Idealnie dopasowana. Kariera szyta na miarę - ebook
Idealnie dopasowana. Kariera szyta na miarę - ebook
“Idealnie Dopasowana” to przewodnik po satysfakcjonującym życiu zawodowym.
Dzięki niemu pożegnasz na zawsze nudną, bezsensowną pracę i odmienisz swoją karierę! Poznasz swoje mocne strony, wartości, wizję życia i misję, dzięki czemu zaczniesz podejmować świadome decyzje zawodowe, a to przyniesie Ci radość i spokój, że w końcu robisz coś sensownego i w zgodzie ze sobą.
-
Nie wiesz, co dalej robić w życiu?
-
Nie masz pomysłu na siebie?
-
Po kilku, kilkunastu latach kariery zawodowej trafiłaś/eś na ścianę i nie wiesz, co dalej?
-
Zazdrościsz osobom, które mają jedną pasję, bo Ty co chwilę szukasz czegoś nowego?
-
A może obecna praca lub biznes nie daje Ci satysfakcji i nie wierzysz, że jeszcze możesz coś takiego poczuć?
Praca to bardzo istotna część naszego życia. W końcu spędzamy tam 1/3 doby przez nawet pół wieku. Przez większość tego czasu nie zastanawiamy się, czy jesteśmy w dobrym miejscu – dopóki nie zaczynamy odczuwać wypalenia, zmęczenia, braku satysfakcji. Nikt w szkole nie uczy nas świadomego zarządzania swoją karierą. Wolimy więc siedzieć w miejscu, którego nie lubimy, bo a nuż trafimy gorzej…
Ale czy naprawdę możesz sobie pozwolić na to, by spędzać swój cenny czas w miejscu, które do Ciebie nie pasuje?
Ja też nie wierzę w ideały. Wiem jednak, że każdy z nas może znaleźć pracę, która będzie mu odpowiadać na tyle, by zaakceptować pewne minusy. Każdy z nas może znaleźć Idealnie Dopasowaną.
Wyobraź sobie, że...
-
wstajesz do pracy z uśmiechem,
-
używasz w pracy swoich mocnych stron, dzięki czemu pokazujesz swój pełen potencjał,
-
potrafisz dokonywać odważnych decyzji w zgodzie ze sobą,
-
nareszcie czujesz radość i satysfakcję z pracy...
Jak Ci się podoba ta wizja?
To nie jest kolejna książka, która powie Ci tylko, CO masz zrobić. To książka, która powie DLACZEGO, CO i JAK, a także praktycznie przeprowadzi Cię przez wszystkie kroki dzięki ponad 20 ćwiczeniom, które pozwolą Ci lepiej poznać siebie i wygenerować pomysły na Idealnie Dopasowaną pracę.
Dla kogo jest ta książka?
-
Dla osób, które nie lubią swojej obecnej pracy i chcą ją zmienić, ale nie wiedzą, na jaką,
-
Dla osób, które po kilku, kilkunastu latach pracy lub prowadzenia własnego biznesu wypaliły się i szukają pomysłu na to, co dalej,
-
Dla osób, które mają zbyt wiele pomysłów na siebie i nie wiedzą, co wybrać,
-
Dla osób, które nie wiedzą, jak podejmować świadome decyzje zawodowe,
-
Dla osób z pierwszymi doświadczeniami zawodowymi, które nie są pewne, w którą stronę dalej rozwijać swoją karierę.
To książka dla Ciebie, jeśli czujesz, że trafiłaś/eś na ścianę, nie wiesz, co dalej robić w swoim życiu, wydaje Ci się, że musisz wykonywać zawód zgodny z wykształceniem, mimo że go nie lubisz lub martwisz się, bo czujesz, że nic wielkiego w życiu nie osiągnęłaś/osiągnąłeś. Pokażę Ci, jak odnaleźć właściwie dla siebie zajęcie i zmienić myślenie o swojej karierze.
To książka dla Ciebie, jeśli myślisz, że wiek 25 / 35 / 45 czy więcej lat to już na późno na zmiany i skazujesz się na -naście czy -dziesiąt lat męczenia się w nieodpowiednim miejscu. Udowodnię Ci, że na zmiany nigdy nie jest za późno.
To książka dla Ciebie, jeśli zastanawiasz się, czy nadal powinnaś/powinieneś zajmować się swoim biznesem, czy może czymś zupełnie innym; jeśli utraciłaś/eś pasję do swojej działalności i szukasz odpowiedzi, co dalej. Książka pomoże Ci spojrzeć na Twoje życie z lotu ptaka i podjąć decyzję.
KORZYŚCI DLA CIEBIE:
-
lepiej poznasz siebie i swoje możliwości,
-
wygenerujesz pomysły na swoją dalszą drogę zawodową,
-
pogodzisz się ze swoimi dotychczasowymi wyborami, nawet jeśli żałujesz, że nie wybrałaś/eś inaczej,
-
zaczniesz świadomie podejmować decyzje zawodowe, przestaniesz płynąć z prądem,
-
zaczniesz czerpać satysfakcję z pracy, co pomoże przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu,
-
poznasz inspirujące historie zawodowe, które pokazują, że wszystko jest możliwe!
CO ZNAJDZIESZ W ŚRODKU
CZĘŚĆ 1. Dlaczego nie idealna, a Idealnie Dopasowana?
Tutaj m.in: Wyjaśniam, czym właściwie jest "Idealnie Dopasowana" (bo to niekoniecznie tylko konkretna praca czy zawód), dzielę się historią swoich poszukiwań Idealnie Dopasowanej, tłumaczę, dlaczego warto zająć się karierą zawodową właśnie teraz, udowadniam Ci, że zasługujesz na to, by mieć dobrą, fajną pracę.
CZĘŚĆ 2. Jak odkryć Idealnie Dopasowaną?
W tej części przeprowadzam Cię przez proces znajdowania Idealnie Dopasowanej, a także uczę, jak zamienić hamujące przekonania na wspierające, by w drodze do celu nie blokowała Cię Twoja własna głowa.
CZĘŚĆ 3. Nutki inspiracji - historie prawdziwe
Poprosiłam o pomoc moją klientkę i inne osoby, których ścieżkę kariery podziwiam. Przeczytasz i zainspirujesz się historiami m.in.:
-
Barbary Lech, coacha i trenera,
-
Agi Zalewskiej, prawniczki z Legalnie na onlajnie,
-
Kasi Borkowskiej, wirtualnej asystentki,
-
Eweliny Muc, ekspertki biznesu online z WP dla Zielonych.
Chcesz polubić poniedziałki?
Chcesz chodzić do pracy z uśmiechem?
Chcesz czerpać radość i satysfakcję z pracy?
Chcesz podejmować świadome decyzje zawodowe i osiągać sukcesy?
Idealnie Dopasowana jest dla Ciebie!
O Autorce
Cześć!
Tutaj Emilia Wojciechowska, coachka i trenerka mentalna, dawna pracowniczka korporacji. To tam po raz pierwszy zadałam sobie pytanie: dlaczego ludzie spędzają tyle lat w pracy, której wręcz nienawidzą? Dlaczego sobie to robią? Dzień po dniu, 8 godzin dziennie, z przerwą na weekendy, święta i 26 dni urlopu…
Jako rekruterka spotykałam wielu ludzi z ogromnym potencjałem i pasją, którzy utknęli w nielubianej pracy. Gdy pytałam ich o powody, słyszałam najczęściej takie wyjaśnienia:
-
obecna praca daje stabilizację i bezpieczeństwo finansowe,
-
boję się zmian (lub że nie znajdę niczego lepszego),
ale przede wszystkim:
-
nie wiem, co dalej robić w życiu.
Serce mnie bolało, gdy widziałam, jak się męczyli, bo nie widzieli dla siebie innych możliwości. Postanowiłam, że pomogę takim osobom i zostałam coachką kariery. Stworzyłam swój autorski proces odkrywania pracy skrojonej na miarę - “Idealnie Dopasowana”, który pozwolił dziesiątkom moich klientów znaleźć pracę zgodną z zainteresowaniami, mocnymi stronami, ale też warunkami, w jakich aktualnie funkcjonowali. Jak się jednak przekonasz w tej książce, “Idealnie Dopasowana” to nie tylko nazwa procesu - to cała filozofia życia zawodowego, pozwalająca świadomie je kształtować.
Teraz, gdy już nie zajmuję się tematami kariery zawodowej (wspieram mentalnie przedsiębiorców i osoby, które chcą założyć własny biznes), chcę podzielić się tą filozofią i moim procesem, który pomoże Ci krok po kroku znaleźć tę właściwą karierę dla siebie. Idealnie Dopasowaną.
Trzymam kciuki za Twoje odkrycia!
Emilia
Spis treści
Część 1. Dlaczego nie idealna, a Idealnie Dopasowana? 5
B. Dlaczego odrzuciłam pracę marzeń 7
C. Moja droga do Idealnie Dopasowanej 11
D. Życie zawodowe i życie prywatne to nie są dwa osobne byty! 17
E. To Ty jesteś odpowiedzialny 26
F. Podejmuj świadome decyzje zawodowe 30
G. Zasługujesz na dobrą pracę! 35
H. Bo ja jeszcze nic nie osiągnęłam… 40
J. Jeden plan na całe życie? 48
K. Czym w takim razie jest Idealnie Dopasowana? 52
L. Dwa najważniejsze słowa w poszukiwaniu Idealnie Dopasowanej 52
Część 2. Jak odkryć Idealnie Dopasowaną 54
A. Po co odkrywać Idealnie Dopasowaną? 54
B. Głową muru nie przebijesz, czyli pogódź się z ograniczeniami 57
C. Czy rewolucja w życiu jest konieczna? 59
D. Powołanie, kariera czy tylko praca? 60
E. Trudne pytania o sens… pracy 63
F. Już za późno na Idealnie Dopasowaną… 67
G. Jak pokonać blokujące przekonania 69
H. Czego Ty właściwie… nie chcesz? 74
I. Jak odkryć Idealnie Dopasowaną – Model ID 76
K. Obudź w sobie superbohatera – Twoja mocne strony 84
L. Czy jest sens bawić się w marzenia? 88
M. Po co tu jesteś, czyli misja 90
N. Idealnie dopasowane warunki 95
Q. Jak znaleźć taką pracę? 104
R. Co będzie, gdy się pomylę? 108
Część 3. Nutki inspiracji – historie prawdziwe 113
Edyta Nikiforuk – Zmiana planów to sukces czy porażka? 113
Kasia Borkowska – Od studiów z metalurgii do wirtualnej asystentki 116
Maja Janowska – Od managerki do tatuażystki 119
Ewa Kłosowska – Czas porzucić stary sposób myślenia! 121
Barbara Lech – Artystyczny umysł ścisły 124
Ewelina Muc – Kim będę? Nie wiem 127
Szymon Strauss – To normalne nie wiedzieć 130
Justyna Wrona – Trzeba mieć oczy szeroko otwarte 133
Aga Zalewska – Nie zagłuszaj wewnętrznego głosu! 137
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-955940-3-8 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mówią, że szkoła nie uczy żadnych przydatnych w życiu umiejętności. Ja jednak do dziś pamiętam zasadę, że wstęp do wszystkich prac pisemnych najlepiej jest pisać na końcu. I co? Tak oto dzisiaj wykorzystuję tę wiedzę ze szkoły! Cała treść książki gotowa. Jest już nawet zakończenie.
Czas na wstęp!
Pamiętam, że gdy siadłam w końcu do komputera w maju tego roku, by zacząć pisać, zrobiłam rzecz, która jako pierwsza w tym momencie przyszła mi do głowy.
Wpisałam w Google: „jak napisać książkę?”.
Nie miałam o tym pojęcia¹! Czytałam już wcześniej, jak samodzielnie wydać książkę, jakie narzędzia są przydatne w pisaniu (i tak ostatecznie zostałam przy starym dobrym Wordzie), jak pisać, by ludzie chcieli czytać (to głównie w kontekście postów blogowych i ich struktury). Ale otworzyłam tego Worda… i co teraz?
Wiedziałam, co i komu chcę przekazać. I zaczęłam właśnie od tego: od zapisania do kogo piszę, jak piszę, po co piszę. I podzielę się tym teraz z Tobą, żebyś od razu sprawdził, czy to w ogóle książka dla Ciebie. Uwaga: będzie trochę spoilerów!
■ Do kogo piszę: do osób zagubionych w swojej karierze zawodowej, którzy wyrzucają sobie, że nic nie osiągnęli, którzy nie wierzą, że coś w ich życiu jeszcze się może zmienić, myślą, że jest za późno na zmiany, również dla przedsiębiorców, którzy wypalili się w swojej pasji.
■ Jaką główną ideę chcę przekazać: praca nie musi być idealna, wystarczy idealnie dopasowana; zasługujesz na to, by robić to, co lubisz.
■ Czego chcę uniknąć: pustych haseł motywacyjnych, przekonywania, że wszystko jest możliwe i zmiana jest możliwa zawsze i w dowolnym kierunku.
■ Dlaczego piszę: chcę, by Polacy polubili poniedziałki! Nie mogę patrzeć, jak fajne, kreatywne osoby marnują swój potencjał w miejscach, do których nie pasują.
A potem jakoś to popłynęło dalej i pół roku później mogę w końcu powiedzieć głośno: książka gotowa! I czuję, że spełniłam wszystkie powyższe założenia. A najbardziej zależało mi na tej trzeciej kropce. Boże, ile ja już w życiu przeczytałam książek, które były totalną stratą czasu, bo przez 200 stron mówiły o tym samym i mieliły w kółko to samo hasło! Nie znaczy to, że nie będzie inspirująco. Będzie, ale ta inspiracja nie będzie pochodzić z jakichś pustych banałów.
Nie chcę też zachęcać Cię do zmian na siłę – wprost przeciwnie, w kilku miejscach udowodnię, że zmiana wcale nie musi być konieczna, by odkryć szczęście płynące z pracy. Nie zachęcam też do rzucenia wszystkiego czy walki z systemem „9–17” i założenia własnej działalności jako jedynej właściwej formy samorealizacji. W moim przypadku faktycznie tak jest, ale jesteśmy różni.
Zanim zaczniesz, mam dla Ciebie kilka uwag na temat tego, jak czytać tę książkę. Zależy mi na tym, byś czytał ją po kolei. Mimo że część praktyczna może kusić do przeskoczenia teorii, nie rób tego. Zaprojektowałam tę książkę tak, by każdy kolejny fragment odsłaniał nowe informacje na temat Idealnie Dopasowanej. Jeśli zachowasz kolejność, łatwiej wykonasz proponowane ćwiczenia. A no właśnie – bo to nie jest książka tylko do czytania. To książka do pracy! I to wcale niełatwej. Proszę, nie rób sobie tego – nie opuszczaj ćwiczeń, myśląc, że wszystko już o sobie wiesz albo że nie są Ci potrzebne. Bez ich wykonania właściwie wyrzucasz połowę książki (a więc swoje pieniądze i moją ciężką pracę) do kosza. Jeśli chcesz razem z książką odkryć swoją Idealnie Dopasowaną, musisz wykonać wszystkie ćwiczenia.
Szybko pewnie zwrócisz uwagę na to, że raz zwracam się do Ciebie używając czasowników w rodzaju żeńskim, a raz męskim. Przyzwyczailiśmy się do tego, że do wszystkich nas pisze się jak do mężczyzn, niezależnie od płci. Chcę tu trochę buntowniczo przełamać ten schemat i potwierdzić: tak, kobieto, mówię też do Ciebie! ;)
Tak. W tekście znajdziesz czasem emotikonki. Rzadko, ale bywały takie zdania, że po prostu nie potrafiłam ich zostawić z kropką czy wykrzyknikiem, bo czułam, że nie przekazują wtedy tego, co ja chcę wyrazić. To ciekawe, jak te dziwne znaczki wpłynęły na naszą komunikację! A że ja, jak mówi moja siostra, _mieszkam w Internecie_, to naprawdę ciężko byłoby się ich pozbyć!
Zdarzy się też czasem jakieś brzydkie słowo (rzadko) albo kolokwializmy (bardzo często). No ale hej, to nie rozprawa naukowa. To poradnik, który lekko tłumaczy poważne tematy. Jeśli czytasz mojego bloga, social media lub newslettery, jesteś już do mojego stylu przyzwyczajona. Jeśli mnie nie znasz, to mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało :)
Zapraszam Cię w podróż, podczas której wyposażę Cię w niezbędne narzędzia (tak, GPS i kompas też!), żebyś mogła trafić do celu – do swojej Idealnie Dopasowanej. Wyruszam razem z Tobą, żeby było Ci raźniej!
1.2. DLACZEGO ODRZUCIŁAM PRACĘ MARZEŃ
Różnicę między pracą idealną, pracą marzeń a Idealnie Dopasowaną bardzo dobrze pokazuje moja własna historia. Gdybym wybrała pracę marzeń, pewnie nie pisałabym dziś tej książki. Może pojawiłaby się na długo potem, ale kto wie, jak potoczyłyby się moje losy, gdyby nie ta decyzja…
Moją pierwszą, studencką pracą była praca na tzw. słuchawce, czyli w call center. I jeśli przeklinasz mnie teraz pod nosem, bo być może wciskałam Ci kiedyś nową kartę do konta, to spokojnie – moja kariera na „sprzedażówce” trwała tylko trzy miesiące, więc prawdopodobieństwo naszego spotkania było bardzo niskie. Potem przeniosłam się na infolinię przychodzącą, więc kto wie, może to ja pod nosem przeklinałam Ciebie :D
Oczywiście to nie była ta wymarzona praca. Nawiązałam mnóstwo przyjaźni, nauczyłam się obsługi klienta, pracy w zespole i walczenia o swoje, jednak doskonale zdawałam sobie sprawę, że to praca maksymalnie na czas studiów.
Mimo wszystko myślałam, że mogłabym zostać na dłużej w tej firmie. Zresztą tak też to miejsce zostało mi zarekomendowane – „idź, trochę posiedzisz na słuchawce, a potem możesz awansować na managera i to Twoje zarządzanie się na coś przyda” (dzięki, siostra!). Ale już pierwszego dnia zatrudnienia, kiedy odbywałam szkolenie produktowe, miałam okazję… odnaleźć swoją wymarzoną pracę!
Byłam pod wrażeniem pracy trenerki, która miała ogromną wiedzę i w ciekawy sposób potrafiła ją przekazać (na tyle, na ile ciekawe może być oferowanie karty do konta bankowego). Dała się poznać jako osoba o wielu zainteresowaniach, z ciekawymi doświadczeniami i pojemną głową – wyjaśniła, że każdy trener ma swoją część projektów, z których szkoli, jednak w razie nieobecności innego trenera musi być gotowy na to, by wskoczyć na jego miejsce. Znała więc nie tylko techniki sprzedaży i ofertę banku, dla którego mieliśmy prowadzić kampanię, ale też dokładne oferty i taryfy jednego z operatorów komórkowych. Byłam pod wrażeniem!
I cóż, stwierdziłam, że ja też bym tak mogła (no dobra, najpierw w głowie pojawiło się: „też bym tak chciała”, ale przecież co ja tam mogę, taki żuczek mały, dopiero potem „też bym tak mogła”). Pomyślałam, że przecież nigdy nie miałam problemów z wystąpieniami publicznymi i potrafię przekazywać wiedzę, a wcześniej dość szybko ogrom nowej wiedzy przyswoić. Postanowiłam więc, że zostanę trenerem biznesu (najlepiej w _call center_)! Yay, tak szybko odkryłam wymarzoną pracę!
Moje marzenie wspierał fakt, że większość trenerów oraz managerów w tym _call center_ „pochodziła” z wewnętrznych awansów. Co jakiś czas pojawiały się ogłoszenia o kolejnych _assessmentach_² – wiedziałam więc, że jest to zdecydowanie w moim zasięgu. Ograniczały mnie jednak studia – o ile grafik konsultanta był bardzo elastyczny i dobierany do naszej dyspozycyjności, o tyle trenerzy aż takiej elastyczności nie mieli. Mieli wyznaczoną minimalną liczbę godzin do przepracowania w tygodniu i bywało, że na różnych zmianach. Studiowałam dziennie i nie chciałam tego zmieniać na licencjacie, ale obiecałam sobie, że bliżej obrony będę bardziej wyczulona na ogłoszenia.
Jak się okazało, w końcu nie doczekałam się odpowiedniego ogłoszenia w odpowiednim czasie, więc szukałam też pracy poza _call center_. Wkrótce dostałam się na ciekawy staż w dziale rekrutacji jednej z wrocławskich korporacji, gdzie niedługo później dostałam też stałe zatrudnienie. Pamiętając o swojej wymarzonej pracy, skwapliwie wykorzystywałam okazje i gdy tylko trzeba było poprowadzić jakieś szkolenie – byłam pierwszą chętną! Wychodziło mi to całkiem dobrze, więc dalej „karmiłam” swoje marzenie.
Potem przyszła zmiana działu i inne koleje życia zawodowego, jednak za każdym razem, gdy szukałam pracy, poza działem rekrutacji, szukałam też pracy trenerskiej. Nie było łatwo – zazwyczaj w wymaganiach pojawiały się magiczne i mityczne „dwa lata doświadczenia”, przy których moje kilkanaście godzin wyglądało marnie.
Aż w końcu, przy kolejnych poszukiwaniach pracy, znalazłam. Moja wymarzona praca! Praca trenera w _call center_ z małymi wymaganiami! Moja wymarzona praca w końcu na mnie czekała! Wysłałam wymuskane CV i jeszcze tego samego dnia otrzymałam zaproszenie na rozmowę. Byłam wniebowzięta! Moje marzenie wkrótce miało się spełnić!
Ale ponieważ wtedy szukałam pracy dość aktywnie, na ten sam dzień (i to wcześniej) miałam umówioną też inną rozmowę. Jak szaleć, to szaleć, da się wszystko załatwić w jednym dniu, nawet jeśli trzeba jechać z jednego końca miasta na drugi, w 30-stopniowym upale, w nieklimatyzowanym tramwaju.
Pierwsza rozmowa poszła mi bardzo dobrze. Moja potencjalna przyszła szefowa nie zaoferowała mi pracy od razu chyba tylko dlatego, żeby zachować pozory – bo właściwie już w czasie rozmowy prawie jej się wymsknęło, że decyzja będzie pozytywna. Śpieszyła się, bo zespół miał wkrótce startować, a w ekipie brakowało już tylko kilku osób. Była to praca w międzynarodowej, choć młodej korporacji wchodzącej dopiero do Polski. Praca wymarzona nie była, absolutnie – nawet nie miała nic wspólnego z HR, jednak obietnica „ułożenia sobie kariery pod siebie” i łączące się z tym możliwości były naprawdę kuszące.
Problem w tym, że rozmowa na stanowisko trenera też poszła mi bardzo dobrze i od razu dostałam zaproszenie na kolejny etap. Dowiedziałam się, że byłoby to samodzielne stanowisko – _call center_ było małe i jeden trener im w zupełności wystarczył. Miałabym nie tylko prowadzić szkolenia, ale też badać potrzeby szkoleniowe, prowadzić treningi indywidualne (zwane w _call centers_ „coachingami”, choć z coachingiem łączy je tylko spotkanie 1:1) i wspierać dział HR w różnych akcjach wewnętrznych. Trochę się przestraszyłam tak wielkiej odpowiedzialności, ale poczułam zew wyzwania („Ja nie dam rady?!”). Umówiłam się na kolejny etap rekrutacji, którym miała być krótka próbka szkoleniowa dla konsultantów (ich opinie miałyby duży wpływ na decyzję o zatrudnieniu). Wiedząc, że na 99% tego samego lub następnego dnia otrzymam ofertę z pierwszej rozmowy, poprosiłam o najwcześniejszy możliwy termin.
I tak:
■ w środę miałam obie rozmowy,
■ w piątek byłam umówiona na kolejny etap rekrutacji na trenera – pracę marzeń,
■ a w czwartek…
…w czwartek zadzwonił telefon z ofertą po pierwszej rozmowie, tak, jak się spodziewałam. Odbierając telefon, już wiedziałam, co odpowiem – miałam w końcu ponad dobę na rozmyślania. Moją decyzję zdradzę za chwilę, a może już się domyślasz?
Tak naprawdę te rozmyślania zaczęły się już dużo wcześniej, jeszcze zanim zaaplikowałam na te konkretne oferty. Wiedziałam, czego chcę i czego nie chcę. Co brałam pod uwagę, oceniając oferty?
■ Bardzo chciałam robić coś związanego z HR, bo to była jednak „moja” działka. Taka moja, do której serducho się rwało, z której zawsze czerpałam satysfakcję.
■ Oczywiście szczególnie interesowała mnie praca trenera, jako moje marzenie od wielu lat.
■ Dość ważna była lokalizacja – nie chciałam dojeżdżać dłużej, niż 20–25 minut.
■ Ogromnie ważna była atmosfera w firmie, no ale tego nie zweryfikuje się dobrze, dopóki samemu nie zacznie się w danej firmie pracować.
■ Przede wszystkim wiedziałam jednak, że chcę założyć kiedyś własną działalność. Jeszcze nie wiedziałam kiedy, choć wiedziałam, że raczej prędzej, niż później. Dlatego też moim głównym kryterium stało się…
■ …wysokie wynagrodzenie (takie, bym mogła dużą jego część odkładać na poczet poduszki finansowej, która pozwoliłaby mi spokojnie rozwijać firmę nawet bez przychodów) i…
■ …spokojna głowa. Chciałam iść, zrobić swoje i wrócić do domu, bez przynoszenia pracy do domu – nawet nie w sensie zadań do zrobienia, ale myślenia o pracy. Tak, żebym miała siłę i ochotę na rozwijanie swojego biznesu „na boku”. Czyli w skrócie: dużo kasy, mało stresu.
Te kryteria doskonale spełniało stanowisko, na które dostałam ofertę w czwartek. Niestety, praca trenera, moja wymarzona praca, była totalnym przeciwieństwem. Biuro było dość daleko i miałam tam tylko jeden bezpośredni autobus (biada mi jakby nie przyjechał/gdybym się spóźniła – praca była w sztywnych godzinach). Co ważniejsze, choć nie dostałam jeszcze żadnej oferty (byłam dopiero w trakcie procesu), wiedziałam, że nie mogę liczyć na tak wysokie zarobki, a samodzielność i zakres odpowiedzialności zdecydowanie były mocno stresujące i wymagałyby ode mnie na pewno dodatkowej pracy w domu, związanej z przygotowywaniem szkoleń czy materiałów. A że jestem pracownikiem naprawdę zaangażowanym w swoją pracę, nie potrafiłabym tak po prostu mieć tego gdzieś – musiałabym to robić, żeby czuć się ze sobą dobrze ;)
Jak pewnie zauważasz:
■ praca trenera była dla mnie pracą idealną,
■ praca w korporacji była na tamten moment pracą Idealnie Dopasowaną (tak, ID może zmieniać się w czasie).
I tak właśnie odrzuciłam pracę marzeń, pracę idealną na rzecz pracy dość nudnej (choć ciekawej ze względu na to, że firma dopiero otwierała się we Wrocławiu i mogły pojawić się interesujące możliwości rozwoju). Zrobiłam to, bo doskonale znałam swoje priorytety i cele zawodowe. Choć zakres obowiązków w pracy trenera był bardzo ciekawy i naprawdę kusiło mnie, by spróbować, miałam w głowie inny, nadrzędny cel. Tak naprawdę moja własna firma była tą docelową, idealnie dopasowaną pracą.
Czy żałuję? Oczywiście, że nie. Pewnie, zdarzy mi się pomyśleć, „co by było, gdyby” i gdzie byłabym teraz, gdybym odrzuciła ofertę z korporacji (to wcale nie jest oczywiste, że pracowałabym w tym _call center_ – mogłam przecież nie dostać tej pracy). Lubię sobie czasem dla relaksu snuć scenariusze alternatywnych rzeczywistości – ale nie robię tego z wyrzutem: „A mogłam zrobić to i to…”. Ufam sobie i wiem, że podjęłam najlepszą możliwą w tamtym momencie decyzję. O tym zaufaniu jeszcze pogadamy. A chcesz wiedzieć, jak stworzyłam sobie tę docelową idealnie dopasowaną pracę? Czytaj dalej.¹ No dobra, trochę wkręcam. Mam już za sobą swój debiut literacki – „wydaną” przez moją starszą siostrę „książkę” o trzech braciach Jungingen: Junie, Ginie i Genie. Moja siostra uczyła się o Krzyżakach, a ja podsłuchałam to nazwisko – totalnie dźwięczne i trochę śmieszne. Bracia mieli jakiś problem z urzędnikiem, ale przekupili go dobrym obiadem. Miałam wtedy jakieś 6– 7 lat, a już wiedziałam, że w tym kraju trzeba kombinować!
² Assessment centre – dość skomplikowana metoda rekrutacji, podczas której równocześnie ocenia się kilku kandydatów, wykonujących różnego rodzaju zadania.