Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Jak grzecznie powiedzieć f**k off! - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 listopada 2025
3739 pkt
punktów Virtualo

Jak grzecznie powiedzieć f**k off! - ebook

Stawianie granic nie musi być trudne! Oto praktyczny poradnik o tym, jak ważne jest mówienie „nie”.

Największą przeszkodą w wyznaczaniu granic są lęk i poczucie winy – boimy się odrzucenia, konfliktu czy niezrozumienia.

Psycholożka i neurolożka Alba Cardalda pokazuje, jak mówić „dość” i „nie” w sposób skuteczny, ale i empatyczny, by móc budować pełniejsze oraz bardziej szczere relacje.

Dzięki praktycznym wskazówkom zrozumiesz schematy myślowe, jakimi posługują się inni. Nauczysz się komunikować swoje potrzeby bez urażania cudzych uczuć, ale pozostając w zgodzie ze sobą.

Przede wszystkim jednak dowiesz się, jak grzecznie powiedzieć komuś F**K OFF w sytuacji, gdy żaden inny sposób komunikowania się z nim nie zadziała. Jak zrobić to w sposób zgodny z twoim charakterem i wartościami i tak, by nie czuć się z tym źle.

Ta książka to nie tylko zbiór skutecznych technik psychologicznych, ale także zaproszenie do życia bez lęku, że odmowa zniszczy więzi. Ten poradnik, odmieni twoje życie!

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8425-766-1
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Kilka lat temu mieszkałam w boliwijskim miasteczku, gdzie pracowałam w sierocińcu jako psycholożka wolontariuszka. Oprócz zadań związanych z psychologią zwyczajowo byłam odpowiedzialna za wyprawy do miasta po cotygodniowe zakupy. Podczas któregoś z wyjazdów na targ okazało się, że droga, którą zawsze jeździłam, jest zamknięta ze względu na podtopienia spowodowane ulewnymi deszczami. Musiałam wybrać jakąś inną trasę, której nie znałam. Nie miałam żadnej mapy ani zasięgu GPS, a więc jedynym sposobem na dotarcie do miasta było kierowanie się znakami drogowymi.

Jechałam już jakieś dwadzieścia minut w intensywnym deszczu, kiedy zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie zauważyłam żadnego znaku drogowego ani tablicy z nazwami administracyjnymi, ani ograniczeń prędkości, ani skrzyżowań, ani znaków STOP czy tablicy z informacją, ile kilometrów zostało do miasta…

Na jezdni nie było nawet linii wyznaczających pas ruchu. Wyglądała ona raczej jak niekończący się pas startowy.

Nagle zauważyłam pędzący z naprzeciwka samochód, który jechał dokładnie na mnie. Ogarnęła mnie panika, ciało napięło się, a ręce z całej siły ściskały kierownicę, gdy skręcałam ją w prawo, żeby uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym z przodu samochodem.

Do dzisiaj nie wiem jak, ale minęliśmy się.

Zatrzymałam się na poboczu, żeby uspokoić nerwy. Przez moją głowę przewalały się tysiące pytań. Czy to ja jechałam pod prąd? To ja wjechałam na drogę jednokierunkową czy to ten drugi samochód? Gdzie powinnam była wjechać? Ile kilometrów mi jeszcze zostało? Ile mogłam jechać na godzinę? Miałam zupełny mętlik w głowie.

Jezdnia bez drogowskazów jest jak relacja bez granic: nikt nie wie, co jest dozwolone, a co nie lub czego można oczekiwać od innych, a czego oni oczekują od nas. Nie istnieją proste zasady mówiące, co jest dobre, a co złe. Nie wiadomo też, czy ktoś szanuje przestrzeń drugiej osoby ani vice versa.

Nie ma jasności, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy odpowiedzialność każdej osoby. W takich okolicznościach jest wysoce prawdopodobne, że dojdzie do wypadku.

Znaki drogowe pomagają nam bezpiecznie prowadzić samochód, abyśmy cali i zdrowi dotarli do celu. W relacjach tę samą funkcję pełnią stawiane granice – to one pilnują, aby relacje były zdrowe i bezpieczne oraz by chronić integralność wszystkich zaangażowanych w nie osób.

Bez wątpienia nikt nas nie nauczył rozumienia granic w ten sposób. Zostaliśmy wychowani w przekonaniu, że stawianie granic jest przejawem egoizmu i że jak ktoś naprawdę kocha, to powinien to robić bezwarunkowo. Owe koncepty, które wpajano nam już od kołyski, tworzą teraz podstawę naszego zachowania i sposobu przyjmowania oraz interpretowania relacji. Sprawiają one, że czujemy się winni, gdy stawiamy innym granice, a gdy ktoś stawia je nam, interpretujemy to jako brak sympatii względem naszej osoby. Te błędne interpretacje sprawiają, że utrzymujemy toksyczne, uzależniające, naruszające nas relacje, że mówimy „tak” wtedy, gdy chcemy powiedzieć „nie”, oraz że nie czujemy, że możemy swobodnie wyrażać własne potrzeby i emocje, nawet w relacjach z najbliższymi nam osobami.

Kompletnie błędne przekonanie o tym, czym są granice, wywodzi się z braku edukacji na temat emocji i asertywnej komunikacji. Obecnie w niektórych szkołach już od najmłodszych lat dziewczynki i chłopcy mogą korzystać z zajęć o emocjach. Niemniej większość osób urodzonych przed dwutysięcznym rokiem nie miało kontaktu z żadnymi informacjami pozwalającymi rozwijać narzędzia służące do identyfikacji i nazywania emocji, uwzględniania ich i wyrażania w empatyczny i asertywny sposób. Dlatego, kiedy jesteśmy już dorośli, trudno nam dobrać słowa, żeby wyrazić to, jak się czujemy, powiedzieć „nie” lub okazać brak zgody. Nikt nas nigdy nie nauczył komunikowania się z innymi w szczery i uczciwy, a zarazem pełen szacunku sposób. Nie odebraliśmy lekcji, jak wyrazić złość, nie atakując przy tym innych, ani jak w bardziej elokwentny sposób zakomunikować innym własne potrzeby.

W konsekwencji mamy w zwyczaju nie mówić tego, co byśmy chcieli, ponieważ nie znajdujemy asertywnego sposobu na zwerbalizowanie myśli. Powtarzamy sobie „to nie jest ważne” lub „nie chcę doprowadzić do kłótni” lub „nie chcę rozzłościć tej osoby”, czyli nazywając rzeczy po imieniu – tłumimy własne emocje. Jednak postępując w taki sposób, czyli nie zajmując się redukowaniem intensywności własnych emocji, podnosimy ją wewnątrz siebie, chowamy uczucia do kieszeni, aż któregoś dnia wybuchamy jak wulkan i wyrażamy owe ukryte emocje w najgorszy możliwy sposób. Właśnie wtedy ranimy innych i nasze relacje się pogarszają.

Mamy prawo do wyznaczania granic, ale nie w sposób, w jaki nam się żywnie podoba. Umiejętne stawianie granic, uwzględniające emocje własne i innych, dobór odpowiednich słów i wyczucie właściwej chwili, jest kluczem do tego, żeby owo wyznaczanie granic było zdrowe i pozwalało nam tworzyć, a nie niszczyć relacje nie tylko z innymi, ale również z samym sobą. W tym celu nie tylko potrzebujemy być asertywni, musimy także poznać strategie skutecznego porozumiewania się oraz zasady komunikacji niewerbalnej, która skutecznie ułatwia nam to trudne zadanie, nie szkodząc naszym relacjom.

Zacznijmy jednak od początku.1. GRANICE: CZYM SĄ, A CZYM NIE SĄ?

Każdy z nas przeszedłby transformację, gdyby odważył się być tym, kim jest.

Marguerite Yourcenar

Czym są granice?

Z definicji „granica” oznacza rzeczywistą bądź symboliczną linię wytyczającą koniec czegoś materialnego bądź niematerialnego lub oddzielenie jednej rzeczy od drugiej. Oznacza punkt, którego nie można lub nie da się przekroczyć. W psychologii mówi się o granicach międzyludzkich. Moglibyśmy je zdefiniować jako reguły i linie, które wytyczamy w naszych relacjach (również w relacji z samym sobą), tak by były one zdrowe. Istnieją różne typy granic, o czym za chwilę się przekonamy.

Możemy mieć do czynienia z granicami fizycznymi, odnoszącymi się do przestrzeni osobistej i kontaktu fizycznego. Istnieją ludzie, którzy dobrze się czują w kontakcie fizycznym z drugą osobą. Są bardziej otwarci na kontakt fizyczny i tworzenie więzi z innymi osobami (podczas rozmowy dotykają ręki lub ramienia rozmówcy, witają się przytuleniem, lubią wyrażać uczucia i otrzymywać je poprzez kontakt fizyczny…). Inni z kolei wolą utrzymywać większy dystans (witając się poprzez podanie ręki, czują, że ktoś wtargnął w ich przestrzeń, jeśli zanadto się zbliży, czują się niekomfortowo, gdy inni próbują okazać uczucie poprzez pocałunki lub dotyk…). Oprócz indywidualnych preferencji ważną rolę odgrywa również kultura danego kraju. Na przykład mieszkańcy państw Europy Północnej wyznaczają większe granice fizyczne w porównaniu z krajami Południa.

Ponadto granice przestrzeni osobistej odnoszą się do prywatnej przestrzeni, takiej jak na przykład własny pokój, własny plecak lub kieszenie własnych spodni. Agresja fizyczna oznacza najpoważniejsze przekroczenie granic fizycznych. Zjawisko to zachodzi również wtedy (choć w lżejszej formie), gdy ktoś nas dotyka bardziej, niż sobie tego życzymy, narusza naszą przestrzeń osobistą lub szpera w naszych rzeczach bez pozwolenia.

Istnieją również granice emocjonalne, powiązane z formą, momentem, osobami i kontekstem, w których decydujemy się wyrazić emocje. Zostają one przekroczone, gdy ktoś nami emocjonalnie manipuluje, ocenia nas za uzewnętrznienie własnych emocji lub je unieważnia. Inne przykłady pogwałcenia granic emocjonalnych to wtrącanie się w prywatne konwersacje uczuciowe (np. słuchanie ich lub czytanie wiadomości bądź maili, które wymieniamy z innymi) albo sprawdzanie bez naszej zgody miejsc, w których zdecydowaliśmy się ulokować własne emocje i myśli (np. pamiętnik).

To samo tyczy się granic seksualnych. Mają one związki z elementami uczuciowymi, komunikacyjnymi i fizycznymi, z którymi wiążą się relacje seksualne. Naruszenie ich to nie tylko kontakt fizyczny bądź seksualny bez wyraźnej zgody, lecz także sprośne komentarze i obsceniczne gesty bądź też wywieranie jakiejkolwiek presji lub stosowanie manipulacji w celu osiągnięcia kontaktu seksualnego.

Granice czasowe odnoszą się do tego, w jaki sposób zarządzamy naszym czasem, by przeznaczyć go na różnego rodzaju aktywności i kontakty z osobami z naszego otoczenia. Jeśli ktoś wymaga od nas spędzenia ze sobą większej ilości czasu, niż chcemy lub wcześniej ustaliliśmy (np. w pracy), przekracza w ten sposób nasze granice czasowe.

Ostatni rodzaj granic, granice materialne, odnoszą się do prywatnej własności przedmiotów lub dóbr materialnych. Wiążą się z wybranym przez nas sposobem, w jaki chcemy z nich korzystać, którymi pragniemy się dzielić, a którymi nie. Gdy ktoś nas okrada, bierze bądź pożycza bez naszej zgody naszą własność, niszczy ją i nie ma zamiaru naprawienia szkody lub naciska na nas, by móc używać naszej rzeczy – przekracza nasze granice materialne.

Niektóre rodzaje granic międzyludzkich są trudniejsze do zidentyfikowania i wytyczenia niż inne. Łatwiej nam wyznaczyć to, co można zobaczyć, np. granice fizyczne lub materialne, a trudniej te niewidoczne, np. emocjonalne. Dlatego każdy dobrze wie, że nikt nie może wziąć kluczyków do naszego samochodu i po prostu ich zabrać, ale już nie jest dla nas oczywiste, że nikt nie może manipulować naszymi uczuciami w celu spełnienia własnego życzenia.

Analogicznie, łatwiej by nam było postawić granice, które możemy policzyć, np. czasowe, niż te niepoliczalne, np. seksualne. Czujemy, że mamy pełne prawo okazać niezadowolenie, gdy ktoś spóźnia się godzinę na umówione spotkanie, ale już nie tak jasne jest dla nas zakomunikowanie gniewu, gdy ktoś nam rzuci obsceniczne spojrzenie.

Jednocześnie przekonania, które wbiła nam do głowy edukacja i kultura, nie wpływają w ten sam sposób na wszystkie rodzaje granic. Gdy na przykład ktoś przekracza nasze granice fizycznie, nie mamy żadnych wątpliwości, że mamy prawo próbować się bronić, i nie wzbudza w nas to poczucia winy. Natomiast gdy ktoś rani nasze uczucia i godzi w naszą integralność psychologiczną, czujemy się winni, gdy mówimy mu, żeby zmienił zachowanie.

Skąd ta różnica, skoro w obu przypadkach staramy się ochronić przed zranieniem?

Gdy chcemy rozpocząć stawianie granic, pierwszym zadaniem do wykonania jest nadanie ich wszystkim rodzajom zdarzeń tej samej wagi.

Spójrzmy na konkretny przykład. Nigdy nie wpadliśmy na pomysł, żeby usunąć drzwi we własnym domu, tak by mógł do niego wejść każdy, kto chce, i kiedy chce, prawda? Gdybyśmy tak zrobili, ponieślibyśmy ryzyko wtargnięcia kogoś, kto nas okradnie albo skrzywdzi, co z kolei zagroziłoby integralności zarówno naszej własnej, jak i naszej rodziny. Po to właśnie wszyscy mamy drzwi w domu, które tylko my, jego mieszkańcy, możemy otworzyć kluczem, a jak ktoś chce wejść do środka, musi zadzwonić domofonem, a wtedy my decydujemy, czy go wpuścimy, czy nie. W naszych domach są także kolejne drzwi, które oddzielają od siebie poszczególne pokoje i wydzielają konkretne przestrzenie. Nikt się nie czuje urażony faktem, że każdy mieszkaniec domu ma swoją przestrzeń osobistą i zgodnie ze swoją wolą otwiera lub zamyka do niej drzwi. Nikt się też nie obraża, gdy inna osoba zamknie za sobą drzwi do łazienki, żeby z niej skorzystać. My też nie czujemy się winni, gdy tak robimy. Uważamy te granice za zupełnie normalne i konieczne, by harmonijnie ze sobą żyć.

Jak byśmy zareagowali, gdyby nasz przyjaciel obraził się, bo nie daliśmy mu kluczy? Co byśmy mu odpowiedzieli, gdyby argumentował, że jeśli naprawdę go kochamy, to musi móc wchodzić do naszego domu i wychodzić i z niego, kiedy tylko chce? Co byśmy zrobili, gdyby nam powiedział, że odmówienie wydania kluczy oznacza dla niego absolutny brak szacunku i uczuć?

Gdyby szybko nie przyznał, że oszalał, to prawdopodobnie pomyślelibyśmy, że to autentycznie koniec. Uznalibyśmy, że nasza przyjaźń się skończyła.

Gdy nie szanuje się jakiegoś rodzaju granic, gdy oczekuje się, że nasza miłość będzie w pełni bezwarunkowa, jeżeli ktoś się obrusza, bo mówimy mu „nie”, bądź przeszkadza mu, że komunikujemy owej osobie nasze potrzeby uczuciowe, to jesteśmy w relacji z tak nieszanującym i bezczelnym „przyjacielem”, jakby poprosił nas o klucz do naszego domu. W obliczu takiego szantażu nie możemy ustąpić, nawet jeśli bardzo kochamy daną osobę.

Granice, niemające nic wspólnego z przekonaniami, jakie nam wpojono, są aktem miłości bliźniego. Gdy jasno wyrażamy to, czego chcemy i potrzebujemy w danej relacji, tak naprawdę podpowiadamy drugiej osobie, jak ma się w stosunku do nas zachowywać, byśmy się czuli komfortowo i pewnie, a w konsekwencji jak utrzymać zdrową i długotrwałą relację. To sposób na powiedzenie: „ponieważ cię kocham i pragnę, żebyśmy mieli długą i piękną relację, chcę ci powiedzieć, dzięki czemu dobrze się czuję, żebyś nie musiał zgadywać bądź niechcący nie robił czegoś, co mnie rani i oddala nas od siebie”. Na tej samej zasadzie zainteresowanie się granicami drugiej osoby jest sposobem na próbę wyrażenia chęci stworzenia z nią jak najzdrowszej relacji w taki sposób, że druga osoba czuje się bardziej bezpiecznie. To również akt miłości do samego siebie, ponieważ wytyczając granice, słuchamy własnych potrzeb i szanujemy je, starając się dać to samemu sobie, jak również naszym relacjom.

Granice są również aktem szacunku. Po pierwsze względem innych osób, ponieważ mówimy im, że „tak jak ja ci komunikuję moje granice i mam nadzieję, że będziesz je szanować, to również chcę, żebyś podzielił się ze mną swoimi, a ja będę je szanować”. Po drugie względem samego siebie, ponieważ ceniąc własne prawa i potrzeby i powodując, że inni też będą je szanować, oddajemy szacunek samym sobie jako ludziom.

Granice zakładają akt akceptacji innej osoby, ponieważ zakładają akceptację tego, że to, na co ta osoba jest w stanie się zgodzić w relacji, może się bardzo różnić od tego, na co my byśmy się zgodzili, i że ta różnica nie oznacza, że są mniej ważne. To również akt akceptacji samego siebie pod warunkiem, że oznacza rozpoznanie i uznanie własnych potrzeb i pragnień, bez oceniania ich i poczucia winy z ich powodu.

Nie da się zrozumieć, czym są granice, bez omówienia podstawowych praw asertywnych, czyli praw, które każdy z nas posiada ze względu na prosty fakt bycia człowiekiem i które to prawa chronią potrzeby nasze i innych, pokazując, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy wolność własna i wolność innych. Zgodnie z tymi prawami tworzy się szacunek oraz powstają kodeksy etyczne i moralne, a równolegle na ich podstawie opierają się granice międzyludzkie, które stawiamy sobie i innym. Do podstawowych praw asertywnych zaliczamy:

– możliwość wyrażania własnych uczuć, emocji, myśli i potrzeb;

– bycie traktowanym z szacunkiem i godnością;

– wyrażanie braku zgody;

– mówienie „nie”;

– wyrażanie chęci;

– wyrażanie braku chęci;

– zmianę zdania;

– mylenie się;

– decydowanie o własnym życiu, ciele i czasie;

– posiadanie własnej listy priorytetów.

Oczywiście wykonywanie praw wiąże się z przyjęciem odpowiedzialności. W tej sytuacji owe dziesięć praw oznacza tylko jedną odpowiedzialność: by je szanować u innych osób.

Z wyjątkiem dwóch ostatnich praw asertywnych dziewczynki i chłopcy mają te same prawa (pod warunkiem, że ich decyzje nie godzą w integralność własną lub cudzą). Szanowanie tych praw w okresie dzieciństwa jest bardzo ważne, ponieważ to właśnie wtedy tworzy się system przekonań na temat nas samych, innych osób oraz świata. Jeśli od kołyski czujemy, że nie mamy któregoś z tych praw, w dorosłości będzie nam bardzo trudno uwierzyć, że jednak je mamy, a co za tym idzie, żeby ich bronić. Pozbawiając dzieci praw asertywnych, skazujemy je na wyrośnięcie na osoby podatne na manipulacje i nadużycia ze strony innych, ponieważ nie będą one wierzyć, że mają prawo wyrażać własne emocje, odmawiać, komunikować, co myślą, i podejmować własne decyzje. Dlatego powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na poszanowanie praw asertywnych u najmłodszych, ponieważ w zależności od tego, na ile będziemy je respektować, dzieci nauczą się z nich korzystać i bronić ich.

Jednym z głównych sposobów uczenia się przez ludzi jest naśladowanie. Dzieci przyswajają nauki i zwyczaje poprzez odtwarzanie zachowań starszego rodzeństwa, kolegów z klasy, superbohaterów z bajek, a przede wszystkim rodziców. Dlatego, będąc matkami i ojcami, potrzebujemy nie tylko szanować prawa asertywne dzieci, lecz także świecić im przykładem, broniąc własnych i cudzych praw oraz szanując je. Mówienie dziecku, co powinno robić, jest bezskuteczne, jeśli sami nie wcielamy w życie tych zachowań.

Czym nie są granice?

Granicami nie jest mówienie komuś, co powinien lub czego nie powinien robić. W żadnym wypadku nie chodzi o wymaganie od kogoś robienia czegoś lub zabranianie mu tego, lecz o wyrażanie własnych potrzeb w danej relacji oraz mówienie o tym, co powoduje nasze dobre samopoczucie. Posiadanie prawa do wyrażania potrzeb nie oznacza, że możemy to robić w jakikolwiek sposób bez uwzględniania uczuć drugiej osoby. Nie należy mylić wolności wyrażania się z wyrzucaniem z siebie wszystkiego, co nam się podoba i nie podoba. Wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiego człowieka. Na przykład granicą nie jest powiedzenie: „chcę, żebyś codziennie wysyłał mi smsa, jak wrócisz do domu”. W ten sposób zmuszalibyśmy drugą osobę do robienia czegoś bez brania pod uwagę jej prawa do wyrażenia woli, czy chce to zrobić. Bez wątpienia jednak możemy wyrażać własne pragnienia lub potrzeby, mówiąc: „Chciałabym, żebyś wysyłał mi smsa, gdy wracasz do domu, bo inaczej się martwię”. I wtedy druga osoba musi szczerze powiedzieć, czy akceptuje daną prośbę, czy nie.

Granice są nienegocjowalne. Nie wybieramy własnych pragnień lub potrzeb (po prostu je odczuwamy), dlatego nie możemy oceniać swoich granic. Z tego samego powodu nie możemy tego robić również w stosunku do pragnień i potrzeb innych, a w przypadku ich niekompatybilności z naszymi należy zdecydować, czy chcemy kontynuować daną znajomość, czy nie.

Co do zasady powyższe zdanie jest bardziej kontrowersyjne, niż może się wydawać, ponieważ istnieją pragnienia lub potrzeby, które wcale nie są zdrowe. Mają one źródło bądź w przekonaniach ograniczających, bądź w osobistej niepewności i są szkodliwe dla nas i naszych relacji. Jeśli na przykład odczuwamy nadmierną potrzebę kontroli, prawdopodobnie będzie ona niszcząca dla nas i relacji, które tworzymy. W takiej sytuacji nie powinniśmy oceniać tej potrzeby, ale zadać sobie parę pytań: Dlaczego mam taką potrzebę kontroli? Czy ta okoliczność jest dla mnie korzystna, czy niekorzystna? W jaki sposób wpływa na moje relacje i osoby, które kocham? Czy wiąże się z brakiem pewności siebie? Dzięki dokonaniu takiej analizy sytuacji bez jej oceniania będziemy mogli nad nią pracować.

Granice nie są także aktem egoizmu. Nie chodzi nam o to, żeby zachowywać się egoistycznie, ale o to, żeby zadbać, by relacja działała w jak najlepszy sposób. Można to osiągnąć jedynie wtedy, gdy tworzące ją osoby dobrze się w niej czują, a co za tym idzie będą mogły zaoferować sobie nawzajem najlepszą wersję siebie.

Gdy zrozumiemy, czym są granice, a czym nie są, zaczniemy traktować je jak narzędzie, które wzmacnia relacje z innymi i samym sobą, wspiera osobistą i cudzą godność oraz jest nieodzownym elementem budowania zdrowej miłości.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij