Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Intryga i miłość - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
5 lipca 2020
24,90
2490 pkt
punktów Virtualo

Intryga i miłość - ebook

„Intryga i miłość” to tragedia napisana w 1784 roku przez niemieckiego poetę Friedricha Schillera. Opowiada historię nieszczęśliwej miłości Ferdynanda von Waltera, przedstawiciela arystokracji, oraz jego ukochanej Luizy Miller, będącej biedną mieszczanką. Ponieważ Luiza jest z niższej klasy społecznej, ojciec Ferdynanda postanawia rozdzielić parę. Jednak za spiskowanie przeciwko ukochanej swojego syna spotyka go kara. Utwór przedstawia stosunki społeczne, jakie panowały w ówczesnych Niemczech.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8217-608-7
Rozmiar pliku: 2,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

OSOBY

AKT I

SCENA I

SCENA II

SCENA III

SCENA IV

SCENA V

SCENA VI

SCENA VII

AKT II

SCENA I

SCENA II

SCENA III

SCENA IV

SCENA V

SCENA VI

SCENA VII

AKT III

SCENA II

SCENA III

SCENA IV

SCENA V

SCENA VI

AKT IV

SCENA I

SCENA II

SCENA III

SCENA IV

SCENA V

SCENA VI

SCENA VII

SCENA VIII

SCENA IX

AKT V

SCENA I

SCENA II

SCENA III

SCENA IV

SCENA V

SCENA VI

SCENA VII

SCENA OSTATNIASCENA I

Pokój w domu Millera.

Miller wstaje z krzesła i kładzie na bok basetlę. Przy stole Żona jego w rannym ubiorze pije kawę.

MILLER

w poruszeniu i przechadzając się po scenie

Dosyć już tego! To rzecz nie na żarty. Córka moja z majorem pójdzie na języki. Mój dom okrzyczą. Prezydent rzecz całą przewącha – i cóż? – oto krótko i zwięźle ja paniczowi zakażę tu bywać.

ŻONA

Wszakżeś go do domu twego nie namawiał – córki nie narzucał.

MILLER

Do domum nie namawiał, dziewki nie narzucał; a kto o tym wspomni? – Byłem tu panem i trzeba było córce mores nakazać, szanownemu papie o synku dać wiedzieć – a tak, młodemu baronowi wytrą kapitułę, a cała burza spadnie na skrzypiciela.

ŻONA

popijając kawę

Koszałki, opałki! Co spaść może na ciebie? Kto ci za złe weźmie? Pilnujesz rzemiosła i zbierasz uczniów, gdzie ich znaleźć można.

MILLER

Ale racz mi powiedzieć, co z tego wszystkiego na końcu wypadnie? Dziewczynę na żonę wziąć nigdy nie może – o ożenieniu tu ani gadać – a jeśli ma być... Zlituj się Boże! – Dobry dzień Jejmości! – Przypuśćmy, że ten paniczyk, tu i tam się szastając, poradził już sobie – diabeł nie śpi! – tożby zasmakowało taką szklaneczkę słodkiej wody wypić. Pilnuj dobrze! Gdybyś do każdej szparki oko przytknęła, przed każdą krwi kroplą straż postawiła; on ci z przed nosa dziewczynę uchwyci, na swoje przerobi i córka zhańbiona, życie całe na koszu osiędzie, albo znudzona, przyczepi się do rzemiosła – grożąc pięścią. Jezu Chryste!

ŻONA

Boże nas zachowaj!

MILLER

Ty się tylko zachowaj. Za czym innym ten wietrznik upędzać się może? Dziewka piękna i zgrabna i czysto się przybiera. Pod dachem niech co chce będzie. U was kobiet to fraszka, byle pieścidełko na świecie pokazać. Niech no mój wiercipięta ten artukuł zwietrzy, to mu aż jasno w oczach zaświeci i dopiero żagielki na wszystkie wiatry rozepnie. Cóż ja mam mówić? – Człowiek jest człowiekiem.

ŻONA

Gdybyś ty odczytał wszystkie piękne listy majora do naszej córki. Boże mój! Tam jak słońce stoi, że mu tylko idzie o jej piękną duszę.

MILLER

W tym właśnie jest sztuka – bić po worku, a osła ogrzmocić. Kto miłe ciałko chce tylko uraczyć, niechaj do serca w kumy posyła. A jaź jak robiłem? – Skoro się czarno na białym pokaże, że dwie dusze zawarły przymierze, to i dwa ciała niebawnie pójdą za przykładem. Służba idzie za panem – a koniec zawsze wyjaśnia, że srebrny księżyc był tylko kusicielem.

ŻONA

Obacz no piękne książki, które pan major do domu poznosił. Córka nasza na nich odmawia modlitwy.

MILLER

świszcząc

Hej ha! ona się modli! – dobrześ odgadła. Prosta polewka za przykra dla brzuszka tuczonego makaronem, trzeba ją pierwej w zaraźliwej kuchni beletrystów przez szatana zaprawić. W ogień mi te brudy! Dziewczyna wysysa z nich tylko Bóg wie jakieś figle niebieskie, co po krwi biegają jak muchy hiszpańskie i wywracają nauki Chrystusa, które zaledwie ojciec jako tako jeszcze utrzymać może. W ogień powiadam – panienka nabija sobie głowę piekła świecidłami, w czułych rozmowach próżniackiego świata nie obaczy swojego domu, zapomni, wstydzić się będzie, że ojciec tylko na skrzypcach umiał wygrywać i gotowa odmówić na końcu poczciwego zięcia, który by się chętnie z moim stanem pogodził. Nie! Na Boga, nie! Zaraz mi pasztety w żywy ogień rzucić – a panu majorowi ja sam pokażę, gdzie stolarz drzwi porobił.

Chce odejść.

ŻONA

Upamiętaj się, Millerze! Nie raz piękny grosz się zebrał z prezentów...

MILLER

wraca się i staje przed żoną

Krwawy grosz za córkę moją? – Do piekła ruszaj, przeklęta kuplerko! Wolę na żebraczym kiju, z moją skrzypką za suchy kawał chleba piosenki wygrywać, wolę moją basetlę w kawałki roztrzaskać, gnój na rolę wozić, niźli używać grosza, na który jedyne dziecko moje zgubą honoru i zbawienia musiało zarabiać. Nie pij tej przeklętej kawy i nie zażywaj tabaki – a nie będzie potrzeby twarz dziecka twego na targowisko wynosić. Ja Bogu dzięki miałem dosyć strawy i białą koszulę na ciele nosiłem, choć ten szałaput w domu się moim jeszcze nie rozkochał.

ŻONA

Tylko się ze drzwiami twymi nie odgrażaj. Poczekaj, aż pierwszy zapęd gniewu minie. Powiadam ci, że nie można pana majora tak niegrzecznie traktować, choćby dlatego, że jest synem prezydenta.

MILLER

Otóż świrszcz w ukropie. Dlatego właśnie, dlatego dziś się wszystko skończy. Prezydent będzie mi wdzięczny, jeżeli poczciwym jest ojcem. Wyczyść mi mój ceglasty surdut bajowy – a zaraz się jemu przedstawię i powiem bez ogródki: Syn jaśnie oświeconego pana rzucił oko na moją dziewkę. Dziewka moja za niska jest na żonę dla jego syna, ale za wysoka na jego nałożnicę – i basta – nazywam się Miller.SCENA II

Poprzedzający i Wurm.

ŻONA

Ach! Dobry dzień, panie sekretarzu! Przecież znowu mamy przyjemność oglądania jego.

WURM

Mnie się zdaje, pani kumo, że gdzie łaska szlachcica gości, tam moja przyjemność mieszczańska niewiele znaczyć może.

ŻONA

Co też nie powiecie, panie sekretarzu! Wysoka łaska pana majora sprawia nam zapewne wielki plezir czasami; ale dlatego nikim wzgardzać nie będziemy.

MILLER

Żono! Krzesło podaj panu – racz się rozgościć.

WURM

kładzie laskę, kapelusz i usiada

No! jakże się miewacie, moi przyszli teściowie? – a może przeszli? – nie spodziewam się jednak. Czy można pannę Ludwikę powitać?

ŻONA

Dzięki za pamięć, panie sekretarzu! Ale moja córka nie jest wcale dumna.

MILLER

ze złością trącając ją łokciem

Kobieto!

ŻONA

Żałuję bardzo, że nie może mieć honoru pozdrowienia pana sekretarza. W tej chwili poszła do kościoła.

WURM

To mnie cieszy, cieszy nieskończenie! Będę z niej dobrą chrześcijankę, pobożną mieć żonę.

ŻONA

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij