- W empik go
Jak Józuś chciał, a jak mu wyszło - ebook
Jak Józuś chciał, a jak mu wyszło - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 156 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Józuś do żadnego stanu wyraźnego powołania nie czuł, najmniej zaś do duchownego; ale czuł, że się oprzeć nie potrafi, skoro go poczną nakłaniać… Zmęczoną głowę miał po ośmiu latach nauki i najchętniej by się niczym nie zajmował, jak oto w tym czasie. Całymi dniami wałęsał się bez celu, wysypiał się w sadzie do słonka i chodził między ludźmi osiedla jak śpiący. Tyle, że czasem do kościoła, przez matkę przynukany, poszedł, księdza proboszcza odwiedził – ale i to czynił bez ożywienia, jak w śpiączce.
Matka przepomagała się; by mu jeno w jedzeniu dogodzić; jajeśnicę mu co rano smażyła, zacierkę z białej mąki na mleku gotowała, poddawała mu, co mogła; i Józuś wnet stracił bladość przyniesioną z miasta, przybyło go na gębie, wyglądał jak rydz bukowy.
A że w próżnowaniu i przy dobrym jadle zwykły różne myśli przychodzić do głowy – więc i Józusiowi przyszła myśl: pójść ku szałasom, na hale… Zbaczyły mu się owce, siano, pasterki, śmiejące się takim śmiechem, który aż łaskocze… Tu pracujący ludzie przeszkadzali mu – tam mu już nikt nie przeszkodzi.
Najbliższe szałasy były na Chochołowskiej. Tam też Józuś poszedł.
Pasterze i pasterki przyjęli go ochotnie, bo znali go od mała – niejedno lato z nimi pasał. Po paru dniach oswoili się z nim i Józuś wodził się z pasterzami jak za dawna.
Znużenie opadło z niego jak kurz, gdy wiatr zdmuchnie. Nie na marne też wyszły podbiady, dawane przez matkę. Ku pasterkom się z przyśmiechami zwracał – te zaś prześmiewały się z jego nauki.
– Tyleś casy w tych skołach był i coz cie naucyli? Śpiewki-eś pozabacował…