyjna nowo­jor­ska let­nia wil­goć już zagę­ściła powie­trze. Nawet moja let­nia sukienka w kwiaty nie była wystar­cza­jąco lekka, by mi ulżyć w tej parówce.

– Chodźmy do Geo­r­giego – mruk­nę­łam. – Możemy o tym poga­dać w chło­dzie.

Kiw­nęła głową i natych­miast ruszy­ły­śmy bie­giem przez ulicę, minę­ły­śmy śmieci na prze­ciw­le­głym rogu i wpa­dły­śmy do kawiarni.

Słod­kie, zimne powie­trze owiało moją skórę, wywo­łu­jąc gęsią skórkę na ramio­nach. Ode­tchnę­łam z ulgą. W kawiarni pach­niało kawą i wani­lią od świec palą­cych się na para­pe­cie. Na szczę­ście smród śmieci z ulicy nie prze­do­stał się do środka.

Poma­cha­łam do Toma, który już zajął nasz zwy­kły sto­lik w rogu. Kate pode­szła do niego i przy­tu­lili się ze skrę­po­wa­niem, a ona oblała się rumień­cem. Obser­wo­wa­łam ich, z tru­dem igno­ru­jąc szar­piące drga­nie mojego pulsu. Pra­gnę­łam, żeby Kate była szczę­śliwa, bar­dziej niż cze­go­kol­wiek innego. Niech przy­naj­mniej jedna z nas znaj­dzie miłość.

Ale nie będę to ja. Nie mogłam się docze­kać mojej wspa­nia­łej histo­rii miło­snej, która zaczę­łaby się dokład­nie tak, jak w przy­padku moich rodzi­ców, któ­rzy poznali się pod koniec pierw­szego roku stu­diów, po wie­lo­mie­sięcz­nej ano­ni­mo­wej rywa­li­za­cji w tej samej sali wykła­do­wej. Chcia­łam tęsk­noty, motyli, sie­dze­nia do późna w nocy i odtwa­rza­nia w pamięci naszych ostat­nich poca­łun­ków i wszyst­kich pięk­nych rze­czy. A zamiast tego mia­łam tylko stres zwią­zany z decy­zją, kiedy powie­dzieć rodzi­com, że jestem bisek­su­alna.

To i dokład­nie zero zalot­ni­ków. Przy­naj­mniej mia­łam kotkę, która pomoże mi się przy­go­to­wać na nad­cho­dzące dni samot­no­ści w sta­ro­pa­nień­stwie.

Z trud­no­ścią prze­łknę­łam uczu­cie wywo­łane tymi myślami, zmu­si­łam się do uśmie­chu i pode­szłam do sto­ją­cej przy ladzie Myrah, któ­rej oczy zdo­biła złota kre­ska eyeli­nera. To ja jej go kupi­łam na uro­dziny i wyglą­dał on naprawdę nie­sa­mo­wi­cie na tle ciem­nej skóry, nawet jeśli pasu­jący złoty naszyj­nik okrop­nie koli­do­wał z far­tu­chem w kolo­rze zie­lo­nych rzy­gów, który kazał jej nosić szef.

– Czy możesz w to uwie­rzyć? – zwró­ci­łam się do niej. – Nie wiem, jak długo dam radę to zno­sić, zanim oni zostaną parą.

Spoj­rzała na mnie, krzy­wiąc się, oparła się o kasę i zapy­tała mar­twym gło­sem.

– Witam u Geo­r­giego. W czym mogę pomóc?

– Cho­dzi o to… – zer­k­nę­łam na tele­fon. Dzie­siąta trzy­dzie­ści. – To nie­moż­liwe, że tak wcze­śnie dopa­dła cię apa­tia.

Myrah puściła do mnie oko, ale jej bez­na­miętny wyraz twa­rzy pozo­stał nie­zmie­niony.

– Założę się, że teraz żału­jesz, że nie pra­co­wa­łaś ze mną w JCPen­ney w roku szkol­nym, wtedy razem mogły­by­śmy mieć wolne lato – doda­łam ze śmie­chem.

– Jeśli jesz­cze raz powiesz „a nie mówi­łam”, to… – mruk­nęła Myrah, ale prze­rwa­łam jej, poka­zu­jąc tele­fon. Pochy­liła się nad ladą, by rzu­cić okiem na mail, a far­tuch opiął się jej na bio­drach.

– Czy to prawda? – zapy­tała, pod­no­sząc wzrok.

– Tak, szkoła wła­śnie to wysłała. Jestem pewna, że dosta­niesz się na kurs pisa­nia sce­na­riu­szy za rok, gdyby udało nam się wygrać.

– Ale gdyby tak się stało, nie mogła­bym już tu pra­co­wać – mruk­nęła, roz­glą­da­jąc się po kawiarni.

Na swoją obronę muszę dodać, że to naj­ład­niej­sza kawiar­nia w Vil­lage. Rzędy małych, drew­nia­nych sto­li­ków stoją wzdłuż bia­łych ścian, a łuko­wate okna są obra­mo­wane rośli­nami. Ponadto jest tu wystar­cza­jąco dużo miej­sca, aby swo­bod­nie cho­dzić, nie potrą­ca­jąc czy­jejś fili­żanki her­baty, czego nie można powie­dzieć o jakiej­kol­wiek innej miej­scówce w mie­ście.

– Dobra, wcho­dzę w to – powie­działa Myrah z pew­no­ścią w gło­sie. – Myślę, że powin­ni­śmy… Więc, mro­żoną her­batę dla cie­bie? – dodała gło­śniej, bo wła­śnie jej szef prze­cho­dził obok.

Stłu­mi­łam chi­chot, wzię­łam napój, który mi podała, i poszłam do sto­lika Kate i Toma. Posta­wi­łam her­batę na stole i usia­dłam obok Kate.

– Gdzie jest Matt? – zwró­ci­łam się do nich. Umó­wi­li­śmy się, że spo­tkamy się tu dziś rano, aby dać Myrah moralne wspar­cie pod­czas jej zmiany, ale teraz chcę, aby wszy­scy wzięli udział w krę­ce­niu filmu.

Tom wzru­szył ramio­nami.

– Powi­nien tu wkrótce być. A co?

Pod­su­nę­łam mu tele­fon, by mógł prze­czy­tać maila. Kiedy on spo­glą­dał na ekran, ja zer­ka­łam na Kate.

– Mogła­byś się zająć pro­jek­to­wa­niem kostiu­mów – powie­dzia­łam. Zawsze podzi­wia­łam jej pro­jekty. Odkąd na poważ­nie zajęła się modą, sku­piała się na pozy­tyw­nym nasta­wie­niu do ciała, a jej ubra­nia wyglą­dały nie­sa­mo­wi­cie.

– Poza tym to wycieczka do Los Ange­les za friko. Można nawet zabrać osobę towa­rzy­szącą.

Wycią­gnę­łam z torby notat­nik, otwo­rzy­łam na nowej stro­nie i zaczę­łam robić listę współ­pra­cow­ni­ków. Na górze napi­sa­łam pogru­bio­nymi lite­rami _Kome­dia roman­tyczna od serca bez tytułu_.

Nakrę­ce­nie kome­dii roman­tycz­nej, która potwier­dza, że na świe­cie są dziew­czyny bi, wydaje się ide­al­nym począt­kiem mojej kariery fil­mo­wej. Zapi­sa­łam więc moje nazwi­sko obok słowa „reży­serka”, doda­łam Myrah z funk­cją sce­na­rzystki, a na dole strony wypi­sa­łam resztę naszej ekipy.

– Może powin­naś pocze­kać, aż ludzie zgo­dzą się z tobą pra­co­wać, zanim zaczniesz przy­dzie­lać im zada­nia – rzu­ciła Kate, zer­ka­jąc ponad moim ramie­niem na notatki.

– Lepiej zrób­cie to ze mną – mówiąc to, dałam jej kuk­sańca.

Tom poki­wał głową. Jest naj­więk­szym kino­ma­nia­kiem w naszej gru­pie (poza mną oczy­wi­ście).

– Ja będę ope­ra­to­rem – zawo­łał, a na jego policz­kach, podraż­nio­nych nie­po­trzeb­nym codzien­nym gole­niem, poja­wiły się dołeczki. – Potrze­buję filmu demo do apli­ka­cji na stu­dia.

Naba­zgra­łam to w zeszy­cie i spoj­rza­łam wycze­ku­jąco na Kate, stu­ka­jąc dłu­go­pi­sem obok jej imie­nia. Kate nie mogła usie­dziec na swoim miej­scu.

– No nie wiem. Pra­cuję w cen­trum mło­dzieży, więc jestem zajęta. Poza tym wy cho­dzi­li­ście na zaję­cia z pro­duk­cji tele­wi­zyj­nej, a ja nie wiem nic o kame­rach. Nie potrze­bu­je­cie mnie.

– Zawsze cię potrze­buję – powie­dzia­łam z kpiną w gło­sie. – Poza tym pomyśl, jak świet­nie w twoim poda­niu na stu­dia wyglą­da­łaby funk­cja pro­jek­tantki kostiu­mów do filmu zgło­szo­nego na festi­wal fil­mowy. Mnie z pew­no­ścią pomoże dostać się na NYU.

W kąciku jej ust poja­wił się uśmiech, więc kon­ty­nu­owa­łam:

– Poza tym tego się nie da wystar­cza­jąco mocno pod­kre­ślić, ale jeśli wygramy, poje­dziemy do Los Ange­les. Za friko. Będziemy czę­ścią super­pro­fe­sjo­nal­nego festi­walu fil­mo­wego.

– Weź­miemy udział w roz­mo­wach kwa­li­fi­ka­cyj­nych na staże – dodał Tom. – I zdo­bę­dziemy pie­nią­dze na stu­dia.

Spoj­rza­łam na niego. Pod­eks­cy­to­wa­nie błysz­czące w jego oczach było toż­same z moim. Potrze­bo­wał tego tak samo jak ja. Jego uśmiech prze­ko­nał Kate.

– Dobrze, wygra­łaś. Zapro­jek­tuję twoje kostiumy.

– Jesteś naj­lep­sza – zapisz­cza­łam i zarzu­ci­łam jej ręce na ramiona.

To prawda. Pomimo cią­głego narze­ka­nia, że marki, które kocha, ni­gdy nie robią ład­nych ubrań w jej roz­mia­rze, jej miłość do mody spra­wiła, że jest naj­le­piej ubraną osobą, jaką znam. Nawet teraz, w środku lata, kiedy abso­lut­nie nikt ni­gdy nie wygląda uro­czo, spra­wiła, że jej sło­necz­no­żółta sukienka i kwia­towe dodatki do wło­sów sta­no­wiły naprawdę osza­ła­mia­jące połą­cze­nie. Jej wyczu­cie mody sprawi, że nasz film będzie wyjąt­kowy.

Kiedy Kate wycią­gnęła z torby szki­cow­nik i poło­żyła go na stole, otwo­rzyły się drzwi i wszedł Matt. Naj­pierw zatrzy­mał się przy ladzie, gdzie Myrah przy­wi­tała go w ten sam bez­na­miętny spo­sób jak mnie, i po chwili dołą­czył do nas.

– Jak możesz pić gorącą kawę? – zdzi­wi­łam się, zer­ka­jąc na jego paru­jący kubek. – Jak tu szłam, to pot lał się ze mnie stru­mie­niami.

– Dzięki za ten obraz – odparł, pod­no­sząc kubek do ust.

– Nie ma za co – mruk­nę­łam skrom­nie. – Prze­czy­taj to.

Teraz Matt pochy­lił się nad sto­łem, by prze­czy­tać mail. Bijący od niego zapach zaszczy­pał mnie w nos, pew­nie znowu zlał się wodą koloń­ską.

– Emmo, osta­teczny ter­min jest za trzy tygo­dnie. Wiesz, że chciał­bym ci pomóc, ale nie zdo­łamy nakrę­cić całego filmu w trzy tygo­dnie. To za dużo pracy.

– Film stu­dencki musi trwać tylko pięt­na­ście minut – zapro­te­sto­wa­łam. – To tylko pięt­na­ście minut mate­riału. Damy radę.

Matt się skrzy­wił i wbił wzrok w ekran, aby unik­nąć mojego spoj­rze­nia.

– Daj spo­kój – ode­zwa­łam się po chwili, sztur­cha­jąc go w ramię. – Będzie fun. Tak czy siak, spę­dzamy ze sobą cho­ler­nie dużo czasu; rów­nie dobrze możemy zro­bić coś poży­tecz­nego. Reszta już się zgo­dziła, więc w zasa­dzie nie masz wyj­ścia.

– Dobra ‒ wes­tchnął Matt, widząc, że jest w mniej­szo­ści.

Ode­tchnę­łam z ulgą. Ten pro­jekt będzie moim pierw­szym kro­kiem do pracy w prze­my­śle fil­mo­wym. Nie mogę sobie wyobra­zić nikogo, z kim bar­dziej chcia­ła­bym zro­bić ten krok niż z tą bandą nie­sa­mo­wi­tych kujo­nów. Myśle­nie o tym wypeł­niło moje serce cie­płem.

W takich chwi­lach byłam naprawdę wdzięczna, że Sophia King­sley, naj­lep­sza przy­ja­ciółka Toma, wypro­wa­dziła się do Paryża. Teraz, kiedy już od roku jej nie ma, w końcu mogłam robić to, co kocham, z ludźmi, któ­rych kocham, bez jej obec­no­ści, która wpra­wiała wszyst­kich w zakło­po­ta­nie.

– Co mogę dla cie­bie zro­bić? – zapy­tał Matt.

On też cho­dził na lek­cje z pro­duk­cji tele­wi­zyj­nej, ale w prze­ci­wień­stwie do Toma i do mnie nie chciał pra­co­wać w fil­mie. To był jedyny przed­miot do wyboru, który paso­wał do jego planu lek­cji.

– Możesz być odpo­wie­dzialny za prze­ką­ski – rzu­ci­łam.

– Pod warun­kiem że dostanę wymyślny tytuł w napi­sach koń­co­wych.

– Główny spe­cja­li­sta ds. wyży­wie­nia i dobrej atmos­fery w zespole, może być?

– I pil­no­wa­nia, żebym nie zemdlała – dorzu­ciła Kate, roz­ry­wa­jąc bato­nik z gra­nolą. Zda­rzały się jej łagodne omdle­nia, więc mama zawsze wypeł­niała jej torbę prze­ką­skami, aby nie zemdlała.

– Teraz tylko potrze­bu­jemy pomy­słu – ode­zwał się Tom.

Poki­wa­łam głową.

– Chcę zro­bić z tego queerową kome­dię roman­tyczną.

Tre­ścią mojego życia były tan­detne kome­die roman­tyczne i ogrom miło­ści, które te filmy poka­zy­wały. Miło­ści roz­dmu­cha­nej do roz­mia­rów, która jest w sta­nie wypeł­nić cały film głę­bią romansu. Widzia­łam każdą kome­dię, na jaką się natknę­łam, nawet te nędzne, i poko­cha­łam każdą z nich. A zwłasz­cza te kiep­skie.

– Świetny pomysł – wpa­dła mi w słowo Kate.

Cie­pło roz­lało się po moim sercu. Odkąd dwa lata temu przy­zna­łam się im, że jestem bi, Kate z całych sił sta­rała się wymy­ślać małe spo­soby na oka­za­nie mi wspar­cia. Zwłasz­cza że nie powie­dzia­łam jesz­cze rodzi­com ani nikomu z naszej rodziny poza nią. Mówi­łam więc dalej:

– Myślę, że to może być słod­kie i zabawne. Nie ma zbyt dużo gejów w kome­diach roman­tycz­nych, a to może wiele zna­czyć dla ludzi.

Ludzi takich jak ja, będąca czę­ścią tego sce­na­riu­sza. Pode­szła do nas Myrah, nio­sąc roga­lika na tale­rzu.

– To chyba nie dla nas – rzu­ci­łam w jej stronę.

– Wiem. Ale chcia­łam z wami poroz­ma­wiać. Jak wam idzie film?

Wska­za­łam na notat­nik.

– Myślimy o queero­wej kome­dii roman­tycz­nej.

Twarz Myrah roz­ja­śniła się w uśmie­chu.

– Brzmi nie­źle. Napi­szę, o czym tylko chcesz, ale pod warun­kiem, że znaj­dziesz mi chło­paka na dys­ko­tekę u Kate.

Cen­trum mło­dzieży, które zatrud­niało Kate, zapla­no­wało let­nią dys­ko­tekę dla uczest­ni­ków pro­jek­tów waka­cyj­nych i cho­ciaż wszy­scy pry­wat­nie zga­dza­li­śmy się, że brzmi to słabo, ponie­waż więk­szość z nich ma jede­na­ście, dwa­na­ście lat, to wszy­scy musie­li­śmy tam iść, bo Kate to orga­ni­zo­wała.

– Zro­bi­ła­bym to tak czy ina­czej – rzu­ci­łam w jej stronę. – A co z Coli­nem?

Twarz jej stę­żała, a spoj­rze­nie sku­piło się na dło­niach, trzy­ma­ją­cych brzeg tale­rzyka z roga­li­kiem.

– Zerwa­łam z nim.

– Och, tak mi przy­kro.

Pochy­li­łam się nad opar­ciem krze­sła, by objąć ją w talii. Colin był jej szó­stym związ­kiem w ciągu dwóch lat, odkąd byli­śmy w liceum, więc wszy­scy zna­li­śmy rutynę roz­stań Myrah. A zwłasz­cza ona sama.

– Jest OK – zamru­czała. – Byli­śmy razem tylko przez mie­siąc. Ledwo był moim chło­pa­kiem.

– Co się stało? – dołą­czyła się Kate, wsta­jąc, by objąć Myrah ramie­niem.

– Nie chcie­li­śmy tego samego. Nie wiem. Sama w sobie nie jestem z tego powodu smutna, ale byłoby miło uma­wiać się z kimś na tyle długo, by nazwać to związ­kiem. Mam dość tego krót­ko­ter­mi­no­wego cyklu rand­ko­wa­nia, w któ­rym utknę­łam.

Prze­łknęła ślinę, a Kate objęła ją moc­niej; Matt też ją uści­snął. Był naj­lep­szym przy­tu­la­czem w gru­pie – pomimo ten­den­cji do nad­uży­wa­nia sprayu do ciała – bo miał naj­szer­sze ramiona z nas wszyst­kich. Myrah wci­snęła głowę w jego klatkę pier­siową, a jej ramiona drżały. Trudno powie­dzieć, czy od pła­czu, czy od wysiłku, by nie wdy­chać zapa­chu per­fum Matta.

– Jesz­cze kogoś znaj­dziesz – chcia­łam ją pocie­szyć, ale słowa, które wyszły z moich ust, zabrzmiały sztucz­nie. Wiem, jak bez­u­ży­teczne się wydają, gdy wypo­wiada je Kate, pocie­sza­jąc mnie, kiedy moja tęsk­nota za wła­sną wielką histo­rią miło­sną zaczyna mnie przy­tła­czać.

– Każdy ma wła­sną ścieżkę – włą­czył się Tom. – Jak już znaj­dziesz miłość, nie ozna­cza to, że będzie ona trwać wiecz­nie.

Kąciki jego ust opa­dły, gdy to powie­dział, a moje usta wykrzy­wiły się współ­czu­jąco, bo zda­łam sobie sprawę, że myśli o Ken­drze Lyman, swo­jej pierw­szej dziew­czy­nie, która zdra­dziła go na balu z Chri­sem Doyle’em, mimo że byli z Tomem razem przez pra­wie dwa lata. Tydzień zajęło nam wycią­gnię­cie Toma z pokoju po tym wyda­rze­niu. Od tam­tej pory nie uma­wiał się z nikim.

Ale czę­sto spo­glą­dał na Kate.

– Nie­ważne – wymam­ro­tała Myrah i ode­rwała się od klatki pier­sio­wej Matta. Prze­tarła oczy wnę­trzem dłoni, roz­ma­zu­jąc sobie tusz do rzęs. – Skupmy się na tym fil­mie. Mogę napi­sać dla cie­bie kome­dię roman­tyczną.

Wró­ci­li­śmy na swoje miej­sca, a Myrah zabrała puste krze­sło od pobli­skiego stołu i wsu­nęła je mię­dzy Matta a mnie. Tom przy­su­nął się bli­żej Kate, która usia­dła po mojej dru­giej stro­nie, szki­cu­jąc pro­jekt jakie­goś ubra­nia w otwar­tym note­sie.

– To jest fajne – rzu­cił Tom, patrząc jej w oczy.

Nie musia­łam spo­glą­dać na twarz Kate, by wie­dzieć, że świeci się na czer­wono.

– Dzięki. Ale to ty nakrę­cisz ten film. Twoje zdję­cia są zawsze impo­nu­jące.

Obser­wo­wa­łam ich kątem oka, nie kry­jąc uśmie­chu. Mogę mieć mdło­ści z zazdro­ści, ale nie mogę powstrzy­mać uśmie­chu, widząc, jak oni na sie­bie patrzą. Nawet jeśli ich mała, roman­tyczna chwila ozna­czała, że musia­łam sie­dzieć tutaj sama, krę­cąc młynka kciu­kami.

– _Aaaal­l­by­y­y­y­my­y­y­se­eeeelf_ – zaśpie­wa­łam pod nosem.

Myrah usły­szała mnie, spoj­rzała na Toma i Kate i prych­nęła pogar­dli­wie.

– O co cho­dzi? – zain­te­re­so­wała się Kate, prze­su­wa­jąc się na swoim miej­scu, by spoj­rzeć na mnie.

– Nic. Wra­caj do flir­to­wa­nia ‒ uśmiech­nę­łam się.

– Co? ‒ i w tym momen­cie jej policzki stały się bura­cza­no­czer­wone.

Zanim zdą­ży­łam coś jej odpo­wie­dzieć, drzwi ponow­nie się otwo­rzyły. Zer­k­nę­łam w ich stronę, nie spo­dzie­wa­jąc się zoba­czyć nikogo zna­jo­mego. Cała ekipa była na miej­scu. Ale wtedy zauwa­ży­łam gładką blond czu­prynę, a moje serce ściął lód.

W drzwiach sta­nęła Sophia King­sley. Wpa­try­wa­łam się w nią, mózg prze­stał mi pra­co­wać, a biały, sta­tyczny szum paniki wypeł­nił moje uszy.

Wyje­chała. Nie było jej. Dzień, w któ­rym prze­pro­wa­dziła się do Paryża, był jed­nym z czte­rech naj­waż­niej­szych dni w moim życiu, ponie­waż ozna­czał koniec nie­zręcz­nej ciszy i oczy­wi­stych prób zdy­stan­so­wa­nia się od niej, aby ludzie prze­stali nas łączyć tylko dla­tego, że były­śmy jedyną dwójką zde­kla­ro­wa­nych queero­wych osób w naszej kla­sie.

Dla­czego wró­ciła?

Reszta grupy zasty­gła wokół mnie. Czu­łam ich zbio­rowy szok. Oczy Kate się roz­sze­rzyły, Matt zro­bił gwał­towny wdech, a szczęka Myrah opa­dła do ziemi. W tej samej chwili Tom wydał z sie­bie piskliwy krzyk, prze­pchnął się obok mnie, sko­kami poko­nał całą kawiar­nię i rzu­cił się na nią.

– Jesteś tu – powie­dział gło­sem łamią­cym się z emo­cji. – Wró­ci­łaś.

Oplo­tła go ramio­nami.

– Wró­ci­łam.

Matt i Myrah też wysko­czyli ze swo­ich miejsc, aby dołą­czyć do tego święta miło­ści. Objęli się w gigan­tycz­nym gru­po­wym uści­sku, ich zasko­cze­nie i entu­zjazm wyle­wały się ze zdra­dziec­kich ust. Odwró­ci­łam się do Kate, któ­rej twarz zro­biła się jesz­cze bar­dziej czer­wona, gdy zoba­czyła moją minę.

– Dla­czego ona wró­ciła? – wysy­cza­łam.

– Chodźmy ją zapy­tać.

Chwy­ci­łam jej nad­gar­stek, aby powstrzy­mać ją przed pój­ściem w ich stronę.

– Kate, wiesz, co do niej czuję.

– Czy kie­dy­kol­wiek zro­biła ci coś złego? – zapy­tała Kate, krzy­żu­jąc ręce na piersi.

Opa­dłam ciężko na krze­sło, a mój krę­go­słup wbił się w jego roz­kle­ko­tane opar­cie. Jasne, cią­głe anty­mi­ło­sne tyrady wygła­szane przez Sophię wku­rzały mnie. Ale prawda była taka, że Sophia ni­gdy nie zro­biła mi nic strasz­nego. Kiedy się ujaw­ni­łam, wie­dzia­łam, że Sophia pierw­sza przy­szła wszyst­kim na myśl. Tylko dla­tego, że byłam bi, a ona les­bijką, wszy­scy zakła­dali, że będziemy parą.

Nie­na­wi­dzę tego zało­że­nia bar­dziej niż jej. Więc trzy­ma­łam się od niej na dystans.

– I co? – pona­gliła Kate.

Wzru­szy­łam ramio­nami, więc ona, krę­cąc głową, wstała, dołą­czyła do reszty ekipy i wśli­zgnęła się w ich gru­powy uścisk.

Ja zaś osten­ta­cyj­nie skrzy­żo­wa­łam nogi, odwra­ca­jąc się tyłem do nich, gdy wró­cili do sto­lika. Następ­nie skrzy­żo­wa­łam ramiona i wpa­try­wa­łam się w Sophię z wystu­dio­wa­nym, chłod­nym, obo­jęt­nym wyra­zem twa­rzy. Była wyż­sza niż wtedy, gdy wyjeż­dżała, więc góro­wała nade mną jesz­cze bar­dziej. Przy­naj­mniej była chuda jak gałązka, mogła­bym ją poko­nać w walce. Miała w uszach deli­katne, dłu­gie kol­czyki, ubrana była w obci­słe dżinsy, zwiewną, kwie­ci­stą, fran­cu­ską bluzkę, a na gło­wie miała coś, co było praw­dzi­wym bere­tem przy­pię­tym do wło­sów. Wyglą­dała, jakby zwy­mio­to­wał na nią Paryż.

Sophia przy­glą­dała się mi i mojej nie­bie­skiej sukience w kwiaty, a ja skur­czy­łam się pod jej spoj­rze­niem. Przy­szła tu ze zdrową pew­no­ścią sie­bie pod tytu­łem „ujaw­ni­łam się rodzi­com wiele lat temu, a oni wciąż mnie kochają”, co dzia­łało mi na nerwy za każ­dym razem, gdy ją widzia­łam. Jej nowa, pary­ska fry­zura rów­nież nie popra­wiła mi samo­po­czu­cia.

Zanim któ­ra­kol­wiek z nas zdą­żyła się ode­zwać, Tom odwró­cił się do Sophii z ogrom­nym uśmie­chem na twa­rzy.

– Hej, krę­cimy film. Co chcesz robić?

I tak po pro­stu Sophia, zde­kla­ro­wana prze­ciw­niczka związ­ków, wła­śnie prze­kłuła moją szczę­śliwą bańkę z gejow­ską kome­dią roman­tyczną. Jej obec­ność na pla­nie, jej ener­gia prze­sy­cona postawą „miłość jest głu­pia” będzie nas doło­wać i w końcu znisz­czy mój film.

– Będę reży­serką, oczy­wi­ście – ode­zwała się z pew­no­ścią w gło­sie. – Nauczy­łam się wiele o fil­mie, kiedy byłam we Fran­cji. Mogli­by­śmy zro­bić coś naprawdę arty­stycz­nego i faj­nego.

Zmarsz­czy­łam nos. Artyzm to ostat­nia rzecz, jakiej potrze­bo­wa­łam w mojej kome­dii roman­tycz­nej.

– Ja reży­se­ruję – wark­nę­łam. – To był mój pomysł, więc nie możesz ze mną o to wal­czyć.

Przy­naj­mniej usza­no­wała zakle­pa­nie.

– W porządku. Będę sce­na­rzystką.

– Myrah pisze sce­na­riusz.

– W takim razie ja zagram – stwier­dziła Sophia bez ogró­dek.

Prze­łknę­łam ślinę. Skoń­czyły mi się wymówki.

– Dosko­nale – rzu­cił Tom.

– Potrze­bo­wa­li­śmy aktorki – dodała Kate, zaci­ska­jąc usta i patrząc w moją stronę.

– Wybra­łaś ide­alny dzień na powrót, Soph.

Odwró­ci­łam się od Sophii, zer­k­nę­łam z powro­tem do notat­nika, ale ona wciąż zaj­mo­wała moje myśli. Teraz, kiedy wró­ciła, wszystko zruj­nuje. Jak mam wygrać ten kon­kurs ze słodką histo­rią miło­sną, skoro zagra w niej osoba, która przez cały pierw­szy rok liceum narze­kała na miłość? Przez cały czas obrzu­cała Toma gów­nem za to, że był w związku, i doku­czała mi za każ­dym razem, gdy wspo­mi­na­łam ulu­bioną kome­dię roman­tyczną. Nie chcę mieć takiej ener­gii na moim pla­nie fil­mo­wym.

– Skąd w ogóle wie­dzia­łaś, że tu jeste­śmy? – zapy­ta­łam cicho.

– Zadzwo­ni­łam do Toma i jego tata mi powie­dział.

Sku­liła ramiona, a ja przez chwilę mia­łam wyrzuty sumie­nia. Ale potem przy­po­mnia­łam sobie, że to ona narazi mój pro­jekt na nie­po­wo­dze­nie, przez co pew­nie skoń­czę jako samotna nie­dojda, która ni­gdy nie poje­dzie do LA. I umrę samot­nie z Lady Catu­let i jej przy­szłymi kocię­tami.

Cho­lera. Nawet w moich naj­śmiel­szych fan­ta­zjach życie miło­sne mojego kota było bar­dziej eks­cy­tu­jące niż moje.

A z Małą Miss Fran­cji na moim pla­nie tak już zosta­nie na zawsze.ROZDZIAŁ DRUGI

SOPHIA

Tom szturch­nął mnie, gdy tylko usia­dłam.

– Dla­czego mi nie powie­dzia­łaś, że wra­casz?

Wzdry­gnę­łam się. Kiedy rano wycho­dzi­łam z nowego, tan­det­nego miesz­ka­nia taty, uśmiech­nął się do mnie znad fili­żanki kawy i powie­dział:

– Twoi przy­ja­ciele na pewno są pod­eks­cy­to­wani, że znów cię zoba­czą, Paró­weczko.

Użył mojego prze­zwi­ska z dzie­ciń­stwa, które przy­lgnęło do mnie, odkąd mia­łam cztery lata i byłam znacz­nie niż­sza i bar­dziej krępa niż teraz, i rze­czy­wi­ście przy­po­mi­na­łam parówkę. Prze­zwi­sko przy­wo­łało wspo­mnie­nie naszych let­nich wycie­czek na Coney Island, kiedy byłam w szkole pod­sta­wo­wej, a rodzice brali mnie za ręce, żeby mnie roz­huś­tać. Prze­wra­ca­łam się do przodu, pisz­cząc ze śmie­chu, i za każ­dym razem, gdy upa­da­łam, tata pytał: „Nic ci nie jest, Paró­weczko?”, pod­czas gdy mama szu­kała w torebce opa­trunku dla księż­ni­czek. Oczy­wi­ście teraz moja rodzina cał­kiem znik­nęła.

Wszystko przez roz­wód.

– Nie mogą się docze­kać – odpar­łam i pozwo­li­łam, aby drzwi wej­ściowe do jego nowego miesz­ka­nia, które sobie kupił, nie pyta­jąc mnie o zda­nie, zatrza­snęły się, zanim zdąży zadać mi wię­cej pytań.

Teraz jed­nak poża­ło­wa­łam, że nie powie­dzia­łam tacie prawdy. Nikogo nie poin­for­mo­wa­łam, że wra­cam. To nie była cał­kiem świa­doma decy­zja. Czę­sto otwie­ra­łam nasz gru­powy czat, gotowa powie­dzieć im, że wrócę po zakoń­cze­niu roku szkol­nego, ale wtedy czy­ta­łam wszyst­kie wia­do­mo­ści, które wysy­łali do sie­bie przez cały dzień. Cza­to­wali o chwi­lach, w któ­rych mnie nie było, śmiali się z żar­tów, któ­rych nie rozu­mia­łam, i robili wspólne plany na week­en­dowe spo­tka­nia, do któ­rych nie mogłam dołą­czyć. Kiedy prze­wi­nę­łam czat do góry, zna­la­złam tylko cztery wia­do­mo­ści ode mnie, zagu­bione w morzu ich postów. Jak mia­łam nie­spo­dzie­wa­nie ogło­sić, że wra­cam?

Więc w tej chwili zro­bi­łam jedyną rzecz, jaką mogłam. Uśmiech­nę­łam się do Toma i skła­ma­łam:

– Chcia­łam zro­bić ci nie­spo­dziankę.

Bły­snął zębami, ale wyglą­dał, jakby ten ruch nad­wy­rę­żył jego mię­śnie policz­kowe.

– Tęsk­ni­łem za tobą. Nie odzy­wa­łaś się za czę­sto.

Prze­łknę­łam ślinę.

– Byłam pochło­nięta Pary­żem. Tam jest cudow­nie.

Jeśli samotne leże­nie we wła­snym pokoju z gów­nianą play­li­stą jest cudowne, to tak.

– Za faj­nie dla nas? – wciąż się uśmie­chał, ale głos mu zadrżał, zaś grube brwi się złą­czyły – sprzecz­ność wypi­sana na jego twa­rzy. Zaśmia­łam się, uda­jąc, że nie dostrze­gam, jak bar­dzo jest zde­ner­wo­wany.

– Oczy­wi­ście, że nie, _mon ami_.

Prze­su­nę­łam się w fotelu, by przyj­rzeć się zie­lo­nym rośli­nom na para­pe­cie. Wszystko było lep­sze od patrze­nia w zra­nione oczy Toma.

Ale to krót­ko­trwała ulga.

Jak tylko Geo­r­gie, szef Myrah, zru­gał ją za sta­nie przy nas i ode­słał na sta­no­wi­sko przy kasie, ponow­nie wybu­chła lita­nia pary­skich pytań. Tylko Emma, która ledwo na mnie spoj­rzała, a potem pobie­gła za Myrah, nie wyda­wała się mną zain­te­re­so­wana.

To mi odpo­wia­dało. Było już wystar­cza­jąco nie­zręcz­nie bez wrzu­ca­nia Emmy do tej sytu­acji. Wszy­scy zawsze ocze­ki­wali, że będziemy parą, a na doda­tek spo­sób, w jaki ona opo­wia­dała o kome­diach roman­tycz­nych, spra­wiał, że bałam się, iż ona sama tego ocze­kuje.

Nie zamie­rzam się z nikim wią­zać.

Wiem, dokąd to zmie­rza, i nie chcę mieć z tym nic wspól­nego. Nie­zręczne mil­cze­nie, które dzie­limy za każ­dym razem, gdy zosta­jemy same. Dokła­da­łam sta­rań, żeby zda­rzało się to rzadko, ale nawet te spo­ra­dyczne chwile z Emmą były dla mnie wię­cej niż wystar­cza­jące. To dobrze, że poszła posie­dzieć z Myrah przy kasie, gdy tylko usia­dłam przy sto­liku.

– Spo­tka­łaś jakieś uro­cze Fran­cuzki? – zapy­tał Matt.

Wzię­łam głę­boki wdech, który miał oczy­ścić mi głowę, ale zamiast tego uświa­do­mi­łam sobie ponow­nie, że wszy­scy nasto­letni chłopcy naprawdę muszą oduczyć się uży­wa­nia wody koloń­skiej jako zamien­nika dez­odo­rantu. To powód numer 2 347 683, dla któ­rego uwiel­biam być les­bijką.

Matt i Tom wpa­try­wali się we mnie, cze­ka­jąc na odpo­wiedź, a ja marzy­łam, by pod­łoga pochło­nęła mnie w cało­ści. Kiedy zawio­dła, zarzu­ci­łam wło­sami i odpar­łam z kokie­te­ryj­nym uśmie­chem:

– _Biensûr_.

Mówiąc to, poczu­łam, jak­bym zdra­dzała Julianne, ale zmu­si­łam się do zacho­wa­nia lek­kiego tonu. Oni nie chcieli słu­chać o nie­chluj­nym fran­cu­skim flir­cie, od któ­rego ucie­kłam, gdy tylko zaczy­nał prze­ra­dzać się w coś praw­dzi­wego. A ja nie chcia­łam im o tym mówić.

Pod­czas roz­mowy zacho­wy­wa­łam uda­waną pew­ność sie­bie. Wyma­wia­łam „r” tak, jakby ten fran­cu­ski akcent brzmiał natu­ral­nie w moich ustach, nawet jeśli kłuł mnie w gar­dło. Ale bez względu na moje sta­ra­nia zawsze będę tą, któ­rej nie było przez cały rok, która prze­ga­piła wszyst­kie żarty i wie­czory fil­mowe, która nie odpo­wia­dała na wia­do­mo­ści i wyle­gi­wała się w Paryżu, wdy­cha­jąc aro­mat świe­żego pie­czywa z pie­karni po dru­giej stro­nie ulicy.

Zorien­to­wa­łam się, że sku­bię koł­nie­rzyk bluzki. Wło­ży­łam ją, ponie­waż wyglą­dam w niej jak Fran­cuzka, ale od rana mia­łam ści­śnięte gar­dło.

– Jak było na ślu­bie two­jej mamy? – zapy­tała Kate, pochy­la­jąc się nad chu­dym Tomem, by spoj­rzeć mi w oczy.

– Widzie­li­śmy zdję­cia – dodał Tom. W jego gło­sie zadźwię­czało oskar­że­nie.

Przy­gry­złam wargę i wzdry­gnę­łam się na woskowy smak mojej mato­wej szminki.

– Tak. Prze­pra­szam, że nie byłam z wami w kon­tak­cie. Tak bar­dzo byłam tym wszyst­kim zajęta.

Sta­ra­łam się kon­tro­lo­wać ton swo­jego głosu na tyle, na ile mogłam. Jak dobrze mogłam się bawić we Fran­cji według ich ocze­ki­wań? Byłam tam tylko dla­tego, że moi rodzice się roz­wie­dli. To nie były roman­tyczne waka­cje, jak oni wszy­scy myśleli.

– W takim razie opo­wiedz nam o tym teraz – popro­sił Tom.

Zmarsz­czy­łam nos na wspo­mnie­nie mamy w kwie­ci­stej, bia­łej sukience, któ­rej sym­bo­lika była nieco zruj­no­wana, gdy obok niej na przy­ję­ciu wesel­nym stała jej córka, ubrana w bufia­stą, nie­bie­ską potwor­ność. Zwłasz­cza gdy ta córka wcze­śniej myślała, że ma ide­alną rodzinę, zwią­zaną ide­alną miło­ścią rodzi­ców do sie­bie i do niej.

Zawsze jeź­dzi­li­śmy tylko we trójkę na week­en­dowe wycieczki po mie­ście. Każ­dej zimy cho­dzi­li­śmy na łyżwy dokład­nie jeden raz, a po pięt­na­stu minu­tach, kiedy wszy­scy prze­wró­ci­li­śmy się co naj­mniej trzy razy, przy­po­mi­na­li­śmy sobie, że nikt w naszym małym trio nie miał zmy­słu rów­no­wagi nie­zbęd­nego do jazdy na łyż­wach. Pod­da­wa­li­śmy się, kupo­wa­li­śmy gorącą cze­ko­ladę i oce­nia­li­śmy innych łyż­wia­rzy, jak­by­śmy byli komen­ta­to­rami na olim­pia­dzie, a nie bandą nie­zdar­nych idio­tów, któ­rzy ledwo wytrzy­mali pięć sekund na lodzie. Mama i tata głu­pimi gło­sami uda­wali prze­ko­ma­rza­ją­cych się dzien­ni­ka­rzy, co zawsze spra­wiało, że pry­cha­łam przez nos gorącą cze­ko­ladą.

A potem się roz­wie­dli i wszystko się roz­pa­dło. Moja mama porzu­ciła mnie na Bro­okly­nie, żeby móc żyć swoim naj­lep­szym, roman­tycz­nym życiem w Paryżu, i naj­wy­raź­niej w jej naj­lep­szym życiu nie było miej­sca dla mnie. Ode­rwała mnie od mojego życia tutaj tylko na tak długo, żebym mogła zoba­czyć, jak przy­rzeka, że będzie kogoś kochać do końca życia. A waga tej przy­sięgi nie była zbyt impo­nu­jąca, jeśli wziąć pod uwagę, że została zło­żona zale­d­wie rok po tym, jak panna młoda zła­mała takie samo przy­rze­cze­nie, które zło­żyła innemu męż­czyź­nie.

A teraz znowu mnie spa­ko­wała, żeby móc się cie­szyć świeżo upie­czo­nym mał­żeń­stwem bez kło­po­tów zwią­za­nych z moją obec­no­ścią, która nie­ustan­nie jej przy­po­mi­nała o życiu, które kie­dyś dzie­li­li­śmy.

– Czy masz jakichś nowych przy­ja­ciół w Paryżu? – pyta­nie Kate wyrwało mnie z zamy­śle­nia.

Jej ton był przy­ja­zny, ale usły­sza­łam, co się pod nim kryje. „Jakich nowych przy­ja­ciół pozna­łaś, i czy byli aż tak fajni, że nie roz­ma­wia­łaś z nami mie­sią­cami?”. Ale to nie tak, że mogę im powie­dzieć o Julianne, mimo że zgo­dzi­ły­śmy się pozo­stać przy­ja­ciółkami. Nie żeby chciała mieć wiele wspól­nego ze mną lub moją przy­jaź­nią po tym, jak poznała nową dziew­czynę. Kolejny spo­sób, jaki zna­la­zła miłość, aby zruj­no­wać mi życie.

Spoj­rza­łam na tele­fon, jakby myśle­nie o niej wystar­czyło, by wycza­ro­wać ese­mesa od niej, ale ekran był ciemny. Ponie­waż nie odpo­wia­da­łam, Tom wes­tchnął i zwró­cił się do Kate.

– Jak idą przy­go­to­wa­nia do dys­ko­teki?

Uśmiech­nęła się, a czubki jej uszu poró­żo­wiały, gdy napo­tkała jego wzrok. Trudno powie­dzieć, co Kate naprawdę czuła, ponie­waż była taka miła dla wszyst­kich, ale może mimo wszystko lubiła Toma.

Ta myśl przy­pra­wiła mnie o drże­nie. Ostat­nią rze­czą, jakiej potrze­bo­wa­łam, było spę­dze­nie reszty roku na kon­tak­tach z parą. Mia­łam już dość tego, że Julianne i jej nowa dziew­czyna obści­ski­wały się po całym liceum i ole­wały moje pro­po­zy­cje spo­tka­nia.

Nie mogłam stra­cić rów­nież Toma przez nowy romans.

– Cał­kiem nie­źle – odpo­wie­działa Kate, a wcze­śniej­sze napię­cie znik­nęło z jej głosu, gdy patrzyła na Toma.

– Wciąż pró­bu­jemy wymy­ślić motyw prze­wodni, ale mamy już DJ-a i jedze­nie też jest zała­twione.

– Może wyko­rzy­stamy to do jakiejś sceny w fil­mie – zapro­po­no­wał Tom. – Będziesz mogła poka­zać swoje desi­gner­skie umie­jęt­no­ści.

Oży­wi­łam się. Kiedy wcze­śniej­szej roz­ma­wia­li­śmy o fil­mie, nie cho­dziło mi tylko o to, by dowar­to­ścio­wać się kosz­tem Emmy. Pod­czas pobytu we Fran­cji naprawdę zain­te­re­so­wa­łam się kinem. Ten kon­kurs może być czymś wię­cej niż tylko ogromną szansą. To może być moja droga powrotna do ekipy.

– Czy mamy już sce­na­riusz? – zapy­ta­łam, pochy­la­jąc się w stronę grupy. – Pomy­śla­łam, że faj­nie byłoby zro­bić coś bar­dziej awan­gar­do­wego. Takie rze­czy zawsze dobrze wypa­dają na festi­wa­lach i…

– Myślę, że Emma chce zro­bić kome­dię roman­tyczną – prze­rwał mi Matt.

Zer­k­nę­łam na Emmę, która chi­cho­tała przy ladzie z Myrah. Cała jej twarz jaśniała.

– Kome­dię roman­tyczną? Nie wiem, czy jest coś, czego bym bar­dziej nie chciała zro­bić. Na festi­wal?

– Myślę, że to brzmi słodko – szep­nęła Kate.

Przy­gry­złam wargę. Dwie sekundy i mój jedyny plan odzy­ska­nia przy­ja­ciół oka­zał się strza­łem w stopę. A ja nie mogłam nakrę­cić całego filmu będą­cego hym­nem pochwal­nym dla miło­ści zaraz po okrop­nym cza­sie, który spę­dzi­łam w Paryżu. Po pro­stu nie mogłam.

– To ni­gdy nie spraw­dza się na festi­wa­lach – powie­dzia­łam i lek­ce­wa­żąco mach­nę­łam ręką. – Powin­ni­śmy zor­ga­ni­zo­wać burzę mózgów i poroz­ma­wiać o tym.

– Świetny pomysł – Kate zawsze stała na pozy­cji media­torki.

Mach­nęła do Emmy, która spoj­rzała na Myrah, a potem pode­szła do nas.

– Kiedy możemy zor­ga­ni­zo­wać burzę mózgów? Żeby poroz­ma­wiać o fil­mie.

– Myrah koń­czy pracę o czwar­tej – odpo­wie­działa Emma. – Potem możemy zacząć pisać.

– Musimy mieć pomysł, zanim zaczniemy pisać – zazna­czy­łam.

Emma spoj­rzała na mnie, a z jej ciem­nych oczu pole­ciały na mnie gromy.

– My już mamy kon­cep­cję. Robimy kome­dię roman­tyczną.

Zaci­snę­łam usta.

– Nie wiem, czy to naj­lep­szy pomysł na festi­wal.

– Słu­cham? – Emma ścią­gnęła brwi w łuk.

Moje ciało napięło się pod jej spoj­rze­niem, ale zmu­si­łam się do zacho­wa­nia zim­nej krwi. Skrzy­żo­wa­łam nogi i ude­rza­łam kola­nem o spód stołu.

– Bar­dziej kinowe, arty­styczne kawałki radzą sobie naprawdę dobrze na festi­wa­lach – rzu­ci­łam. – Gdy­by­śmy zro­bili coś takiego, mie­li­by­śmy realną szansę.

– Z kome­dią roman­tyczną też będziemy mieli realną szansę – odpo­wie­działa Emma nie­zmie­nio­nym tonem.

– Możemy o tym poroz­ma­wiać na spo­tka­niu – wtrą­ciła się szybko Kate, zanim zdą­ży­łam zare­ago­wać.

Poki­wa­łam głową, a Emma zaci­snęła usta w cienką linię. Odwró­ci­łam od niej wzrok, zakrę­ca­jąc palce na kosmyku krót­kich wło­sów. Jeśli zro­bią kome­dię roman­tyczną, nie będzie dla mnie miej­sca w tym fil­mie. Stracę przy­ja­ciół. Już spę­dzi­łam cały rok zupeł­nie sama po tym, jak stra­ci­łam jedyną przy­ja­ciółkę, która wpa­dła w szpony miło­ści. Nie mogę stra­cić też ich.

Emma odwró­ciła się, by powie­dzieć Myrah o spo­tka­niu, i zosta­wiła mnie z nie­zręcz­nym uśmie­chem skie­ro­wa­nym do reszty grupy.Komedia romantyczna od serca bez tytułu

Zaczerp­nięte z notat­nika Emmy Han­sen
Reży­serka: Emma Han­sen
Autor zdjęć: Tho­mas Levine
Sce­na­rzystka: Myrah Evans
Pro­jek­tantka kostiu­mów: Kate­rina Perez
Główny spe­cja­li­sta ds. wyży­wie­nia i dobrej atmos­fery w zespole: Mat­thew
Jef­fers
Pomysł: Gejow­ska kome­dia roman­tyczna!
Potrze­bu­jemy tego!
Uwagi:
Jakie motywy?
Wszyst­kie – zde­cy­do­wa­nie w pew­nym momen­cie będzie tylko jedno łóżko.
Czy Lady Catu­let może mieć rolę?
Nie, zruj­no­wa­łaby wszystko.
Czy Geo­r­gie pozwoli nam krę­cić w kawiarni?
Szef Myrah jest wredny, ale może? Warto zapy­tać!
Cen­trum mło­dzieży?
Parki, w któ­rych możemy krę­cić bez pozwo­le­nia?
Sklepy z uży­wa­nymi rze­czami na poszu­ki­wa­nia kostiu­mów.
Obsada: Sophia King­sley
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: