Inwestycyjne przebudzenie. Poznaj prawdę o świecie finansów, zobacz kłamstwa, uniknij oszustw i zacznij zarabiać jak rentier - ebook
Inwestycyjne przebudzenie. Poznaj prawdę o świecie finansów, zobacz kłamstwa, uniknij oszustw i zacznij zarabiać jak rentier - ebook
Wiem, na czym i gdzie stracisz pieniądze, ale wiem też, gdzie je zarobisz! Możesz uczyć się na moich błędach…
Skoro sięgnąłeś po tę książkę, prawdopodobnie słyszałeś o wolności finansowej i przychodzie bez pracy, czyli o tak zwanym przychodzie pasywnym. Być może tak jak ja chcesz zmienić swoje życie, zostać rentierem i inwestorem. Kilka lat temu oddałbym wiele za taką książkę. Zaoszczędziłbym sobie i przyjaciołom co najmniej 5 milionów złotych i nie wpadłbym w największe emocjonalne bagno w moim życiu. Żeby wiedzieć to, co wiem teraz, wraz z przyjaciółmi musiałem przejść przez liczne oszustwa, pseudoinwestycje, dziwne mechanizmy prawne czy programy, a także stracić morze pieniędzy, aby zrozumieć, co naprawdę działa i przynosi realne, legalne, stabilne zyski.
Dziś dzielę się z Tobą tymi doświadczeniami. Książka, którą trzymasz w ręku, to oparta na faktach historia, która wprowadza w świat inwestycji, wyjaśnia pojęcia związane z giełdą, inwestycjami i obnaża kulisy rynku forex. Jednocześnie przekazuje o wiele więcej niż suchą wiedzę, pokazuje czym jest zaginiony składnik sukcesu – we wszystkich dziedzinach życia.
Wiedza warta 5 milionów złotych!
Spis treści
Nota prawna (5)
Wstęp (7)
Wprowadzenie (9)
1. Jak to się wszystko zaczęło... (11)
2. Fundusze inwestycyjne (Unit-Linked) i prawda o nich (15)
3. Inwestycje w Szwajcarii, czyli nie wszystko złoto, co się świeci (19)
4. Prosperity time, drastyczna poprawa stylu zycia, czyli tak żyją rentierzy? (43)
5. Prawdziwe oblicze inwestycji, czyli szczerość czas zacząć (47)
6. Passive income streams, czyli poszukiwania inwestycji rentierskich (61)
7. Bardzo lukratywna inwestycja (63)
8. Turbosystem - turbozysk! (73)
9. Zarabianie online (97)
10. Coś bardziej stabilnego (109)
11. Jestem traderem! Pierwsze spotkanie i kredyt na pół miliona złotych (127)
12. Profesjonalny trading czy opowieści - jak to odróżnić (141)
13. Szkolę czy zarabiam? - czyli jeden wielki teatr (143)
14. Znalazłem Złotego Graala! Poznaję "najlepszego" tradera świata! (167)
15. Emocje zwycięzcy, czyli co się dzieje, kiedy już masz to, czego chcesz (185)
16. Orientalna przygoda, czyli jak straciłem wszystkie swoje pieniądze (197)
17. W poszukiwaniu swojego przeznaczenia (211)
18. Żyj tym! (213)
Zakończenie... I początek nowej drogi! (225)
Dodatek (231)
Kategoria: | Bankowość i Finanse |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-246-9914-8 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od zawsze czułem, że jestem wewnętrznie dobrym człowiekiem. A to, co niosła ze sobą w moim życiu młodość, to bezgraniczne zaufanie i naiwność. Poszedłem na studia jak prawie każdy w dzisiejszych czasach, ale przez sytuację finansową w moim domu rodzinnym musiałem wymyślić jakiś plan, jak mam na te studia zarobić. Dlatego jeszcze w czasie trwania studiów wraz z dwiema bliskimi mi osobami założyliśmy firmę zajmującą się sprzedażą różnego rodzaju produktów, głównie przez internet.
Na studiach biznesowych raczej nauczono mnie, jak być dobrym pracownikiem w korporacji, niż jak być przedsiębiorcą, więc prowadzenia biznesu uczyłem się z pokorą od podstaw.
Robiliśmy, co mogliśmy: pracowałem po dwanaście – szesnaście godzin na dobę, podobnie jak moi wspólnicy. Wszyscy staraliśmy się jednakowo. Mimo że zatrudnialiśmy pracowników i rosły nasze obroty, to wraz z nimi rosła też ilość pracy. Ostatecznie więc ciągle miałem tak samo dużo pracy. Funkcjonowałem w ten sposób dwa lata i byłem zrozpaczony. Nie miałem czasu na nic i dla nikogo: dla siebie, dziewczyny, rodziny, przyjaciół… I nawet nie miałem kiedy wydawać pieniędzy, które zarabiałem. Przez dwa lata nie miałem choćby tygodnia urlopu. Cały czas praca, praca, praca. Kiedy wracałem z biura do domu, byłem tak zmęczony, że jedyne, na co miałem ochotę, to położyć się spać. Do biura przychodziłem wcześnie rano: zaspany, zarośnięty i zaniedbany. Na szczęście większość sprzedaży odbywała się wtedy telefonicznie lub przez internet. To, co widziałem w lustrze, gdy spoglądałem w nie codziennie, wprawiało mnie w jeszcze większą rozpacz.
Byłem wykończony i czułem, że kompletnie się wypalam. A przecież nie o to mi chodziło, kiedy zakładałem firmę. Miało być zupełnie inaczej. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, a zapas mojej energii spadał. Nie miałem czasu na sport, a ciągłe jedzenie w fast foodach, w biegu powodowało, że nie tylko nie czułem się dobrze, ale w dodatku obserwowałem, jak powoli zaczynam tyć.
No i stało się! W pewnym momencie nie wytrzymałem i poddałem się. Tego ranka czułem już tak wielką rozpacz, że nie mogłem wstać z łóżka jak co dzień. Stwierdziłem, że już dłużej nie dam rady. Od samego rana dzwonili do mnie z biura. I wciąż pamiętam obraz mnie, który nie odbiera telefonu, leżącego w zaniedbanym mieszkaniu i patrzącego w sufit. Wieczorem wysłałem wiadomość, że muszę odpocząć, dłużej tak nie dam rady i przepraszam; poprosiłem, żeby poradzili sobie chwilę beze mnie.
Przez najbliższe trzy dni nie robiłem nic oprócz patrzenia w sufit i zastanawiania się, co mogę zrobić z moim życiem. Czy naprawdę chcę spędzić tak resztę moich dni? Gdzie mnie to prowadzi? Nie miałem wizji, ale wiedziałem jedno — nie chcę wieść takiego życia. Co z tego, że zarabiałem ponadprzeciętnie, skoro nawet nie mogłem z tym nic zrobić. To był bezsens i jakiś obłęd. Wiedziałem, że to musi się zmienić.
Przecież każdy z nas zna lub widział człowieka, który ma pieniądze i który ma mnóstwo czasu. W końcu właśnie to pieniądze powinny powodować: że mamy dużo wolnego czasu, a nie zabierać go.
Zacząłem się zastanawiać, co robią ci ludzie, którzy mają duże majątki, a jednocześnie mają też mnóstwo czasu. Jak oni prowadzą swój biznes, czym się zajmują? Jak tym zarządzają? No i najważniejsze — jak do tego doszli? Zacząłem szukać informacji w internecie. Co mogę zrobić, żeby zaprzestać tego szaleństwa, którym była moja praca i brak innego życia. Wiedziałem, że nie chcę prowadzić firmy w ten sposób, co do tej pory, ani nie chcę żyć tak jak dotychczas, a dodatkowo praca w tej branży nie sprawiała mi przyjemności, nie cieszyłem się tym. Nie byłem też jakimś wielkim fanem produktów, które sprzedawaliśmy. Więc najlepiej byłoby, gdyby udało mi się znaleźć inny kierunek życia i rozwoju.
Chyba każdy z nas słyszał o ludziach, którzy zarobili dużo i szybko, żyli w dostatku, mając przy tym mnóstwo czasu. Ja też tak chciałem! Chciałem zarabiać dużo i szybko przy jak najmniejszym nakładzie pracy. Chciałem się szybko wzbogacić i mieć mnóstwo czasu, a więc musiałem natychmiast znaleźć wyjście, jak wydostać się z czegoś, co nie wróżyło szybkich, łatwych i dużych pieniędzy.
Po kilku dniach siedzenia w internecie znalazłem słowo klucz, które przewijało się we wszystkich czytanych historiach. I tym słowem było:
INWESTYCJE.
Kiedy wróciłem do firmy, jasno oznajmiłem moim partnerom biznesowym, że dłużej nie dam rady funkcjonować w ten sposób co do tej pory i jestem bliski rezygnacji, tłumacząc dokładnie mój punkt widzenia. Powiedziałem to, co czułem. Razem ustaliliśmy, że odtąd mogę pracować mniej i biorę z firmy mniej pieniędzy. Chyba dawno się tak nie cieszyłem. Tak bardzo potrzebowałem wolnego czasu, czasu dla siebie. Byłem gotowy całkiem zrezygnować ze wszystkiego, co osiągnęliśmy do tej pory, tylko po to, żeby mieć czas, więc to było dla mnie idealne rozwiązanie.
Odżyłem, nareszcie odżyłem. Małymi krokami zacząłem przywracać się do porządku. Poszedłem na zakupy, do fryzjera, do kina i nareszcie wróciłem do czytania książek, co uwielbiałem. Miałem teraz więcej czasu dla siebie, ale to oznaczało również, że mogłem zgłębić, czym jest to inwestowanie i gdzie mogę inwestować. Kupiłem książki, a także wyszukałem kilka firm zajmujących się inwestycjami, zacząłem przeglądać materiały i różne oferty. Zadzwoniłem do jednej z firm i umówiłem się na spotkanie, zapisałem się też na moje pierwsze w życiu szkolenie biznesowo-inwestycyjne.
Nie wiedziałem, co jest dostępne na rynku, nie wiedziałem, jak się zabrać do inwestowania, ale jedną z zasad, którą kierowałem się w życiu, było testowanie wszystkiego samemu.