-
W empik go
Intensywna subtelność - ebook
Intensywna subtelność - ebook
Druga część zbioru utworów lirycznych o motywie przewodnim dotyczącym miłości, śmierci, tęsknoty a także zwątpienia i pragnienia zemsty.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8245-232-7 |
| Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
O-b-s-e-s-j-a
Czy już tracę zmysły swoje?
Czy obsesja mnie dopada?
Nie wiem, choć się tego boję.
Racjonalność ma upada.
I za każdym razem, gdy go widzę,
w środku, wewnątrz, gdzieś… umieram.
On nie widzi, że szaleję,
jego ciało onieśmiela.
Tyle myśli, tyle obaw,
przez mą głowę przelatuje.
On — choć nie mój, to go kocham,
złudą karmiąc serce swoje.
Za dnia radość, w nocy smutek
— taki schemat jest mi znany.
Taki jest miłości skutek,
tylko czemu mi jest dany?Brak mi Ciebie
chcę cię tutaj
obok, teraz
bo bez Ciebie
nie dam rady się pozbierać
i targam serce
wypłakuję oczy
czekam aż się moja
egzystencja skończy
bo Cię nie ma
i nie będzie
i znaleźć cię nie umiem
chociaż szukam wszędzie
nikt tego nie wie
i nikt się nie dowie
że myślę ciągle
o twojej osobie
i dzień cały,
deszcz padał
i moje oczy płakały
a teraz
choć nic we mnie nie ma
naszła mnie
nieodparta Ciebie potrzebaOd miłości do nienawiści
zaczęło się skromnie:
on spojrzał,
on podszedł do mnie.
przytulił,
komplement powiedział,
choć tak naprawdę
nic o mnie nie wiedział.
i byłam w miłości,
gdy moja głowę słowami upijał,
gdy o poranku
słodkie wiadomości wysyłał.
i był blisko
i czułam,
że mam wszystko.
a potem zniknął,
zapomniał.
i nagle go nie ma…
a teraz,
chociaż tak bardzo mi go potrzeba…
i w myślach jest wszędzie,
to wiem ze nie kocha
i wiem, że nie będzie.Kultura gwałtu
Jedna wielka kropla deszczu,
Kropla deszczu jesiennego
Z policzka spadła… obumarła
Choć już dawno była martwa.
Parę linii papilarnych,
przebijając gęstość tlenu,
zamykając powiek dwoje
tak po prostu ją… Wytarły.
Nie miała żadnych pytań,
rzęsy swoje mokre
w górę unosi…. krzyk!
Za rękę go chwyta.
Spojrzeniem ją pocałował
i gdy wzrok spuściła,
dotknął, bo dobrze wiedział
że o tym marzyła.
I pieścił jej ciało,
Jej piersi i nogi.
A po wszystkim zginęła,
choć uratować ją mogli.Byłam pewna kiedyś Ciebie
pewna byłam kiedyś Ciebie
bo dawałeś szczęście
spełniając marzenia
małej dziewczynki
z imieniem na pierwszą literę alfabetu
myślałam, że tak właśnie
winna wyglądać miłość
nie zdawałam sobie jednak sprawy
jak bardzo mnie krzywdzisz
dopóki nie poznałam
twojego przyjaciela
odłożyłeś mnie na bok
myślałeś, że tego nie zauważę
ale zrobiłeś to zbyt oczywiście
myśląc, że jestem zbyt głupia
by pojąć, że mnie już nie kochasz
a ja założyłam okulary
usłyszałam słowa,
które tak naprawdę wypowiadałeś,
zaczęłam czytać między wierszami
i zobaczyłam Ciebie takiego,
jakim naprawdę jesteś
jesteś najokropniejszym zgorszeniem,
jakie świat posiada
moim najgorszym koszmarem
z którego dano mi się wybudzić
skrzywdziłeś małą dziewczynkę
zabierając jej rzecz,
która już do niej nie wróci
a ty śmiesz mówić,
że to ja skrzywdziłam Ciebie,
śmiesz drwić ze mnie,
śmiesz tak bezczelnie
oszukiwać ludzi
mój drogi
zapomniałeś jednak
że karma jest suką
— skarbie, to piekło
kiedyś do Ciebie wróciOsobowość BPD
Krew już wystygła.
Jest niczym lód zimna.
Znienawidź mnie skarbie
— nie będę inna.
Trzaśnięciem drzwiami,
łez strumieniem,
wydaję z siebie
ostatnie tchnienie.
Tchnienie oddechu
i tchnienie sztuki.
W głębinach życia
słychać pomruki.
Pomruki zdarzeń,
pomruki ludzi,
pomruki czegoś,
co ciągle mnie łudzi.
I dusząc się w sobie,
zadaję pytanie:
„Jakie jest moje
Czy już tracę zmysły swoje?
Czy obsesja mnie dopada?
Nie wiem, choć się tego boję.
Racjonalność ma upada.
I za każdym razem, gdy go widzę,
w środku, wewnątrz, gdzieś… umieram.
On nie widzi, że szaleję,
jego ciało onieśmiela.
Tyle myśli, tyle obaw,
przez mą głowę przelatuje.
On — choć nie mój, to go kocham,
złudą karmiąc serce swoje.
Za dnia radość, w nocy smutek
— taki schemat jest mi znany.
Taki jest miłości skutek,
tylko czemu mi jest dany?Brak mi Ciebie
chcę cię tutaj
obok, teraz
bo bez Ciebie
nie dam rady się pozbierać
i targam serce
wypłakuję oczy
czekam aż się moja
egzystencja skończy
bo Cię nie ma
i nie będzie
i znaleźć cię nie umiem
chociaż szukam wszędzie
nikt tego nie wie
i nikt się nie dowie
że myślę ciągle
o twojej osobie
i dzień cały,
deszcz padał
i moje oczy płakały
a teraz
choć nic we mnie nie ma
naszła mnie
nieodparta Ciebie potrzebaOd miłości do nienawiści
zaczęło się skromnie:
on spojrzał,
on podszedł do mnie.
przytulił,
komplement powiedział,
choć tak naprawdę
nic o mnie nie wiedział.
i byłam w miłości,
gdy moja głowę słowami upijał,
gdy o poranku
słodkie wiadomości wysyłał.
i był blisko
i czułam,
że mam wszystko.
a potem zniknął,
zapomniał.
i nagle go nie ma…
a teraz,
chociaż tak bardzo mi go potrzeba…
i w myślach jest wszędzie,
to wiem ze nie kocha
i wiem, że nie będzie.Kultura gwałtu
Jedna wielka kropla deszczu,
Kropla deszczu jesiennego
Z policzka spadła… obumarła
Choć już dawno była martwa.
Parę linii papilarnych,
przebijając gęstość tlenu,
zamykając powiek dwoje
tak po prostu ją… Wytarły.
Nie miała żadnych pytań,
rzęsy swoje mokre
w górę unosi…. krzyk!
Za rękę go chwyta.
Spojrzeniem ją pocałował
i gdy wzrok spuściła,
dotknął, bo dobrze wiedział
że o tym marzyła.
I pieścił jej ciało,
Jej piersi i nogi.
A po wszystkim zginęła,
choć uratować ją mogli.Byłam pewna kiedyś Ciebie
pewna byłam kiedyś Ciebie
bo dawałeś szczęście
spełniając marzenia
małej dziewczynki
z imieniem na pierwszą literę alfabetu
myślałam, że tak właśnie
winna wyglądać miłość
nie zdawałam sobie jednak sprawy
jak bardzo mnie krzywdzisz
dopóki nie poznałam
twojego przyjaciela
odłożyłeś mnie na bok
myślałeś, że tego nie zauważę
ale zrobiłeś to zbyt oczywiście
myśląc, że jestem zbyt głupia
by pojąć, że mnie już nie kochasz
a ja założyłam okulary
usłyszałam słowa,
które tak naprawdę wypowiadałeś,
zaczęłam czytać między wierszami
i zobaczyłam Ciebie takiego,
jakim naprawdę jesteś
jesteś najokropniejszym zgorszeniem,
jakie świat posiada
moim najgorszym koszmarem
z którego dano mi się wybudzić
skrzywdziłeś małą dziewczynkę
zabierając jej rzecz,
która już do niej nie wróci
a ty śmiesz mówić,
że to ja skrzywdziłam Ciebie,
śmiesz drwić ze mnie,
śmiesz tak bezczelnie
oszukiwać ludzi
mój drogi
zapomniałeś jednak
że karma jest suką
— skarbie, to piekło
kiedyś do Ciebie wróciOsobowość BPD
Krew już wystygła.
Jest niczym lód zimna.
Znienawidź mnie skarbie
— nie będę inna.
Trzaśnięciem drzwiami,
łez strumieniem,
wydaję z siebie
ostatnie tchnienie.
Tchnienie oddechu
i tchnienie sztuki.
W głębinach życia
słychać pomruki.
Pomruki zdarzeń,
pomruki ludzi,
pomruki czegoś,
co ciągle mnie łudzi.
I dusząc się w sobie,
zadaję pytanie:
„Jakie jest moje
więcej..