Inny - ebook
Inny - ebook
NA LISTACH BESTSELLERÓW EMPIK.COM! W wieku osiemnastu lat Larissa zostaje uprowadzona przez Oscara - przemytnika narkotyków i broni - jako spłata długu jej ojca. Spędza u niego dwa koszmarne lata, podczas których doświadcza przerażających rzeczy, aż do momentu, kiedy jej oprawca ginie w wypadku samochodowym, a ona zamieszkuje z jego bratem, Lloydem. Czy mężczyzna, który teraz staje się jej właścicielem, okaże się podobny do swojego poprzednika? Czy naznaczona fizycznie i psychicznie dziewczyna, nawiedzana okrutnymi wspomnieniami, odnajdzie się w normalnym świecie i zawalczy o własne życie? Dramatyczna przeszłość, rozpalające uczucia, tajemnice i zemsta słodsza niż miód, a to wszystko okraszone odrobiną humoru i wartką, trzymającą w napięciu akcją. Debiut Darcy Trigovise zdecydowanie należy do udanych! Inny to powieść, która zawładnie Wami od pierwszego akapitu. Historia Larissy i Lloyda to nie tylko romans, ale również emocjonalny rollercoaster. Darcy nie pokazuje nam słodkiej miłości, ale pełną mocnych wrażeń walkę o uczucie i fabułę, która nie raz Was zaskoczy. Gorąco polecam, ta pozycja jest obowiązkowa! Paulina Nowaczyk - 1001 Romansów Darcy Trigovise rozpoczyna swoją karierę pisarską w wielkim stylu, oddając w ręce czytelników propozycję, która wbije Was w fotel! Nieprzewidywalna, mroczna, pełna zwrotów akcji historia, która spowodowała, że nie byłam w stanie nawet na moment się od niej oderwać. Jest to jeden z lepszych romansów, które przeczytałam w ostatnim czasie! Po skończonej lekturze pozostanie przez bardzo długi czas w Waszej pamięci. Gorąco polecam! Paula – www.girlsbookslovers.blogspot.com Debiut, polska autorka i historia, która od początku przyprawi Was o ścisk żołądka i wywoła ciary na całym ciele - to połączenie doskonałe. My gwarantujemy, że nie jest to prosta, łatwa i ckliwa historyjka. Nie oderwiecie się od niej nawet na chwilę. Na takie debiuty naprawdę warto czekać! Daria Słonopas i Kasia Filipowicz - Papierowe Księżniczki Niektóre blizny znaczące ciało i duszę pozostają z człowiekiem na zawsze, przypominając o tym, jakie piekło udało mu się przetrwać... Debiut Darcy Trigovise zaliczam do tych udanych. Historię Larissy i Lloyda przeczytałam z wielką przyjemnością. Inny to powieść z jednej strony mroczna, z drugiej zaś napełniająca serce czytelnika przyjemnym ciepłem. Uważam, że zarówno spragnione akcji, intryg, tajemnic, niebezpieczeństwa i rozlewu krwi fanki nieco mocniejszych powieści, jak i nieuleczalne romantyczki, złaknione odrobiny słodyczy, powinny znaleźć w tej książce coś dla siebie. Polecam! Katarzyna Ewa Górka - @katherine_the_bookworm
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67024-25-9 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PrologLarissa, 18 lat
Rozdział 1 Lloyd
Rozdział 2 Lloyd
Rozdział 3 Larissa
Rozdział 4 Lloyd
Rozdział 5 Lloyd
Rozdział 6 Larissa
Rozdział 7 Lloyd
Rozdział 8 Lloyd
Rozdział 9 Larissa
Rozdział 10 Lloyd
Rozdział 11 Lloyd
Rozdział 12 Larissa
Rozdział 13 Larissa
Rozdział 14 Larissa
Rozdział 15 Larissa
Rozdział 16 Lloyd
Rozdział 17 Lloyd
Rozdział 18 Lloyd
Rozdział 19 Larissa
Rozdział 20 Larissa
Rozdział 21 Lloyd
Rozdział 22 Larissa
Rozdział 23 Lloyd
Rozdział 24 Lloyd
Rozdział 25 Larissa
Rozdział 26 Larissa
Rozdział 27 Larissa
Rozdział 28 Lloyd
Rozdział 29 Lloyd
Rozdział 30 Larissa
Rozdział 31 Lloyd
Rozdział 32 Larissa
Rozdział 33 Lloyd
Rozdział 34 Lloyd
Rozdział 35 Lloyd
Rozdział 36 Lloyd
Rozdział 37 Larissa
Rozdział 38 Larissa
Rozdział 39 Lloyd
Rozdział 40 Lloyd
Epilog Larissa
Podziękowania
PlaylistaProlog
Larissa, 18 lat
Wracam do domu wolnym krokiem.
Dom.
Czasami zastanawiam się, co tak naprawdę kryje się pod tym pojęciem? Czy dom jest tam, gdzie są ludzie, którzy są z nami spokrewnieni? Czy dom jest tam, gdzie czujesz się bezpiecznie? Czy dom jest po prostu tam, gdzie wracasz, aby się wyspać i móc wziąć prysznic?
Każdy może to interpretować na swój sposób, jednak dla mnie jest to tylko parterowa ruina, w której mieszkam od urodzenia i którą dzielę z moim ojcem oraz jego kobietami.
Ale to się zmieni. I to już niedługo.
Przysięgłam sobie, że nie skończę jak większość osób, które dorastały w tej bądź podobnej dzielnicy. I mam zamiar dotrzymać danego sobie słowa. Muszę tylko przetrwać wakacje i od września zacznę w całkiem innym miejscu.
Wyrwanie się z tych slumsów graniczy z cudem, ale zrobiłam wszystko, co mogłam, aby tak się stało. Szkołę średnią przeszłam na samych piątkach, dzięki czemu otrzymywałam stypendium, które zapewniało mi książki. Na ojca nie mogłam liczyć. Nie mogłam liczyć na nikogo.
Moja matka zostawiła nas, kiedy byłam malutka. Nawet tego nie pamiętam, ale ojciec powiedział mi, że poznała kogoś z klasy średniej i uciekła w nocy, gdy spaliśmy. Zostałam pod opieką nieodpowiedzialnego ojca, który lubił pić, a od czasu do czasu sięgał po narkotyki. Ostatnio dosyć często.
Przynajmniej mnie nie bił, ale nie dbał też, żebym chodziła czysta czy najedzona. Kiedy byłam mała, litowały się nade mną sąsiadki lub kobiety, które akurat grzały jego łóżko. Gdy poszłam do szkoły, kilka razy pojawiła się u nas opieka społeczna, więc ojciec trochę się ogarnął, bo przestałby dostawać zasiłek, jeślibym trafiła do domu dziecka.
Odkąd skończyłam czternaście lat, dorabiam, gdzie tylko mogę. Roznosiłam gazety, wyprowadzałam psy, a zaraz po szesnastych urodzinach zatrudniłam się w barze dla zmotoryzowanych, który jest niedaleko. Dzięki temu mogłam sobie czasami kupić jakieś ubrania w sklepach z używaną odzieżą i nie chodziłam głodna. Ale teraz jestem coraz bliżej osiągnięcia mojego celu – wyjazdu na uczelnię.
Jutro jest zakończenie roku szkolnego. Egzaminy końcowe zdałam celująco. Kiedy tylko odbiorę dyplom, wyślę wszystkie dokumenty na uczelnię, w której złożyłam podanie. Zapewniają książki i akademik, a jeśli dalej będę miała wysokie wyniki, otrzymam również comiesięczne stypendium. Na czas, który mi tu pozostał, zamierzam znaleźć jakąś weekendową pracę, która zapewni mi jedzenie na pierwsze miesiące, zanim zapracuję na dodatkowe dofinansowanie.
Architektura krajobrazu – moje marzenie.
Moja przyszłość.
***
– Larissa! – Słyszę wołanie mojego ojca, kiedy tylko stawiam pierwszy krok w domu. Nie zdążyłam nawet zamknąć za sobą starych, drewnianych drzwi. Za każdym razem, kiedy ich dotykam, mam wrażenie, że się rozsypią. – Córeczko, chodź do kuchni!
Zamieram.
Nigdy nie mówi do mnie „córeczko”. Nigdy. Zazwyczaj traktuje mnie jak powietrze, chyba że czegoś ode mnie chce, ale nawet wtedy woła mnie tylko po imieniu. Biorę głęboki oddech i kieruję się wąskim korytarzem do pomieszczenia, które nazywamy kuchnią – zlew, kuchenka, dwie stare szafki oraz rozpadający się stół i krzesła.
Ojciec siedzi na miejscu najbliżej okna, a obok niego widzę Tracy – jego obecną dziewczynę, która ubliża mi, gdy tylko ma okazję. Teraz na jej twarzy widnieje złośliwy uśmiech i naprawdę zaczynam denerwować się tym, czego mogą ode mnie chcieć. Takie sytuacje nie miały wcześniej miejsca i nie wiem, co mam myśleć.
– Usiądź. – Ojciec wskazuje mi krzesło naprzeciwko niego, więc powoli podchodzę i opadam na nie. – Musimy porozmawiać o czymś ważnym. – Widzę, że zerka na stary zegar, który wisi na ścianie.
– Słucham.
Znów patrzy na godzinę. Po chwili odchrząkuje i się odzywa:
– Mam kłopoty.
– Jakie kłopoty? – Marszczę brwi.
– Wiesz, kim jest Oscar Gelbero? – pyta, ale unika mojego wzroku.
– Oczywiście, że wiem. Każdy wie – prycham.
Nie wspominam już nawet, że kilka razy był u nas pod domem – nie wnikałam po co, chociaż wiedziałam, że to nie może oznaczać nic dobrego. Chyba wszyscy w mieście wiedzą, kim on jest.
Oscar Gelbero ma dużą firmę transportową, która świadczy usługi na terenie całej Europy. Jest młody jak na tak wielki biznes, ale dostał go w spadku po swoim ojcu, który zmarł kilka lat temu. Z pozoru to poważny przedsiębiorca, ale kiedy wychowujesz się w takiej dzielnicy jak ja, a do tego chodzisz do szkoły z dzieciakami stąd, to wiesz, że to tylko przykrywka. Wszyscy w naszym otoczeniu są świadomi, że tak naprawdę współpracuje z mafią, przewożąc dla nich narkotyki i nielegalną broń.
Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
– Co z nim? – dopytuję, kiedy ojciec milczy.
– Wiszę mu kasę – mówi przybitym głosem. – Dużo.
– To znaczy? – Dużo to pojęcie względne. Dla mnie pięć euro to dużo.
– Kilkaset tysięcy – odpowiada cicho, a ja czuję, że blednę.
– Ile? – Potrząsam głową. – Jak to możliwe?
– Wziąłem od niego trochę towaru. Chciałem pohandlować i zarobić. – Jego głos jest ledwie słyszalny. – I zarobiłem, ale nie tyle, co powinienem.
– Bo sam z tego korzystałeś – kpię. – Ze swoją dziewczyną. – Patrzę na Tracy, ale ona, co dziwne, nic nie odpowiada, tylko dalej się uśmiecha.
Co tu jest, do cholery, takie zabawne?!
– A to, co zarobiłem, przepuściłem.
– I co teraz? Dlaczego mi o tym mówisz? – Jestem strasznie zdezorientowana. Rozumiem, że mój ojciec ma teraz poważny problem, ale dlaczego mnie w to miesza?
– Kiedy zdałem sobie sprawę, że zawaliłem, poszedłem do niego jeszcze raz i pożyczyłem trochę kasy. Pomyślałem, że się odegram i obstawiłem trochę w zakładach.
– I przegrałeś – kończę za niego. – Pytałam, dlaczego mi o tym mówisz? Chce dom, tak? – Patrzę na poplamione ściany i obdrapaną podłogę. To jest nic niewarte.
– Nie. – W końcu unosi wzrok na mnie. – Chce czegoś innego.
– Czego? – Marszczę brwi. Mój ojciec nic nie ma, tak samo jak jego dziewczyna.
– Ciebie.
Spoglądam na niego oniemiała. Każdy mięsień w moim ciele napina się, a skórę pokrywa gęsia skórka.
– O czym ty mówisz? – szepczę z niedowierzaniem.
– Zrozum, Lara – mówi błagalnym głosem. – On powiedział, że mnie zabije, jeśli nie oddam mu tych pieniędzy. Nie mam szans ich zdobyć, wiesz to.
– Więc ja jestem zapłatą? – warczę. – Nie jestem rzeczą! Nie możesz mnie tak po prostu komuś dać!
– On sam zażądał ciebie. – Wydaje się trochę przybity. – Widział cię kiedyś, gdy wchodziłaś do domu, a my siedzieliśmy w samochodzie. – Zerka na zegarek.
– A ty się tak po prostu zgodziłeś?! – krzyczę, ale czuję, jak do moich oczu napływają łzy. – Zgodziłeś się oddać swoją jedyną córkę za trochę pieniędzy i narkotyków? – Mój głos się łamie.
– To nie tak. Nie mam wyboru. Albo to, albo umrę.
– Nie rób tego. – Kręcę głową, szlochając. – Nigdy o mnie nie dbałeś. O nic cię nie prosiłam. Niczego nie wymagałam. Nie wchodziłam ci w drogę. Utrzymuję się sama już od kilku lat. – Łkam. – Więc teraz zrób tę jedną rzecz i odwołaj to. Wymyśl coś. Możemy uciec, wyjedziemy…
– To nie zadziała – przerywa mi. – On zaraz tutaj będzie. Powiedziałem mu, o której zazwyczaj wracasz.
Zrywam się i biegnę do wyjścia. Nie dam się. Nie będę czyjąś dziwką. Nie pozwolę odebrać sobie marzeń i tych wszystkich lat, kiedy tak ciężko pracowałam na swoją przyszłość.
– Larissa! – krzyczy mój ojciec, gdy łapię za klamkę.
Otwieram drzwi szarpnięciem i nie zatrzymując się, odwracam głowę, żeby zobaczyć, czy mnie goni, a przez to nie widzę, że wbiegam prosto w czyjąś twardą klatkę piersiową. Silne dłonie chwytają moje ramiona w żelaznym uścisku, a ja podnoszę wzrok i napotykam bezduszne, czarne spojrzenie na twarzy, na której widnieje zwycięski uśmieszek.
– Gdzieś się wybierasz? – Lodowaty ton jego głosu paraliżuje mnie do tego stopnia, że nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Zanim odzyskuję kontrolę nad swoim ciałem, uderza mnie brutalnie w twarz, przez co moją głowę odrzuca do tyłu, a z moich ust wydobywa się krzyk. Próbuję z nim walczyć, kiedy ciągnie mnie do samochodu, ale to z góry przegrana walka, ponieważ jest dwa razy większy i silniejszy ode mnie. Drę się, błagając o pomoc kogokolwiek, kto mnie słyszy, ale to także okazuje się porażką. Zostaję gwałtownie wrzucona na tylne siedzenie samochodu, a następnie popycha mnie tak, że spadam na podłogę, a on zajmuje miejsce nade mną.
– Możesz się zacząć przyzwyczajać do twardej podłogi, suko – szydzi, zatrzaskując drzwi, po czym auto rusza z piskiem opon.
Podły. Okrutny. Zimny.
Te cechy przychodzą mi na myśl, kiedy przerażona zerkam na niego kątem oka, kuląc się za siedzeniem kierowcy.
Niebawem uświadamiam sobie, że użyte wobec niego były komplementami.Rozdział 1 Lloyd
Dwa lata później…
Patrzę, jak trumna z ciałem mojego brata jest opuszczana do głębokiego dołu.
Czuję… nic.
Czy robi to ze mnie potwora, skoro śmierć mojego rodzonego brata nie ma na mnie żadnego wpływu? Czy mogę się usprawiedliwić zimną atmosferą, która od lat panowała między nami, czy po prostu jestem jeszcze gorszy, niż zakładałem?
Mój starszy brat jest… był młodszą wersją naszego ojca. Ojca, którego nienawidziłem i pomimo jego śmierci wciąż nie chcę o nim rozmawiać.
Nie zasługuje na wspominanie go.
Jednak próbowałem mieć dobre stosunki z Oscarem, tak samo jak miałem z moją młodszą siostrą Emmą i z mamą, które starałem się za wszelką cenę chronić przed okrutnymi czynami tatusia. Oscar tego nie robił, przez co kiedyś nie wytrzymałem, a w wyniku naszej kłótni został mi na twarzy ślad, który będę miał do końca życia. Oczywiście nie byłem mu dłużny.
Ojciec zmarł cztery lata temu. Miał wylew i nikt z nas nie ukrywał – nawet moja mama – że była to dla nas ulga. Pozostawił nam rodzinny interes, którym do teraz zarządzał mój brat. To on dogadywał większość zleceń, chociaż ja o wszystkich byłem informowany, ponieważ musiałem być na bieżąco. Z zawodu jestem mechanikiem – nie znajdziesz lepszego człowieka, który wie, co i jak ukryć, jeśli nie chcesz, by było znalezione – ale ojciec przeszkolił mnie również „tak na wszelki wypadek”, który właśnie nadszedł.
Nie jestem dumny z tego, co robię, a raczej co robią mężczyźni w mojej rodzinie, ale wychowałem się w tym i dla mnie jest to codzienność i praca jak każda inna. Jeśli my byśmy tego nie robili, zawsze znalazłby się ktoś, kto zająłby nasze miejsce – i są osoby, które próbują to zrobić.
Ale chociaż nie przepadałem za moim bratem i nie byliśmy ze sobą blisko, muszę wyjaśnić sprawę jego śmierci, bo coś mi się tutaj, kurwa, nie zgadza. Oscar jeździł zajebiście, chociaż robił to rzadko, bo zazwyczaj prowadził któryś z jego goryli, więc wypadek spowodowany utratą kontroli nad pojazdem, wskutek czego wjechał rozpędzony w stary, opuszczony budynek, jest dla mnie śmierdzącą sprawą. Mam wrażenie, że ktoś mu pomógł – może ktoś, kto chce nas wygryźć – nawet jeżeli policja wykluczyła jakikolwiek udział osób trzecich.
– Synku. – Rodzicielka wyrywa mnie z moich rozmyślań szarpnięciem za rękę. Spoglądam w jej oczy i widzę, że są zaczerwienione od płaczu. Oscar odciął się całkowicie od niej i od mojej siostry po śmierci ojca, ale to nie zmienia faktu, że zmarł jej syn. Jakikolwiek by nie był. – Powinniśmy już wracać.
Rozglądam się wokół grobu i rzeczywiście, ostatnie osoby zaczynają się oddalać. Zapłaciłem księdzu, żeby poinformował wszystkich, że nie chcemy składania kondolencji, i w naszym imieniu podziękował im za przybycie. Zerkam na moją siostrę, ale ona nie wygląda, jakby płakała. Jest zamyślona i patrzy nieobecnym wzrokiem.
– Chodźmy. – Widzę, jak na dźwięk mojego głosu Emma otrząsa się i patrzy na mnie. – Przyjechałyście z ochroną? – Upewniam się, chociaż wiem, że tak. Kiwają głowami, gdy kierujemy się na parking. – Muszę jechać do firmy. Zadzwońcie, gdybyście czegoś potrzebowały. – Mama cmoka mnie w policzek i wsiada do samochodu, a siostra staje przede mną i długo się we mnie wpatruje.
– Poradzisz sobie? – pyta, na co marszczę brwi. – Z firmą? Mogę pomóc, wiesz o tym. – Spogląda na mnie błagalnie, a ja kręcę głową, jeszcze zanim kończy zdanie.
– Wiesz, że to nie jest dla ciebie bezpieczne. Dla żadnej kobiety. Powtarzam ci po raz kolejny, żebyś się w to nie mieszała – mówię twardo. – Ucz się dalej, chodź na imprezy jak zwykła dziewczyna i trzymaj się z daleka od tego, co robimy. Nie będę się znów powtarzał – karcę ją, ale ona tylko prycha. – Jedź już, mam kilka spraw do załatwienia. – Popycham ją w stronę samochodu, a ona grzecznie wsiada i po chwili odjeżdżają.
– Szefie. – Odwracam się w stronę Alexa.
Jest moim ochroniarzem i jednocześnie jedyną osobą, której ufam. Pracuje dla mnie od kilku lat i nigdy mnie nie zawiódł. Był kierowcą w mojej firmie, zanim dowiedziałem się, że dobrze zna mój świat i ludzi, wśród których się obracam.
– Była? – Patrzę na niego wyczekująco.
– Nie widziałem nikogo, kto zgadzałby się chociaż częściowo z opisem, który szef mi podał.
Marszczę brwi. Dziewczyna mojego brata, z którą był prawie dwa lata, nie przyszła na jego pogrzeb?
Oprócz stanowiska i przejęcia wszystkich klientów muszę się zająć również nią. Była z nim za długo, aby mogła teraz odejść wolna, skoro zna zapewne wszystkie nasze szemrane interesy. W tym świecie tak to działa. Kiedy w niego wchodzisz, jedynym wyjściem jest śmierć.
– A gdzie te bezmózgi Oscara? – Rozglądam się, ale parking jest prawie pusty. – Widziałem kilku na ceremonii.
– Odjechali, gdy rozmawiał szef z siostrą.
– Jedziemy do biura – mówię i kieruję się do samochodu.
Larissa, lepiej dla ciebie, żebyś nie próbowała uciekać.
***
Wchodzę do gabinetu, zbywając wcześniej moich pracowników machnięciem ręki. Teraz muszę się zająć małą szatynką, która może narobić nam problemów. Przeszukuję szuflady, zanim znajduję to, czego potrzebuję, i podaję Alexowi.
– To klucze do domu Oscara. Zawsze trzymał tutaj zapasowe. Jedź tam i znajdź ją – wyjaśniam. – Powiedz jego psom, że mają się tutaj stawić jutro rano. Znajdę im jakieś zajęcie. Zadzwoń, jeśli będą sprawiali jakieś problemy, albo po prostu strzel im w łeb. Są w większości bezużyteczni.
– Jasne, szefie.
Kiedy wychodzi, siadam na fotelu i zastanawiam się, dlaczego się nie pojawiła.
Mój brat poznał ją prawie dwa lata temu. Dowiedziałem się o tym przypadkiem, gdy usłyszałem jego rozmowę z jednym z jego osobistych idiotów, a kiedy go o nią zapytałem, powiedział, że pochodziła z biedy i uratował jej życie. Nie dodał nic więcej. Jednak patrząc na to, jaki był, musiałem się upewnić, że mówi prawdę, więc pojechałem do niego kilka razy pod pretekstem dogadania szczegółów odnośnie przerzucanego przez nas gówna.
Ładna, niska dziewczyna z brązowymi oczami i takimi samymi włosami, która wyglądała na dość skrępowaną, ale uśmiechała się łagodnie, kiedy przyniosła nam kawę. Nie wyglądało na to, że dzieje jej się jakakolwiek krzywda, więc odpuściłem i więcej się nie wtrącałem. Nie moja sprawa, kogo pieprzył mój braciszek.
– Skarbie. – Drzwi do biura stają otworem.
Skoro o pieprzeniu mowa…
– Sarah. – Spoglądam na nią, choć chwilę wcześniej przewróciłem oczami. Jeszcze jej mi tutaj potrzeba.
– Dlaczego nie chciałeś, żebym była przy tobie? – Wywija wargi, kiedy podchodzi, i siada prawie gołymi pośladkami na moim biurku.
– A dlaczego miałbym chcieć?
– Bo się spotykamy – mówi, jakby to była oczywistość, na co prycham.
– My się pieprzymy, a ty znowu zaczynasz to swoje pierdolenie.
Ostatnio działa mi już na nerwy i myślę, że niedługo muszę się jej pozbyć. Poznałem ją przypadkiem w barze, kiedy obciągała jakiemuś kolesiowi w kiblu. Później zaproponowała to samo mnie i chociaż rzadko korzystałem z takich propozycji, wtedy miałem gorszy dzień, więc się zgodziłem. Okazało się, że dobrze wie, czym się zajmuję, bo jej ojciec ma swój klub motocyklowy i czasami przewoziliśmy dla niego trochę towaru. Przyssała się do mnie, ale nie przeszkadzało mi to, skoro zapewniała mi łatwe, szybkie pieprzenie, tyle, że ostatnio zrobiła się zbyt przylepna.
– Nie mów tak do mnie. – Oburza się i próbuje usiąść mi na kolanach, ale ją odpycham.
– Nie mam teraz czasu. Idź. – Wskazuję ręką na drzwi.
– Nie to nie, ale zobaczymy się wieczorem – mówi pewnie i nachyla się, żeby mnie pocałować, ale ja, jak zawsze, odwracam głowę.
Nie ma całowania – nigdy. Jest takim typem dziewczyny, że nie wiem, ile miała kutasów w swoich ustach w ciągu ostatniej doby.
Na twarz kondoma nie założę.
Marudzi coś wściekła, odwraca się na pięcie i wychodzi, zatrzaskując drzwi.
Alleluja.
– Szefie. – Odbieram telefon od Alexa. – Nie ma jej tutaj. Nikogo nie ma.
– Kurwa mać – fukam. – Musimy ją znaleźć. I to szybko. Tych debili też, ale najpierw ona.
Ja pierdolę, ale byłem głupi. Ogarniałem sprawy firmy i pomyślałem, że dam jej te dwa dni do pogrzebu, żeby opłakała jego stratę, zanim się nią zajmę. Nie sądziłem, że będzie tak bezmyślna, żeby mnie wkurwiać swoją ucieczką.
– Ale kiedy przeszukiwałem dom, nie mogłem dostać się do piwnicy. Myślę, że coś tam jest.
– Dlaczego?
– To stalowe drzwi. Nie mogłem nawet przestrzelić zamka. Sam prawie oberwałem, kiedy kula się odbiła.
Dziwne. Gdy byłem u niego parę razy, to widziałem wejście do piwnicy, ale drzwi były drewniane, jak w każdym innym pomieszczeniu.
– Musimy się tam dostać – warczę. – Przyjadę. Czego będziemy potrzebować?
– Może palnika?
– Wezmę to i jakieś nożyce do metalu. Będę za pół godziny. – Rozłączam się i wybiegam z gabinetu.
Najpierw dowiem się, co mój braciszek ukrywał, a później zajmę się tą małą gówniarą, która ośmieliła się uciec.
Jedno jest pewne – znajdę ją, a ona pożałuje dnia, w którym podjęła tę absurdalną decyzję.