Imperator. Sekrety ojca Rydzyka - ebook
Imperator. Sekrety ojca Rydzyka - ebook
Radio Maryja ma raptem pół miliona słuchaczy, lecz wpływ Ojca Dyrektora na Polskę jest o wiele większy. Szeregowy redemptorysta, który mieszka w skromnej celi klasztoru przy ul. św. Józefa w Toruniu, zakulisowo steruje premierami i ministrami kolejnego rządu prawicy. Zarządza też siecią fundacji, instytutów, spółek i szkół (od podstawówki po uczelnię wyższą). Ma kilka księgarni (internetowych i stacjonarnych), telefonię komórkową, odnoszącą sukcesy wytwórnię filmową i własne media. Poza Radiem Maryja i TV Trwam kontroluje m.in.: „Nasz Dziennik”, miesięcznik „W Naszej Rodzinie”, telewizję internetową Tilma, internetowe radio SIM i liczne portale.
Rydzyk buduje też na potęgę. W Toruniu powstaje coś, co ksiądz nazywa Republiką Maryjną. Stoją już kampus studencki i świątynia nie mniej pompatyczna niż Licheń. Ćwierć miliarda złotych państwowych subwencji kapłan przeznaczył m.in. na gigantyczne Muzeum im. Jana Pawła II i Park upamiętniający 40 tysięcy Polaków ratujących Żydów. W planach ma aquapark, hotel i uzdrowisko termalne, które może objąć jedną czwartą miasta.
Jak doszło do tego, że nieśmiały chłopak z Olkusza został magnatem medialnym, który stawia warunki politykom? Jak ktoś, kto z trudem zdał maturę, stał się doktorem, rektorem, autorem książek i mentorem profesorów? Jak ktoś, kto przemycał w 1991 roku zwitek niemieckich marek ukryty w używanym audi 80, został jednym z najbogatszych przedsiębiorców w Polsce?
Co ojciec Rydzyk je? Co czyta? Kogo uwielbia? Czego się obawia? Z kim i z czym walczy? Dokąd to wszystko zmierza?
O PIERWSZYM WYDANIU „IMPERATORA”:
„Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że książkę warto przeczytać. Nie po to, żeby się z nią zgadzać, ale żeby trochę lepiej zrozumieć samego ojca Rydzyka” – Tomasz Terlikowski
„Od kiedy przeczytałem książkę Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba, marzy mi się film o ojcu Rydzyku” – ksiądz Adam Boniecki
O AUTORACH:
PIOTR GŁUCHOWSKI (ur. w 1967) – reporter, publicysta i redaktor „Wyborczej”, pisarz. Współautor bestsellera „Uzurpator. Podwójne życie prałata Jankowskiego”. Laureat nagród Grand Press i MediaTory za reportaże i książki (m.in. „Karbala”, „Zatoka świń”, „Sługi boże”).
JACEK HOŁUB (ur. 1972) – był dziennikarzem toruńskiego oddziału „Wyborczej”. Jego książka „Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci” znalazła się m.in. w finałach Nagrody „Newsweeka”, Kryształowej Karty Polskiego Reportażu i nagrody MediaTory.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-268-3036-5 |
Rozmiar pliku: | 4,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na kilkunastohektarowym gruncie (w części oddanym za mniej niż ćwierć ceny przez wojewodę z PiS) już stoi wielka, bogato złocona świątynia Najświętszej Marii Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i świętego Jana Pawła II. Ma kształt gigantycznego namiotu cyrkowego zwieńczonego wielotonową złotą koroną i kryje dziesiątki zaskakujących dzieł sztuki, między innymi portret samego Ojca Dyrektora na szkle oraz klęczącego w ławce plastikowego papieża Polaka, identycznego z żywym.
Opodal świątyni powstaje ciepłownia geotermalna. Wydobywana solanka, za zimna, by ogrzewać miasto, będzie podgrzewana w opalanych gazem kotłach o łącznej mocy dwudziestu megawatów, które dostarczą Toruniowi około dwudziestu megawatów energii cieplnej. Co znaczy, że efektywność samej geotermii jest z grubsza równa zeru. To po prostu ciepłownia na gaz. Pomysł szalonej inwestycji zrodził się w głowach dwóch profesorów z Akademii Górniczo-Hutniczej, a został poparty przez cynicznych decydentów, którzy zapłacili cudzymi pieniędzmi za polityczne poparcie mediów księdza Rydzyka. Ponad sześćdziesiąt milionów na „ekologiczną” instalację, która będzie emitowała tyle spalin co 45 tysięcy aut na raz, dał (w tym osiem preferencyjnie pożyczył) prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, prywatnie kolega Jarosława Kaczyńskiego i szef PiS-owskiej spółki Srebrna.
Inwestycją większą od geotermii jest wznoszone obok muzeum Pamięć i Tożsamość imienia Świętego Jana Pawła II oraz Park Pamięci Narodowej. Rząd dał już na to przeszło sto siedemnaście milionów złotych. Częściowo gotowa konstrukcja wielkości stadionu piłkarskiego widziana z samolotu ma kontur Polski. W muzeum i parku będą czczeni Polacy ratujący Żydów. W 1998 roku Radio Maryja wezwało słuchaczy do nadsyłania relacji Sprawiedliwych. Zbierali je wolontariusze z toruńskiego ośrodka, do których kilka lat temu dołączył brat rzecznika Konferencji Episkopatu Polski. Zgromadzili (jak twierdzą) czterdzieści tysięcy świadectw. Jerozolimski Instytut Yad Vashem zebrał przez pół wieku siedem tysięcy. Zbiór księdza Rydzyka – wzbogacony o takie skarby jak relikwie z ciała świętego Maksymiliana Kolbego i chustka papieża Polaka – został wyceniony przez Ministerstwo Kultury PiS na osiemdziesiąt osiem milionów złotych i potraktowany jako wkład równoważny z budżetowymi stu siedemnastoma milionami dotacji. Rząd nazywa to partnerstwem publiczno-prywatnym. W rzeczywistości jest to wielka ściema. Zdaniem fachowców – między innymi badających Holocaust profesorów Joanny Tokarskiej-Bakir i Jana Grabowskiego – relacje nagrane przez rydzykowy Instytut Pamięć i Tożsamość (na którego czele stoi były prezes Stoczni Gdańsk, Krajowej Spółki Cukrowej, Polskiego Związku Curlingu i wielu innych firm) są naukowo bezwartościowe. A dokładnie: „ciekawe dla antropologa badającego zupełnie inny temat: w jaki sposób zorganizowana pamięć wymazuje historię, by udowodnić niezwykłe zasługi narodu polskiego”.
Sfinansowanie wszystkich przedsięwzięć pieniędzmi podatników jest – gdy na nie spojrzeć chłodno – okrutnym żartem z rządów dobrej zmiany i Polaków. To jednak nie żart, tylko fakt. Efekt związku Ojca Dyrektora i Jarosława Kaczyńskiego.
Ojciec budowniczy. Uroczystość poświęcenia placu budowy kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i błogosławionego (potem świętego) Jana Pawła II odbywa się w deszczowy dzień 20 czerwca 2012. W Porcie Drzewnym, który powoli zmienia się w Centrum Polonia in Tertio Millennio, przyszłe sanktuarium święci ordynariusz toruński Andrzej Suski, pod parasolami stoją między innymi: prowincjał polskich redemptorystów ojciec Janusz Sok, prezydent Torunia Michał Zaleski, autor projektu kościoła Andrzej Ryczek i radiomaryjna posłanka Anna Sobecka.
Ich przyjaźń – chwilami bardzo szorstka – wykuwała się z trudem, mimo że są bardzo podobni. Obaj religijni, samotni z wyboru, lubują się w lekturach. Żyją skromnie, jeden z kotem, a drugi ze zdjęciem nieżyjącej mamy na ścianie klasztornej celi. Nie nadużywają alkoholu, nie rozmawiają z „Wyborczą”, nie cierpią Donalda Tuska, brzydzą się nową lewicą z jej paradami LGBT. Postrzegają świat na sposób manichejski: siły dobra wciąż walczą z siłami zła. Obaj lubią wygłaszać niejasne ostrzeżenia przed tymi drugimi, przed „grupami nacisku”, „szarymi sieciami”, „określonymi środowiskami” i niedookreślonymi „naszymi przeciwnikami”, którzy źle życzą Polsce. Jeden mówi o „bardzo nieładnych towarzystwach”, drugi o „wrogach Boga i Kościoła”. Myliłby się jednak ktoś, kto sądzi, że kapłan i polityk są oderwanymi od ziemi zwolennikami teorii spiskowych, którzy po nocach sklejają przy lampce wycinki z niszowych gazet. Obaj panują nad przekazem, myślą strategicznie (Rydzyk mawia „dalekomyślnie”), potrafią bezbłędnie ocenić na każdym etapie swe atuty i swe budżety. Znają się na biznesie. Jeden i drugi prowadzi – z tylnego rzędu – rozliczne fundacje, think tanki, instytuty, spółki matki i córki. Mają charyzmę, mają specyficzne poczucie humoru, nikogo się nie boją. Własnoręcznie zbudowali swoje piramidy: jeden – koncern medialny, drugi – partię władzy. Od 30 lat żaden nie pozwolił wysadzić się z siodła żadnemu ze współpracowników. Nie mają wokół siebie konkurentów, otoczenie obydwóm czapkuje, nawet jeśli w duszy źle życzy. W efekcie nie mają też oczywistych następców.
Jeszcze w 1998 roku Kaczyński (w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”) mówił: – Nie mam wątpliwości co do tego, że po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie (...) prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL. Ma nadajniki na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy tam jednak pilnują dość dobrze. (...) Próby przekonywania elektoratu Radia Maryja są całkowicie skazane na porażkę. W jakiejś mierze został tu zrealizowany scenariusz Michnika. Chciał mieć taką prawicę. Na początku wmawiał nam, że tacy właśnie jesteśmy, a teraz ma już to naprawdę.
Potem było wiele politycznych zakrętów. Ojciec Dyrektor popierał i porzucał Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, Porozumienie Centrum, Akcję Wyborczą Solidarność, Ligę Polskich Rodzin, Samoobronę i kilka innych partii, by wreszcie, we wrześniu 2005 roku, postawić na Prawo i Sprawiedliwość. Jeden z wielu porzuconych, Artur Zawisza, były wiceprezes Ruchu Narodowego, powiedział w 2013 roku Hołubowi: – To był strategiczny wybór na przyszłość, a także efekt męki z prawicowym drobiazgiem. Ksiądz doszedł do wniosku, że nie ma sensu budowanie własnej partii politycznej, która zawsze będzie mniejszościowa, skoro można porozumieć się po partnersku z dużą siłą społeczną. Prosty wybór: albo być nadzorcą ugrupowania z kilkuprocentowym poparciem, albo partnerem partii trzydziestoprocentowej, która coś może.
Kolejne lata potwierdziły trafność obserwacji Zawiszy. Z jednym wyjątkiem: PiS okazał się partią czterdziestoprocentową. W grudniu 2015 roku Jarosław Kaczyński mógł już wejść wśród wiwatów prawie dziesięciu tysięcy członków Rodziny Radia Maryja do świeżo wybudowanej hali Arena w Toruniu jako honorowy gość dwudziestych czwartych urodzin stacji. Mógł pozdrowić ponad dwustu biskupów, księży, ministrów, europarlamentarzystów, senatorów, posłów i wojewodów słowami: – Bez Ojca Dyrektora nie byłoby tego zwycięstwa (...) nie byłoby tego zwycięstwa bez Rodziny Radia Maryja. (...) My to wiemy i dlatego dziękując wam, członkowie rodziny radia, dziękując Ojcu Dyrektorowi, nisko się kłaniam. (...) Radio i rodziny są potrzebne, kiedy przed nami długa droga pod górę, trudna droga...
Droga księdza Tadeusza Rydzyka na szczyt – czyli temat tej książki – była właśnie taka.