Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Jak budować związek, który ładuje baterie? Trzy kroki, bez których ani rusz! - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 marca 2025
4241 pkt
punktów Virtualo

Jak budować związek, który ładuje baterie? Trzy kroki, bez których ani rusz! - ebook

Drugi poradnik bestsellerowej terapeutki par i rodzin, którą na Instagramie obserwuje 200 tys. użytkowników.

Każdy związek ma swoje wyzwania – czasem są to niedomówienia, innym razem powtarzające się schematy, które wprowadzają napięcie. Jeśli chcesz zadbać o swoją relację, lepiej rozumieć siebie i partnera oraz znaleźć sposoby na bliższy, pełen czułości kontakt – ta książka jest dla ciebie.

Znajdziesz w niej:

– praktyczne strategie budowania trwałej więzi,

– sposoby na lepszą komunikację bez frustracji,

– metody na odbudowanie bliskości i intymności,

– wskazówki, jak pielęgnować satysfakcjonujące życie seksualne.

Jak rozmawiać, by naprawdę się usłyszeć? Jak unikać niepotrzebnych konfliktów? Jak dbać o czułość i dobry seks w codziennym życiu? Dzięki licznym przykładom z życia, praktycznym wskazówkom i ćwiczeniom, ta książka pomoże ci wzmacniać relację każdego dnia – w sposób realny, skuteczny i przystępny.

Aga Rogala – autorka bestsellerowego poradnika „Poukładaj to sobie w głowie”, terapeutka par, pomagająca im dogadać się ze sobą i z dziećmi. Pedagożka z wieloletnim doświadczeniem, certyfikowana przez Ośrodek Rozwoju Edukacji realizatorka Programu „Szkoła dla Rodziców i Wychowawców”. Terapeutka w nurcie Terapii Krótkoterminowej Skoncentrowanej na Rozwiązaniu. Tworzy podcast wspierający pary w budowaniu trwałych relacji małżeńskich i partnerskich, gdzie obserwuje ją kilkusettysięczna grupa fanów. Prywatnie szczęśliwa żona i mama.

 

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68227-65-9
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

REKOMENDACJE

Aga zadaje pyta­nia, które już dawno powinny być zadane… ale być może ty się wsty­dzi­łaś, a ty się bałeś je zadać. Aga zadaje pyta­nia, pogłę­bia je, uważ­nie się im przy­gląda i dzieli się odpo­wie­dziami. W tej książce nie ma tema­tów tabu. I dobrze! Bo temat związ­ków, rela­cji part­ner­skich, współ­dzie­le­nia rodzi­ciel­stwa wymaga otwar­to­ści, szcze­ro­ści i wiel­kiej życz­li­wo­ści, któ­rych jest w tej książce pod dostat­kiem. Ser­decz­nie pole­cam każ­dej i każ­demu z nas, kto chce (s)two­rzyć dobry zwią­zek.

MARTA IWA­NOW­SKA-POLKOW­SKA, psy­cho­lożka, coachyca,
autorka _#nażyć­się_ i _Kiedy życie mówi spraw­dzam_,
żona z 21-let­nim sta­żem, mama nasto­lat­ków

Bli­skość, komu­ni­ka­cja, rela­cja, part­ner­stwo, czu­łość, wyba­cza­nie, odpusz­cza­nie, głę­bia – tymi sło­wami można opi­sać naj­now­szą książkę Agi Rogali o związ­kach. Książkę, która jest dla każ­dego z nas. Autorka zabiera nas w podróż na pla­netę: part­ner­stwo i rela­cja roman­tyczna, po dro­dze zgłę­biając to, co jest naj­waż­niej­sze w part­ner­stwie i mał­żeń­stwie. Z nie­zwy­kłą deli­kat­no­ścią poru­sza fun­da­men­talne obszary two­rzące dobry i trwały zwią­zek, a wszystko to w opar­ciu o tera­pię skon­cen­tro­waną na roz­wią­za­niu. Usiądź­cie wygod­nie w fotelu i udaj­cie się w tę podróż razem.

JOANNA BURA­CZEK, Cen­trum
Tera­peu­tyczne Się­gam PoMoc

Czy twój zwią­zek to power­bank pełen ener­gii czy roz­ła­do­wana bate­ria, która woła o łado­warkę? Aga Rogala z humo­rem i lek­ko­ścią poka­zuje, jak budo­wać rela­cję, w któ­rej chce się być – bez zbęd­nych dra­ma­tów, ale z dużą dawką czu­ło­ści, sza­cunku i… co istotne, namięt­no­ści! Trzy kroki, które opi­suje, to nie magiczna sztuczka, ale potwier­dzona doświad­cze­niem pracy z parami, spraw­dzona recepta na to, by w związku było wię­cej zro­zu­mie­nia swo­ich potrzeb, śmie­chu, mniej fochów i przede wszyst­kim – żeby­ście znów mieli ochotę spę­dzać razem czas. Jeśli twój mąż wła­śnie prze­wraca oczami, że to „kolejna książka o związ­kach”, uspo­kój go – ta naprawdę zadziała!

AGNIESZKA STE­FA­NIUK, @fami­ly­fun­by­mum,
autorka porad­nika _Jak to ogar­nąć_, pro­wa­dzi
pro­gram men­to­rin­gowy www.sil­na­jak­mama.pl
i roz­wo­jowy klub dla kobiet www.klub­sjm.pl

Aga Rogala w swo­jej książce nie rzuca pustych haseł o „pracy nad związ­kiem”. Ona bie­rze za rękę i pro­wa­dzi. Poka­zuje, gdzie zgu­bi­li­śmy sie­bie nawza­jem i jak – małymi krocz­kami – wró­cić do rela­cji, która nie tylko prze­trwa, ale też będzie praw­dziwą prze­strze­nią bli­sko­ści, czu­ło­ści i wspar­cia.

To książka, która daje ulgę i nadzieję. Zbu­do­wana na real­nych histo­riach, pełna kon­kre­tów i ćwi­czeń, które naprawdę robią róż­nicę. Czy­taj z zakre­śla­czem w ręku! A potem – koniecz­nie pod­suń ją swo­jemu part­ne­rowi lub part­nerce.

Jeśli kie­dy­kol­wiek pomy­śla­łeś(-łaś): „To nie tak miało wyglą­dać” albo poczu­łeś(-łaś), że sta­li­ście się dla sie­bie współ­lo­ka­to­rami, a nie part­ne­rami – to jest książka, któ­rej potrze­bu­jesz. Nie po to, by napra­wić coś, co zepsute, ale by w końcu zbu­do­wać coś, co naprawdę działa.

ANNA KOLA­SIŃ­SKA-SZEM­RAJ, autorka pod­ca­stu
„Roz­mowy w dre­sie”, twór­czyni konta @ania­ko­la­sin­ska

Książka Agi Rogali to prak­tyczny i inspi­ru­jący prze­wod­nik dla każ­dego, kto pra­gnie wzbo­ga­cić swoją rela­cję o głęb­sze zro­zu­mie­nie i bli­skość. Aga z nie­zwy­kłą wraż­li­wo­ścią i mądro­ścią pro­wa­dzi czy­tel­ni­ków przez mean­dry związ­ków, ofe­ru­jąc narzę­dzia, które naprawdę dzia­łają. To lek­tura, która przy­po­mina, że każdy zwią­zek ma poten­cjał, by roz­kwit­nąć, jeśli tylko damy mu czas i uwagę.

ZOSIA i DAWID RZE­PECCY, tera­peuci rela­cji,
auto­rzy książki _Życie sek­su­alne rodzi­ców_

Intym­ność jest klu­czem do zbu­do­wa­nia uda­nego, satys­fak­cjo­nu­ją­cego i dłu­go­wiecz­nego mał­żeń­stwa. Aga Rogala opi­suje to w bar­dzo pro­sty, a zara­zem tra­fia­jący do serca spo­sób. Nie­zwy­kle prze­ma­wia do mnie idea Agi, która intym­ność mał­żeń­ską opiera o trzy filary: wspólny czas i roz­mowy, wyba­cze­nie i odpusz­cza­nie oraz czu­łość i seks. To takie pro­ste a zara­zem trudne do wdro­że­nia dla wielu współ­cze­snych związ­ków, które się roz­pa­dają. Jestem jed­nak pewna, że książka Agi pomoże nie­jed­nej parze wyjść z kry­zysu i będzie sta­no­wić pre­wen­cję prze­ciw­ro­zwo­dową.

KASIA NOWO­SIEL­SKA, psy­cho­te­ra­peutka, media­torka
sądowa, autorka ksią­żek o nawy­kach i rela­cjachWSTĘP

Wyobra­żam was sobie.

Uczy­cie się być razem. Już jest na poważ­nie. Ogrom­nie się kocha­cie. Tą miło­ścią, która jesz­cze wszystko wyba­cza, jesz­cze na wiele przy­myka oko, jesz­cze sobie bar­dzo wiele wyobraża. Wyobraża wię­cej, niż wie. Jest w was mnó­stwo nadziei, choć gdzieś na dnie czai się także strach. _Czy to TEN? Czy to TA? Czy nam się uda? Czy trzeba szu­kać gdzie indziej? Ale jak to „gdzie indziej”? Skąd mam mieć pew­ność? Co jest naj­waż­niej­sze? Co odpu­ścić? Bez czego ten zwią­zek nie może się udać?_

Wyobra­żam was sobie.

Macie małe dziecko, może już dwoje. Jakoś to spi­na­cie, jed­nak wciąż bra­kuje wam czasu na to, co pomię­dzy wami. Wia­domo, małe dzieci anga­żują 24 godziny na dobę. Kilka lat wspól­nego życia już za wami. Pierw­sze roz­cza­ro­wa­nia i małe kry­zysy. Jakoś roze­szło się po kościach, prawda? Może to nie było nic waż­nego. Ale… _czy my sie­bie nie zgu­bimy? Pra­wie już nie ma nas, jest milion spraw, zmę­cze­nie, tro­chę pre­ten­sji. Czy spra­wie­dli­wych? Czy można mieć o to pre­ten­sje? Czy jeśli teraz nie powiem, że coś mi nie pasuje, to za kilka lat będę to sobie wyrzu­cać? Czy dobrze zro­bi­li­śmy, że wzię­li­śmy ze sobą ślub? O nie, tak nie wolno myśleć, są dzieci. Nie siej zwąt­pie­nia. Nie prze­sa­dzaj. Ale ja tak czuję, że cze­goś zaczyna mi bra­ko­wać_…

Wyobra­żam was sobie.

Zada­je­cie sobie pyta­nie, czy to jest jesz­cze do ura­to­wa­nia. _Może tera­pia coś pomoże? Ale podobno do tanga trzeba dwojga._ Pro­blemy się nawar­stwiły, wza­jemne pre­ten­sje, wyra­żone i niewyra­żone. _Powi­nien się domy­ślić. Skoro ona tak robi, to jest jasne, że dla niej to nie ma zna­cze­nia._ Leżąc we wspól­nym łóżku, oboje cier­pi­cie na samot­ność. Żal. Roz­dzie­le­nie. Cza­sem nie da się bez tera­peuty, bez kogoś, kto spoj­rzy z dystansu, zada trafne pyta­nie. Może jed­nak zdą­ży­cie wyha­mo­wać, zanim doj­dzie­cie do ściany? Może na tej cia­snej uliczce spró­bu­je­cie jesz­cze zawró­cić? Ręce na kie­row­nicy. Kilka cen­ty­me­trów do przodu, potem znów do tyłu. Pot spływa po czole. _Po jaką cho­lerę wła­do­wa­li­śmy się tutaj?_ MY. Może to pierw­szy raz od dawna, gdy fak­tycz­nie jest „my”?

Napi­sa­łam tę książkę dla wszyst­kich par, które chcą (s)two­rzyć udany zwią­zek. Jeżeli dopiero zaczy­nasz z kimś wspólną przy­godę, będzie ci łatwiej zaopie­ko­wać się tym, co naj­waż­niej­sze. Jeśli mie­rzysz się z kry­zy­sami, ta książka pozwoli ci lepiej zro­zu­mieć ich źró­dła. Pomoże zro­bić kilka kro­ków do przodu. Zapo­biec eska­la­cji. Zawarte w niej ćwi­cze­nia/pyta­nia zaczerp­nę­łam z tera­peu­tycz­nego nurtu Tera­pii Krót­ko­ter­mi­no­wej Skon­cen­tro­wa­nej na Roz­wią­za­niu, w któ­rym pra­cuję. TSR (_Solu­tion-Focu­sed Brief The­rapy_) to podej­ście, które lubię nazy­wać tera­pią małych kro­ków. Nie zanu­rzamy się w prze­szłość bar­dziej, niż to konieczne. Zamiast tego szu­kamy, co działa, nawet jeśli wydaje się drobne i nie­po­zorne. Kon­cen­tru­jemy się na przy­szło­ści – tej, którą chcesz zbu­do­wać – i wspól­nie szu­kamy spo­so­bów, by do niej dojść. To taki rodzaj współ­pracy, w któ­rej nie cho­dzi o „napra­wia­nie” ludzi, ale o pomoc w odkry­wa­niu ich zaso­bów, siły i moż­li­wo­ści. Bo czę­sto jest tak, że to, czego potrze­bu­jesz, masz już w sobie – tylko trzeba to dostrzec i zacząć uży­wać w nowy spo­sób.

Nie­za­leż­nie od tego, czy jesteś w narze­czeń­stwie, mał­żeń­stwie czy w związku part­ner­skim, ta książka jest dla cie­bie. I choć tro­ska o trwa­łość mał­żeństw i rodzin ma swoje szcze­gólne miej­sce w moim sercu i pracy zawo­do­wej, pisząc, nie robię róż­nicy mię­dzy związ­kami for­mal­nymi i niefor­mal­nymi. Dla­tego wymien­nie uży­wam okre­śleń: mąż, żona, part­ner, part­nerka. Jestem pewna, że dobrze się tu rozu­miemy, prawda?

Przy­kłady zapa­dają w pamięć. Cza­sem dają wię­cej niż całe aka­pity wyja­śnień. Dla­tego posta­ra­łam się o to, by było ich jak najwię­cej. Czy są praw­dziwe? Oczy­wi­ście! Jed­no­cze­śnie, dla zacho­wa­nia ano­ni­mo­wo­ści osób, o któ­rych mowa, pozmie­nia­łam to i owo – imiona, szcze­góły, cza­sem nawet kon­tekst. Zbież­ność imion i histo­rii z praw­dzi­wymi oso­bami jest więc przy­pad­kowa. W zasa­dzie jest dowo­dem na to, że w wielu kwe­stiach wszy­scy mamy do bólu tak samo i gdy­by­śmy się z tym nie cza­ili przed sobą nawza­jem, poczu­cie osa­mot­nie­nia byłoby relik­tem prze­szło­ści. Mamy róż­nie w deta­lach. Tylko tyle.

Wie­rzę, że znaj­dziesz tu coś, co będzie rezo­no­wać z twoją histo­rią – albo coś, co da ci odwagę, inspi­ra­cję, by napi­sać jej nowy roz­dział.

Podob­nie jak w mojej pierw­szej książce _Poukła­daj to sobie w gło­wie. 100 maili do cie­bie o rodzi­ciel­stwie i part­ner­stwie_¹, zde­cy­do­wa­nie pole­cam czy­ta­nie z zakre­śla­czami w dłoni. Nie bój się zazna­czać wybrane zda­nia, pisać wykrzyk­niki, uwagi na mar­gi­ne­sie, przy­cze­piać kolo­rowe kar­teczki. Nie dość, że będziesz wie­dzieć, do czego warto szybko wró­cić, to takie pod­kre­śle­nia mogą przy­dać się w twoim związku, gdy oboje będzie­cie czy­tać ten porad­nik. O czym skry­cie marzę z każdą wykli­kaną na kla­wia­tu­rze literą.CZYM JEST ZWIĄZEK?

Według Ency­klo­pe­dii PWN… o nie, nie, spo­koj­nie, to nie w moim stylu. Dla mnie oso­bi­ście i dla mnie zawo­dowo, w pracy z parami, zwią­zek to oddzielny, żywy byt. Jesteś ty, jest ta druga osoba i jest to, co pomię­dzy wami. Niczym żywa istota. A skoro tak, to ta istota wymaga odży­wia­nia, czy­stej wody do picia i świe­żego powie­trza do oddy­cha­nia. Potrze­buje róż­no­rod­nych dzia­łań, by być w dobrej kon­dy­cji. Świę­tuje swoje uro­dziny i ważne wyda­rze­nia w histo­rii. Ma swo­ich tro­skli­wych opie­ku­nów (was!), któ­rzy gotowi są dla niej na wyzwa­nia, cza­sem na zre­zy­gno­wa­nie z cze­goś, co jej by się nie przy­słu­żyło. Opie­ku­nów, któ­rzy zna­jąc jej war­tość, czy­nią wysiłki, by móc cie­szyć oczy jej wzro­stem i roz­wo­jem.

Jeżeli przy­cho­dzi ci wła­śnie do głowy ana­lo­gia z dziec­kiem, to bar­dzo dobrze. Dzięki niej wyraź­nie zoba­czysz, że rela­cja pomię­dzy mał­żon­kami czy part­ne­rami nie jest, nie może być!, taka sama w pierw­szym i dzie­sią­tym roku swo­jego życia. To nie­moż­liwe. Zmie­nia się i doj­rzewa razem z wami. I to jest dobra wia­do­mość. Mając skłon­ność do porów­ny­wa­nia się z innymi, możesz z łatwo­ścią uznać, że inni potra­fią, a ty nie. Inni mają fajne związki, a twój taki nie jest. To teraz przy­patrz się sta­żowi tych związ­ków. Ilo­ści wspól­nych doświad­czeń, prób i burz, jakie prze­szli – o ile masz dostęp do tej wie­dzy. I prze­stań porów­ny­wać cudzą wystawę do waszego zaple­cza. Jedyne słuszne porów­ny­wa­nie to takie, które pomaga przyj­rzeć się dotych­cza­so­wej WASZEJ dro­dze. Waszym zmia­nom. Waszym pró­bom.

Zwią­zek jest trze­cią, żywą istotą, którą stwo­rzy­li­ście. Dzieci nie są waszym związ­kiem, choć zwią­zek może być jak dziecko.

Zatroszczmy się wspól­nie o jego dobro­stan, co ty na to?DLACZEGO AKURAT TRZY FILARY?

Jest taka histo­ria o czte­rech ślep­cach doty­ka­ją­cych sło­nia, popu­larna opo­wieść z tra­dy­cji bud­dyj­skiej i hin­du­skiej. W róż­nych wer­sjach tej opo­wie­ści czte­rech nie­wi­do­mych męż­czyzn spo­tyka sło­nia i każdy z nich dotyka innej czę­ści jego ciała. Jeden dotyka nogi i stwier­dza, że słoń jest jak drzewo. Drugi dotyka trąby i mówi, że słoń przy­po­mina węża. Trzeci dotyka boku sło­nia i twier­dzi, że słoń jest jak ściana. Czwarty dotyka ogona i porów­nuje sło­nia do liny.

Każdy z nich opiera swoje rozu­mie­nie całego sło­nia na jed­nej czę­ści, któ­rej dotknął, nie zda­jąc sobie sprawy, że całość jest o wiele bar­dziej zło­żona.

Jako przy­sło­wiowi Kowal­scy czy Iksiń­scy jeste­śmy takimi wła­śnie ślep­cami. Opi­su­jemy, co jest nie­zbędne do zbu­do­wa­nia np. dobrego związku, w opar­ciu o nasze ogra­ni­czone doświad­cze­nia i indy­wi­du­alne ocze­ki­wa­nia. Nasze zra­nie­nia, roz­cza­ro­wa­nia, suk­cesy. Poprzez pry­zmat peł­nio­nych ról oraz prze­ko­nań, z któ­rych czę­sto nawet nie zda­jemy sobie sprawy. Jeste­śmy subiek­tywni, także wów­czas, gdy bar­dzo sta­ramy się zacho­wać względny obiek­ty­wizm. Po pro­stu oglą­damy świat z tej, a nie innej per­spek­tywy. Wyobra­ża­jąc sobie widok z cudzego szcze­belka na dra­bi­nie, wciąż zaj­mu­jemy nasze wła­sne miej­sce w dro­dze ku górze.

Mój pomysł na trzy filary pod­trzy­mu­jące dobro­stan związku zro­dził się z wie­dzy, doświad­cze­nia oraz głę­bo­kiego prze­ko­na­nia, że pro­sty opis dobrych prak­tyk to klucz do tego, by teo­ria zma­te­ria­li­zo­wała się w dzia­ła­niu. Wszak nie­jed­no­krot­nie wiemy, CO powin­ni­śmy zro­bić, żeby było lepiej. Uty­kamy jed­nak na JAK. Zwłasz­cza w zakre­sie tak skom­pli­ko­wa­nych ukła­dów, jakimi są ludz­kie rela­cje. Od lat obser­wuję i roz­ma­wiam z set­kami mężów i żon, któ­rzy dzielą się ze mną opo­wie­ściami o swo­ich rela­cjach. Sesje tera­peu­tyczne, komen­ta­rze do two­rzo­nego przeze mnie pod­ca­stu „Aga Rogala” wspie­ra­ją­cego two­rze­nie uda­nych związ­ków, setki maili i wia­do­mo­ści. To nie­prze­brane źró­dło infor­ma­cji z pierw­szej ręki na temat tego, co nas w związ­kach boli i co uwa­żamy za suk­ces. Gdy jakiś czas temu zaczę­łam dostrze­gać pewne pra­wi­dło­wo­ści i powta­rza­jące się kate­go­rie pro­ble­mów, pomy­śla­łam, że będę dzie­lić się spo­strze­że­niami na ich temat pod­czas więk­szych spo­tkań, takich jak warsz­taty dla mał­żeństw czy kon­fe­ren­cje dla rodzi­ców. Reak­cje uczest­ni­ków utwier­dzały mnie w prze­ko­na­niu, że moje reflek­sje są trafne. Nie zapo­mnę wia­do­mo­ści od pew­nego męż­czy­zny, który zna­lazł się na jed­nym z tych wyda­rzeń wyłącz­nie ze wzglę­dów zawo­do­wych, jako kame­rzy­sta. Napi­sał do mnie potem, że jest wdzięczny losowi za ten „przy­pa­dek”. Jak twier­dził, żona od dawna w jakiś spo­sób mówiła mu to samo, co ja. Jed­nak on nie słu­chał zbyt uważ­nie, w dodatku górę brały u niego emo­cje. Gdy usły­szał to samo ode mnie, od kogoś z zewnątrz, wszystko nagle stało się dla niego jasne. I zro­zu­miał, o co cho­dziło jego żonie. To jeden z nad­rzęd­nych celów przy­świe­ca­ją­cych mi w tej książce i spo­so­bie, w jaki pra­cuję – by mał­żon­ko­wie nieco lepiej rozu­mieli, o co im nawza­jem cho­dzi.

Wspólny czas i rozmowy. Wybaczanie i odpuszczanie. Czułość i seks

Oto mój pomysł na opis świata uda­nego związku. Wspólny czas i roz­mowy, czyli bli­skość emo­cjo­nalna. Wyba­cza­nie i odpusz­cza­nie, które zapew­niają trwa­łość rela­cji. Czu­łość i seks dostar­cza­jące bli­sko­ści fizycz­nej. Każdy z tych ele­men­tów ma swoje psy­cho­lo­giczne pod­stawy. Wciąż jed­nak to po pro­stu pomysł, naj­pew­niej jeden z wielu, które już powstały i które zro­dzą się w przy­szło­ści w gło­wach osób zaj­mu­ją­cych się tema­tem par.

Rela­cje opie­rają się na więzi emo­cjo­nal­nej, a wspólny czas i komu­ni­ka­cja są narzę­dziami jej budo­wa­nia. Pary, które regu­lar­nie poświę­cają czas na roz­mowy i wspólne aktyw­no­ści, two­rzą sil­niej­szą więź, lepiej radzą sobie z kon­flik­tami i mają więk­sze poczu­cie satys­fak­cji w związku. Roz­mowy pozwa­lają na zro­zu­mie­nie potrzeb i ocze­ki­wań part­nera, co z kolei zmniej­sza ryzyko nie­po­ro­zu­mień. To rów­nież prze­strzeń do wyra­ża­nia uczuć, a to wzmac­nia więź. Stąd wspólny czas i roz­mowy jako pierw­szy filar. Pierw­szy nie­przy­pad­kowo. Jeżeli w związku dzieje się źle, to tam trzeba szu­kać naj­wcze­śniej­szych przy­czyn. Opo­wiem ci o tym w tej książce.

Każda rela­cja napo­tyka kon­flikty i nie­po­ro­zu­mie­nia, to nie­unik­nione. Pomysł, że zawsze będziemy się świet­nie rozu­mieć i to mia­łoby świad­czyć o jako­ści naszego związku, jest bar­dzo nie­doj­rzały. Umie­jęt­ność wyba­cza­nia pozwala na kon­struk­tywne roz­wią­zy­wa­nie nie­po­ro­zu­mień, co zapo­biega nawar­stwia­niu się uraz i nie­przy­jem­nych emo­cji. Wyba­cza­nie nie tylko popra­wia jakość rela­cji. Ma także pozy­tywny wpływ na zdro­wie psy­chiczne. Buduje rela­cje oparte na empa­tii i zro­zu­mie­niu. To zbliża part­ne­rów, nawet po trud­nych chwi­lach. Zdol­ność do wyba­cza­nia pozwala na prze­trwa­nie związku w obli­czu błę­dów i trud­nych sytu­acji. To fun­da­ment odbu­dowy po kry­zy­sach. Nie­zbędna jest goto­wość do two­rze­nia lep­szej przy­szło­ści bez cią­głego powra­ca­nia do daw­nych zra­nień.

To, co nazy­wam odpusz­cza­niem, to nic innego jak postawa, w któ­rej akcep­tu­jemy fakt, że wszy­scy mamy wady. Ani nasi współ­mał­żon­ko­wie, ani my sami nie jeste­śmy od nich wolni. I każdy z nas ma prawo ocze­ki­wać, że w mał­żeń­stwie znaj­dzie się prze­strzeń na to, by być przy­ję­tym włącz­nie z tymi wadami. A zatem wyba­cza­nie i odpusz­cza­nie to waru­nek, by rela­cja była trwała.

Bar­dzo lubię myśl, że w mono­ga­micz­nym związku jest tylko jedna osoba na świe­cie, z którą aktu­al­nie jest się w tak bli­skiej, intym­nej pod każ­dym wzglę­dem rela­cji. Tylko jedna osoba na świe­cie! Wow! Sek­su­al­ność i czu­łość są natu­ral­nym wyra­zem miło­ści, które cemen­tują emo­cjo­nalne połą­cze­nie pomię­dzy part­ne­rami. Brak intym­no­ści pro­wa­dzi do dystansu emo­cjo­nalnego i poczu­cia samot­no­ści w związku. Jak wiele osób, kobiet i męż­czyzn, opo­wia­dało mi o gło­dzie dotyku, któ­rego bra­ko­wało w ich mał­żeń­stwach! Nie cho­dziło im wyłącz­nie o dotyk sek­su­alny. Miłość karmi się zarówno intym­no­ścią, jak i pro­stymi gestami codzien­nej czu­ło­ści. Od tego zależy poczu­cie bez­pie­czeń­stwa, akcep­ta­cji, bli­sko­ści. Wszystko w nas, nawet na pozio­mie hor­mo­nal­nym, wzmac­nia psy­chiczną więź za pomocą fizycz­nych gestów.

W tej książce chcę ci poka­zać, jak zatrosz­cze­nie się o trzy sfery rela­cji, którą two­rzysz, jest w sta­nie wzmoc­nić ją, pod­nieść z kry­zysu lub unik­nąć jego eska­la­cji w przy­szło­ści. Jestem prze­ko­nana, że choć opi­suję w niej sło­nia frag­ment po frag­men­cie, to jed­nak umoż­li­wię ci przyj­rze­nie się mu w całej jego oka­za­ło­ści. Z jego aspek­tami emo­cjo­nal­nymi, psy­chicz­nymi i fizycz­nymi.

W moim domu tuż przy wyj­ściu wisi gra­fika, którą sama wyko­na­łam, ku pamięci. Są tam trzy obrazki ilu­stru­jące różne czę­ści sło­nia wła­śnie. Pod nimi pod­pisy: SŁO­NIA – ZJADA SIĘ – PO KAWAŁKU. Tak wła­śnie się za to zabierzmy, dobrze? Tak jak warto zabie­rać się za wyzwa­nia, które wydają się wiel­kie niczym słoń. Prak­tycz­nie. Małymi por­cjami. Od dziś.PRAGNIENIA I POTRZEBY W ZWIĄZKU

12 stycz­nia 2024 opu­bli­ko­wa­łam 51. odci­nek mojego pod­ca­stu pt. „Czego w związku pra­gną oni i one?”, opo­wia­da­jący o pra­gnie­niach męż­czyzn i kobiet, z któ­rymi spo­ty­kam się pod­czas sesji lub opi­su­ją­cych mi swoje doświad­cze­nia w mailach i wia­do­mo­ściach. Odci­nek oka­zał się hitem! Liczba komen­ta­rzy gra­tu­lu­ją­cych mi traf­no­ści spo­strze­żeń prze­ko­nuje mnie, że warto, aby nie zabra­kło tego tematu w tej książce. Jed­nak muszę zro­bić tu małe zastrze­że­nie. To nie jest sta­ty­styka. I nie szu­kaj tu jakiejś ogól­nie przy­ję­tej, popar­tej naukowo normy, do któ­rej będziesz paso­wać lub nie. Ponadto w świe­cie, w któ­rym coraz mniej chęt­nie opo­wiada się o czymś spe­cy­ficz­nie męskim lub żeń­skim, poniż­sze aka­pity piszę z pew­nym lękiem. Czy na pewno dobrze się zro­zu­miemy? Wie­rzę, że tak. Prze­cież już za chwilę prze­ko­nasz się, jak wiele pra­gnień jest wspól­nych nam wszyst­kim.

Czego mężczyźni szukają w swoich związkach? Czego pragną?

Męż­czyźni, podob­nie jak kobiety, mają swoje potrzeby i pra­gnie­nia (emo­cjo­nalne i fizyczne) zwią­zane z rela­cją part­ner­ską, a ja mam wra­że­nie, że wciąż nie są dosta­tecz­nie dostrze­gane lub oma­wiane. Potrzeby te obej­mują nie tylko seks i intym­ność, jak zwy­kło się myśleć w minio­nych latach, ale także, a może nawet przede wszyst­kim, dotyk, akcep­ta­cję, doce­nie­nie oraz poczu­cie spo­koju. Zro­zu­mie­nie i zaspo­ka­ja­nie tych potrzeb może pomóc parom w budo­wa­niu głę­bo­kiej, trwa­łej rela­cji opar­tej na wza­jem­nym sza­cunku i miło­ści.

Intymność: bliskość, która buduje więź

No wła­śnie. Męż­czyźni, pra­gnie­nia, zwią­zek. Dla­czego pierw­sze, co może przyjść do głowy, to pomysł, że na pewno cho­dzi o seks? A tym­cza­sem – nie­ko­niecz­nie! Ow­szem, dla wielu męż­czyzn seks sta­nowi jedno z naj­waż­niej­szych narzę­dzi do oka­zy­wa­nia miło­ści i bli­sko­ści. Nie cho­dzi tu jedy­nie o fizyczną przy­jem­ność, ale o głęb­szą potrzebę emo­cjo­nal­nego połą­cze­nia z part­nerką. A zatem nie tylko nie­jako otrzy­my­wa­nie bli­sko­ści, ale w rów­nym stop­niu – dawa­nie. O pra­gnie­nie, by ten ele­ment życia pary był żywy, sta­nowił wyjąt­kowy łącz­nik pomię­dzy nimi. Mam wra­że­nie, że jesz­cze zbyt wielu oso­bom wydaje się, że tylko kobiety łączą intym­ność z emo­cjo­nalną bli­sko­ścią i odsło­nię­ciem. Tym­cza­sem męż­czyźni, z któ­rymi roz­ma­wia­łam, pod­kre­ślają, że zbli­że­nia z żoną lub part­nerką są dla nich dowo­dem na to, że są kochani, przy­jęci, wybrani, upra­gnieni. Że w ten spo­sób mogą być naprawdę bli­sko, odsła­niają się na poten­cjalne zra­nie­nie w zaufa­niu, że to, jacy są, będzie wystar­cza­jące. Będą kochani „w cało­ści”. Czę­sto­tli­wość i jakość intym­nych zbli­żeń wpływa na ich poczu­cie bez­pie­czeń­stwa i speł­nie­nia w rela­cji. Rów­no­cze­śnie nie­raz nie umieją tego wyra­zić lub uni­kają mówie­nia o tym z obawy, że zostaną posą­dzeni o rosz­cze­nio­wość, wymu­sza­nie, a nawet nad­uży­cia. Wów­czas ci, dla któ­rych otwarta komu­ni­ka­cja potrzeb w tym zakre­sie jest barierą nie do poko­na­nia, milkną. A wywo­łana tym fru­stra­cja uwal­nia się na innych płasz­czy­znach. Efekt? Nie­po­ro­zu­mie­nia, bez­sil­ność, ochło­dze­nie pozy­tyw­nych uczuć. Jak opi­sał to pewien męż­czyzna w mailu: „całe spek­trum żalu, gniewu, zwąt­pie­nia, uczu­cia porażki, rodzą­cej się furii ście­ra­ją­cej się z chę­cią zatrza­śnię­cia drzwi za sobą. To w środku. Na zewnątrz spo­kojny, czę­sto uśmiech­nięty, ten sam, choć jakby inny. Trudno cho­dzi się wypeł­nio­nym po sufit nitro­gli­ce­ryną. A próby napra­wia­nia związku w tym sta­nie to czę­sto potrzą­sa­nie tym «naczy­niem». Cza­sem coś wybuch­nie”. Dodam od sie­bie, że wybu­cha po obu stro­nach rela­cji.

Oczy­wi­ście warto pamię­tać, że seks to nie jedyny spo­sób na wyra­że­nie miło­ści – doj­rza­łość wymaga, by róż­nymi dro­gami docie­rać do celu, jakim jest silna więź emo­cjo­nalna pomię­dzy mał­żon­kami. Jed­nak, jak wspo­mnia­łam już wcze­śniej, praw­do­po­dob­nie jest tylko jedna osoba na świe­cie, z którą obec­nie możesz budo­wać tak nie­sa­mo­witą bli­skość fizyczną i emo­cjo­nalną, jaką daje seks. Ciężko prze­ce­nić waż­kość tej sfery życia.

Dotyk: milczące wyrażenie miłości

Dotyk to kolejna istotna potrzeba. Dla wielu męż­czyzn czuły, spon­ta­niczny dotyk ze strony kobiety – przy­tu­le­nie, trzy­ma­nie za rękę, gła­ska­nie – jest sil­nym wyra­zem miło­ści i bli­sko­ści. Pra­gną go nie tylko w kon­tek­ście sek­su­al­nym, ale także w codzien­nych gestach, które budują poczu­cie, że jest się kocha­nym i akcep­to­wa­nym. Fizyczna bli­skość part­nerki, wyra­żona przez dotyk, to cichy język, który dla niego brzmi jak: „Jestem z tobą, wspie­ram cię, jesteś dla mnie ważny”.

Przy­po­mina mi się histo­ria Pio­tra. Opo­wia­dał mi, jak bar­dzo tęskni za doty­kiem swo­jej żony. Chciał, by po pro­stu prze­su­nęła dło­nią po jego ple­cach, kiedy go mija w kuchni. By przy­tu­liła go, sie­dząc obok. Pogła­skała po gło­wie. Był tak złak­niony jej bli­sko­ści, że – jak mówił – „rzu­cał się na okru­chy”. W efek­cie, gdy wresz­cie żona dawała się przy­tu­lić, on wsu­wał dło­nie pod jej bluzkę, chciał dotknąć skóry, nacie­szyć się nią. To z kolei zra­żało kobietę, kwi­tu­jącą jego zacho­wa­nie krót­kim „cho­dzi ci tylko o jedno”. I w odpo­wie­dzi blo­ko­wała dostęp do sie­bie. Piotr był bar­dzo sfru­stro­wany. Nie zapo­mnę, gdy wyznał mi, jak ucieka z domu, by się z tym nie mie­rzyć. Wycho­dził na tre­ningi, brał nad­go­dziny. Gdyby był w domu, widziałby ją, pra­gnąłby jej i pew­nie znów wysta­wiłby się na zra­nie­nie. A pod tym wszyst­kim gdzieś na dnie świa­do­mo­ści paliła go bole­sna myśl: „ona mnie nie chce”.

Akceptacja i docenienie: jestem wystarczający

Męż­czyźni pra­gną być dostrze­gani i doce­niani za swoje sta­ra­nia, wysiłki, zaan­ga­żo­wa­nie – zarówno w życiu codzien­nym, jak i w rela­cji. Drobne gesty wdzięcz­no­ści, słowa pochwały czy uzna­nia mają ogromne zna­cze­nie. Kiedy męż­czy­zna czuje, że jego wkład w zwią­zek jest widoczny i doce­niany, rośnie jego poczu­cie wła­snej war­to­ści i moty­wa­cja do dal­szego dzia­ła­nia. Rów­no­cze­śnie nie­je­den z nich nie umie na takie gesty zare­ago­wać w taki spo­sób, by dać part­nerce czy­telny feed­back, że to dla niego ważne.

Warto pamię­tać, że doce­nie­nie może przy­bie­rać różne formy – od pro­stych słów „dzię­kuję” po gesty, które poka­zują, że jego sta­ra­nia są naprawdę zauwa­żane i mają zna­cze­nie dla part­nerki. Te dro­bia­zgi to gest, spoj­rze­nie, uśmiech, ski­nie­nie głową, ruch dło­nią. „Wystar­czy­łoby, żeby się uśmiech­nęła”_,_ mówił mi Piotr, odpo­wia­da­jąc na pyta­nie, po czym poznałby, że jego żona go doce­nia.

Z wdzięcz­no­ścią i doce­nie­niem idzie w parze tak oczy­wi­ste pra­gnie­nie, a zara­zem fun­da­men­talna ludzka potrzeba, jaką jest poczu­cie bycia akcep­to­wa­nym. Męż­czyźni bar­dzo pra­gną uzna­nia ich za war­to­ścio­wych, wystar­cza­ją­cych, takimi, jacy są – bez cią­głej pre­sji, by coś w sobie zmie­niać. Bez kry­tyki, która co do zasady miała być kon­struk­tywna, ale w prak­tyce przy­po­mina nie­raz nie­koń­czącą się listę skarg i zaża­leń. Praw­dziwa akcep­ta­cja jest bez­wa­run­kowa, nie zawiera słów „ale”, które cicho pod­wa­żają to, co zostało powie­dziane wcze­śniej.

W rela­cji part­ner­skiej akcep­ta­cja two­rzy prze­strzeń na roz­wój, na wspólne roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów, wycho­dząc z zało­że­nia, że part­ner jest kochany takim, jakim jest, tu i teraz.

Spokój: przestrzeń na odpoczynek i oddech

W życiu codzien­nym, peł­nym wyzwań i stresu, męż­czyźni, podob­nie jak kobiety, potrze­bują prze­strzeni do odpo­czynku i spo­koju. Spo­kój w związku to nie tylko brak kon­flik­tów, ale także stwo­rze­nie atmos­fery, w któ­rej można ode­tchnąć, nała­do­wać bate­rie i poczuć się bez­piecz­nie. Męż­czyźni pra­gną, aby ich dom był miej­scem, gdzie mogą się zre­lak­so­wać i czuć się wspie­rani, bez potrzeby bycia „na poste­runku” przez cały czas.

Oczy­wi­ście, budo­wa­nie takiej prze­strzeni wymaga wspól­nej pracy obojga part­ne­rów. Cho­dzi o to, by zapew­nić sobie wza­jem­nie chwile odde­chu, kiedy można się zatrzy­mać, bez pre­sji i ocze­ki­wań.

Przebaczenie: klucz do uzdrowienia relacji

Wielu męż­czyzn pod­kre­ślało w zwie­rze­niach doty­czą­cych ich związ­ków, jak bar­dzo ważne jest dla nich prze­ba­cze­nie. Otrzy­ma­nie prze­ba­cze­nia za to, że gdzieś zawie­dli, roz­cza­ro­wali, „nie dowieźli”. Praw­dziwe prze­ba­cze­nie wyraża się dla nich tym, że po prze­ga­da­niu tematu, po ich szcze­rych prze­pro­si­nach kobieta nie wraca już do tego, co było. A przy­naj­mniej nie robi tego z taką czę­sto­tli­wo­ścią, z jaką musi się mie­rzyć wielu z nich. Nie da się wró­cić do tam­tego miej­sca, postą­pić ina­czej, wyma­zać prze­szłość. Cią­głe powra­ca­nie do niej to sygnał dla męż­czyzny, że cokol­wiek zrobi, jak­kol­wiek będzie się sta­rał, dawne grze­chy nie zostaną zapo­mniane. I mogą zostać użyte prze­ciwko niemu. To odbiera moty­wa­cję i chęć pracy nad zmianą, pogłę­bia róż­nice mię­dzy part­ne­rami i destruk­cyj­nie wpływa na jakość związku.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij