-
W empik go
International Guy. Montreal. Tom 6 - ebook
International Guy. Montreal. Tom 6 - ebook
Jak zapomnieć o problemach miłosnych? Skupić się na interesach. I to właśnie zamierzałem zrobić, ale moja nowa klientka to piekielnie inteligenta kobieta o nieskończenie długich nogach i pięknych ustach błagających o moje... usługi. Ktoś kradnie i sprzedaje jej tajemnice handlowe i tylko International Guy może pomóc. Jak odrzucić tak kuszące zlecenie?
Parker Ellis, dyrektor generalny w firmie International Guy Inc., udziela życiowych i miłosnych porad najbogatszym ludziom na świecie. Czasami angażuje się tak bardzo, że ląduje w łóżku ze swoimi klientkami.
Ten facet wie, że ma świat u swych stóp. Nie spodziewa się jednak, że gdzieś po drodze może natrafić na prawdziwą miłość…
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-272-9157-8 |
| Rozmiar pliku: | 966 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pustka przeszywała mnie na wylot. W rękach kobiety zostawiłem to, kim byłem i kim mógłbym być. Pięknej, pełnej życia, seksownej i w dodatku… podstępnej oszustki. Powinienem wiedzieć, że to nigdy, przenigdy nie mogło się udać. Ona była sławna. Była gwiazdą. A ja nikim w porównaniu do Skyler Paige.
Cholerna dziewczyna moich marzeń.
Dlaczego kobieta taka jak ona miałaby się zadowolić biznesmenem z Bostonu, fanem piwa i baseballu, skoro mogła mieć każdego na świecie? To po prostu nie miało sensu. My nie mieliśmy sensu, ani przez chwilę. Jej uroda i wszystko, co zdawało mi się być jej duszą, miały specjalne miejsce w moim sercu.
I w jakiś sposób to straciłem. Straciłem wszystko.
Nie miałem pojęcia, jak się pozbierać. Jakie kolejne kroki podjąć. Szczerze mówiąc, tak źle nie czułem się… nigdy. Nawet gdy Kayla złamała mi serce, nie czułem się tak potwornie. Byłem załamany i nieodwracalnie zdewastowany.
Pozostawała jeszcze sprawa moich braci. Odkąd Bo i Royce się o wszystkim dowiedzieli, nie dawali mi żyć. Zmuszali mnie, żebym o niej rozmawiał, wyleczył się z tego, ruszył naprzód. Jak można wyleczyć się z miłości swojego życia i pójść naprzód? Jasne, byłem już kiedyś zraniony. Co równało się z tym, że wiedziałem, co ryzykuję, kiedy zdecydowałem się na związek ze Skyler. Ale mimo wszystko się zaangażowałem. Byłem zaślepiony jej słodkim „kochanie”, jej brakiem wiary w siebie i tym, że zdawała się mnie potrzebować.
Dostawałem skrzydeł, wiedząc, że Skyler na mnie liczy. Bycie jej mężczyzną, słuchanie nocą jej głosu przez telefon, spanie tuż obok niej przy każdej możliwej okazji, to wszystko było jak sen. I jak wiele snów, ten też prędko zmienił się w koszmar.
To chyba po prostu nie mogło przetrwać. Zdawałem sobie sprawę, że z wieloma rzeczami w życiu tak jest. Są ulotne. Nawet mama mnie na to uczulała, kiedy byłem mały.
„Czasami cudowne chwile są jak piasek przesypujący się przez palce, ziarenko po ziarenku. Kiedy tego doświadczasz, czerpiesz wielką radość. Ale chwilę później uczucie, które tak szybko się pojawiło, równie szybko znika. Zostajemy tylko ze wspomnieniem chwili, wspomnieniem uczucia, które wywoływał w nas miękki i lśniący piasek. To część jego piękna. Świadomość, że masz go tylko przez chwilę, jest błogosławieństwem. Pamiętaj o tym, synu. Nie wszystko w życiu może trwać wiecznie”.
Poszedłem do kuchni po kolejne piwo, zamierzając powiększyć kolekcję butelek stojących już na stole. Samolot powrotny z Nowego Jorku zarezerwowałem zupełnie zamroczony. Pamiętam tylko, że wszedłem do pierwszego lepszego sklepu z elektroniką i kupiłem telefon, pobrałem z chmury swoje dane i zamknąłem się w hotelowym apartamencie. Co jakiś czas dzwonił telefon stacjonarny – identyfikator dzwoniącego wskazywał, że może to być Wendy – ale ignorowałem sygnał, czekając aż włączy się poczta głosowa. Tępo dreptałem w kółko po pokoju. Powiedziałem Royce’owi, że biorę kilka dni wolnego i miałem się z nim skontaktować jakoś w tym momencie. Pewnie myślał, że nie wychodzę z łóżka mojej kobiety, gdzie dokładnie powinienem właśnie być!
Ogromna złość przemknęła mi po plecach i opętała mnie jak szatan.
– Pieprzyć to! – wrzasnąłem, gdy szpony zdrady wbijały się w moje dzieło i rozrywały je na strzępy. Jeżyły mi się włosy na karku, gdy ścisnąłem pustą butelkę po piwie i spojrzałem w sufit.
Biała, płaska nicość.
Nagle w mojej głowie pojawiła się ona.
Skyler w ramionach Johana…
Spędzająca noc w jego łóżku…
Te delikatne dłonie na jego ciele…
Jego usta dotykające jej ust…
To było jak oszalałe koło wodne, podsuwające kolejne i kolejne okropne obrazy, każdy gorszy od poprzedniego. Moja skóra została zalana gwałtownym dreszczem, jakby ktoś zrzucił mi na głowę wiadro pająków rozchodzących się po całym moim ciele.
– Skyler, dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłaś? Dlaczego zrobiłaś to nam! – wykrzyknąłem w eter. Wściekłość narastała we mnie do granic możliwości, wypalając moje ciało i mięśnie na wylot. Nie mogłem tego znieść, do cholery. Tej rozpaczy. Tego wstrętu, jaki czułem do kobiety, której oddałem swoje serce!
Kolejny obraz, tym razem, jak obdarza mnie całusem, pojawił się w mojej głowie. Zacisnąłem zęby, zamknąłem oczy tak mocno, jak potrafiłem i pod wpływem impulsu odchyliłem rękę do tyłu, po czym uderzyłem w kuchenną ścianę pięścią, w której trzymałem butelkę. Oprócz tego, że roztrzaskałem szkło i siłą rzeczy pokaleczyłem sobie dłoń, wybiłem dziurę w gipsowej ścianie.
Palący ból promieniował z mojej dłoni, przedramienia i barku. Kiedy upadłem na kolana, zaciskając moją krwawiącą rękę, w pomieszczeniu rozległ się rozdzierający krzyk wydobywający się z moich ust.
Ledwo złapałem się za blat, amortyzując upadek. Kolanami gwałtownie uderzyłem w płytki, poczułem szarpnięcie, a moje ciało zadrżało jakby potworne rwanie w dłoni i kolanach właśnie dotarło do świadomości.
Gdy drzwi do apartamentu otworzyły się z impetem, ledwo byłem w stanie unieść wzrok. Przede mną pojawiła się para czarnych motocyklowych butów.
– Bracie… O, cholera! – Przerażony wzrok Bogarta przeszył mnie na wskroś, kiedy ten pochylił się i złapał mnie za ramiona. – Jezu Chryste… Co ona ci zrobiła?
Zamknąłem oczy, ogarnięty nieopisanym wstydem.
Bo uniósł moją rękę.
– Kurde, Park, to trzeba będzie szyć. Możesz mieć nawet złamaną kość. Coś ty zrobił? – Spojrzał na rozbity fragment ściany znajdujący się tuż nad blatem, przy którym klęczałem. – Uderzyłeś w ścianę? – Szybkim ruchem zdjął z blatu ręcznik i owinął nim moją rękę. – I jak, do jasnej cholery, pociąłeś sobie dłoń? Stary… Ta rana jest głęboka i krwawisz jak szalony. Musimy jechać na pogotowie.
Pokręciłem głową.
– Nie ma mowy. Nigdzie nie jadę.
– A właśnie, że jedziesz. Chyba że wolisz, żebym zadzwonił po panią Ellis, która przemówi ci do rozumu? To chyba byłoby trochę bardziej bolesne niż schowanie swojej dumy do kieszeni i pozwolenie bratu sobie pomóc, co? Dobra, chodź, ten ręcznik już przecieka, a ja nie znoszę widoku krwi.
Bogart nie znosi widoku krwi.
Zdławiłem chichot, gdy cztery piwa wypite przez ostatnią godzinę zabulgotały mi w brzuchu. Kobieta, którą kochałem, zdradziła mnie. Tak samo jak Kayla. Moja przeszłość, tak samo jak ból serca, wysunęły się na pierwszy plan. Prześladowały mnie. Nikczemne ostrze zdrady przeszyło moje serce na wylot.
Zacząłem się ślinić, a na moim języku pojawił się kwaśny posmak.
– O, nie – powiedziałem w akompaniamencie odruchów wymiotnych i zdrową ręką złapałem się za brzuch.
Kiedy przez moje usta wydobyły się na zewnątrz pozostałości lunchu, Bo poprowadził mnie do zlewu. Kiedy zdawało mi się, że już po wszystkim, nachyliłem się do kranu i przepłukałem usta. Kwas palił mi gardło, jakbym przełykał żyletki.
– Podasz wodę? – Wskazałem palcem lodówkę.
Bo wyjął butelkę, postawił ją przede mną i wyszedł z kuchni bez słowa. Ledwo zdążyłem wziąć kilka uspokajających oddechów, on już kucał przy moich nogach, trzymając buty Nike. Wsunąłem w nie stopy, jedna po drugiej, a on w milczeniu zawiązał mi sznurówki. Dbał o mnie lepiej niż ja sam bym o siebie zadbał. Wziął moją szarą bluzę z kapturem i pomógł mi ubrać również ją. Ostrożnie i delikatnie nakierował moją zranioną kończynę do jednego z rękawów, starając się nie zadać mi kolejnej dawki bólu i cierpienia.
„Chryste, mam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem”.
Poprowadził mnie do drzwi i chwycił po drodze kluczyki do tesli. Bo, który zwykle jeździł motocyklem, zdawał sobie sprawę, że nie będę jechał uczepiony do niego jak panienka. Ranny czy nie. Nie ma mowy, w żadnym wypadku.
Samochód cichutko sunął w kierunku najbliższego szpitala.
– Powiesz mi, co się stało? – zapytał końcu Bo.
Westchnąłem i wolną ręką potarłem czoło.
– Nie mam za dużo do powiedzenia.
Zachichotał i spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Z mojego doświadczenia wynika, że mężczyzna nigdy nie rozbija pięścią ściany bez powodu. I zazwyczaj powód jest ten sam…
– Och, tak? Oświeć mnie swoją mądrością – wypaliłem tępo.
– Kobieta.
Zacisnąłem zęby, wpatrując się w szybę.
– Twoja dziewczyna to być może najgorętsza kobieta na ziemi, ale taką piękność może być trudno utrzymać przy sobie. – Zerknął na mnie ze współczuciem malującym się na twarzy. – Poza tym przeczytałem w brukowcu, że ostatniej nocy wyszła z domu i pojechała do nowojorskiego Hotelu St. Regis. Tego samego, w którym miał zatrzymać się ten gnojek, jej były. Podobno opuściła budynek dziś rano, co nie może być zbiegiem okoliczności – snuł domysły.
– To nie był zbieg okoliczności. – Zacisnąłem zęby, usiłując zdławić gotującą się we mnie frustrację wywołaną wypowiedzeniem na głos bolesnej prawdy.
– Po co miałaby tam iść? – Jego pytanie było raczej wyrazem zdziwienia.
Wzruszyłem ramionami.
– Cholera wie.
– Nie rozmawiałeś z nią? – Odrzucił głowę do tyłu, jakby był oburzony niedorzecznością całej sytuacji.
– Dzwoniłem dzisiaj rano po trzech godzinach snu w pustym łóżku w jej mieszkaniu. Martwiłem się, czy jest bezpieczna. Zgadnij, kto odebrał, przechwalając się, jak dobrze bawili się ostatniej nocy – powiedziałem obrażonym tonem.
Wyraz twarzy Bo wskazywał na potworne zniesmaczenie.
– Nie wierzę.
Też bym chciał.
– To uwierz. Była tam. Usłyszałem jej głos po tym, jak wylałem z siebie wszystkie brudy, które znalazła na niego Wendy.
– Zostawi ją w spokoju? – Wyprzedził kilka samochodów i wjechał na pas szybkiego ruchu.
Trzymałem rękę pod odpowiednim kątem, kierując dłoń ku górze.
– Można tylko mieć taką nadzieję. Chociaż teraz chyba sprawa dyskusyjna, skoro była tam z nim całą noc.
Myśl o tym, jak tarzają się z Johanem po łóżku, wywołała taki ścisk w klatce piersiowej, że ledwo mogłem złapać oddech. Brakowało mi powietrza, więc opuściłem szybę, żeby chłodny powiew wiatru powstrzymał moje mdłości.
– A czy ona próbowała się do ciebie dodzwonić? Powiedziała ci, co się stało? – Jego ton był pełen złości i niedowierzania.
Ogień w przełyku, który ugasiłem przez puszczenie pawia do zlewu, powrócił właśnie niczym szalejący w moich wnętrznościach pożar.
– To nie ma żadnego znaczenia. Zdradziła mnie. Ze swoim pieprzonym byłym, który ją szantażował.
Bo zmarszczył brwi i poskubał swoją kozią bródkę.
– No nie wiem, stary. Kobieta, którą widziałem w Luckym, skakała z radości, że z tobą jest. I nie udawaj, że nie szalałeś na jej punkcie. Wszyscy to widzieliśmy.
– Kocham ją, do cholery, Bo. Kocham. Ale ona mnie zdradziła. Tak jak Kayla. Mądrze robisz, zadając się ze swoimi panienkami i dobrze się z nimi bawiąc. Pieprzyć miłość i pieprzyć ją! – wycedziłem przez zaciśnięte zęby, gdy ból pulsujący z mojej ręki zalał gorącem całe moje ciało. Pot wyszedł mi na czole, miałem zamglony wzrok. Otworzyłem szerzej okno i wiatr przegonił ciemność sprzed moich oczu.
Bo pokręcił głową.
– Stary, wiem, że cierpisz i nerwy zżerają cię od środka, ale musi być jakieś wyjaśnienie. Skyler nie należy do tych niewiernych.
Z impetem oparłem głowę o skórzane oparcie.
– A kto jest niewiernym typem?
– Ja? – Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Wolno wypuściłem powietrze i przełknąłem gulę w gardle.
– Gówno prawda. Twoje dziunie wiedzą, jaka jest stawka. Ona tam była, z nim, przez całą noc. Nie odpowiedziała na moje telefony i wiadomości. Spałem w pustym łóżku, kiedy ona odnawiała znajomość ze swoim byłym. Tyle wiem, stary.
– Ona ci to powiedziała? Że wraca do byłego? – Jego ton był pełen tak głębokiej pogardy, jakby nie mógł wyobrazić sobie niczego gorszego.
Wzdrygnąłem się.
– Nie! On tak powiedział!
– I ty mu wierzysz? – zapytał całkowicie zdumiony.
– Była w jego pokoju i spędziła noc w jego łóżku. Mężczyzny, który groził, że upubliczni jej upokarzające zdjęcia… które zrobił bez jej zgody. Kogoś, kto chciał pięćdziesiąt milionów dolarów za trzymanie języka za zębami. A ona wybrała się do jego pokoju hotelowego. Bez swojej ochrony.
Bo wziął gwałtowny wdech.
– Brzmi niebezpiecznie.
– Tak, to było niebezpieczne. Dla niej mogło być śmiertelnie niebezpieczne. A jednak skorzystała z okazji, żeby spotkać się z nim w hotelu i zostać tam na noc. Kiedy zadzwoniłem o szóstej rano i mu pogroziłem, bardzo chętnie podzielił się ze mną tym, jak było mu z moją kobietą… – Z trudem wydusiłem z siebie słowa. Po całym moim ciele rozszedł się chłód, który zmroził też moją duszę. – Cholera! – Czułem się tak, jakbym miał wyjść z siebie albo ewentualnie wybić gdzieś kolejną dziurę. Deska rozdzielcza wyglądała zachęcająco.
– Uspokój się, coś wymyślimy. Po prostu trudno mi w to uwierzyć i tyle – stwierdził łagodnym tonem.
Czasem się zastanawiałem, czy Bo kiedykolwiek troszczył się o jakąś kobietę tak mocno, żeby dać się sparzyć tak jak ja. Od kiedy go poznałem, miał już wiele kobiet. Ale żadnej nie dał z siebie nic poza tymi centymetrami w gaciach. Nie był w stanie mnie zrozumieć.
– Wcale nie wydaje mi się to trudne. Kochałem Kaylę, która zdradziła mnie z moim najlepszym przyjacielem. Kocham Skyler, która zdradziła mnie, rozkładając nogi przed swoim byłym. Nie widzisz wspólnego mianownika?
Bo wziął głęboki wdech, skręcając w zjazd prowadzący do szpitala.
– Mimo że to wszystko jest pochrzanione – i zgadzam się, sytuacja jest popieprzona – daj jej chociaż jedną szansę na wyjaśnienie wszystkiego. Dobra? Możesz to zrobić?
Perspektywa usłyszenia jej głosu dodała mi otuchy, ale chwilę później pojawił się wstręt wobec tego, co zrobiła.
– Nie mogę ci nic obiecać.
Bo pokiwał głową ze zrozumieniem.
– No dobra, niech cię najpierw zszyją. Potem pogadamy o reszcie.
***
Ze złamanymi palcami, już unieruchomionymi szyną, dwudziestoma szwami na dłoni i całą ręką w bandażach, byłem z powrotem w domu. Nogi położyłem na stoliku kawowym, obok miałem przygotowane chłodne piwo i środki przeciwbólowe na receptę. Bo usiadł na kanapie, ręce kładąc na oparciu. W jednej dłoni trzymał swoje piwo, wyciągnął nogi koło moich. W fotelu naprzeciw Bogarta siedział Royce, trzymając nogi na podnóżku. On nigdy nie zhańbiłby czyichś mebli, kładąc na nich swoje buty, nawet jeśli byłyby droższe niż fotel i podnóżek razem wzięte, dlatego miał na nogach tylko skarpetki. Na podłodze, z miską popcornu na kolanach, siedziała Wendy, oczy wlepiła w płaski ekran, na którym rozgrywano mecz. Miała na sobie obcisłe dżinsy, conversy, i koszulkę Red Soxów, która była o jakieś cztery rozmiary za duża, więc prawdopodobnie należała do jej faceta.
Kiedy siedziałem w szpitalu, Bo zadzwonił do biura International Guy i poinformował wszystkich, gdzie i dlaczego jesteśmy. Kiedy Bo przywiózł mnie ze szpitala, zjawili się w moim mieszkaniu. Biuro było zamknięte do końca dnia.
Zadzwonił dzwonek i Wendy wystrzeliła w podskokach, jakby miała sprężyny zamiast nóg.
– Pizza! Przyniosę. Na koszt firmy, jakby co. – Podbiegła do drzwi, podpisała rachunek i przyniosła do kuchni dwa wielkie placki.
– Bo, może ruszysz tyłek i pomożesz mi podać jedzenie? – zawołała z kuchni.
Royce ukrył uśmiech, przykładając do ust szklankę z whisky.
Bogart przewrócił oczami, zdjął nogi na podłogę i wstał.
– Dzwoneczku, przecież wiesz, że to kobiety powinny podawać mężczyznom posiłek! Chyba musisz się jeszcze sporo nauczyć! – zażartował sobie, ale poszedł jej pomóc.
– Jak się trzymasz, bracie? – Royce wyrwał mnie z rozmyślań o relacjach między parą naszych wariatów.
Uniosłem rękę i pokręciłem nią w jedną i drugą stronę.
– Ze środkami przeciwbólowymi i piwem całkiem nieźle.
Royce zachichotał, pochylił się do przodu, szeroko rozstawił nogi na podłodze i oparł łokcie na kolanach. Spojrzał na mnie spod swoich ciemnych brwi, jego oczy prześwietlały mnie jak laserowy wykrywacz kłamstw.
– Nie mówię o ranie wojennej, chociaż z tego powodu też mi przykro. Bogart nam o wszystkim powiedział. Dlatego tu jesteśmy.
– Wiem. I doceniam.
Skinął głową i zacisnął usta.
– Ale to nie zmienia powodu naszej obecności. Twoja dziewczyna przyprawiła ci rogi. Jak sobie z tym radzisz?
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech, próbując nie dopuścić do swojego umysłu obrazu przedstawiającego ją razem z Johanem. Na szczęście zadziałało. Wzruszyłem ramionami.
– Nie jestem pewien, co czuję. Najbardziej chyba złość.
Jego usta ściągnęły się w wąską kreskę.
– Rozmawiałeś już z nią?
Pokręciłem głową.
– Nie mam jej nic do powiedzenia. To koniec.
– Bracie… – zawiesił głos.
– To koniec.
– Park… – Royce ciągnął niezrażony. – Wiem, że mocno się w niej zadurzyłeś. Wiem, że ona też nie widziała świata poza tobą. Kiedy byliśmy w Luckym, wyrażała to mimiką i całym swoim ciałem. W takiej sytuacji nie możesz po prostu się poddać i odejść.
– Faktycznie tak było – powiedziałem z drwiną w głosie, ściskając swoje piwo coraz mocniej.
Royce wolno mi przytaknął i przesunął ręką po kolanie.
– Biorąc pod uwagę, jakie uczucia żywiłeś wobec niej w San Francisco, może powinieneś pozwolić jej to wyjaśnić.
Spojrzałem na niego.
– Myślisz, że powie coś, co będzie w stanie naprawić fakt, że mnie zdradziła? Pieprzyła się z tym sukinsynem tej samej nocy, kiedy ja spałem sam w jej łóżku.
Royce uniósł dłoń.
– Zaraz, zaraz. Nie wiesz, co wydarzyło się w hotelu.
– Nie? Ta kobieta bzyknęła się ze mną tej samej nocy, kiedy po raz pierwszy znalazłem się w jej penthousie. A z Johanem była przez prawie dwa lata.
– To nie zmienia faktu, że ją szantażował, ona się bała, a ty byłeś daleko.
– I to ma usprawiedliwiać jej zdradę? – Odparłem jego argument głosem podszytym wściekłością.
Odchylił głowę i jęknął.