- W empik go
Instastories - ebook
Instastories - ebook
Najgorszy tomik w historii poezji. Przepełniony inspiracjami z internetu. Szybkie życie, hedonizm, pizza, laktoza i gluten (choć co do pizzy nie ma pewności). To wszystko znajduje się w tej książce. Niezgrabne rymy, brak rymów i znane marki również. Wiersze białe, które przeczytacie, nie mają nic do przekazania. Jeden wielki chaos. Wiersze o sprawach poważnych przeplatają się z wierszami bez rymów i sensu. Instastories przeniesione z internetu na papier.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-023-1 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ciemną ulicą w czapce wpierdolce
idzie Seba — słońce kroczące.
Na dresie trzy paski.
Karyna piękna wychodzi z domu,
pokłony bije przed królem ortalionu.
Idą razem do sklepu.
W sklepie zakupy, weź gumę kulkę.
Wszystko za friko — na horom curke.
Kasjerka w szoku.
Oddać nie chce — pff nie ma serca.
Nie rozumie, że dla Bombelka
wszystko się zrobi.
Karyna w szoku, Seba w amoku,
z pięćset plus dochód,
to nie wystarcza.
No, ale dzielnie walczą o swoje:
“Kasjerka — kurwa, ochroniarz — gnojek.”
Seba ukradnie.
Jeśli będzie trzeba — rozpruje gardziel,
bo łobuz przecież kocha najbardziej.
Miękną jej nogi.
Kocha go bardzo, ulicznego poetę,
do więzienia co miesiąc przesyła rakietę.
Smutna historia.
Imiona swoje tatuują wieczorem,
on w ciemnej celi, ona przed telewizorem.
U koleżanki.
Po wyjściu z celi, to prawie jest finał,
Seba Karynie przyjebał w ryja.
Tak dla zabawy.
Karyna teraz widzi otwarcie,
łobuz jednak nie kocha najbardziej.
Koniec Ballady.Życiowy haj
już nie potrzebuję narkotyków, żeby być na haju
mam go zawsze
jest ze mną jak brat syjamski
ukazuje wszystkie moje braki
przez niego widzę jej twarz
choć minęło tyle lat
szybkie życie?
wolne żarty
smutek, śmierć, strach
nienormalny
ciągle nowe myśli w głowie
już nie powiem o sobie człowiek
pół, ćwierć?
tańczę bez muzyki
śpiewam bez oporu
nie siedzę, stoję
dziwne słowa, dziwne gesty
brak hamulca
brak receptyMarzenie Ikara
Spada Ikar i marzy:
o piaszczystej plaży,
o Krecie,
o kobiecie,
o złotych snopach,
o samolotach,
o pocałunku w czółko,
o twoim kukaniu gżegżółko,
o łyku zimnego piwa,
o wakacjach na Malediwach,
o pokoju na świecie,
o kosmicznej rakiecie,
o ufoludkach,
o z kremem rurkach,
o wiośnie i sośnie,
o tańcu w deszczu radośnie,
o złotej rybce i górach,
o zamkowych murach.
Nagle sprawa mu zbrzydła,
zapomniał zamarzyć o nowych skrzydłach.Niekiedy
Niekiedy to nie zawsze —
to tylko czasami.
Niekiedy przez to nie zasnę,
otulony twymi ramionami.
Niekiedy to tylko chwila,
gdy znów Ciebie spotykam.
To chyba efekt motyla,
bo zaraz znikasz.
Niekiedy myślisz o mnie,
choć ja zawsze o Tobie.
Niekiedy się o Ciebie boję,
gdy w złych wodach toniesz.
Niekiedy to takie przed zawsze
w mojej skali czasu.
Niekiedy rzewnie płaczę.
Niekiedy to zamki z piasku.Czemu życie jest ciężkie?
Po pierwsze, dlatego,
bo ciągnie swój do swego.
Po drugie, karamba,
bo mało kto już słucha Mozarta.
Po trzecie, to chwila,
bo za dużo ludzi słucha Sławomira.
Po czwarte, bo często nie wierzę,
że Bóg na ostatnią się udał wieczerzę.
Po piąte, sprawa prosta,
bo dbamy o czubek własnego nosa.
Po szóste, bo nadzieja
na lepsze zredukowana jest do zera.
Po siódme, na koniec,
bo hołd niestosowny oddajemy mamonie.Najważniejszy obraz
Gdy ostatnia kartka z kalendarza,
gdy życia ostatni akt,
gdy przed nami się obnaża
najpiękniejszy świata kwiat.
Spojrzeć w tył i zobaczyć
co się stało —
chodź wydarzyć nie musiało.
Łzy matczyne nad kołyską,
gdy troszczyła o swe pisklę,
gdy do szkoły
po raz pierwszy Cię posłała —
miała z Tobą nieraz doły,
jednak wciąż o Ciebie dbała.
I o ojcu,
nieraz szorstkim.
Stawiał w życiu Ci wymogi,
lecz nauczył jak je przeżyć,
komu ufać i w co wierzyć.
Każdą miłość po kolei,
czasem diabli,
lecz anieli —
lekcja gorzka,
choć był i miodu posmak.
Ta jedyna — Twoja żona
prała, myła, gotowała,
do pracy rano wstawała.
Z nią wzloty i upadki,
setki chwil, statki
Wasze na wzburzone wyszły morze —
błogosław jej dobry Boże.
Twoje dzieci, dar największy —
trochę bajek, trochę wierszy.
Wszystko dla nich.