- W empik go
I z szarości wyszły przebiśniegi - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
I z szarości wyszły przebiśniegi - ebook
I z szarości wyszły przebiśniegi to tomik poezji poruszający w sposób metaforyczny sferę indywidualizmu czy podejścia do wolności. Dotyka on również tematykę ogromnego problemu XXI wieku, jakimi są codzienne szare schematy życia, po których wszyscy musimy się poruszać w poszukiwaniu miejsca dla siebie.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8245-305-8 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Skocz ze mną w otchłań szaleństwa
_Bądź wariatem_
_Błaznem który po świecie lata z uśmiechem na ustach_
_i oczami szaleńca_
_przemierzaj miejsca które człowiek normalny unika_
_w obawie przed zbzikowaniem_
_szaleńcy mogą więcej_
_zasiewają trwogę a zarazem śmiech w oczach szarych_
_lecz ja na takich patrzę z dumą_
_bo oni z dumą patrzą na to czego inni nie dostrzegają_
_w pogoni za odtwarzaniem codziennej rzeczywistości_
_która szybko uciekając przed nimi leci w dal_
_i tworzy coś co każdy zna_
_co jakiś czas jedynie lepiąc nową rzeczywistość_
_która zaskakuje każdego_
_lecz nie jego_
_szaleńca który po wydarzeniach skacze z lekką dla siebie stopą_
_jakby świat był dla niego skakaniem po chmurach_
_kiedy dla innych jest stąpaniem po gorącym asfalcie_
_unosi się i robi krok_
_tam gdzie szarzy czołgają się i nie mogą nabrać sił_
_na nowe przeżycie_
_męczące dla nich i doprowadzające do łez_
_a wariat skacze po chmurce_
_nie wiedząc co jest rzeczywistością_
_a co wytworem jego chorej wyobraźni_
_alternatywne światy to jest to co tworzy osobowość szaleńca_
_przebiera w nich jak w w kartach podczas gry w pokera_
_wybiera najlepsze dla siebie jednostki_
_wykłada na stół_
_i tworzy królewską parę która zawsze odnajdzie się wtedy_
_kiedy on tego potrzebuje_
_wejdzie w ten stół który aktualnie mu odpowiada_
_i tam tworzy siebie_
_trzymając wszystkich zwykłych za sobą_
_którzy jedyne co potrafią robić to wyrzucać pojedyncze karty_
_i odtwarzać stare metody gry_
_Zainspiruj sie samym sobą i TWÓRZ!_
_to jest czynność którą inni gardzą_
_jedynie żyjąc w świecie odtwarzania_
_tego co kochają i tego co nienawidzą_
_byle tylko osiągnąć nie ich sukces a sukces ich wyobraźni_
_w tym świecie pełnym nudnej codzienności_
_który jedynie kończy się ciekawie_
_oszukując nas i tworząc różne wyobrażenia końca_
_dziewice w raju_
_chóry anielskie_
_albo zamianę w nową formę stworzenia_
_Śmierć jest ciekawsza jak wszystko inne_
_bo jest tym czego człowiek nie okiełzna_
_nie nauczy się i nie ściągnie od Boga_
_Bądź szaleńcem_
_łąmiącym zasady codzienności_
_przełamującym nijakość_
_i tym od którego inni się uczą_
_najważniejszej umiejętności definiującej_
_wariactwa i koloru pośród szarości jednostek_
_Nie przejmuj się niezrozumieniem_
_kpinami od szarych_
_oni są zagubieni w labiryncie codzienności_
_i swojemu czołganiu się po życiu_
_wariaci są zawsze przed wszystkimi_
_wyprzedzają nijakich_
_mając swoją wizję swojego świata_
_który jak obrazy malują w naszym świecie_
_inspirując wybitnych_
_i unosząc na chwilę w górę zwykłych_
_kiedy przeskakują po chmurach_
_Idź z nami_
_z dziwakami_
_z wariatami_
_z niecodziennością_
_po to by twoja codzienność_
_stała się nieregularnym kształtem_
_który możesz obracać i kształtować w rękach jak plastelinę_
_Do zobaczenia!_
_Tam gdzie jesteśmy my_
_w świecie ponad chmurami_
_połączeni myślą_
_gestem_
_emocją_
_i historią wszelkiego dziwactwa_Koniec nowego początku
_Będziesz stał tam gdzie wszyscy zaczynali_
_spoglądał w miejsce gdzie zaczełą się historia_
_tworząc coś co później samo siebie wykończy_
_oddając się temu który wszystko zapoczątkował_
_i temu który wszystko zakończy_
_Koniec początku_
_Tak nazywa się miejsce wiecznej zmiany_
_przeistoczenia złego w dobre i dobrego w złe_
_Miejsce ciche_
_Przepełnione wigorem walki_
_Ale i dymem który oznacza jej koniec_
_Aby tajemne wejście odnaleźć potrzebujesz klucza_
_sekretnego metalowego pręcika_
_który toruje zakazane dla ludzi miejsce_
_Pomyśl o tym co cię tutaj przywiodło_
_Co sprawiało ci radość_
_ale też męczyło nocami_
_coś co pięknym jest kiedy NAS dotyczy_
_a najgorszym kiedy pozostawia samego_
_w półmrocznym kącie spokoju_
_Jeżeli już wiesz czym jest klucz_
_Otwórz drzwi_
_a twoim oczom ukażę się biały płomień_
_Ten sam który rozpalił krzew na pustyni_
_I ten który każdy z nas ma w głębi siebie_
_Wypali on całą mgłę z zadymionej sali_
_Po to by na końcu móc pojawić się w twojej koronie_
_Gdzie miejsce na klejnot szpeciło pustką_
_nie ukazując nic ze środka_
_a jedynie dumając nad tym co jest pod nim_
_Przyjmij ogień i daj się nim sparzyć_
_niech wniknie w miejsce gdzie mało kto wnika_
_niech ukaże to co ukazać musi_
_w każdym z nas_
_prostych śmiertelników_
_szukających klucza do tajemniczego pokoju_Kwiat
_Jest taki jeden kwiat_
_ktory rośnie tam gdzie inne już nie dają rady_
_na ziemi spopielonej przez wyniszczone marzenia_
_tych którzy już przesiąkneli szarością_
_On lecz stoi_
_dumnie wyrasta_
_jakby niestrwożony_
_a jednak swoją pychą zapchały_
_nie wie co robi_
_łodyga jego spanikowana telepie się na boki_
_pod byle powiewem wiatru_
_innym przynosi on spokój_
_wytrwałość_
_unosi w powietrze_
_wzmacnia poczucie siebie_
_i trwoży siłę_
_tam gdzie jest jedynie słabość trwania_
_w jednakowej szarości_
_trzeba poszukać ogrodnika_
_kogoś kto mocą swoich narzędzi wskrzesi żyzne jednak pola_
_na których kiedyś rosły ogromne fale błękitu_
_przemieszanego z czerwienią tulipanów_
_nadać im nowy kolor_
_skończyć z szarością!_
_zaorać to co smutne i to co ujednolica nas z innymi_
_likwidując kolektywy_
_a na piedestał wstawiając ogromną potęgę_
_jaką są pojedyncze kolory_
_Nie patrz się tylko na piękny kwiat_
_obserwuj to co się dzieje na polach_
_wyrwany spod kajdan które oczy twoje na więzi trzymają_
_każąc spoglądać się na narcyza_
_Czas żeby zaorać fale jednolite_
_wyrywać z ziemi korzenie_
_które splecone ze sobą trzymają nas tworząc jedno monstrum_
_zamknięte w swojej obecności_
_ze wszystkim co nas łączy_
_Kwiat jest najpiękniejszy kiedy_
_sam w sobie dojdzie swojej ceny_
_głębię swoją ma największą kiedy stoi sam pośród szarości_
_wyróżnia się odcieniem swojego koloru_
_i jest w stanie stworzyć łąkę_
_na spopielonej już ziemi_Przebiśniegi czerwienią oblane
_Urośnij mój kwiatku_
_Ty któryś dla mnie najcenniejszy_
_który się najlepiej prezentujesz_
_i który pierwszy wyrastasz_
_kiedy minie zima_
_Ty który jesteś dla mnie_
_wtedy kiedy ja nie jestem dla ciebie_
_świadcząc ci usługi opiekuńcze_
_i przyjacielskie_
_Pojawiasz się jako pierwszy_
_z dumą wyrzucając na świat swoje liście_
_nie bojąc się tego gdzie trafisz_
_i co będzie wokół ciebie_
_Kiedyś byłeś słabszy_
_nie było was aż tyle_
_nie było także i długiej zimy_
_trwającej latami okupacji mrozu_
_nad zieloną krainą_
_Lecz teraz wyrasta was coraz więcej_
_tylko jesteście nowe_
_inne jakby_
_ale jeszcze piękniejsze w swojej osobie_
_nabrałyście czerwieni_
_która jak plama krwista leży na waszych liściach_
_Tak_
_Teraz jest czas kiedy i kwiaty powstają_
_Prezentując się pięknie_
_Lekceważą te które boją się wychylić_
_z panującej zimy_
_Chciałbym być jak ty przebiśniegu_
_Wychylić głowę jako pierwszy_
_bez obawy o gilotynę nad sobą_
_Pójść zawalczyć o swoje_
_Nawet i oblać się czerwienią_
_Ale skończyć z czasem zimy_
_Odrzućmy mróz razem_
_i wejdźmy w nową porę roku_
_najpiękniejszego polskiego przedwiośnia_Krajobraz
_Patrz się na stepy rozległe nabrzmiałe zielenią_
_na ich cisze wspaniałą_
_Patrz się na lasy głębokie_
_na wiewiórki delikatnie stukające o kore drzew_
_Patrz się na staw liliami usłany_
_na żaby kumkanie_
_Patrz się na góry olbrzymie_
_na płachte zieleni leniwie spoczywającej_
_Patrz się na morze szerokie_
_na słońce kiedy nad nim zachodzi_
_Patrz się pejzaże wszelakie_
_na jego cuda z nieba zesłane_
_Patrz się wreszcie na życie twoje_
_szare z pozoru_
_lecz napełnione widokami_
_napełnione myślami znad krajobrazów_
_koloru wnet nabierze_
_A choćby życie twoje kolorem czarnym się zakrywało_
_a na umyśle twoim rozsiadły się złowieszczo glizdy wszelakie_
_Twój umysł napełniony wspomnieniami_
_z tych dolich zielonych_
_i białych fal chmurowych na niebie_
_Od środka napełnią robactwo_
_które nagle w kolorowe motyle się przemieni_
_a te wylatując z twojej głowy_
_uczynią ten spokojny życiowy marsz_
_o wiele łatwiejszym_
Legenda o Paniach Ż i Ś
_Tak poległa konstrukcja Łazienek Królewskich_
_pod naporem kaczego śmiechu_
_i nowoczesnych dziwolągów_
_Pawie czują się przytłumione_
_nie są w stanie w swojej glorii ukazać pełnię swojego piękna_
_gdyż ta już dawno oddała się byłym Panom_
_architektom z Holandii i Polskim królom_
_relikwiom byłego czasu_
_Królewska duszo czemuż opuściłaś to miejsce_
_zostawiłaś nas na lodzie_
_zatrwożonych i samotnych_
_w obliczu tragedii nowego_
_Nie radzimy sobie z tym_
_klękamy pod naporem zmian_
_nowej historii świata_
_nowego rozdania kart_
_i nowych wartości kierujących ludźmi_
_W tym momencie nad głową przemkła mi jaskółka_
_która zaczełą unosić się nad taflą małego jeziorka_
_jakby dając mi sygnał tego_
_że pod taflą ukryte jest sedno_
_głębia tego co w zmianach jest zmianami_
_i tego co w starym jest stare_
_a co jeszcze może zostać użyte_
_na nowo wskrzeszone_
_i zaaplikowane do ludzkich serc_
_Moje marzenie!_
_Ono tam jest!_
_na dnie jeziora_
_Lecz w jaki sposób mam się tam dostać_
_skoro jest pod taflą lodu_
_Jaskółka odleciała_
_Najwidoczniej stwierdzając że dała mi_
_wystarczająco do zrozumienia_
_co mam robić_
_A więc wyszedłem z parku_
_ruszyłem przed siebie_
_i z obrazem jaskółki w głowie_
_rozpocząłem płomienne zmiany_
_w rozmowach między ludźmi_W gałęziach zamieszkiwał maluczki lud…
_Twórzmy ziemi korzenie_
_by w tajemnicy przed koroną drzew podtrzymywać jej pień_
_stanowić wszystko a nie ukazywać się na wierzch_
_Chcesz mnie ujrzeć?_
_poszukaj swej prawdy_
_odnajdź gdzie tak naprawdę stoi ostoja_
_twego domku na drzewie_
_Podtrzymująca cały twój ład_
_wszystkie twoje żale_
_wszystkie twoje miłości i twoje smutki_
_Nie szukaj prawdy w koronie_
_szukaj jej tam gdzie oko nie dostrzega_
_bo to one_
_setki powiązanych korzeni_
_stanowią prawdziwą czapkę odwróconego drzewa_
_Bezowocnego płatu drewna_
_słuchają miliony_
_zielenią piękną omamieni_
_pomijając czarne doły zapełnione od wszelkiego śmiecia_
_Głos z ziemi nie wydobywa się_
_do tych którzy w liściach osiedleni_
_utracili swoją ciekawość prawdy o podstawie_
_na rzecz patrzenia po zieleni_
_utraty w sobie dziecięcej rzekomej głupoty_
_Szukaj korzeni_
_żeby przy jesiennej trwodze_
_kiedy patyk nagim pozostanie_
_móc nowe drzewo zasadzić_
_tam zostawić ziarno dziecięcej ciekawości_
_tam zbudować swój dom oparty o odwróconą koronę_Gnieźnieński cykl
_I tak rośnie_
_leśna ściółka_
_Widząc konary swoich starszych braci_
_Pnące się ku nieskończonym oceanom bieli_
_Nadgania dziwny pęd popychający ją ku górze_
_Czuje zimny chłód przed i za swym obliczem_
_Przyśpiesza by z tchem swym ostatnim_
_Skoczyć_
_Złapać część korzenia uciekającego drzewa_
_By uciec zimie nie chcąc tracić swych liści_
_Ogień dawnego pożaru zczernił jej myśli_
_Zdusił mowę gorącym powietrzem_
_Zesmolił nogi chcące biec ku swym braciom_
_Wyprażył duszy waleczność_
_I porzucił w ciemny dół osamotnione serce_
_Lecz teraz nadszedł czas walki_
_By ściółki liście mogły drzewem się mianowawszy_
_Czoła stawić podgrzegaczowi ognia_
_I zdusić zimny mroźne wiatry_
_Podnieść gałęzi drewniane miecze_
_I jednym swym cięciem_
_Z okrzykiem „zabije cię swym potężnym orężem”_
_W mglisty bezmrok trafi_
_Bo dopiero gdy upadną ostatnie gwiazdy_
_I nieba lico czernią wybrzmi_
_Tedy i lasu król do swego gniazda wróci_
_A resztki popiołu pod swym pazurem zdusi_
_I tak rośnie leśna ściółka_
_Widząc konary swych starszych braci_
_Pnące się ku nieskończonym oceanom bieli_List do J
_Między drzewami_
_Między losu strunami_
_Leci ona_
_Biały kruk_
_Przyjmując postacie zawarte w cieniu_
_Zostawiając za sobą czarne smugi wiatru_
_Goń go człowiecze ślepy_
_Nie widząc że gonisz jedynie wiatr_
_Kiedy ona osiadła już na swej gałęzi_
_W mroku cytadel_
_W parkach zieleni_
_W niskich grobowcach_
_Osiadło już twoje białe szczęście_
_Rechocząc za twoim nieustannym pędem_
_Zostawiłem cię nad potokiem myśli_
_Kiedy rozbijałem się o kamyki rwącego potoku_
_Szukając ujścia z niespokojnej rzeki_
_Dawałaś mi myśli, nadzieję_
_Że jutrzejsze plany dzisiejszymi się staną_
_Kiedy chłopiec mężczyzną zostając_
_nadziei niebieskie barwy przywdzieje_
_Przestań biec_
_Usiądź wygodnie i spójrz w karty swej historii_
_Nie jeden kruk na twej drodze ustanął_
_Lecz oblicze tego przyciąga swą bielą_
__
_Bądź wariatem_
_Błaznem który po świecie lata z uśmiechem na ustach_
_i oczami szaleńca_
_przemierzaj miejsca które człowiek normalny unika_
_w obawie przed zbzikowaniem_
_szaleńcy mogą więcej_
_zasiewają trwogę a zarazem śmiech w oczach szarych_
_lecz ja na takich patrzę z dumą_
_bo oni z dumą patrzą na to czego inni nie dostrzegają_
_w pogoni za odtwarzaniem codziennej rzeczywistości_
_która szybko uciekając przed nimi leci w dal_
_i tworzy coś co każdy zna_
_co jakiś czas jedynie lepiąc nową rzeczywistość_
_która zaskakuje każdego_
_lecz nie jego_
_szaleńca który po wydarzeniach skacze z lekką dla siebie stopą_
_jakby świat był dla niego skakaniem po chmurach_
_kiedy dla innych jest stąpaniem po gorącym asfalcie_
_unosi się i robi krok_
_tam gdzie szarzy czołgają się i nie mogą nabrać sił_
_na nowe przeżycie_
_męczące dla nich i doprowadzające do łez_
_a wariat skacze po chmurce_
_nie wiedząc co jest rzeczywistością_
_a co wytworem jego chorej wyobraźni_
_alternatywne światy to jest to co tworzy osobowość szaleńca_
_przebiera w nich jak w w kartach podczas gry w pokera_
_wybiera najlepsze dla siebie jednostki_
_wykłada na stół_
_i tworzy królewską parę która zawsze odnajdzie się wtedy_
_kiedy on tego potrzebuje_
_wejdzie w ten stół który aktualnie mu odpowiada_
_i tam tworzy siebie_
_trzymając wszystkich zwykłych za sobą_
_którzy jedyne co potrafią robić to wyrzucać pojedyncze karty_
_i odtwarzać stare metody gry_
_Zainspiruj sie samym sobą i TWÓRZ!_
_to jest czynność którą inni gardzą_
_jedynie żyjąc w świecie odtwarzania_
_tego co kochają i tego co nienawidzą_
_byle tylko osiągnąć nie ich sukces a sukces ich wyobraźni_
_w tym świecie pełnym nudnej codzienności_
_który jedynie kończy się ciekawie_
_oszukując nas i tworząc różne wyobrażenia końca_
_dziewice w raju_
_chóry anielskie_
_albo zamianę w nową formę stworzenia_
_Śmierć jest ciekawsza jak wszystko inne_
_bo jest tym czego człowiek nie okiełzna_
_nie nauczy się i nie ściągnie od Boga_
_Bądź szaleńcem_
_łąmiącym zasady codzienności_
_przełamującym nijakość_
_i tym od którego inni się uczą_
_najważniejszej umiejętności definiującej_
_wariactwa i koloru pośród szarości jednostek_
_Nie przejmuj się niezrozumieniem_
_kpinami od szarych_
_oni są zagubieni w labiryncie codzienności_
_i swojemu czołganiu się po życiu_
_wariaci są zawsze przed wszystkimi_
_wyprzedzają nijakich_
_mając swoją wizję swojego świata_
_który jak obrazy malują w naszym świecie_
_inspirując wybitnych_
_i unosząc na chwilę w górę zwykłych_
_kiedy przeskakują po chmurach_
_Idź z nami_
_z dziwakami_
_z wariatami_
_z niecodziennością_
_po to by twoja codzienność_
_stała się nieregularnym kształtem_
_który możesz obracać i kształtować w rękach jak plastelinę_
_Do zobaczenia!_
_Tam gdzie jesteśmy my_
_w świecie ponad chmurami_
_połączeni myślą_
_gestem_
_emocją_
_i historią wszelkiego dziwactwa_Koniec nowego początku
_Będziesz stał tam gdzie wszyscy zaczynali_
_spoglądał w miejsce gdzie zaczełą się historia_
_tworząc coś co później samo siebie wykończy_
_oddając się temu który wszystko zapoczątkował_
_i temu który wszystko zakończy_
_Koniec początku_
_Tak nazywa się miejsce wiecznej zmiany_
_przeistoczenia złego w dobre i dobrego w złe_
_Miejsce ciche_
_Przepełnione wigorem walki_
_Ale i dymem który oznacza jej koniec_
_Aby tajemne wejście odnaleźć potrzebujesz klucza_
_sekretnego metalowego pręcika_
_który toruje zakazane dla ludzi miejsce_
_Pomyśl o tym co cię tutaj przywiodło_
_Co sprawiało ci radość_
_ale też męczyło nocami_
_coś co pięknym jest kiedy NAS dotyczy_
_a najgorszym kiedy pozostawia samego_
_w półmrocznym kącie spokoju_
_Jeżeli już wiesz czym jest klucz_
_Otwórz drzwi_
_a twoim oczom ukażę się biały płomień_
_Ten sam który rozpalił krzew na pustyni_
_I ten który każdy z nas ma w głębi siebie_
_Wypali on całą mgłę z zadymionej sali_
_Po to by na końcu móc pojawić się w twojej koronie_
_Gdzie miejsce na klejnot szpeciło pustką_
_nie ukazując nic ze środka_
_a jedynie dumając nad tym co jest pod nim_
_Przyjmij ogień i daj się nim sparzyć_
_niech wniknie w miejsce gdzie mało kto wnika_
_niech ukaże to co ukazać musi_
_w każdym z nas_
_prostych śmiertelników_
_szukających klucza do tajemniczego pokoju_Kwiat
_Jest taki jeden kwiat_
_ktory rośnie tam gdzie inne już nie dają rady_
_na ziemi spopielonej przez wyniszczone marzenia_
_tych którzy już przesiąkneli szarością_
_On lecz stoi_
_dumnie wyrasta_
_jakby niestrwożony_
_a jednak swoją pychą zapchały_
_nie wie co robi_
_łodyga jego spanikowana telepie się na boki_
_pod byle powiewem wiatru_
_innym przynosi on spokój_
_wytrwałość_
_unosi w powietrze_
_wzmacnia poczucie siebie_
_i trwoży siłę_
_tam gdzie jest jedynie słabość trwania_
_w jednakowej szarości_
_trzeba poszukać ogrodnika_
_kogoś kto mocą swoich narzędzi wskrzesi żyzne jednak pola_
_na których kiedyś rosły ogromne fale błękitu_
_przemieszanego z czerwienią tulipanów_
_nadać im nowy kolor_
_skończyć z szarością!_
_zaorać to co smutne i to co ujednolica nas z innymi_
_likwidując kolektywy_
_a na piedestał wstawiając ogromną potęgę_
_jaką są pojedyncze kolory_
_Nie patrz się tylko na piękny kwiat_
_obserwuj to co się dzieje na polach_
_wyrwany spod kajdan które oczy twoje na więzi trzymają_
_każąc spoglądać się na narcyza_
_Czas żeby zaorać fale jednolite_
_wyrywać z ziemi korzenie_
_które splecone ze sobą trzymają nas tworząc jedno monstrum_
_zamknięte w swojej obecności_
_ze wszystkim co nas łączy_
_Kwiat jest najpiękniejszy kiedy_
_sam w sobie dojdzie swojej ceny_
_głębię swoją ma największą kiedy stoi sam pośród szarości_
_wyróżnia się odcieniem swojego koloru_
_i jest w stanie stworzyć łąkę_
_na spopielonej już ziemi_Przebiśniegi czerwienią oblane
_Urośnij mój kwiatku_
_Ty któryś dla mnie najcenniejszy_
_który się najlepiej prezentujesz_
_i który pierwszy wyrastasz_
_kiedy minie zima_
_Ty który jesteś dla mnie_
_wtedy kiedy ja nie jestem dla ciebie_
_świadcząc ci usługi opiekuńcze_
_i przyjacielskie_
_Pojawiasz się jako pierwszy_
_z dumą wyrzucając na świat swoje liście_
_nie bojąc się tego gdzie trafisz_
_i co będzie wokół ciebie_
_Kiedyś byłeś słabszy_
_nie było was aż tyle_
_nie było także i długiej zimy_
_trwającej latami okupacji mrozu_
_nad zieloną krainą_
_Lecz teraz wyrasta was coraz więcej_
_tylko jesteście nowe_
_inne jakby_
_ale jeszcze piękniejsze w swojej osobie_
_nabrałyście czerwieni_
_która jak plama krwista leży na waszych liściach_
_Tak_
_Teraz jest czas kiedy i kwiaty powstają_
_Prezentując się pięknie_
_Lekceważą te które boją się wychylić_
_z panującej zimy_
_Chciałbym być jak ty przebiśniegu_
_Wychylić głowę jako pierwszy_
_bez obawy o gilotynę nad sobą_
_Pójść zawalczyć o swoje_
_Nawet i oblać się czerwienią_
_Ale skończyć z czasem zimy_
_Odrzućmy mróz razem_
_i wejdźmy w nową porę roku_
_najpiękniejszego polskiego przedwiośnia_Krajobraz
_Patrz się na stepy rozległe nabrzmiałe zielenią_
_na ich cisze wspaniałą_
_Patrz się na lasy głębokie_
_na wiewiórki delikatnie stukające o kore drzew_
_Patrz się na staw liliami usłany_
_na żaby kumkanie_
_Patrz się na góry olbrzymie_
_na płachte zieleni leniwie spoczywającej_
_Patrz się na morze szerokie_
_na słońce kiedy nad nim zachodzi_
_Patrz się pejzaże wszelakie_
_na jego cuda z nieba zesłane_
_Patrz się wreszcie na życie twoje_
_szare z pozoru_
_lecz napełnione widokami_
_napełnione myślami znad krajobrazów_
_koloru wnet nabierze_
_A choćby życie twoje kolorem czarnym się zakrywało_
_a na umyśle twoim rozsiadły się złowieszczo glizdy wszelakie_
_Twój umysł napełniony wspomnieniami_
_z tych dolich zielonych_
_i białych fal chmurowych na niebie_
_Od środka napełnią robactwo_
_które nagle w kolorowe motyle się przemieni_
_a te wylatując z twojej głowy_
_uczynią ten spokojny życiowy marsz_
_o wiele łatwiejszym_
Legenda o Paniach Ż i Ś
_Tak poległa konstrukcja Łazienek Królewskich_
_pod naporem kaczego śmiechu_
_i nowoczesnych dziwolągów_
_Pawie czują się przytłumione_
_nie są w stanie w swojej glorii ukazać pełnię swojego piękna_
_gdyż ta już dawno oddała się byłym Panom_
_architektom z Holandii i Polskim królom_
_relikwiom byłego czasu_
_Królewska duszo czemuż opuściłaś to miejsce_
_zostawiłaś nas na lodzie_
_zatrwożonych i samotnych_
_w obliczu tragedii nowego_
_Nie radzimy sobie z tym_
_klękamy pod naporem zmian_
_nowej historii świata_
_nowego rozdania kart_
_i nowych wartości kierujących ludźmi_
_W tym momencie nad głową przemkła mi jaskółka_
_która zaczełą unosić się nad taflą małego jeziorka_
_jakby dając mi sygnał tego_
_że pod taflą ukryte jest sedno_
_głębia tego co w zmianach jest zmianami_
_i tego co w starym jest stare_
_a co jeszcze może zostać użyte_
_na nowo wskrzeszone_
_i zaaplikowane do ludzkich serc_
_Moje marzenie!_
_Ono tam jest!_
_na dnie jeziora_
_Lecz w jaki sposób mam się tam dostać_
_skoro jest pod taflą lodu_
_Jaskółka odleciała_
_Najwidoczniej stwierdzając że dała mi_
_wystarczająco do zrozumienia_
_co mam robić_
_A więc wyszedłem z parku_
_ruszyłem przed siebie_
_i z obrazem jaskółki w głowie_
_rozpocząłem płomienne zmiany_
_w rozmowach między ludźmi_W gałęziach zamieszkiwał maluczki lud…
_Twórzmy ziemi korzenie_
_by w tajemnicy przed koroną drzew podtrzymywać jej pień_
_stanowić wszystko a nie ukazywać się na wierzch_
_Chcesz mnie ujrzeć?_
_poszukaj swej prawdy_
_odnajdź gdzie tak naprawdę stoi ostoja_
_twego domku na drzewie_
_Podtrzymująca cały twój ład_
_wszystkie twoje żale_
_wszystkie twoje miłości i twoje smutki_
_Nie szukaj prawdy w koronie_
_szukaj jej tam gdzie oko nie dostrzega_
_bo to one_
_setki powiązanych korzeni_
_stanowią prawdziwą czapkę odwróconego drzewa_
_Bezowocnego płatu drewna_
_słuchają miliony_
_zielenią piękną omamieni_
_pomijając czarne doły zapełnione od wszelkiego śmiecia_
_Głos z ziemi nie wydobywa się_
_do tych którzy w liściach osiedleni_
_utracili swoją ciekawość prawdy o podstawie_
_na rzecz patrzenia po zieleni_
_utraty w sobie dziecięcej rzekomej głupoty_
_Szukaj korzeni_
_żeby przy jesiennej trwodze_
_kiedy patyk nagim pozostanie_
_móc nowe drzewo zasadzić_
_tam zostawić ziarno dziecięcej ciekawości_
_tam zbudować swój dom oparty o odwróconą koronę_Gnieźnieński cykl
_I tak rośnie_
_leśna ściółka_
_Widząc konary swoich starszych braci_
_Pnące się ku nieskończonym oceanom bieli_
_Nadgania dziwny pęd popychający ją ku górze_
_Czuje zimny chłód przed i za swym obliczem_
_Przyśpiesza by z tchem swym ostatnim_
_Skoczyć_
_Złapać część korzenia uciekającego drzewa_
_By uciec zimie nie chcąc tracić swych liści_
_Ogień dawnego pożaru zczernił jej myśli_
_Zdusił mowę gorącym powietrzem_
_Zesmolił nogi chcące biec ku swym braciom_
_Wyprażył duszy waleczność_
_I porzucił w ciemny dół osamotnione serce_
_Lecz teraz nadszedł czas walki_
_By ściółki liście mogły drzewem się mianowawszy_
_Czoła stawić podgrzegaczowi ognia_
_I zdusić zimny mroźne wiatry_
_Podnieść gałęzi drewniane miecze_
_I jednym swym cięciem_
_Z okrzykiem „zabije cię swym potężnym orężem”_
_W mglisty bezmrok trafi_
_Bo dopiero gdy upadną ostatnie gwiazdy_
_I nieba lico czernią wybrzmi_
_Tedy i lasu król do swego gniazda wróci_
_A resztki popiołu pod swym pazurem zdusi_
_I tak rośnie leśna ściółka_
_Widząc konary swych starszych braci_
_Pnące się ku nieskończonym oceanom bieli_List do J
_Między drzewami_
_Między losu strunami_
_Leci ona_
_Biały kruk_
_Przyjmując postacie zawarte w cieniu_
_Zostawiając za sobą czarne smugi wiatru_
_Goń go człowiecze ślepy_
_Nie widząc że gonisz jedynie wiatr_
_Kiedy ona osiadła już na swej gałęzi_
_W mroku cytadel_
_W parkach zieleni_
_W niskich grobowcach_
_Osiadło już twoje białe szczęście_
_Rechocząc za twoim nieustannym pędem_
_Zostawiłem cię nad potokiem myśli_
_Kiedy rozbijałem się o kamyki rwącego potoku_
_Szukając ujścia z niespokojnej rzeki_
_Dawałaś mi myśli, nadzieję_
_Że jutrzejsze plany dzisiejszymi się staną_
_Kiedy chłopiec mężczyzną zostając_
_nadziei niebieskie barwy przywdzieje_
_Przestań biec_
_Usiądź wygodnie i spójrz w karty swej historii_
_Nie jeden kruk na twej drodze ustanął_
_Lecz oblicze tego przyciąga swą bielą_
__
więcej..