Ikonoklazm - ebook
Ikonoklazm - ebook
Debiutant, laureat projektu Połów 2017, konfrontuje nas w swojej książce z mitotwórczymi wizerunkami tworzącymi krajobraz zbiorowej wyobraźni. W każdym wierszu rysuje przed czytelnikami „święte i drogie” obrazy, które później niszczy wedle „nieświętej” reguły ikonoklazmu. Poezja zaangażowana mocno, mądrze i wiarygodnie. Ikonoklazm na miarę czasów najnowszych.
Spis treści
1
[Pierwsi ludzie mieszkali w dolinie]
Teraz Gagarin jest w niebie
Teraz jest Święto Nożyc. Niewidomi odzyskują wzrok
Teraz „ziemia wielkiego plemienia umarłych”
Teraz mam osiem lat, na wysokiej półce leży egzemplarz Doliny Issy
Teraz odkrywam szerokopasmowy internet. Lew na ulicy
Teraz odchodzi
Teraz zostawiam wiadomość, mam na to sto czterdzieści znaków
Teraz wychowuję się w ogniskach ikonodulskich
Errata:
Teraz kończę wiek ucznia. Gdzie się podziały obrazy z tamtych lat?
Teraz zaczynam wiek wojownika
Teraz niszczę święte obrazy
2
Teraz na żółtym pasku wiadomości leci wiersz o wszystkich dobrych radach, które kiedyś otrzymywałem, albo Ars Poetica
Teraz jest sierpień, zmarł Sławomir Mrożek, a Ty mi mówisz, że masz flupy
Teraz mijają dwa lata od śmierci Sławomira Mrożka
Dziewczynki na podwórku śpiewają „I don’t care”
Teraz przychodzą do mnie inne kobiety
Teraz przychodzą do mnie inni mężczyźni
Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego
Teraz piszę wiersz w pośpiechu
Teraz pracuję w fabryce druków ulotnych
Teraz jestem w Warszawie
Teraz biorę udział w budującym doświadczeniu pokoleniowym
Teraz grzebię papier
Teraz wynajmuję pokój na Bobrowieckiej.
Powiewa flaga totalitarnego państwa
Teraz święty Krzysztof patrzy spode łba
Teraz szukam naszego Mayflower
Teraz trwa wykład z najnowszej
Teraz jest scena, w której Don Fernand oddaje Ceutę za butelkę wina, dewizy i czarną kochankę
Teraz wyjeżdżamy z Bremy
Errata:
Teraz leci się kilka godzin z San Francisco do Frankfurtu lub Rzymu, a kiedyś jechało się trzy godziny dorożką z Szetejn do Wilna
Czy ktoś pamięta jeszcze pierwszych ludzi?
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-92-9 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Julia FIEDORCZUK Listopad nad Narwią, 2000
Anna PODCZASZY danc, 2000
Krzysztof GRYKO Godziny szczytu, 2002
Tobiasz MELANOWSKI Wycieczki krajoznawcze, 2002
Dagmara SUMARA Dancing, 2005
Adam ZDRODOWSKI Przygody, etc., 2005
Łukasz JAROSZ Soma, 2006
Julia SZYCHOWIAK Po sobie, 2007
Sławomir ELSNER Antypody, 2008
Agnieszka MIRAHINA Radiowidmo, 2009
Przemysław WITKOWSKI Preparaty, 2010
Filip WYSZYŃSKI Skaleczenie chłopca, 2012
Katarzyna FETLIŃSKA Glossolalia, 2012
Katarzyna JAKUBIAK Nieostre widzenia, 2012
Martyna BULIŻAŃSKA moja jest ta ziemia, 2013
Szymon SŁOMCZYŃSKI Nadjeżdża, 2013
Bronka NOWICKA Nakarmić kamień, 2015
Dawid MATEUSZ Stacja wieży ciśnień, 2016
Agata JABŁOŃSKA Raport wojenny, 2017
Michał DOMAGALSKI Poza sezonem, 2018
Jan ROJEWSKI Ikonoklazm, 2018Pierwsi ludzie mieszkali w dolinie i pewnie gdyby
znali to słowo nazwaliby ją Polską
żyli pod drzewem z którego zrywali owoce kobiety
zbyt długo trzymały w ustach sok z winogron malowały
nim siebie i wnętrza domostw w tym czasie mężczyźni
wchodzili w nie bez pytania skryci pod sierścią nocy
Drzewo płonęło dotykiem pioruna zwiastowało
rozwody i kuchenki mikrofalowe odkrywszy ciepło
zasypiali uczyli się marzyć
szukało ich wtedy trzech myśliwych martwy zając
zgraja psów zwieszała pyski ze szczytu Giewontu
ziemia w której pochował brata miała smak popiołu
dzieciom kazano trzymać wdowę żeby bóg nie usłyszał lamentu
dół zasypano kamieniami jeden kamień nosił ślady krwi
myśliwi widzieli to odeszli byli już nieprzydatni
taka jest kosmogonia tej krainy ale nigdzie jej nie zapisano
taka jest kosmogonia tej krainy ale ja o tym nie wiem
myję z babcią naczynia w kuchni i śpiewam piosenki z „Ziarna”
kredkami rysuję po ścianie w salonie coś jakby
cztery byki czarną krowę kilkoro ludzi pod nimi
kościół i supermarketTeraz Gagarin jest w niebie
i boga tam nie widzi ów symbol
radzieckiej techniki więc wszystko powinno być jasne
na trzydzieści lat przed moim narodzeniem
stary gawron rozwalony przez koty
dzieci z gałganami w ustach lis z pyskiem we własnych bebechach
tak piętrzą się burzyny krwi
świat się kurwi
jak to dobrze świadczy o mojej rodzinie że nie musiałem być astronautą
czerwone płaszcze wyciągają mężczyznę z tłumu opiera się
to on poleci w kosmos wdrapuje się po skałach do wiatraka na wzgórzu
tumult jest telewizor śnieży
w dole jasnowłosy chłopiec bije koty kijem aż zrobią się miękkie
młyn się kręci
rakieta odlatuje wzwyżTeraz jest Święto Nożyc. Niewidomi odzyskują wzrok
Dajcie nam suba! krzyczą ministranci i harcerze wznosząc ręce
noże widelce oblizując się na widok każdego dziecka odprowadzanego
do przedszkola bawiącego się w czołgistów lub w zoo jak ja
z nieodłączną Sową Zofią zakreślam okręgi nad babcią
jakby była pomylona albo święta stoimy w oknie wśród łupin orzechów
patrząc na umundurowane fale ona pokazuje na mnie
a ja na nią głowy nam się od tego świecą
jak neony miasta gwarne puby jasne piwo z browaru Dojlidy
z którego puszek kiedyś zbuduję choinkę na pamiątkę narodzin
czerwone dłonie mężczyzn
przyjmujących poród w mieszkaniu
wpuściła ich tylnymi drzwiami gdy spałem
dzieckiem dzielą się na pół
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------