- W empik go
Intenso: zbiór opowiadań erotycznych dla spragnionych przygody - ebook
Intenso: zbiór opowiadań erotycznych dla spragnionych przygody - ebook
„Oddech Kaliny przyśpiesza, gdy faun podnosi kobietę, rozrywa jej sukienkę i odwraca do kamery. Jej twarz nie jest już bez wyrazu jak na początku. Maluje się na niej pożądanie, usta ma spuchnięte, sutki są ciemne, dużo ciemniejsze niż jasne ciało. Stworzenie za nią jest wielkie, nieludzkie. Kalina zdaje sobie sprawę, że to charakteryzacja, a jednak i ona daje się zwieść magii obrazu. Jej ciało wygina się nieznacznie do tyłu jak ciało aktorki. Kamera robi zbliżenie na jej twarz, nie pozostawiając złudzeń – jest właśnie pieprzona, mocno, tak, że jej usta się otwierają, oczy rozszerzają, a Kalina wydaje jęk".
Czy można pisać o czymś, czego się nie posmakowało? Kalina chce napisać nową powieść, w klimatach BDSM. Radosław ma odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących tego tajemniczego świata. Ich spotkanie ewoluuje, pytania wiszą w powietrzu, a odpowiedź nie jest taka oczywista, jakby się wydawało. Dziewczyna dostaje zaproszenie na imprezę sylwestrową, wydarzenie, które może zmienić jej postrzeganie świata i własnych pragnień. Mężczyzna na jedną noc zamienia się w Morfeusza, który prowadzi ją przez „Krainę Snów" i jej własnych, ukrytych dotąd pragnień (Sylwester: Kraina snów, Catrina Curant)
„Intenso: zbiór opowiadań erotycznych dla spragnionych przygody" to druga część nowej serii wydawnictwa LUST, w której bohaterowie i bohaterki realizują najskrytsze, najmroczniejsze fantazje erotyczne. Seks w miejscach publicznych i miejscach zakazanych, owianych tajemnicą... Seks z nieznajomym, z teściową, seks w trójkącie, a może seks grupowy? Zapomnijcie o uprzedzeniach i wstydzie. Tu wszystko jest możliwe, nie istnieje żadne tabu. Zbiór spodoba się wszystkim poszukującym w życiu urozmaicenia i dreszczyku emocji. Wyruszcie razem z bohaterami i bohaterkami antologii w podróż pełną mrocznego erotyzmu, pożądania i adrenaliny!
Część 2 w serii: „Intimo, Intenso, Inebriante". Zbiór zawiera następujące opowiadania:
Dla nieznanej publiczności
Plan Alfa
Egzamin poprawkowy
Greckie wakacje z teściową
Łowy
Robota do zrobienia
Niebezpieczne uzależnienie
Bez słowa
Pociąg
Sylwester: Kraina snów
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-270-9152-5 |
Rozmiar pliku: | 273 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na scenie jest zimno. Stoję, trzęsąc się. Ale czy na pewno to kwestia jedynie chłodu? Oślepiające światła sprawiają, że nie widzę publiczności. I dobrze. Mam tremę. To ona wprawia moje ciało w dygot. Po co ja tu przyszłam? Czemu się zgodziłam? I czemu w ogóle opowiadałam mu o swoich najskrytszych fantazjach? Przecież nie każde trzeba spełniać. Mogą nas podniecać w wyobrażeniach, ale czy w rzeczywistości także będą? Postanowił to sprawdzić. A ja głupia powiedziałam: „tak”. Trochę się bałam odmówić. Że przestanę być dla niego atrakcyjna, że nie będę już tak pociągająca. Nagie ciało obsypuje się gęsią skórką. Z głośników wydobywają się pierwsze takty muzyki.
*
Poznałam go pół roku wcześniej. Magda robiła urodziny Kacpra.
– Musisz być, nie przyjmuję innej opcji do wiadomości. Wystarczy, że nie będzie babci, ale ulubiona ciocia musi być – perorowała, mieszając łyżką w garnku z pomidorówką.
– Nie będzie twojej mamy? – Nie zdziwiłam się. – Jakoś nigdy nie miałam okazji poznać twoich rodziców, wiecznie w rozjazdach.
– Poznasz ojca, wyjątkowo się wybiera. – Skrzywiła się. – Wiesz, oni i ich interesy. To cud, że on będzie.
– A gdzie będzie Grażyna? – Nie znałam jej mamy, ale znałam jej imię i upodobania. Wiedziałam, że jest pedantyczną, chudą brunetką z oceniającym spojrzeniem. Może i dobrze, że nie miałam okazji się z nią spotkać.
– Grażyna tym razem leci do Paryża, ma jakieś służbowe spotkanie, ojciec miał lecieć z nią, ale ma wizytę u dentysty, dlatego został. Jupi – powiedziała, udając radość. Wiedziałam, że ma żal do rodziców o to, że była wychowywana przez nianię, a oni nie mieli czasu. Tak jak nie mieli go dla niej, tak nie mają i dla wnuczka. Ja Kacpra lubiłam – choć nie przepadałam za dziećmi, bałam się ich i nie rozumiałam, pięcioletni syn Magdy był mi w jakiś sposób bliski. Zapewne miał na to wpływ fakt, iż brałam udział w porodzie, kiedy ojciec Kacpra się wystraszył odpowiedzialności i ulotnił z miasta i życia Magdy oraz syna. Zupełnie jak mój. Wszyscy mieliśmy wtedy po dwadzieścia pięć lat, skończone studia i świat u naszych stóp. Bartek uznał, że taniec ze światem lepiej mu wyjdzie bez dziecka na rękach. Nosiłyśmy więc dzieciaka na zmianę, bo przecież nie mogłam jej zostawić samej. Znałyśmy się wtedy krótko, ale już przypadłyśmy sobie do serca. Kacper połączył nas na stałe.
– No już dobrze, wykręcę się jakoś z tej służbowej imprezy i przyjdę, tym bardziej, jeśli mam możliwość po latach poznać twojego ojca. – Zaśmiałam się i puściłam do niej oczko.
Spóźnił się i od razu zagarnął dla siebie całą przestrzeń. Patrząc na jego córkę, mogłam przypuszczać, jak bardzo jest przystojny. Potężny mężczyzna, dużo wyższy ode mnie. Sięgałam mu do ramienia.
– Babeczkę? – zapytał, gdy podszedł do stolika, przy którym stałam, a na którym ustawione było jedzenie.
– Nie, dziękuję, już jadłam. Sama je upiekłam – odparłam. Coś mnie w nim irytowało. Ta pewność siebie. A może fakt, że wiedziałam, iż nigdy go nie było, gdy Magda go potrzebowała. Telefonicznie i finansowo – owszem. Ale nie ciałem.
– Lubisz piec? Brawo. – Klasnął w dłonie, jakby udało mi się zrobić fikołka na WF-ie.
– Lubię – przytaknęłam i prawie dygnęłam, czując się jak uczennica, mała dziewczynka, która musi dobrze wypaść. Nie miałam pojęcia, skąd mi się to brało.
– Jeść też – bardziej stwierdził, niż zapytał. Bezczelnie przesunął wzrokiem po mojej sylwetce. Żałowałam, że założyłam granatowe spodnie i białą bluzkę na guziki zamiast zwiewnej sukienki, która maskowałaby to i owo. Zawstydziłam się, zwłaszcza że facet, który stał przede mną, niewątpliwie nie miał nigdzie zbędnego tłuszczu. Był wysoki i dobrze zbudowany. Lata tylko dodawały mu uroku. Jego czarne włosy przyprószone siwizną nadawały mu charakteru. Widziałam, jak matki innych dzieci na niego zerkają. Tacy jak on często wypowiadają nieproszone komentarze, szczególnie te dotyczące wyglądu kobiet. A ja jak zwykle nie potrafiłam się adekwatnie odgryźć.
– A pan? – wypaliłam.
– Czy lubię piec?
– Pytam ogólnie, co pan lubi. – Sięgnęłam po sok pomarańczowy i nalałam do plastikowego kubka. Miałam ochotę na alkohol, ale go nie było. Dopiero po części oficjalnej.
– Tak się składa, że lubię dobre alkohole i mogę się podzielić. – Uśmiechnął się. Spojrzałam zaskoczona. Czyżby moja mina zdradziła moją chęć na coś mocniejszego? Później przekonałam się, że on po prostu wie. Czasem lepiej niż ja. Czasem szybciej niż ja.
*
Muzyka nabiera tempa, odrywam stopy od podłoża i zaczynam się ruszać. Ćwiczyłam ten układ, ciało pamięta. Wyrzucam ręce do przodu, wiruję. Czuję, jak moje piersi falują. Publiczność szumi. Mam pełną świadomość, że tam są. Nie wiem, ile osób, ale są. Krople potu występują na moją skórę. Oni patrzą. Widzą każdy detal, każdy nieidealny kawałek mnie. I każde potknięcie.
*
– Przestań sobie wmawiać, że w jakikolwiek sposób jesteś nieidealna. – Zabrał mnie do przymierzalni w sklepie z odzieżą. Kazał się rozebrać i spojrzeć w lustro. Sam stał ubrany, trzymał mnie za ramiona i nakazywał mi na siebie patrzeć. Chciałam zamknąć oczy. Wstydziłam się, siebie, jego.
– Sam mi zarzuciłeś, że lubię jeść – pisnęłam.
– Stwierdziłem fakt, to nie był zarzut. Patrz. – Potrząsnął mną lekko. – No patrz. Będziesz tak patrzeć, aż uznasz, że to, co widzisz, jest piękne – stwierdził. Czułam go za plecami. Trzymał mnie pewnie, bym nie uciekła. Czułam też jego podniecenie. Jego penis wbijał mi się w dolną część pleców.
– To może trochę potrwać, w końcu nas wyrzucą. – Uśmiechnęłam się, choć wcale nie było mi do śmiechu, ale chciałam rozładować napięcie.
– Czujesz, jak mi się podobasz? – Naparł na mnie i wbił mi kutasa jeszcze mocniej. Był twardy. Moje policzki nabrały koloru purpury.
– Tak. – Spuściłam wzrok. Od razu mną potrząsnął, więc znów spojrzałam w lustro. Prześlizgnęłam wzrokiem po swojej tali. Uznałam, że ostatnio chyba lekko schudłam. Ale nie miałam się co dziwić. Ten czas to było szaleństwo. Coś odebrało mi rozum. On mi go odebrał. Spotykałam się z żonatym, dużo starszym ojcem mojej przyjaciółki. I nie umiałam tego przerwać. Mimo tego, że jego pomysły były dość dziwaczne. A może właśnie dlatego?
Ktoś wszedł do szatni obok. Zadrżałam. W lustrze zobaczyłam, jak Jan kładzie palec na ustach i każe mi być cicho. Starałam się nie oddychać, lecz wydawało mi się, że każde uderzenie serca rozbrzmiewa w całej przymierzalni. Że wszyscy wiedzą, iż stoję w niej naga, a Jan ociera się o mnie, sprawiając, że moja cipka płonie. Cała byłam palącą potrzebą. I wtedy on odwrócił mnie do siebie i nacisnął na moje ramiona, dając do zrozumienia, że mam uklęknąć. Zrobiłam to, a Jan rozpiął rozporek i wyjął swojego nabrzmiałego kutasa, którego od razu wepchnął mi do ust. Zakrztusiłam się, lecz po chwili weszłam w rytm i ssałam go z zapamiętaniem. Jan przytrzymywał moją głowę, łapał za włosy, nadając tempo. Pieprzył mnie, słyszałam odgłosy mlaskania, ślina ciekła mi z ust. Byłam przekonana, że jeśli nadal ktoś jest obok, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robimy. Jego członek napierał na moje usta, rozpychał je. Posuwał szybko. Wydawał mi się ogromny, ledwie się mieścił. W końcu Jan zamarł, a ja poczułam, jak jego sperma ścieka mi do gardła. Połykałam wszystko, krztusząc się bardziej. W końcu jego penis zmalał i się wysunął. Przełknęłam ślinę i złapałam powietrze. Spojrzałam w górę. Jan patrzył z uznaniem, uśmiechał się. Kiwnął głową na znak, że mu się podobało. Chciałam jego uznania, potrzebowałam go. Milczeliśmy. Podniósł mnie i ponownie odwrócił do lustra. Miałam zaczerwienione usta, lekko rozmazany makijaż i poplątane włosy w kolorze złota.
– Taka mi się podobasz najbardziej – szepnął i wyszedł z przymierzalni. Zostałam z lustrem i oszołomieniem.
*
Muzyka przestaje grać. Staję zmęczona i spocona. Słyszę swój ciężki oddech. Słyszę też oddechy z widowni. Ile tam jest osób? Ile osób widziało mój taniec? Ile ogląda mnie nagą? Wiem, co teraz nastąpi. Wszystko zostało mi wytłumaczone, mam postępować zgodnie z instrukcją. To ja jestem tu dla nich, nie oni dla mnie. Mam ich zabawić, sprawić, by wyszli zadowoleni.
Na scenę wchodzi młody mężczyzna w czarnym garniturze. Jego twarz przysłania karnawałowa maska. Także jest czarna i prosta. Idzie w moim kierunku sprężystym krokiem i wyciąga dłoń. Podaję mu swoją i pozwalam się poprowadzić do czerwonego, skórzanego, okrągłego, grubego materaca, który przed chwilą wniosło dwóch innych mężczyzn. Klękam na nim, opieram łokcie i wypinam w stronę publiczności. Słyszę lekki pomruk. Mam świadomość, że teraz widzą wszystko. Moja cipka wystawiona jest na widok publiczny. Nie ruszam się. Czekam. Mam nadzieję, że na zewnątrz nie widać drżenia, jakie targa mną w środku. Zastanawiam się, gdzie jest Jan i czy też patrzy?.
*
– No już, rozłóż nogi, szerzej – komenderował. Posadził mnie na łóżku w pokoju hotelowym, a sam usiadł na fotelu i patrzył. Przyleciał na chwilę z Berlina. Był tam oczywiście z żoną w interesach. Ale zadzwonił, że będzie i że chce się spotkać. Odwołałam wszystko, by go zobaczyć, dotknąć, powąchać. Leciałam jak ćma, nie patrząc na konsekwencje. Wypierałam myśli o tym, co zrobiłaby jego córka, gdyby się o nas dowiedziała. Jak wytłumaczyłabym się Magdzie? Rozłożyłam nogi szerzej, tak jak chciał. Świadomość jego wzroku na mojej nagiej cipce sprawiła, że od razu stałam się mokra.
– Tak? – zapytałam zaczepnie.
– Idealnie, lubię takie widoki. – Uśmiechnął się i pociągnął łyk ginu z tonikiem, który zamówił. – Podnieca cię to? – Chciał wiedzieć.
– Tak, podnieca – przyznałam.
– Świetnie, opowiedz, co jeszcze, chcę znać twoje fantazje.
– Ale teraz? Myślałam, że będziemy się pieprzyć – wypaliłam.
– Jeśli już, to ja będę pieprzył ciebie – powiedział to takim tonem, że zadrżałam, jednocześnie pragnąc, by to zrobił. – I zrobię to, kiedy sam uznam, że chcę z ciebie skorzystać.
To, co mówił, działało na mnie, na moje zmysły, na moje ciało i na moje podniecenie. Jego spojrzenie paliło, jego słowa podniecały ten ogień.
– A teraz chcę wiedzieć, co cię podnieca. Przy jakich fantazjach robisz sobie dobrze.
– Lubię… – zająknęłam się. Wstydziłam się, nikomu jeszcze tego nie mówiłam. Patrzył wyczekująco. – Lubię, jak na mnie patrzysz.
– Nie pytam, co ci się teraz podoba, tylko o czym myślałaś ostatnio, jak robiłaś sobie dobrze. No już, opowiadaj.
– Myślałam… myślałam… – jąkałam się. – O tym, że gwałci mnie kilku mężczyzn na oczach innych – wykrztusiłam.
– Nuda. – Znów pociągnął łyk drinka.
– Co? – Nie mogłam uwierzyć. Mówiłam mu o najskrytszych fantazjach, a on po prostu uznał to za nudne?
– No nuda, większość kobiet o tym fantazjuje, powiedz mi coś, czego nie wiem.
– Chciałabym tańczyć – przyznaję więc, mając nadzieję, że go zaskoczę.
– Co? – Faktycznie jest zdziwiony.
– Podnieca mnie myśl, że tańczę nago dla nieznanej publiczności. Że widzą, jak moje piersi podskakują, jak rozkładam nogi w szalonym tańcu.
– Umiesz tańczyć?
– Ćwiczę raz w tygodniu modern nieprofesjonalnie od kilku lat.
– Chciałbym to zobaczyć – mruknął. – Lepiej, co jeszcze?
– Nie wiem – jęknęłam, bo nic w tamtej chwili nie przychodziło mi do głowy. Byłam zagubiona. Chciałam, by mnie wziął. Jak na zawołanie wstał i podszedł do mnie, stanął między moimi nogami i przeciągnął palcem po nabrzmiałej cipce.
– Śliska – stwierdził. – Widać, jaka jesteś napalona.
– Tak, proszę – wyjęczałam.
– O co? – Podniósł brew, droczył się ze mną.
– Wyruchaj mnie – wręcz błagałam, z rozpaloną i rozchyloną cipką. Rozpiął rozporek, złapał mnie za kolana i rozszerzył jeszcze bardziej. Jego penis był twardy i gotowy.
– Wyrucham, ale masz mi opowiadać, co jeszcze cię podnieca. Jeśli przestaniesz, ja też przestanę – powiedział to i wsadził go we mnie. Pchnął mocno i wszedł po same jądra. Po moim ciele rozeszła się mrowiąca przyjemność. Wydałam z siebie jęk. – Mów – warknął.
– Brutalny gwałt – wydyszałam. Pchnięcie. – Przez kilku mężczyzn. – Pchnięcie. – Upokorzenie. – Pchnięcie. – Podnieca mnie, jak na moje upokorzenie patrzą inne kobiety. – Pchnięcie. Myśli mi uciekały, chciałam oddać się rozchodzącemu się od podbrzusza ciepłu, zamilkłam. I on przestał się ruszać. Otworzyłam oczy. Patrzył wyczekująco. – Ból – przyznałam. Pchnięcie. Przyspieszył. Ja przyspieszyłam słowa. – Podnieca mnie rozkładanie nóg przed obcymi, orgie, cyberseks – rozkręcałam się, ale i Jan się rozkręcał. Napierał coraz mocniej i szybciej. Mówiłam i mówiłam, żeby tylko nie przestał. Chciałam mocniej, chciałam więcej, chciałam. Dał mi dokładnie to, czego chciałam. Orgazm, który wyrwał z moich ust krzyk. A później jeszcze jeden. A później zamówił taksówkę i rzucił na do widzenia:
– To do zobaczenia, mała.
„Mała” – tak dokładnie powiedział. I tak już przy nim czułam się zagubioną w swoich pragnieniach dziewczynką, a on to jeszcze pogłębiał.
*
Młody mężczyzna, który mnie tu przyprowadził, wyjmuje z kieszeni marynarki czarną, szeroką wstążkę i zakłada mi ją na oczy. Wiąże ją z tyłu głowy. Przestaję cokolwiek widzieć. Czuję się jak gwiazda porno, która gotowa jest w siebie przyjąć wiele kutasów, by pobić seksualny rekord. Czy ja jestem na to gotowa? I czy to się właśnie zdarzy? Robię to dla siebie czy dla niego? Dla kogo tu jestem? Co takiego się stało w moim życiu, że klęczę nago, wypinając się do obcych ludzi z ociekającą z podniecenia cipką? Muszę przyznać sama przed sobą, że ta sytuacja naprawdę na mnie działa.
*
Zaczęło się tak niewinnie.
– To co, Hanko, jeszcze jedną kolejeczkę? – Puścił do mnie oko.
– Będę zobowiązana. – Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po kawałek wędzonego sera, który wsadziłam sobie do ust, wyciągając w kierunku Jana kubek z sokiem. Rozejrzał się i dyskretnie nalał mi wódki.
– No to do dna. – Zaśmiał się, ale wypił jedynie łyk ze swojego kubka.
– A co wam tak wesoło? – Magda pojawiła się z nową porcją czipsów serowych. – Bo powiem mamie, że podrywasz moje koleżanki.
– No wiesz – oburzyłam się na żarty – nie jestem twoją koleżanką, tylko najlepszą przyjaciółką. – Uśmiechnęłam się najpiękniej, jak potrafiłam.
– Przestań mi podrywać ojca, bo moja matka gotowa jest cię rozszarpać, a nie chcę stracić przyjaciółki.
– Jeśli mam być szczera, to on mnie podrywa. – Kiwnęłam głową w kierunku Jana, który z miną niewiniątka porwał koreczek ze stołu i oddalał się w kierunku ogródka.
– Znam was oboje – pogroziła mi palcem – wiem, że coś sobie popijacie.
– Oj, Magda, ty wiesz, że kocham twoje dziecko, ale inne ciężko mi znieść na trzeźwo.
– No to jak mojemu tatusiowi. Z tą różnicą, że on kocha tylko siebie. No i może moją matkę. – Skrzywiła się, a ja i tak jej zawsze zazdrościłam, że w ogóle ma ojca. Ja swojego nie poznałam. Zmył się z życia mojej matki jeszcze przed moimi narodzinami, dlatego chętnie skorzystałam, gdy Jan znów do mnie podszedł i konspiracyjnym szeptem oznajmił:
– Magda powiedziała, że już możemy się nie męczyć i sobie iść. Chodź, wolisz lody czy drinka?
– A ty?
– Loda zawsze, ale najpierw drinka – odparł bezczelnie, czym mnie trochę zszokował, ale dobrze czułam się w jego towarzystwie, więc poszłam. Nie miałam innych planów. Natomiast on zaraz zmienił zdanie co do tego, co będziemy robić.
– Zabiorę cię do kina – nie pytał mnie, po prostu stwierdził. W sklepie na rogu kupiliśmy colę i wódkę wiśniową, które zabraliśmy na film. Właśnie grali drugie „Wesele” Smarzowskiego.
W kinie nie było wielu ludzi, środek tygodnia, godziny południowe. Pociągnął mnie na tył sali, na kanapy. Gdy usiedliśmy, doleciał do mnie jego zapach, ciężki, piżmowy. Dotykaliśmy się udami. Czułam gorąco w miejscu, w którym nasze nogi się stykały, i czułam się nieswojo. On za to zachowywał się naturalnie, jak gdyby nigdy nic. Wyjął plastikowe kubki i zrobił nam drinki. Coraz bardziej szumiało mi w głowie, nie mogłam się skupić na filmie. Byłam rozbawiona i rozkojarzona jednocześnie. I wtedy Jan nachylił się do mojego ucha.
– A teraz rozepniesz mój rozporek, wsadzisz tam swoją zgrabniutką dłoń, wyciągniesz mojego kutasa i ręką zrobisz mi dobrze – powiedział zwyczajnie, jakby mi opowiadał, co jadł na obiad. Byłam w szoku. Zatkało mnie, a jednocześnie zalała mnie fala gorąca. Czułam mrowienie skóry i mrowienie tam, między nogami. Moja głowa zareagowała oburzeniem, jednak moja cipka podnieceniem. „Naprawdę tego chcę?” – pytałam sama siebie. „A może powinnam wstać i wyjść?” Wprawdzie ten facet mi się podobał i działał na mnie, ale zachowywał się bezczelnie, pozwalał sobie na zbyt dużo i przede wszystkim był ojcem mojej przyjaciółki. Spojrzałam dyskretnie na niego. W ogóle na mnie nie patrzył. Wpatrywał się w ekran, jakby nic takiego się nie wydarzyło. Jakby nic nie powiedział. Zaczęłam się zastanawiać, czy może coś roi mi się w pijanej głowie.
Przełknęłam ślinę i… alkohol sprawił, że stałam się odważna. Wyciągnęłam drżącą rękę i dotknęłam wypukłości w jego spodniach, najpierw delikatnie, badając, czy faktycznie tego chciał i czy zaraz nie zerwie się z pytaniem, co ja sobie wyobrażam. Nic takiego się nie stało. Jan rozparł się wygodniej i rozszerzył lekko nogi. Gładziłam jego penisa przez materiał spodni, a on lekko poruszał biodrami. Rozejrzałam się spłoszona po sali. Te kilka osób, które na niej były, zupełnie nie zwracało na nas uwagi. Sięgnęłam więc do rozporka. Jan mi pomógł i rozpiął pasek spodni. Jego nabrzmiały członek wystrzelił i mogłam zobaczyć, że nie jest mały – i na szczęście nie był też specjalnie wielki. Taki akurat. Dotknęłam delikatnie. Skórę miał gładką, aksamitną, na nabrzmiałej żołędzi pojawiło się kilka kropel śluzu, które delikatnie roztarłam palcem. Jan westchnął. W końcu złapałam mocno jego członek w dłoń i zaczęłam poruszać rytmicznie w górę i w dół. Widziałam, że mężczyzna przymyka oczy. Złapał moją dłoń w swoją, mocną, dużą i ciepłą, i nadawał rytm. Czułam, że jego penis jeszcze pęcznieje. W jednej chwili stało się coś niespodziewanego – Jan złapał mnie mocno za włosy i zmusił mnie do schylenia się, po czym wcisnął mi kutasa w usta i wytrysnął. Przełykałam ślinę zmieszaną z jego spermą. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Po wszystkim zapiął rozporek i szepnął:
– No, to było dobre, poradziłaś sobie. – I poklepał mnie po udzie jak jakąś klacz. Byłam oszołomiona, wirowało mi w głowie, nie wiedziałam, czy z nadmiaru alkoholu, czy może emocji. Poczułam odurzającą falę podniecenia. – A teraz zrobisz coś jeszcze. Pójdziesz do łazienki, zdejmiesz swoje spodnie i majtki i zrobisz sobie dobrze, pocierając swoją śliską cipkę. Bo nie mam wątpliwości, że ci się podobało i twoja szpara jest mokra i śliska. I kiedy będziesz dochodzić, masz do mnie zadzwonić, zaraz podam ci numer. Chcę słyszeć twój przyspieszony oddech. Później tu wrócisz i zobaczymy film do końca.
Poszłam tak, jak mi kazał. Na szczęście seanse trwały w najlepsze, więc toalety były puste. Czułam się zawstydzona i spragniona jednocześnie. Najpierw uznałam, że nie będę tego robić, że to zbyt wyuzdane. Że go oszukam, powiem, że to zrobiłam, a nie zrobię, że nie zadzwonię, bo powiem, że nie było zasięgu. Albo zadzwonię i będę udawać. Jednak moja cipka faktycznie była cała mokra i pulsowała, domagając się spełnienia. Ściągnęłam spodnie i majtki do kolan i usiadłam na zamkniętej desce toalety, najpierw kładąc na niej ręcznik papierowy. I tak czułam przez niego jej chłód. Dotknęłam nieśmiało mojej kobiecości. Była obolała od niespełnienia. Nabrzmiała i śliska. Ociekała lepkimi sokami. Potarłam, zareagowała mrowieniem. Potarłam jeszcze mocniej. Fala przyjemności rozlała się po moim ciele. Moja cipka była wręcz niemożliwie mokra. Nie pamiętałam, kiedy byłam tak podniecona. Nawet oglądając porno, nie doprowadzałam się do takiego stanu, o żadnym facecie nie wspominając. Oni w większości nie wiedzieli, co robić. Jan rozpalił mnie do czerwoności, nawet dobrze mnie nie dotykając. Wyobraziłam sobie, że patrzy, i rozłożyłam nogi szerzej, pocierając mocniej i naciskając na łechtaczkę. Drugą ręką chwyciłam przez bluzkę twardy sutek i ścisnęłam. Już prawie doszłam, gdy skrzypnęły drzwi i ktoś wszedł do pomieszczenia. Zastygłam nieruchomo, oddychając szybko, jednak starałam się, by ten ktoś mnie nie usłyszał. Zakryłam ręką usta i poczułam na niej swój zapach. W końcu usłyszałam, że ten ktoś opuszcza łazienkę. Odetchnęłam i przypomniało mi się, że miałam do niego zadzwonić, jednak moje podniecenie lekko opadło. Musiałam znów doprowadzić się do orgazmu. Tym razem to nie było takie łatwe. Moja głowa włączyła myślenie i znów zastanawiałam się, co robię i dlaczego oraz jakie będą konsekwencje. To nie sprzyjało orgazmom. W końcu telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu zobaczyłam jego numer i moje serce zaczęło tłuc się w piersi. Wzięłam dwa głębokie oddechy i odebrałam.
– Słucham – szepnęłam speszona.
– Czekam – powiedział to wyraźnie i mocno, ale dość cicho.
– Nie mogę… – próbowałam się tłumaczyć, lecz mi przerwał.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.